Rozważania ewangeliczne | od 27 października do 2 listopada 2024 r. – s. dr Karmela Katarzyna Sługocka OP

XXX Niedziela Zwykła, 27.10.2024

Mk 10,46b-52

Co chcesz, abym ci uczynił? – zapytał Jezus niewidomego pod Jerychem. Rabbuni, ten zwrot oznacza dosłownie „mój Mistrzu”, żebym przejrzał. Scenerią tego wydarzenia jest droga na obrzeżach Jerycha. Jezus wychodzi z Jerycha, opuszcza je, stąd taka determinacja u Bartymeusza. To jest jego ostatnia szansa na zmianę swojej sytuacji. Nie dał się uciszyć i mimo sprzeciwu tłumu wołał Jezusa jeszcze głośniej, i został wysłuchany. Przejrzał. Warto zastanowić się, co jest tym przejrzeniem (gr. ἀναβλέπω anablepó). Nie chodzi tylko o odzyskanie fizycznego wzroku, ale o takie przywrócenie wzroku lub obdarowanie widzeniem, które sprawi, że człowiek będzie widział i rozumiał oraz prawidłowo oceniał sytuację. Jezus pyta nas dzisiaj: Co mam Ci uczynić? Potrzebujemy dużo odwagi, by poprosić Go o przejrzenie, które pozwoli nam widzieć Boga takim, jakim On jest, i stanąć w prawdzie o sobie i innych. Chodzi o taką prawdę o sobie, która odziera nas ze złudzeń na własny temat i prowadzi do pokory na temat własnej kondycji, na temat tego, jacy jesteśmy ślepi i jak niewiele widzimy.

 

Poniedziałek, 28.10.2024

Łk 6,12-19

Perykopa pokazuje nam Jezusa, który modli się w obliczu ważnych wydarzeń. Tak było przed rozpoczęciem publicznej działalności, do której przygotowywał się czterdziestodniową modlitwą na pustyni, przed wyborem apostołów, a także przed męką. Łukasz, wymieniając imiona apostołów, dodaje przy Judaszu: który stał się zdrajcą. Stał się zdrajcą, a to oznacza, że nim nie był w trakcie ustanawiania Dwunastu, lecz stał się nim później, gdy dokonał złego wyboru. Zaaplikujmy do siebie tę adnotację, stawiając sobie pytanie: kim jesteśmy i kim stajemy się dzień po dniu? Wybór apostołów dokonał się na górze, Jezus tam ich przywołał. Czy chciało im się wchodzić na tę górę? Czy byli zadowoleni z tego, że muszą podejmować taki wysiłek? I czy byli zadowoleni z wyboru do grona Dwunastu? Pewnie tak, ale być może niektórzy nie, być może mieli wątpliwości co do tego wybrania. Ale zadowolenie nie jest w tej sprawie takie ważne, ponieważ nie o nie tu chodzi. W życiu chodzi o coś więcej, chodzi o słuszność i o mądry cel. Bycie zadowolonym bywa bardzo ulotne i krótkotrwałe, ale jest ważne, więc może chodzi o to, by to zadowolenie czerpać z czegoś, co ma szansę na trwałość, jak chociażby życie w zgodzie z Bogiem i na Jego chwałę.

 

Wtorek, 29.10.2024

Łk 13,18-21

By wyjaśnić słuchaczom, czym jest królestwo Boże, Jezus stosował różne obrazy i porównania, na przykład do ziarnka gorczycy lub do zaczynu. Co by było, gdyby chciał je porównać do nas? Do ciebie i do mnie. Gdyby chciał powiedzieć, że królestwo Boże jest takie jak ty i ja, jak twój mąż czy żona, jak wasze dzieci, czy nasze rodziny. Czy sprostalibyśmy takim porównaniom? Z pewnością tak, gdy stajemy się domem dla drugiego człowieka. Ale nie tylko dla człowieka, chodzi o to, byśmy stawali się domem dla Pana. By nasze życie, czyny, cele karmiły Boga radością i napawały dumą z tego powodu, że jesteśmy i że Pan nas ma. Tak jak wspomniane dziś ptaki zagnieździły się w drzewie gorczycy i znalazły tam dom, tak Bóg może mieć swoje mieszkanie w nas. Tak jak kobieta uczyniła wszystko, by zakwasić ciasto na chleb, tak my możemy stawać się przydatni dla Boga. Możemy zrobić Mu miejsce u siebie i możemy dać Mu się zakwasić, by wyszło z nas to, co On chce z nas mieć.

 

Środa, 30.10.2024

Łk 13,22-30

Kto zostanie odrzucony? Ten, kto dopuszcza się niesprawiedliwości. Odwoływanie się do tego, że się ucztowało z Jezusem, że On nauczał na ulicach naszych miast, więc się znamy, na nic się nie przyda. Jezus może powiedzieć: Nie znam was. Jezusowe nie znam was, nie wynika z tego, że Jezus nie chce kogoś znać. Chce, ale to oznacza, że ten, który chce, by Jezus go znał, musi przyjąć Jego zasady, które wyznaczają, co wolno czynić, a czego nie. Głównym zarzutem ze strony Jezusa, wręcz oskarżeniem, jest to, że odrzuceni dopuszczają się niesprawiedliwości, czyli krzywdzą innych, więc nic nie zrozumieli z Jego nauk ani z Jego obecności. Byli z Nim, jedli i pili, On nauczał w ich miastach, ale to ich nie przemieniło. Ta perykopa może być o nas i może być ostrzeżeniem dla każdego z nas, że nie wystarczy przebywać z Nim, być w tych samych miejscach co On, ale jeśli krzywdzimy innych, Pan odpowie ostro: nie wiem, skąd jesteście, odstąpcie ode Mnie.  

