Komentarze do czytań – XXXII TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 10 do 16 listopada 2024r. – o. Dariusz Pielak SVD

 

 

XXXII Niedziela Zwykła, 10.11.2024

Pierwsze czytanie: 1 Krl 17, 10-16

Postawa wdowy z Sarepty Sydońskiej to jeden z najbardziej heroicznych przykładów wiary w całym Piśmie Świętym. Wizyta proroka Eliasza okazała się dla niej wyzwaniem z pozoru wykraczającym poza siły ludzkie.  Przede wszystkim nie należała ona do narodu izraelskiego, przez co autorytet Eliasza jako proroka nie powinien mieć w zasadzie dla niej znaczenia. Tę odrębność religijną wyraża ona słowami: „Na życie Jahwe, Boga twego!”. „Twego”, a więc nie „mojego”. W takim przypadku często normą jest nieuznawanie obcego bóstwa i jego sług jako wiarogodnych. Drugą wielką trudnością jest brak żywności w domu wdowy – zapasów mogło wystarczyć tylko na jeden jeszcze posiłek. Sytuacja dla wdowy była tym trudniejsza, że przecież nie chodziło nawet o jej życie, ale o życie jej jedynego, ukochanego syna. Prorok stawia jej niebywałe wymaganie: „najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie”. Wydaje się jednak, że wdowa zwróciła uwagę bardziej na zachętę proroka: „Nie bój się!” niż na trudne do zaakceptowania wymaganie. Uwierzyła i została w cudowny sposób za to nagrodzona.

Wezwania: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!” czy „Jezu, ufam Tobie!” wołają do nas niemal codziennie. Czy stosujemy je w naszym życiu?

Psalm responsoryjny: Ps146, 6c-7. 8-9a. 9b-10

Bóg jest obrońcą ubogich, opiekunem sierot, wdów i ludzi poniżanych. Czytając Pismo Święte, nie można oprzeć się wrażeniu, że ludzie cierpiący z różnych powodów są jakby „oczkiem w głowie” naszego Pana. Chronią ich prawa przez Niego nadane, prorocy przepowiadają karę za naruszanie praw społecznych, a psalmy wyśpiewują miłosierdzie Boże względem ludzi skrzywdzonych przez możnych tego świata. Według objawienia chrześcijańskiego to właśnie człowiek biedny i uciśniony będzie ważnym uczestnikiem sądu Bożego – już sama jego obecność będzie oskarżająca. Mówi o tym bardzo wyraźnie przypowieść o sądzie ostatecznym z Ewangelii św. Mateusza, z przestrzegająco brzmiącymi słowami: „Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili”.

Ten właśnie szczególny aspekt miłości Boga do ludzi wyśpiewuje dzisiejszy psalm responsoryjny. W naszych czasach wielu ludzi się bogaci. To bardzo dobrze. Ważne, żeby odbywało się to uczciwie i bez krzywdzenia innych. Są jednak ludzie, którzy z różnych powodów ledwie wiążą koniec z końcem, wyrzuceni na margines życia, często skrzywdzeni przez silniejszych. Ten psalm niech przywróci im wiarę w miłość Bożą!

Drugie czytanie: Hbr 9, 24-28

List do Hebrajczyków stawia sobie za cel wyjaśnienie misji Jezusa Chrystusa na ziemi i konsekwencji tej misji dla świata. Dzieło zbawienia ludzkości, bo o nim mowa, dokonało się przez jedyną ofiarę na krzyżu. Autor listu przedstawia tę tajemnicę w kontekście kultu świątyni jerozolimskiej, a miejsce najświętsze jest dla niego obrazem niebios zamieszkałych przez Boga. Za czasów dawnego Izraela do miejsca najświętszego (świętego świętych) wchodził jedynie najwyższy kapłan i tylko raz w roku, w dzień przebłagania – Jom Kipur. Miało to sens aż do dnia, kiedy dokonało się jedyne skuteczne przebłaganie na krzyżu, a Syn Boży, Chrystus Zmartwychwstały, wszedł do przybytku Bożego w niebie jako zwycięzca.

Chrystus jednak to nie tylko Zwycięzca i Sędzia, ale i Orędownik. On wszedł do nieba, „aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga”. Ten fakt ma ważne konsekwencje dla treści naszych modlitw. Przyzwyczailiśmy się bowiem, że misję wstawienniczą mają przede wszystkim święci, z Maryją na pierwszym miejscu. Ale to do Pana Jezusa możemy i powinniśmy modlić się słowami: „Wstawiaj się za nami!”, czyli inaczej: „Módl się za nami!”, bo choć zasiadasz po prawicy Ojca i jesteś naszym Sędzią, ale również Orędownikiem.

