XXXII Niedziela Zwykła, 12.11.2023r.
Mt 25, 1-13
Panien było dziesięć, przyszły na uroczystość w tym samym celu i w tym samym charakterze. Jednak podzieliły się: na mądre i głupie, na zaproszone do udziału w uczcie i te, które zostały pogonione precz spod zamkniętych drzwi. Zdecydowała o tym decyzja, którą podjęły wychodząc z domu. Tylko część z nich wzięła paliwo do lampek, które były potrzebne w obrzędzie wprowadzenia pana młodego, w którym chciały uczestniczyć. Od początku więc było wiadomo, że konsekwencją będzie podział między nimi. Te, które zaniedbały odpowiednie przygotowanie, miały czas, by naprawić błąd, ale tego nie zrobiły, tylko umościły się i drzemały czekając na dalszy rozwój wypadków. Ta nieodpowiedzialność, nieopatrzność, zatwardziałe trwanie w błędzie jest przerażające.
Poniedziałek, 13.11.2023r.
Łk 17, 1-6
Jak mała jest nasza wiara? Pewnie mniejsza niż uczniów chodzących za Jezusem. Daleko nam do tego, żeby porzucić wszystko i pójść za Nim. Czy prosimy Chrystusa, aby dał nam wiarę większą? Kwestia zbyt małej wiary uczniów wypłynęła, gdy Jezus zalecił im, by osoby czyniące źle i gorszące innych napominać z łagodnością i szacunkiem (ale napominać! Jezus nie zaleca kładzenia uszu po sobie i udawania, że nie widzimy problemu). Ileż trzeba wiary, by tak podejść do kogoś, kto postępuje źle. Wiary w człowieka – że jest zdolny do wewnętrznej przemiany, ale też i wiary w Boga – że trzeba w każdej sytuacji angażować się po stronie Bożej prawdy.
Wtorek, 14.11.2023r.
Łk 17, 7-10
Na owym „kto z was” opiera się pytanie, które ma retoryczny charakter. Odpowiedź „nikt” jest bardzo łatwa do przewidzenia. A jednak jest w tym pytaniu element prawdziwej wątpliwości. Wprowadza ją Jezus, bowiem ta przewidywalna odpowiedź do Niego się nie odnosi. On ma wyraźnie odmienne podejście do sprawy. On okazuje wdzięczność słudze, który wykonał to, co do niego należało i co mu polecono. Prawdziwe pytanie, które stawia Jezus, odnosi się do tego, który wzorzec postępowania jest nam bliższy: ten, który wybierają „wszyscy”, czy Jego droga i sposób traktowania ludzi?
Środa, 15.11.2023r.
Łk 17, 11-19
Jezus oczekiwał, że uzdrowieni trędowaci nie wykonają Jego polecenia. Ich pójście do kapłanów, którzy mieli dokonać urzędowych oględzin, wymagało wiary, że zostali uzdrowieni. Jezus nie zrobił niczego, co mona by było uznać za gest cudotwórczy. Kazał udać się do osób kompetentnych do stwierdzenia ich ozdrowienia, ale przecież nie stało się nic, co dawałoby im podstawę do przekonania, że tak rzeczywiście było. Tę wiarę okazali wszyscy z dziesięciu chorych. Jeden tylko okazał wdzięczność: zwrócił się do Tego, który go uwolnił od strasznej, stygmatyzującej, zabójczej choroby. Na to zaś Jezus czekał, bo uzdrowienie miało uzdrowionych doprowadzić do Niego.
Czwartek, 16.11.2023r.
Łk 17, 20-25
Zdawać by się mogło, że gorączkowe uganianie się za objawieniem się dnia Syna Człowieczego oraz odrzucenie Jezusa to dwie sytuacje, które się wzajemnie wykluczają. Okazało się jednak (a i dziś niejednokrotnie się okazuje), że tak nie jest. Cierpiącego, wzgardzonego, szkalowanego Jezusa łatwo jest odrzucić. Czy jesteśmy gotowi na test polegający na pójściu za Jezusem skatowanym i skazanym? Przyjdzie nam pewnie dowiedzieć się, co my zrobimy, gdy „pójdź za mną” powie nam Jezus idący drogą krzyżową.
Piątek, 17.11.2023r.
Łk 17, 26-37
Nie znaliśmy czasów Noego od tej strony. Rdz 6,5-12 pokazuje nam epokę przerażającego zepsucia, groźny czas, w którym rządzi zepsucie i przewrotność. Obraz czasów, gdy je się i pije, kocha i cieszy życiem bynajmniej nie tłumaczy zagłady świata w wodach potopu i nie budzi u nas negatywnej reakcji. Chcielibyśmy żyć w takiej epoce beztroski i względnego dostatku, kiedy jest tak normalnie. Okazuje się jednak, że te dwie wizje mogą być komplementarnymi opisami tej samej rzeczywistości, w której pozorna normalność jest maską przykrywająca spotworniałe oblicze. Chorobą toczącą ten pozornie normalny świat jest zapomnienie o Bogu.
Sobota, 18.11.2023r.
Łk 18, 1-8
Sędzia z przypowieści nie jest postacią sympatyczną. Nie koryguje swej fatalnej postawy, nie uznaje za złe traktowania władzy sędziowskiej jako sposobu na załatwianie własnych interesów. Nawet jeśli robi to, co dobre i co stanowi jego obowiązek, to jeszcze nie znaczy, że postępuje sprawiedliwie. Sprawiedliwość wynikałaby bowiem z właściwej motywacji, a tej u niego brak. Dlaczego więc Jezus powołuje się na tak niesympatyczną osobę? By pokazać, jak wielka jest siła wytrwałej prośby. To nie o tego fałszerza sprawiedliwości chodzi, ale o ową naiwną i wytrwałą kobietę. Wierzy ona w to, że sprawiedliwości musi stać się zadość, że głos człowieka, którego ostatnim na tej ziemi ratunkiem jest instytucja powołująca się na sprawiedliwość, nawet używana przewrotnie i interesownie, ujmie się za nią. Żyjąc w zdeprawowanym świecie myśli w sposób prawy i żyje zgodnie ze swymi przekonaniami.