Komentarze do czytań – XXXIII TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 13 do 19 listopada 2022r. – ks. dr Adam Dynak

 

XXXIII Niedziela Zwykła, 13.11.2022 r.

Pierwsze czytanie: Ml 3, 19-20a

Ostatnie wersety Księgi Malachiasza, zamykającej kanon ksiąg Starego Testamentu, posiadają wyraźny akcent eschatologiczny. Idea Dnia Pańskiego, dnia sądu Bożego, od pewnego czasu zadomowiła się w teologii, a jeszcze bardziej w religijnej świadomości Izraelitów. Temat ten eksponowali prorocy, a lud Boży nosił go w swojej pamięci i swoistej intuicji, która podpowiadała nadejście Dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. Zanim Jezus Chrystus zapowie koniec czasów i dzień paruzji, lud Izraela od dawna przeczuwał i w to wierzył. Chociaż wydarzenie to stanowi największą tajemnicę, której szczegóły znane są jedynie Ojcu Niebieskiemu, to jednak ogólnie ludzie przeczuwają, że coś takiego będzie miało miejsce. Dzień Pański będzie chwilą sprawiedliwości, dniem rozdzielenia dobra od zła, dniem kary i nagrody. Na pierwszym miejscu kara spotka ludzi pysznych i czyniących zło. Oni zostaną zniszczeni. Nagroda stanie się udziałem ludzi czczących imię Boże, oddających Bogu chwałę. Zapowiedzi te przywołują na myśl treść pierwszego, najważniejszego przykazania: Będziesz miłował Pana Boga z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił. Nakaz ten odnosi się w szczególny sposób do współczesnego, bezbożnego pokolenia ludzi. Powrót do Boga jest warunkiem ocalenia. Innego może nie być…

Psalm responsoryjny: Ps 98(97), 5-6. 7-8. 9

Treść psalmu wyraźnie nawiązuje do eschatologicznej treści czytania, zarówno siejącej grozą, jak i napawającej radością. Prorok Malachiasz zapowiada sąd Boży, straszliwy dla grzeszników, ale chwalebny i zwycięski dla wiernych Bogu. Radosna treść responsorium wychodzi z ust tych drugich. Przyjścia Boga Sędziego na świat powinni bać się ludzie czyniący nieprawość. Uczniowie Chrystusa nie powinni się lękać. Oni mają przeżywać radość i wesele. Przybywa ich Pan, a z Nim Jego królowanie, którym podzieli się z tymi, którzy pozostali Mu wierni do końca.

Drugie czytanie: 2 Tes 3, 7-12

Wypowiedź Świętego Pawła stanowi jego apologię. Nie dlatego, że apostoł jest osobą roszczeniową i pretensjonalną, ale dlatego, że stara się od początku układać w pełnej prawdzie relację ze wspólnotami, którym dał początek. Niekiedy relacje Pawła z poszczególnymi wspólnotami Kościoła oceniane są jako trudne z winy Pawła, który posiada trudny charakter, przeszkadzający mu w owocnej współpracy z kimkolwiek. Tak jednak nie jest. Szczere wypowiadanie się, stawanie po stronie prawdy, zawsze związane jest z poświęceniem siebie. Rozumiał to Paweł, ale nie zawsze rozumieją to jego krytycy. Wypowiedź Pawła jest niezwykle racjonalna, kompatybilna z codziennym życiem: na chleb trzeba uczciwie pracować. Tylko wtedy można mieć prawo do korzystania z niego. Chrześcijaństwo nie jest utopią, nie jest festiwalem wzniosłych idei i pomysłów. Ono przenika codzienność życia człowieka.

