IV Niedziela Wielkiego Postu, 27.03.2022 r.
Łk 15, 1-3.11-32
Obecna niedziela niejako rozpoczyna drugą połowę okresu Wielkiego Postu. Połowa drogi to newralgiczny punkt. Przebyty etap, naznaczony postanowieniami i dobrymi intencjami, mógł przynieść zmęczenie. Wszak przeżywamy czas pokuty i duchowej walki. Jeżeli powzięte ćwiczenia ascetyczne nie przyniosły zamierzonych rezultatów, jeżeli wydarzyły się grzeszne upadki i niewierności, łatwo może pojawić się frustracja i zniechęcenie. Mając do przebycia podobnej długości etap, człowiek, świadomy swoich dotychczasowych niepowodzeń, może doświadczyć pokusy poddania się i rezygnacji z wielkopostnych zmagań o swoje nawrócenie. Wydaje się, że tekst Ewangelii uświadamiający nieprawdopodobną wręcz miłość Boga do grzesznika jest jak najbardziej uzasadniony w tym właśnie czasie. Może być najbardziej skutecznym lekarstwem na poczucie winy z tytułu dotychczasowych niepowodzeń, jak również może być zastrzykiem nadziei i ufności na przyszłość, na dalsze zmagania. Dla Boga nie ma sytuacji przepadłych, beznadziejnych. Dla Niego największa wina człowieka może być zarodkiem ogromnego, niespotykanego dotychczas dobra. Zarówno ochocze przebywanie Jezusa z grzesznikami, jak i niewyczerpana treść przypowieści o ojcu i jego synach jasno uświadamiają prawdę, że w Kościele jest miejsce przede wszystkim, i może tylko, dla grzeszników…
Poniedziałek, 28.03.2022 r.
J 4, 43-54
Ewangelia według Świętego Jana, w przeciwieństwie do ewangelii synoptycznych, nie obfituje w opisy cudownych dokonań Jezusa. Te, które się w niej znalazły, zawierają bogatą teologię. Z pewnością można to wytłumaczyć późniejszym powstaniem Czwartej Ewangelii. Święty Jan, patrząc na kilkudziesięcioletni już proces rozwoju Kościoła, pisał Ewangelię z troską o duchowy wzrost wierzących w Chrystusa, dlatego wydarzenia z ziemskiego życia Jezusa opatrzył większą głębią teologiczną. Wartością, która szczególnie przejawia się na kartach całej Czwartej Ewangelii, jest wiara. Była ona niekiedy potrzebna dla zaistnienia cudu, innym razem rodziła się w wyniku cudownej interwencji Jezusa. W czasach, kiedy powstawała Ewangelia Jana, kilkadziesiąt lat po wniebowstąpieniu Jezusa, kiedy praktycznie nie było już świadków Jego ziemskiego życia, silna i ufna wiara tym bardziej zyskiwała na wartości. W opisanym wydarzeniu na pierwszy plan, bardziej niż cudowne uzdrowienie, wysuwa się wiara ojca, która rozwija się jakościowo i ilościowo. Jezus wymagał wiary od tych, którzy za Nim szli. Wymaga jej także dziś od swoich wyznawców. Podobnie jak miało to miejsce w ewangelicznym wydarzeniu, tak również dziś oczekuje się wiary pełnej dziecięcej ufności. Jedynie taka wiara dokonuje cudu przemiany w życiu człowieka i w jego otoczeniu.
Wtorek, 29.03.2022 r.
J 5, 1-16
Cudowne uzdrowienie dokonane przez Jezusa sprawia wrażenie pewnego rodzaju prowokacji. Najpierw Jezus w ogóle nie interesuje się wiarą chorego, nie pyta o nią, nie czyni warunkiem wyzdrowienia, przeciwnie, niejako narzuca się z darem uzdrowienia, nie pytając o zdanie samego zainteresowanego. Przy tym wszystkim sam cud uzdrowienia został opisany bardzo lakonicznie, jedynie krótkie polecenie skierowane do chorego. Za to o wiele większy akcent spoczął na następstwach społecznych cudownego wydarzenia. Dobro obnaża wiele tajemnic codzienności. Ludzie przyzwyczajeni do panującego status quo, żyjący stereotypami, hołdują wytworzonej poprawności, daremnie szukając w niej szczęścia. Jedynie dobro, przejaw czystej miłości, potrafi rzucić inne światło na pospolitość życia. Problem może jednak polegać na tym, że ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światłość, ponieważ ich czyny były złe (J 3, 19), i dalej: kto żyje w prawdzie, zbliża się do światłości, aby jego czyny były widoczne – jako dokonane w Bogu (J 3, 21).
Środa, 30.03.2022 r.
