Rozważania ewangeliczne | od 14 do 20 listopada 2021 r. – o. dr hab. Waldemar Linke CP

XXXIII Niedziela Zwykła, 14.11.2021 r.

Mk 13,24-32

W tej niedługiej perykopie ewangelicznej widać dwie różniące się od siebie wyraźnie części. Pierwsza z nich (Mk 13,24-27) to imponujący pod względem ilości i różnorodności zbiór cytatów ze Starego Testamentu i aluzji do tego zbioru pism, podczas gdy druga (Mk 13,28-32) to słowa Jezusowego nauczania w obrazie (wiosenne drzewo figowe) i pouczeniach o bliskości dnia Pańskiego i chwalebnego przyjścia Syna Człowieczego.

Koniec czasów jest czymś oczywistym, ponieważ wiemy z własnego doświadczenia, że to, co się zaczyna, musi się skończyć. Jednak ciągle nie jesteśmy gotowi na ten oczywisty fakt i łudzimy się, że nas on nie dotyczy. Dla naszego dobra Chrystus przypomina nam, że to, co przemijalne, przemija, a więc nie może być fundamentem nadziei na wieczność.

Poniedziałek, 15.11.2021 r.

Łk 18,35-43

Nie dał się uciszyć, wręcz krzyczał coraz głośniej, byleby tylko zwrócić na siebie uwagę. To takie spontaniczne, dziecięce, mocno wdrukowane w nasze sposoby działania. To potrafimy bez nauki i bez treningu. Ale gdy przyjdzie nam powiedzieć, czego chcemy, o co nam chodzi, nie wiemy często, co odpowiedzieć lub odpowiadamy w dziecinny, naiwny sposób. Mając przed sobą Prawdę Jedyną i Zbawiciela świata niewidomy prosi Jezusa o to, o co prosiłby jakiegokolwiek znachora.

Jednak nawet to, że szuka u Jezusa uzdrowienia, Jezus uznaje za wiarę z nadzieją, że uzdrowiony, odzyskawszy wzrok, albo obdarzony nim po raz pierwszy w życiu, będzie się starał pogłębiać swą świadomość, od kogo otrzymał ten dar.

Wtorek, 16.11.2021 r.

Łk 19,1-10

Zacheusz nie należał do ludzi, którym by czegoś brakowało. No, może kilku centymetrów wzrostu, by nie czuć zawstydzającego kompleksu niższości. Miał pieniądze, pozycję, grono klientów u swego stołu będące wyznacznikiem pozycji społecznej. Po co mu był potrzebny biedny wędrowny nauczyciel? Co mógł mu dać? I co mu rzeczywiście dał? Zobaczył w nim człowieka, który może zwrócić się do wyższych wartości, znaleźć nowe cele życiowe i nowy model swego postępowania. Przestał myśleć o sobie w kategoriach własnej korzyści, a zaczął pytać o dobro i zło, sprawiedliwość i krzywdę, rodzaj śladu, jaki po sobie zostawia.

Środa, 17.11.2021 r.

Łk 19,11-28

O przyjściu dnia Pańskiego myślimy w sposób skrajny: albo odsuwamy je w nieskończoność, albo histerycznie widzimy go już w progu naszego dnia. Tak jest łatwiej, ponieważ działa wtedy prosty mechanizm psychologiczny, odpowiednio: wyparcie lub odcięcie się od nieakceptowanego świata przez przekonanie o jego rychłym końcu. Najtrudniej jest poradzić sobie ze świadomością, że to, co stanowi nasze aktualne doświadczenie, nie ma wartości absolutnej, ale przygotowuje nas do tego, co ważne. Uczymy się, w warunkach doczesnego życia, czym jest życie wieczne. Gospodarując przemijającymi dobrami, uczymy się zdolności przyjęcia dóbr wiecznych.

Czwartek, 18.11.2021 r.

Łk 19,41-44

Łzy Jezusa nie płyną z tego, że coś mu się stało. Nic Go nie bolało, nie zrobiło Mu się przykro. Chodziło mu tylko o nieszczęsne miasto i jego smutny los. To były łzy współczucia. Czy mógł zrobić coś więcej, żeby to miasto, oblubienicę Jahwe, uratować od zagłady? Czy Jerozolima zrobiła cokolwiek, by uniknąć tego smutnego losu?

O naszej wolności przypominamy sobie, gdy w jej imię chcemy wywalczyć sobie przestrzeń samostanowienia. Nie cenimy jej, gdy oznacza ona naszą odpowiedzialność. Jezus, swymi łzami, przypomina nam, jak wiele zależy od tego, jak rozumiemy naszą wolność i jaki z niej robimy użytek.

Piątek, 19.11.2021 r.

Łk 19,45-48

Czym są nasze domy modlitwy? Czy pamiętamy na co dzień, że są one własnością Tego, z którym chcemy się tam spotykać? Świątynię zbudował król z podatków i z użyciem przymusowej pracy swych poddanych. Bóg nie zbudował świątyni, bo też jej nie potrzebował. Zbudował ją lud, by Bóg zechciał być bliżej tego ludu. A potem zaczęło się odbieranie przestrzeni sakralnej Bogu, by wykorzystać ją jak najlepiej dla zaspokojenia własnych (powszechnych, grupowych czy indywidualnych) potrzeb. W końcu stała się ona miejscem, w którym toczyło się życie społeczne, gdzie prowadzono handel, gdzie prowadzono działalność polityczną i naukową. Przestała zaś być domem Boga. Nie możemy myśleć, że Kościół wolny jest od pokusy marginalizowania w nim Boga, zastępowania Jego obecności i oddawanej Mu czci działalnością społeczną, kulturalną czy jakąkolwiek inną.

Sobota, 20.11.2021 r.

Łk 20,27-40

Czy Mojżesz wiedział już, że Bóg powołał nas do wieczności? Czy uczył o zmartwychwstaniu? Historycy religii będą na ten temat prowadzić spór, który pewnie nie przyniesie rozstrzygnięcia, a Mojżesza nie zapytamy o jego poglądy. Pan Jezus odwołuje się natomiast do sposobu, w jaki przywódca i prawodawca Izraela wzywał Boga. Czy Mojżesz wiedział, że dla Boga, w imieniu którego poprowadził lud przez pustynię, wszyscy są żywi? Nie to jest istotą zastosowanej w tej rozmowie argumentacji. Nie chodzi o stan wiedzy Mojżesza, ale o to, kim jest Bóg, jak się nam objawia i co o sobie nam komunikuje.

Jezus przypomina saduceuszom (ale chyba i nam), że nasze zabawy kazuistyką prawną i niuansami teologicznymi nie prowadzą nas do prawdy. Drogą do niej jest tylko słuchanie Boga, który objawił nam siebie. „Najgłębsza zaś prawda o Bogu i o zbawieniu człowieka jaśnieje nam przez to objawienie w osobie Chrystusa, który jest zarazem pośrednikiem i pełnią całego objawienia” (Dei Verbum 2).