Rozważania ewangeliczne | od 27 lutego do 5 marca 2022 r. – ks. dr Adam Dynak

VIII Niedziela Zwykła, 27.02.2022 r.

Łk 6, 39-45

Czytana dziś Ewangelia stanowi fragment kazania na równinie, analogicznego do kazania na górze w Ewangelii Mateusza. Stosunkowo niedługi urywek tekstu mieści w sobie szereg ważnych kwestii, a rozpoczyna się od tematu pokory. Racjonalista powie, że uczeń musi przewyższyć mistrza, bo tylko to zapewnia postęp w zdobywaniu wiedzy i jakkolwiek inny rozwój. Takie zasady panują w porządku ziemskim, ale nie w nauczaniu Jezusa, gdzie On sam jest Mistrzem prezentującym ostateczną doskonałość, której nie można przekroczyć. Wszelkiego rodzaju próby zmierzające w tym kierunku są zwykłym przejawem ludzkiej pychy, a nawet sprzeciwu wobec Boga. Zbliżyć się do poziomu doskonałości Mistrza jest celem każdego ucznia, zadaniem, z którym tak niewielu sobie radzi… Drugi temat to ludzka obłuda, dewiacja, która jak detektor wrednie wyszukuje najmniejszej skazy na wizerunku życia bliźniego, widzi ją nawet tam, gdzie jej nie ma, jednocześnie przejawiając chorobliwą nadwrażliwość na punkcie własnej tuzinkowej osobowości. Tak było w czasach Jezusa, tak było wcześniej i tak jest teraz. Wydaje się jednak, że współczesny człowiek osiągnął apogeum mistrzostwa zakłamania w ocenie prawdziwego stanu rzeczy odnośnie do siebie i otoczenia. Przejawia się to między innymi w niespotykanej dotychczas postawie roszczeniowej, egocentryzmie i fałszywie pojmowanej samorealizacji. Ostatnia kwestia – zdolność owocowania w codziennym życiu. Wszystko pochodzi z wnętrza, z serca człowieka. Jeżeli z wnętrza, to znaczy ze sfery życia duchowego. Jest ono owocującym tylko dzięki relacji z Bogiem, dzięki osobistej, bardzo głębokiej więzi z Najwyższym. To warunek niezbędny przynoszenia dobrych owoców. W przeciwnym razie owoce będą cierpkie, zgniłe, a nawet trujące…

Poniedziałek, 28.02. 2022 r.

Mk 10, 17-27

Nauka zawarta w Ewangelii jest niekiedy prowokująca, a nawet zaczepna, choć w gruncie rzeczy bardzo prosta i komunikatywna. Okazuje się, że jest również wymagająca, burząc utarte schematy życiowe, nad którymi przestało się już podejmować refleksję, a nawet uznało się je za dobre, wręcz niezbędne dla funkcjonowania w świecie. Ewangeliczny młodzieniec swoim szlachetnym życiem okazał się być godnym zbawienia wiecznego. Żył według Bożych przykazań, a jego szlachetne usposobienie, dążące do ideałów, z pewnością pomagało mu w doskonałym zachowywaniu Bożych nakazów. Ciągle pragnął czegoś więcej, czegoś lepszego, jednak podczas egzaminu poległ na tezie, której wcześniej zupełnie nie był świadomy. Posiadany majątek nie przeszkadzał mu być dobrym, szlachetnym człowiekiem, co więcej, dawał mu poczucie bezpieczeństwa i zadowolenie z życia. Młodzieniec zachwycił się Jezusem i Jego Ewangelią, ale sam zachwyt i nieuporządkowane pragnienia to za mało w szkole Mistrza. Jego dramat nie wynikał ani z posiadanych bogactw, ani z przywiązania do nich. Jego prawdziwa bieda rozpoczęła się w momencie, kiedy Jezus uświadomił mu jego niedostatek, a on nie przyjął tej prawdy o sobie i nie skorygował swojej postawy. Wolał powrócić do swojego świata. Wolał być smutnym i niespełnionym niż wolnym człowiekiem w szkole uczniów Jezusa. Czy nie jest tak również dzisiaj w życiu wielu ludzi? Chrześcijaństwo, wiara, życie modlitewne i sakramentalne tak często okazują się połowiczne, „wystarczające”, byle jakie… To nie popełniony incydentalnie grzech zabiera prawdziwą chrześcijańską radość, lecz ciągłe, nieustanne życie w letniości, w miernocie relacji z Bogiem…

Wtorek, 1.03.2022 r.

