XVII Niedziela Zwykła, 24.07.2022 r.
Łk 11,1-13
Powtarzamy Ojcze nasz… bardzo często, w liturgii i w naszych modlitwach prywatnych. Czasem umyka nam, że to „nasz” jest wariantem św. Mateusza, podobnie jak prośbą „bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Modlitwa ta w wersji podanej przez św. Łukasza jest prostsza i bardziej bezpośrednia. Mówimy do Ojca, który jest na tyle blisko, by mógł nas usłyszeć. Ten bezpośredni kontakt, jaki mamy z Ojcem Jezusa i naszym jest najlepszym gwarantem, że nasze prośby nie zagubią się gdzieś po drodze, gdy będą szybować w nadziemskie przestrzenie. Z naszymi modlitwami możemy zwracać się jak z prośbą do przyjaciela: w porę i nie w porę. Może nie zawsze przyjaciel zareaguje na takie natręctwo z entuzjazmem, ale go nie zlekceważy, zawsze ma sens prosić, szukać, pukać, kołatać. Ojciec nie da dziecku kamienia, węża, skorpiona. Zawsze będzie mu chciał dać to, co najlepsze, bo jest Ojcem, który troszczy się o dobro każdego swego dziecka.
Poniedziałek, 25.07.2022 r. – święto św. Jakuba
Mt 20,20-28
Matka zawsze chce dobrze, jednak czasem się myli. Myśli, że najlepiej dla jej dzieci będzie tak, a okazuje się, że to, o co dla nich prosi, to gorzki kielich cierpienia. Czy wobec tego matka ma zatrzasnąć swe serce przed marzeniami o tym, co uważa za dobre dla dzieci? Czy ma zamknąć usta i nie mówić o swych marzeniach? Uczynić niemą swą duszę i nie wylewać swych marzeń przed Bogiem? W kołysance Rozhinkes mit Mandlen, fragmencie z opery Shulamis Abrahama Goldfadena (1840-1908), którą jako samodzielny utwór zaczął śpiewać bardzo popularny amerykański tenor żydowskiego pochodzenia Jana Peerce’a (1904-1984), słychać cały koncert życzeń biednej żydowskiej matki modlącej się w synagodze o to, by jej synek stał się kiedyś wielkim kupcem zbożowym, który będzie należał do elity, będzie bardzo bogaty i podziwiany przez wszystkich. Nie wie ona jednak, kim będzie w życiu jej mały Ydele, który teraz śpi w kołysce. Nasze marzenia nie są czymś Bogu przeciwnym, ale snując je musimy pamiętać, że ich korekta dokonana ręką Boga, nie oznacza nieszczęścia tych, których dotyczą.
Wtorek, 26.07.2022 r. – wspomnienie św.św. Joachima i Anny
Mt 13,36-43
Pole, które jest uprawiane na dwa bardzo różne sposoby, ponieważ zostało obsiane dwoma różnymi rodzajami ziarna, musi przynieść różnoraki, dwoisty plon. Nie znaczy to jednak, że obydwa te rodzaje zbiorów są tak samo cenne, tak samo warte zachowania. Zebrane trawy, które długo udawały zboże, nie mają żadnej wartości, nie przydadzą się na nic i nikomu. Nie dlatego zostaną spalone, że zasiała je ręka inna, niż właściciela pola. Chwast wyjaławia pole świata, marnuje jego żyzność na coś, co jest bezwartościowe. Właściciel pola nie spieszy się z usunięciem chwastu, ale to nie oznacza, że ocenę, co jest dobre, a co złe, rozeznanie, które ziarno jest piękne (bo to dosłownie znaczy sperma kalos), a które tylko okrada ziemię z jej bogactwa, nie powinno dokonać się wcześniej. Słudzy właściciela pola potrafią odróżnić dobry zasiew od złego, nie oni sieją chwasty. Od swego pana uczą się szanować co dobre, czekać cierpliwie, by nie zniszczyć tego dobra. Rozeznać dobro i zło uczy ich własne sumienie.
Środa, 27.07.2022 r.
Mt 13,44-46
Gdyby te dwie miniprzypowieści występujące tylko u Mateusza miały być dwiema równoległymi kreskami, wzmacniającymi się nawzajem jak podwójne podkreślenie jakiegoś słowa, to ich konstrukcję trzeba by uznać za wadliwą. Są to dwa obrazy pokazujące, czym jest Królestwo niebios. W obydwu niby powtarza się ten sam schemat: znalazca, unikatowy i bezcenny znaleziony przedmiot, zamiana wszystkiego, co się ma, na środki potrzebne do nabycia tego, co jest największym dobrem. Jednak ten sam schemat zinterpretowany jest na rożne sposoby: w pierwszej przypowieści Królestwo niebios jest porównane do skarbu (bezcenny znaleziony przedmiot), w drugim do kupca (znalazca). Te dwa obrazy tworzące jedną kompozycję przedstawiają Królestwo jako przedmiot znaleziony (rola bierna) i osobę, która szuka i znajduje (rola aktywna). Jest ono skarbem nieoczekiwanie znalezionym i kupcem, który znajduje bezcenny klejnot. A kim jestem ja, czytelnik? W pierwszym obrazie szczęśliwym znalazcą, w drugim – znalezionym klejnotem. W pierwszym to ja płacę wszystkim co mam za uzyskanie dostępu do skarbu, w drugim to za mnie Boży Kupiec płaci wszystkim, co ma.
