Niedziela Palmowa, 13.04.2025
Łk 22,14-23,56
Śmierć i Miłość to dwa słowa, które są sercem dzisiejszej Ewangelii. Nie ma większej miłości niż oddać życie za kogoś drugiego. Umierając za nas, Jezus pokazuje nam, że w Jego oczach jesteśmy tego warci. Istotne jest, byśmy sami sobie tej wartości nie odbierali. Teraz postawmy sobie odwrotne pytanie: czy jest w nas świadomość tego, że Jezus też jest wart czegoś wielkiego z naszej strony? Może naszej miłości i ofiary? Może tego, że zrobimy coś ze względu na Niego? Czy wręcz dla Niego?
Zastanówmy się nad tym, czego On może od nas chcieć najbardziej? Każdy z nas da inną odpowiedź, ponieważ jesteśmy w różnej sytuacji życiowej. A teraz bierzmy palmy do rąk i pójdźmy Go przywitać, gdy do nas przychodzi.
Wielki Poniedziałek, 14.04.2025
J 12,1-11
W centrum dzisiejszej Ewangelii jest gest, który oburza Judasza. Uczyniła go Maria, która namaściła stopy Jezusa funtem szlachetnego i drogocennego olejku nardowego. Koszt takiej ilości tego olejku to roczne wynagrodzenie robotnika, zatem rzeczywiście było to bardzo dużo. W tym geście Maria okazała Jezusowi szacunek i miłość, według niej On był tego wart, według Judasza nie. Warto zadać sobie pytanie o to, jak my, gdybyśmy byli uczestnikami tamtej uczty, ocenilibyśmy czyn Marii, czy zgadzalibyśmy się na taką hojność wobec Jezusa, czy popieralibyśmy pozornie pragmatyczne podejście Judasza? Łatwo jest to zweryfikować po tym, jak wypowiadamy się na temat wyposażenia naszych kościołów, czy drażni nas przepych okazany Jezusowi? Najchętniej odebralibyśmy Jemu to, co ludzie Mu dali. Być może jesteśmy w takiej sytuacji, że sami nie dokładamy się materialnie do utrzymania kościoła, ale krytykujemy hojność innych, gdy chcą to czynić? Być może do nas Jezus mówi: zostaw ich w spokoju, oni czynią to dla Mnie. Ty nie chcesz, więc nie czyń. W dzisiejszej Ewangelii nie tylko Judasz jest rozdrażniony powodzeniem Jezusa. Mamy tutaj także mowę o wrogości środowisk żydowskich i to nie tylko wobec Jezusa, lecz także Łazarza, którego Jezus wskrzesił z martwych. Życie ich obu jednym przynosiło wielką radość, innych drażniło. Gdzie my jesteśmy? Cieszy nas sukces Jezusa i Jego uczniów czy drażni?
Wielki Wtorek, 15.04.2025
J 13, 21-33. 36-38
Dwaj uczniowie: Judasz i Szymon Piotr. Łączy ich przynależność do grona Dwunastu oraz to, że obaj zawiedli, ale każdy w inny sposób. Judasz zdradził Jezusa z powodu swej chciwości na pieniądze, a Piotr z lęku o samego siebie i swoje bezpieczeństwo. Judasz, chociaż oddał potem pieniądze swoim mocodawcom, jednak nie wrócił do Jezusa i nie wrócił do grona Dwunastu, nie poprosił o wybaczenie i odebrał sobie życie. Piotr postąpił inaczej, dźwigał na sobie ciężar swojej winy i pozostał we wspólnocie uczniów, co nie było łatwe. Wszyscy znali jego czyn, ale nie osądzali Piotra, gdyż mieli świadomość tego, że wcale nie byli od niego lepsi. Zostawili Jezusa i pouciekali. Nawet nie było ich, gdy był sądzony, a Piotr był, chciał być przy Jezusie, chociaż go to przerosło. I dobrze. Ponieważ pokora, jakiej się nauczył, zrodziła w nim nowego człowieka, zdolnego do tego, by być autentycznym uczniem Jezusa. I o to chodzi także w naszym życiu, o umiejętność przyznawania się do winy i słabości. Nie trzeba się maskować, nie trzeba bać się prawdy o sobie. Tylko wtedy, gdy jesteśmy prawdziwi, inni mogą nas zaakceptować, pokochać i nam przebaczać.
