XV Niedziela Zwykła, 13.07.2025
Łk 10, 25-37
Otaczają nas ludzie, którzy próbują nam wcisnąć niepotrzebne nam przedmioty, wydrzeć nam ważne dla nas dane, zdestabilizować nasz świat, wepchnąć nas w uzależnienie od mediów i innych czynników. Czy to są moi bliźni? Nie traktują mnie z miłosierdziem, ale chcą żyć (jak najdostatniej) moim kosztem. A dla kogo ja jestem bliźnim? Kogo traktuję z miłosierdziem? Komu gotów jestem poświęcić swą uwagę, czas, pieniądze? Dla kogo jestem gotów zboczyć z drogi, którą idę do celu wytyczonego przez moje zamiary i interesy? Oto są pytania w teście na dobrego Samarytanina. Zdam?
Poniedziałek, 14.07.2025
Mt 10, 34 – 11, 1
Miłość do Chrystusa deklarowana głośno może być znakomitym pretekstem do odwrócenia się od wszystkich, którzy oczekują ode mnie pomocy, wsparcia, troski czy przynajmniej współczucia. Prościej powiedzieć: opuszczam was dla Jezusa, bo Jego muszę kochać najbardziej, bo Jego muszę kochać miłością wyłączną. Jednak miłość do Jezusa nie jest pretekstem do zajęcia się sobą, podobnie jak korban nie zwalnia od obowiązku wspierania rodziców (Mt 7,10-13). Dlatego radykalny wybór Jezusa to ciągła droga krzyżowa: pójście z Nim drogą miłości do każdego, jak On za każdego człowieka.
Wtorek, 15.07.2025
Mt 11, 20-24
Sodomie się należało! Przecież to byli Sodomici, więc jakże by inaczej? Oni są od tego, żeby można zawsze powiedzieć, że Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy, a oni to przykład, że tak jest. Ale my, to innego: nas Pan Bóg potraktuje z miłosierdziem, przebaczy nam wszystko i jeszcze po główce pogłaszcze, że tacyśmy biedni, żeśmy się tak pogubili, narobili bałaganu i przykrości. My, mieszkańcy Kafarnaum, Korozain i Betsaidy. Nam należy się Jego miłosierdzie. Wierzymy w nasze prawo do tego miłosierdzia. Ale czy wierzymy w Jezusa? Czy nawracamy się, by być coraz bliżej Niego?
Środa, 16.07.2025
Mt 11, 25-27
Ojciec Jezusa odsłania rzeczy wielkie, ważne, podstawowe tym, którzy są jak niemowlęta. Jezus zalicza siebie do tego grona. Nie mówi o sobie jako o jednym z mądrych i wiedzących, jak postępować, tyle że mających dobre układy z Ojcem, który dopuszcza Go do konfidencji i największych sekretów. Jest On jednym z tych, którzy stają przed Ojcem zachwyceni Jego wielkością, oczarowani Jego czułością. Nie wstydzi się tej prostoty, ba, wręcz się nią chlubi. Nie wstydzi się, że jest utożsamiany z tymi, którzy patrzą na Boga z dziecięcym zachwytem. Jak to różni się od postawy tych, którzy chlubią się swą inteligencją, o której świadczy tylko przekonanie należenia do “tych lepszych” oraz przynależnością do “tych lepszych” mającą świadczyć o ich inteligencji.
Czwartek, 17.07.2025
Mt 11, 28-30
Żyjemy pod coraz większą presją. Od dziecka jesteśmy wdrażani w bezmyślne bieganie po kółku. Już małe dzieci mają kalendarze zapełnione tak, że nie starcza im czasu na nic poza realizowanie tego, co przychodzi z zewnątrz. Wewnątrz nich zaś jest często przejmująca pustka, z którą boją się zostać choćby na chwilę. Młodsze pokolenia szukają coraz większego wachlarza możliwości. Czy zawsze idzie za tym refleksja, czemu te możliwości mają służyć? Chrystus obiecuje tym, którzy do Niego przychodzą, odpoczynek. Nie oznacza on bezczynności, braku wysiłku, ale wzięcie ciężaru życia z Nim, sprzęgnięcie się w jedno jarzmo z bliźnimi. On otwiera możliwość prawdziwego życia: z jego trudem i sensem.
Piątek, 18.07.2025
Mt 12, 1-8
Czy byłem kiedyś głodny? Tak naprawdę, by na suchy chleb patrzeć z zachłannością. Głód zaczyna się tam, gdzie nasze życie jest zagrożone. Nie pamiętamy już, co to jest głód, po kilku dniach bez jedzenia. Jezus bronił swych uczniów, bo byli głodni, czym tłumaczył fakt, że złamali szabatowy zakaz zbierania plonów z pola. Nie jest to sytuacja analogiczna do takiej, w które mamy na coś ochotę, albo czegoś nam się zachce. Gdy wszystko możemy mieć zawsze, mięknie nasz moralny kręgosłup. Stajemy się coraz mniej odporni na wyzwania, coraz mniej zdolni do dyscypliny. Co Jezus powiedziałby nam, zawsze sytym, gdybyśmy wyciągnęli ręce po kłosy, żeby posmakować i resztę wyrzucić z wyrazem znudzenia na twarzy?
Sobota, 19.07.2025
Mt 12, 14-21
W sytuacji, w której nam coś grozi lub gdy zdaje się nam, że my i nasze życie wystawione są na zagrożenie, podnosimy krzyk dosłownie i w przenośni. To nie jest postawa, którą widzielibyśmy u Jezusa Chrystusa. On – świadom, że na Jego życie nastają wrogowie – oddala się po cichu, bez sporu i krzyku, nie podnosząc głosu, nie robiąc rwetesu na ulicach i placach. On nie walczy o swoje prawa, ale niesie Prawo Boga, uczy go wszystkich. On – prawdziwy Sługa Boga – uczy nas, co znaczy służyć Bogu, a nie sobie. Nie walczy z tymi, którzy walczą z Nim. Jego życiem jest realizacja misji, z jaką posłał Go Ojciec.