Komentarze do czytań – Wielki Tydzień | od 5 do 11 kwietnia 2020 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

Pon
Wt
Śr
Czw
Pt
Sb

Niedziela, 5.04.2020 r. – Niedziela Palmowa

Ewangelia w czasie procesji: Mt 21, 1-11

Wjazd Jezusa do Jerozolimy jest spełnieniem oczekiwania, że Bóg da swemu ludowi króla, który wybawi swój lud od wrogów i będzie dbał o chwałę Bożą, jak Dawid. Wszyscy jednak byli świadomi moralnych i emocjonalnych ograniczeń tej postaci. Spisana w czasach powygnaniowej reformy religijnej za czasów Ezdrasza i Nehemiasza tzw. historia kronikarska idealizuje założyciela jerozolimskiej dynastii, choć epizody ukazujące go w sytuacjach zrodzonych z ludzkiej słabości pozostały we wspólnotowej pamięci. Jezus Chrystus nie jest nowym Dawidem, ale realizuje królowanie Boga, przypomina, że nie jest ono historyczną ideą, ale życiem prawdziwie wierzących w Boga. Oni pójdą za Bogiem, który jest Królem swego ludu. Tłum jednak zobaczył w Nim tylko proroka, Boży głos, a nie Boga obecnego w życiu Izraela.

Pierwsze czytanie: Iz 50, 4-7

Sługa Jahwe to postać, którą różnie można identyfikować: jako drugie ja proroka, jako uosobienie wspólnoty Ludu Wybranego, jako postać z przyszłości, o charakterze mesjańskim. Chrześcijańska lektura skupiona jest na identyfikacji tej postaci z Jezusem Chrystusem, co w znacznej mierze przyczyniło się do nazwania Izajasza piątym Ewangelistą. Jednak najważniejszym rysem tej postaci jest bezkompromisowość w służbie Bogu. Jego służba jest oparta na całkowitym oddaniu siebie misji, którą posyłający go Pan mu powierzył. Służba ta nie jest wykonaniem jakiejś pracy, nawet na skalę wszystkich dzieł Herkulesa razem wziętych. To dzieło życia, ponieważ jego „tworzywem” jest życie i śmierć Sługi Jahwe oraz wywyższenie Go przez Boga. Jest to Sługa dobry i wierny (por. Mt 25,21.23), dlatego Bóg postawi Go ponad wszelkim stworzeniem i obdarzy największą chwałą. To nie jest nagroda czy tym bardziej zapłata za służbę, ale wyraz uznania, że służba ta jest miłością.

Psalm responsoryjny: Ps 22 (21), 8-9. 17-18a. 19-20. 23-24 (R.: 2a)

Dramatyczne wołanie z krzyża, którym Jezus Chrystus zwracał się do swego Ojca w chwili swej śmierci (Mt 27,46; Mk 15,34), to początek modlitwy, którą człowiek sprawiedliwy, ale cierpiący i dręczony przez nieprzyjaciół, wyraża swą wiarę, że Bóg nie jest obojętny na cierpienie. Jest to modlitwa dramatyczna, ponieważ nie towarzyszy jej doświadczenie Bożej opieki czy nawet obecności. Modlitwa ta płynie z czystej wiary, która jest owocem miłości silniejszej niż śmierć.

Drugie czytanie: Flp 2, 6-11

Jezus Chrystus nie walczył ani o swoją pozycję, ani o swój wizerunek. Nie walczył nawet o siebie. Nie chciał być jak Bóg (por. Rdz 3,5.22), równy Bogu, walcząc o to, wydzierając tę godność. Przyjął działanie Boga, dzięki któremu otrzymał chwałę należną tylko Bogu. Jest to nie tylko streszczenie opowiadania o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, to wskazówka, czym jest bóstwo Jezusa Chrystusa: całkowite oddanie siebie w bezwzględnym posłuszeństwie oraz przyjęcie bogactwa darów w doskonałej pokorze. Krzyż Chrystusa jest węzłem, w którym splatają się ludzki los i Boża chwała. Człowiek jest w tym splocie wolny tak, jak w żadnym momencie powodzenia czy sukcesu. Może wybrać całkowitą ofiarę z siebie, pełne ufności ofiarowanie się w akcie adoracji Boga.

Ewangelia: Mt 26, 14 – 27, 66

Św. Mateusz w sposób bardzo bezpośredni podszedł do kwestii zdrady Judasza. Posiłek paschalny Jezus zaczyna od trudnej rozmowy dotyczącej tego tragicznego faktu. Dramaturgii dodaje opowiadaniu proste pytanie Judasza, czy to on dopuści się zdrady, i odpowiedź: „to ty powiedziałeś”. Gdy staną twarzą w twarz w Ogrójcu, Jezus powie: „Przyjacielu, po coś przyszedł?” W opowiadaniu św. Marka perfidny zdrajca mówi do Jezusa: „Rabbi” (Mk 14,45). Jezus nie mówi na ten przejaw obłudy nic. Według św. Łukasza Jezus uświadamia zdrajcy ogrom zbrodni dotyczącej Syna Człowieczego (Łk 22,48). Tylko u Mateusza Judasz powraca jeszcze później, po aresztowaniu Pana i jego przesłuchaniu przez grupę, której przewodniczył arcykapłan. Próbuje naprawić swój błąd, ale okazuje się, że jest już na to za późno. Sprawa trafiła do kolejnej instancji, czyli do Piłata, a jerozolimscy przywódcy mogą już świętować, że dopięli swego. Judasz w Ewangelii św. Mateusza jest postacią tragiczną. Tylko on nie wiedział, że wszystko, co robi, prowadzi go do obrócenia się przeciw Jezusowi.

Tragedia Judasza jest krzywym zwierciadłem, w którym musi przejrzeć się każdy uczeń Jezusa i odpowiedzieć sobie, co zrobił z Jego przyjaźnią i zaufaniem.