Wielka Środa, 16.04.2025
Mt 26, 14-25
I ponownie czytamy o zaplanowanej przez Judasza zdradzie, tym razem w narracji Mateusza. Zobaczmy, że zdrada jest inicjatywą Judasza. To nie arcykapłani rozbijali grono Dwunastu, by skaptować zdrajcę. To jeden z nich sam zaoferował swoje nikczemne usługi. Jaki smutek przebija ze słów Jezusa: jeden z was Mnie wyda. Jaki niepokój przeżywają uczniowie, pytają Jezusa: chyba nie ja, Panie? Żaden z nich nie chce być zdrajcą. Pyta także Judasz, ale pyta inaczej niż pozostali, ze wskazaniem na siebie: Czyżbym ja, Rabbi? Zauważmy tę różnicę: uczniowie nazywają Jezusa Panem. Tytuł Pan to hebr. Adonai, a gr. Kyrios, czyli władca, ten który ma władzę nad innym człowiekiem lub całym ludem. Jest to tytuł wyrażający dostojeństwo i cześć. Judasz nie nazywa Jezusa Panem, nie uznaje Jego władzy ani dostojeństwa, ani tego, że jest godny czci. Nazywa Go Rabbi, a to słowo miało dwa zastosowania: jako zwrot grzecznościowy wobec każdej osoby wyżej postawionej, i tak najprawdopodobniej zastosował je tutaj Judasz, i jako tytuł nadawany uczonym w Piśmie. Odpowiedź Jezusa jest bardzo krótka. Jezus potwierdza pytanie Judasza. I to jest dobra wskazówka dla nas, by nazywać rzeczy po imieniu. Nie pudrować, nie zniekształcać, ale mając na względzie faktyczne dobro własne i innych, powiedzieć prawdę, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś nas o nią pyta. I jeszcze jedna kwestia, a jest nią poszukiwanie prawdy przez nas. Chodzi o to, byśmy zadawali sobie bardzo niewygodne pytania o własne postępowanie, o motywacje i pytali także innych, a przede wszystkim Jezusa: czy jesteśmy zdrajcami? Czy sprzedajemy Jezusa jeszcze bardziej niż Judasz? Chodzi o to, by być otwartym na konfrontację i weryfikację własnego postępowania. Nie bać się trudnych pytań i odpowiedzi. I o jedno jeszcze chodzi, by nie unikać tych, którzy mówią nam prawdę.
Wielki Czwartek, 17.04.2025
J 13, 1-15
Gest obmycia nóg jest określony terminem gr. hypodeigma (przykład). To greckie słowo hypodeigma występuje w tekstach Nowego Testamentu tylko tutaj, jest to tzw. hapax legomenon. Warto zobaczyć to słowo w perspektywie starożytnej, wtedy funkcjonowało ono także jako zasada, która dotyczyła oskarżonego. Aby wykazać jego niewinność czy prawdomówność, należało wskazać, że dał on godny do naśladowania przykład. Jezus ma świadomość tego, że za kilka godzin rozpocznie się Jego niesprawiedliwy proces i przykład, jaki dał, to umycie nóg uczniom. Ale hypodeigma to też termin, który ma bardzo ciekawe odniesienia w Starym Testamencie, gdzie określa śmierć jako przykład szlachetnego usposobienia osoby i pomnik jej zasług dla całego narodu (2 Mch 6,28.31). W innym miejscu ma on zastosowanie jako przykład odważnej śmierci pobożnych Izraelitów w opozycji do żołnierzy wrogiej armii, o czym jest mowa w 4 Mch 17,22-23. Hypodeigma w geście Jezusa nie ma być dosłownym zastosowaniem, ale jest symbolem całkowicie nowego sposobu postępowania uczniów wobec siebie. Umywanie nóg było zajęciem niewolnika, zatem możemy postawę Jezusa zrozumieć jako zaproszenie do zejścia z tronu, zaprzestania wywyższania się, dominacji nad innymi, uważania siebie za kogoś lepszego od innych i pogardy wobec nich. Wielki Czwartek stanie się dla nas naprawdę WIELKI, gdy ze względu na Jezusa docenimy tych, których na co dzień nie doceniamy, powiemy im lub o nich dobre słowo. Czy to jest możliwe? Oczywiście.
