Niedziela, 15 marca
J 4, 5-42
Samarytanka zmieniła swoje życie, stała się zdolna czynić dobro, służyć Bożej sprawie. Wcześniej grzech pozbawiał ją pozytywnej aktywności, ale miała w sobie zarodek zdrowego ducha. To ważny aspekt opisanego wydarzenia. Z nami bywa niekiedy odwrotnie. Ludzie obłożnie chorzy, cierpiący, przykuci na stałe do łóżka bardzo często czynią wiele dobra dla innych. Chodzi przede wszystkim o dobro duchowe, ale nie tylko. I odwrotnie, osoby w pełni zdrowe, aktywne nie umieją czy nie chcą go czynić. I jedni, i drudzy potrzebują spotkania z Jezusem, potrzebują uzdrowienia. Nie zawsze niedostatki fizyczne są największym nieszczęściem człowieka. Jest bieda o wiele gorsza…
Poniedziałek, 16 marca
Łk 4, 24-30
Rodacy nie dostrzegli w Jezusie Mesjasza. Pokonała ich własna małostkowość. Nie chcieli pogodzić się z tym, że ten Jezus, który w dzieciństwie biegał razem z nimi za tymi samymi kozami, jest oczekiwanym Mesjaszem. Właściwie trudno się im dziwić. Bóg w swoich konstrukcjach zbawienia przekracza najbardziej niewyobrażalne dla nas granice. Negatywne przykłady też mają swoją wartość, uczą bowiem, jak nie należy postępować. Uczą otwartości na to, co nowe, uczą pewnej życiowej elastyczności. Z pewnością inwencja twórcza Boga nie wyczerpała się jeszcze w historii zbawienia zapisanej w Biblii. Należy to sobie uświadomić, aby nie popełniać błędów, których skutkiem może być odrzucenie samego Boga – przychodzącego do nas często w bardzo niekonwencjonalny sposób.
Wtorek, 17 marca
Mt 18, 21-35
Ważny jest kontekst nauki Jezusa. Otóż znajduje się ona w części dydaktycznej Ewangelii według św. Mateusza i należy do tak zwanej mowy eklezjalnej, albo inaczej, mowy kościelnej, którą Jezus wygłosił wobec swoich uczniów. W tej mowie Pan rysuje obraz przyszłego Kościoła, który budował na fundamencie apostołów. Jezus bardzo pragnął, aby wspólnota Jego uczniów wyróżniała się wysokim poziomem duchowym, moralnym i pielęgnowała te wartości w życiu wspólnotowym. Dlatego stawia tak wysokie wymagania. Kościół ma być domem, a nawet więcej, tym miejscem, gdzie relacje między ludźmi będą inne od tych, które panują w pogańskim świecie. Jezus przekazał to pragnienie nie tylko Piotrowi, lecz także nam wszystkim.
Środa 18 marca
Mt 5, 17-19
Wszystko w życiu ma sens, również to, co najmniejsze i najbardziej niepozorne. Nawet jeżeli my oceniamy inaczej niektóre wydarzenia czy sytuacje. Wszystko, co się wydarza, składa się na całość historii zbawienia. Nawet to, co jest złe, grzeszne, bo wszystko podlega zbawczemu działaniu Boga, wszystko zostało odkupione doskonałą ofiarą Jezusa Chrystusa. Ludziom uformowanym przez mentalność tego świata trudno jest pogodzić się z takim prawem. Przeliczają, kalkulują, segregują, eliminują. Drogi Boże biegną inaczej. Bóg nie może wyrzec się tego, co sam stworzył, nie może powiedzieć, że jest złe, godne potępienia. Przecież to Jego dzieło, Jego stworzenie. Wszechmogący Bóg zawsze będzie starał się wszystko ocalać.
Czwartek, 19 marca
Mt 1, 16.18-21.24a
Warto zwrócić uwagę na słowa: Józef był człowiekiem sprawiedliwym. Niektóre wydania Biblii tłumaczą, że był pobożnym. W jednym i drugim wypadku chodzi o to samo. Należy jednak odczytać te określenia w ich pełnym biblijnym znaczeniu. W Biblii być sprawiedliwym oznacza żyć według woli Bożej, być pobożnym w najgłębszym znaczeniu. Nie była to powierzchowna, ckliwa czy dewocyjna pobożność. Józef jako człowiek sprawiedliwy całe swoje życie związał z Bogiem. Dla niego Bóg, i Jego święta wola, był absolutnie i niepodzielnie na pierwszym miejscu. Tacy ludzie stają się najbliższymi współpracownikami Boga, im powierza On najważniejsze misje do spełnienia.
Piątek, 20 marca
Mk 12, 28b-34
Miłość względem Boga jest najważniejsza, dlatego, że chodzi o Boga. Stwierdzenie proste, wręcz banalne, a jednak godne zastanowienia. Zawsze bogiem dla człowieka będzie to, co jest najważniejsze w jego życiu, co stawia na pierwszym miejscu i czemu gotów jest wszystko poświęcić, podporządkować. To jest jego pan, jego bóg. Wszystko inne nie może być już bogiem, nawet jeżeli stanowi wielką wartość. Bóg może być tylko jeden. Jeżeli więc postawimy Boga na pierwszym, najważniejszym miejscu w życiu wszystko inne niejako automatycznie będzie Mu podporządkowane. Jeżeli naszym osobistym bogiem uczynimy jakąś inną wartość, osobę czy rzecz, Bóg będzie kimś podporządkowanym. Taki stan jest zupełnie nielogiczny, ale niestety, bardzo powszechny…
Sobota, 21 marca
Łk 18, 9-14
W Jezusowej przypowieści jest przedstawiona modlitwa dwóch mężczyzn. Z góry osądzamy modlitwę faryzeusza jako złą, ale zauważmy ze spokojem, że była ona pobożna. Miała tę cechę, którą tak bardzo cenimy w chrześcijaństwie. Ponadto, postawa faryzeusza ma też inne pozytywy: starał się żyć moralnie, pościł, czynił miłosierdzie względem potrzebujących. O co więc chodzi? Jego modlitwa nie została przyjęta przez Boga nie dlatego, że chwalił się przed Nim ze swoich dokonań, ale przede wszystkim dlatego, że z pogardą patrzył na swojego bliźniego. Nie przyjął tego, że Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi, a oni jako Jego dzieci powinni być dla siebie wzajemnie braćmi i siostrami.