Rozważania ewangeliczne | od 4 do 10 kwietnia 2021 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

Niedziela Zmartwychwstania, 4.04.20121r.

J 20,1-9

Czego trzeba, żebyśmy uwierzyli w zmartwychwstanie? Jeśli wyrażenie „drugi uczeń” to sposób, w jaki określany jest w Czwartej Ewangelii św. Jan, to przecież słuchał on słów Jezusa, w których zapowiadał On swoją mękę i zmartwychwstanie, widział wskrzeszenia świadczące, iż Pan ma władzę nad śmiercią. Uwierzył zaś i zrozumiał, gdy zobaczył pusty grób. Podobnie było też z Piotrem, który choć zawsze pierwszy wśród apostołów, mający od Boga światło objawienia, kim jest Jezus (por. Mt 16,17), też potrzebował tego doświadczenia. Sam pusty grób to nic wielkiego. Przecież mogło w nim nigdy nie być żadnego ciała. Był to grób nowy, wcześniej nie używany, odkąd powstał, był pusty. Tak więc nie sama grota stanowiła znak dla uczniów, ale fakt, że Ciało Chrystusa tam było, a oto Go nie ma, wzbudził ich wiarę i zrozumienie. Póki mieli przy sobie Jezusa-Człowieka, nie rozumieli, co znaczą te wszystkie wielkie sprawy i słowa. Dopiero gdy musieli się na nowo nauczyć Jego obecności, która już nie była ciepłem Jego dłoni, kiedy musieli zrozumieć, czym jest Jego słowo, nie słysząc Jego głosu, zaczęła się w ich życiu wiara, że On jest Bogiem i Zbawicielem. Budujemy naszą wiarę podobnie, jak apostołowie po zmartwychwstaniu: od pustego grobu.

Poniedziałek Wielkanocny, 5.04.2021r.

Mt 28,8-15

Ileż razy już słyszeliśmy historię tego kłamstwa? Czyśmy się z niej czegoś nauczyli? Czy już wiemy, że Dobra Nowina jest niewygodna wielu ludziom i instytucjom? Czasami dlatego, że staje na drodze idei bezbożnych i wrogich człowiekowi, a czasami dlatego, że nie chcemy się tłumaczyć z niedbalstwa, konformizmu, małoduszności czyli przywar, z których uczyniliśmy elementy sztuki przetrwania. Dziwimy się może, że ci wartownicy byli tak cyniczni, że wzięli pieniądze za kłamstwo, które ratowało im skórę. Ale pokusa naginania Ewangelii do naszych słabości i zaniedbań nie jest nam obca. Warto o niej pamiętać właśnie w kontekście świąt. Na co dzień jakoś ujdzie, w święta jakoś razi naszą wrażliwość, bo widzimy kontrast między tym, co jest naszym sposobem radzenia sobie z życiem, a tym, co jest treścią tych świąt. Choć to psuje nam świąteczny nastrój, to warto podjąć ten trud przyjrzenia się własnej codzienności, bo za chwilę wejdziemy w szarą strefę codzienności i świąteczne światło przestanie nam psuć błogostan związany z powszednim przyzwoleniem danym sobie na zaniżenie standardów.

Wtorek w oktawie Wielkanocy, 6.04.2021r.

J 20,11-18

Maria Magdalena, robi to, co często jest i naszym udziałem: szukamy tego, co bezpowrotnie stracone, tęsknimy za tym, wypłakujemy oczy lub przeciwnie – nasze serce staje się jak twardy, zimny głaz z żalu i pretensji do życia. Mgła wspomnień zaćmiewa nasz wzrok i nie potrafimy dostrzec tego, co przychodzi do nas jako nowy, nieznany dar Boga.

Religia kojarzy się nam często, a przynajmniej niektórzy dbają bardzo, by się kojarzyła, z tradycją i patrzeniem wstecz. Obrona tradycji i religii zdają się często zlewać w jedno. Przychodzący Zmartwychwstały mówi nam coś zupełnie innego: wiara religijna otwiera nas na to, co nowe, nieznane, na tego, który nas poprzedza i wytycza nam drogę, która jeszcze przed nami.

Środa w oktawie Wielkanocy, 7.04.2021r.

Łk 24,13-35

Wzięli swego towarzysza podróży za matołka, który niczego nie rozumie, tkwi w rzeczywistości jak kołek nieświadom dziejących się spraw. Oni szli ze stolicy, z samego centrum zdarzeń, wszystko widzieli i wszystko wiedzą. Oni wiedzą, co się stało z Jezusem z Nazaretu. Żyją tą gorzką wiedzą już trzeci dzień. Jezus nie sięga do ostatnich wiadomości, do bieżących sensacji. On im pokazuje, jak daleko są od rozumienia Pism, które znają od dawna, które On im niejednokrotnie wyjaśniał. Poszerza ich pole widzenia, które zawęzili do kilkudziesięciu ostatnich godzin. Pomaga im wyjść ze studni żalu, a prowadzi ich do źródła nadziei.

