Rozważania ewangeliczne | od 5 do 11 lutego 2023 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

V Niedziela Zwykła, 05.02.2023r.

Mt 5, 13-16

Katolicy dziś najchętniej schowaliby się w kącie, by nikt nie widział, jak modlą się, robią znak krzyża. Dobrze czujemy się właściwie tylko w getcie, w którym nie trzeba udawać, można zachowywać się swobodnie. Ale kto nam zabrania tych postaw i zachowań, które świadczą o naszej wierze? Nikt. Nam na razie jeszcze nikt. Są ludzie, którzy dziś cierpią za wiarę w Chrystusa i po to, by dochować Mu wierności. Nas mogą co najwyżej wyśmiać albo przylepić nam etykietę bigotów. My sami nie wierzymy, że to jest jakaś wartość, że tak będzie lepiej. Nikt nas nie gasi. Sami nie chcemy świecić. To w ten sposób sól traci smak, zaczyna być bezużyteczna. Kultura, w której żyjemy, jest postchrześcijańska, ponieważ straciliśmy poczucie sensu, że warto budować chrześcijańską kulturę życia. Może za dużo było pustych gestów, rytualizmu, hipokryzji. A może wygodniej nam żyć w świecie zwyczajowych gestów, rytuałów, hipokryzji na użytek „swoich”. A więc trzeba wyjść z ukrycia i świecić takim światłem, które będzie światłem dla innych, także – jeśli nie zwłaszcza – dla tych, którzy nie podzielają naszej wiary.

 

Poniedziałek, 06.02.2023r.

Mt 6, 53-56

A gdyby pojawił się u nas? Pamiętamy jeszcze, jak wygląda? I czego byśmy od Niego chcieli? Zrobić z Nim sobie selfie? Autografy wyszły już z mody, ale taka fotka zrobiłaby nam szum na koncie. Bo życie ogarniamy sami. Nie potrzebujemy uzdrowiciela, bo mamy lekarzy. Nauczyliśmy się uniezależniać od sił natury. Radzimy sobie, a nie potrzebujemy kogoś, kto będzie się starał być nam potrzebny na siłę, a potem oczekiwał za to nie wiadomo czego. Nie będziemy się tłoczyć wokół Niego. Lepiej siedzieć w swoim kąciku, a ktoś wrzuci live’a, to zobaczymy. Po co Jezus jest nam dziś potrzebny? Żeby nas nieustannie akceptował. Nie jesteśmy głodni, nie czujemy się zdani na łaskę i niełaskę natury. Jedyną naszą notorycznie niezaspokojoną potrzebą jest akceptacja. Tak jak kiedyś nieodłącznym towarzyszem człowieka był niedobór tłuszczów i cukru. Tyle, że On nie przychodzi, żeby akceptować nasze choroby, tylko żeby je leczyć.

 

Wtorek, 07.02.2023r.

Mk 7, 1-13

Nie mamy problemu z kwestionowaniem tradycji. Wręcz przeciwnie, chętnie wyznaczamy tradycjom miejsce w skansenach, muzeach, ale nie w domu. W domu ma być po naszemu. Więc krytyka skierowana do tych, którzy tradycję przedkładają ponad słowo Boga, nie odnosi się do nas? Niestety nie, alergia na poddawanie się tradycji, która decyduje za nas, co robić, kiedy i jak, nie sprawiła, że wolni jesteśmy od choroby polegającej na robieniu wszystkiego, jak nam się podoba. Wręcz sprawiła, że choroba ta jest bardziej niebezpieczna i trudniej ją przechodzimy.

Posłuszeństwo Bogu nie stało się dla nas łatwiejsze dlatego, że zrzuciliśmy z siebie gorset tradycjonalizmu. A tego wciąż od nas oczekuje, ponieważ bez posłuszeństwa nie ma Przymierza.

 

Środa, 08.02.2023r.

Mk 7, 14-23

Uczniowie pytają Jezusa o znaczenie przypowieści… Tyle, że On nie powiedział przypowieści. Mówił wprost, wręcz dosadnie. A oni szukali jakiegoś drugiego dna, ukrytego sensu… Sprawa jest prosta: wychodząca z człowieka szpetota moralna czyni go nieczystym, powoduje, że staje się przykry dla otoczenia. Jak nie wychodzi, to nie znaczy, że jej nie ma. Piękną, estetyka duchowa zaczyna się wewnątrz, rozwija się często w sposób niewidzialny dla otoczenia.

