Niedziela, 07.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Hi 7, 1-4.6-7
Na samym początku naszego rozważania nad historią Hioba warto zaznaczyć, że prorok Ezechiel włącza go do grona „najsprawiedliwszych pośród ludzi” – zaraz obok Daniela i Noego. Wobec powyższej wzmianki obraz cierpienia, z jakim spotykamy się w dzisiejszym czytaniu, wydaje się czymś niesprawiedliwym. Kiedy dla zwykłego robotnika noc oznacza chwilowy koniec trudu, to dla Hioba jest ona czymś na kształt niekończącego się koszmaru, odbierającego mu spokojny sen i siły witalne. To doświadczenie prowadzi go do przekonania, że życie, które prowadzi, podobne jest do służby wojskowej – trudnej i niewiele wartej zależności od innych. Z taką postawą związana jest utrata nadziei: Hiob wprawdzie wyznaje wiarę w możliwość okazania przez Boga miłosierdzia w doczesności, jednak nie sądzi, aby mogło to spotkać jego. Doskonale odzwierciedla to sformułowanie „nie będę oglądał dobra”. W Starym Testamencie dobro odnosi się bowiem zawsze do ziemskiego życia człowieka. Wpisane w obowiązki najemnika „bojowanie” (hbr. saba) w szerszym kontekście określało również służbę Lewitów w Namiocie Spotkania (Lb 4, 23). Może to nas prowadzić do wniosku, że przebywanie w bezpośredniej bliskości z Bogiem wiąże się niekiedy
ze znoszeniem jakiegoś trudu pozbawionego nadziei.
Psalm responsoryjny: Ps 147, 1-6
Niektórzy egzegeci uważają, że psalm 147 mógł zostać wyśpiewany przez Izraelitów, którzy znaleźli się w Judzie po zburzeniu Samarii w 721 r. przed Chrystusem. Autorstwo tego tekstu przypisuje się któremuś z proroków powygnaniowych: Zachariaszowi lub Aggeuszowi, którzy nawoływali do odbudowy Świątyni po powrocie z Babilonu. W kontekście dzisiejszej Liturgii Słowa, psalm ten jest odpowiedzią na ogrom cierpienia, z którym spotykamy się w pierwszym czytaniu: Bóg sam „leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany”.
Poza uzdrowieniem natrafiamy tu na jeszcze jedną ważną obietnicę Boga: „Pan buduje Jeruzalem, gromadzi rozproszonych z Izraela”. W Starym Testamencie owo „rozproszenie” stanowi zwykle konsekwencje niewierności wobec Boga (por. 2 Krl 17, 7-23), stąd Boża zapowiedź zgromadzenia rozproszonych jest w istocie zapowiedzią usunięcia wszelkiej niewierności. Warto w tym kontekście wspomnieć o zjawisku prozelityzmu, który zaczyna rozwijać się właśnie od chwili rozproszenia narodu wybranego. Wiara w Jahwe zatacza geograficznie coraz szersze kręgi pomimo tego, że Izrael okazał się niewierny. Ta zaskakująca zależność może napawać nadzieją, że nawet zło, z którym spotykamy się na co dzień, ma do spełnienia jakąś rolę w Bożym planie zbawienia, i że nigdy nie pozostaje ono poza Bożą kontrolą.
Drugie czytanie: 1 Kor 9, 16-19.22n
Dzisiejsze drugie czytanie wpisuje się w szerszy fragment Listu św. Pawła do Koryntian, który dotyczył wątpliwości związanych z możliwością spożywania ofiar składanych bożkom pogańskim i stanowi Pawłowy wykład o naturze prawdziwej wolności chrześcijańskiej.
Na początku omawianego fragmentu Apostoł Narodów wspomina, że głoszenie ewangelii nie jest dla niego powodem do „chluby”, przez co próbuje zwrócić uwagę adresatów Listu na coś zdecydowanie bardziej istotnego: kwestię właściwego realizowania powołania, którym obdarzony został przez Boga każdy człowiek. W świetle tej nauki świadczenie o Dobrej Nowinie jest dla Pawła obowiązkiem – oczywistością w odniesieniu do misji powierzonej mu przez Boga.
