Rozważania ewangeliczne | od 16 do 22 czerwca 2024 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

XI Niedziela Zwykła, 16.06.2024 r.  

Mk 4, 26-34

Wartość naszego wysiłku przywykliśmy mierzyć efektem. Sklepikarz na koniec dnia liczy utarg, lekarz – przyjętych pacjentów, którym pomógł, policjant – ocenia postępy w śledztwie. To są owoce ludzkiej pracy. Przypowieści przedstawiające Królestwo Boże jako ziarno, które rośnie także podczas snu rolnika, ziarno gorczycy, z którego – choć jest malutkie – wyrasta duża roślina, w której gnieżdżą się ptaki, uzmysławiają nam, że Królestwa Bożego nie musimy robić: ono polega właśnie na tym, że Bóg króluje, a my to uznajemy. Ale to dla nas trudniejsze od najtrudniejszej pracy: uznać Jego władzę i przyjąć ją z wdzięcznością.

 

Poniedziałek, 17.06.2024 r.  

Mt 5, 38-42

Na zło nie możemy się godzić, przymykać oczu. To nie jest ewangeliczna postawa. Pan Jezus uczy swych uczniów, że nie pokonamy zła złem, ale odpowiadając na przemoc przemocą, na krzywdę krzywdą powiększamy zło w świecie, a co gorsze, otwieramy mu drzwi własnej duszy. Warto o tym pamiętać, gdy tak często z różnych stron rozlegają się głosy, które próbują w nas wzniecić „słuszny” gniew, niechęć czy obrzydzenie do kogoś. Nie jest to głos Dobrego Pasterza, lecz tych, którzy przychodzą, by niszczyć owczarnię, zwodzić owce. Dobrym testem, czy nie daliśmy się oszukać, że niechęć, pogarda, nienawiść mogą być właściwym podejściem do człowieka, jest wrażliwość na prośbę, z jaką zwraca się do nas ktoś, kogo nie jest nam łatwo uznać za przyjaciela czy choćby kogoś z naszego środowiska.

 

Wtorek, 18.06.2024 r.

Mt 5, 43-48

To jest właściwe kryterium pokazujące nam, kim jesteśmy: czy bardziej zależy nam na wyrównaniu rachunków z tymi, którzy nam wyrządzili krzywdę, czy też ważniejsze jest, by konsekwentnie postępować jak dzieci Ojca, który jest w niebiosach. „Bądźcie świętymi, ponieważ Ja jestem święty” (Kpł 11,45) to nie jest tylko zachęta do większego wysiłku. Jezus wskazuje nam, jak konkretnie możemy zrealizować ten nakaz. Kochamy Boga rzeczywiście, gdy z Nim chcemy kochać “sprawiedliwych i niesprawiedliwych”.

 

Środa, 19.06.2024 r.

Mt 6, 1-6; 16-18

Obłuda zdaje się być tym z grzechów, który nam nie grozi. Dziś raczej nie udajemy przed innymi, lecz domagamy się tolerancji nawet dla tych naszych słów czy działań, które nie znajdują akceptacji społecznej. Ale z drugiej strony jest w nas mocno zakorzeniony lęk przed naruszaniem zasad poprawności politycznej i „obyczajowej”. Nowoczesna hipokryzja to obawa okazania przywiązania do wartości, które wynikają z wiary, z tradycji, w której zostaliśmy wychowani. Czy przed nią Jezus ostrzegałby z mniejszą siłą? Czy też tak samo zwracałby nam uwagę, że pozbawia nas ona wolności, a to, co robimy odziera z cech ludzkiego czynu moralnego? Bycie konserwatystą na pokaz i popisywanie się własną nowoczesnością i otwartością są sobie bliższe, niż się wydaje. Łączy je nieszczerość, fałsz. Są ucieczką przed przenikliwym spojrzeniem Ojca, który widzi w ukryciu.

 

Czwartek, 20.06.2024 r.  

Mt 6, 7-15

W modlitwie, której  nauczył nas Jezus, prosimy najpierw o to, co potrzebne, by uczczony był Bóg. Potem prosimy o darowanie naszych win wobec Boga i bliźnich, zachowanie nas od prób, w których moglibyśmy upaść, wybawienie od zła. Dla siebie prosimy tylko o kawałek chleba, to, co absolutnie konieczne, by przeżyć kolejny dzień. To modlitwa, która pozwala nam uporządkować nasz sposób patrzenia na świat, nasze pragnienia. Jest to modlitwa, w której realizuje się przykazanie miłości, ponieważ najpierw stawiamy w niej tego, Którego miłować mamy ponad wszystko, a następnie stawiamy naszych bliźnich, ich dobro, zwłaszcza to, którego od nas – z naszej winy – nie doświadczyli.  

 

Piątek, 21.06.2025 r.

Mt 6, 19-23

Nie ma na tym świecie niczego trwałego. „Rzeczy one (…) i mienić, i muszą się psować” (Mikołaj Sęp-Szarzyński, Sonet V, O nietrwałej miłości rzeczy świata tego). Trudno nam to przełożyć na praktykę naszego życia. Postępujemy tak, jakby właśnie to, co się zmienia i niszczeje, było trwałe i niezmienne. Bez odkrycia, że z tego, co z ogromnym zaangażowaniem tworzymy, nie zostanie zgoła nic, trudno o prawdziwe nawrócenie. Trudno też o prawdziwy rozwój. By widzieć więcej, niż pokazują nam nasze oczy, trzeba sobie uświadomić, że nasze oko może być dla nas przeszkodą w widzeniu prawdy. Trzeba też odpowiedzieć, czy bardziej zależy nam na prawdzie, niż na oku.

 

Sobota, 22.06.2024 r.

Mt 6, 24-34

Służba oznacza uwolnienie od wielu trosk, przeniesienie ich na tego, komu się służy. Uwalnia ona od zmartwienia sobą, choć nie czyni życia beztroskim. Ten, kto służy, troszczy się bowiem (przynajmniej powinien) o to, czy jego służba jest taka, jak być powinna. Do czego Jezus kształtuje swych uczniów? Nie do beztroski, ale do tego, by ich troski dotyczyły tego, co od nich zależy: zaangażowania w służbę, autentyzmu, poświęcenia się Panu, któremu się służy. Służba to zatroskanie o sprawy Pana, nie o swoje. To także przekonanie, że Ten, któremu służymy, jest dobrym Panem, który da swym sługom wszystko, czego potrzebują. To odkrywanie, komu uwierzyliśmy. Św. Paweł Apostoł zostawił Kościołowi to mocne przekonanie, że poznajemy Boga, służąc Mu. „Z tej przyczyny znoszę i to obecne cierpienie, ale za ujmę sobie tego nie poczytuję, bo wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia” (2 Tm 1,12).