Niedziela, 1.11.2015 r. Uroczystość Wszystkich Świętych
Pierwsze czytanie: Ap 7, 2-4.9-14
Niejednokrotnie spotykamy się w życiu z sytuacją, kiedy pewne idee, wartości, osoby pozostają niedocenione, źle odczytane, niezrozumiane. Wydaje się, że taka sytuacja dotyczy również Uroczystości Wszystkich Świętych. Przynajmniej na gruncie polskiego Kościoła. Na dniu tym ciąży atmosfera cmentarna, która ze swej natury wnosi nastrój pozbawiony chrześcijańskiej radości. Piękna i radosna uroczystość, de facto, staje się bardziej wigilią dnia zadusznego, niż tym, czym w rzeczywistości jest. Tymczasem dla chrześcijan powinien to być jeden z najbardziej radosnych dni w roku liturgicznym. Kościół zwraca uwagę na swoje dzieci, które osiągnęły już cel ziemskiej wędrówki, osiągnęły świętość w domu naszego Ojca. Kościół zachwyca się ilością zbawionych i jednocześnie potęguje nadzieję u tych, którzy jeszcze wędrują, którzy jeszcze się zmagają. Autor Księgi Apokalipsy widzi wielki tłum, którego nikt nie mógł przeliczyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków. To ci, którzy już weszli i jeszcze przyjdą przed tron Baranka. Bóg Ojciec pragnie szczęścia, pragnie zbawienia wszystkich swoich dzieci. Świadomość o wszystkich świętych powinna być zapłonem radości nie tylko pierwszego listopada, ale w całym naszym życiu.
Psalm responsoryjny: Ps 24, 1-2.3-4ab.5-6
Psalm stanowi radosną odpowiedź na treść czytania. Wyraża tęsknotę za Bogiem i chęć zjednoczenia się z Nim. Wobec wizji niezliczonego tłumu adorujących Boga w niebie, śpiewający responsorium dają wyraz pragnieniu przyłączenia się do tej niebiańskiej liturgii. Psalmista wyraża tym samym tęsknotę człowieka za swoim Stwórcą, zapisaną głęboko i na zawsze w jego duszy, tęsknotę za świętością życia. Do tego nawiąże kilka wieków później Święty Augustyn w swoim sławnym powiedzeniu: „Niespokojne jest serce człowieka dopóki nie spocznie w Bogu”.
Drugie czytanie: 1 J 3, 1-3
Drugie czytanie całkowicie harmonizuje z tematem dnia i swoją treścią podsyca jego radosny klimat. Autor w podniosłym tonie rozważa nad powołaniem do świętości. Już teraz wierzący posiadają status dzieci Bożych, co stanowi niezwykłe wywyższenie i honor, ale na tym nie kończy się jeszcze miłość i hojność Boga. Nasz Ojciec przygotował dla swoich dzieci dary o wiele większe, swoją doniosłością przekraczające wszelkie ludzkie wyobrażenia. Co prawda, status dziecka Bożego różnie bywa przyjmowany przez mentalność tego świata: dla jednych jest to głupstwo, inni się z tego śmieją, ktoś nie rozumie, a bywają i tacy, którzy zazdroszczą. W perspektywie oczekującej nas świętości, wiecznego przebywania z Bogiem wszystkie powyższe sytuacje i wynikające z nich cierpienie nie mają większego znaczenia. Ważnym pozostaje, by o tym nie zapomnieć, by do końca złożyć w Bogu nadzieję, bo to pozostaje głównym warunkiem udziału w Bożej chwale.
Ewangelia: Mt 5, 1-12a
Z pewnością dobór Ewangelii na dzisiejszą uroczystość można ocenić jako niezwykle trafny. Przede wszystkim dlatego, że jest to – jak niektórzy twierdzą – „chrześcijański dekalog”, swoista Magna Charta chrześcijaństwa. Wraz z przyjściem Jezusa na ziemię, wraz z Jego zmartwychwstaniem otworzyła się brama nieba, brama do wiecznej szczęśliwości, nazywanej też świętością. Jeżeli więc błogosławieństwa stanowią serce Ewangelii, to właśnie dziś jest wręcz konieczność przypomnienia tej cudownej nauki. Błogosławieństwa stanowią coś w rodzaju drabiny łączącej ziemię z niebem, to co ziemskie i doczesne z tym co święte i wieczne. Smutek, bieda, prześladowania, cierpienie to rzeczywistości należące wyłącznie do świata ziemskiego, ale ci którzy ich doświadczają, zostaną pocieszeni i nagrodzeni w przyszłym życiu. Lektura błogosławieństw przynosi radość, pomnaża nadzieję, nadaje sens trudnym momentom życia. Wszystko jest w ręku Boga, nad wszystkim posiada On pieczę, nic nie jest przypadkowe i poza kontrolą. Wszystko zmierza do wiecznej szczęśliwości. Ważnym jest, aby o tym nie zapominać, aby w to nie wątpić.