Wielki Piątek, 18.04.2025
J 18, 1-19, 42
Początek osiemnastego rozdziału Ewangelii pokazuje nam odwagę Jezusa wobec czekającej Go męki i śmierci. Jest ona widoczna w tym, że Jezus wychodzi naprzeciw swoim oprawcom, nie boi się ich. Wie, kim są i po co przyszli, i jak pisze Jan: Jezus wyszedł do nich i zapytał, kogo szukają. Zwróćmy uwagę na to, co zdziałała odpowiedź Jezusa: Ja jestem (gr. egō eimi). Wywołała ona zaskakujący efekt. Judasz i kohorta uzbrojonych ludzi, których przyprowadził, upadli przed Jezusem na ziemię, co odczytujemy jako oddanie Mu pokłonu jako Bogu. Słowa Ja Jestem, w Starym Testamencie są samoobjawieniem się Boga. Ta formuła zawsze była w optyce objawiającej zbawczą obecność Boga i Jego pomoc w dziejach narodu wybranego. Jezus użył tej formuły, a Jan pokazał nam, jak została ona odebrana przez Judasza i jego towarzyszy. To wydarzenie jest tak opowiedziane, by podkreślić, że wszystko jest w rękach Jezusa, to On jest Panem tej sytuacji i każdej innej. Odwaga Jezusa do przyjęcia cierpienia, okrutnej męki, odrzucenia, wyszydzenia, pogardy może stać się naszą odwagą, gdy przychodzi nam mierzyć się z naszymi życiowymi krzyżami. Krzyże są trudne, bolą, krzywdzą nas, zwłaszcza gdy są wynikiem czyjejś zazdrości, wrogości lub po prosu złego charakteru. W męce Jezusa odnajdujemy odpowiedź na wszystkie nasze bóle i cierpienia. Jego cierpienie miało charakter zbawczy, my naszemu też możemy nadawać wartość.
Wigilia Paschalna, 19.04.2025
Łk 24,1-12
Bezradność kobiet leczy obecność mężczyzn w lśniących szatach. Oni wyjaśniają im, że Jezus zmartwychwstał, jest żyjący i nie należy Go szukać wśród umarłych. One oznajmiają to Jedenastu, nie Dwunastu, ponieważ Judasza już nie ma w gronie apostołów, ale oni nie dają wiary słowom kobiet. Zobaczmy wskazówkę aniołów: czemu szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj… Jeśli nie ma go tutaj, to pytamy, gdzie jest? Mocne słowa! I są także dla nas. Może to my czasem szukamy Jezusa nie tam, gdzie On jest? Trzeba Go szukać, to znaczy przybyć tam, w to miejsce, gdzie On jest. My nie wyznaczamy Mu miejsca spotkania, to On to robi. Chodzi o to, by nie myliły nam się role, by nie wejść w rolę Jezusa. To nie my decydujemy o Jego obecności, ale to On ustala swoją własną egzystencję. Do nas należy wysiłek poszukiwania Go. Możemy, tak jak bohaterowie dzisiejszej perykopy, niedowierzać, dziwić się, nie rozumieć, deprecjonować, mając na uwadze, że to nie osłabia MOCY ZMARTWYCHWSTAŁEGO. My potrzebujemy tych naszych pytań i wątpliwości, ponieważ są one naszą drogą poszukiwania odpowiedzi na pytania dotyczące naszej wiary i tego, Kim jest Ten, Który oddał za nas życie i zaprasza właśnie nas do tej szczególnej przyjaźni z Nim.