 

Wielki Poniedziałek, 6.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Iz 42, 1-7

Wybranie Boże i pomoc Najwyższego łączymy zwykle ze skutecznym wsparciem gwarantującym powodzenie lub przynajmniej bezpieczeństwo tego, kto szuka Bożej pomocy. Sługa Jahwe, wsparty przez Boga, jest „mężem boleści” (Iz 53,3), który „po udręce (…) został usunięty” (Iz 53,8). Bóg prowadzi swego wybranego „za rękę”, „podtrzymuje go”, by mógł on z pokojem i łagodnością stanąć wobec trudów i niebezpieczeństw jego misji.

Łagodność Sługi Jahwe nie jest czymś, co tylko tworzy dobry klimat, powoduje, że jest przyjemnie i miło. Silna jest pokusa, by zapomnieć o tym, co dzieli i skupić się na sprawach drugorzędnych, ale nie budzących kontrowersji. Jest na tyle silna, by stanowić motyw do zapomnienia o prawdzie. „Z podejrzliwością patrzy się na wielką prawdę, na prawdę wyjaśniającą całość życia indywidualnego i społecznego” (Franciszek, Fidei lumen 24). Dla Sługi Jahwe owa łagodność to język i metoda wprowadzania Prawa. Dzięki niej Prawo to jest przyniesione jako słowo Boga twórczego w swej potędze, stwórcy świata i opiekuna wszelkiego życia.

Psalm responsoryjny: Ps 27 (26), 1bcde. 2. 3. 13-14 (R.: 1b)

Bóg jako światło i zbawienie to swoiste „ubezpieczenie” na okoliczność wszelkich doczesnych komplikacji, albo też fundament nadziei, która sięga poza doczesny horyzont. Otwiera ono przed nami „krainę żyjących”, w której nasza wspólnota z Bogiem jest o wiele pełniejsza niż w doczesnym życiu. Towarzyszenie Jezusowi w Jego paschalnej drodze – treść liturgii Wielkiego Tygodnia – pokazuje nam, że nasza droga, jeśli ma być podążaniem po śladach Pana, prowadzi nas ku zmartwychwstaniu i życiu z Jezusem Zmartwychwstałym.

Ewangelia: J 12, 1-11

Powiedzenie, że do dobrego łatwo się przyzwyczaić, ma swe zastosowanie także do Dobra Największego, jakim jest Bóg. To wielka łaska: możliwość spotkania Wcielonego Boga w którymś z miasteczek Galilei czy Judei. Ile trwała publiczna działalność? Ewangeliści synoptyczni sugerują niespełna rok, Jan wspomina trzy obchody Paschy (J 2,13; 6,4; 11,55), a więc czas ponad dwóch, a niespełna trzech lat. To niezbyt długo, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, z którym nie mamy do czynienia na co dzień. Pomimo to Jego obecność i dostępność stały się na tyle oczywiste, że celebrowanie tej obecności uznano za nieistotne. Jezus przypomina nam, jak cennym darem jest Jego bliskość: w sakramentach, we wspólnocie Kościoła, w Piśmie Świętym. Doświadczenia losowe, które nam wartość bliskości Jezusa Chrystusa uzmysławiają, mogą być trudne, ale nie da się ich przecenić. Chronią nas przed pokusą banalizowania cudu i łaski obecności Boga wśród nas.

 

Wielki Wtorek, 7.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Iz 49, 1-6

Co jest miarą owocności naszych działań i zabiegów? Osiągnięcie stawianych sobie celów w krótkim terminie bynajmniej tego nie oznacza. Kiedy możemy mówić o daremności naszego życia? Wszak wszystko zostawia ślad i „efekt motyla” opisany przez Edwarda N. Lorenza (1917-2008) jest już czymś, co jest obecne w naszej zbiorowej świadomości. Wiemy, że żadne wydarzenie nie mija bez konsekwencji. A jednak znamy uczucie wynikające ze znikomości wpływu, jaki wywieramy na życie społeczeństwa czy ludzkości. Zastanawiamy się, jakie znaczenie dla innych mają nasze wysiłki, co do ich życia wnoszą nasze upadki i wzloty. Miałkość i jałowość naszego istnienia ukazują się nam, gdy podsumowujemy jakiś kawałek naszej biografii lub uczestniczymy w czyimś pogrzebie. Nawet jeśli jesteśmy postaciami ważnymi na lokalną lub ogólną skalę, szybkość, z jaką wydarzenia popłyną swoją drogą w przypadku naszej poważnej choroby lub śmierci, bardzo nas deprymuje. Tylko Bóg zapamiętuje nas, nie nasze prace i dokonania, osiągnięcia i porażki, ale nas jako osoby. „Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą”.

Psalm responsoryjny: Ps 71 (70), 1-2. 3-4a. 5-6b. 15 i 17 (R.: por. 15a)

W życiu można robić bardzo różne rzeczy: poświęcić się służbie ludzkości albo szukaniu przyjemności czy ekscytujących wrażeń, wykonywać prace pożyteczne dla innych lub służebne, albo zabiegać o własny rozwój. Skupienie się na własnym życiu wiąże się jednak z nieuchronnym ryzykiem, że ulotność tego życia doprowadzi nas do rozczarowania, wręcz desperacji, ponieważ jest ograniczone do krótkiego czasu naszej doczesnej egzystencji. Gdy sens naszego życia ulokujemy w Bogu, a treścią naszego istnienia uczynimy wychwalanie Jego sprawiedliwości, miłości, mądrości, nasze życie nabiera innego ciężaru gatunkowego. Dlatego „będę wysławiał Twoją sprawiedliwość”.