 

Czwartek 31.10.2024

Łk 13,31-35

Prorok musi zginąć w Jeruzalem. Warto zauważyć, że faryzeusze ostrzegają Jezusa przed grożącym Mu niebezpieczeństwem, to pokazuje, że byli faryzeusze, którzy sprzyjali Jezusowi, dla których życie Jezusa było cenne i miało wartość. Gdy myślimy o Jezusie, mamy na uwadze dzieło, które było dla Niego priorytetowe, a którym jest założenie Kościoła jako źródła dla sakramentów. Jaką mamy świadomość wartości Kościoła? Czyj on jest? Nasz czy Chrystusa? Chyba Jego, ponieważ to On oddał życie za Kościół. Nie ma sensu czekanie na inny Kościół niż ten Chrystusowy, na wyidealizowany, bo pozbawiony ludzkiego czynnika słabości. Takiego Kościoła tutaj na ziemi nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Kościół jest od początku obarczony ludzką słabością, ale uświęcony świętością swojego Założyciela. Apostołowie byli ludźmi naznaczonymi słabością, ułomnością i grzechem i właśnie dlatego zostali odkupieni drogocenną krwią Chrystusa, i tak jest do dziś, gdzie wszyscy członkowie Kościoła doświadczają upadków, ale dźwigają się dzięki darowi odkupienia ofiarowanemu nam przez Zbawiciela. Jezus już u początków Kościoła zaprosił do niego ludzi grzesznych, którzy otrzymali od Niego szansę na nowe życie. Tak było nawet z wielkimi apostołami, takimi jak Piotr i Paweł. Tak jest też z nami.

 

Piątek, 1.11.2024 – Uroczystość Wszystkich Świętych

Mt 5,1-12

Rozważając treść błogosławieństw, rozpoczynamy od tego, że błogosławieni – greckie mακάριοι [makarioi] – są ubodzy w duchu, smucą się, są cisi, łaknący sprawiedliwości, miłosierni, czystego serca, wprowadzający pokój i cierpiący prześladowania dla sprawiedliwości. Zauważmy, że i pierwsze, i ostatnie błogosławieństwo mają taką samą frazę: albowiem do nich należy królestwo niebieskie. To nie jest przypadek, ale świadomy dobór słów. Wspomniani na początku ubodzy i umieszczeni na końcu cierpiący prześladowania dla sprawiedliwości to są ci sami ludzie. Pouczenia są więc ujęte w dwie klamry: otwierającą i zamykającą.  Ubodzy, w tekście greckim określeni słowem πτωχοὶ [ptochoi], to nie są jacykolwiek ubodzy, ale ci, którzy stali się ubogimi poprzez wykluczenie społeczne. Takimi ubogimi stawali się pierwsi chrześcijanie, których rodzina lub społeczność starała się odwieść od przynależności do Jezusa i czyniono to poprzez uniemożliwianie im pracy, wspólnego mieszkania, korzystania z dóbr rodziny czy społeczności lokalnej. Nie wolno było takiej osobie pomagać, to doprowadzało chrześcijan do skrajnego ubóstwa. I właśnie ostatnie błogosławieństwo odnosi się do takiej sytuacji, gdy ktoś cierpi prześladowania dla sprawiedliwości. Dalsze słowa również nawiązują do sytuacji, której doświadczali πτωχοὶ [ptochoi]: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Dzisiaj złowrogie nastroje wobec wyznawców Jezusa przybierają na sile, dotyczą wielu z nas, także dzieci i młodzieży, bo obie grupy wyklucza się z możliwości uczenia się o Bogu w warunkach szkolnych. Można powiedzieć, że te dzieci i ta młodzież są mακάριοι [makarioi], a z powodu wykluczenia πτωχοὶ [ptochoi].

 

Sobota, 2.11.2024 – wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych

Łk 14,1.7-11

Mowa jest o ostatnim miejscu. Osoby, które ciągle dominują, domagają się dla siebie pierwszego miejsca, są bardzo uciążliwe dla otoczenia. Ich „JA” domaga się ciągłej uwagi, odbiera prawa innym i doprowadza do takich sytuacji, że ktoś musi im powiedzieć: Przyjacielu, przesiądź się niżej, aby innym zrobić miejsce. Wszyscy lepiej się czują w towarzystwie osób skromnych, niedomagających się niczego dla siebie. Niektórym osobom przychodzi to łatwiej, a innym trudniej. Z pewnością we wspólnocie małżeńskiej, rodzinnej czy zakonnej lub kapłańskiej, w środowisku pracy jest dobrze, gdy następuje pewnego rodzaju rotacja na tym pierwszym i ostatnim miejscu, gdy każdy ma jakąś chwilę na zajęcie każdego z tych miejsc. Chodzi o to, by każdemu przyznawać prawo do głosu, do decydowania, do wypowiadania się i do spełnienia tego, czego potrzebuje. Źle jest, gdy przemocą pozbawia się innych ich praw. Czasem zdarza się, że mamy wokół siebie takiego dominatora, który chce decydować o tym, kto ma prawo głosu, a kto nie. Dobrze jest przeciwstawiać się takim przemocowcom i pozbawiać ich możliwości dominowania, a dopuścić do głosu tych, którzy zazwyczaj zasiadają na ostatnim miejscu.