Ewangelia: Łk 21, 5-19

Trzeba było być nie lada odważnym, żeby takie słowa wypowiedzieć pod adresem świątyni. Było to miejsce święte, które zawierało miejsce najświętsze gdzie, w przekonaniu Żydów, zamieszkiwał Bóg. Świątynia w Jerozolimie była jedyną ziemską przystanią Boga. A jednak Jezus zapowiedział upadek świątyni i historia przyznała Mu rację. O ile pierwsze słowa Jezusa są zrozumiałe, tak dalsza Jego nauka już taka nie jest. W przemówieniu Jezusa mieszają się ze sobą wątki dotyczące zburzenia Jerozolimy i świątyni, oraz tematy głoszące koniec świata i paruzję. Nie jest prostym oddzielić jedne od drugich. Wydaje się, że Jezus mówi przede wszystkim na temat końca dziejów na ziemi. Z Jego słów udziela się nam przekonanie, że koniec będzie straszny. Uczniowie Jezusa będą prześladowani, będą znienawidzeni. Intencją Jezusa nie jest straszenie kogokolwiek. On pragnie uświadomić wszystkim to, co powinno się wydarzyć i nauczyć odpowiedniego zachowania się w takiej sytuacji. Najważniejszą zawsze pozostaje wierność Bogu.

 

Poniedziałek, 14.11.2022 r.

Pierwsze czytanie: Ap 1, 1-4; 2, 1-5a

Rozpoczynamy w liturgii Kościoła lekturę Księgi Apokalipsy. Harmonizuje to, zarówno z końcem roku kościelnego, jak i z jesienną porą roku, sposobną do przemyśleń i refleksji. Ta najbardziej tajemnicza księga Biblii intryguje wielu. Jedni szukają w niej wiedzy ezoterycznej, spodziewając się odkryć w wersetach Apokalipsy jakąś największą tajemnicę dziejów, co jest – niestety – dosyć częste, ale jeszcze bardziej niepoważne. Wiele osób podchodzi jednak z szacunkiem do tych treści, widząc w nich słowo Boże skierowane do człowieka. Apokalipsa jest objawieniem doświadczonym przez Jana, którym pragnie podzielić się z Kościołem w Efezie i ze wspólnotami chrześcijan istniejącymi w rejonie Efezu, a ostatecznie z czytelnikami Pisma Świętego. Treści przekazane przez Jana mają za zadanie wzmocnić wiarę chrześcijan narażonych na prześladowanie rzymskie, a także ostrzec ich przed odstępstwem od wiary. Czytany dziś fragment pozwala nam spotkać się z chrześcijanami w Efezie. Do nich, jako pierwszych, zwraca się Jan w imieniu Pana. Wspólnota efeska zasługuje na pochwałę za trud i wytrwałość w przeżywaniu i krzewieniu wiary. Niestety, szlachetna postawa nie jest jednak taka, jaka być powinna. Gdzieś się zatraciła. Utrata gorliwości stanowi niebezpieczeństwo na zawsze i dla wszystkich.

Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2. 3. 4 i 6

Psalm stanowi niejako komentarz do listu, który był przeznaczony dla wspólnoty Kościoła w Efezie. Psalmista stawia naprzeciw siebie człowieka Bożego, który w Prawie Pańskim upodobał sobie i nie wchodzi na drogę grzeszników. Taka postawa stanowi dla niego źródło codziennego szczęścia. Bliskość z Bogiem czyni jego życie owocnym. Zupełnie na odwrót dzieje się z ludźmi grzesznymi. Ich życie porównane jest do plew, bo nie przynosi właściwego owocu. Przed sprawiedliwymi jest wieczna przyszłość, przed grzesznikami jedynie przemijalność. Należy dokonać w życiu wyboru, który musi być całkowicie radykalny.

Ewangelia: Łk 18, 35-43

Scenę spotkania Jezusa ze ślepcem w pobliżu Jerycha przekazują wszyscy ewangeliści synoptyczni. Ich relacje ogólnie są zgodne między sobą za wyjątkiem pewnych, wcale nie najważniejszych, rzeczy. W przekazie wszystkich synoptyków Jezus zdąża do Jerozolimy i na drodze swojego pielgrzymowania spotyka niewidomego człowieka. Niewidomy posiada głęboką wiarę, której nie mieli ci, którzy na co dzień przebywali z Jezusem. Ta wiara oraz egzystencjalna bieda popychają człowieka do pełnego zaufania Jezusowi. Niewidomy zaufał i został uzdrowiony. Nikt go nie przygotowywał, nikt nie formował, a jednak zobaczył w Jezusie Boga i związał z Nim swoje życie. Ludzie oddali chwałę Bogu, i dobrze, że tak się stało, choć szkoda, że nie byli w stanie uznać w Jezusie Syna Bożego. Czerpali z Jego miłosiernej dobroci, ale ciągle nie posiadali wiary w Jego Bóstwo. Dla nas, bardziej niż pełen entuzjazmu tłum ludzi, przykładem będzie człowiek, który potrafił odpowiedzieć całkowitym przywiązaniem do Jezusa: szedł za Nim, wielbiąc Boga.

