Rozważania Ewangeliczne ks. dr Adama Dynaka | od 6 do 12 września 2020 r.

Niedziela, 6 września

Mt 18, 15-20
Czytając słowa Jezusa na temat wspólnoty Kościoła, uświadamiamy sobie, że nie wszyscy do niej należą, że nie wszyscy posiadają łaskę wiary. Wiara jest darem tajemniczym, a jeszcze bardziej darem niezasłużonym. Dlatego nie wszyscy chodzą do kościoła i nie wszyscy uważają siebie za ludzi wierzących. Ale nawet wśród tych, którzy jeszcze nie przeżywają radości z powodu łaski wiary, jest wielu dobrych ludzi o szlachetnym sercu i usposobieniu. Wszyscy przecież stworzeni są na obraz i podobieństwo Boga. Dlatego wszyscy posiadają zdolność do czynienia dobra. Dostrzeżenie i docenienie tej prawdy może być pierwszym krokiem w stronę wiary, w stronę Kościoła. Bóg tak często posługuje się ludźmi, aby przez nich wylewać swoje miłosierdzie.

Poniedziałek, 7 września

Łk 6, 6-11
Obrońcy tradycji tracili rozum ze złości i od razu planowali zemstę na Jezusie. Czy taka postawa może mieć coś wspólnego ze świątynią, z kultem Bożym, z religią, z obroną Bożego prawa? Tworzenie przepisów dla własnej ideologii, dla dobrego samopoczucia stróżów ortodoksji i nazywanie ich świętymi nie ma nic wspólnego z Bożą wolą na świecie. Dobro, współczucie, miłosierdzie to wartości, które przyniósł Jezus na świat i zadaniem Kościoła jest te wartości cenić, praktykować, rozpowszechniać. W przeciwnym razie następuje cofanie się do faryzeizmu w jego najgorszym wydaniu.

Wtorek, 8 września

Mt 1, 18-23
Ciekawe, że w wydarzeniu zwiastowania Józefowi nie ma nic o odczuciach Maryi, o Jej zachowaniu wobec Józefa poznającego prawdę o Jej macierzyństwie. Ewangelie milczą na ten temat. Wydaje się, że celowo, bo są to rzeczy wymykające się słownemu przekazowi, tajemnice, nad którymi można jedynie głowę schylić w postawie medytacji i adoracji. Podobnie ma się sprawa z tajemnicą dzisiejszego święta. Nic na ten temat nie wiemy, a jednak nie można przejść obojętnie wobec faktu narodzin Matki Zbawiciela świata. I znowu pozostaje tylko rozmyślanie i adoracja.

Środa, 9 września

Łk 6, 20-26
Jezus schodzi z wybranymi apostołami na równinę. Stoi przed nimi wielki tłum Jego uczniów. Uczeń to ktoś na etapie formacji. Na równinie byli przyszli ewangelizatorzy, świadkowie, męczennicy. Byli też pewnie odstępcy… Wybrani o świcie apostołowie mają przed sobą obraz tego, co ich czeka. Pole ewangelizacji jest ogromne, nie ma końca. Do tych tłumów Jezus kieruje swoje błogosławieństwo i swoje biada. To ostatnie nie jest przekleństwem, jest napomnieniem, jest sposobem formowania. Słowem przeznaczonym dla uczniów, którzy mogą być jeszcze daleko. W Jezusowej szkole formacji mogą stać się błogosławionymi.

Czwartek, 10 września

Łk 6, 27-38
Nauka zawarta w tym fragmencie stanowi sedno chrześcijańskiej etyki. Jezus stawia wysokie wymagania, które wielu ludzi szokują, a niektórych zniechęcają. Ale inaczej być nie może. Jego nauka ma powodować ferment, który przemienia, ożywia. Postawa, do której wzywa, to znak sprzeciwu wobec mentalności świata. Żyjąc tak, jak naucza Jezus, chrześcijanie wnoszą coś nowego w codzienność naznaczoną grzechem egoizmu. Bóg jest miłością i Jego dzieci powinny być jak ich Ojciec. Jezus przyszedł na świat objawić Ojca, pojednać nas z Ojcem i wezwać do naśladowania Ojca. Zwłaszcza w postawie miłosierdzia.

Piątek, 11 września

Łk 6, 39-42
Ludzka obłuda często była przedmiotem krytyki ze strony Jezusa. W ogóle należy zauważyć, że wzajemne relacje pomiędzy ludźmi zajmowały znaczącą część nauczania Jezusa. Dlatego temat miłości bliźniego był przez Niego o wiele częściej omawiany niż miłości człowieka do Boga. Obłuda jest jedną z największych przeszkód w normalnych relacjach między ludźmi. Z zewnątrz wszystko wygląda w porządku, ale pod spodem czai się fałsz i zakłamanie. Stan ciągłej czujności, świadomości zagrożenia ze strony bliźniego przeszkadza we wzajemnym otwarciu się na siebie. Tyle zła z tego wynika, a mimo to obłuda nie daje się wyeliminować z życia społecznego, religijnego. Ciągle cieszy się tak wielką popularnością.

Sobota, 12 września

Łk 6, 43-49
Przypowieść o dobrym i złym budowaniu kończy tak zwaną mowę Jezusa na równinie. Całe nauczanie Jezusa jest piękne, ale też nie od razu można je właściwie zrozumieć, dlatego pojawia się ta przypowieść jako klucz do zrozumienia. Taki sposób głoszenia nauki pokazuje wielką mądrość, ale i pokorę naszego Pana. Nauka Ewangelii jest tak piękna, tak życiodajna, zawiera w sobie tyle nadziei i pociechy, a jednak ludzie bardzo często nie są zdolni do jej zrozumienia i przyjęcia jako programu życia. Dlatego też Jezus zniża się do człowieka, tłumaczy i wyjaśnia, aby otworzyć mu oczy na szczęście. Nie przymusza, nie zniewala, ale właśnie pokornie i cierpliwie przekonuje.