Ewangelia: Mk 12, 38-44

Bóg jako opiekun biednych i uciśnionych to jedna z głównych linii teologicznych całej Biblii. Dzisiejsza Ewangelia jest tego przykładem. Co ciekawe, Jezus nie nagradza od razu ubogiej wdowy za jej hojność – wrzuciła przecież do skarbony świątynnej całe swoje utrzymanie. Ale nagrodą jest przecież już sam fakt, że ten gest zostaje przez Niego zauważony. A chodzi przecież o gest z pozoru mało znaczący, jak i mało znacząca dla tłumów była jego autorka.

Jeżeli bowiem mówi się, że „miłość ma wiele imion”, to jednym z bardzo ważnych spośród nich jest „uwaga”. Jakże bolesne jest, kiedy nasze problemy, cierpienia, czy też ofiarność i bezinteresowny wysiłek nie są zauważane i nie są cenione. Często jedno małe słowo „widzę” jest w stanie dodać nam skrzydeł: „widzę twoje cierpienie”, „widzę i cenię twoje wysiłki”.

Jezus, który potrafi dostrzec ofiarność biednej wdowy, odkrywa przed nami oblicze Boga uważnego. Bóg wcielony, którym On jest, realizuje na co dzień słowa z psalmów: „A Ty widzisz trud i boleść, patrzysz, by je wziąć w swoje ręce” (Ps 10, 14) czy też „Ty zapisałeś moje życie tułacze; przechowałeś Ty łzy moje w swoim bukłaku” (Ps 56, 9).

Pamiętajmy o tym szczególnym aspekcie Bożej miłości, kiedy czujemy się samotni i opuszczeni!

 

Poniedziałek 11.11.2024

Pierwsze czytanie: Tt 1, 1-9

Listy do Tymoteusza i Tytusa nazywane są Listami Pasterskimi. Apostoł Narodów udziela w nich wielu praktycznych wskazówek co do życia wspólnot chrześcijańskich. Jednym z ważniejszych aspektów budowy wspólnoty kościelnej jest kwestia liderów. W świecie biznesu temu tematowi poświęca się bardzo dużo uwagi. Zarządzający przygotowywani są poprzez specjalistyczne, często bardzo drogie studia, kursy i szkolenia, bo przecież od ich umiejętności zależy rozwój firmy, a co za tym idzie dobrobyt jej właścicieli i pracowników.

Wymagania, jakie Święty Paweł stawia przyszłym liderom wspólnot, nie mają jednak wiele wspólnego z ich skutecznością organizacyjną, czy rozmachem inwestycyjnym, ale mają one przede wszystkim charakter moralny. W tym właśnie upatruje on źródło sukcesu. Można na ten problem spojrzeć również od strony negatywnej. Chrześcijański lider, pozbawiony jakości moralnej, nie odpada od wiary sam, ale ciągnie za sobą często całą wspólnotę. Przestrzegał przed tym w bardzo poważnych słowach sam Pan Jezus, kiedy mówił, że lepiej by było dla gorszyciela, gdyby utonął z kamieniem młyńskim u szyi. Tak, Ewangelia niekiedy zagląda nam w oczy z ogromną powagą i należy jej wtedy tym bardziej słuchać.

Psalm responsoryjny: Ps 24, 1b-2. 3-4b. 5-6

„Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu?” – to pytanie odnosiło się przede wszystkim do uczestników kultu w świątyni jerozolimskiej. Do miejsca najświętszego, do sancta sanctorum, wchodził jedynie arcykapłan, raz w roku. Ograniczeń jednak było więcej. Już na dziedzińcu przed świątynią stało ogrodzenie, za które nie wolno było wchodzić cudzoziemcom pod karą śmierci. Na wewnętrznym dziedzińcu była brama, której nie wolno było przekraczać żydowskim kobietom, najbliżej świątyni był dziedziniec Izraelitów, wchodzili tam jedynie mężczyźni, a do świątyni jedynie kapłani. Wszyscy przy tym bardzo skrupulatnie przestrzegali norm czystości rytualnej.

