Komentarze do czytań – XXXIII tydzień zwykły | od 15 do 21 listopada 2020 r. – Ks. Wojciech Węglowski

Pon
Wt
Śr
Czw
Pt
Sb

 

Niedziela, 15.11.2020 r.

Pierwsze czytanie: Prz 31, 10-13.19-20.30-31

Fragment Księgi Przysłów, odczytywany dzisiaj w liturgii, z pewnością można nazwać hymnem sławiącym znaczenie, godność i wielkość kobiety.

Opis niewiasty, zawarty w pierwszym czytaniu, to słowa skierowane do młodzieńca opuszczającego szkołę mędrców, a więc do mężczyzny poszukującego swojej życiowej wybranki. Dlatego zawartych jest w nim tak wiele pozytywnych cech, jakimi powinna się odznaczać kobieta, która boi się Pana i dobrze przeżywa swoje życie. Autor tych słów wyszczególnia jej następujące zalety: dzielna, dobra, godna zaufania, pracowita, czy też hojna dla ubogich. Generalizując, wielkość kobiety jest mierzona poprzez umiejętność dawania daru z siebie, to znaczy bycia dla Boga i dla innych.

Warto także zwrócić uwagę na opis prac wykonywanych przez niewiastę, czyli przędzenia i tkania. Wykonuje je z poświęceniem, gorliwie i starannie, co oznacza, że jest oddana i opiekuńcza. Taką kobietę nie jest łatwo znaleźć.

Treść pierwszego czytania kieruje naszą uwagę najpierw na godność kobiety. Następnie uświadamia nam, że jej mocne strony uwypuklone w tekście, są pewnymi talentami, darami, które Bóg ofiarowuje człowiekowi, a które należy wykorzystać dokładnie i starannie, tak jak robi to opisywana niewiasta.

Psalm responsoryjny: Ps 128, 1b-2.3.4-5

Psalm 128 był zwyczajowo śpiewany przez pielgrzymów udających się do Jerozolimy. Przeważnie były to całe rodziny.

Psalmista chce pokazać, że człowiek, poprzez wierność Bogu, może cieszyć się Jego błogosławieństwem w swojej rodzinie, w swoim domu. Aby to osiągnąć, podaje trzy warunki zdobycia szczęścia. Pierwszy to praca, która wiąże się z rozwojem człowieka, a jednocześnie stanowczo neguje lenistwo i unikanie wysiłku – „będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich”. Drugi to rodzina, a dokładniej ofiarowanie swojej osoby komuś innemu, a więc odrzucenie wszelkiego egoizmu, zaborczości i chęci władzy. Trzeci to pobożność, czyli podporządkowanie swojego życia Bogu.

Dzięki zachowywaniu tych trzech wskazówek będziemy mogli nazywać się ludźmi prawymi, najbardziej szczęśliwymi, bo osiągniemy spokój sumienia.

Drugie czytanie: 1 Tes 5,1-6

Tesaloniczanie byli społeczeństwem zwracającym dużą uwagę na kwestię końca świata. Jednakże byli pełni obaw nie mających żadnej nadziei na szczęśliwe zakończenie, ponieważ nie znali Boga. Było to źródłem pewnej pasywności, marazmu, bezczynności i bezsilności. Święty Paweł Apostoł, przedstawiając im Chrystusa, obdarował ich także nadzieją na szczęśliwe zakończenie ziemskiego życia. Jednak czas oczekiwania na ponowne Jego przyjście, który jest czasem nieznanym i nieoczekiwanym, nie może być czasem bezczynności i bezsilności. W oczekiwaniu na paruzję święty Paweł zaprasza Tesaloniczan do wybudzenia się ze swoich grzechów, do czuwania w wierze i zaufaniu wobec Boga, a także do aktywnej i angażującej miłości Boga i bliźniego. To jest najlepsza i jedyna droga przygotowywania się na ponowne przyjście Chrystusa.