Dar wspólnoty łamania chleba staje się dla uczniów będących w drodze do Emaus znakiem, że Jezus z Nazaretu żyje, że ich nadzieja nie umarła. Nasza codzienna eucharystia ma tę samą moc otwierania oczu, wskrzeszania nadziei.

Czwartek w oktawie Wielkanocy, 8.04.2021r.

Łk 24,35-48

Bogowie z greckiego Olimpu swą boskość zawdzięczali pokarmowi (ambrozji) i napojowi (nektarowi), którymi się odżywiali. To było źródło ich wiecznej młodości, radości, nieśmiertelności. Zewnętrzne źródło ich statusu powodowało, że musieli zazdrośnie chronić przed śmiertelnikami dostępu do tych boskich darów, a udzielali ich tylko wybranym, jak np. Ganimedes, kochanek Zeusa. Ten mitologiczny obraz pokazuje bóstwa jako zazdrosnych o swe przywileje snobów, którym sprawia przyjemność bycie ponad ciżbą ludzką, która cierpi, starzeje się, umiera.

Uwielbione ciało Jezusa nie potrzebuje pokarmu, choć zachowuje zdolność spożywania. Chrystus jednak je kawałek ryby, ale czyni to tylko ze względu na uczniów, by uspokoić ich i przekonać, że nie mają do czynienia ze zjawą, ale z Nim, żywym Bogiem. Prawdziwy Bóg nie czerpie swego bóstwa z zewnętrznych źródeł. To z Niego, jak ze źródła, wypływa miłość, nadzieja, radość, które nam komunikuje w sposób dla nas czytelny i zrozumiały, bo wszystko, co czyni, jest „dla nas i dla naszego zbawienia”.

Piątek w oktawie Wielkanocy, 9.04.2021r.

J 21,1-14

Ukazanie się Jezusa Zmartwychwstałego nad Jeziorem Genezaret to „już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał”. Dwa pierwsze miały miejsce w Jerozolimie, w wieczór owego pierwszego dnia po szabacie, w Niedzielę Zmartwychwstania, oraz tydzień później, gdy w gronie uczniów był też i Tomasz. Ile czasu minęło, skoro opuścili Jerozolimę i znaleźli się w Galilei, nad jeziorem, nad którym większość z nich się wychowała, z którym było związane całe ich życie? Ciągle nie mogą znaleźć sobie miejsca, ciągle ich życie to raczej wegetacja, niż owocna egzystencja. Jezus szuka ich po różnych miejscach, ofiarowuje im swoją obecność, pokazuje im, jak żyć w tej nowej sytuacji, jaka zaistniała po Jego śmierci i zmartwychwstaniu.

Ich życie było w ostatnim czasie chodzeniem za Jezusem. Nie ma już za kim chodzić. Wcześniej ich życie było rybaczeniem na Morzu Tyberiadzkim, ale nie wychodzi im ten powrót do dawnego zawodu. Jezus pytaniami skierowanymi do Piotra pokazuje im, co jest dla nich teraz najważniejsze na tym nowym etapie ich życia: czy mnie kochasz? Czy mnie miłujesz? To będzie teraz ich „praca”, ich „zajęcie”, sens ich życia.

Sobota w oktawie Wielkanocy, 10.04.2021r.

Mk 16,9-15

W ważnych starożytnych kodeksach z IV/V w.: Synajskim i Watykańskim) Ewangelia według św. Marka urywa się po słowach odnoszących się do kobiet, które ujrzały Zmartwychwstałego: „Nikomu też nic nie powiedziały, bo się bały” (Mk 16,8). Zakończenie tej Ewangelii pojawia się w późniejszej tradycji i nawiązuje wyraźnie do Ewangelii według św. Łukasza, która jako jedyna ma epizod z uczniami zmierzającym do wsi Emaus (Łk 24,9-11), o uczniach siedzących przy stole, którzy nie chcieli przyjąć, że nie jest zjawą (Łk 24,36-43) czy informację, że z Marii Magdaleny Jezus wyrzucił siedem złych duchów (Łk 8,2). Ten dodatek skomponowany z zapożyczeń z Łk jest świadectwem, że Kościół w Ewangelii widział zawsze przesłanie nadziei, otwierające się na nowe horyzonty. Nie mogła ona zamykać się stwierdzeniem, że lęk zamknął uczniom Jezusa usta. Nawet jeśli w Niedzielę Zmartwychwstania niewiele zrozumieli z tego, co się stało, to ich wiara i miłość do Chrystusa, kazała im szukać zrozumienia i nieść to, co otrzymali od swego Pana, dalej, „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8).