[dzien 2]
Poniedziałek, 2.11.2015 r. Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych.
I Msza
Pierwsze czytanie: Hi 19, 1.23-27a
Niewątpliwie istnieje zauważalny kontrast pomiędzy treścią Uroczystości Wszystkich Świętych i dniem, kiedy Kościół wspomina wszystkich wiernych zmarłych. Mimo wszystko dzień zaduszny nie powinien być dniem żałoby, nawet, jeśli stwarza okazję dla zamyślenia się nad przemijalnością tego świata. W rzeczywistości w tym dniu jest miejsce na eschatologiczną radość. Przecież, wspominając tych, którzy odeszli z tego świata, mamy świadomość, że oni żyją i nie tracimy nadziei, że po pewnym czasie spotkamy się z nimi i wtedy już nic nie będzie w stanie nas rozłączyć. Tak więc dzień ten stwarza możliwość odnowienia i umocnienia wiary w zmartwychwstanie i życie po śmierci, a to oznacza nie tylko spotkanie z bliskimi osobami, ale przede wszystkim przebywanie z Bogiem. Zwraca na to uwagę autor Księgi Hioba. Ta bardzo dramatyczna w swojej treści księga dotyka w czytanym dziś fragmencie prawdy, która wtedy dopiero poczynała torować sobie drogę do świadomości człowieka. Chodzi o wiarę w życie po śmierci. Doświadczony życiowo Hiob, w morzu nieszczęść, które go spotkały, uchwycił się deski ratunku, którą była wiara w spotkanie z Bogiem twarzą w twarz. Przesłanie tekstu pozostaje oczywiste, tym bardziej dla nas chrześcijan, tym bardziej w kontekście wspominania wszystkich wiernych zmarłych.
Psalm responsoryjny: Ps 27, 1.4.7 i 8b i 9a.13-14
Psalm w zasadniczej części odnosi się do sytuacji doczesnej człowieka. Psalmista wyraża swoje przywiązanie do Boga i ufność Jemu. Życie ziemskie jest dla niego pasmem zmagań i cierpienia, zwłaszcza wtedy, kiedy nie odczuwa bliskości swego Pana. Pragnie przebywać w świątyni, bo widzi w niej Boży dom. Świątynia daje mu pewien przedsmak pełnego przebywania z Bogiem w wieczności. Końcówka psalmu stanowi wyznanie wiary w życie po śmierci. Psalm może być doskonałą modlitwą towarzyszącą rozmyślaniom nad przemijalnością tego życia.
Drugie czytanie: 1 Kor 15, 20-24a.25-28
Święty Paweł akcentuje fakt zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, podając go jako główny argument dla naszej wiary w zmartwychwstanie i życie po śmierci. Apostoł dostrzega wyraźną logikę i ciągłość zdarzeń w historii zbawienia. Dzieje ludzkości z woli Bożej konsekwentnie zmierzały do osiągnięcia swojej pełni w osobie i dziele zbawczym Chrystusa. Jego zwycięstwo nad grzechem i śmiercią stanowi odpowiedź Boga na wszystkie pytania historii, zarówno do tego wydarzenia, jak i po nim. Miłosierny Bóg zawsze zwycięża! W każdej sytuacji: powszechnej, globalnej czy najbardziej indywidualnej ostatnie słowo zawsze należy do Niego. Najbardziej dotyczy to życia człowieka, jego grzechu, cierpienia, wreszcie śmierci. W świetle nauki Świętego Pawła, stojąc nad mogiłami naszych bliskich, paradoksalnie możemy czuć się ludźmi szczęśliwymi, zwycięzcami. Ostatecznie paschalne zwycięstwo Jezusa jest zwycięstwem dla tych, którzy w Niego uwierzyli i z Nim związali życie.