Czystość i nieczystość pokarmów to wartości umowne. To nie pokarmy są winne, że ludzie są brudni w środku. Nie to, co nas spotyka w życiu. Jezus mówi uczniom coś, czego nie chcieli wiedzieć: nie zwalaj winy na to, co zjadłeś, na rodzinę, którą miałeś, na traumy, które przeżyłeś. Zadbaj o swe wewnętrzne piękno, posprzątaj ten bałagan, który masz w sobie. Tylko tak będziesz czysty.

 

Czwartek, 09.02.2023r.

Mt 7, 24-30

Jezus mówiący o poganach jako o psach to jednak ciągle coś, co szokuje. Owszem, nie brudna, owrzodziała bezdomna sfora, ale szczenięta baraszkujące pod stołem. To trochę łagodzi efekt, ale nie zmienia faktu podstawowego: wyznaczenia międzygatunkowej granicy. My byśmy tak nie powiedzieli, bo by nam poprawność kością w gardle stanęła. Czemu to miało służyć? Poniżeniu kobiety, którą rozpacz zmuszała do proszenia kogoś, kto ją obraża? Takiego Jezusa sobie nie wyobrażamy. Nie wyobrażamy też sobie świata, w którym jasno mówi się o różnicach między ludźmi. Fratelli tutti, ewangeliczna wersja hasła rewolucji francuskiej głoszącego równość i braterstwo, jest nam bliższa. Może dlatego kompletnie nie radzimy sobie na skalę społeczną i osobistą z różnicami. Nie trawimy tego, że jesteśmy różni. Powiedzcie nastolatkowi, że rację ma ktoś, kto widzi świat kompletnie inaczej niż on, to zrozumiecie, o co chodzi…

Jezus jest realistą, więc wie, że skoro jest lud wybrany przez Boga, to są i tacy, których prowadzi on do siebie drogą inną, niż wybranie. Skoro są ci, których nazwa On swymi dziećmi, to innych tak nie nazywa. Ale Bóg kocha nas wszystkich nie dlatego, że jesteśmy tacy sami. Nie chce z nas zrobić ujednoliconej masy zbawionych. Nie postępuje jak ludzi, którzy po to, by traktować zwierzęta po ludzku, koniecznie chcą im nadać prawa człowieka i obywatelstwo. Bo Jego miłość jest kupiona na tym, kogo On kocha. Kocha nas, a nie siebie w nas.

 

Piątek, 10.02.2023r.

Mt 7, 31-37

„Otwórz się!” Czy chcę tego? Coraz bardziej się zamykamy. Jesteśmy coraz bardziej leniwi w wychodzeniu z siebie, coraz mniej wytrwali w budowaniu kontaktu. Dobrze mi w moim świecie, w świecie, w którym ja dyktuję wszystkie reguły. Kiedy Jezus mnie otworzy, będę musiał w swoim pokoju, w którym jest tak, jak mi się podoba, zrobić miejsce dla tylu ludzi, tylu spraw. A przede wszystkim dla Niego. Wejdzie i będzie chciał urządzać wszystko po swojemu. Więc może lepiej niech mnie nie uzdrawia z mojej głuchoty i niemoty.

Uzdrowiony przez Jezusa zaczął słyszeć i wyraźnie mówić. Gorzej było z tymi, którzy stali się świadkami cudownego wydarzenia. Choć mówił do nich, zachowywali się, jakby Go nie słyszeli. Mówili nie to, co powinni, ale to, czego mieli nie mówić. Na jednego, który dał się uzdrowić, przypadł tłum, który zamknął się na słowa Jezusa.

 

Sobota, 11.02.2023r.

Mk 8, 1-10

A gdyby mieli sześć lub pięć chlebów, to co? Nie dałby rady? Jeśli zaś ilość tego, co mieli, nie odgrywała roli, to po co pytał? Bo Go interesowało, jaka jest sytuacja, w jakiej kondycji jest zapas żywności ich wspólnoty. Bo nie działa w próżni, ale chce swą łaską przemieniać rzeczywistość. A więc spytał. Mnie też pyta, ile mam miłości, ile wiary, ile nadziei. Nie dlatego, żeby tą miarką odmierzyć mi swą łaskę, ale dlatego, że się mną interesuje i mnie kocha. Nie przekreśla mnie, by z niczego, nie skażonego moimi słabościami, stworzyć coś lepszego. Chce mnie zbawić, więc pyta, kim jestem? Jaki jestem?