Rozważania ewangeliczne | od 25 do 31 lipca 2021 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

XVII Niedziela Zwykła, 25.07.2021r.

J 6, 1-15

Co macie? Pięć chlebów, dwie rybki. Bardzo mało. Nic się z tym nie da zrobić, skoro do nakarmienia jest wielotysięczna rzesza. Trudno, trzeba czasem uznać, że się nie rozwiąże wszystkich problemów, i robić to, co możliwe do zrobienia. Tak jest roztropnie i uczciwie, bo nie można dawać nadziei bez pokrycia. „Czas podarował nam puste obietnice. Od nich, Agnieszko, w głowie się kręci” (B. Okudżawa, Pożegnanie z Polską). Więc żeby nie brać odpowiedzi za niczyje zawroty głowy, nie obiecujmy za wiele.

Na szczęście nie takie były słowa Jezusa. Nie był w nastroju, który sprzyjałby niefrasobliwemu optymizmowi. Śmierć Jana Chrzciciela, który szedł przed Nim, była wyraźnym dzwonkiem alarmowym, co do Jezusowej przyszłości. Ale nie ulega pokusie ukrycia się, a może lepiej powiedzieć: nie wybiera jedynego rozsądnego rozwiązania. Ludzie Go potrzebują, więc jest z nimi: uzdrawia, naucza, karmi. Daje im to, czego potrzebują. Nie kupuje ich życzliwości i wdzięczności za błyszczące denary cudów. Daje im siłę odebraną przez chorobę, nadwątloną przez zagubienie i głód. Nie boi się dawać nadziei, bo wie, że nie będzie pusta. Za każdym Jego doczesnym darem stoi nadzieja życia wiecznego, wspólnoty z Nim.

 

Poniedziałek, 26.07.2021r.

Mt 13, 31-35

Dlaczego Jezus nie mówił wprost, ale odwoływał się do obrazów, do wieloznacznych dykteryjek? Mówił o sprawach ogromnie poważnych: o życiu wiecznym i wiecznej zagładzie, o Bożym władaniu nad światem lub przejęciem tej władzy przez Bożego przeciwnika. Takie rzeczy trzeba stawiać jasno, bo tego wymaga ich znaczenie. Tu nie może być dwuznaczności. A może Jezus nie chciał jednoznaczności w swych wystąpieniach? Może wolał ukryć swe intencje za naiwnymi fabułami, by każdy mógł z nich wyczytać to, co chce?

Gdyby tak było, Jezusowe przypowieści nie przysporzyłyby Mu tylu wrogów. Jezus objawia to, co „ukryte od założenia świata”, ale nie w sposób apodyktyczny, narzucający. Przemawiając w przypowieściach Jezus zapraszał swych słuchaczy, by zaangażowali się w rozumienie tego, co mówił. Chciał ich nauczyć szukania mądrości, a nie wtłoczyć im do głowy mądrości gotowe. Kształtował w ten sposób umysły i sumienia, a więc swych słuchaczy. Bo w nich jest Królestwo Boże.

 

Wtorek, 27.06.2021r.

Mt 13, 36-43

Po co odkładać porządkowanie świata na później? Nie lepiej uporządkować sprawy szybko, jednoznacznie i nie męczyć się ciągle z niejasnościami i dwuznacznościami? Nasza logika działania nakazywałaby rozwiązywać problemy najlepiej zanim się pojawią. „Profilaktyka jest tańsza od leczenia”, więc lepiej zapobiegać. Reagowanie na problemy, które już zaistniały, traktujemy jako coś kompromitującego (reakcjonizm) i sprzecznego z właściwym modelem postępu i rozwoju.

Obca nam jest troska o to, że możemy zniszczyć to, co wartościowe. Nasze przekonanie, że realizujemy słuszny model, kierujemy się właściwymi racjami, daje nam moralne alibi, by likwidować wszystko, co nie pasuje do przyjętego modelu. Cel uświęca środki, którymi dążymy do wymyślonego przez siebie dobra. Pan Bóg ma więcej pokory niż my. Nie zakłada też, że „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą” i każde działanie ma konieczne koszta, które musimy zapłacić nawet w walucie dobra innego niż to przez nas forsowane.

 

Środa, 28.07.2021r.

Mt 13, 44-46

Gdy się czegoś dowiemy, odkryjemy coś, staramy się natychmiast przekazać to innym. Nie chowamy odkrytych skarbów, ale chwalimy się nimi, pokazujemy ich wartość i piękno. Człowiek z przypowieści nie chce takiego szybkiego efektu, ale stara się przede wszystkim nabyć prawo własności do ziemi, w której jest ukryte bogactwo. Nie chce być szczęśliwym znalazcą, ale właścicielem, gospodarzem tego pola. Nie interesuje go błyskotliwy moment chwalenia się zdobyczą, ale stan bardziej trwały. Patrzy w przyszłość, myśli szeroko i dalekosiężnie.

