Rozważania ewangeliczne | od 3 do 9 kwietnia 2022 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

V Niedziela Wielkiego Postu, 3.04.2022 r.

J 8,1-11

Uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili jawnogrzesznicę do Jezusa, aby mieli go o co oskarżyć (por. J 8,6). Oskarżali też samą jawnogrzesznicę, choć nie zdołali doprowadzić do jej egzekucji (por. J 8,10-11). Na każdego mieli jakiegoś „haka”, robili dużo zamieszania wokół grzechów (prawdziwych, urojonych czy sprowokowanych) innych osób. Nie byli jednak w stanie zmierzyć się z tak prostym testem, jak ten, który zaproponował im Jezus. Nie zdołali powiedzieć jasno: „jestem bezgrzeszny” lub „jestem jak każdy grzesznik”. Pierwsze zbyt kłóciło się z tym, co każdy widział, drugie kłóciło się z ich poczuciem wyższości. To ono jest motorem ich działania.

Jezus kuca i pisze palcem po ziemi. Wstaje, gdy z kimś rozmawia, by okazać szacunek rozmówcy. Nie szuka okazji, by dominować wzrostem, patrzeć na innych z góry nawet w tym najprostszym sensie. Nie wywyższa się kontakcie z kobietą, którą potraktowano jak rzecz, jako narzędzie do wykonania pułapki na Jezusa. On w niej dostrzega osobę, której dobro leży Mu na sercu. To zderzenie pychy z pokorą kończy się poniżeniem pychy i zwycięstwem pokornej miłości.

Poniedziałek, 4.04.2022 r.

J 8,12-20

Jezus jest światłością nie po to, by błyszczeć, ale by świecić i rozjaśniać drogę innym. Skojarzenie życia i światła, które znamy z J 1,4, zakorzenione jest w Ps 36,10: „Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości oglądamy światłość”. Jezus jest źródłem życia i prowadzi do życia. Przychodzi „z wysoka”, od Ojca i nas prowadzi tam, skąd przyszedł i dokąd powraca.

Dziwi, że ta Jego postawa i misja budzą opór aż po nastawanie na Jego życie. To jakby ktoś niszczył respirator, do którego jest podłączony i który jest mu potrzebny do życia. Skąd się bierze to nastawienie, o którym można powiedzieć, że jest samobójcze? Z nieznajomości Boga, z koncentracji na sobie i na tym, co się jest w stanie zrobić o własnych siłach, by można to było sobie przypisać. Jezus żyje i daje życie dlatego, że nigdy nie jest sam, lecz zawsze z Tym, który Go posłał.

Wtorek, 5.04.2022 r.

J 8,21-30

Rozmówcy Jezusa uważają, że droga samobójstwa jest dla nich niedostępna, że jeśli Jezus mówi o tym, że nie będą mogli pójść za Nim, to z pewnością ma na myśli samobójstwo, którego oni nie chcą i nie mogą popełnić. Jezus jednak nie myślał o zamachu na własne życie, ale o tym, że Jego życie nie zamyka się w ramach doczesności. Jego polemiści są natomiast zasklepieni w doczesności naznaczonej grzechem i w niej dokonają swego żywota, więc to oni zmierzają ku śmierci.

W poemacie „Raj utracony” Johna Miltona padają słowa: „lepiej królować w Hadesie niż służyć w niebie”. Jezus nie boi się powiedzieć o sobie, że jest posłuszny Ojcu, że wykonuje Jego wolę, że jest Jego posłańcem. Nie uważa tego za ujmę, ale za tytuł do spełnienia i fundament swej wielkości. Grzech zaś każe uważać każde uzależnienie się od kogokolwiek za ubliżające ludzkiej godności. Fryderyk Nietzsche w swych notatkach zapisał: „Człowiek cnotliwy jest już dlatego gatunkiem niższym, ponieważ nie jest żadną ‘osobą’, lecz wartość swą otrzymuje przez to, iż odpowiada schematowi człowieka, ustanowionemu raz na zawsze”. Chrystus uczy nas, ile wolność jest w posłuszeństwie płynącym z miłości i oddania.

Środa, 6.04.2022 r.

J 8,31-42

Czy chcemy na zawsze pozostać w domu Boga? Bo to warunek bycia dzieckiem Boga. Czy chcemy być Jego dziećmi, czy marzymy o samodzielności opartej na zanegowaniu Jego ojcostwa? Te dylematy powstałe w owej wyjątkowej rozmowie w świątyni jerozolimskiej zachowują swoją aktualność po dziś dzień.