J 5, 17-30
Kościół kontynuuje czytanie podjętego we wczorajszej liturgii fragmentu z Ewangelii Jana. Uzdrowienie paralityka przy sadzawce Betesda nie tylko ujawniło niewolnicze przyzwyczajenie do skostniałych schematów w życiu narodu żydowskiego, lecz także dało Jezusowi możliwość wygłoszenia jednej z najważniejszych katechez. Jezus głosi apologię swojej osoby, swojego statusu i pochodzenia. W sposób jawny, choć nie do końca wprost, ujawnia swoje boskie pochodzenie, równość z Ojcem i władzę nad światem, tym doczesnym i tym eschatologicznym. Jego słowa brzmiały rewolucyjnie, wręcz bluźnierczo w uszach słuchaczy, mimo to nigdy nie straciły swojej wyjątkowości. Dziś dla Jego wyznawców są jednak źródłem ukojenia, otuchy i nadziei na przyszłość. Władza absolutna należy do Tego, w Którego Kościele jesteśmy, do Którego przyznajemy się każdego dnia, Który jest naszym Panem. Jaki strach, jaki niepokój może nam zagrażać? Ci jednak, którzy za Nim nie idą, którzy nie zważają na Jego obecność, którzy, co gorsza, zdradzili Go i nie chcą powrócić, tocząc absurdalną walkę przeciw Niemu i Jego uczniom, ci mają pewne prawo do niepokoju, dla nich słowo sąd brzmi szczególnie złowieszczo. Czy są jednak świadomi tego?
Czwartek, 31.03.2022 r.
J 5, 31-47
Jezus kontynuuje swoją apologię, jednak teraz bardziej niż siebie akcentuje osobę Ojca. To Ojciec daje swoje rekomendacje Synowi. Nie może być bardziej wartościowego świadectwa. Wobec autorytetu Ojca powinny zniknąć jakiekolwiek wątpliwości co do osoby Syna. Mamy w Ewangelii co najmniej dwie wyraźne interwencje Ojca Niebieskiego potwierdzające autorytet, pochodzenie i posłannictwo Jezusa. Są to chrzest Jezusa w Jordanie i Jego przemienienie na wysokiej górze. I chociaż w pierwszym przypadku świadkiem Ojcowskiej wypowiedzi mógł być tylko Jan Chrzciciel, a na górze zaledwie trzech apostołów, to jednak w niczym nie umniejsza to wagi testamentu Stwórcy. Poniekąd można zrozumieć sceptycyzm wychowanych w konserwatywnym monoteizmie Żydów. Nie od razu byli gotowi na tak rewolucyjny skok jakościowy w wyznawaniu swojej wiary. Niektórzy z nich kiedyś zrozumieją, większość jednak uparcie do końca będzie trwała na swoich pozycjach. Dla współczesnego chrześcijanina stwierdzenie, że Jezus jest Bogiem, stanowi bezsporną prawdę, popadającą nawet w banał. Przyjąć prawdziwość tego stwierdzenia, a uwierzyć w Jezusa i Jezusowi, to dwie różne rzeczywistości. Jak jest z tym drugim? Żydzi walczyli z Jezusem i z tym, czego nauczał. Dziś nie ma już takiej walki. Zastąpiła ją obojętność i relatywizm, o wiele gorsze i bardziej niebezpieczne.
Piątek, 1.04.2022 r.
J 7, 1-2.10.25-30
Treść czytanego fragmentu wprowadza nas w wydarzenia ściśle związane z tajemnicą paschalną Jezusa. Święty Jan mówi, że Jezus trzykrotnie przychodził do Jerozolimy na święto Paschy. Teraz jest mowa o Jego ostatnim przyjściu, które zakończyło się aresztowaniem Jezusa, Jego sądem przed trybunałami żydowskim i rzymskim, drogą krzyżową i śmiercią na drzewie krzyża. Skryte udanie się Jezusa na święto Paschy wprowadza pewną tajemniczość i napięcie w toku narracji i zapowiada coś nowego, niezwykłego. Z tekstu wynika, że polowanie na Jezusa ze strony przywódców żydowskich nabierało coraz większego rozpędu. Jezus jednak jawnie nauczał i Ewangelia Jana podaje całe bogactwo Jego mów w czasie tego pobytu w Jerozolimie. Jezus mógł sobie pozwolić na jawne nauczanie, ponieważ czuł się bezpieczny wśród tłumów słuchających Go z zachwytem. Na noc opuszczał miasto i ukrywał się, by nie zostać przedwcześnie aresztowanym, co zgodnie potwierdzają ewangelie synoptyczne. Rozważając słowo Boże podawane w liturgii na dwa tygodnie przed Wielkanocą, dostrzegamy, że coraz bardziej przybliżamy się do misteriów paschalnych. Motywy ofiary zbawczej będą pojawiać się coraz częściej. Ważne jest, aby pozostać czułym na subtelne sugestie słowa i tą drogą przygotować się i wejść w misterium paschalne naszego Pana.
Sobota, 2.04.2022 r.
J 7, 40-53
Osoba Jezusa stanowi przyczynę sporu między liderami narodu Izraela. Okazuje się, że do aresztowania Jezusa nie doszło tak po prostu, jak się twierdzi niekiedy, upraszczając bieg wydarzeń. Także w sferach żydowskich decydentów były osoby życzliwe Jezusowi, a przynajmniej kierujące się sprawiedliwością w ocenie Jego osoby i nauki. Od samego początku działalności Jezusa aż do dzisiaj Jego osoba wywołuje odmienne, nierzadko skrajnie różne postawy wśród ludzi. Jedni oddają całą energię na to, aby Go zwalczać, prześladować, gdy tymczasem drudzy z radością idą na śmierć w obronie wiary w Jezusa i w Jego Ewangelię. To świadczy o tym, jak wielką, jak niezwykłą jest On postacią. Ciągle brzmi w historii świata i w życiu każdego człowieka pytanie Jezusa zadane niegdyś uczniom: A wy za kogo mnie uważacie? (Mt 16, 15).