Mk 10, 28-31

Różnie można potraktować wypowiedź Piotra skierowaną do Jezusa. Można w niej widzieć przejawy kalkulacji i wyrachowania, potwierdzają to niektóre zachowania uczniów. Apostołowie traktowali Nauczyciela jako Mesjasza, który wyzwoli naród Izraela i zaprowadzi swoje królowanie, pełne dostatku i potęgi. W Jego królestwie widzieli już zajmowane przez siebie miejsca, urzędy, posady. To, co Jezus powiedział na temat bogactwa w spotkaniu z młodym człowiekiem, niedoszłym uczniem, musiało zachwiać ich dotychczasową wizję przyszłości. Jeżeli życie ma być bez bogactwa i dostatku, to jakie ono będzie? To po co oni idą za Jezusem? Jaki ma sens królestwo, które On zapowiada? Prawdopodobnie na takich przesłankach zrodziła się podszyta niepewnością wypowiedź Piotra. Jezus cierpliwie odpowiada i tym samym wygłasza niezwykłą katechezę o relacjach, jakie powinny panować we wspólnocie Jego uczniów, w Kościele. Zdolność służenia innym, duch pokory, zdolność do wyrzeczeń i poświęceń to zasadnicze, fundamentalne reguły w Jego królestwie, obowiązujące już tutaj na ziemi. Po takim wykładzie uczniowie mogli odejść i powrócić do dawnego życia. Nie uczynili tego, nie zrezygnowali. Powoli dojrzewali do roli zwiastunów Dobrej Nowiny, zbliżali się do poziomu Mistrza nie tylko przez głoszenie, lecz także poprzez zmianę życia. Słowa Jezusa i ostateczna postawa uczniów nieustannie przypominają ludziom Kościoła, o co naprawdę chodzi…

Środa Popielcowa, 2.03.2022 r.

Mt 6, 1-6.16-18

Modlitwa, post i uczynki dobra – trzy warianty postawy chrześcijańskiej na czas Wielkiego Postu, ale nie tylko. Są one wartością, kultywowanie ich jest jednakowo ważne przez całe życie. Wszystkie zawierają bogactwo treści i możliwość różnorodnego ich praktykowania. Każda próba wyjaśnienia będzie tylko cząstkową, uwzględniającą tylko jeden aspekt, ale – być może – potrzebną, by pójść dalej, by podjąć poszukiwania, by ruszyć z miejsca. W całym bogactwie nauki o modlitwie warto zwrócić uwagę, że chodzi w niej o kontakt z Bogiem. Modlitwa to pamięć, że jest Bóg, że należę do Niego, że dzięki Niemu jestem na tym świecie, przeżywam kolejny dzień i zdążam na wieczne spotkanie z Nim. Jeżeli w ciągu dnia człowiek choć jeden raz pomyśli o Bogu, choć jedną myśl, westchnienie skieruje do Niego, to znaczy, że się modlił. Tak niewiele i zarazem tak dużo w czasach, w których człowiekowi wydaje się, że obejdzie się w życiu bez Boga, że jest On reliktem z epoki jego babci, a w nowoczesnym świecie Jego obecność stanowi przyczynę kłopotów i komplikacji… Tradycja wypracowała post od pokarmów mięsnych, dlatego praktyka postnego wyrzeczenia na pierwszym miejscu kojarzy się z rezygnacją spożywania takich pokarmów. I dobrze, że tak jest, i niech tak zostanie. Czy nie ma jednak dzisiaj upodobań grzesznych i niecałkowicie grzesznych, które domagają się abstynencji bardziej niż wyroby mięsne…? Wreszcie uczynki miłosierdzia, kojarzone bardzo często z ofiarowaniem datków proszącym żebrakom. Tych ostatnich niewątpliwie należy wspierać, widząc w obleśnym pijaczku postać Chrystusa, co wcale nie jest takie proste. Nie wolno jednak ograniczać czynienia dobra do nadzwyczajnych przypadków i sytuacji. Dobro chce żyć wśród ludzi zawsze i wszędzie. Ono nie kieruje się rubrykami kalendarza. Ono potrzebuje wielu emisariuszy. Wielki Post to czas ćwiczenia się w czynieniu dobra, to czas panowania dobra, to początek mentalności dobra. Jednego, najważniejszego nie wolno pominąć. Jezus, bardziej niż o modlitwę, post i uczynki miłosierdzia, woła o postawę skromności, szczerości i uczciwości.

Czwartek po Popielcu, 3.03.2022 r.