Dzisiejszy psalm jednak stawia przed nami wymagania zupełnie innej natury, a mianowicie moralnej: do miejsca świętego może wejść „Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, którego dusza nie lgnęła do marności”. Świątynia bowiem już w Starym Testamencie postrzegana była jako obraz raju, życia człowieka z Bogiem w niebie, gdzie nic nieczystego nie wejdzie, a znaczenie będzie miała jedynie nasza jakość duchowa. Dlatego starajmy się upodabniać do naszego Ojca Niebieskiego, abyśmy śpiewali ten psalm z radością i nadzieją!

Ewangelia: Łk 17, 1-6

Słowa Jezusa Chrystusa niekiedy wydają się nam dalekie i mało mówiące. Słuchamy ich podczas Mszy Świętej lub czytamy w zaciszu naszego domu i często nie czujemy ich mocy i aktualności. Aż przychodzi chwila, kiedy w obliczu jakiejś sytuacji one nagle ożywają i brzmią w naszych uszach z całą swoją mocą. Jako przykład niech posłuży nam pierwsze zdanie z dzisiejszej Ewangelii: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą”. Coraz częstsze w ostatnich latach ujawnienia przeszłych i współczesnych skandali w Kościele pokazują, jak bardzo aktualna jest treść tych słów. Z bólem widzimy, jak bardzo są one niszczące dla misji Kościoła. Przecież to, co określane jest lakonicznym wyrażeniem „spadek wiarygodności” czy „rezygnacja z praktyk”, przekłada się w istocie na ogromną rzeszę ludzi, którzy zamykają się na transcendentny wymiar swojej egzystencji i nie szukają już orientacji życiowej w prawdach objawionych przez Boga.

Ale nie powinniśmy przecież boleć jedynie nad faktami prasowymi. Każdy dzień daje nam możliwość uczynienia tego świata lepszym przez dobro, które czynimy. Niestety, otwiera się przed nami również możliwość czynienia tego świata gorszym: złe słowo, niewłaściwe treści, z których korzystamy w Internecie, niewłaściwe zainteresowania – to wszystko może nieść w sobie potencjalny ładunek zła i zgorszenia. Dlatego weźmy sobie do serca słowa Pana Jezusa: „Uważajcie na siebie!”.

 

Wtorek, 12.11.2024

Pierwsze czytanie: Tt 2, 1-8. 11-14

Szczegółowe instrukcje Świętego Pawła co do zasad życia pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej pokazują nam, że wielkie prawdy naszej wiary ożywają w codziennej życiowej praktyce uczniów Chrystusa w każdej grupie wiekowej i w każdym położeniu społecznym. Nowe życie, jakie otrzymują wierzący w Chrystusa przez chrzest, stawia przed nimi konkretne wymagania. Zadaniem zaś pasterzy jest troska o to, by lud Boży stosował naukę Chrystusa w praktyce. Realizacja tego zadania ma dwa podstawowe aspekty: komunikację i świadectwo.

O nauce Chrystusa należy mówić i wyjaśniać ją. Współczesny świat uważa ją często za nieaktualną, myląc to, co przestarzałe, z tym, co ponadczasowe i uniwersalne. A przecież niejednokrotnie w historii działo się tak, że ludzie odchodzili od wartości ewangelicznych, by po okresie próżnych poszukiwań znowu do nich wrócić.

Na niewiele jednak zda się mówienie o Ewangelii, jeżeli nie będzie ona praktykowana przez głoszących ją apostołów, jeżeli słuchacz nie poczuje, że usta głoszącego mówią z bogactwa jego serca. Dopiero w świadectwie życia drugiego człowieka prawdy Boże nabierają przysłowiowych rumieńców i słuchacz czuje w sercu wołanie wyrażone w jednym słowie: „Warto!”.

Psalm responsoryjny: Ps 37, 3-4. 18 i 23. 27 i 29

W życiu człowieka jest nabór pewnych podstawowych dóbr, które w ogólnym mniemaniu układają się w obraz udanego życia. Dzisiejszy psalm mówi o niektórych z tych podstawowych wartości. Należą do nich: bezpieczeństwo, spełnienie pragnień serca, przetrwanie rodu i dziedzictwa, pewność w kroczeniu po życiowych drogach, czy nawet panowanie na ziemi. Jak osiągnąć te wartości? Świat podpowiada swoje rozwiązania. Nie zawsze są one zgodne z przykazaniami i ich osiągnięcie dokonuje się niejednokrotnie kosztem innych osób.

