II Niedziela Adwentu, 10.12.2023r.
Mk 1, 1-8
Jan Chrzciciel ukrywa się za Tym, który idzie za nim. Głosi Jego wielkość, objaśnia Jego dzieło. Jezus jako mocniejszy, godniejszy, większy od Jana, przerośnie go też w tej dziedzinie, która wydaje się być Janowi przypisana jako jego znak firmowy: Jezusowy chrzest, czyli obmycie, którego on będzie dokonywał, będzie górować nad Janowym tak, jak Duch góruje nad wodą. Jezusowe obmycie Duchem przyniesie jako rezultat to, czego nie mógł dać Jan zanurzający przychodzących do niego w wodach Jordanu. Jezus obmyje wierzących w Niego z grzechów. Jan uczy nas czekania na Mocniejszego, Godniejszego, Większego. Koniecznym elementem tej nauki jest jego pokora. Także tej pokory czekania musimy się nauczyć od Jana, by nie żyć chwilą obecną, w stanie zachłyśnięcia się tym, co jest, z powodu którego często zapominamy, „Że ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. Ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy” (M. Grechuta).
Poniedziałek, 11.12.2023r.
Łk 5, 17-26
Wejście na dach domu jest trudnym zadaniem. Wciągnięcie tam noszy ze sparaliżowanym człowiekiem to też zadanie niełatwe. Nie zbudowali pewnie windy murarskiej z kołowrotkiem, która pozwoliłaby na spokojny transport chorego. Trzeba było niebezpiecznie wychylić się poza krawędź dachu, a i tak nosze obijały się o ścianę, a paralityk mógł w każdej chwili z nich spaść i się połamać. Nie było też prostym zadaniem opuszczenie go na dół, na głowy stłoczonych wokół Jezusa ludzi. Cała ta logistycznie skomplikowana akcja była jednak niczym w porównaniu z trudnością zupełnie innego rodzaju, z którą musiał zmierzyć się Jezus. Jak objawić swą Boską moc odpuszczania grzechów, by wzbudzić wiarę, a nie oskarżenia o bluźnierstwo? Poradził sobie z tym bardzo trudnym zadaniem przynajmniej w tym, co zależało od Niego. Reszta zadania, czyli wiara, że „Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” to nasze zadanie.
Wtorek, 12.12.2023r.
Mt 18, 12-14
Przywykliśmy do czytania przypowieści o pasterzu szukającym zaginionej owcy w kontekście serii Łukaszowych przypowieści o miłosiernym, szukającym człowieka Bogu (Łk 15). W Mt 18 kontekst tej przypowieści jest inny: spór wśród uczniów o pierwszeństwo (Mt 18,1-2) oraz pouczenia Jezusa o konieczności unikania zgorszenia (Mt 18,6-11) oraz o sposobie napominania błądzących (Mt 18,15-20) każą nam odczytywać tę przypowieść jako wezwanie do uczenia się od Niego, jak troszczyć się o zabłąkanych i słabych, jak okazywać im szacunek, który pozwoli im podnosić się z ich słabości, powracać do Boga. Ciężka praca pasterza, szukającego zabłąkanej sztuki ze stada okazuje się więc być powołaniem każdego z nas, ale też i nadzieją, że gdy to my zabrniemy w ciernie lub wpadniemy w rozpadlinę, ktoś nas będzie szukał i nie zostawi nas na żer wilkom lub na śmierć głodową.
Środa, 13.12.2023r.
Mt 11, 28-30
Gdy na naszych barkach spoczywa ciężar, nie korci nas raczej, by podejmować niekonieczny ruch. Także zmęczenie jest przesłanką, by siedzieć spokojnie i odpocząć. Jezus wzywa utrudzonych i obciążonych, by podjęli jeszcze jeden wysiłek, by dźwigali dalej swe brzemię. Do tego potrzebna jest motywacja, której na co dzień nie mamy, której nie przyjmujemy chętnie, ponieważ jej przyjęcie oznacza kolejny wysiłek, może nawet większy, niż poprzedni. Kto wędrował z plecakiem, ten wie, jak trudno po chwili odpoczynku podnieść się, zarzucić bagaż na plecy i iść dalej. Motywacją do tego trudu, który odrzuca każda komórka zmęczonego ciała, jest Jezusowe „do mnie”. To chwila, kiedy składamy wyznanie naszej wiary, że tylko w Nim jest nasze zbawienie.
Czwartek, 14.12.2023r.
Mt 11, 11-15
Trudno w spektrum wartości ewangelicznych ulokować takie „cnoty” jak skłonność do przemocy i do rabunku. Słowa Jezusa tych postaw jednak dotyczą: czasownik biazō oznacza bowiem „stosować przemoc, żeby wpłynąć na czyjeś działanie”, a królestwo Boże zdobywają ci, których określa On jako biastai czyli osoby, które tak właśnie postępują. Królestwo Boże jest przedmiotem rabunku (harpazo – „rabować” albo „zdobywać coś jako łup wojenny”). Czego chce nas nauczyć ten, który niewiele niżej, w tym samym rozdziale Mt, powie o sobie, że jest „cichy i pokorny sercem”? Chce nas nauczyć walczyć o królestwo Boże, zabiegać o nie z determinacją. Nie wskazuje na zewnętrznego wroga, ale uczy nas walczyć o to, co jest najwyższą wartości: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,33).
Piątek, 15.12.2023r.
Mt 11, 16-19
Jakże często mówi się dziś o potrzebie takiego przedstawiania ewangelii, które zyskałoby uznanie szerokiej opinii publicznej. Dotyczy to zarówno sposobów i form głoszenia, jak też – nierzadko – także treści. Staramy się być modni a to przez wpasowywanie się w format rolki na Tik-Toku, a to przez podczepianie się pod modę na ekologizm, a to przez przybieranie tęczowych barw ochronnych, żeby nie było, że kogoś dyskryminujemy. Jezus nie miał złudzeń, że wpisując się w jakiś modny trend zyska więcej zwolenników. Nie uważał bowiem za dzieci mądrości tych, którzy sądzą powierzchownie, według pozorów, a nie według czynów. Zdawał się na sąd mądrości, nie na sąd kapryśnych dzieci, których niesamodzielnie kształtowane poglądy (czy raczej bezrefleksyjnie powtarzane slogany) i gusta zmieniają się z każdym sezonem modowym.
Sobota, 16.12.2023r.
Mt 17, 10-13
Słowa Jezusa o Eliaszu są streszczeniem prorockiej zapowiedzi: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza (…). I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi [izraelskiej] przekleństwem” (Ml 3,23-24). Jednak wizerunek Eliasza, jaki znamy z 1 Krl 17-21 i 2 Krl 2 to raczej postać ukazująca moc Bożą, nierzadko w jej karzącym aspekcie. Jednak Jezus pokazuje uczniom przede wszystkim Eliasza, który jest prześladowany, cierpi, widzi ograniczone owoce swej prorockiej działalności. Przy całej mocy jego słowa, powadze jego misji, trudno uznać Eliasza za człowieka sukcesu. Jedyne, co nie pozwala uznać go za kogoś przegranego życiowo, to opieka ze strony Boga, który go żywi (1 Krl 17,4), pociesza w chwilach załamania (1 Krl 19,5), sprawia, że jego słowo jaśnieje jak pochodnia (por. Syr 48,1). Przede wszystkim jednak nie uległ przemocy śmierci. Mówiąc o cierpieniach Jana Chrzciciela i jego męczeńskiej śmierci, Jezus mówi też i o sobie: o swojej trudnej drodze, która jednak prowadzi do zwycięstwa nad grzechem świata i śmiercią.