 

Wtorek, 15.11.2022 r.

Pierwsze czytanie: Ap 3, 1-6. 14-22

Pośród siedmiu Kościołów Azji Mniejszej, adresatów objawienia św. Jana, jest wspólnota w Sardes. Kościół ten otrzymuje naganę odnośnie do fałszywego postępowania. Chodzi o obłudę, życie na pokaz, dostosowane do gustu powszechnej opinii i względu możnych tego świata. Najprawdopodobniej chodzi o bylejakość w przeżywaniu wiary. Wspólnota chrześcijańska w Sardes funkcjonowała i na zewnątrz było wszystko w porządku. Podobnie było w innych wspólnotach i tak też jest w naszym, współczesnym Kościele. Przeciętność niewielu osobom przeszkadza, obojętność mało kogo dziwi. Bóg widzi jednak te braki, do których człowiek tak bardzo się przyzwyczaił. Sardyci nie chcieli być znakiem sprzeciwu dla świata pogańskiego, który bardzo tego potrzebował. Wspólnota otrzymuje ostrzeżenie, które rozciąga się na wszystkich chrześcijan wyzbytych entuzjazmu wiary. Jeszcze gorsza ocena spotyka Kościół w Laodycei. O ile w stosunku do chrześcijan z Sardes kara Boża nie jest dokładnie określona, przede wszystkim ze względu na grupę osób wiernych Bogu, o tyle pod adresem wspólnoty laodycejskiej wyrok Boży jest niezwykle surowy, choć towarzyszą mu życzliwe rady dla winowajców. Bóg wszystko widzi i ocenia, ale z jeszcze większym zaangażowaniem wzywa do przemiany życia. Bądź, więc gorliwy i nawróć się!

Psalm responsoryjny: Ps 15(14), 1b-3a. 3 i 4b. 4c-5

Fragment Apokalipsy z pierwszego czytania zawiera strofujące słowo Boże pod adresem wspólnot chrześcijańskich. Jednak razem z surowością idzie rada, jak zmienić postępowanie, jak znaleźć ocalenie. W temat nawrócenia celuje treść responsorium. Jego refren ogłasza i podtrzymuje sens starań o wyjście z grzechu, z życia przeciętnego i byle jakiego. Dzielić tron z Bogiem w wieczności będzie nagrodą, dla której trzeba poświęcić wszystko, całego siebie. Za obietnicą zawartą w refrenie idzie szereg wskazań dotyczących dobrego życia. Przyjęcie ich na osobistą własność stanowi drogę do ukazanego celu.

Ewangelia: Łk 19, 1-10

Jedna z najbardziej znanych i rozpoznawalnych scen ewangelicznych. Jezus, wchodząc do Jerycha, spotyka się ze ślepym żebrakiem, któremu przywrócił wzrok. W mieście natomiast ma miejsce inne spotkanie, tym razem z naczelnikiem celników, Zacheuszem. Ten znienawidzony przez wszystkich egzekutor podatków poczuł w sobie potrzebę przyjrzenia się Jezusowi. Posłużył się w tym celu sposobem najbardziej kuriozalnym z możliwych. Widok naczelnika celników bardzo bogatego miasta na drzewie mógł rozbawić najbardziej ponurych osobników. Tak się jednak nie stało. Jezus dostrzegł Zacheusza i zaprosił do współpracy ze sobą, wcześniej goszcząc w jego domu. Tamten dzień był najszczęśliwszym w życiu Zacheusza. Nie tylko gościł Jezusa u siebie, w domu, ale także przeżył cudowny moment nawrócenia. Wynagrodził tych, wobec których był dłużnikiem i w ten sposób rozpoczął nowe życie. Od tej chwili już nic nie będzie takie same. Nawrócenia się zdarzają częściej niż myślimy. W tym kontekście warto zapragnąć przemiany życia.

