Rozważania ewangeliczne | od 8 do 14 stycznia 2023 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP, prof. UKSW

Niedziela Chrztu Pańskiego, 8.01.2023r.

Mt 3, 13-17

Zwykle to człowiek stojąc wobec Boga doświadcza potrzeby odpuszczenia, ponieważ to człowiek jest grzeszny, a Bóg jest jedynym, kto może odpuścić grzechy (por. Mk 2,7; Łk 5,21). W rozmowie Jezusa z Janem sytuacja jest inna. To Jezus prosi Jana Chrzciciela: „odpuść” (afes). Jan chce dobrze: pragnie wyrazić swój szacunek dla Tego, którego rozpoznał jako Bożego Posłańca, którego miał przedstawić ludowi, a którego Bóg ogłosił jako swego Ukochanego Syna.

Jeśli chcemy bardzo dobrze, ale po swojemu, musimy odpuścić sobie, zapomnieć o swoich planach, puścić je w niepamięć (bo i takie znaczenie ma użyte tu słowo greckie), uwolnić myśl. Stać się wolnymi dla Boga wtedy przemówi i ukaże nam swego Syna.

 

Poniedziałek, 9.01.2023r.

Mk 1, 14-20

Widowiska w cyrkach rzymskich były często oparte na wykorzystaniu dzikich zwierząt, które odławiano w Afryce lub Azji. Zajmowały się tym wyspecjalizowane firmy, które zajmowały się też transportem żywych zwierząt, co było równie skomplikowaną operacją, jak samo ich schwytanie. Ostatecznie bowiem klient płacił tylko za żywe sztuki. Jeśli chodzi o rybactwo, to był zawód, w którym zawsze istniało ryzyko, że wróci się do domu z pustą siecią. Ale nawet jak szczęście w czasie połowu dopisało, to trzeba było szybko sprzedać połów, żeby nie zgnił, nim stanie się faktycznym źródłem przychodu. Łowienie zwierząt czy ryb to były zawody, które uprawiało się z pewną dozą ryzyka. Uda się albo nie… Nie zawsze można też było powiedzieć, że co schwytane, to pewne.

Łowienie ludzi to zajęcie stanowiące jeszcze większe wyzwanie. Wolny człowiek nie da się zamknąć, związać. Zawsze może podjąć decyzję nie będącą prostą kontynuacją tego, czym i jak żyje w danej chwili. Nie wystarczy go złowić, ale trzeba go jeszcze dowieźć do celu…

 

Wtorek, 10.01.2023r.

Mk 1, 21-28

Pytanie, które zadał duch nieczysty Jezusowi, jest bardzo istotne z dwóch powodów. By zrozumieć jego znaczenie, trzeba je zobaczyć najpierw w formie bliskiej oryginałowi: „Co mamy z Tobą wspólnego, Jezusie Nazarejczyku?” (tłum. za Biblią Paulistów). Pierwszą przyczyną, by uznać to pytanie za ważne jest kwestia tego, co łączy Jezusa z demonami. Wydawać by się mogło, że jedynie słuszna odpowiedź brzmi: nic. Zauważmy, że takiej wersji trzyma się pierwszy zainteresowany, czyli duch nieczysty. Chce on świata, w którym pola będą podzielone, i w którym będzie rządziła zasada wykluczenia: nie wolno wchodzić na obszar drugiego. tak buduje się królestwo szatana, że walczy on o swą autonomię w świecie, o poszerzanie obszarów, na które Chrystusowi nie wolno wejść. Jezus tego podziału nie uznaje. Miłość zbawcza jest Jego paszportem pozwalającym Mu wejść w każdy obszar, w którym jest człowiek potrzebujący zbawienia.

Inny powód, dla którego pytanie to warte jest uwagi, to jego tożsamość ze słowami skierowanymi przez Jezusa do Jego matki w J 2,4. Warto przeczytać J 2,1-11 wstawiając do w. 4 tłumaczenie, którym posłużyliśmy się w powyższych rozważaniach. Jezus stanowczo potwierdza, że tylko On jest osobą kompetentną w sprawach zbawienia.

 

Środa, 11.01.2023r.

