Niedziela, 1.11.2020 r. – Uroczystość Wszystkich Świętych
Pierwsze czytanie: Ap 7, 2-4. 9-14
Św. Jan w Apokalipsie mówi o czasach ostatecznych, o apokaliptycznych wizjach końca świata. Czy w ostatnim czasie, gdy doświadczamy coraz więcej kataklizmów, zmian klimatycznych czy groźnego wirusa Sars-Cov2, możemy dopatrywać się zbliżającego się końca świata? W pewnym sensie tak, bo żyjemy w czasach ostatecznych, ale trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że w każdym wieku ludzie dopatrywali się groźnych zjawisk i wielu z nich myślało, że koniec świata wkrótce nadejdzie.
A jak słowa dzisiejszego czytania odnieść do naszego życia? W dzisiejszym świecie często doświadczamy presji. Każdy od nas czegoś chce, czegoś wymaga, a niektórzy mają nawet pretensje, dlaczego nie zrobiliśmy tego czy tamtego. Dzisiejszy świat chce, byśmy postępowali „nowocześnie”, według modnych, choć nie zawsze racjonalnych trendów, nie zawsze po chrześcijańsku.
Ci, co zaufali Panu, nie idą za modami tego świata, ale podążają za Jezusem. Jemu zaufali i zanurzyli swe szaty w Jego krwi. Krew Baranka obmywa nas z wszelkich grzechów, pozwala żyć w pełnym zaufaniu Jezusowi i sprawia, że Baranek sam chce nas opieczętować i zaprosić do swego królestwa sprawiedliwości, miłości i pokoju ze Wszystkimi Świętymi.
Psalm responsoryjny: Ps 24, 1-2.3-4ab.5-6
Ten psalm jest hymnem ku czci zwycięskiego Stwórcy – Króla Chwały. Przebywa On w Niebie i na Ziemi. Miejscem spotkania tych rzeczywistości była niegdyś świątynia. Od Zmartwychwstania Chrystusa świątynią nie jest już budowla jerozolimska, ale Jego uwielbione Ciało. Jesteśmy członkami mistycznego Ciała Chrystusa – Kościoła. Sam Chrystus jest bramą, która prowadzi nas do wieczności i do społeczności królowania ze Wszystkimi Świętymi.
Drugie czytanie: 1 J 3,1-3
Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże. Każdy człowiek jest obrazem Boga, niezależnie od osobistej sytuacji czy bagażu doświadczeń życiowych. Grzech zamazuje w nas to podobieństwo. Można powiedzieć: im dłużej trwamy w grzechu, tym jesteśmy coraz mniej podobni do Boga. Dlatego potrzeba nam odrzucać grzech i wracać do Ojca. On obdarzył nas wielką miłością. Jesteśmy rzeczywiście dziećmi Bożymi.
Wbrew dążeniom współczesnego świata pokładajmy nadzieję w Panu, naszym Ojcu i dążmy do świętości.
Ewangelia: Mt 5, 1-12a
Czy pragnę być święty? Czy w ogóle mogę być święty? Jezus pragnie, byśmy byli święci. W dzisiejszej Ewangelii, w Ośmiu Błogosławieństwach wzywa nas do pięknego życia. Święci to błogosławieni, czyli szczęśliwi. To ci, którzy są miłosierni, czystego serca, wprowadzający pokój i cierpiący prześladowania. Nie trzeba szukać recepty na świętość, wystarczy żyć Ośmioma Błogosławieństwami. Jakże często zastanawiamy się czy takie życie jest możliwe, czy w dzisiejszym świecie nie jest to zbyt wygórowane żądanie. Mimo, że jesteśmy słabi i grzeszni, Bóg pragnie naszej świętości i wzywa każdego z nas po imieniu, abyśmy byli święci i żyli w miłości, w komunii z naszymi braćmi, siostrami, Wszystkimi Świętymi i tymi, którzy potrzebują jeszcze oczyszczenia, a który poprzedzili nas na drodze do Ojczyzny Niebieskiej.