Była to rozmowa szczególna i wyjątkowa, ponieważ nie co dzień i nie w każdej rozmowie stajemy wobec możliwości określenia się jako dzieci Boga albo wykluczenia się z ich grona. Zwykle zakładamy, że nasz status jest już ukształtowany, budujemy na tym przekonaniu nasze plany i samooceny. Jezus kwestionuje przekonanie, że każdy z nas jest zdefiniowany raz na zawsze, a przypomina, że kształtujemy siebie z każdym wyborem. Stajemy się wolni i co chwila wolność ta jest weryfikowana. Jeśli chcemy, żeby wolność ta stała się wartością stałą i niezmienną, którą zapewniliśmy sobie raz na zawsze, wtedy z niej rezygnujemy. Rezygnujemy z wyzwalającej prawdy na rzecz samooszukiwania się, że nabyliśmy status nieutracalny i już o nic nie musimy zabiegać. Jezus jest ciągle w drodze: od Boga wyszedł do Niego idzie.

Czwartek, 7.04.2022 r.

J 8,51-59

Kluczowy dla tego fragmentu rozmów Jezusa w świątyni jest termin „strzec”, „zachowywać”. Zachowywanie słów Jezusa jest drogą do zwycięstwa nad śmiercią, ale też On do chwały powraca drogą zachowywania słowa Ojca. To strzeżenie wymaga ciągłej czujności, skupienia i koncentracji na słowie tego, kogo się obdarza najwyższym autorytetem. Postawa strażnika cudzych słów może przybrać formy patologiczne, jak w przypadku deputowanej do Dumy, Marii Butiny, która w wywiadzie mówi, że jedynie słuszną strategią dla Rosji jest ta, jaką proponuje prezydent, a zapytana o to, jaka to strategia, mówi, że jej nie zna. Jezus zna wolę swego Ojca i Jego samego. Zna, ponieważ widział Go działającego i słyszał Go mówiącego. Tym Jezusowa znajomość Ojca różni się od wiedzy, a nawet tej nie mają jego polemiści.

Piątek, 8.04.2022 r.

J 10,31-42

Po poprzedniej dyskusji w świątyni (J 8,59) oraz po tej ostatniej już ze zrelacjonowanych w Ewangelii św. Jana Jezus odchodzi ze świątyni (J 10,39) jak chwała Boża w Ez 11,23: „odeszła chwała Pańska z granic miasta, i zatrzymała się na górze, która leży na wschód od miasta”. Ci, którzy nie potrafili zachować świętości przybytku i zmusili wcieloną Chwałę Bożą do odejścia, zarzucają Jezusowi bluźnierstwo. To najpaskudniejszy rodzaj ironii: biorący się z hodowanego w sobie fałszu. Jest to ironia pozbawiona finezji, oparta na tępym trwaniu przy swoim poglądzie na samego siebie. Ten typ ironii łatwo przechodzi w brutalne tłumienie wszystkiego, co do owego poglądu nie pasuje.

Jezus uważający siebie za Boga jest zgorszeniem dla wielu ludzi uważających się za chrześcijan, ale niewierzących w Boga, traktujących chrześcijaństwo jako uproszczony humanizm, w którym człowiek stworzył Boga na miarę swych potrzeb i używa Go według tego samego kryterium.

Sobota, 9.04.2022 r.

J 11,45-57

Prosty rachunek: jeden człowiek i cały naród. Dziecko nawet wie, że trzeba wybrać mniejsze zło, zwłaszcza, że przy okazji załatwi się jeszcze problem z niewygodną postacią, która burzy delikatną równowagę i nie ma zamiaru wpisać się w równowagę, którą zbudowano z mnóstwa kompromisów. Każdy trochę każdego potrzebuje, trochę się każdego boi, trochę każdego oszukuje. Oplata nas pajęczyna: lepka, gęsta, złożona z delikatnych nitek, ale krępująca żelaznym uściskiem. Rozumienie tego skomplikowanego splotu można uznać za szczyt życiowego wtajemniczenia, najwyższy poziom wiedzy o życiu.

Jakże od tego stanu daleko do jedności zgromadzenia dzieci Bożych, które Jezus stworzy wokół swego krzyża, którego fundamentem jest Jego ofiara.