Rozważania ewangeliczne | od 6 do 12 listopada – ks. dr Adam Dynak

XXXII Niedziela Zwykła, 6.11.2022 r.

Łk 20, 27-38

Spotkanie z saduceuszami, przekazane we wszystkich ewangeliach synoptycznych, stanowi dalszy ciąg ataków na Jezusa w celu skompromitowania Go w oczach ludzi. Sytuacja przedstawiona przez adwersarzy Pana wydaje się sztuczna i naciągana, aczkolwiek możliwa w kontekście obyczajowym ówczesnej Palestyny. Warto zauważyć, że po wielu wcześniejszych próbach przyszedł atak na Jezusa, z życiem małżeńskim i rodzinnym w tle, pomimo iż pytanie saduceuszy dotyczyło kwestii życia po śmierci. Konstelacja występujących elementów jest dosyć ciekawa i pouczająca dla współczesnych słuchaczy i czytelników tego fragmentu. Saduceusze, przedstawiciele klasy rządzącej, ideologicznie posłużyli się tematem małżeństwa i rodziny dla spostponowania wartości nadprzyrodzonych w celu uśmiercenia Boga. Historia kołem się toczy… Dotyczy to również finału tamtej dyskusji.

Poniedziałek, 7.11.2022 r.

Łk 17, 1-6

Paradoksalnie pojawia się niekiedy pragnienie, aby nauka Jezusa nie była prawdziwa. Dotyczy to – między innymi – przepowiedni na temat zgorszeń na świecie. Niestety, spełniła się ona i nadal się wypełnia aż w nadmiarze… Jest jednak w słowach Jezusa pewien promyk nadziei. Otóż, niejako pośrednio, Jezus wyraża swoje zrozumienie dla słabości ludzkiej, dla natury podatnej na pokusy do czynienia zła. W myśl wypowiedzi Pana człowiek staje się ofiarą grzechu i potrzebuje ratunku, który może przyjść jedynie od Boga. Nie dotyczy to jednak „wytwórców” zła na ziemi, zaprzedanych sług grzechu, nie tylko w ogromnych rozmiarach, lecz także w tych mniejszych, najbardziej lokalnych. W myśl Jezusowej nauki człowiek zdolny do przebaczania nie należy do grupy tych ostatnich. Umie darować innym winy, dlatego staje się godnym przebaczenia ze strony Boga. Życie pokazuje, że nie są to sprawy proste. Potrzebna jest żywa i wielka wiara, która z kolei jest darem od Boga, owocem usilnej modlitwy błagalnej o tę łaskę.

Wtorek, 8.11.2022 r.

Łk 17, 7-10

Pokora, uniżenie, zdolność służby i poświęcenia dla bliźnich, ogólnie mówiąc miłość drugiego człowieka, zdolna do umywania mu nóg, to wartości niezwykle cenne w oczach Jezusa. Z fragmentu Ewangelii o słudze i jego panu można odnieść wrażenie, że wymagania Jezusa stawiane uczniom w tej kwestii zahaczają o przesadę. Tak jednak nie jest. Po pierwsze dlatego, że styl życia, który proponuje Jezus, zakłada maksymalizm. U Jezusa nie ma połowicznych, częściowych czy niejednoznacznych postaw. Tak – tak, nie – nie. Inne warianty w mniejszym lub większym stopniu mają związek ze złem. Po drugie, nieporozumienie może wynikać z niewłaściwego rozumienia zakończenia fragmentu. Chodzi o nieustanną świadomość tego, że w życiu ziemskim ciągle jesteśmy sługami i nie mamy żadnego prawa do roszczeń o zapłatę czy nagrodę od Boga. On sam widzi i z Boską szczodrością nagradza szczerze pokornych ludzi.

Środa, 9.11.2022 r.