Mk 1, 29-39

Człowiek, który wyszedł z dużych kłopotów ma naturalną skłonność, by przez jakiś czas trawić sytuację, która zagroziła jego życiu czy bezpieczeństwu. Rodzi się tak swego rodzaju kombatancka postawa, która daje subiektywne przekonanie, że chwila minionej (prawdziwej lub rzekomej) chwały to przepustka do opowiadania o niej do końca życia. W filmie Janusza Zaorskiego Cudownie ocalony (2004) z piękną rolą Mariana Opani grającego tytułowego Mikołaja Biesagę owo cudowne ocalenie staje się dla Mikołaja powodem, by patrzył na samego siebie jako na istotę wyrastającą ponad ludzką masę, uważał się za nadczłowieka.

Teściowa Piotra umiała przeżyć taką krytyczną sytuację i wyjście z niej w sposób modelowy: uzdrowiona ze śmiertelnej choroby zaraz zaczęła służyć. Nie udawała służby przez ubraną w kostium świadectwa kombatancka opowieść. Wykonywała prostą, niepozorna, potrzebną pracę. Włączyła się pokornie w gromadkę krzątających się kobiet. Ta pokora to klucz do uniknięcia zmarnowania uratowanego życia przez opowiadanie o swej wyjątkowej przygodzie.

 

Czwartek, 12.01.2023r.

Mk 1, 40-45

Uzdrowiony z trądu popełnił błąd, którego uniknęła teściowa Piotra. Opowiadała on bowiem, wbrew wyraźnemu poleceniu Jezusa, o tym, co go spotkało. W ten sposób uniemożliwił Jezusowi działalność i nauczanie, spowodował, że musiał On uciekać na pustkowie.

Czy Jezusowi nie zależało, by o Jego dziele i misji dawano świadectwo? Oczywiście, że zależało. Po to powołał swych uczniów, których posłał, aby opowiadali o Nim, przygotowywali Mu drogę, aby mógł zostać przyjęty tam, gdzie przyjdzie. Świadectwo to jednak nie jest autopromocja, ale ukazanie zbawczej woli i mocy Boga. Wyrażała się ona w przyjęciu zwyczajnej drogi wskazanej przez Boga. Wykonując Prawo Pierwszego czy Nowego Przymierza świadczymy poprzez ukazanie mocy Boga.

 

Piątek, 13.01.2023r.

Mk 2, 1-12

Wydawać się może, że paralityk jest w tym opowiadaniu postacią szczególną. Wszyscy są „samobieżni”, a on złożony chorobą, a więc w sposób szczególny potrzebującym pomocą. Jezus pokazuje uczestnikom tego wydarzenia, że wszyscy są w podobnej sytuacji, a tylko On jest osobą wyjątkową, ponieważ On zna to, co dzieje się wewnątrz innych ludzi, widzi ich wewnętrzny brud, grzechy, „słyszy” ich wredne myśli. Wobec tego zła, które widzi w ludziach, ma postawę miłosierną, pełną troski o dobro człowieka dotkniętego złem. Odpuszcza grzechy (nie wiemy jakie) paralitykowi, ale odpuszcza też grzech przewrotnego myślenia oceniającym Go. Może jednak odpuścić grzechy: sparaliżowanego, swych krytyków, nasze…

 

Sobota, 14.01.2023r.

Mk 2, 13-17

Jak może mówić, że odpuszcza grzechy? A jak może siadać do jednego stołu z celnikami i grzesznikami? Dziwne jest to grono łażące za Jezusem i czepiające się wszystkiego, co zrobi. Więc jak oni pojmowali świat? Cierpiący grzesznik ma cierpieć dalej. Tylko Bóg mógłby odpuścić mu grzechy, ale miejmy nadzieję, że ma co innego do roboty, niż amnestionować marne kreatury. Nie ma sensu takich przekonywać, że mają jakąś szansę, że dla Boga są ważni. Niech smażą się w piekle pogardy dla samych siebie. Zarobili sobie na to… Podzielić świat: na porządnych (my) i nieporządnych (reszta) i niech tak zostanie. Pan Bóg też niech tu lepiej nie robi zamieszania, bo potem będziemy musieli robić porządek. Bo porządek musi być!

Jezus nauczał i działał w oparciu o fundamentalną zasadę, że Bóg kocha tak samo wszystkich, wszyscy są Jego umiłowanymi dziećmi. Różnice tworzymy sami: w różnym stopniu przyjmujemy Jego miłość.