W dalszej części tekstu mowa jest o „niewoli”, której poddaje się Paweł (gr. kerdainein), a która występuje w jego pismach paralelnie do wyrażenia „zbawić”, co mogłoby wskazywać na to, że jedynie dobrowolne poddanie się niewoli dla sprawy zbawienia może przynieść człowiekowi prawdziwą wolność. Nie bez znaczenia pozostaje tu także skala przedsięwzięcia: Paweł staje się „niewolnikiem wszystkich, by tym liczniejsi byli ci, których pozyska”. W tym kontekście współczesna misyjność Kościoła może być postrzegana jako właściwe realizowanie Jego powołania „w wolności dzieci Bożych”.
Ewangelia: Mk 1, 29-39
W tekście dzisiejszej ewangelii teściowa Piotra zostaje określona dosłownie jako (gr.) pyessousa, czyli płonąca. W momencie jej uzdrawiania Jezus nie wypowiada żadnej modlitwy, co wskazuje na to, że cudu dokonuje On bezpośrednio swoją mocą. W tradycji Kościoła scena ta interpretowana była na zasadzie pewnej dychotomii: tak jak woda gasi ogień, tak i Jezus (woda żywa) uzdrawia człowieka przez obmywający z grzechu chrzest.
Uzdrowiona z gorączki teściowa Piotra natychmiast rozpoczyna posługiwać Jezusowi i Jego uczniom, co stanowi znak wyniesienia jej do nowej godności, która podobna jest do godności anielskiej (istotą istnienia tych czystych duchów jest bowiem służba Bogu i człowiekowi).
Zakaz mówienia, którym w dalszej części perykopy Jezus obejmuje złego ducha może wskazywać na pragnienie, aby uczniowie poznawali Jego boską tożsamość raczej w doświadczeniu drogi, aniżeli na podstawie jednorazowych cudownych wydarzeń.
Poniedziałek, 08.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 1, 1-19
Opis stworzenia świata z Księgi Rodzaju nie rości sobie prawa do miana naukowej analizy rzeczywistości. Jest on jedynie próbą uporządkowania pewnych najbardziej podstawowych doświadczeń ludzkich w świetle wiary w jedynego Boga.
Informacja o tym, że Jahwe stwarza słońce, księżyc i gwiazdy, broni owej „jedyności” Boga, bowiem przez ustawienie ciał niebieskich w jednym szeregu z zresztą stworzenia, autor natchniony pozbawił ich cech boskości nadanych im przez starożytne kulty astralne Bliskiego Wschodu. U podstaw wspomnianych religii leżały konkretne mity, i tak w babilońskim Enuma Elisz czytamy, że świat powstał w wyniku walki bogini Timat z Mardukiem, podczas gdy Księga Rodzaju odsłania przed nami obraz stworzenia jako procesu przepełnionego pokojem i miłością Boga.
Nie sposób nie zgodzić się z tezą, że dzieło stworzenia jest pewną formą objawienia, ponieważ składa ono o Bogu jakieś świadectwo. W tym kontekście omawiany fragment bardziej, niż na dokładny przebieg wydarzeń, wskazuje na mądrość Boga, który tworzy rzeczy piękne i użyteczne: „A Bóg widział, że były dobre”.
Medytacja nad pięknem świata sprzed grzechu pierworodnego może inspirować nas do większego rozmiłowana się w tajemnicy odkupienia – ponownej kreacji przywracającej stworzeniu utraconą godność.
Psalm responsoryjny: Ps 104, 1n.5n.10.12.24.35
Psalm 104 to pełna harmonii pieśń opiewająca piękno Boga i człowieka, w której treści nie natrafimy na choćby najmniejsze nawiązanie do idei grzechu. Przyglądając się jego strukturze, możemy z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że mógł się nim inspirować sam św. Franciszek, kiedy komponował swoją „Pieśń słoneczną”.