Ewangelia: Mt 25,14-30

Bóg doskonale zna możliwości każdego człowieka i na tej podstawie udziela mu odpowiednich darów różnego rodzaju i różnej miary. Mogą być to uzdolnienia, środki finansowe, dary duchowe (np. modlitwa, pełnienie dzieł miłosierdzia, współczucie), posiadanie wiedzy o możliwości osiągnięcia zbawienia czy także miłość, która jest dana każdemu człowiekowi. Każdy z tych darów jest ofiarowany człowiekowi po to, aby korzystając z nich, służył Bogu i innym ludziom. Tylko w taki sposób puści je w obieg i przyniesie odpowiednie zyski.

Talenty, dary nie są równo rozdzielane, co może wzbudzać w nas zazdrość. Jednak jest w tym sens. Otrzymanymi darami mamy się wymieniać, wzajemnie ubogacać. Dlatego naszym pierwszym zadaniem jest odkrycie i zaakceptowanie otrzymanych skarbów od Boga. Następnie ich pomnażanie poprzez dobre wypełnianie obowiązków duchowych, działanie i pracowitość, czynienie świata lepszym dzięki swoim uzdolnieniom, praktykowanie miłości Boga i bliźniego oraz dzielenie się ze światem dobrą nowiną o zbawieniu człowieka, co w efekcie przygotuje nas na ponowne przyjście Pana.

Musimy pamiętać jeszcze, że z zaangażowania i wykorzystywania dóbr otrzymanych od Boga osobiście zdamy relację przed Bogiem, dzięki czemu otrzymamy nagrodę lub naganę.

Poniedziałek, 16.11.2020 r.

Pierwsze czytanie: Ap 1,1-4.2,1-5a

W Kościele rozpoczynamy dzisiaj wsłuchiwanie się w przesłanie Księgi Apokalipsy – księgi prorockiej Nowego Testamentu.

Już na wstępie zostajemy utwierdzeni w tym, że jej treścią jest autentyczne Słowo Boga oraz świadectwo płynące od samego Chrystusa za pośrednictwem świętego Jana. Jej autor, a także my – jej czytelnicy – jako słudzy Boga jesteśmy szczególnie wezwani do wsłuchania się w to proroctwo i do postępowania według jego przekazu.

Dzisiejsze czytanie zawiera także jeden z listów do siedmiu wspólnot chrześcijan. Każdy z nich podaje konkretne wskazówki skierowane w rzeczywistości do wszystkich wierzących. Dlatego my także jesteśmy wezwani do słuchania i zachowywania ich przesłania. Wszak pochodzi ono od Chrystusa – Tego, który ma prawo do oceniania życia duchowego swoich wyznawców.

Pierwszy list skierowany jest do wspólnoty w Efezie, którą cechują: wytrwałość i wysiłek, opór wobec fałszywych agitatorów czy wierność prawu Bożemu. Jednak Kościołowi efeskiemu zostają wyrzucone także wady, mianowicie: spełnianie tych wszystkich obowiązków bez zapału, z przyzwyczajenia, bez miłości.

Tymczasem brak miłości w postępowaniu jest odejściem od prawdziwego Kościoła, bo to właśnie nią powinien być nasączony każdy uczynek życia chrześcijańskiego. Tak zwani „poprawni chrześcijanie” powinni zatem ożywić swoją miłość, aby ich uczynki były autentyczne.

Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2.3.4.6

Psalmista kontynuuje przesłanie pierwszego czytania. Człowiek wierny Bogu jest porównany do „drzewa zasadzonego nad płynącą wodą, które wydaje owoce w swoim czasie”. To zakorzenienie w Bożych przykazaniach, nade wszystko w przykazaniu miłości Boga i bliźniego, jest przyczyną dobrych i obfitych owoców, które można zobaczyć już na tym świecie, a w pełni – w życiu wiecznym.

Psalm zawiera także przestrogę dla tych, którzy nie stosują się do Bożych wezwań. Tacy ludzie nie mają żadnego ugruntowania, nie są stali, a co za tym idzie, nie przynoszą żadnych owoców.

Ewangelia: Łk 18, 35-43

Niewidomy z dzisiejszej Ewangelii ufnie i ze śmiałością zwraca się do Jezusa po imieniu. Wierzy mocno, że zostanie wysłuchany i uzdrowiony ze swojej ślepoty. I rzeczywiście, wbrew zagłuszającemu tłumowi zostaje dostrzeżony przez Chrystusa i wysłuchany. Skutkiem tego wydarzenia może być tylko wielbienie Boga i podążanie za Uzdrowicielem.