Ewangelia: J 13, 21-33. 36-38

Identyfikacja osoby zdrajcy przedstawiona jest w Ewangelii wg św. Jana w sposób bardzo szczegółowy i specyficzny. Uczniowie nie zwracają się do Jezusa wprost i jeden przez drugiego (por. Mt 26,22), jeden po drugim (Mk 14,19) czy jeden drugiego (Łk 22,23) z pytaniem o tożsamość tego, kto dopuści się tego strasznego czynu. Piotr zwraca się do umiłowanego ucznia, by uzyskał tę informację, a Jezus tylko temu ostatniemu daje znak, kto jest zdrajcą. Rozmawia z Judaszem, ale uczniowie myślą, że wydaje mu rutynowe polecenia związane z jego rolą we wspólnocie. Jezus natomiast wiedział, że w Judaszu działa ten, który wziął sobie za cel doprowadzenie do śmierci Pana. „Jezus (…) wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2,24-25). Szatan natomiast nie wiedział, że realizując swój plan, doprowadzi do wywyższenia Syna Bożego, który wtedy wszystkich przyciągnie do siebie (J 12,32).

 

Wielka Środa, 8.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Iz 50, 4-9a

Człowiekowi zmęczonemu życiem można pomóc na wiele różnych sposobów, nie tylko przez zdjęcie z niego ciężaru. Co więcej, odciążenie kogoś, kto się trudzi, nie zawsze jest pomocą. Czasem stanowi sygnał, że wątpimy w kogoś, w to, że sobie poradzi. Podtrzymać kogoś w wysiłku znaczy dużo więcej, niż pokazać mu, że sądzimy, iż do wysiłku zdolny nie jest. „Słowo pobudzające” czy, jak to ujmuje starożytny przekład grecki (Septuaginta), „słowo wypowiedziane we właściwym momencie”, mogą być bardzo ważne dla ocalenia w człowieku wiary, nadziei i miłości. To wielka pomoc dla kogoś, kto zmaga się z pokusą zwątpienia czy zniechęcenia.

Kto może pomóc w ten sposób, gdy z próbą i doświadczeniem zmagamy się sami? Zwłaszcza wtedy, gdy samotność ta płynie z samej natury doświadczenia? Dlatego ważne, by Bóg otworzył nasze uszy, by mógł pobudzić nas swym słowem w chwili, w której będzie się rozstrzygać to, co dla nas ważne. Sługa Jahwe przeszedł trudną próbę cierpienia i odarcia z szacunku należnemu ludzkiej osobie, bo słuchał Boga. Tak ocalił swą godność.

Psalm responsoryjny: Ps 69 (68), 8-10. 21-22. 31 i 33-34 (R.: por. 14c)

Wrogość czy wzgarda otoczenia nie zawsze wynikają z tego, że zrobiło się coś złego. Mogą one spaść na nas, gdy narażamy się komuś możnemu, psujemy czyjeś interesy, albo nie ulegamy czyimś poglądom narzucanym z arogancją. Dotyka nas wtedy lodowata obojętność albo paląca pogarda lub przejawy nienawiści. W języku mediów społecznościowych wykształciło się słownictwo, które zdaje się chować za parawanem operacji technicznych wszystko to, co dotyka osób i więzi międzyosobowych. Musimy więc modlić się, aby unieść ciężar, jaki spadnie na nas, gdy pokażemy naszą gorliwość o dom Pana.

Ewangelia: Mt 26, 14-25

Spisek Judasza i jerozolimskich starszych ludu został przez Ewangelistę Mateusza przedstawiony jako targ o cenę zdrady. W opowiadaniu św. Marka Judasz jest zdecydowany na zdradę niezależnie od wynagrodzenia, on proponuje wydanie Jezusa Jego wrogom, a oni Judaszowi – pieniądze (Mk 14,11). Św. Łukasz stara się połączyć te dwa aspekty czynu Iskarioty i po deklaracji, że uczeń wyda swego Mistrza, każe mu się targować o wynagrodzenie (Łk 22,5). Nie chodziło więc przede wszystkim o pieniądze. Judasz miał inne, nieznane dla nas powody, by zrobić to, co zrobił. Jakie one były, to tajemnica zapieczętowana przez tragiczną śmierć. Powody te są natomiast tak silne, że Judasz nie próbuje się im przeciwstawić. Refleksja, że doprowadził do śmierci niewinnego człowieka, pojawi się za późno (Mt 27,4).

Za chwilę zacznie się Pascha, którą Jezus będzie świętował ze wszystkimi swymi uczniami, by wspominać uwolnienie synów Izraela z Egiptu. Judasz nie pójdzie za Jezusem drogą wolności. Wybrał niewolę zła, która wyraziła się w jego planie zdrady.

 

Wielki Czwartek, 9.04.2020 r.

Msza krzyżma

Pierwsze czytanie: Iz 61, 1-3a. 6a. 8b-9

Fragment z najpóźniejszej części Księgi Izajasza odniósł do siebie Pan Jezus, gdy w synagodze w Nazarecie ogłaszał swą misję (Łk 4,18). Namaszczenie Jezusa ma charakter czysto metaforyczny. Nigdzie nie znajdujemy sceny takiego namaszczenia. Słowo to opisuje relacje między Duchem Boga a Jezusem. O niektórych postaciach mówi się, że duch Pana działał na nie w sposób szczególny (sędziowie: Otniel, Sdz 3,10; Gedeon, Sdz 6,34; Jefte, Sdz 11,29; Samson, Sdz 13,25; 14,6; 15,14; królowie: Saul, 1 Sm 10,6; Dawid, 1 Sm 16,13; 2 Sm 23,2; prorocy: Micheasz, syn Jimli: 1 Krl 22,24, par. 2 Krn 18,23; Eliasz 2 Krl 2,16; Jachziel, syn Zachariasza, lewita: 2 Krn 20,14). O nikim z nich nie mówi się, że Duchem Boga został namaszczony. Olej, którego używa Kościół przy udzielaniu sakramentów: bierzmowania, namaszczenia chorych, kapłaństwa i w obrzędach wyjaśniających sakramentu chrztu, to znak, że wierzący w Chrystusa są powołani do tej samej misji, którą On pełnił z miłości do swego Ojca.