A przecież okazuje się, że gwarantem tych dóbr jest sam Bóg. W naszym psalmie obiecuje On nam, że jeżeli będziemy Mu ufać i radować się w Nim, jeżeli będziemy kroczyli Bożymi ścieżkami, czynili dobro i zachowywali sprawiedliwość, to osiągniemy owe podstawowe wartości.

Słowo Boże zawsze jednak jest obietnicą, co stanowi oczywiście wyzwanie dla naszej wiary. Czy warto zaufać tej obietnicy? Swego rodzaju pomocą okazuje się w tym wypadku świadectwo osób, które wybrały drogę zaufania Bogu. Jeżeli w naszym życiu jako owoc naszej wiary dokonało się coś dobrego, to dzielmy się tym, aby i inni śmielej wchodzili na drogę wyznaczoną przez Boże obietnice.

Ewangelia: Łk 17, 7-10

Przypowieść o słudze nieużytecznym okazuje się bardzo pomocna w codziennym życiu duchowym chrześcijanina. Ona jest w stanie uchronić nas od niepotrzebnego poczucia zranienia, kiedy czujemy się zranieni, bo ktoś nie docenił naszej pracy, jak również od zbytecznego zadufania w sobie, kiedy wydaje nam się, że coś udało się zrobić wyłącznie dzięki naszym talentom i umiejętnościom. Pan Bóg jak gdyby nam mówił: „Jesteś ważny/jesteś ważna, ale nie przesadzaj z podkreślaniem tego”.

Kiedy czujesz, że ludzie są niewdzięczni i nie zauważają twoich zasług, to zastanów się, dlaczego robisz to, co robisz? Czy twoja postawa jest służebna, czy też starasz się wypracować jakiś kapitał swoich zasług, czyli doprowadzić do tego, że inni będą dłużnikami twojej ofiarności. Czy to jest bezinteresowna służba?

Z drugiej strony, jeżeli twoje działania zostały uwieńczone sukcesem, to czy ojcem/matką tego sukcesu jesteś tylko ty sam/sama? Jakże często taka postawa jest po prostu bluźniercza! To Bóg daje nam talenty i pomaga je rozwijać. Najczęściej nie od nas też pochodzi właściwa koniunktura mnóstwa elementów, które składają się na końcowy sukces przedsięwzięcia.

Ileż zatem spokojnej pokory jest w słowach Pana Jezusa: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”!

 

Środa 13.11.2024

Pierwsze czytanie: Tt 3, 1-7

Nowe życie, które chrześcijanin otrzymuje na chrzcie świętym, powinno przejawiać się we wszystkich sferach życia – również w tym, co odnosi się do wymiaru społecznego. W Nowym Testamencie niejednokrotnie znajdujemy wezwania skierowane przez apostołów do chrześcijan, aby byli posłuszni władzom doczesnym. Z drugiej strony, na przestrzeni wieków pomiędzy Kościołem a władzami świeckim dochodziło do napięć i konfliktów. Niejednokrotnie konflikty te przeradzały się w krwawe prześladowania wierzących. I to nie tylko w miejscach i okresach, kiedy Kościół miał duży wpływ społeczny, ale również tam, gdzie chrześcijaństwo było zjawiskiem marginalnym i głos chrześcijan nie miał znaczącej siły.

Na czym polega problem? Otóż wypełnienie przez chrześcijan zalecenia podporządkowania się władzom, to tylko połowa kwestii. Bo zobowiązania nie są w tym przypadku jednostronne. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi: „Władze polityczne są zobowiązane do poszanowania podstawowych praw osoby ludzkiej” (2237). Co do religii to tym podstawowym prawem jest wolność wyznania i szacunek dla przekonań i praktyk religijnych. Dlatego też szacunek, jaki okazuje władza kwestiom religijnym, lub jego brak jest swego rodzaju testem na moralną jakość tej władzy.

Psalm responsoryjny: Ps 23, 1b-3a. 3b-4. 5. 6

Funkcja pasterska była jedną z najbardziej odpowiedzialnych w starożytnym Izraelu. To właśnie pasterze, a zatem królowie i kapłani, odpowiedzialni byli za kierunek, w którym prowadzony był naród. Jak pokazuje historia zbawienia, często mylili się oni ze swoim powołaniem i zamiast prowadzić naród wybrany po ścieżkach Bożych, sprowadzali go na manowce bałwochwalstwa i odstępstwa od prawdziwej wiary. Dlatego funkcję pasterską zmuszony był przejmować sam Bóg, powołując jako przeciwwagę dla złych pasterzy charyzmatycznych przywódców i proroków.