Ta sytuacja sugeruje nam potrzebę budowania relacji z Jezusem, z której wypływa wiara i zaufanie, że tylko On może uwolnić nas z naszej ślepoty: nieznajomości Boga, a także tkwienia w grzechu. Trzeba nam nieustępliwie zwracać się do Niego, wbrew temu, czym świat próbuje nas zakrzyczeć, czyli położyć przeszkodę w spotkaniu z Chrystusem. Dzięki tej wytrwałości z pewnością otrzymamy o wiele więcej, niż ośmielamy się prosić.

Wtorek, 17.11.2020 r.

Pierwsze czytanie: Ap 3,1-6.14-22

Na dzisiejsze czytanie z Apokalipsy świętego Jana składają się dwa listy do kolejnych wspólnot chrześcijan: w Sardach i w Laodycei. Są one także swoistym rachunkiem sumienia dla współczesnych wyznawców Chrystusa.

Kościół w Sardach jest wspólnotą żywą tylko z nazwy, bo ciągle istnieje. Jednak negatywne cechy moralne jego członków sprawiają, że w rzeczywistości jest to wspólnota martwa, żyjąca jedynie pozorami. Żyjący chrześcijanie to ci, którzy czuwają i są gotowi do świadczenia o swojej wierze. To także ci, którzy nieustannie walczą ze swoimi słabościami i swoim grzechem, a także umacniają i troszczą się o słabszych.

Natomiast Kościół w Laodycei jest krytykowany za swoje niezdecydowanie i bierność. Jego członkowie są powierzchowni, mało zaangażowani, po prostu letni. Na szczęście ciągle mają szansę, aby otworzyć drzwi Chrystusowi, to znaczy zrezygnować z kompromisów i zaangażować się w życie razem z Jezusem.

Słowa skierowane do wspólnoty w Sardach i Laodycei stanowią także wyzwanie dla nas. Pamiętajmy, że kiedy nasza wiara osłabnie i będziemy chrześcijanami tylko w teorii, musimy szczerze szukać tego, co w nas jeszcze chrześcijańskiego pozostało i na tej podstawie ożywić relację z Chrystusem. Bo tylko przy współpracy z Nim jesteśmy zdolni pokonać letniość i jednoznacznie, i radykalnie stanąć po Jego stronie w naszym życiu.

Psalm responsoryjny: Ps 15, 1b-2.3.4b.4c-5

Psalm odpowiada na słowa pierwszego czytania. Jego treść wskazuje, że tylko jednoznaczna postawa tutaj na ziemi jest prawdziwą i szczerą odpowiedzią na zaproszenie Boga do budowania z Nim relacji. To przez konkretne, jednoznaczne zachowania i uczynki możemy osiągnąć nagrodę bycia z Bogiem, czyli przez naszą uczciwość, szacunek do bliźnich, dotrzymywanie słowa, nieszkodzenie niewinnym, a nawet stawanie w ich obronie. Te i podobne czyny są dla nas kluczem do otwarcia drzwi Chrystusowi. Są kluczem do otwarcia się na miłość Boga i bliźniego. Nie zaniedbujmy ich, bo dzięki nim będziemy mogli zasiąść do stołu z Jezusem.

Ewangelia: Łk 19, 1-10

Mając na uwadze ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii, warto zadać sobie pytanie: kto kogo szukał w tym wydarzeniu: celnik Jezusa, czy Jezus celnika?

Zachowanie Zacheusza, publicznie potępionego oszusta, jest z pewnością niesamowicie odważne. Wchodząc na drzewo, nie boi się zrobić z siebie głupca. Na niczym mu tak nie zależy, jak na zobaczeniu osoby Jezusa. I dzięki swojemu uporowi udaje mu się nie tylko zobaczyć Pana, ale nawet przyjąć Go do swojego domu.