 

Środa, 16.11.2022 r.

Pierwsze czytanie: Ap 4, 1-11

Od listów do Kościołów przechodzimy do wizji Jana, które otrzymał i którymi z woli Bożej miał się podzielić z tymi, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa. Lektura Apokalipsy coraz bardziej ujawnia bogactwo symboliki, zarówno liczbowej, jak i dotyczącej osób i przedmiotów. W związku z tym tekst Apokalipsy nie należy do łatwych, ale czy można prosto i łatwo mówić o czymś, co stanowi rzeczywistość pozaziemską, nadprzyrodzoną? Najprawdopodobniej św. Jan tylko częściowo przekazał to, co zostało mu objawione. Nie dlatego, że nie chciał albo otrzymał zakaz, ale bardziej dlatego, że nie był w stanie ludzkimi słowami oddać swoich przeżyć. Podobną trudność mieli i nadal mają mistycy doświadczający sfery nadprzyrodzonej. Owoc wytrwałej i cierpliwej lektury Apokalipsy może spowodować doświadczenie mocy Ducha Świętego, który wlewa w rozum i serce cudowną mądrość wynikającą z treści, których jednocześnie człowiek nie jest w stanie zrozumieć. Jeden z niezwykłych paradoksów, których nie brakuje w Piśmie Świętym. Obraz przekazany przez Jana, utkany symboliką, nie przenika do intelektu czytelnika. Jedynie serce i jakaś specjalna intuicja posiadają zdolności percepcyjne co do treści usiłujących ukazać niewyobrażalne. Tylko głębia wiary i miłości do Boga mogą wprowadzić człowieka w to poznanie.

Psalm responsoryjny: Ps 150, 1b-2. 3-4. 5-6a

Tajemniczość i niezgłębione sacrum Bożego objawienia, przekazanego Janowi, jest jeszcze jednym potwierdzeniem wielkości i świętości Boga. Treść psalmu głosi Jego wszechmoc, świętość i wzywa całe stworzenie do oddawania Bogu chwały. Księga Apokalipsy, podobnie jak cała Biblia, nie jest kopalnią wiedzy ezoterycznej co do przyszłości świata. Ta księga to miejsce spotkania ze Świętym Bogiem. W ten sposób można inaczej spojrzeć na jej trudną, niezrozumiałą treść. Psalm, wzywając do chwalenia Boga na wszelkie sposoby, uświadamia nam, że wytrwałe, choć może trudne i bolesne, przedzieranie się przez gąszcz symboliki i niezrozumiałych scen w Piśmie Świętym prowadzi do spotkania z Najwyższym.

Ewangelia: Łk 19, 11-28

Przypowieść o minach stanowi odmienny wariant przypowieści o talentach, przekazanej w Ewangelii Mateusza. Obdarowani słudzy mieli obowiązek pomnażania majątku swojego pana. Niektórzy to robili, inni zupełnie nie byli zainteresowani podjęciem jakiejkolwiek inicjatywy. Tak jest nieustannie w otaczającym nas świecie. Słudzy otrzymali jednakowy kapitał wyjściowy. Ponieważ mogli prezentować różne umiejętności, należy wziąć pod uwagę różny stopień dochodów. Tak też było. Pan akceptował zarówno wysokie jak i niskie sposobności swoich sług. Nie akceptował jedynie braku zaangażowania i starania o pomnożenie dobra, które słudzy otrzymali darmo. Taki brak oznaczał po prostu lenistwo. Jeden ze sług nie spełnił woli pana, ze strachu, ale jeszcze bardziej z lenistwa. Schował otrzymaną minę, aby później oddać ją panu. Ta jedna mina, czy jeden talent, to niezwykły dar życia, które każdy otrzymuje. Sam fakt obecności w świecie, wśród ludzi, z nimi i dla nich, stanowi ten jeden, ten najważniejszy, najdroższy talent. Nikt z żyjących nie może powiedzieć, że nic nie otrzymał od życia, od rodziców, od krewnych, wreszcie od Boga. Posiadając ten jeden przysłowiowy talent czy minę, można bardzo wiele dobrego uczynić ludziom, tym, których znasz, którym ufasz, których Bóg stawia na twojej drodze. Cieszmy się życiem!