Ewangelia: Łk 23, 44-46.50.52-53; 24, 1-6a
Dzień wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych wręcz domaga się, aby refleksją sięgnąć do wydarzeń paschalnych dzieła zbawczego Jezusa Chrystusa. Śmierć bliskich i świadomość własnego odejścia z tego świata rodzi w człowieku niepokój i pytanie, co będzie dalej? Co jest za progiem śmierci? Jeśli jest życie, to czy stanie się ono moim udziałem? Czy zło, którego dopuściłem się w życiu nie przeszkodzi w spotkaniu z Bogiem? Tego rodzaju pytania pojawiają się nawet w najbardziej pobożnych i wierzących duszach. I jest to czymś normalnym, bo przecież strach wobec śmierci zapisany jest w naturze człowieka. Jezus umarł i zmartwychwstał, ale wcześniej zapewnił, że kto wierzy w Niego, nie umrze, ale będzie miał życie wieczne (J 6, 47). Następnie Święty Paweł powie, że jeżeli razem z Chrystusem umarliśmy, razem z Nim zmartwychwstaniemy (por. Rz 6, 3-5) i jeżeli Jezus nie zmartwychwstał, daremna jest nasza wiara (1 Kor 15, 14). Jesteśmy powołani do zmartwychwstania i życia w wiecznej szczęśliwości. Jest to dar Boży wysłużony ogromną ceną cierpienia i śmierci krzyżowej Syna Bożego. On żył, umierał, był pochowany, zmartwychwstał i żyje wiecznie. I znowu ten sam apostoł Paweł powie, że Jezus był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. Jeśli mowa o wszystkim, to również o zmartwychwstaniu i chwale wiecznej. Rozmyślanie nad męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa buduje wiarę, ożywia nadzieję, rodzi pragnienie pokornej miłości.
II Msza
Pierwsze czytanie: Dn 12, 1-3
Przeżywanie uroczystości, świąt, wspomnień w roku liturgicznym posiada wieloraki cel. Jednym z nich jest towarzyszenie Matki Kościół swoim dzieciom, nie tylko we właściwym, głębokim przeżywaniu chrześcijańskich misteriów, ale również w dojrzałym przyjmowaniu egzystencjalnych prawd i doświadczeń, niejednokrotnie bardzo trudnych. Do tych ostatnich z pewnością należy fakt śmierci. W dniu wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych Kościół pochyla się nad tymi fragmentami Bożego słowa, które pomagają przyjąć właściwą postawę wobec doświadczenia śmierci, zarówno własnej, jak i bliskich osób. Pomocą służy w tym lektura Księgi Daniela, najbardziej apokaliptycznego pisma Starego Testamentu. Chociaż w interesującym nas krótkim fragmencie znajdujemy elementy grozy: ucisk, jakiego nigdy wcześniej nie było, hańba i wieczna odraza jako los pośmiertny dla niektórych, to jednak w wypowiedzi proroka górują treści niosące radość i nadzieję. Po raz kolejny spotykamy się z prawdą, że pragnieniem Boga jest zbawić wszystkich ludzi, gdyż mowa jest o całym narodzie: naród twój dostąpi zbawienia. Nawet jeżeli z winy ludzi pragnienie Stwórcy może napotkać trudności w spełnieniu się, Bóg nigdy nie przestanie pragnąć i jest to pragnienie Ojca jednocześnie miłosiernego i wszechmogącego…
Psalm responsoryjny: Ps 42, 2-3.5; Ps 43(42), 3.4
Psalmista wyraża tęsknotę człowieka za Bogiem, swoim Stwórcą. Jego duszę rozrywa ból. Ukojeniem cierpienia jest przebywanie w świątyni, Bożym domu. Człowiek Starego Testamentu wierzył, że jedynie w sanktuarium jerozolimskim można spotkać się z Bogiem: poprzez pielgrzymowanie, modlitwę, złożenie ofiary. Nie posiadał on jeszcze wiary w zmartwychwstanie i życie po śmierci, dlatego dla uciszenia głębokich duchowych pragnień musiała wystarczyć mu namiastka w postaci kultu świątynnego. Jakże inna jest sytuacja chrześcijan. Wiara w zmartwychwstanie i życie wieczne pozwala zupełnie inaczej przeżywać tęsknotę za Bogiem i pragnienie zjednoczenia się z Nim. Być może modlitwa starotestamentalnego psalmisty pomoże nam docenić niezwyczajną łaskę, której jesteśmy uczestnikami.