Tradycja Kościoła przekazuje nam bogatą interpretację chrystologiczną tego psalmu: słowa „odziany światłem jak płaszczem” odnieść można do prologu Janowego, w którym Chrystus jawi się jako ten, który jaśnieje w ciemnościach i jest Światłością prawdziwą.
Tekst omawianego psalmu jest także zaprzeczeniem mitologicznego sposobu postrzegania dzieła stworzenia: odrzuca panteizm, wskazując na ideę Opatrzności, której doświadczenie prowadzi człowieka do adoracji Boga: „błogosław duszo moja Pana”.
Ewangelia: Mk 6, 53-56
Frędzle, o których mowa w dzisiejszej ewangelii to hbr. tzitzit. Były one doszywane do skraju modlitewnego płaszcza żydowskich mężczyzn i symbolizowały Prawo, czyli wszystkie przykazania Pana, które należy bezwzględnie wypełniać. W Izraelu czasów Jezusa powszechna była wśród ludzi wiara w to, że choroba jest konsekwencją grzechu, stąd nie dziwi nas dłużej pragnienie dotknięcia się przez chorych frędzla Jezusowego płaszcza.
W dalszej części omawianej perykopy widzimy jednak, że to dotyk samego Jezusa – nie zaś jakiegoś kawałka materiału – przynosi uzdrowienie. Jest tak, ponieważ to w Nim w sposób doskonały wypełniło się całe Prawo, które On sam przy okazji innej rozmowy streścił do przykazania miłości Boga i bliźniego. Możemy to potraktować jako ważną wskazówkę na drodze odzyskiwania zdrowia tak fizycznego jak i duchowo-psychicznego.
Wtorek, 09.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 1, 20 – 2, 4a
Choć pierwszy opis stworzenia człowieka zawiera zdecydowanie mniej szczegółów od tego drugiego, to stanowi on jednak ważną bazę dla właściwego zrozumienia biblijnej antropologii.
Po pierwsze autor natchniony (inaczej niż autor poematu Enuma Elisz, w którym powodem pojawienia się człowieka jest konieczność wykonywania przez niego pracy w zastępstwie bogów) przekonuje nas, że człowiek nie został stworzony niewolnikiem, lecz po to, aby czynił sobie ziemię poddaną.
Kiedy Bóg kończy już dzieło stworzenia, to wyznacza człowieka jego gospodarzem i udaje się na miejsce odpoczynku. Chociaż wiemy, że Stwórcy nie był potrzebny odpoczynek oraz, że zapis ten pojawił się przede wszystkim ze względu na uzasadnienie konieczności obchodzenia szabatu, to w sensie duchowym w tym Bożym geście możemy upatrywać pewnego rodzaju „spokój i odpoczynek”, który przynosi okazanie zaufania drugiej osobie.
Głównym zadaniem człowieka jest „czynić sobie ziemię poddaną” (hbr. kdbaś), co ma również wydźwięk agresywny i nawiązuje do terminologii militarnej. Być może zachęta do obrony granic, jaką dostrzegają w tym wyrażeniu egzegeci, dotyczy wnętrza człowieka i jego troski o nieprzekraczanie Bożego Prawa, co wpisuje się w niedawno rozpoczęte przez Boga dzieło porządkowania wszechświata.
Psalm responsoryjny: Ps 8, 4-9
Teologia dzisiejszego psalmu otwarcie odnosi się do pojęcia potęgi Boga, którą wywnioskować można z potęgi stworzonego przez Niego człowieka. O potędze człowieka świadczy zaś w pierwszej kolejności władza, jakiej udzielił mu Bóg. Pod pojęciem władzy starożytni Izraelici rozumieli przede wszystkim umiejętność przekazania dobrego wychowania (por. Prz 23, 13n), która była domeną relacji ojca do syna. W oczach Bożych władza nie jest jedynie zwierzchnictwem rozciągniętym na kogoś na drodze przemocy – jest ona przede wszystkim sztuką takiego prowadzenia spraw, by nie musieć rezygnować z dobra „jednych” dla dobra „drugich”. Właściwie pojmowana władza jest więc czymś Bożym, do czego Bóg powołuje człowieka i co świadczy o jego „królewskim” rodowodzie.