 

Czwartek, 17.11.2022 r.- wspomnienie św. Elżbiety Węgierskiej, zakonnicy

Pierwsze czytanie: Ap 5, 1-10

Prorocza wizja sfery niebiańskiej ukazuje Baranka jakby zabitego, stojącego w centrum zebranych postaci, które oddają Mu cześć. Wcześniej Baranek nazwany jest zwycięskim Lwem z pokolenia Judy. Określenie to czerpie z błogosławieństwa, którego patriarcha Jakub udzielił przed śmiercią Judzie, jednemu ze swoich synów. Wyrocznia Jakuba dodatkowo poparta jest słowami proroka Izajasza, o odrośli Dawida, również odnoszącej się do postaci Baranka. Od samego początku treść błogosławieństwa patriarchy jak i proroctwo Izajasza, były traktowane jako proroctwa mesjańskie. Biorąc pod uwagę ten fakt, a także wypowiedź Jana Chrzciciela wskazującego na Jezusa jako na Baranka, który gładzi grzechy świata, nie ma wątpliwości, że pod postacią Baranka obecny jest Jezus Chrystus, chwalebny i wywyższony. Wskazują na to pokłon starców i dym kadzielny, przynależny jedynie Bogu. Dwudziestu czterech starców, zasiadających na tyluż tronach to najprawdopodobniej przedstawiciele Ludu Starego Przymierza i Kościoła. Wszyscy oni wznoszą pieśń pochwalną ku czci Baranka, wielbiąc Jego dzieło zbawcze, dokonane przez ofiarniczą śmierć. Ofiara Baranka, podjęta dobrowolnie i z miłości, okazała się na tyle owocna, że dzięki niej mogą wielbić Boga ludzie z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu.

Psalm responsoryjny: Ps 149, 1b-2. 3-4. 5-6a i 9b

Na szczególną uwagę zasługuje refren psalmu: Tyś nas uczynił kapłanami Boga. W Apokalipsie Jezus Chrystus jako Baranek jakby zabity, a jednak zwycięski, odbiera cześć i uwielbienie od całego dworu niebiańskiego. Dzięki obcowaniu świętych możemy przyłączyć się, będąc jeszcze na ziemi, do wspaniałego kultu niebian. Pragniemy sławić naszego Pana za dar naszego kapłaństwa. Dzięki ofierze Baranka i Jego zwycięstwu, możemy bez przeszkód, z podniesioną głową, jako Jego dzieci, modlić się do Boga. Teraz czynimy to na ziemi, ale nasz przywilej kapłański posiada charakter wieczny. Kiedyś dołączymy do chórów, o których mówi Apokalipsa.

Ewangelia: Łk 19, 41-44

W spotkaniu z Ewangelią dnia powraca temat obecny w Ewangelii niedzielnej. Tym razem Jezus wypowiada się jedynie na temat losów Jerozolimy. Minie około czterdziestu lat i przyjdzie koniec na Miasto Boże. Tragedia ta będzie bardzo wiele kosztowała Naród Żydowski. Świątynia zostanie zniszczona, a wraz z nią uśmierceni kapłani. Rozbudowany i przestrzegany w najmniejszych drobiazgach kult świątynny zaniknie na zawsze. Miasto legnie w ruinach. Śmierć poniosą tysiące ludzi, nie mówiąc o doświadczeniu straszliwego głodu podczas oblężenia Jerozolimy, wylanych łzach i całym niewymiernym cierpieniu. Jezus, jako pierwszy i jako jedyny, przewidział tę narodowo-religijną katastrofę. I chociaż zapłakał nad losem miasta, to jednak nie odwrócił biegu wydarzeń. Takie były odwieczne plany Najwyższego. Dla narodu żydowskiego było to niezwykle trudne doświadczenie, ale na gruzach starego porządku powstała nowa epoka. Formalny i nacjonalistyczny kult ustąpił miejsca oddawaniu czci Bogu w duchu i w prawdzie. Rolę wybranego ludu Bożego – Izraela przejął Lud Nowego Przymierza, otwarty na wszystkich ludzi, wszystkich czasów i miejsc na ziemi. Trudno to przyjąć, jeszcze trudniej zrozumieć, ale niekiedy w tak traumatyczny sposób odchodzi to, co stare. W taki sposób objawia się przemijalność tego świata.

