Rozważania ewangeliczne | od 6 do 12 lutego 2022 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

V Niedziela Zwykła, 6.02.2022r.

Łk 5,1-11

Marek (Mk 1,16-20), a za nim Mateusz (Mk 4,18-20), opowiadają o tym wydarzeniu prościej. Jezus przechodził, zwrócił się do rybaków, by poszli za Nim, a oni zostawili wszystko i poszli. Nie ma całej historii z użyczeniem łodzi Nauczycielowi i cudownym połowem. Tę przekazał tylko Łukasz, a Jan (czy raczej ktoś, kto do gotowej już Ewangelii kończącej się epilogiem (J 20,30-31) dodał jeszcze J 21), przedstawił scenę jako moment utwierdzenia wszystkich uczniów i fundament prymatu Piotra.

Łukasz przypomina natomiast początki kształtowania się wspólnoty uczniów Jezusa. Opowiadanie to podkreśla, że Jezus działa metodą małych kroków. Najpierw prosi Piotra „wypłyń trochę” (Łk 5,3), a potem „wypłyń ku głębinie” (w. 4). Także Piotr odpowiada na miarę tych kroków. Najpierw godzi się, że straci jakiś czas, by dopilnować zajętej przez Nauczyciela łodzi, potem – że trzeba będzie ubrudzić sieci, które oczyścili już po nieudanym połowie. Ostateczna decyzja, by Jezusowi oddać całego siebie, to kwestia bliżej poznania Go, owoc kształtowania się ufności w słowo Nauczyciela.

Poniedziałek, 7.02.2022 r.

Mk 6,53-56

Entuzjastyczna reakcja mieszkańców Genezaret na przybycie Jezusa kontrastuje z kompletnym zagubieniem uczniów, którzy nie rozumieli, jak ich Nauczyciel może chodzić po tafli jeziora ani nie „zrozumieli sprawy z chlebami”. Proste przekonanie, że trzeba wynosić chorych, bo przyszedł Jezus – cudotwórca i terapeuta, całkowicie im wystarczało i znakomicie odpowiadało ich potrzebom. Uczniowie wiedzieli o Nim dużo więcej i wiedzieli, że Jego misją jest coś innego, niż leczenie, karmienie głodnych czy zaspokajanie ludzkich potrzeb, zwłaszcza doczesnych. Oni wiedzieli, że dla Jezusa to tylko droga do celu, język służący do opowiedzenia, czym jest zbawienie.

Wtorek, 8.02.2022 r.

Mk 7,1-13

Przykazanie szacunku dla rodziców współgra z tym, co wydawać by się mogło najbardziej pierwotne, wpisane w samą ludzką naturę, podobnie jak instynkt rodzicielski. Nie ma przykazania, by kochać swe dzieci. Wydawać by się mogło, że i szacunek dla rodziców dyktuje nam sama natura. Obserwacja życia społecznego uczy nas jednak, że to nie jest takie oczywiste. Łatwo zaciera się wdzięczność za dane nam życie, za wychowanie. Zostaje zaś osad prawdziwych i urojonych krzywd doznanych od rodziców, pamięć o popełnionych przez nich błędach i ich niedoskonałościach lub wadach. Trzeba czystego serca, by nie skupić się na własnym bólu i złych wspomnieniach, nie zrzucić z siebie balastu więzi z tymi, którzy zaprosili nas do życia.

Środa, 9.02.2022r.

Mk 7,14-23

Czy rzeczywiście kryje się w nas tyle zła i w każdej chwili gotowe jest z nas wyjść? Może to jednak retoryczna przesada, skoro na co dzień jesteśmy raczej ludźmi przyzwoitymi? W teologicznych poszukiwaniach epoki, u której kresu przyszedł na ziemię Jezus i zapoczątkował nową, jedną z ważniejszych kwestii była dotycząca pochodzenia zła w świecie i w człowieku oraz kresu tego zła. Przypisywano zło obcym, wrogim Bogu i człowiekowi siłom, zwycięstwo nad złem wiązano z interwencją Boga na końcu czasów. Uciekano od odpowiedzialności człowieka za jego złe czyny i od obowiązku czuwania nad tym, co w nas drzemie gotowe w każdej chwili się obudzić. Jezus mówiąc o tym, co czai się w nas, przypomina nam, że w walce ze złem ważne jest, czy weźmiemy w niej udział walcząc z potencjalnym złem w sobie.

Czwartek, 10.02.2022 r.

Mk 7,24-30

Każdy musi czasem odpocząć. Każdy człowiek będący na co dzień na świeczniku musi zanurzyć się w anonimowości. Najłatwiej tam, gdzie nie jest się rozpoznawalnym, jak mistrz świata w skokach narciarskich w Australii. Czy taki był cel wyprawy a raczej wyskoku Jezusa do Tyru i Sydonu, skoro chciał tam „pozostać w ukryciu”? Jeśli nawet tak było, to się nie udało. Skąd Syrofenicjanka wiedziała, kim był? Skąd wiedziała, że ukrywa się właśnie tam, gdzie był? Te pytania opowiadanie ewangeliczne zostawia bez odpowiedzi. Ważne jest tylko, że na granicach etnicznego Izraela nie może zakończyć się działanie Jezusa i Jego zbawcza misja. Jego prowokujące odpowiedzi na prośby zrozpaczonej matki pokazują, że nie może zatrzymać się na granicach wyznaczonych historycznymi kulturowymi podziałami, że nie chce się ukrywać, że nie zazna spoczynku, póki światło rozpalonego przez Niego ognia nie zabłyśnie od jednego krańca ziemi do drugiego.

Piątek, 11.02.2022 r.

Mk 7,31-37

Głuchoniemy człowiek z Dekapolu jest kolejnym przedstawicielem świata nieżydowskiego, z którym spotyka się Jezus. Nie tylko chory widział w Jezusie szansę dla siebie, ale i ci, którzy go do Jezusa przyprowadzili. Nawet jeśli widzieli w Jezusie tylko żydowskiego uzdrawiacza-egzorcystę, Jezus nie obraził się na nich. Odegrał wyznaczoną Mu rolę przykładnie, z całym szokującym rytuałem. Nie chodziło mu jednak o to, by być znanym z tej roli i kojarzonym z nią. Czy świadkowie cudu zrozumieli, że przyszedł do nich nie uzdrawiacz, ale Zbawiciel? Pewnie nie w pełni. Widzieli jednak, że zdarzyło się coś, co przekracza ich zwykły sposób myślenia i działania. Będzie w nich dojrzewać, nawet jeśli nie we wszystkich. Ziarno padło w ziemię Dekapolu.

Sobota, 12.02.2022 r.

Mk 8,1-10

Sprawa z chlebami” (Mk 6,52) nie była dla uczniów jednoznaczna. Jezus znów podejmuje tę sprawę, bo widzi głodnych ludzi, których jest Mu żal. Jest niepoprawnie empatyczny. Przecież nakarmienie tłumu poprzednio kosztowało Go konieczność opuszczenia terytoriów żydowskich, by bronić się przed popularnością i podziwem w rodzaju, którego nie chciał. Teraz też będzie musiał się tłumaczyć z tego, jak rozumie swoją misję i za kogo się uważa. Czy Jezus jest populistą? Czy buduje swą pozycję na taniej popularności? Czy jest wytrawnym pedagogiem zaczynającym od zainteresowań i możliwości pojmowania prowadzonego? Jako populista poniósłby porażkę. Jego pedagogia jest jedyną znaną ludzkości strategią zwycięstwa dobra nad złem, które nie sięga po przemoc.