Ewangelia: Mk 7, 1-13
Dzisiejsza ewangelia dotyczy przede wszystkim sporu o czystość rytualną, która była dla Izraelitów jednym z ważniejszych aspektów kultu (świadczy o tym chociażby fakt, że jeden z większych fragmentów Miszny poświęcony jest właśnie temu zagadnieniu).
Jezus udowadnia uczonym w Piśmie i faryzeuszom, że pomimo swego świętego oburzenia oni również nie zachowują czystości, bo nie kierują się Prawem Bożym, ale zwyczajami ojców, których nie szanują zresztą w całej rozciągłości, o czym świadczy kwestia korbanu.
Opisana w omawianej perykopie polemika Jezusa z Żydami uczy nas przede wszystkim tego, że nie należy spraw ściśle Bożych przenosić na sprawy ludzkie wbrew Jego woli, ponieważ zawsze skutkuje to formalizacją i instytucjonalizacją wiary [przepisy o nieczystości (gr. koinos – powszedni) dotyczyły pierwotnie tylko kapłanów (por. Wj 30, 17-21; Lb 18, 11-13)]. Chociaż nieczystość oddzielała człowieka od kultu, to Jezus nauczał i uzdrawiał właśnie na rynkach, na których najłatwiej było ją na siebie zaciągnąć. Prowadzi to do niechybnego wniosku, że jedynie czystość serca ma dla Boga jakiekolwiek znaczenie. Inne przepisy (np. kultyczne) należy utrzymać o tyle, o ile wspomagają one życie człowieka we wspomnianej czystości serca.
Środa, 10.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 2, 4b-9.15-17
Dzieło stworzenia, którego dokonuje Bóg, w kontekście dzisiejszego czytania stanowi jakby scenę służącą temu, by człowiek mógł stać się istotą żyjącą (hbr. nepes hajjd). Takie założenie sugeruje nam, że zachowanie właściwych stosunków człowieka ze stworzeniem wpływa na konstytuowanie się jego osobowego „ja”: brak wspomnianego nepes stanowi bowiem dla niego poważne zagrożenie a nawet wiąże się z ryzykiem utraty życia (por. Ezd 9,5).
Podlegając temu uwarunkowaniu, człowiek zostaje umieszczony w ogrodzie Eden, aby uprawiał ziemię (hbr. dbad). Słówka tego używano również, aby wskazać na konieczność pełnienia czynności kultowych i przestrzegania przykazań, co może sugerować, że nasza właściwa relacja do stworzenia uzależniona jest ściśle od udziału w liturgii oraz przestrzegania Bożego Prawa.
Poznanie dobra i zła, o którym mowa w dzisiejszym czytaniu wiąże się z hebrajskim słowem ‘jada, które wyraża nie tyle poznanie, co możliwość autonomicznego stanowienia o tym co dobre lub złe. W takich okolicznościach interpretacyjnych zjedzenie owocu z drzewa poznania jest wejściem w prerogatywy Boga, których człowiek nie będzie mógł udźwignąć przez wzgląd na swoją ograniczoną naturę. Dlatego też poczyniona przez Boga wzmianka o śmierci, ma związek raczej z pragnieniem ostrzeżenia człowieka, aniżeli z chęcią wymierzenia mu kary.
Psalm responsoryjny: Ps 104, 1n.27-30
Psalm 104 opiewa nieustanną rolę stwórczą Jahwe, co przeciwstawia się popularnej wizji Boga – zegarmistrza świata, który po dokonaniu dzieła stworzenia dystansuje się od niego, pozostawiając go na łasce bezwzględnie funkcjonujących mechanizmów. Prawda o tym, że „Bóg jest Miłością” ma swoje realne konsekwencje m.in. w tym, że nie pozostawia On swojego stworzenia „niby sierotami”, ale stale zaangażowany jest w utrzymanie go przy życiu.