Poniedziałek, 2.11.2020 r. – wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych
Pierwsze czytanie: Hi 19, 1. 23-27a
Dzisiejszy dzień jest przeniknięty modlitwą za zmarłych i nadzieją na zmartwychwstanie. Hiob, mimo wielkiego cierpienia wierzy, że Bóg go obroni i obdarzy łaską. Słowa: Potem okryje mnie skórą i żywy Boga zobaczę – wskazują na wiarę w zmartwychwstanie. Wiemy, że z naszej perspektywy, po Zmartwychwstaniu Chrystusa, ten obraz jest pełniejszy. Jednak życie i postawa Hioba ukazują nam, że w Zmartwychwstałym powinniśmy pokładać naszą ufność i nadzieję na przywrócenie sprawiedliwości.
Psalm responsoryjny: Ps 27, 1.4.7.8b.9a.13-14
Dzisiejszy psalm to złożenie ufności w Bogu i prośba o Jego pomoc. W Nim bowiem znajdujemy ocalenie i obronę przed wrogami. W Bogu też odnajdujemy kres naszego życia. To On sam jest dla nas Krainą Życia, miejscem spotkania z tymi, którzy poprzedzili nas w drodze do Domu Ojca.
Drugie czytanie: 1 Kor 15, 20-24a. 25-28
Wielu z nas i wielu z naszych znajomych głęboko wierzy w Boże Miłosierdzie. Niektórzy zatrzymują się na tym aspekcie Bożej Miłości. Słabiej niestety wypada wiara współczesnego człowieka, nasza wiara, w zmartwychwstanie. Boże Miłosierdzie to piękny przymiot Stwórcy. Niektórzy mówią, że to Jego największa słabość w stosunku do ludzi. Swym miłosierdziem Bóg obejmuje całego okaleczonego grzechem człowieka, człowieka, którego do końca umiłował. Największym przejawem tego „do końca” jest męka, śmierć i zmartwychwstanie Syna Bożego. Każda niedziela, każda Eucharystia jest pamiątką i uobecnieniem tego wydarzenia. Przez sakrament Chrztu św. wraz z Chrystusem umarliśmy dla grzechu i z Nim narodziliśmy się do nowego życia. Jesteśmy dziećmi Boga. Już tu na ziemi, ale o ileż bardziej w nowym, przyszłym życiu, gdy staniemy – twarzą w twarz – przed obliczem Boga samego. Jak niegdyś Koryntian, tak dzisiaj nas, św. Paweł zapewnia, że w Chrystusie wszyscy będziemy ożywieni – każdy, kto pokłada w Nim ufność, dostąpi zmartwychwstania. Kiedy to nastąpi? Nie wiemy. Na szczęście jest to przed nami zakryte, a Bóg jest cierpliwy i czeka cały czas na nawrócenie grzeszników – na nasze nawrócenie.
Chrystus współistotny Ojcu przyjdzie powtórnie i zakróluje nad wszystkim, a potem wszystko i siebie samego powierzy Ojcu, by Bóg był uwielbiony – by Bóg był wszystkim we wszystkich.
Ewangelia: Łk 23, 44-46. 50. 52-53; 24, 1-6a
Jak często, szczególnie na pogrzebach, spotykamy się z ludzką rozpaczą. Zwłaszcza tam, gdzie brakuje wiary w zmartwychwstanie. Bywa, że ludzie nie wyobrażają sobie życia po stracie ukochanej osoby. A przecież – jak słyszymy w jednej z prefacji mszalnych – życie człowieka zmienia się, ale się nie kończy. Nasi bliscy są między nami, choć w ludzkim rozumieniu umarli.
W Ewangelii na dzień dzisiejszy czytamy o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Jezus wszedł w historię ludzkości – wcielił się, żył między nami, dla nas umarł i zmartwychwstał. To jest sens i nadzieja chrześcijańskiego życia. Z Jezusem w ręce Ojca powierzamy naszego ducha i z Jezusem zmartwychwstaniemy. Jakże często nasze oczy są utkwione w ziemi, jak rzadko wznosimy wzrok ku Niebu, skąd przychodzi ratunek. Nasza pomoc w imieniu Pana, który stworzył Niebo i Ziemię, który dał nam tchnienie życia. To On zaprasza nas do świętości i daje nadzieję na zmartwychwstanie. Dlaczego za niewiastami z Ewangelii szukamy żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał.
Wtorek, 3.11.2020 r.