 

Piątek, 18.11.2022 r.- wspomnienie bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy

Pierwsze czytanie: Ap 10, 8-11

Wizjoner, święty Jan, występujący dotychczas bardziej w roli obserwatora, staje się aktywnym uczestnikiem wydarzeń. Tajemniczy głos z nieba powierza mu misję przepowiadania. Zanim to nastąpi, Jan powinien napełnić się właściwą treścią. W tym celu przejmuje od anioła księgę, którą ma zjeść. Polecenie to nawiązuje do doświadczeń proroka Ezechiela. Prorok epoki wygnania również otrzymał nakaz zjedzenia księgi i przemawiania do ludu Izraela. Chociaż nie ma dodatkowych informacji odnośnie do księgi przejętej i zjedzonej przez Jana, to jednak w kontekście Księgi Ezechiela wynika, że chodzi po prostu o Pismo Święte. Jeszcze bardziej wskazuje na to smak zawartej tam treści: w ustach słodka jak miód, a w przewodzie pokarmowym pełna goryczy. Ta oryginalna i zarazem piękna metafora skłania do refleksji na temat lektury Pisma Świętego. Rzeczywiście, treści biblijne mogą zachwycać szatą literacką, wzniosłością opisów czy głębią teologiczną. Od tej strony obcowanie ze świętym tekstem zachwyca i zachęca. Nie można jednak poprzestać na miłych wrażeniach. Od lektury należy przechodzić do życia. I wtedy najczęściej pojawia się gorycz jako wynik konfrontacji słowa Bożego z grzesznym i byle jakim życiem człowieka. Przychodzi pokusa odstawić księgę. Nie wolno, tak właśnie smakuje lekarstwo…

Psalm responsoryjny: Ps 119(118), 14 i 24. 72 i 103. 111 i 131

Responsorium wyraźnie idzie po linii fragmentu z Apokalipsy, kładąc nacisk na niezrównaną słodycz Prawa Bożego, jednocześnie pokrywając milczeniem wewnętrzną gorycz głoszenia słowa opornym ludziom. Zamysł psalmisty jest właściwy. Piękno i dobro słowa Bożego przewyższają wszystkie inne doznania, nawet te najbardziej przykre. Poznawać Boga w Jego słowie jest cudownym przywilejem, darem Bożym, Jego łaską. Spotkanie z Bożym słowem nigdy nie może być traktowane jako uciążliwy obowiązek. Podobnie jak dla psalmisty, tak również dla nas, Prawo Boże przewyższa wartością złoto i wszelkie bogactwo, niech więc będzie słodsze niż miód i stanowi radość serca.

Ewangelia: Łk 19, 45-48

Zanim nastąpi zapowiedziany upadek świątyni, na wiele lat wcześniej Jezus dokonuje oczyszczenia tego miejsca. Przywraca charakter sakralny tam, gdzie stanowi on istotę miejsca i gdzie jednocześnie legalnie został zatracony. Chociaż w nowym, chrześcijańskim świecie powstaną świątynie o zupełnie innym charakterze niż ta jerozolimska, gdzie w sposób sakramentalny, ale rzeczywisty zamieszka Bóg, to jednak sanktuarium jerozolimskie było poświęcone Bogu, stanowiło Jego własność i było miejscem modlitewnego spotkania człowieka z Bogiem. Jezus nie mógł inaczej zareagować widząc, jak praktycyzm i doczesne, merkantylne cele wyrugowały to, co święte, co Boże, chociaż doskonale wiedział, jakie konsekwencje wywoła Jego czyn. Wtedy właśnie podpisał wyrok śmierci na siebie. Jaką wartość stanowi dziś świątynia chrześcijańska dla uczniów Chrystusa, dla osób duchownych, dla wiernych świeckich? Czy kochają ją bardziej niż swoje życie? Czy jest coś, co należy zmienić w tej kwestii? Podobnych pytań można postawić więcej. A więc czym dla ciebie i mnie, dla nas wierzących w Boga, jest świątynia?