To nie mogło być przypadkowe spotkanie. Jezus odnalazł to, co zginęło – oszusta i grzesznika, w efekcie czego ten przeszedł od zachłanności do wielkoduszności. Z powodu chęci wynagradzania skrzywdzonym przez siebie ludziom przekracza wymogi Prawa – daje im o wiele więcej. Zacheusz już nie widzi w człowieku przedmiotu zysku, ale przez spotkanie i rozmowę z Jezusem zaczyna właściwie przeżywać relację do siebie, do innych i do rzeczy. Pokazuje, że bogatym nie jest trudno wejść do królestwa Bożego.

Jak niesamowity jest Bóg, który schodzi tak nisko, wkracza w życie grzeszników, a wszystko po to, by znaleźć i zbawić to, co zginęło.

Środa, 18.11.2020 r.

Pierwsze czytanie: Ap 4,1-11

Dzisiaj znajdujemy się w kolejnej, typowo prorockiej, części Apokalipsy – przyszłości Kościoła. Święty Jan przedstawia nam wizję nieba i jego liturgii. My także możemy się tam przenieść, aby odświeżyć, albo całkiem zmienić nasze prywatne wyobrażenia raju, niebieskiego szczęścia oraz przebywania z Bogiem i oddawania Mu czci.

Bóg zostaje przedstawiony jako Ten, który nie tylko znajduje się w centrum świata, ale w rzeczywistości stanowi owo centrum. Jest jedynym, najwyższym, niezależnym i wszystko wiedzącym Władcą. Bogactwo symboli – tron, drogie kamienie, tęcza, burza, oddawane hołdy – wskazuje na to, że wszystko, co żyje, wielbi Boga. Uznaje Go za godnego czci, najświętszego, wszechpotężnego, żyjącego na wieki Stwórcę i Pana. Właśnie na tym polega prawdziwa radość bycia w niebie: ciągłe wpatrywanie się w Boga i oddawanie Mu chwały.

Zastanówmy się dzisiaj, jak sobie do tej pory wyobrażaliśmy niebo. Pierwszym krokiem do zbliżenia się w kierunku opisywanej przez świętego Jana wizji jest nasze osobiste uznanie Boga za Stwórcę i otwarcie się na Jego działanie. W ten sposób będziemy mogli dołączyć do uczestników liturgii niebieskiej przez ciągłe wychwalanie Boga za Jego dzieła. W rzeczywistości możemy oddawać Mu chwałę już tutaj, na ziemi. Dzięki temu zasmakujemy prawdziwego spotkania z Nim w niebie.

Psalm responsoryjny: Ps 150, 1b-2.3-4.5-6a

Zachęceni wizją nieba i zaproszeni do liturgii niebieskiej w pierwszym czytaniu, chcemy razem z psalmistą oddawać Bogu chwałę.

„Wszystko, co żyje, niechaj chwali Pana”. To wezwanie pociąga nas, abyśmy czcili Boga i oddawali Mu hołd za wielkie dzieła, których dokonał; za Jego przymioty; za całe stworzenie. Chwalenie Boga to nie tylko słowa wypowiadane w Jego kierunku, ale także śpiew, muzyka, gra na poszczególnych instrumentach, czy po prostu przebywanie w Jego świątyni.

Mówiąc najprościej, wszystko, co robimy i co mówimy powinno przyczyniać się do uwielbiania Boga. Dlatego dołączajmy do tej modlitwy psalmem każdego dnia za pomocą naszych uczynków i słów.

Ewangelia: Łk 19, 11-28

Przypowieść z dzisiejszej Ewangelii jest niezwykle podobna do tej, której słuchaliśmy w ubiegłą niedzielę. Warto jednak zwrócić uwagę na jeden szczegół. Każdy ze sług dostał taki sam dar, mianowicie jedną minę, która była równa stu dniom pracy zwykłego robotnika. Ich zadaniem było pomnożenie otrzymanej kwoty. Jednak wspaniałomyślną nagrodę otrzymali tylko ci, którzy zaangażowali się w dobre wykorzystanie daru.

Możemy zapytać: dlaczego ta sama kwota przyniosła różne zyski? Każdy z nas otrzymał taki sam dar, który składa do banku. Tym bankiem są nasze uczynki miłosierdzia, jałmużna, dobroć i miłość. Dzięki nim otrzymujemy zysk, który jest proporcjonalny do naszego zaangażowania. Mamy tyle, ile dajemy. Nie mamy nic wówczas, gdy także nic nie dajemy, ale chowamy i zatrzymujemy.