Nasze życie duchowe nie składa się z wrażeń, przeżyć czy ulotnych doświadczeń. Przynajmniej nie powinno… Jezus uczy nas, że życie duchowe to budowla, która rośnie może niezbyt szybko, ale jest trwała. Duchowe efekciarstwo nie jest tym, do czego nawołuje swych uczniów. Chce, by Jego słuchacze byli gospodarzami na polu swej duszy, by umieli skupić się na wartości najwyższej i postawić ją ponad wszystko. Tą wartością jest Jego miłość.

 

Czwartek, 29.07.2021r. – wspomnienie św. Marty

J 19, 19-27

W słowach, jakie Pan Jezus kieruje do Marty, widzimy przeciwstawienie wiary w zmartwychwstanie i wiary, że to On jest zmartwychwstaniem. Pierwsza z nich odpowiada na pytanie: co po śmierci stanie się ze mną i z moimi najbliższymi? Jaki jest los pośmiertny człowieka? Druga zaś odpowiada na pytanie: kim jest Jezus? Wiara w Niego jest tym, co oświetla nasze rozumienie rzeczywistości, w której żyjemy, jak też tego, kim jesteśmy.

Uwierzyć w Jezusa można dopiero wtedy, gdy skupimy się na Nim, nie na sobie i na własnych sprawach. Marta przeżywa moment dla siebie bardzo trudny: zmarł jej brat, a dla kobiety niezamężnej, jaką najprawdopodobniej była, była to nie tylko osoba bliska, ale prawny opiekun, który dawał jej poczucie życiowej stabilności i bezpieczeństwa. Jezus w tej właśnie chwili mówi jej, by przestała zajmować się sobą, swoją przyszłością, emocjami, które przeżywa (strata, niepewność jutra, rozczarowanie brakiem pomocy ze strony przyjaciela). Czy to brak delikatności z Jego strony? Czy raczej postawienie jej przed wyborem, którego dokonanie prowadzi na nowy poziom dojrzałości wiary?

 

Piątek, 30.07.2021r.

Mt 13, 54-58

Żyjemy w Europie, która szczyci się swą kulturą opartą (co niektórzy przyznają bez entuzjazmu, ale nie mogą temu zaprzeczyć) na chrześcijańskich fundamentach. To samo można powiedzieć też i o naszym kraju. W pewnym sensie Jezus Chrystus jest u nas u siebie. W jakiś sposób się Nim chlubimy: tym, że przyniósł przesłanie miłości, przebaczenia, troski o bliźniego, na których zbudowaliśmy nasze życie społeczne, naszą cywilizację. Ale czy Go jesteśmy gotowi przyjąć jako Boga i Zbawiciela? Czy czujemy się odpowiedzialni za głoszenie tej wiary w dzisiejszym świecie? Czy nie lekceważymy Go, jak Jego rodacy z Nazaretu?

Ostatecznie trzeba zapytać, czy uważamy, że Jezus jest nasz czy też gotowi jesteśmy uznać, że my jesteśmy Jego? Jeśli nie ma w nas tej gotowości, to nie okażemy Mu więcej szacunku, niż mieszkańcy Nazaretu, ponieważ szacunek godny Jego, to cześć oddawana Bogu.

 

Sobota, 31.07.2021r.

Mt 14, 1-12

Uczta urodzinowa Heroda Agryppy I była imprezą wielkiego formatu: z setkami gości, nieprzebraną obfitością smakołyków i najlepszych trunków. Był to czas wspaniałej zabawy, rozkoszowania się luksusem. W takich chwilach – jeśli się nam zdarzają – nie myślimy o poważnych sprawach, troskach, rozterkach. Cieszymy się chwilą, by nie żałować potem, że nie wykorzystaliśmy momentu nagromadzenia życiowych przyjemności w sposób należyty. Łatwo dać się wtedy porwać wirowi zabawy, fascynacją pięknem chwili. Przecież uczta niedługo się skończy i znowu wrócimy do codzienności.

Dla Heroda skutki tego momentu beztroski były ogromne. Zrobił to, czego nie chciał, ponieważ powiedział jedno nieprzemyślane zdanie. Rozmowy z Janem Chrzcicielem, nieugiętym świadkiem prawdy, mogły go przemienić, doprowadzić do opamiętania i rozpocząć proces ozdrowieńczy w jego duszy. Ale odebrał sobie tę szansę, ponieważ zapomniał, że to, co w naszym życiu ważne, jest ważne zawsze.