Stworzenie, o którym mowa w ostatnim wersecie omawianego psalmu, próbowano interpretować w tradycji Kościoła przez pryzmat zmartwychwstania, co wpłynęło zaś na to, że „odnowienie oblicza ziemi” utożsamiono z nieustannym pojawianiem się nowego życia, powoływaniem go do istnienia.
Psalm 104 pokazuje nam również, czym charakteryzować się powinna dobra wspólnota: ma być ona powołana do życia przez Boga oraz zostać napełniona Jego Duchem (por. Dz 2, 1-13).
Ewangelia: Mk 7, 14-23
Dzisiejsza ewangelia kontynuuje podjęty wczoraj temat nieczystości. Nauka Jezusa, którą słyszą Żydzi, nie powinna wprawiać ich w zaskoczenie, bowiem już prorok Ezechiel mówił o tym, że prawdziwą nieczystością jest złe postępowanie (por. Ez 36, 17). Jezus idzie jednak nieco głębiej – wskazuje na serce (gr. kardia), w którym upatrywano ośrodka decyzyjnego człowieka, jako źródło nieczystości. Wejść w relację z Bogiem znaczy tyle, co narazić swoje serce na ryzyko – serce, które często zadowala się wyłącznie zewnętrznym kultem Boga (por. Am 5, 21).
Spośród wymienionych przez Jezusa „wad serca” ciekawą od strony egzegetycznej wydaje się być wada podstępu. Użyte w tej perykopie słowo (gr.) dolos odnosi się do wyrażenia (gr.) en dolo(i), czyli konkretnie tego podstępu, który powzięli arcykapłani, aby pojmać i zabić Jezusa.
Czwartek, 11.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 2, 18-25
Hebrajski rzeczownik sela, który w dzisiejszym czytaniu wskazuje na Adamową kość, można przetłumaczyć również jako „życie”, co prowadzić może do wniosku, że mężczyznę i stworzoną z jego żebra kobietę łączy coś prawdziwie głębokiego – jakaś pierwotna zasada, istota.
Nie bez znaczenia pozostają w tym kontekście okoliczności powstania Ewy. Bóg zsyła na Adama głęboki sen – jest to ten sam sen, którego doświadcza Abraham, Jonasz i Saul. Pojawia się on zawsze w bezpośredniej bliskości do wizji prorockich i od strony „technicznej” dany jest człowiekowi, aby ten nie przeszkadzał Bogu w działaniu. Ów sen związany jest ściśle również z Bożym objawieniem, stąd warto spojrzeć na postać Ewy jako na rodzaj objawienia podarowanego Adamowi przez Boga.
Warto przypomnieć, że objawienie w Piśmie Świętym nie stanowi luźnych spekulacji kosmologicznych czy metafizycznych, ale jest przekazaniem człowiekowi konkretnego „przepisu” na zbawienie, co w świetle dzisiejszej lekcji mszalnej prowadzić nas może do konkluzji, że Ewa została stworzona m.in. jako pomoc w osiągnięciu przez Adama zbawienia.
Całe objawienie dane człowiekowi przez Boga prowadzi do Chrystusa i w Nim się wyjaśnia, dlatego też jako chrześcijanie możemy żywić prawdziwą nadzieję, że Jezus jest najlepszym rozwiązaniem wszystkich naszych nieporozumień, nawet tych małżeńskich.
Psalm responsoryjny: Ps 128, 1-5
Psalm 128 mówi nam o obietnicy „spożywania owoców z pracy rąk swoich”. W praktyce oznaczało to oddalenie od prowadzonych upraw klęski suszy, nieurodzaju lub obcego panowania, z którym zawsze wiązała się konfiskata wypracowanego plonu, a więc i niedożywienie.
Prorok Izajasz zapowiada, że jedną z charakterystycznych cech czasu mesjańskiego będzie trwałe zakończenie problemu głodu (por. Iz 65, 21nn), stąd też w Jezusie – Mesjaszu rozpoznajemy dziś Tego, który ma moc, aby nasycić każdy nasz głód.