Surowy król, którym jest Bóg, zbiera to, czego nie posiał, a mianowicie naszej wolności, z której wypływają decyzje przekazywania daru innym, a w ten sposób pomnażania go. Zatem w rzeczywistości to tylko od nas zależy, czy i jaką nagrodę otrzymamy.

Czwartek, 19.11.2020 r.

Pierwsze czytanie: Ap 5, 1-10

Święty Jan w wizji, którą dzisiaj rozważamy, skupia swoją uwagę na zwoju i na Baranku. Warto zauważyć, że zapieczętowany zwój jest dokumentem oficjalnym, zawierającym ważną, choć niedostępną dla nikogo treść – kompletną wiedzę na temat świata i ludzi. Jedyna postać, która jest godna go otworzyć to Baranek.

Baranek znajduje się w centrum nieba i zostaje dopuszczony do tronu. Jest otoczony całym niebiańskim dworem. I, co więcej, to właśnie Jemu zostaje przekazany od Boga zwój, będący symbolem władzy. Jasne zatem jest, że Baranek to sam Chrystus, który przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie wykupił i uświęcił ludzi. Właśnie z tego powodu jest godzien otworzyć zwój. Chrystusa-Baranka cechuje siedem oczu oznaczające wszechwiedzę oraz siedem rogów symbolizujących pełnię mocy, władzy i odwagi. Ta wizja utwierdza nas w przekonaniu, że Chrystus jest prawdziwym Bogiem.

Objawienie świętego Jana podkreśla boskość Jezusa. Poprzez opisane wydarzenie uświadamiamy sobie, że On jest Panem świata i dzięki Niemu możemy poznać wszelkie Boże plany dotyczące świata i człowieka. Naszym zadaniem jest uznać boskość Chrystusa, przyjąć Go za swojego Pana, i oddawać Mu z radością cześć i uwielbienie razem ze wszystkimi istotami żyjącymi.

Psalm responsoryjny: Ps 149, 1b-2.3-4.5-6a.9b

Dzisiejszy psalm zachęca nas do radosnego świętowania. Powodem zachwytu ma być miłość Boga względem wszystkich, którzy są Jemu wierni. Bo właśnie tych obdarza zwycięstwem i nagrodą wiecznej uczty niebieskiej.

Wraz ze wszystkimi świętymi, czyli tymi, którzy już znajdują się na uczcie, powinniśmy uwielbiać Boga – Króla, który zasiada na tronie; i Baranka, który zwyciężył i otworzył zapieczętowany zwój. Nasze uwielbienie to włączenie się w żywą modlitwę dziękczynienia za to, że w Chrystusie jest cała nasza nadzieja dołączenia do grona świętych w niebie.

Ewangelia: Łk 19, 41-44

Rzadko spotykamy w Ewangelii Jezusa, który płacze. W tym wypadku głośno opłakuje, czy wręcz lamentuje z powodu niewłaściwej postawy mieszkańców Jerozolimy wobec Boga i wobec Jego Syna. Wobec pokoju, który On chce ofiarować ludziom. Warunkami tego pokoju są: więź z Bogiem, pokora, ubóstwo, uniżenie i służba, a więc realizowanie nauki głoszonej przez Jezusa. Niestety, Jerozolima ma zamknięte serce na takie postawy.

Zatwardziałość serca Jerozolimy ukazuje zatwardziałość i zamknięcie naszych serc na znaki, którymi posługuje się Pan Bóg wobec nas. Często ich nie rozpoznajemy, albo nie chcemy stosować warunków pokoju Chrystusowego w naszym życiu, bo dążymy do własnych przywilejów, przyzwyczajeń i wygód. Nie rozpoznajemy Jezusa przychodzącego w wykorzystywanych, samotnych, głodnych i potrzebujących. Niestety, taka postawa przyczyni się do powalenia nas na ziemię. Czas zatem na nawrócenie, abyśmy nie zostali obaleni i zniszczeni.

Piątek, 20.11.2020 r.

