Rozważania ewangeliczne | od 7 do 13 lutego 2021 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

Niedziela, 7 lutego 2021r.

Mk 1, 29-39

Czwórka uczniów powołanych przez Jezusa od codziennej pracy, idzie z Nim teraz do domu dwóch z nich, braci Szymona i Andrzeja. Powołanie nie odrywa człowieka od jego codzienności, nie sprawia, że zaczyna się wszystko od zera. Dalej ma się ten sam dom rodzinny, tę samą rodzinę, tych samych znajomych i przyjaciół, ten sam zawód wyuczony i wykonywany przez wiele lat. Życie ludzkie to ciąg wydarzeń, które mają między sobą liczne i rozmaite związki. Nie można wyrzucić z życia czegoś, bo nie pasuje nam do układanki, jaką chcielibyśmy układać dziś. Idą za nami dobre i złe wybory, chwile heroizmu i słabości. Jezus powołuje nas z tym naszym bagażem i chce odwiedzić ten nasz mały świat, jak dom Szymona i Andrzeja oraz ich rodzin. Przychodzi tam jednak jako lekarz, by uzdrawiać chorych i wypędzać złe duch.

 

Poniedziałek, 8 lutego 2021r.

Mk 6, 53-56

Celebryci skarżą się nieraz, że trudno im żyć, ponieważ są ciągle prześladowani zainteresowaniem tych, którzy chcą od nich autograf, zrobić sobie z nimi zdjęcie, zamienić kilka słów. Z drugiej strony zaś, gdy tylko zainteresowanie ich osobą i życiem słabnie, gotowi są zrobić wszystko, by podtrzymać to chorobliwe zainteresowanie sobą. Jezus też miałby powody do podobnych narzekań, ale nie udawał, uciekając dla pozoru od ludzi, że męczy go to zainteresowanie. Nie szukał go też na siłę. Był sobą, a to wymagało, by być między ludźmi, być rozpoznawalnym, nie mieć chwili dla siebie. Czy go to męczyło? Pewnie tak, jak każdego. Nie skarżył się, bo ten dyskomfort bycia sławnym traktował nie jako cenę sławy, ale jako cenę miłości.

 

Wtorek, 9 lutego 2021r.

Mk 7, 1-13

Sprawność w uchylaniu przykazań Bożych została nam we krwi. Świetnie nam wychodzi przekonywanie siebie i innych, że aborcja i eutanazja to nie zabójstwo, że optymalizacja zysków to nie oszustwo, a zdzierstwo połączone z udzielaniem pożyczek to nie lichwa. Ale sumienia mamy czyste – jak powiedział Stanisław Jerzy Lec – nieużywane. Wiemy, jak umyć ręce, by z jednej strony nie zamoczyć ich zbytnio, a z drugiej, żeby się nikt nie czepiał, że nie robimy tego, co trzeba. Słowa Izajasza o sercu dalekim od Boga i konsekwencjach tego stanu rzeczy powinny być wstępem do naszego codziennego rachunku sumienia. Musimy budzić codzienne naszą czujność, by nie dać się oszukać samym sobie, przewrotności tłumaczącej każde draństwo.

 

Środa, 10 lutego 2021r.

Mk 7, 14-23

Trudno w życiu uniknąć przykrego doświadczenia polegającego na tym, że ktoś, kogo dobrze znaliśmy, pokazał zupełnie inną twarz niż zazwyczaj. Wtedy dziwimy się i pytamy: co w człowieku siedzi? Jaki jest naprawdę? Sami siebie też zaskakujemy czasem w ten sposób. Wychodzi z nas coś, czego nie znaliśmy w samych sobie. Czy można spokojnie powiedzieć, że to tylko chwilowe zakłócenie naszego normalnego sposobu funkcjonowania, które szybko naprawimy?

Nawet najwięksi zbrodniarze przez większość czasu zachowują się zupełnie normalnie. Tylko drobny ułamek ich zachowań czyni z nich bestie. Czy to znaczy, że nimi nie są? Dlatego musimy być świadomi, że wychodzą z nas także rzeczy złe i obrzydliwe. Tylko tak możemy się z nimi zmierzyć. Chrystus to wie i nie zostawia nas w niewoli naszych słabości. Jest przy nas, gdy się przed nimi bronimy, i gdy próbujemy naprawić to, co pod ich wpływem uczyniliśmy.

 

Czwartek, 11 lutego 2021r.

Mk 7, 24-30

W pogańskiej okolicy zamieszkałej od niepamiętnych czasów przez Fenicjan, którzy byli tam, zanim w Kanaanie pojawił się Izrael, Jezus szuka odpoczynku od ciągłego bycia na usługi potrzebujących i proszących. Tu nie ma Żydów czekających na Mesjasza ani głoszących, że wielki prorok powstał między ludem (por. Łk 7,16). Ale i tu dosięgają Go prośby, oczekiwanie pomocy. Musi odpowiedzieć na pytanie, kim jest? Kogo dotyczy jego misja? Najprościej byłoby, gdyby ograniczył się do jednej grupy, bo wtedy inni daliby Mu spokój.

Jezus na poważnie bierze uniwersalizm zbawienia, ale to oznacza, że uznaje, ze każdy ma prawo do Jego miłości. Powszechnego czyli katolickiego Kościoła nie zbuduje się na obojętności i egoizmie, na ograniczeniu obowiązku wynikającego z przykazania miłości do troski o swój interes pod pozorem kochania siebie samego jako warunku, by kochać innych.

 

Piątek, 12 lutego 2021r.

Mk 7, 31-37

Dekapolis to region specyficzny, konfederacja miast, których populacja była napływowa, nieżydowska. Jak odebrano tam zachowanie Jezusa, który postępuje jak ludowi uzdrawiacze, wędrowni magowie? Czemu Jezus zachowuje się tak dziwnie, skoro całego mnóstwa uzdrowień dokonał bez podobnych praktyk, jak mazanie chorego własną śliną. Tu słowa proroka Izajasza (35,5-6) mówiące o rozwiązaniu się języka niemych i otwarciu się uszu głuchych jako znaku Bożego działania, nie zostałyby zrozumiane. W tym pogańskim świecie Jezus zdaje trudny egzamin, w którym oceną jest stwierdzenie „Dobrze wszystko uczynił”. Dla nas to jasna wskazówka: w pogańskim świecie świadectwo dobra musi być czytelne, nie przyćmione przeciętnością.

 

Sobota, 13 lutego 2021r.

Mk 8, 1-10

Chleb jest tam, gdzie są pola, gdzie mieszkają uprawiający je ludzie, gdzie z pieców wydobywa się cudowny zapach świeżego pieczywa. Na dzikim i bezludnym nieużytku żaden człowiek nie jest w stanie wyżywić głodnego tłumu. Dlatego nakarmienie zgłodniałej masy ludzkiej jest objawieniem się Jezusa jak Boga, przypominającym cuda Bożej miłości okazane Izraelowi na pustyni. Jednak doświadczenie czasów Mojżesza było bardzo dwuznaczne. Chleb z nieba uznano za coś, co się należało, a szybko zaczęto go traktować jako „pokarm mizerny”, który się sprzykrzył (Lb 21,5). Jak będzie z nowym Izraelem? Czy nie znudzi się dobrodziejstwami Boga? Nie zasypie go wciąż nowymi oczekiwaniami? Nie zacznie szemrać? Powinniśmy zadać sobie te pytania, gdy sięgamy po chleb z nieba dany przez Jezusa Chrystusa.