Psalm responsoryjny: Ps 89 (88), 21-22. 25 i 27 (R.: por. 2a)

Dawid, choć znamy jego życiowe błędy i słabości, to postać o wyjątkowej więzi z Bogiem. O ile namaszczony został przez Samuela podobnie jak Saul, to Saula duch opuścił (1 Sm 16,14), ponieważ pierwszego króla Izraela opanował duch zły (1 Sm 16,23). Dawida zaś ten Duch dźwigał z upadków, pokazywał mu (czasem za pośrednictwem proroków) jego błędy (np. 2 Sm 12,7-8). Duch nie dawał Dawidowi spokoju, lecz prowadził go do nawrócenia i wewnętrznego rozwoju.

Drugie czytanie: Ap 1, 4b. 5-8

Apokalipsa według św. Jana jest listem do siedmiu wspólnot kościelnych Azji Mniejszej, a Ap 1,4-8 to wstęp tego listu. Choć zawiera on elementy formalne: wskazuje nadawcę (Jan), adresatów (Kościoły w Azji), to skoncentrowany jest na Jezusie Chrystusie występującym w pozdrowieniu oraz w części będącej specyficznym elementem tej kompozycji. Jest to Jezus Chrystus historyczny (żył jako człowiek i złożył za adresatów ofiarę swej krwi oczyszczającą ich z grzechów, zachowało się żywe wspomnienie Jego męki), ale zarazem to postać eschatologiczna: Bóg przychodzący w swej chwale jako Sędzia (Ap 1,7, por. Dn 7,13). Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek to centrum chrześcijaństwa. On nadaje sens naszej wierze i nadziei. Kościół żyje tylko wtedy, gdy jest zjednoczony z Nim.

Ewangelia: Łk 4, 16-21

Jezus ogłosił swą misję w rodzinnym Nazarecie, gdzie się wychował i gdzie wszyscy Go znali. Właśnie tam Jego słowa wymagały ogromnej wiary, ponieważ zdawały się mało prawdopodobne. Miejscowi znali Jego rodzinę, pamiętali czasy Jego dzieciństwa. Właśnie im trudno było przyjąć, że ten zwyczajny w ich oczach człowiek: kolega, sąsiad, znajomy to namaszczony przez Ducha Bożego, mesjasz. Ale Jezusowi właśnie o wiarę chodziło, a nie o korzystny wizerunek, efekt działań propagandowych i właściwie kształtowanych relacji społecznych. Opór, jaki napotkały Jego słowa, jest zrozumiały, ponieważ wiara jest trudna. Gdy stajemy wobec rzeczywistości sakramentów, odczuwamy ten trud. Budzi bowiem opór, by kąpiel dziecka lub dorosłego człowieka w źródle chrzcielnym uznać za wydarzenie mające konsekwencje duchowe, a w posiłku z chleba i wina zobaczyć coś więcej, niż symboliczne przypomnienie ostatniego spotkania Jezusa z uczniami przy stole.

Msza Wieczerzy Pańskiej

Pierwsze czytanie: Wj 12, 1-8. 11-14

Główne danie wieczerzy paschalnej stanowił pieczony baranek. W tradycyjnym obrzędzie praktykowanym przez wyznawców judaizmu element ten jest nieobecny. „Jedzenie ofiary pesachowej jest obecnie niemożliwe, ponieważ nie istnieje świątynia” (Hagada Pardes Lauder i Pieśń nad Pieśniami, Kraków 2002, s. 35). Zamiast niej spożywano bejcę czyli pieczone lub gotowane na twardo „jajko, które symbolizuje ofiarę składaną w świątyni podczas święta. Jest to jedzenie żałobne, na pamiątkę po zburzeniu świątyni” (tamże, s. 52). Na stole jest też zeroa, kawałek mięsa pieczonego z kością (piszczel jagnięcy lub kawałek kurczaka), którego jednak nie jadło się w czasie wieczerzy paschalnej, a dopiero później. „Pieczone jajko i pieczone mięso na kości symbolizują nam ofiary, składane w święto Paschy” (Hagada opowiadania o wyjściu Izraelitów z Egiptu, Wiedeń 1927, s. 5).

Baranek Paschalny spożywany przez chrześcijan, nie jest wspomnieniem dawnej tragedii, ale ciągle trwającą ofiarą, którą Syn Boży składa Ojcu w świątyni w niebie.

Psalm responsoryjny: Ps 116B (115), 12-13. 15 i 16bc. 17-18 (R.: por. 1 Kor 10, 16)

Jak wielkim skarbem jest Ofiara Eucharystyczna, jaką składa dla nas Jezus Chrystus? W jaki sposób możemy okazać Bogu naszą wdzięczność za ten dar? Kielich zbawienia i ofiara pochwalna, o których mówi psalm, znajdują swe uzupełnienie w śmierci wierzących w Pana. Taka jest adekwatna forma wdzięczności: życie za życie.