Pierwsze czytanie: Ap 10, 8-11

Kościół podaje nam dzisiaj bardzo krótki, ale wymowny fragment objawienia świętego Jana. Przedmiotem, który przykuwa uwagę autora, jest książeczka otrzymana od anioła. Zaskakujące jest także zadanie, które dostał do wykonania – połknięcie podarunku. Choć motyw ten jest już znany w Piśmie Świętym (chociażby z Księgi Proroka Ezechiela), przedstawia nam istotną prawdę.

Bohater, który ma połknąć książeczkę, jest prorokiem, który ma przekazywać to, co spożył, czyli jej treści. Zjedzenie tekstu jest niczym innym jak dogłębnym zapoznaniem się z nim, z jego przesłaniem i wprowadzeniem go do swojego życia. Słowo Boże zawsze jest słodkie ze względu na samego Autora, jednak niesie za sobą gorycz i boleść w miarę przyswajania sobie Jego wezwań.

Chrześcijanie są dzisiaj prorokami na świecie objawiającymi wszystkim ludziom prawdę płynącą z Bożego Słowa. Dlatego pierwszym naszym zadaniem jest przyjęcie Słowa Bożego, przyswojenie sobie Jego treści, co będzie dla nas słodyczą i radością. Gorycz pojawia się wtedy, gdy podejmiemy wyrzeczenia związane z wypełnianiem Słowa Bożego w naszym życiu, zobaczymy jak wiele sprzeczności jest między Nim a naszym postępowaniem i będziemy walczyć o rezygnację ze swoich planów i perspektyw na rzecz tego, do czego wzywa nas Bóg. Przed Jego Słowem nie ma ucieczki czy obrony, jednak zapewnia Ono pokój, dodaje odwagi i prowadzi do wiecznego szczęścia.

Psalm responsoryjny: Ps 119, 14.24.72.103.111.131

Radość psalmisty wychwalającego Boże przykazania, napomnienia, ustawy i wezwania powinna udzielać się także i nam. Źródłem tej radości jest posłuszeństwo Bożemu Słowu, które stanowi drogowskaz i jest drogą do prawdziwego szczęścia. Pouczenia Boga, nawet trudne i wymagające, są rozkoszą, są cennymi doradcami, a nawiązując do pierwszego czytania – są słodkie dla podniebienia, słodsze od miodu.

Autor psalmu tak bardzo pragnie przyswoić sobie Boże przykazania, że otwiera na nie swoje usta, chcąc je czerpać jak powietrze. Zatem są dla niego tak fundamentalne dla życia wiarą, niczym powietrze dla życia ziemskiego.

Wpatrując się w postawę psalmisty, zechciejmy z taką gorliwością wsłuchiwać się w Boże Słowo, aby było Ono dla nas źródłem prawdziwej radości. Niech będzie Ono także i dla nas codziennym, słodkim pokarmem i powietrzem, którym napełniamy naszą duszę.

Ewangelia: Łk 19, 45-48

Dzisiejsza Ewangelia jest swoistym objęciem świątyni przez Jezusa. Wyrzuca handlarzy, przywraca jej właściwą rolę oraz naucza cały lud w niej zgromadzony. Dom modlitwy, o którym mowa, to przede wszystkim miejsce spotkania z Bogiem i przemiany własnego życia. Natomiast w rzeczywistości lud wchodził do świątyni, chcąc tylko zapewnić sobie opiekę Boga i obronę przed wrogiem, a wychodził z niej do swojego normalnego życia bez żadnej przemiany i nawrócenia – a więc, aby z powrotem kraść, oszukiwać, czy mordować.

Ten krótki fragment jest dla nas wyrzutem sumienia w kilku kwestiach: jak wygląda moja obecność w świątyni – czy jest tylko wypowiadaniem formułek? Czy ta obecność jest znakiem mojej fałszywej pobożności, jedynie zewnętrznej? Czy spotykam tam Boga, który wpływa na zmianę mojego funkcjonowania?

Musimy uświadomić sobie, że taka formalna religijność nie służy niczemu, nie służy zbudowaniu więzi z Bogiem. Świątynia ma stać się dla nas miejscem, w którym usłyszymy przemieniające Słowo Boże; zjednoczymy się z Bogiem; oddamy chwałę Bogu; przemienimy nasze postępowanie i staniemy się prawdziwym Ludem Bożym.