Czwartek, 28.07.2022 r.
Mt 13,47-53
Między przypowieścią o sieci a krótkim porównaniem uczonego w Piśmie do ojca rodziny zdaje się nie istnieć żaden związek. Są wzięte z tak odległych światów: scena połowu nad Jeziorem Genezaret i mroczna izdebka w domu, w której stoi skrzynia na rodzinne skarby. Wspólna nie jest nawet czynność wyciągania, ponieważ o sieci mówi się, że jest wyciągana, zaś rzeczy ze skrzyni są raczej wyrzucane na zewnątrz. Popatrzmy jednak na te dwa elementy łącznie. Przypowieść o sieci przedstawia zamknięty szereg czynności: zarzucenie sieci, napełnienie się jej rybami, wyciągnięcie jej, segregacja ryb z podwójnym rezultatem: zachowanie dobrych, odrzucenie złych. Ojciec zaś wyrzuca przechowywane przedmioty z kufra i… Związek między częściami („dlatego” na początku drugiej części) każe domyślać się, że też ma dokonać oceny i selekcji. Nie wystarczy oddzielić nowe od starego, ale trzeba podzielić przedmioty na dobre i złe. Nic nie jest dobre lub złe, bo nowe, albo dlatego, że stare. Mądrość uczonego w Piśmie, który uczy się Bożej prawdy, polega na umiejętności dostrzeżenia dobra i zła przybranych w stare lub nowe szaty.
Piątek, 29.07.2022 – wspomnienie św.św. Marty, Marii i Łazarza
Łk 10,38-42
Marta ma do Jezusa pretensję, że się o nią nie troszczy, że Mu na niej nie zależy. Podobne przekonanie stoi za stwierdzeniem obydwu sióstr po śmierci Łazarza: „gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (J 11,21.32). Czy rzeczywiście Jezus nie dbał o to, co się dzieje z Martą, Marią i Łazarzem? Czy okazał się przyjacielem tylko na czas jemu dogodny (por. Syr 6,8)? Rozmawia On z Martą i cierpliwie tłumaczy jej, co jest ważne w spotkaniu z Nim, a co ma znaczenie drugorzędne. Nie lekceważy jej zatroskania o sprawy stołu, ale chce jej powiedzieć, że nie to jest dla Niego ważniejsze, niż uwaga poświęcona Jego obecności i Jego słowom. Problem chyba tkwi w tym, że Marta chce uznania tego, co robi, za najważniejsze i najpotrzebniejsze, że nie może się pogodzić z tym, że ktokolwiek robi coś innego, a tym bardziej, że miałoby to być cenne. Nawet nie cenniejsze, ponieważ przymiotnik „dobry” nie jest użyty w Łk 10,42 w stopniu wyższym, wskazującym na porównanie. Marcie przeszkadza, że jej siostra robi coś innego niż ona, i że Jezus uznaje to za dobre. Marta ma problem ze słuchaniem: nie słyszy troski Jezusa o siebie i o to, by nie zmarnowała życia troszcząc się o zbyt wiele.
Sobota, 30.07.2022r.
Mt 14,1-12
Opowiadanie jest w większości osnute wokół postaci Jana Chrzciciela i finalnego epizodu jego biografii, lecz to nie on jest głównym bohaterem, lecz Jezus. Od Niego bowiem wszystko się zaczyna i na Nim się kończy. Jan żyje w opowiadaniu już po tym, jak został stracony, a okoliczności jego śmierci nie zostały przedstawione w tym punkcie opowiadania, w którym ta śmierć nastąpiła. Wspomina się Jana, ponieważ został On w narracji Heroda zestawiony z Jezusem. Uczniowie Jana zaś po pogrzebie uznali za właściwe „zaraportować” ten fakt Jezusowi, jak panu, który powinien wiedzieć, co się stało z jego sługą, albo dowódcy, któremu należy się informacja o losie żołnierza.
Jan Chrzciciel jako Poprzednik Pański, nazywany jest w Kościele Wschodnim Prodromos czyli ten, który przeszedł drogę przed kimś innym. Z zawodów w skokach narciarskich znamy postacie zwane przedskoczkami. Ich zadaniem jest przetarcie kolein, gdy nie są zbyt wyraźne i gdy puszysty śnieg spowalnia zawodników. Podobną rolę odegrał Jan: nie odnosiła się ona tylko do tragicznej śmierci Jezusa, ale też do Jego życia po śmierci, do tego, że Jezus naprawdę (a nie tylko w Herodowych domysłach) zmartwychwstał. Postać Jana Chrzciciela jest więc dobrą nowiną o Jezusie: Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Czy w lochach Herodionu Jan o tym wiedział? Nie dowiemy się tego nigdy, a pewnie jego uczniowie też tego nie wiedzieli. Czym było jego niezwykłe życie, okazało się dopiero w świetle, jakie rzucił na życie i nieśmiertelność swą Ewangelią Jezus Chrystus (2 Tm 1,10).