Drugie czytanie: Rz 6, 3-9
W tym szczególnym dniu tematem dominującym w liturgii słowa jest zmartwychwstanie Jezusa i nasze zmartwychwstanie. Autorzy natchnieni nie tylko karmią naszą wiarę w życie po śmierci, ale też ukazują na momenty ważne na drodze osiągnięcia udziału w chwale Chrystusa. Święty Paweł w posłaniu do Rzymian rozważa nad znaczeniem chrztu w życiu człowieka. Chrzest jest tym ważnym momentem w życiu każdego z nas, w którym wchodzimy w ścisły nierozerwalny związek z Jezusem Chrystusem. Chrzest jest początkiem drogi, której finałem będzie zmartwychwstanie do życia wiecznego w niebie. Chrzest to moment ważny, to wydarzenie największej wagi w ziemskim życiu. To wydarzenie z wiecznymi następstwami, pomimo iż dokonuje się w doczesności. W chwili przyjęcia tego sakramentu stajemy się dziećmi Bożymi, przeznaczonymi do życia wiecznego. Potencjalnie już wtedy i poprzez całe doczesne życie uczestniczymy w wiecznej chwale Bożej. Nasi bliscy zmarli byli ochrzczeni i my przeżywający ich odejście też jesteśmy ochrzczeni, a więc…. Warto nieustannie wspominać to wydarzenie z początku naszego życia. Warto rozmyślać nad jego znaczeniem, bo to stanowi zapłon dla nadziei tak bardzo nam potrzebnej w życiu i kieruje wzrok ku horyzontom wieczności.
Ewangelia: J 11, 32-45
Ewangelie relacjonują trzy przypadki wskrzeszenia zmarłych, których dokonał Jezus. Są to wydarzenia zasługujące na podziw czytelników Ewangelii i z pewnością jeszcze większe wrażenie wywarły na żywych świadkach. Dla wielu były potrzebne dla wzbudzenia wiary w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego, o czym świadczy chociażby relacja o wskrzeszeniu Łazarza. Niewątpliwie opisy te ożywiają również wiarę w Jezusa u czytelników Ewangelii. Należy jednak zauważyć, że wszystkie wskrzeszone przez Jezusa osoby znowu po pewnym czasie umarły i z pewnością nie było wtedy w pobliżu Jezusa, który wskrzesiłby je ponownie. Ewangelie nic o tym nie wspominają. Widzimy więc, że wskrzeszenia, których dokonywał Jezus, były przejawem Jego wielkiej mocy, ale nie było to jeszcze ostatnie słowo Zbawiciela. O wiele większą moc okazał, kiedy sam powstał z martwych i również o wiele większą moc i miłość okazuje, kiedy nieskończone rzesze ludzi wskrzesza do życia już na zawsze, już na wieki. Każdy z nas dostąpi o wiele większej miłości i mocy naszego Pana, niż doświadczyli tego w ziemskim życiu Łazarz, córka Jaira i młodzieniec z Nain.
III Msza
Pierwsze czytanie: Mdr 3, 1-6.9
Fragment Księgi Mądrości, najmłodszego z pism starotestamentalnych, cechuje właściwość polegająca na tym, że dotykając prawd eschatologicznych, jednocześnie głosi katechezę na temat życia ziemskiego. Chociaż prawda o zmartwychwstaniu i przeznaczeniu człowieka do życia wiecznego w pełni zakrólowała dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, to jednak w ostatnich chronologicznie pismach Starego Testamentu jest już wyraźnie obecna. Autor Księgi Mądrości wyraża radość z poznania tej prawdy i głosi pełną nieśmiertelności nadzieję. Po długiej epoce i całych pokoleniach ludzi, którzy nie potrafili wychylić głowy poza skraj doczesności, było to zapewne rewolucyjne objawienie. Ważne, aby nigdy tej rewolucyjności nie utraciło także i dziś, kiedy z prawdą o zmartwychwstaniu mogliśmy zbytnio oswoić się, gubiąc ją w mnóstwie zalewających nas codziennie informacji. Autor natchniony wskazuje też na życie zjednoczone z Bogiem i Jego wolą, jako na sposób i drogę osiągnięcia szczęścia wiecznego. Bogu najbardziej podoba się pełnienie sprawiedliwości, ufność Jemu i życie wierne w miłości. Dla żyjących tak ma łaskę i miłosierdzie. Oni też wiecznie będą przy Nim trwali. Dla stojących dziś nad mogiłami bliskich treści te niosą nie tylko pocieszenie, ale mogą też stać się przełomowymi w życiu.
