Rozważania Ewangeliczne ks. dr Adama Dynaka | od 24 do 30 maja 2020 r.

Niedziela, 24 maja

J 17, 1-11a
Jezus modli się do Ojca za swój Kościół. Nieco wcześniej ewangelista zaznaczył, że Jezus umiłował swoich, którzy mieli pozostać na świecie, i tę miłość okazał im do końca. Wyraził to podczas ostatniej wieczerzy, kiedy umył im nogi. Teraz Jezus ogarnia pełnym miłości spojrzeniem przyszłość Kościoła. Dobrze wie, co czeka Jego uczniów, jaką przyszłość mają przed sobą. W tym momencie jedynie On zna cały ogrom prześladowań i przeciwności. Doskonale zna wszystkie zagrożenia i pokusy. To On założył ten Kościół, On go formował, w końcu oddał za niego życie. Ta Jego miłość nie ustanie, będzie trwała do końca świata.

Poniedziałek, 25 maja

J 16, 29-33
Można podziwiać Jezusowe poczucie realizmu. Pan jest pełen miłości, wzniosłych pragnień, a przy tym wolny od egzaltacji i naiwności. Jest świadomy odstępstwa uczniów w czasie Jego aresztowania i jest także świadomy wszystkich odstępstw w historii Kościoła. Boleśnie to przeżywa, ale nie dramatyzuje. Nigdy nie wypomina tego apostołom. I nam też nie wypomina grzechów i niewierności. Zamiast tego ciągle wybacza i nieustannie daje nową szansę, nową nadzieję. Przecież, jak sam powiedział, zwyciężył świat, a jest to zwycięstwo, któremu nic nie może się przeciwstawić.

Wtorek, 26 maja

J 17, 1-11a
W bardzo osobistej modlitwie Jezus zwraca się do Ojca. Chociaż powszechnie uważa się, że Jezus nauczył nas jednej tylko modlitwy Ojcze nasz, to jednak czytając i rozważając Jego rozmową z Ojcem, którą przekazał nam Święty Jan, przebywamy w najlepszej szkole modlitwy. To uniwersytet modlitwy! Ważne jest, aby uświadomić sobie, że Pan nieustannie pragnie, aby tego rodzaju intymna rozmowa z Ojcem Niebieskim stała się umiłowaną praktyką każdego z nas. Przecież, jak sam powiedział, Ojciec pragnie mieć czcicieli, którzy będą oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie, a więc z potrzeby miłującego serca.

Środa 27 maja

J 17, 11b-19
W swojej modlitwie za Kościół Jezus podejmuje temat jedności pomiędzy uczniami. Świat jest wrogo nastawiony do sprawy królestwa Bożego, do Kościoła. Jezus wielokrotnie zwracał na to uwagę. Uczniowie, żyjąc na tym świecie, otrzymali misję, aby swoją nauką i świadectwem życia przeobrażać i uświęcać to, co jest ziemskie i doczesne. Żyjąc na świecie, paradoksalnie nie mogą do niego należeć, nie mogą myśleć jego kategoriami, żyć według jego norm postępowania. To bardzo trudne zadanie, dlatego Jezus tak żarliwie modlił się o jedność między nimi. W jedności ich siła wytrwania i siła świadectwa.

Czwartek, 28 maja

J 17, 20-26
Od samego początku jedność Kościoła była zagrożona. Jezus wiedział o tym doskonale, zanim jeszcze pojawiło się jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Wiedział, że dzieło, któremu dał początek, jest czymś wspaniałym, bo przeznaczonym dla wszystkich ludzi, że jest otwarte na każdego człowieka bez wyjątku, ale wiedział również, że ta powszechność i uniwersalność niesie ze sobą wiele trudności kulturowych, narodowościowych, pokoleniowych i tych, wynikających ze zwyczajnej ludzkiej pychy czy słabości. I stało się… Jezus jednak nieustannie wstawia się do Ojca w intencji jedności Kościoła.

Piątek, 29 maja

J 21, 15-19
Ten szczególny i jeden z najbardziej znanych fragmentów biblijnych wiele osób wiąże z trzykrotnym zaparciem się Piotra podczas procesu Jezusa. Teraz Pan miałby trzykrotnie żądać potwierdzenia miłości i wierności ze strony swojego apostoła. Jest to błędne podejście. Jezus nie jest księgowym, dla którego najważniejszą rzeczą jest, aby była zgodność wpisów po obu stronach konta (debet – kredyt), aby upadki człowieka były równoważone odpowiednio wielką pokutą jako wynagrodzenie, a karą za niewierność było publiczne podpisanie lojalki. To nie są metody naszego Pana. On nieustannie powołuje grzesznego człowieka do przyjaźni i współpracy, dlatego pyta o miłość, oczekuje miłości.

Sobota, 30 maja

J 21, 20-25
Ostatnie słowa Ewangelii św. Jana mogą wydawać się nieco egzaltowane: cały świat nie pomieściłby ksiąg zapisanych nauką i wydarzeniami z życia Jezusa. Mimo wszystko jest to jedna z najbardziej realistycznych wypowiedzi w Biblii. Po pierwsze, słowa te wyrażają wiarę kogoś, kto całe życie oddał w służbę Jezusowi. Ta wiara była na tyle głęboka i autentyczna, że cokolwiek byłoby powiedziane i tak będzie niewystarczające. To tak, jakby ktoś chciał wyrazić niewyrażalne. Po drugie, jeśli obserwujemy rozwój teologii i literatury religijnej, to jest to proces, który nie ma końca. Ciągle jest o czym mówić, o czym pisać, nad czym się zastanawiać.