Pierwsze czytanie: Flp 2, 5-11
Dzisiaj w pierwszym czytaniu św. Paweł mówi o Kenosis – o uniżeniu Chrystusa. Z miłości do nas Chrystus dobrowolnie zrzekł się boskich atrybutów i zszedł na Ziemię. Jaka wielka pokora – rezygnacja z siebie i uniżenie. Nikt z nas nie lubi zrzekać się przywilejów. A Jezus, by przywrócić nam jedność z Bogiem, wcielił się i zamieszkał między nami. Uznany za człowieka, stał się posłuszny aż do śmierci krzyżowej. I niektórzy do dziś nie dostrzegają boskości Jezusa, widzą w Nim nauczyciela moralności, może dobrego psychologa. A On jest Bogiem, który do końca nas umiłował, który – dla naszego zbawienia – oddał wszystko. Dla nas zmartwychwstał i dla nas każdego dnia uniża się. W czasie Eucharystii pozwala się spożyć i zamieszkuje w naszych sercach. On jest Zbawicielem i Emmanuelem – Bogiem z nami.
Jezus stał się sługą wszystkich – ten piękny hymn o uniżeniu Chrystusa nawiązuje do proroctw Daniela o Synu Człowieczym i do Pieśni o cierpiącym Słudze Pańskim Izajasza. Śmierć Chrystusa na krzyżu stała się drogą do Jego chwały i nas również obdarza chwałą. Po swoim uniżeniu Jezus zmartwychwstał i wstąpił do Nieba, gdzie Bóg otoczył Go chwałą i darował mu imię ponad wszelkie imię. Imię Kyrios – Pan, to imię samego Boga. Bogu-Jezusowi hołd oddaje całe stworzenie, istoty niebieskie i ziemskie i podziemne. A ja? Czy swoim życiem, swoją codziennością oddaję hołd mojemu Panu i Zbawicielowi?
Psalm responsoryjny: Ps 22, 26b-27.28-30a.31-32
Psalm 22 składa się z dwóch części. Mówi i o cierpieniu, i o ufności sprawiedliwego. W dzisiejszej liturgii modlimy się drugą częścią tego psalmu – uroczystym dziękczynieniem. Jest to nawiązanie do pierwszego czytania, do jego drugiej części traktującej o wywyższeniu Chrystusa. To Jemu pokłonią się wszyscy i Jemu wszyscy będą służyć. Tak, jak wszystkie krańce ziemi, tak i my powracajmy do Pana, gdyż On jest naszym Królem.
Ewangelia: Łk 14,15-24
Jezus oddał za nas życie. Mimo, że wstąpił do Nieba, to pozostał z nami – w sposób szczególny w sakramencie Eucharystii. Każdego dnia wyprawia dla nas wspaniałą ucztę. Jakże często znajdujemy wymówkę, by usprawiedliwić swoją nieobecność na niedzielnej Mszy świętej. Gdy chodzi o codzienną Eucharystię, to bywamy na niej raczej rzadko. Mamy dostęp do Eucharystii, możemy spotykać się z Bogiem prawdziwie obecnym w Komunii świętej, a tak często rezygnujemy z tego daru.
Lubimy wyzwania, ekstremalne maratony, ekstremalne Drogi Krzyżowe i inne coraz bardziej intrygujące, niezwykłe zadania. Lubimy przekraczać samych siebie, wykraczać poza szarą codzienność. Chrystus przychodzi w sposób cudowny w czasie każdej Eucharystii, ale nam trudno to dostrzec. Przyzwyczailiśmy się, Mszę świętą traktujemy jako coś zwyczajnego, a nie jako najwspanialsze wydarzenie – szczyt modlitwy i spotkania z Bogiem.
W wyzwaniach naszej codzienności chcemy też wspierać innych. Pragniemy pomóc i dać coś z siebie potrzebującym. Umiemy coś ofiarować, gorzej jednak wychodzi nam przyjęcie jakiegoś daru. Sami o sobie mówimy, że nie jesteśmy godni, że może powinniśmy się lepiej przygotować, że jeszcze nie teraz. A Chrystus przychodzi do nas po cichu każdego dnia. Przez Eucharystię chce zamieszkać w naszych sercach. Uczmy się przyjmować ten Wielki Dar.
Środa, 4.11.2020 r.
Pierwsze czytanie: Flp 2, 12-18
Podobno Polak stworzony jest po to, by narzekać. Mamy w sobie coś z ludu Izraela, który był nazywany ludem szemrzącym. A tymczasem św. Paweł, Apostoł Narodów, wzywa nas, byśmy czynili wszystko bez szemrań i powątpiewań. Zamiast narzekania lepiej przyjąć postawę dziękczynienia. Uchroni nas ona przed zrzędzeniem. Jak mówi św. Paweł w każdym położeniu dziękujcie. Dziękujmy za to, że jesteśmy dziećmi Boga, dzielmy się radością z tego daru. Zakorzenieni w Chrystusie możemy być źródłem światła dla innych.