Drugie czytanie: 1 Kor 11, 23-26

Te słowa i gesty Jezusa Chrystusa zapisały się nie w jakimś pamiętniku czy oficjalnym dokumencie, ale w sercach i umysłach uczniów, i stanowią centrum życia chrześcijańskiego. Kościół nie ukształtował się wokół jakiejś idei czy ideologii, jakiejś akcji czy kampanii, ale wokół łamania chleba, na wzór tego, co uczynił Jezus w ową pamiętną noc i co nakazał czynić „dla pamiętania” o Jezusie i o Jego darze Ciała i Krwi, który nam ofiarował. Pamięć ta nie może ograniczyć się do wspominania minionego faktu, ale porównać ją można do pamięci o kimś nam bliskim, która polega na pozostawaniu z nim w stałym kontakcie. Piszemy, dzwonimy do siebie, nawiązujemy kontakt werbalny i wzrokowy przez różne komunikatory internetowe, ale przede wszystkim angażujemy się dla dobra tych, których pamięć jest w nas żywa. Posługując się metaforą z języka komputerowego, możemy powiedzieć, że pamięć, o którą chodzi, to pamięć operacyjna, nie wirtualny magazyn twardego dysku. Życie eucharystycznym testamentem Jezusa Chrystusa oznacza Jego obecność w naszej „pamięci operacyjnej”.

Ewangelia: J 13, 1-15

Opowiadanie o ostatniej wieczerzy w Ewangelii wg św. Jana różni się od tradycji synoptycznej w sposób bardzo zasadniczy, bowiem brak w nim wątku eucharystycznego. Za to liturgia Mszy Wieczerzy Pańskiej zawiera element bardzo charakterystyczny: obrzęd obmycia nóg. W tym szczególnym dla naszego rozumienia Eucharystii dniu ofiara Chrystusa mocno łączy się z naszą gotowością do ofiarnej i służebnej miłości. Stając się tym, co spożywamy, w tym przypadku stajemy się miłością.

Jezus podejmuje swe niezwykłe działanie, choć wie, że teoretycznie dokładnie tę samą czynność z tym samym skutkiem mógłby wykonać ktoś inny. Tylko nikt nie garnie się do pochylenia się przed bliźnim do samej ziemi i usłużenia mu z pokorą. Uczy swoim przykładem, co znaczy żywić się Jego Ciałem i Krwią.

 

Wielki Piątek, 10.04.2020 r.

Pierwsze czytanie: Iz 52, 13 – 53, 12

Jezus Chrystus wziął na siebie zarówno nasze cierpienia, jak i grzechy. Chce nas uleczyć, ale i wybawić z niewoli naszych własnych słabości i niedostatków moralnych czy duchowych. Cierpiący Jezus to nie obraz budzący współczucie, ale wezwanie do odpowiedzialności za swoje życie, ponieważ każdy nasz grzech to kolejne uderzenie bicza na Jego grzbiecie, dodatkowy ciężar na Jego barkach.

Męka Jezusa nie jest jednak dziełem zniszczenia, ale chwilą, gdy rodzi On potomstwo, którym jesteśmy. To boleści rodzenia, od których zaczyna się nasze nowe życie. Jesteśmy dziećmi Jezusowego cierpienia. Pamiętamy o dniu naszych urodzin, celebrują go z nami nasi bliscy. Obchodzimy Wielki Piątek także jako nasze urodziny dla nieba, dla Boga. „W Jego ranach jest nasze zdrowie”, a w Jego śmierci – nasze życie. Nie jest to jednak nasze grzeszne i ocienione śmiercią życie doczesne, ale życie Jezusa, posłusznego Syna Ojca, który doskonale wypełnia Jego wolę. To życie, jakie płynie z krzyża Chrystusa, pełne światła i radości z tego, że naszym udziałem stała się sprawiedliwość dana przez Boga, to zapowiedź świtu Niedzieli Zmartwychwstania.

Psalm responsoryjny: Ps 31 (30), 2 i 6. 12ab i 13. 15-16. 17 i 25 (R.: por. Łk 23, 46)

Ufne powierzenie Ojcu swego ducha, słowa Ps 31,6 w Łk 23,40 pojawiają się w ustach konającego Jezusa. W Dz 7,59 to modlitwa ucznia, który swego Pana naśladuje w sposób heroiczny, modlitwa pierwszego męczennika chrześcijaństwa – Szczepana, pierwszego z siedmiu posługujących u stołu ubogich w Jerozolimie. Zawierzenie w momentach lęku i cierpienia buduje więź ufnej miłości między Bogiem a tymi, których powołał, by byli Jego dziećmi.

Drugie czytanie: Hbr 4, 14-16; 5, 7-9

Jezus Chrystus nigdy nie występuje w Ewangeliach jako pretendujący do urzędu kapłańskiego. W świątyni, którą nazywa własnością (Łk 2,49) lub domem (J 2,16) swego Ojca, jest obecny jako jeden z pielgrzymów, jako ktoś, kto chce modlić się tam i rozważać prawo Pańskie także w publicznej dyskusji. Ofiarę arcykapłańską Jezus składa w godzinie swej męki, gdy deklaruje, że chce wypełnić wolę swego Ojca: „Ja miłuję Ojca, i tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał” (J 14,31). Ofiara ta dotyczy Jego samego, składa w niej samego siebie. Robi to dla nas, abyśmy my mogli powiedzieć o sobie, że należymy do Boga, że jesteśmy Jego dziećmi. „Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy w stosownej chwili”.

Ewangelia: J 18, 1 – 19, 42

Pasja według św. Jana skoncentrowana jest na pokazaniu, że męka Jezusa jest Jego wywyższeniem. Już w scenie aresztowania (nieobecna jest w tym opowiadaniu pełna lęku modlitwa o odwrócenie kielicha męki) Jezus objawia swój Boski majestat. Jezus jest tematem proroctwa arcykapłańskiego, jedynego, jakie znamy, i prowadzi z przywódcami ludu pełen godności dialog. Piłatowi przypomina, że Jego władza jest nadana, a sam Jezus to król nie z tego świata. Na drodze krzyżowej nie potrzebował niczyjej pomocy, lecz sam dźwigał krzyż. Odarcie Go z szat to nie upokarzający akt pazerności, ale dosłowne wypełnienie proroctwa z Ps 22,19. Umiera przytomnie, rozporządzając swymi sprawami i ogłaszając dokonanie swego dzieła.

