Niedziela, 10 stycznia
Mt 4, 12-17. 23-25
Wyrażenie „chrzcić Duchem Świętym” jest nam dobrze znane, ponieważ słyszeliśmy je wiele razy. Ale czy jest dla nas zrozumiałe? Najpierw czym jest chrzest? Dla nas – sakramentem. Jan Chrzciciel z pewnością o sakramencie nie mówił, natomiast chrzcił, czyli obmywał, kąpał zanurzając w wodzie, tych, którzy do niego przychodzili. Gdy więc mówimy o „kąpieli w Duchu Świętym” to posługujemy się przenośnią, metaforą. Pierwszym więc wnioskiem z tych słów Chrzciciela jest więc stwierdzenie, że mówi on o czymś, czego w sposób dosłowny opisać się nie da. Sens tych słów jest natomiast zilustrowany przez to, co robi Jezus, a właściwie co z Nim robią Jan i Ojciec. Jan robi z Jezusem to, co i z innymi przychodzącymi do niego (obmywa). Bóg zaś ogłasza, że Jezus jest jego Umiłowanym Synem. To właśnie dokonuje się w chrzcie w imię Jezusa, który otrzymaliśmy.
Poniedziałek, 11 stycznia
Mk 1, 14-20
Głoszenie bliskości Królestwa Bożego i nastanie wypełnienia czasu zapoczątkował sam Jezus, ponieważ to On jest doskonałą formą królowania Boga w świecie i w Nim czas osiągnął swój sens i cel. Wystarczył On sam, aby dokonać tego zwrotu w dziejach, dzięki któremu Bóg stał się bliższy światu, a świat zyskał dostęp do Boga. Jednak Jezus powołał uczniów. Czy tylko po to, by szerzyli wieść o tym, co się stało? Czy zadaniem uczniów było nagłaśnianie słów Jezusa, bo w czasach, gdy nie istniały media, tylko tak dawało się prowadzić kampanię informacyjną? W nakazie dla uczniów w Mt 10,7 znajdujemy powtórzenie słów Jezusa z Mt 3,2, czyli z tego pierwszego głoszenia dobrej nowiny o zbawieniu. W Mk nie ma takiej sytuacji. Uczniowie mają być z Nim, uczyć się chodzić po Jego śladach. Zaprasza ich do bycia owym Królestwem Bożym, jak On nim jest.
Wtorek, 12 stycznia
Mk 1, 21-28
Pierwsze nauczanie Jezusa, czyli głoszenie bliskości Królestwa Bożego i wypełnienia się czasu oraz konieczności nawrócenia odbyło się w okolicznościach, których nie znamy. Następna scena z Jezusem jako nauczycielem, jest zaś umiejscowiona w synagodze i osadzona w czasie: rzecz dzieje się w szabat. Jezusowe nauczanie budzi podziw i respekt, ponieważ „uczył ich (…) jak ten, który ma władzę”. Gdy jednak okazał tę władzę uwalniając opętanego, podziw był jeszcze większy, a obecni zaczęli głosić wieść o Nim po całej Galilei. Słowa tego przepowiadania nie są przytoczone w Mk. Ważniejsze są czyny i to przez nie Jezus się „wypowiada”. Wiara w Jezusa także wyraża się w czynach.
Środa, 13 stycznia
Mk 1, 29-39
Uzdrowienie teściowej Szymona Piotra można uznać za swoisty podarek, z jakim Jezus przyszedł do gościnnego domu. Inaczej rzecz się ma z „masowym” uzdrawianiem przynoszonych, przyprowadzanych i przychodzących. Jezus mógł się zająć tylko tą formą działalności. Wydarzenia w synagodze w Kafarnaum pokazały, że był to bardzo dobry sposób propagowania dobrej nowiny. Na kwestie zdrowotne ludzie zawsze są wrażliwi i łatwo przyciągnąć ich uwagę tym tematem. Ale Jezus nie chciał zostać cudotwórcą, uzdrowicielem. Nie to było Jego misją, ale głoszenie Królestwa Bożego, ukazywanie zbawienia, które nie jest mglistą obietnicą, ale przedmiotem codziennych ludzkich wyborów.
Czwartek, 14 stycznia
Mk 1, 40-45
Jezus nie unikał ani kontaktu z ludzkim cierpieniem, ani okazji, by nieść ulgę dotkniętym nim. Jednak bardzo dbał o to, by Jego misji nie redukowano do kwestii związanych ze zdrowiem i samopoczuciem. Nakaz, by nie rozgłaszać cudu, nie jest więc przejawem skromności Jezusa, ale przejawem Jego zmagań o utrzymanie klarowności celu Jego misji. Jezus przynosi nam zbawienie. Nawet jeśli nam łatwiej przychodzi prosić Go o to, co nam potrzebne w życiu doczesnym, a on nie pozostaje obojętny na nasze prośby, to przypomina nam, że nie jest lekarzem, ale Zbawicielem. Zależy Mu, byśmy to zrozumieli, nawet jeśli do tego zrozumienia dochodzimy powoli, odkrywając, że zdrowie naszego ciała nie jest wartością absolutną.
Piątek, 15 stycznia
Mk 2, 1-12
Nauczanie w synagodze w Kafarnaum okazało się skutecznym sposobem uczynienia z Jezusa osoby publicznej. On jednak nie cieszy się z sukcesu medialnego, nie robi niczego, by podtrzymać wznoszącą falę. Realizuje konsekwentnie swą misję i zbliża się coraz bardziej do jej istoty: ogłasza i ukazuje, że jest Tym, który odpuszcza grzechy ludzi. Sytuacja ta z pewnością nie wszystkich porwała czy też przekonała. Trudno będzie wielu ludziom zbliżyć się do Jezusa z obawy, że On widzi wiarę, widzi wątpliwości, widzi grzechy. Wzięty terapeuta i mówca, którego miło posłuchać – to jedno. Ale przenikający wszystkie zakamarki ludzkiej duszy Bóg – to zupełnie co innego. Uwierzyć w Jezusa to nie przyjąć jakieś głoszone przez Niego poglądy, ale zbliżyć się z ufnością do Jego wszechmocnej miłości.
Sobota, 16 stycznia
Mk 2, 13-17
Uzdrowienie paralityka pokazało, że Jezus ma władzę odpuszczania grzechów, natomiast powołanie Lewiego, syna Alfeusza pokazuje „technologię”. Celnik, człowiek uosabiający instytucjonalną nieczystość, wpisaną w styl jego życia i sposób wykonywania jego zawodu, to dużo trudniejszy „pacjent” niż paralityk. Nawet jeśli ktoś miał swe zastrzeżenia do deklaracji Jezusa, że ma On władzę odpuszczania grzechów, to nie sposób kwestionować faktu pomocy choremu człowiekowi. Co innego wspólny posiłek i pogaduszki z nieczystymi grzesznikami. Ale Jezus przyszedł wzywać grzeszników do nawrócenia. Ma więc przeciw sobie grzeszników, którzy nawracać się nie chcą, oraz uważających się za sprawiedliwych, którzy nie sądzą, że nawrócenie jest im potrzebne.