W tej naszej codzienności mamy mocno trzymać się Słowa Życia – samego Jezusa, który jest pierwszym i najwspanialszym Słowem Boga. W Słowie Wcielonym Bóg wyrzekł w świat swoje Słowo – ostatnie, najgłębsze i najpiękniejsze. Słowo, którego już nie można cofnąć, bo jest ono ostatecznym czynem Boga, bo jest ono samym Bogiem w świecie. A słowo to brzmi: Kocham ciebie, świecie, i ciebie, człowiecze /Karl Rahner SJ/. Ufność i zakorzenienie w Jezusie to nasza droga. Bez Niego nasze życie nie ma sensu. Dziękując za wszczepienie w Jezusa, bądźmy radosnymi uczniami naszego Stwórcy i Zbawiciela. A radość i światło wiary wprowadzajmy w naszą codzienność, nieśmy naszym rodzinom, wspólnotom aż po krańce świata.
Psalm responsoryjny: Ps 27,1bcde.4.13-14
Bóg jest naszym światłem i zbawieniem. Najpełniej objawił to w swoim Synu Jezusie Chrystusie. Bóg kocha wierniej niż naturalni rodzice, jest schronieniem w czasie zagrożenia – jest obrońcą mego życia. Dlatego z Nim i w Nim, i przez Niego chcę doświadczać potrzebnych łask i dóbr, czy tu na Ziemi, czy w Ojczyźnie Niebieskiej, gdzie mam nadzieję spotkać się z tymi, którzy nas poprzedzili w pielgrzymce do Domu Ojca.
Ewangelia: Łk 14,25-33
Pójść za Jezusem to pójść z Nim do końca, na Kalwarię. Nawiązanie głębokiej relacji z Jezusem wymaga gotowości porzucenia, oddania tego wszystkiego, czego On zażąda. Jezus zawsze kieruje się naszym dobrem i nigdy nie wymaga bezsensownych wyrzeczeń. Na własne życie musimy spojrzeć w świetle wiary. Najpierw trzeba przezwyciężyć swój egoizm i pychę. A jeżeli coś mnie odciąga od Boga, coś rujnuje moją relację z Ojcem Niebieskim, powinienem to też porzucić.
Nie możemy iść za Jezusem bez dźwigania swojego krzyża. W dzisiejszym świecie wiele osób chce traktować chrześcijaństwo w sposób wybiórczy. Niektórzy chcą wybrać z Dekalogu to, co im odpowiada, to, co się im podoba. Są nawet tacy, którzy chcą napisać nowy, bardziej nowoczesny Dekalog. Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to nasze relacje, wszystkie sprawy naszego życia będą na właściwym miejscu. Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane (Mt 6,33).
Czwartek, 5.11.2020 r.
Pierwsze czytanie: Flp 3, 3-8a
Dzięki łasce Chrztu św. jesteśmy dzieci Boga. Jak dla Ludu Wybranego obrzezanie jest znakiem wyrażającym przynależność do Boga, tak dla nas chrzest jest niezatartą duchową pieczęcią, która włącza nas do Kościoła Bożego. Dlatego nie koncentrujemy się na tym, co cielesne, ale na modlitwie w Duchu Bożym – na naszym zjednoczeniu z Bogiem i bliźnimi.
Święty Paweł był obrzezany, był gorliwym obrońcą wiary swoich przodków, ale poznał Chrystusa i to Jego uznał za Pana i Mistrza swego życia. Jezus stał się największą wartością w życiu Apostoła Narodów. I dla nas Chrystus jest – i powinien być – największą wartością, fundamentem, drogą, prawdą i życiem. Codzienne zabieganie i troska o to, by sprostać wymogom świata, by nie zostać w tyle, by odnieść sukces, potrafi oddalać nas od Boga, pogrążać w ciemnościach. To Jezus i Jego nauka powinny oświecać nasze życie, być drogowskazami w ziemskiej wędrówce. Gdy Bóg jest na właściwym miejscu w naszym życiu – na pierwszym miejscu – wszystko inne jest na właściwym miejscu.