Majestat Jezusa wywyższonego na krzyżu, nie jest dowodem, że sprostał trudnej sytuacji, ale darem, o który prosił On Ojca: „A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (J 17,5). Dlatego po wyjściu Judasza a przed rozstaniem z uczniami może powiedzieć: „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy” (J 13,31-32).

 

Wielka Sobota, 11.04.2020 r.

Pierwsze czytanie z Ciemnej Jutrzni: Oz 6, 1-2

W Ewangeliach wg św. Mateusza i św. Łukasza pojawiają się zapowiedzi zmartwychwstania Jezusa połączone z zapowiedziami Jego męki i śmierci (Mt 16,21, par. Łk 9,22; Mt 17,23; Mt 20,19, par. Łk 18,33). W Łk 24,7 aniołowie nawiązują do owych trzech dni, mówiąc o zmartwychwstaniu. Praktyczny wniosek wyprowadza z tych zapowiedzi grono przeciwników Jezusa, którzy po zabiciu Go próbują zabić pamięć o Nim, nakazując pilnowanie Jego grobu „aż do trzeciego dnia” (Mt 27,64), by upewnić się, że ich cel został zrealizowany. Tylko św. Paweł Apostoł w 1 Kor 15,4 pisze, że to zmartwychwstanie trzeciego dnia dokonało się „zgodnie z Pismem”, co stanowi pośredni odsyłacz do Oz 6,1-2. Tekst z tego bardzo starego proroctwa (ok. połowy VIII w. przed Chr.) jest świetnie zrozumiały, gdy czytamy go tak, jak jest przekazany w Biblii Hebrajskiej i jej przekładach. Słowa Jezusa współgrają z Jego wiedzą o tym, co Go czeka. Połączenie tych dwóch wątków świadczy, ile troski wkłada św. Paweł w osadzenie życia i śmierci oraz zmartwychwstania Jezusa na fundamencie proroctw Starego Testamentu, połączenia w jedną historię zbawienia ojcowskiej troski Boga o lud Izraela oraz miłości, z jaką Bóg Ojciec podźwignął swego Syna z martwych.

Msza Wigilii Paschalnej

Pierwsze czytanie: Rdz 1, 1 – 2, 2

Epos o stworzeniu świata, który znajdujemy na początku Księgi Rodzaju, to pochwała doskonałości Bożego dzieła. Nie pojawia się w nim jakikolwiek cień zła, jakakolwiek groźba zepsucia tego planu. „Widział Bóg, że było dobre” to refren tego pięknego poematu. Pokazuje on też rytm tygodniowy jako uświęcony przez Boga wraz z dniem odpoczynku. Stwórca w tej wizji teologicznej nie wykonuje pracy (nie lepi człowieka, Rdz 2,6; nie sadzi ogrodu, Rdz 2,8). Nie musi więc odpoczywać, ponieważ wszystko, co stworzył, stało się na Jego słowo. To nie zmęczenie fizyczne, ale samoograniczenie swej władzy stwórczej jest celem tego Boskiego odpoczynku. Bóg tworzy nie tylko kolejne części świata, kategorie roślin czy grupy istot żywych, ale daje im też zbawienny dla nich porządek święty, w którym mogą znaleźć czas i sposobność, by swe istnienie odnieść do Boga.

W tym idealnym świecie człowiek jest obrazem i podobieństwem Boga: też będzie tworzył, jak Bóg Stwórca. Ludzka twórczość okaże się jednak daleka od idealnego obrazu. Człowiek nie udźwignął swego powołania do bycia obrazem Boga. Dlatego potrzebne było dzieło odkupienia.

Psalm responsoryjny: Ps 104 (103), 1-2a. 5-6. 10 i 12. 13-14b. 24 i 35c (R.: por. 30)

Odnowienie ziemi przez Ducha Bożego to wynik grzechu, który nadszarpnął doskonałość Bożego stworzenia. Pochwała stworzonego świata zawiera w sobie wiarę w uświęcające dzieło Ducha Bożego. Ps 104 to nie pean ku czci przyrody i wyraz zachwytu dla jej piękna, ale pochwała Boga, który nie opuszcza swego stworzenia.

lub:

Psalm responsoryjny: Ps 33 (32), 4-5. 6-7. 12-13. 20 i 22 (R.: por. 5b)

Pełna łaski Pańskiej ziemia, wspierająca się na prawie i sprawiedliwości, które pochodzą od Boga, to dzieło Mądrości i Dobroci Boga. Jego władza nie kończy się jednak na nieożywionych stworzeniach i zwierzętach nie mających rozumu i woli, ale dotyka też świata ludzkiego. Bóg chce, by we wspólnocie Jego ludu panowała ta sama harmonia i dobro, jakie wpisał w cały świat. Dlatego podtrzymuje swe stworzenie, także ludzi, swą łaską, która może leczyć zło i usuwać grzech.

Drugie czytanie: Rdz 22, 1-18

Ofiara Abrahama to jedna z bardziej wstrząsających scen w Piśmie Świętym. Wszak to ukochane dziecko, które ojciec ma złożyć w ofierze. Myślimy o dramacie ojca, o przerażeniu i traumie syna, który patrzy na swego ojca trzymającego w ręku nóż, a targumy mówią też o dramacie matki, której intuicja podpowiada, że jej dziecku grozi wielkie niebezpieczeństwo. W scenie tej obecny jest też i dramat Boga. Stawia On bowiem pod znakiem zapytania swoją wiarygodność. Abraham czekał na spełnienie Bożych obietnic z wiarą, co nie znaczy, że z niewzruszoną cierpliwością. Przypomnijmy sobie moment jego zwątpienia co do Bożej obietnicy dotyczącej ziemi. „Abram rzekł: «O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer». I mówił: «Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą»” (Rdz 15,2-3). Odbierając tego wytęsknionego potomka, Bóg staje się kimś, kto „daje i odbiera”. Jest to więc scena ryzykowna dla wszystkich. Bóg jednak wycofuje się z tej gry w ostatnim momencie. Daje swego baranka na ofiarę. Powtórzy to, zamieniając jednak baranka na Baranka, a ofiarę na Ofiarę.