Nasze czasy odznaczają się dużym bogactwem przysłowiowych „pasterzy”. Są nimi nie tylko przywódcy duchowi i polityczni, ale również osoby uznawane za autorytety moralne i społeczne. Niekiedy są to znane i uwielbiane przez tłumy gwiazdy sportu i show biznesu.

Dzisiejszy psalm przedstawia nam Pasterza, który, prowadząc po właściwych ścieżkach, wiedzie nas nad wody, gdzie można odpocząć. To znaczy, że Pasterz wprowadza nas w świat prawd i wartości, które są w stanie dać człowiekowi pokój i nadzieję, bo odnoszą się do kwestii jego ostatecznych celów. Nie zamykają się tylko w świecie doczesnym, ale otwierają serce ludzkie na prawdy odwieczne.

Starajmy się słuchać głosu tego unikalnego Pasterza w naszym codziennym życiu!

Ewangelia: Łk 17, 11-19

Warto rozważać Ewangelię w najdrobniejszych szczegółach, bo jest ona dla nas nieustannym źródłem poznania wielkiej tajemnicy naszego Boga. W dzisiejszym urywku uderza nas pewien paradoks. Pan Jezus uzdrawia dziesięciu trędowatych i wysyła ich do kapłanów, na których spoczywała odpowiedzialność oceny stanu osób chorych i udzielenia ewentualnego pozwolenia na powrót do normalnego życia. Jednakże jeden z trędowatych, widząc, że jest uzdrowiony, wraca, aby podziękować. Czy pozostali zrobili coś niewłaściwego? Nie! Oni dokładnie wykonali polecenie Jezusa. Dlaczego zatem Pan Jezus tak bardzo wyróżnił tego, który wrócił? Otóż dlatego, że wykazał się on szczególną wrażliwością. Nie ograniczył się jedynie do wypełnienia tego, co polecone, ale idąc za głosem swego szlachetnego serca, wrócił do Jezusa z dziękczynieniem.

Wydaje się to czymś bardzo banalnym w swojej prostocie, ale jakże często takich prostych reakcji brakuje w naszej religijności i w naszym życiu codziennym. Otrzymujemy, ale nie dziękujemy. Dzieją się w naszym życiu rzeczy ważne, ale nikomu o nich nie mówimy. Niektórzy ludzie i sam Pan Bóg są dla nas ważni, ale nigdy nie dajemy im tego odczuć. Usprawiedliwiamy się przy tym, że to może nie jest potrzebne, że przecież i tak wszystko wiadomo.

A jednak dzisiejsza Ewangelia zachęca nas do tej hojności uczuć – do dziękowania, do płakania z płaczącymi i śmiania się ze śmiejącymi się, do wysyłania pocztówek i robienia drobnych gestów miłości. Okazuje się, że taka prosta wdzięczność to cecha Boska w człowieku.

 

Czwartek 14.11.2024

Pierwsze czytanie: Flm 7-20

List do Filemona to jeden z najkrótszych i najbardziej osobistych tekstów Nowego Testamentu. Dotyczy on nie tyle wielkich kwestii doktrynalnych, czy też organizacji życia pierwotnego Kościoła, co bardzo konkretnego problemu relacji zbiegłego niewolnika Onezyma z jego właścicielem – Filemonem, adresatem listu. Obydwaj są chrześcijanami, co sprawia, że ich przypadek mógł być przykładem dla innych chrześcijan znajdujących się w podobnej sytuacji. Święty Paweł nie narzuca Filemonowi, jak ma postąpić ze zbiegłym Onezymem, ale zachęca go do działania w duchu miłości ewangelicznej.

Niezwykle ważny jest ten element wolności, jaką pozostawia się osądowi sumienia Filemona. Możemy wziąć z tej sytuacji przykład również i dla siebie. Chrześcijaństwo nie polega bowiem jedynie na wypełnianiu przykazań. Są one raczej niezbędnym minimum, poza którym otwiera się szerokie pole dla „chrześcijańskiej wyobraźni” i „wyobraźni miłości”. Pytanie o to, jak mamy postąpić w każdej konkretnej sytuacji, powinno nam towarzyszyć nieustannie: czy postąpiłem właściwie? czy zastosowałem właściwe środki? czy mogłem postąpić lepiej? czy mogłem użyć bardziej odpowiednich słów?