Dziękujmy za łaskę Chrztu świętego, która czyni nas dziećmi Bożymi, dzięki, której poznajemy Chrystusa, otrzymujemy dostęp do innych sakramentów i do życia w łasce Bożej. Dziękujmy za tych, którzy nam łaskę wiary przekazali i w tej wierze pomagali wzrastać.
Psalm responsoryjny: Ps 105,2-3.4-5.6-7
Dzisiejszy psalm wspomina wielkie dzieła Boga w historii Narodu Wybranego. By obudzić nadzieję w Izraelitach, którzy byli na wygnaniu, psalmista przypomina o wierności i obecności Boga. Bóg jest zawsze z prześladowanymi i uciskanymi. I dziś także Bóg Ojciec przez Jezusa w Duchu świętym jest i działa w naszym życiu. Spróbujmy to dostrzec w naszej codzienności.
Ewangelia: Łk 15,1-10
Cały rozdział piętnasty Ewangelii według św. Łukasza, to przypowieści o Bożym Miłosierdziu. Jezus kieruje je między innymi do tych, którzy uważali się za sprawiedliwych, a pogardzali słabszymi. Ukazuje, że Boża logika to logika miłości, która nie patrzy na ludzi jak na masę, ale koncentruje się na każdym człowieku, na każdym z nas. Jezus jest Dobrym Pasterzem i szuka każdej, nawet najsłabszej, zagubionej owcy. Bóg jest i Ojcem i Matką, a przypowieść O drachmie podkreśla szczególną misję kobiety. Bóg, tak jak bohaterka przypowieści, szuka tak długo, aż znajdzie, a potem wielce się raduje.
Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Kim są Ci, którzy nie potrzebują nawrócenia? To chyba Aniołowie, Archaniołowe i inne hufce niebieskie. Bo my, ludzie, w czasie naszej ziemskiej pielgrzymki cały czas potrzebujemy nawrócenia. Na szczęście Bóg zanurza nas bezustannie w swoim miłosierdziu.
Piątek, 6.11.2020 r.
Pierwsze czytanie: Flp 3, 17- 4, 1
Święty Paweł wzywa nas do tego, byśmy go naśladowali. I nie jest wcale pyszny w swoim postępowaniu, ale ma pewność, że ta droga wiedzie do Ojczyzny Niebieskiej. Apostoł Narodów jest zasmucony, że powołani do życia w przyjaźni z Bogiem, zachowują się jak wrogowie krzyża Chrystusa. To ci, których dążenia są przyziemne, to ci, którzy żyją tak, jakby Boga nie było. Dążą tylko do zaspokojenia swoich przyziemnych pragnień, zwracają uwagę tylko na potrzeby cielesne, a nawet uprawiają kult ciała. Kiedy się nie modlimy – to jedynie wstajemy, jemy, pracujemy i kładziemy się spać. Jesteśmy niczym bezduszne maszyny. W ten sposób zapominamy o pierwiastku duchowym, który nosimy w sobie.
Ciało jest nam potrzebne, jest ono pięknym darem Stwórcy. Ale nie zapominajmy o duchowej stronie naszego życia. Nie szukajmy też duchowości poza chrześcijaństwem. Mamy wznosić nasz wzrok i naszą modlitwę ku Niebu – do Zbawiciela Jezusa Chrystusa. On przyjdzie i upodobni nasze ciała do swego Ciała chwalebnego. On, Jezus, ma moc napełnić nasze życie duchową mocą oraz miłością do Boga i bliźniego. Tylko w Jezusie możemy się zbawić. Trzeba podjąć się codziennego zadania – mocnego trwania w Panu, bo bez Niego nic nie zdołamy uczynić.
Psalm responsoryjny: Ps 122,1b-2.4-5
Dzisiejszy psalm to pieśń pielgrzymkowa na cześć świątyni w Jerozolimie. Z naszej perspektywy to pieśń wyrażająca z jednej strony radość ze spotkania z Panem tu na ziemi – czy to w ziemskich świątyniach czy na modlitwie, z drugiej zaś – radosną nadzieję na spotkanie Pana w Niebieskim Jeruzalem. Tam, Nowy Dawid – Jezus Chrystus panuje z miłością i czeka na każdego z nas.