Łk 9, 22-25

Na samym początku Wielkiego Postu czytamy pierwszą zapowiedź męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Jest w tym wyraźna logika: wśród wzmożonych wyrzeczeń, wymyślnych praktyk pokutnych i chwytających za serce nabożeństw pasyjnych, nie wolno zapomnieć o tym, co stoi u prapoczątku okresu liturgicznego, który obecnie przeżywamy, i jaki jest finalny cel naszych wielkopostnych starań. A jest nim duchowe przygotowanie się do dobrego wejścia w głębię misteriów paschalnych. Medytacja krzyża i cierpień Zbawiciela powinna stanowić dla nas źródło mocy w dźwiganiu codziennego krzyża. Do tego wzywa sam Jezus. Często krzyż człowieka kojarzy się z ciężką chorobą, kalectwem czy jakimś ciężkim niepowodzeniem w życiu. Z pewnością te sytuacje są krzyżem do niesienia, często niezmiernie trudnym i bolesnym. Jednak krzyż, o którym mówi Jezus, nie jest przeznaczony tylko dla niektórych osób. Każdy jest wezwany do niesienia krzyża i każdy go niesie. Krzyż, o którym mówi Jezus, to codzienność każdego człowieka, często szara, monotonna, nudna. Krzyż jest w powołaniu, w którym żyję, czy w profesji, którą wykonuję, i za wszelką cenę staram się być w tym wierny, choć wiele to kosztuje. Krzyżem człowieka jest sama natura ludzka ze swoimi niedostatkami, słabością moralną, złymi nawykami. Tego rodzaju krzyża nie da się odłożyć na bok, nie da się go zignorować, zgubić, zapomnieć. On ciągle jest i bez przerwy jest nieodłączny. Jakikolwiek bunt nie ma sensu. Tylko akceptacja krzyża, pokorne przyjęcie go i łączność z cierpiącym Jezusem stanowią jedyną właściwą drogę. Tak uczy Jezus, który nie jest teoretykiem w dźwiganiu krzyża.

Piątek po Popielcu, 4.03.2022 r., święto św. Kazimierza, królewicza

J 15, 9-17

Niezwykłe wyznanie Jezusa, który zwracając się do uczniów, nazywa ich przyjaciółmi. Nie jest to tylko konwenans, komplement, czy mało znaczące wyrażenie. Jezusowa przyjaźń jest pełna i doskonała. Na jej podstawie człowiek ma uczestnictwo w życiu Ojca i Syna. Ta przyjaźń przechodzi w wieczność. Chociaż to Jezus wzywa do siebie i z Jego strony powstaje inicjatywa, to jednak bardzo wiele zależy od człowieka. Czy przyjmie dar przyjaźni i w jaki sposób na ten dar odpowie? Wielu odpowiedziało wspaniałomyślnie, wśród nich jest dzisiejszy patron, Święty Kazimierz, ale przecież nie wszyscy docenili niezwykły gest ze strony Boga. Każdy człowiek wzywany jest do tej przyjaźni, ale też każdy w swojej wolności może ten dar przyjąć i rozwijać albo nim wzgardzić i go odrzucić. Następnie Jezus wzywa do miłości bliźniego. Bardzo Mu na tym zależy. Statystycznie jest potwierdzone, że Jezus dużo więcej uczy o relacjach między ludźmi niż o miłości do Boga. Miłość bliźniego stanowi niezbędny składnik, wręcz warunek przyjaźni z Bogiem. Z kolei przyjaźń z Bogiem uzdalnia do miłowania bliźnich.

Sobota po Popielcu, 5.03.2022 r.

Łk 5, 27-32

Wielki Post to czas szczególnych zmagań ze swoimi wadami, to wysiłek, aby stać się lepszym człowiekiem, chrześcijaninem, ale to także szczególny czas dla wybaczającej i uzdrawiającej miłości Bożej. Tę ważną prawdę pokazuje opowiadanie o celniku Lewim. Najczęściej w tym wydarzeniu zwraca się uwagę głównie na moment powołania celnika na apostoła. Jest to słuszne podejście, ponieważ ewenement Bożego powołania jest czymś wielkim, tajemniczym. Pan powołuje grzesznika do grona najbliższych przyjaciół. Krótki epizod powołania Lewiego można zgłębiać i zgłębiać. Przy tym wszystkim nie wolno jednak pominąć drugiej części fragmentu, gdzie jest mowa o ucztowaniu Jezusa z grzesznikami. Po pierwsze, powołany Lewi umiał z wdzięcznością i wielkodusznością odpowiedzieć na Boże wybranie, ale też nie odciął się od ludzi ze swego środowiska. Od dotychczasowego życia tak, ale nie od ludzi. NIE dla grzechu, dla człowieka zawsze TAK! Ewangeliczna scena ukazuje też niezwykły stosunek Jezusa do ludzi grzesznych. Ewangelie niejednokrotnie przedstawiają Go w środowisku grzeszników, potępianych przez ludzi uważających się za pobożnych. Pan Jezus jest ciągle ten sam. Paradoksalnie przebywanie z grzesznikami, pomaganie im, podnoszenie z upadku jest Jego niekończąca się pasją. To zamiłowanie naszego Pana tak wiele dobra przynosi i mogłoby przynosić jeszcze więcej, gdyby… No właśnie, gdyby człowiek, zamiast rozkoszować się przynależnością do chóru zgorszonych faryzeuszów, bardziej pragnął siąść przy stole z pogardzonymi grzesznikami i z wyzwalającym Jezusem…