Psalm responsoryjny: Ps 103, 8 i 10.13-14.15-16.17-18
Psalmista wychwala Boże miłosierdzie, zwracając jednocześnie uwagę na kruchość i przemijalność człowieka. Słabość człowieka powoduje, że jest on całkowicie zależny od Boga. Nie jest to jednak zależność niewolnicza, ale relacja zbudowana na nieskończonej miłości Stwórcy do swego stworzenia. Jednak nie tylko z powodu swojej przemijalność człowiek potrzebuje Bożej opieki. Jeszcze bardziej spodziewa się on Bożego miłosierdzia z powodu swoich grzechów. Boże miłosierdzie jest i zawsze będzie większe od ludzkiej słabości. Znaczenie tej prawdy w szczególny sposób można odczuć w dniu wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych.
Drugie czytanie: 2 Kor 4,14 – 5, 1
W drugim czytaniu podczas wszystkich Mszy Świętych, ofiarowanych dziś Bogu, spotykamy się ze Świętym Pawłem i jego nauką o zmartwychwstaniu Jezusa i wskrzeszeniu do życia wiecznego tych, którzy w Niego wierzą. Razem z Apostołem rozważaliśmy już nad zmartwychwstaniem Jezusa w kontekście historii zbawienia, zwróciliśmy też uwagę na związek sakramentu chrztu z paschalnym zwycięstwem Chrystusa, a teraz mamy możliwość zastanowić się nad napięciem zachodzącym pomiędzy życiem doczesnym człowieka i jego przeznaczeniem do chwały wiecznej. Święty Paweł stara się uświadomić i jednocześnie objaśnić kontrast istniejący pomiędzy tym, co doczesne a tym, co wieczne. Udział w wiecznej chwale Bożej jest wartością tak wielką, tak niezwykłą, że dla jej osiągnięcia warto ponieść każdą ofiarę. Cierpienia życia ziemskiego nie posiadają żadnego znaczenia w porównaniu z tym, co Bóg dla nas przygotował. Życie doczesne jest etapem koniecznym do przejścia, aby spotkać się z Bogiem. Być może nazbyt często czujemy się strudzonymi wędrowcami na tej ziemi, ale przecież tak naprawdę pielgrzymujemy do domu naszego Ojca, a wtedy nasz trud nie pozostaje daremny.
Ewangelia: J 14, 1-6
Trzecia Msza w dniu wspomnienia wszystkich wiernych zmarłych sprawowana jest zazwyczaj wieczorem, a więc na koniec dnia. Przeżywszy ten niezwyczajny dzień, mając za sobą odwiedziny może nie jednego cmentarza i nie jednej mogiły, napełnieni bogactwem przemyśleń, nie zawsze radosnych, słyszymy na koniec jakże ważne słowa naszego Pana: Niech się nie trwoży serce wasze, (…) idę przygotować wam miejsce, przyjdę i zabiorę was, abyście byli tam, gdzie Ja jestem. Wydaje się, że słowa te stanowią najlepszą puentę dzisiejszego dnia. Jesteśmy chrześcijanami, wierzymy w Jezusa Chrystusa, poprzez chrzest weszliśmy w zjednoczenie z Nim i wkroczyliśmy na drogę zbawienia. Nasza wiedza na temat przeznaczenia człowieka jest o wiele większa niż u pytającego Filipa. Czy możemy się jeszcze lękać o los naszych bliskich zmarłych? Czy możemy aż tak bardzo bać się własnej śmierci? Czy jest jeszcze miejsce na smutek w naszej chrześcijańskiej wierze? Niech się nie trwoży serce wasze!
[dzien 3]
Wtorek, 3.11.2015 r.