Ewangelia: Mk 7, 24-30
Bariery, jakie Żydzi budowali między sobą a poganami wokół idei nieczystości, dotyczyły spraw, które z założenia powinny łączyć ludzi ponad podziałami (kult Boży, wspólny posiłek). Bohaterka dzisiejszej ewangelii nie zniechęca się poczynionym przez Jezusa porównaniem: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom”. Być może przeczuwa ona, że nie można prosić Boga o dar inaczej jak w pozbawionej podziałów i uprzedzeń jedności z innymi.
Omawiana perykopa jest dla nas również konkretną lekcją pokory. Syrofenicjanka ignoruje prowokacyjną zaczepkę Jezusa, ponieważ ważniejszy od jej dobrego imienia jest dla niej los jej córki – miłość nie unosi się pychą (por. 1 Kor 13, 4).
Piątek, 12.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 3, 1-8
Pierwszym ważnym, ale jakże subtelnym zabiegiem dokonanym przez szatana w chwili kuszenia Ewy, było użycie przez niego innego nazewnictwa w stosunku do Boga. W zwodniczej retoryce węża Bóg przestaje być Bogiem JHWH, czyli Bogiem przymierza, Bogiem bliskim, stając się Bogiem Elohim, czyli Bogiem ogólnym, kimś odległym.
Na pojawiające się pytanie o to: „Dlaczego skuszona została kobieta?”, niektórzy egzegeci udzielają następującej odpowiedzi: skoro scena kuszenia pierwszych ludzi była wielką batalią o życie i śmierć, to najpoważniejszy atak musiał być przypuszczony na tą, która z życiem ma najwięcej wspólnego.
Pomimo niepewności dochodzeń związanych z powyższym pytaniem, niezmienne pozostaje to, że zwycięstwo grzechu pierworodnego stanowi zwycięstwo zawężonej perspektywy: takiej, w której widzi się tylko jedno drzewo przy jednoczesnym niezważaniu na istnienie wielu pozostałych.
Ukrycie się pierwszych rodziców przed Bogiem nawiązuje do siedemnastego rozdziału Księgi Mądrości, w którym mowa jest o wejściu w ciemności, czemu przeciwstawić należy następujący fragment ewangelii św. Jana: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12).
Psalm responsoryjny: Ps 32, 1n.5-7
Szczerość, o której opowiada dzisiejszy psalm, jawi się jednocześnie jako warunek i owoc wyznania grzechu. Takie jej postrzeganie może budować w nas przekonanie, że dobro, którego ode mnie wymaga (a które czynię ze względu na Boga), zostaje przyjęte przez Pana jako miła ofiara, po czym zwielokrotnione, jest mi pospiesznie oddane w postaci łaski.
Jak sugeruje tekst oryginalny psalmu, wyznanie grzechu wiąże się w sposób ścisły
z uczuciem uwielbienia (hbr. todah). Trudno wyobrazić sobie piękniejszy hymn miłości od tego, który „wyśpiewuje” rzucający się w ramiona ojca, marnotrawny syn.
Ewangelia: Mk 7, 31-37
Głuchoniemi zaliczani byli przez Żydów do tej samej kategorii społecznej, co kobiety, niepełnoletni, niewolnicy i obłąkani. Stanowili oni środowisko niemogących przestrzegać przepisów Tory ze względu na brak wystarczającej wiedzy. Od zachowywania prawa zależała w starożytnym Izraelu możliwość udziału w przymierzu, skąd wniosek, że wymienione wcześniej grupy ludzi nie mogły cieszyć się pełnią praw religijnych i obietnic Bożych. Uzdrawiając głuchoniemego, Jezus zwraca go jednocześnie Przymierzu.
Ważne w kontekście dzisiejszej ewangelii zdaje się dokładne przyglądnięcie się sposobowi, w jaki Jezus dokonuje uzdrowienia. Polecenie „otworzenia się” wydaje On choremu dopiero po tym, jak spogląda w górę. W późniejszej tradycji chrześcijańskiej na sakramenty patrzono właśnie przez pryzmat tej sceny, bowiem w swojej istocie wskazują one zawsze na to, co oznaczają. Aktualizując to wydarzenie do rzeczywistości życia Kościoła, możemy przypuszczać, że moc sakramentu w pewnym stopniu uzależniona jest od otwartości, z jaką do niego przystępujemy.