J 2, 13-22

Świątynia Jerozolimska, dla wielu pokoleń biblijnych Żydów, była największą świętością. Bezgranicznie byli przekonani, że jest ona domem Boga na ziemi. Rzeczywiście, była Bogu poświęcona i tam odbywał się nieustający kult Najwyższego, jednak nie przebywał On tam w taki sam sposób, w jaki przebywa w każdej katolickiej świątyni – w sposób realny, chociaż sakramentalnie, pomimo to Jezus uznał w tamtejszej świątyni dom swojego Ojca. Jeżeli wtedy zapłonął takim gniewem i taką gorliwością w obronie sacrum świątyni, w której ciągle jeszcze pobożność wyrażała się w ofiarowaniu zwierząt, to jak bardzo teraz musi zależeć Panu na rzeczywistym pięknie i szczerej modlitwie w świątyniach, gdzie sam osobiście zamieszkuje pod postacią chleba. Powodem gwałtownej reakcji Jezusa w świątyni był panujący w niej praktycyzm, który zadowalał zarówno kapłanów, jak i pielgrzymów. Nie zadowalał jednak Boga. Czy praktyczny i dobrze zorganizowany współczesny człowiek umie docenić wyjątkowość i odmienność miejsca świętego?

Czwartek, 10.11.2022 r.

Łk 17, 20-25

Celebrytyzm – to nie jest pojęcie teologiczne, a tym bardziej biblijne. Jest natomiast jednym z najbardziej odrażających zachowań w oczach Boga, na wskroś sprzeczny z nauką Ewangelii. Dlatego nie można oczekiwać, że upragnione, wymodlone i wycierpiane przez Jezusa królestwo Boże na ziemi będzie siebie marketingowo promować, lansować się na wszelkie sposoby, czy też brylować na salonach kościelnych i nie tylko. Istotną cechą królestwa Bożego jest cichość i pokora na wzór Pana, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby samemu służyć aż po oddanie życia z miłości do ludzi. Życie i zachowanie ludzi Kościoła rodzą niepokój odnośnie do tożsamości wspólnoty uczniów Chrystusa, wśród których powinno realizować się królowanie Boga, tego miłosiernego, pokornego, oddanego bez reszty.

Piątek, 11.11.2022 r.

Łk 17, 26-37

W nomenklaturze biblistycznej naszemu fragmentowi przyswojono nazwę „mała apokalipsa”. Nie ma wątpliwości, że Jezus mówi o końcu czasu i swojej paruzji, jednak oprócz tego, co wydaje się oczywiste, nie tak prosto jest zrozumieć pozostałą treść. Na pewno zapowiadane zjawiska będą dla ludzi nadzwyczajne, co więcej, decydujące o ich wiecznej przyszłości. Istnieje niebezpieczeństwo, że codzienność życia może tak pochłonąć człowieka swoim rytmem wydarzeń, problemami rzeczywistymi i urojonymi, że stępi jego czujność. Istnieje także niebezpieczeństwo materializmu, który znieczuli ludzi na to, co jest święte i nadprzyrodzone. Zaabsorbowani powszednimi zajęciami mogą przegapić to, co dla nich powinno być najważniejsze, mogą zmarnować wieczność. Wręcz niepoprawna nadzieja pozwala pisać o tych rzeczach w trybie przypuszczającym. Chłodne spojrzenie na rzeczywistość wymusza tryb alarmujący.

Sobota, 12.11.2022 r.

Łk 18, 1-8

Jeden z tych fragmentów biblijnych, który biblistom przysłowiowo spędza sen z oczu i prowokuje ich środowisko do niekończących się dysput. Problem dotyczy niezrozumienia intencji Jezusa, który przytaczając przykład cynicznego sędziego, podaje jego postępowanie jako obraz działania Boga. W istocie rzeczy, szybka i pobieżna lektura przypowieści może rodzić problematyczne pytania. Chodzi więc o to, aby w spokojnym i medytacyjnym czytaniu uchwycić rolę obrazu, nie lekceważąc przy tym wyrazowego znaczenia tekstu. Jeżeli największe łotry potrafią niekiedy zdobyć się na gest dobra, nieważne, że z mało szlachetnych intencji, to czy można wątpić w dobroć Boga, który z natury jest miłosierny? O wiele trudniejsze w przyswojeniu, bo niepokojące, jest pytanie Jezusa kończące przypowieść: Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie? Obserwując to, co się dzieje na świecie, co ma miejsce we wspólnotach Kościoła, widać zasadność takiego pytania, które z pytania przeradza się w budzącą trwogę wątpliwość.