Rozważania ewangeliczne | od 2 do 8 listopada 2025r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

XXXI Niedziela Zwykła, 2.11.2025 – Dzień Zaduszny

Łk 23, 44-46.50.52-53; 24, 1-6a

Zwykła relacja o pogrzebie. Obmycie trupa, przygotowanie do pochówku, wybór grobu. Aż do poranka w dzień po szabacie. Wtedy wszystko się zaczęło dziać wbrew oczywistościom: zwłoki zniknęły, pojawili się dwaj mężczyźni w błyszczącym ubraniu i powiedzieli coś trudnego do zrozumienia: Jezus wstał spośród zmarłych.

Zmartwychwstanie jest trudną prawdą wiary. Burzy wszystkie nasze pewności płynące z doświadczenia. Całe życie chrześcijanina i cała historia chrześcijaństwa to dojrzewanie do zrozumienia tej prawdy. Pierwsi uczniowie zaczęli nad nią rozmyślać przy pustym grobie. Dla nas zaduma przy grobie najbliższych to też dobry moment na medytację tej tajemnicy chwalebnej, jaką jest w naszym życiu zmartwychwstanie.

 

Poniedziałek, 3.11.2025

Łk 14, 12-14

Zaproszenia i rewizyty tworzyły sieć powiązań, które przydawały się, a nawet były konieczne przy załatwianiu najróżniejszych spraw: w interesach, w kontaktach z administracją, przy konieczności odwołania się do wymiaru sprawiedliwości. Była to kosztowna inwestycja, ale nie można było z niej zrezygnować. Człowiek niemający patronów i klientów nie poradziłby sobie w dżungli, jaką było społeczeństwo, albo zajmowałby marginalną pozycję.

Inwestowanie w niewłaściwych ludzi to nie tylko brak zysku, ale strata. Żebrakom daje się jałmużnę, czyli podkreśla się, kto jest bogatym dawcą, a kto biednym biorcą. Zabiegać o względy biedoty, marginesu i nieudaczników to głupota albo populizm. Czemu Jezus prowokuje swych słuchaczy takimi zaleceniami? Co chce osiągnąć oprócz zirytowania ich? Chce im pokazać relacje oparte na innym principium niż zasada wzajemnej korzyści i wzajemnego wykorzystywania się. Uczy ich, czym jest bezinteresowna miłość, jaką Bóg umiłował grzeszników.

 

Wtorek, 4.11.2025

Łk 14, 15-24

Nieczęsto inne osoby niż Jezus wypowiadają w Ewangeliach makaryzmy czyli formuły rozpocznynające się od słowa makarios („błogosławiony”, „szczęśliwy”) lub makarioi („błogosławieni”, „szczęśliwi”). Dzieje się tak w Łk 11,27, gdy mowa jest o kobiecie, która nazywa błogosławioną matkę Jezusa. Jezus mówi jej, kto w tym stanie żyje rzeczywiście. W Łk 14,15 reakcja Jezusa na to pouczenie jest inna. Przypowieść ukazuje, że Jezus przestrzega, że nie wszyscy, a nawet nie większość ludzi jest zainteresowana udziałem w uczcie eschatologicznej. Eksponuje on rozziew między deklaracjami, a rzeczywistą wolą podjęcia wysiłku, by wejść na ucztę królewską w niebie. Odsetek pragnących, a nie tylko chętnych, nie jest dziś wyższy.

 

Środa, 5.11.2025

Łk 14, 25-33

Wyparcie się rodziny dla grupy połączonej wspólnymi wierzeniami, przyłączenie się do grupy gotowej na śmierć dla jakiejś idei uznajemy dziś za oznaki fanatyzmu religijnego. Jezus wymagał od swych uczniów radykalizmu. Czy to znaczy, że ich fanatyzował?

Chłodna kalkulacja, jaką dają za przykład dwie przypowieści, zdaje się zupełnie nie pasować do pierwszych dwóch obrazów: znienawidzenia najbliższych i podjęcia krzyża. Jezus jednak wypowiada te cztery perykopy jakby jednym tchem. Pójście za nim wymaga radykalizmu. Bez niego, jako letni chrześcijanie, będziemy karykaturą Kościoła, a nasze świadectwo będzie fałszywe.

 

Czwartek, 6.11.2025

Łk 15, 1-10

Istotą przypowieści opowiedzianych przez Jezusa jest radość z powodu nawracającego się grzesznika. Nie trud szukania, nie sukces szukającego, ale to, że moneta dała się znaleźć, owca – doprowadzić do owczarni. Jak niewiele trzeba, by Bóg się cieszył nami: nie chodzi Mu o naszą inicjatywę jako o warunek radości, o naszą dobrą wolę, ale raduje się już tym, że nie mamy woli złej. Da nam wszystko, co potrzebne do zbawienia, byleśmy nie uciekali, nie chowali się po krzakach, jak Ewa i Adam, powodowani wstydem za popełnione zło. Wystarczy dać Mu się znaleźć, odważyć się być znalezionym.

 

Piątek, 7.11.2025

Łk 16, 1-8

Właściciel majątku docenił zręczność, z jaką nieuczciwy rządca rozwiązał sytuację będącą efektem jego nieuczciwości. Nie postawił kwestii moralnej degeneracji swego sługi, który oszustwo „naprawia” jeszcze większym oszustwem. Tak sam zalicza siebie do dzieci tego świata, synów mroku. A czy Jezus chce nam powiedzieć, że w stadzie wron rozdziobujących cudzą własność powinniśmy krakać, jak one? Werset Łk 16,9 następujący po przypowieści o nieuczciwym rządcy, a właściwie kończący ją, o pozyskiwaniu przyjaciół fałszywą mamoną niektórzy biorą za przyzwolenie na nieuczciwość, byle służyła dobrej sprawie. Dalej Jezus mówi o wierności w rzeczach małych, która daje podstawę do zaufania w dużych. To te słowa dają sens Łk 16,1-9. Nieuczciwy rządca w małych, bo doczesnych sprawach okazał się niegodny zaufania. Dlatego dobrami doczesnymi musimy gospodarować tak, by okazać się godni powierzenia nam skarbu wieczności.

 

Sobota, 8.11.2025

Łk 16, 9-15

Konieczność wyboru swego pana to główna myśl tego fragmentu nauczania Jezusa. Człowiek zawsze oddaje siebie komuś, jakiejś idei. Nie czyni to człowieka niewolnikiem, ale nadaje jego życiu sens. Człowiek, który żyje dla nikogo i po nic, nie żyje. Służąc Bogu, stajemy się panami świata, który On nam dał. Jezus ostrzega nas jednak, że gdy żyjemy dla czegoś, popadamy w niewolę: własność zaczyna rządzić tym, który został powołany do istnienia, by panować nad tym, co zostało mu dane. Nie ma wyboru między wyzwalającym od tyranii rzeczy służeniem Bogu, a służbie wartościom materialnym, doczesnym. Jest wolność synów Bożych i niewola tych, którzy uznają się za dzieci świata materialnego.