Sobota, 13.02.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rdz 3, 9-24
Ból rodzenia, o którym wspomina dzisiejsze czytanie, uznawany był przez starożytnych jako najsilniejszy ból, jakiego kiedykolwiek mógł doświadczyć człowiek (por. Iz 13, 8; 31, 3). Posiadanie potomstwa było jednak przejawem pomyślności i wymagało ono życiodajnej współpracy człowieka z Bogiem. Prowadzi to do konkluzji, że cierpienie nie jest czymś wyłącznie przykrym i przerażającym. Choć oczywiście jest tak w pewnym sensie, to oprócz tego dostrzec można w nim zalążek nowego życia, które zawsze wiąże się z radością błogosławieństwa.
Dawanie szat stanowiło dobrze znaną na Bliskim Wschodzie formę podarunku
(por. Rdz 41, 42), co wskazywać może na to, że pomimo poważnego wykroczenia pierwszych rodziców, Bóg nie cofa od nich ręki ze swoimi darami i wyposaża ich w to, co konieczne jest do życia w trudnych warunkach poza Edenem.
Obraz troskliwego Boga potwierdza również fakt wystosowania przez Niego zakazu dotyczącego drzewa życia. Błędnie upatruje się w tym działaniu karzącego charakteru Boga, bowiem Jahwe czyni to tylko po to, aby stan zepsucia człowieka po grzechu pierworodnym nie stał się jego stanem ostatecznym – przeciągniętym w nieskończoność przez sięgnięcie po owoc „nieśmiertelności”.
Psalm responsoryjny: Ps 90, 2.4-6.12n
Obraz trawy, którym posługuje się dzisiejszy psalm, doskonale oddaje Hiobową intuicję o delikatności i przemijalności życia (por. Hi 8, 11-13.16-19).
- J. Heschel komentując frazę „naucz nas liczyć dni nasze”, proponuje, aby zgodnie z nią podjąć próbę życia bardziej w czasie niż w przestrzeni; zwracać większa uwagę na to, co zrobiliśmy, niż na to, co posiedliśmy, ponieważ to przez bramę „świętych czynów” przyjdzie nam wejść do Królestwa Niebieskiego.
Więdnięcie i usychanie trawy wskazuje w swojej budowie na hebrajski czasownik mwl, oznaczający również obrzezanie, które jest znakiem przymierza. W sensie duchowym zależność ta pozwala nam zrozumieć, że oprócz kwitnięcia i wzrostu także usychanie należy do rzeczywistości przymierza i nie stanowi jego zaprzeczenia.
Ewangelia: Mk 8, 1-10
Wyrażony dziś przez Jezusa żal jest nieco innym żalem od tego, który odczuwał On wobec Żydów kilka rozdziałów wcześniej (por. Mk 6, 34). W pewnym sensie jest to żal większy, bo i sytuacja wydaje się być bardziej beznadziejną – dopiero po upłynięciu trzech dni chcącym słuchać Jezusa kończy się jedzenie. To świadectwo o tym, że ich podążanie za Mistrzem nie było spontaniczne, ale dobrze zaplanowane. Jezus docenia taką postawę i wynagradza podjęty przez nich trud, karmiąc ich chlebem.
„A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze […]”. W języku oryginalnym słowo zasłabnąć wyraża grecki czasownik faint, który pojawia się również w Ga 6, 9 i oznacza tam nie tyle fizyczne opadnięcie z sił, co utratę ducha związaną ze zmaganiami chrześcijańskiego życia. W tym kontekście całkiem prawdopodobna wydaje się być wersja wydarzeń dzisiejszej ewangelii, w której Jezus rozmnaża chleb po to, aby móc dokończyć swoją naukę i nie rzucić zgromadzonych wokół Niego na pastwę duchowego głodu.