 

Sobota, 19.11.2022 r.

Pierwsze czytanie: Ap 11, 4-12

Relacja o dwóch tajemniczych świadkach należy do trudniejszych fragmentów Apokalipsy. Trudność stanowi nie tylko tożsamość świadków, ale także ich życie i śmierć spowite zasłoną niepojętych liczb. Jedyne, co poznajemy z tekstu o tych postaciach, to ich bardzo szerokie kompetencje. Posiadają moc chroniącą ich przed wrogami i władzę nad zjawiskami przyrody. Są to prerogatywy niemal boskie. A jednak padają ofiarą Bestii. Nie tylko zostają pozbawieni życia, ale także doznają pohańbienia po śmierci. W niezrozumiały sposób ludzie radują się z ich upadku. Aby zrozumieć niezrozumiałe, warto zwrócić uwagę na dwa szczegóły. Pierwszy dotyczy śmierci dwóch świadków, przedstawicieli Pana. Zginęli dopiero wtedy, kiedy dopełnili świadectwa, wykonali powierzoną im misję. To nie Bestia ich pokonała, ale oni sami złożyli swoje życie w ofierze. Było to dopełnienie ich służby i oddania Bogu. Po drugie, wizjoner oświadcza, że dwaj tajemniczy mężowie mieszkańcom ziemi zadali katuszy, co można rozumieć, że wyjawiali grzechy ludzkie, ukazując je w świetle prawdy. Ludzie na ogół nie lubią takich świadków. Dlatego ich wielka radość, że ich już nie ma, że już nikt nie będzie niepokoił ich sumienia. Ostatnie słowo należy jednak do Boga, który nie zapomina o tych, którzy pozostają Jemu do końca wierni.

Psalm responsoryjny: Ps 144(143), 1b-2. 9-10

Przykład dwóch świadków z Apokalipsy i treść psalmu, zachęcają do wytrwałości na drodze wiary. Pośród licznych doświadczeń uczeń Jezusa powinien uciekać się po pomoc do swojego Pana, w Nim złożyć ufność i nadzieję. Bóg chroni i uzdalnia do walki z przeciwnościami. Głębokiej ufności powinna towarzyszyć także nieustanna wdzięczność i radosne uwielbienie. Razem z apostołem Pawłem możemy wyznać: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?! (Rz 8, 31).

Ewangelia: Łk 20, 27-40

Pytanie postawione Jezusowi przez grupę saduceuszów, podstępnie i celowo, było na wskroś sztuczne i głupie, podobnie jak niedorzecznym było prawo lewiratu, w rzeczywistości rzadko przestrzegane. Jedyne wyjaśnienie stanowi brak wiary w życie po śmierci. Żaden chrześcijanin nie powinien zadawać podobnych pytań. Przeciwnicy Jezusa, w sposób niezamierzony, zupełnie przez nich niechciany, sprowokowali Jezusa do zrobienia swego rodzaju szczeliny w zasłonie oddzielającej nas od rzeczywistości niebiańskiej. Tam, ani żenić się, ani za mąż nie będą wychodzić. To, co w życiu ziemskim stanowi źródło radości i szczęścia, co gwarantuje rozwój i przyszłość, w rzeczywistości pozaziemskiej ustąpi miejsca nieporównywalnemu z niczym szczęściu przebywania z Bogiem twarzą w twarz. Jak wielkie musi to być szczęście? Apostoł Paweł powie: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2, 9).