Niech ta „wyobraźnia miłości” zawsze nam towarzyszy!

Psalm responsoryjny: Ps 146, 6c-7. 8-9a. 9b-10

Psalm responsoryjny wychwala wierność Boga i Jego miłosierdzie, szczególnie względem najuboższych i pozbawionych ochrony warstw społeczeństwa: biednych, obcokrajowców, wdów, sierot, ludzi uciśnionych. Ta preferencja Boga względem słabych i bezbronnych jest charakterystyczną Jego cechą, która podkreślana jest w całej Biblii.

Jednakże bardzo ciekawe jest obserwowanie tej ogólnej prawdy na konkretnych przykładach. Taką możliwość daje nam historia niewolnika Onezyma, o której mowa w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Onezym był niewolnikiem Filemona. Chodzi zatem o osobę, która w życiu musiała mierzyć się z określonymi ograniczeniami i poczuciem zależności. W dodatku Onezym popełnił jakieś wykroczenie względem swojego właściciela i zdecydował się na desperacki krok, jakim była ucieczka. I tak niewolnik został jeszcze wyrzutkiem społecznym. W takiej sytuacji spotyka on Świętego Pawła, który znajduje się w więzieniu. Apostoł Narodów doprowadza go do nawrócenia. Od tego momentu zaczyna się zmiana ciężkiego losu Onezyma. Prawdopodobnie Filemon przebaczył mu jego winę. Według tradycji Onezym stał się członkiem wspólnoty w Kolosach, a następnie biskupem w Efezie. Ten proces, wznoszący Onezyma od poniżenia do godności biskupiej, nie odbył się natychmiastowo, ale przecież trudno tu nie dostrzec nieustannego działania Bożego.

Niech ten psalm i nas napełni nadzieją, że Bóg postawi na naszej drodze odpowiednich ludzi, byśmy mogli stawić czoła największym nawet trudnościom.

Ewangelia: Łk 17, 20-25

Pan Jezus mówi niekiedy o królestwie Bożym jako o tajemnicy (zob. Mk 4, 11). W dzisiejszej Ewangelii dodaje informację, gdzie możemy je znaleźć: „Królestwo Boże nie przyjdzie w sposób dostrzegalny; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. „Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest”. Widzimy zatem, że królestwo Boże nie powinno być rozumiane w sensie terytorialnym, ale przede wszystkim w sensie duchowym. Tu jednak pojawiają się dwie interpretacje.

Według pierwszej królestwo Boże to kwestia życia duchowego konkretnego człowieka. W tym sensie należy rozumieć tradycyjne tłumaczenie Biblii w wersji ks. J. Wujka: „Oto królestwo Boże w was jest”. Człowiek wierzący uznaje panowanie Boga w swoim sercu i w ten sposób staje się częścią królestwa niebieskiego.

Współczesne tłumaczenie Biblii mówi, że królestwo Boże „pośród was jest”. Ten wariant wydaje się podkreślać, że przestrzenią, w której mamy szukać królestwa Bożego, jest świat ludzkich relacji, czyli wspólnota w różnych jej przejawach: kościelnym, rodzinnym, społecznym. Królestwo Boże jest tam, gdzie uznawane jest królowanie Boga i zasad, które On nam objawił. Dlatego też nie dziwmy się, że coś boskiego możemy znaleźć nie tylko w Kościele, ale również i w środowiskach na pierwszy rzut oka dalekich od życia religijnego. W istocie, warto cenić wszelkie przejawy dobra, solidarności, uczciwości itd. wszędzie tam, gdzie się z nimi spotykamy, bo to też jest część owego „królestwa, które pośród was jest”.

 

Piątek 15.11.2024

Pierwsze czytanie: 2 J 4-9

Drugi List św. Jana Apostoła jest tekstem krótkim, ale nie brakuje w nim treści broniących podstawowych prawd wiary, których właściwe rozumienie było zagrożone od samego początku istnienia Kościoła. Jednakże spośród tych podstawowych prawd jedna u św. Jana zawsze znajduje się na poczesnym miejscu, a jest nią przykazanie miłości.