Psalm responsoryjny: Ps 16 (15), 5 i 8. 9-10. 11 (R.: por. 1b)

Spoczywający bezpiecznie, który modli się w Ps 16,9b, jest przecież w „krainie umarłych”, a więc ten spoczynek jest wyznaniem wiary w zmartwychwstanie. „Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo [śmierci i zmartwychwstania Chrystusa].” (Hbr 11,17-19).

Trzecie czytanie: Wj 14, 15 – 15, 1a

Ucieczka nieuzbrojonych Izraelitów, wśród których większość musiały stanowić kobiety, dzieci, osoby w podeszłym wieku, przed armią egipską wyposażoną w kosztowne, skuteczne i szybkie środki bojowe, jakimi były rydwany, nie dawała tym pierwszym żadnych szans. Zbiornik wodny, odcinający uciekinierom drogę, nie zostawiał żadnej nadziei ocalenia. Desperacja Izraelitów, którzy zaczynają żałować swej decyzji o pójściu za Mojżeszem, jest więc racjonalnie uzasadniona. Postawa Mojżesza zaś wydaje się być działaniem w obronie własnej. „Pan będzie walczył za was, a wy będziecie spokojni” (Wj 14,14). Jakże nierealistycznie brzmią te słowa wodza. Tym bardziej, że obietnica pomocy Bożej przyjdzie dopiero później, Mojżesz niejako wyprzedza ją swoją wiarą. Z wiary przywódcy wyrosła wiara ludu. Mojżesz jednak uwierzył Bogu bez szukania znaków potwierdzających moc Bożą.

Psalm responsoryjny: Wj 15, 1b-2c. 3-4. 5-6. 17-18 (R.: por. 1bc)

Bóg, jako potężny wojownik walczący za swój lud, a przeciw jego wrogom, to bardzo atrakcyjna perspektywa. Zawsze już będzie można schronić się pod Jego opiekę, nie obawiać się niczego i nikogo. Ale gdy Bóg występuje z krzyżem swego Syna jako jedynym orężem, czy nasza wiara nie słabnie? Skoro nawet Jego nie uchronił przed pogardą, męką i hańbiącą śmiercią, to jak liczyć na to, że ochroni nas? Bóg nie oferuje nam ochrony, ale bycie Jego przybranymi dziećmi. Czy starczy nam wiary, by przyjąć to zaproszenie? Czy uwierzymy w dobrą nowinę o Jego Synu? Św. Piotr głosił: „Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim” (Dz 2,22-24a).

Czwarte czytanie: Iz 54, 4a. 5-14

Małżeństwo raz zerwane nie mogło zostać legalnie wznowione, jeśli po rozwodzie żona została żoną innego mężczyzny: „nie będzie mógł pierwszy jej mąż, który ją odesłał, wziąć jej powtórnie za żonę” (Pwt 24,4). Bóg w swym pragnieniu przebaczenia działa, nie oglądając się na nic. Zasoby Bożego miłosierdzia są niewyczerpane. Przekonujemy się o tym na tyle różnych sposobów, że zdać się nam to może potrzebą Boga, nie naszą. Na to też się nie ogląda. Ale ważne jest, by oblubienica Boga nie szukała sobie innego pana, by chciała do Niego wrócić i pojednać się z Nim.

Psalm responsoryjny: Ps 30 (29), 2 i 4. 5-6. 11-12a i 13b (R.: 2a)

Odejście od Boga to opuszczenie życiodajnego źródła dla dziurawych cystern (por. Jr 2,13), a więc wystawienie się na śmierć. Ale Bóg na szczęście ratuje nas także „z krainy umarłych”. Doświadczamy Bożej mocy nie tyle w sprawach doczesnych, ile przez to, że otwiera przed nami wieczność. Zamienia w taniec nasz żałobny lament.

Piąte czytanie: Iz 55, 1-11

Szukanie Boga jest najlepszym użytkiem, jaki człowiek może zrobić ze swego rozumu, ze swej woli. Bóg wspiera to ludzkie szukanie, przygotowując sutą ucztę, na którą zaprasza wszystkich. A pomimo tego, odkładamy poważny wysiłek szukania Go i decyzję o przylgnięciu do Niego na bliżej nieokreśloną przyszłość. Przecież zawsze zdążymy, przecież zawsze jest czas, aby się za to wziąć. Bóg jest cierpliwy i Jemu nie zabraknie woli, by dać się znaleźć. Ale my jesteśmy bytami ulotnymi, nasz czas jest ograniczony. Im wcześniej docenimy Bożą dobroć, tym lepiej.

Psalm responsoryjny: Iz 12, 2. 3 i 4bcd. 5-6 (R.: por. 3)

Bóg jest naszym zbawieniem. Dokonuje wspaniałych czynów swego miłosierdzia. Naszą rolą jest korzystanie z tego wielkiego zasobu miłosierdzia i głoszenie dobra, które zostało nam dane. Jeśli zabrakłoby nam sprawiedliwości polegającej na nazwaniu dobra danego nam przez Boga po imieniu i wskazaniu jego Źródła, jak daleko bylibyśmy od drogi zbawienia. Dlatego jest to noc wychwalania Pana, przypominania, „że Jego imię jest chwalebne”.

