XV Niedziela Zwykła (rok A)
Pojedynek z ziarnem (= Słowem)
I czytanie (Iz 55,10-11)
Hebrajski rzeczownik dāḇār to coś o wiele więcej niż tylko „słowo”. Oznacza ono tak samo „rzecz” lub „wydarzenie”. Dāḇār zatem, to słowo z mocą sprawczą. Bóg wypowiedział swoje słowo i to stało się (Rdz 1,3). Brandstaetter tłumaczył to jako „słowo-czyn”. Słowo Boga to żywioł, który wychodząc z Jego ust żyje i działa z mocą. Największym Jego Słowem było To, które stało się ciałem i zamieszkało pośród nas (J 1,14). Wobec tego żywiołu (dāḇār jako ulewa i śnieg) nie można pozostać obojętnym. Więcej, trzeba pozwolić Mu wzrastać w sercu.
Psalm responsoryjny (65,10abcd.10e-12.13-14)
Psalm zapowiada Ewangelię, zwłaszcza posługę siewcy. Bóg jest chwalony jako troskliwy i pracowity rolnik, który nie pozostawia nieurodzajnym nawet skrawka ziemi. Psalmista przedstawia trud Bożej pracy, wymieniając różne czynności na polu, dzięki czemu został zapewniony urodzaj, a cała ziemia wydała plon. To samo czyni Bóg z naszym sercem. Ono jest odpowiednio przygotowane przez „nawiedzenie i nawodnienie”. Nikt nie może się więc wymówić, że Bóg nie dał mu „żyznej gleby”, na której będzie wzrastało ziarno Jego Słowa.
II czytanie (Rz 8,18-23)
Wolą Boga jest nas wszystkich zbawić. Chrystus, Słowo Boże, tego dokonał i dzięki Niemu „już posiadamy pierwsze dary Ducha”. Jednak aby w pełni dostąpić odkupienia naszego ciała, musimy dać pozytywną odpowiedź na to zbawcze orędzie. Jest oczywiste, że słowo, nie tylko ludzkie, ale i Boskie, wzrasta w dialogu. Polega on na przyjęciu tego, co mówi do nas Bóg. Dziś przyjęcie Jego Słowa nierzadko wiąże się z cierpieniem, ponieważ prawdę próbuje się uśmiercić. Ten, kto przyjmuje je i wydaje plon, może ze spokojem oczekiwać uczestnictwa w chwale.
Ewangelia (Mt 13,1-23)
Wydaje się, że siewca źle trafił ziarnem. Rzucił je tam, gdzie nic nie wzejdzie. Jednak nie o glebie, lecz o sercu mówi Jezus. Ono ma być żywe i słuchające. Wówczas wyda plon obfity. Tak objawia się dynamizm „słowo-czynu” jak żywioł. Nieprzyjęcie go staje się wyrokiem na nas. To nie ziarno nie wydaje plonu, lecz my. To nie słowo jest bezowocne, lecz my. I wraca wtedy, bo wypełniło posłannictwo, stając się świadectwem przeciwko nam. W pojedynku ze słowem my – jeśli glebą jałową, skalistą, cierniami zagłuszoną jesteśmy – wychodzimy przegrani. Przez to, że nie przynosimy należytego plonu, zrywamy zbawczy dialog z Bogiem. Pamiętajmy, że Jego słowo potrzebuje do wzrostu żyznej gleby naszego serca.
ks. Mariusz Szmajdziński