Wydaje się, że sam Jan dorastał w swoim życiu do tej prawdy. W swojej młodości, kiedy towarzyszył Panu Jezusowi w Jego wędrówkach po Ziemi Świętej, chyba nie przypadkiem był określany wraz ze swoim bratem mianem „syna gromu”. Pamiętna jest scena, kiedy to wobec braku gościnności pewnej samarytańskiej wioski zaproponował: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”. Ten sam Jan, według tradycji, kiedy był już starcem i mowa sprawiała mu trudności, powtarzał jedynie: „Synaczkowie, miłujcie się wzajemnie”, i dodawał, że jest to przykazanie Pana i wypełnianie go wystarczy.

Nie zapominajmy o tej nauce w naszym podzielonym świecie. Naszym obowiązkiem jest oczywiście obrona prawdy, bo bez niej świat idzie na zatracenie. Niech jednak obrona prawdy nie dokonuje się kosztem ducha miłości.

Psalm responsoryjny: Ps 119, 1-2. 10-11. 17-18

W pierwszym czytaniu usłyszeliśmy, że miłość Boga polega na przestrzeganiu Jego przykazań. Temu tematowi poświęcony jest również psalm responsoryjny. Jego treść przepełniona jest pragnieniem spotkania z Bogiem właśnie przez przestrzeganie Bożych poleceń. Czytamy tam następujące słowa: „Z całego serca swego szukam Ciebie, nie daj mi odejść od Twoich przykazań”.

Przestrzeganie prawa Bożego, przywiązanie do przykazań może być niekiedy postrzegane jako formalizm, a w niektórych przypadkach nawet jako przysłowiowy faryzeizm. Jednak ma to miejsce najczęściej wtedy, kiedy ludzie wierzący traktują zachowywanie przykazań bardzo powierzchownie i zewnętrznie. W swojej istocie przykazania są swego rodzaju kodem genetycznym naszej duszy, bo wpisane są w podstawy naszego istnienia. Dlatego właśnie człowiek żyjący według przykazań znajduje w nich ukojenie dla duszy, bo czuje się wewnętrznie zgodny z owym kodem, według którego został stworzony. I dlatego również tak często ten kod moralny cenią również i ludzie niewierzący, czując, że jest on podstawą ich godności osobistej.

Dlatego właśnie psalmista uwielbia Boga nie tylko za zdrowie i dobrobyt, ale za prawo dane mu do kierowania swoim życiem.

Ewangelia: Łk 17, 26-37

Kiedy zbliżamy się do końca roku liturgicznego, czytania mszalne koncentrują się bardziej na kwestii powtórnego przyjścia Pana Jezusa. Paruzja ma nastąpić w sposób nagły i niezapowiedziany. Przy czym przykłady, jakie daje Pan Jezus o czasach Noego i zniszczenia Sodomy, pokazują, że ludzie przekonani będą o swoim bezpieczeństwie i żyć będą, jak gdyby nic wielkiego się nie działo. Stąd też powtarzające się w Ewangelii słowo: „Czuwajcie!”.

Ta postawa czuwania powinna charakteryzować chrześcijanina nie tylko w kontekście powtórnego przyjścia Mesjasza, ale w prostych z pozoru sprawach życia codziennego. Jakże ważna jest postawa czuwania w wychowaniu dzieci i w relacjach rodzinnych. Można by było uniknąć wielu niepowodzeń wychowawczych, jeżeli rodzice wzięliby sobie do serca postawę czuwania i już na wczesnym etapie wychowania dostrzegali w zachowaniu dziecka niepokojące sygnały.

Postawa czuwania jest bardzo ważna w życiu duchowym, które jest chyba najbardziej narażone na ryzyko rozprzężenia. Bo czy ponosimy jakieś konsekwencje z tego powodu, że przestajemy się modlić, czy że robimy to niedbale? Czy zawsze z konsekwencjami spotykają się nasze grzechy? Z powodu zaniedbań duchowych nikt nam nie obniży pensji ani nie zrobi awantury. A jednak po pewnym czasie okazuje się, że coraz to nowe sektory naszego życia już nie działają tak jak wcześniej – przestaliśmy czuwać nad sobą!

Taki też sens ma modlitwa: „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!”. Starajmy się żyć taką właśnie postawą!