Szóste czytanie: Ba 3, 9-15. 32 – 4, 4

Człowiek zawsze może się pogubić w życiu i pójść drogą, która doprowadzi go do „kraju nieprzyjaciół” i sprawia, że jest „uważany za nieczystego na równi z umarłymi”. Przypisany sekretarzowi Jeremiasza, Baruchowi, list jest rozliczeniem się, nieraz bolesnym, z przyczynami upadku domu Dawida oraz świątyni i wygnania do Babilonii. Z tej właśnie perspektywy pisane jest to przesłanie. Potrzeba takiego rachunku sumienia osobistego i wspólnotowego nie tylko w chwilach pokuty i smutku, ale i momentach radości, która wtedy lśni pełnym blaskiem, gdy zobaczymy, jak wielkie jest Boże przebaczenie i miłosierdzie.

Psalm responsoryjny: Ps 19 (18), 8-9. 10-11 (R.: por. J 6, 68c)

Jak cenne jest słowo Boga, może zrozumieć dopiero ktoś, kto zdał sobie sprawę, że w żaden sposób nie zasłużył, by Bóg mówił do niego jak do przyjaciela, by mówił ze współczuciem i troską. Radość serca z Jego nakazów to przejaw świadomości, że nakazy te wytyczają nam drogę życia.

Siódme czytanie: Ez 36, 16-17a. 18-28

Ciesząc się przebaczeniem i miłosierdziem Boga, musimy mieć świadomość, że Jego głównym motywem jest świętość Jego imienia. Gdy prosimy tylko o Bożą pobłażliwość albo o szczególne względy dla nas, demonstrujemy nasz egocentryzm i niedojrzałość. My zaś uczestniczymy w Jego planie zbawienia, gdy modlimy się szczerze: „święć się imię Twoje”. W Bożym miłosierdziu starajmy się dostrzec, że Boża miłosierna miłość jest przede wszystkim powodem i źródłem uwielbienia Boga za Jego wielkość i majestat.

Psalm responsoryjny: Ps 42 (41), 2-3. 5; Ps 43 (42), 3. 4 (R.: por. Ps 42 [41], 3ab)

Wielkie pragnienie Boga, euforyczna radość z udziału w świątynnym kulcie, to wyraz naszego uwielbienia Jego chwały. Przeżywanie świętych obrzędów jako doświadczenia Bożej bliskości, obecności jest wyrazem wiary, że Jego działanie, a nie obrzędy i rytuały, są treścią liturgii ludu Bożego. Liturgia, która byłaby tylko czynnością Kościoła, byłaby pusta i bezowocna. To, co ważne w świętych czynnościach, to Boży dar światła i wierności, który spływa na nas.

lub

Psalm responsoryjny: Ps 51 (50), 12-13. 14-15. 18-19 (R.: por. 12a)

Stworzenie to nie tylko początkowy moment istnienia świata. Bóg ciągle stwarza to, co dobre, czyste, piękne. Łatwiej jednak zaczynać od zera, niż od zdeformowanego grzechem ludzkiego serca. Kontynuacja dzieła stwórczego nie ma już w sobie romantyzmu początków, a tylko mozolny trud naprawiania. Bóg jednak jest wierny i nie opuszcza swego stworzenia.

Epistoła: Rz 6, 3-11

Chrzest to symbol obmycia, odradzającej kąpieli. Za symbolizmem tego obrzędu trudno nam czasem odkryć proste znaczenie tego gestu. Zanurzenie w wodzie jest zawsze momentem krytycznym. Jeśli człowiek się z niej nie wynurzy, to znaczy, że nie żyje. Dlatego każde wynurzenie się jest początkiem nowego życia. To nowe życie nie jest ani prawem, ani oczywistością. Jest zawsze cudem i darem. Wynurzamy się z wód śmierci, bo jesteśmy złączeni z Chrystusem tak w Jego śmierci, jak i w zmartwychwstaniu. Mój chrzest to najbardziej osobisty sposób świętowania Chrystusowego zmartwychwstania. Dlatego każda celebracja wielkanocna jest pamiątką i odnowieniem mojego chrztu.

Psalm responsoryjny: Ps 118 (117), 1b-2. 16-17. 22-2

Pieśń radości z Bożego zwycięstwa, jaką jest Ps 118, jest jednocześnie bardzo osobistym wyznaniem wdzięczności Bogu za ocalenie od śmiertelnego niebezpieczeństwa. To modlitwa, która zestawiona z naszymi doświadczeniami, zwykle brzmi zbyt patetycznie. A jednak obchód paschalny nadaje jej charakter bardzo szczery i autentyczny. Przecież grzech jest dla nas śmiertelną pułapką. Zbawienie przywraca nam życie i to nie takie, jakie przez grzech marnujemy i tracimy, ale Chrystusowe – wieczne i wolne.

Ewangelia: Mt 28, 1-10

Gdy Jezus umarł, „ziemia zadrżała” (Mt 27,51), zaś Jego zmartwychwstanie zostało obwieszczone przez „wielkie trzęsienie ziemi”. Wywołał je anioł Pana, który otworzył pusty grób, ukazując ten wspaniały i niepojęty fakt: „powstał z martwych”. Zmartwychwstanie wstrząsnęło ziemią. Czy wstrząśnie sercami uczniów, obudzi je z letargu, w jaki wtrącił je lęk i świadomość własnej małości?

Poranek zmartwychwstania w Ewangelii wg św. Mateusza jest pełny radosnego podniecenia. Jezus spotyka się z kobietami, posyła je z misją do uczniów, a tych ostatnich zaprasza na spotkanie w Galilei. Jest to powrót, którego celem nie jest wyrównanie rachunków, ale odnowienie miłości i przyjaźni. Zmartwychwstały ma tę samą miłość, którą miał ofiarujący się w chlebie i winie oraz składający ofiarę na ołtarzu krzyża.