Sobota, 21.11.2020 r.

Pierwsze czytanie: Ap 11, 4-12

Wizja świętego Jana, którą dzisiaj rozważamy, jest krwawa, mroczna i wzbudzająca lęk. Jednak wiernych członków Kościoła powinna napawać nadzieją i optymizmem.

Prawdą jest, że cały Kościół ma do wypełnienia misję prorocką, a więc głoszenia Słowa Bożego przez konkretne czyny. Inaczej mówiąc, każdy chrześcijanin ma zadanie bycie świadkiem, z którego ust wychodzi ogień pożerający jego wrogów. Ogniem jest zawsze potężne i skuteczne Słowo pochodzące od Boga. Równocześnie jest Ono powodem prześladowania wyznawców Chrystusa, co symbolizuje obecny w objawieniu potwór.

Dlaczego mieszkańcy ziemi na czele z potworem są tak niechętni w stosunku do Bożego przesłania? Bo jego treść obecna pośród zepsutego świata jest niewygodna i wymagająca. Jednak wrogowie Słowa szybko zostają skazani na porażkę, wbrew chwilowym triumfom. A ostatecznie zwyciężają ci, którzy mężnie dają świadectwo wiary.

Chrześcijanin dzisiaj jest rzeczywiście osobą niewygodną, bo ma za zadanie głosić wymagającą prawdę płynącą z Bożych nakazów. Jednak wierność swojemu zadaniu – świadczeniu i prorokowaniu, czyli uobecnianiu Bożych wymagań w swoim życiu – zaowocuje zmartwychwstaniem na wzór Chrystusa i poprowadzi do zwycięstwa.

Psalm responsoryjny: Ps 144, 1bc.2.9-10

Jeżeli pierwsze czytanie nie dodaje nam wystarczająco dużo wsparcia i otuchy, z pewnością wzmacnia je psalmista. Przedstawia nam Boga, jako Tego, który jest sprzymierzeńcem w walce prowadzonej na tym świecie przeciwko złu i zepsuciu. Najpierw, to On przygotowuje swoich wiernych do bitwy. Następnie staje się schronieniem dla swoich wojowników, twierdzą, wybawieniem i tarczą. W ostateczności ocala od śmierci – tej duchowej na ziemi i śmierci wiecznej – i umożliwia prawdziwe zwycięstwo, czyli zmartwychwstanie na wzór Chrystusa.

Musimy jednak pamiętać, że Bóg zawsze staje w obronie tych, którzy Mu się powierzają, co jest warunkiem naszego zwycięstwa.

Ewangelia: Łk 20, 27-40

Jezus dzisiaj mistrzowsko i zręcznie rozprawia się z saduceuszami, którzy nie wierzą w zmartwychwstanie i traktują tę ideę jako absurdalną i fałszywą. Przede wszystkim ukazuje całkowitą odmienność życia doczesnego na ziemi i życia po zmartwychwstaniu. To pierwsze cechuje śmiertelność, a co za tym idzie – chęć posiadania potomstwa dzięki małżeństwu i dzięki temu „przedłużania” swojej obecności na ziemi. To drugie, nieśmiertelne, jest byciem zawsze z Panem, co przysparza tak ogromnej radości, że żadne inne sprawy materialne nie są w stanie jej zagłuszyć.

Bóg jest życiem i jest Bogiem czyimś, to znaczy Bogiem żywych: Abrahama, Izaaka, Jakuba. Oznacza to, że nie są oni umarli, ale żyją dzięki swojej nieśmiertelnej duszy.

Niestety, dzisiaj idea zmartwychwstania nie ma praktycznego wpływu na nasze życie. W dużej mierze jesteśmy praktycznymi saduceuszami, którzy kręcą się jedynie wokół świata materialnego, żyjąc tylko na poziomie tego, co widzimy. Zapominamy o prawdzie posiadania nieśmiertelnej duszy. Jeżeli będziemy żyć dla siebie, umrzemy w egoizmie i smutku. Jeżeli zaś będziemy żyć dla Pana i nie zapominać o trosce o duszę, będziemy także uczestniczyć w życiu, które pokonało śmierć.