Ewangelia: Łk 16,1-8
W dzisiejszej Ewangelii wydaje się, że Jezus pochwala postępowanie nieuczciwego rządcy. Jednak Jezusowi nie chodzi o pochwałę nieuczciwości, ale raczej o zachęcenie nas do tego, byśmy wychodzili z inicjatywą w sprawach duchowych. Jakże często okazujemy się świetnymi organizatorami, może nawet kombinatorami, gdy chodzi o dobra doczesne. Często nawet zazdrościmy innym, że się tak dobrze w swoim życiu „ustawili”. Dlaczego brak nam zaradności, a może nawet przebiegłości, gdy chodzi o dobra wieczne?
Bóg jest miłosierny i przebacza nasze grzechy. Patrząc na to tylko po ludzku, Bóg nie jest całkiem sprawiedliwy – bardziej kieruje się miłością i miłosierdziem niż sprawiedliwością. Dlaczego? Bo Bóg jest najpierw miłosierny, a potem sprawiedliwy.
Sobota, 7.11.2020 r.
Pierwsze czytanie: Flp 4, 10-19
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Św. Paweł, który kieruje do nas te słowa był zaprawiony w bojach dla Chrystusa. Cierpiał prześladowania, uchodził z życiem po wypadkach statków na morzu, był więźniem dla imienia Chrystusa. Takie słowa może wypowiedzieć tylko ten, kto bezgranicznie ufa Panu. Nie jest najważniejsze to, czy dzień jest pełen radości, czy może jest to zwyczajna szara codzienność. Niezależnie od tego, czy mi się dobrze powodzi, czy może nie jestem zbyt bogaty, jeżeli swą ufność złożę w Panu, On pomoże mi przejść przez każdą sytuację. Jak i na ile ufam Jezusowi w moim życiu?
W dzisiejszym czytaniu św. Paweł porusza też sprawę wzajemnego wsparcia. Mówi, że wsparcie bliźniego przynosi błogosławione owoce. Człowiek dąży do dobra i chce się tym dobrem dzielić z bliźnimi. Jeżeli postępuje tak, jakby nie szukał dobra, oznacza to, że coś w jego rozwoju osobowym zostało zaburzone, że gdzieś zabrakło miłości. To miłość jest najlepszą miarą naszego człowieczeństwa. Każdy z nas pragnie kochać i być kochanym, a Bóg zawsze nas kocha miłością bezgraniczną. Nie zawsze o tym pamiętamy, a czasem trudno nam w to uwierzyć. Dlatego prośmy dzisiaj o to, byśmy umieli zanurzyć się w miłości Boga, niezależnie od naszego położenia, abyśmy każdego dnia napełniali się Bożą miłością i przekazywali ją drugiemu człowiekowi.
Psalm responsoryjny: Ps 112,1b-2.5-6.8a.9
Dzisiejszy psalm jest pochwałą sprawiedliwości i mówi o wsparciu potrzebujących. Nagrodą za to, według Starego Testamentu, są dobra ziemskie i doczesne powodzenie. Z perspektywy Nowego Testamentu chodzi przede wszystkim o nagrodę wieczną. Jak często zapominamy, że służenie Panu, że wypełnianie Bożych przykazań da nam więcej szczęścia niż zabieganie o sprawy doczesne, a wsparcie bliźniego przyniesie więcej satysfakcji, niż kręcenie się wokół siebie.
Ewangelia: Łk 16,9-15
W dzisiejszej Ewangelii Jezus wcale nie zachęca nas do dawania łapówek. On wie, że lepiej dla nas zabiegać o miejsce w Królestwie Niebieskim, niż o kolejne bogactwa materialne. Bez otwarcia się na Boga, na życie wieczne, dzisiejsza Ewangelia nie ma w ogóle sensu. Nie możemy zabiegać tylko o dobra doczesne. Iluż ludzi, którzy mają pieniędzy pod dostatkiem, nie może odnaleźć szczęścia. Ileż depresji, ileż tragedii spowodowanych przez pieniądze. Jak często ludzie w miejsce Boga stawiają pieniądze i myślą, że teraz już sobie ze wszystkim poradzą. Jak często wydaje się nam, że pieniądze wszystko rozwiążą, że można kupić zdrowie, szczęście czy dobre samopoczucie.
Pieniądze, same w sobie, nie są ani dobre ani złe. Odpowiednie ich wykorzystanie, zdobycie dzięki pieniądzom Królestwa Bożego, to jest droga uczniów Jezusa. I jedynie zaufanie Bogu, a nie „wiara” w pieniądze, da nam prawdziwe życie – życie wieczne w Bogu.