 

Sobota 16.11.2024

Pierwsze czytanie: 3 J 5-8

W swoim krótkim liście Święty Jan pozostawia nam proste nauczanie o gościnności wewnątrz wspólnoty chrześcijańskiej. Gościnność ta miała znacząco inny wymiar, kiedy chrześcijaństwo było w Cesarstwie Rzymskim religią mniejszościową. Obecność chrześcijan w wielkich miastach była jeszcze mało znacząca, a znalezienie wyznawcy Chrystusa na prowincji graniczyło z cudem. W takich warunkach wzajemna gościnność chrześcijan stawała się kluczowa zarówno dla rozprzestrzeniania wiary, jak i dla przeżywania wiary własnej, bo świadectwo innych zawsze wzmacnia naszego ducha.

Dziś, żyjąc w warunkach powszechnego chrześcijaństwa, z pozoru taka gościnność nie jest już potrzebna. Z pozoru, ponieważ pozostaje aktualnym pytanie o nasz stosunek do innych wierzących. Czy rzeczywiście cenimy ich obecność? Czy martwimy się o nich i o ich życie wiary? Ostatnio mówi się o postępującym procesie sekularyzacji i o tym, że ludzie odchodzą od Kościoła i porzucają praktyki religijne. Te ogólne procesy przekładają się na konkretnych ludzi. Za procentowymi wskaźnikami kryją się przecież konkretne twarze ojców, matek, dzieci, wnuków. To te konkretne twarze mają być przedmiotem troski wspólnoty chrześcijańskiej. Czy dajemy im odczuć nasze pozytywne uczucia względem nich?

Psalm responsoryjny: Ps 112, 1b-2. 3-4. 5-6

Temat gościnności z pierwszego czytania wpisuje się w treść psalmu responsoryjnego. Wychwala on styl życia człowieka bogobojnego, uczciwego i szczodrego. Jednocześnie ten styl życia autor psalmu łączy z błogosławieństwem Bożym i prawdziwym sukcesem. W dzisiejszym świecie, nastawionym często na natychmiastowy zysk i sukces, te wartości mogą być uznawane za mało atrakcyjne. A przecież właśnie one są bardzo cenione. Wystarczy popatrzeć, jak ważną rolę zajmują one w świecie debat politycznych. Podkreślana jest tam właśnie uczciwość i bezinteresowność w służbie ludziom, a jednocześnie piętnowana jest prywata i nadużywanie stanowisk w celach osobistych. Ma się jednak wrażenie, że często są to tylko puste deklaracje i element walki politycznej. Bo prawdziwa rezygnacja z dóbr tego świata w imię zasad i ideałów potrzebuje głębokiej wiary i mocnego przekonania, że prawdziwy sukces to ten, jaki przeżywamy w Bożej obecności.

Ewangelia: Łk 18, 1-8

Doświadczenie modlitwy dla chrześcijanina nie zawsze jest „zero-jedynkowe”, czyli nie zawsze mamy do czynienia z mechanizmem: „prosiłeś – otrzymałeś”. Niekiedy najżarliwsze modlitwy wydają się być niewysłuchane. Taka sytuacja jest w stanie poderwać naszą wiarę.

A przecież, pomimo wszystko, w dzisiejszej Ewangelii Jezus zachęca nas do modlitwy. Dodatkowo podaje nam jako przykład kontrast pomiędzy skorumpowanym sędzią a miłościwym Bogiem Ojcem – jeżeli sędzia wysłuchuje prośby wdowy, żeby tylko mieć spokój, to czy Bóg Ojciec nie wysłucha próśb swoich dzieci? Z pomocą tego przykładu Pan Jezus na nowo wzbudza w naszych sercach nadzieję, że nasza modlitwa ma jednak sens. Należy jednak zwrócić uwagę na dwa warunki.

Po pierwsze, nie powinniśmy nigdy wątpić, że nasza modlitwa została przez Boga usłyszana. Nasze słowa nie wpadają w pustkę. Bóg je słyszy. Nie znaczy to jednak, że wypełnienie się modlitwy dokona się w czasie i w sposób, o jaki my prosimy. W istocie, prawdziwy sens naszych modlitw odkryjemy dopiero wtedy, kiedy znajdziemy się w niebie. Ale już tu, na ziemi, niejednokrotnie możemy zdać sobie sprawę, że nasze modlitwy zostały zweryfikowane przez czas. Modlitwa wydała swoje owoce, ale wtedy, kiedy powinna, i tak, jak powinna.

Drugim elementem jest wiara, o którą pyta Pan Jezus: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”. Modlitwa powinna być aktem wiary, a nie tylko nerwowym i zdesperowanym krzykiem w kryzysowej sytuacji. Taki właśnie sens ma popularne wezwanie: „Jezu, ufam Tobie!”.