Pierwsze czytanie: Rz 12, 5-16a
Apostoł Narodów przekazuje gminie wierzących w Rzymie, a tym samym wszystkim wyznawcom Chrystusa swoiste kompendium chrześcijańskiego życia. Jego wypowiedź jest skondensowana i każde z występujących tam wskazań domaga się dłuższej refleksji. Zwróćmy uwagę jedynie na niektóre, częściej pojawiające się elementy wypowiedzi Świętego Pawła. Pierwszym rzucającym się w oczy terminem jest miłość. Ma być ona braterska i nieobłudna. Są to typowe cechy chrześcijańskiej miłości, które nie podlegają zmianom, niezależnie od epoki, kultury i zaistniałej sytuacji. Jest to pierwsze i podstawowe świadectwo autentyczności Ewangelii i jej wyznawców. Następnie skromność i prostota. Wartości te nigdy nie były zbyt popularne w historii, tym bardziej w obecnych czasach posiadają utrudnione prawo bytu. A jednak łagodność i pokora serca to wartości, do których wzywał Jezus, wskazując na samego siebie jako na przykład do naśladowania, co stanowi najlepszą rekomendację dla przyjęcia takiej, a nie innej postawy w życiu. Święty Paweł wzywa też do wytrwałej modlitwy. Wytrwałość równa jest w tym wypadku z wiernością, a ta ostatnia jest czymś jedynym, zależnym od człowieka w jego stawaniu przed Panem. I wreszcie gorliwość, której nie może zabraknąć, jeżeli poważnie chcemy traktować naszą wiarę.
Psalm responsoryjny: 131,, 1.2-3
Krótki Psalm 131 nosi nazwę Odpoczynek w Bogu, ale też wyraża pełną pokory i prostoty modlitwę człowieka przed swoim Panem. Tylko człowiek pokorny, łagodny, prosty może na tyle odnaleźć Boga, na tyle związać się z Nim, że przyniesie mu to radość i wewnętrzny pokój. Psalm może stanowić odpowiedź człowieka, który zrozumiał i przyjął nauczanie Świętego Pawła z dzisiejszej lekcji.
Ewangelia: Łk 14, 15-24
W opinii niektórych komentatorów przypowieść o wielkiej uczcie w redakcji Łukasza odzwierciedla sytuację z historii zbawienia, mając na uwadze naród Izraela, który nie skorzystał z Bożego zaproszenia do osiągnięcia zbawienia w osobie i dziele Jezusa Chrystusa, natomiast narody pogańskie z radością przyjęły to zaproszenie. Z pewnością można zgodzić się z takim rozumowaniem, jednak wydaje się, że naukę Jezusa bardziej niż do historii zbawienia z przeszłości, należy odnieść do obecnej sytuacji wiary każdego chrześcijanina z osobna. Wiara w życiu Kościoła jako wspólnoty i wiara w osobistym życiu jego członków bardzo często traci dynamikę, rozpływa się w biegu codziennych wydarzeń i sytuacji. Chrześcijanie pochłonięci codziennymi problemami często tracą właściwą hierarchię wartości, stawiając Boga na drugim, trzecim, dziesiątym miejscu, albo zupełnie Go ignorując. Przypowieść stanowi więc ostrzeżenie dla wspólnoty wierzących. Jest także pozytywna jej strona. Z nauki Jezusa emanuje na wszystkie strony uniwersalizm zbawienia. Gospodarz wręcz zmusza do skorzystania z jego gościnności. Jest on obrazem Boga oferującego zbawienie wszystkim ludziom. Wolno więc zakładać, że uczyni On wszystko, a nawet jeszcze więcej, aby każdy mógł się zbawić. No, jednak tak samo jak ma to miejsce w fabule przypowieści, istnieje nienaruszalna wolność wyboru ze strony człowieka. Oby nie okazała się ona wrogiem człowieka w tym przypadku…
[dzien 4]
Środa, 4.11.2015 r.
I czytanie: Rz 13, 8-10
Niewątpliwie miłość jest najczęściej występującym słowem w tym krótkim fragmencie Listu do Rzymian. W trzech zaledwie wersetach termin ten występuje aż pięć razy w różnych formach gramatycznych. Apostoł Paweł nie spotkał Jezusa w Jego ziemskim życiu, ale jednak bardzo mocno był związany z Jego osobą. Z tej więzi czerpał miłość, o której świadczył nie tylko w swoim nauczaniu, ale przede wszystkim postawą apostolskiego życia. Dla głoszenia Ewangelii, dla zakładania i rozwoju chrześcijańskich wspólnot niejednokrotnie zdobywał się na heroiczną miłość. Uciążliwe podróżowanie, spotykane niebezpieczeństwa, niezrozumienie, więzienie i kamienowanie, wreszcie męczeńska śmierć stanowią w pełni wiarygodną legitymację wyjątkowej miłości w życiu Pawła. Ten człowiek posiadał pełne prawo mówić o miłości, nie będąc w tym gołosłownym. Dlatego nie kunszt literacki i nie głębia teologiczna zapewniają poczytność i uznanie literatury Pawłowej, ale głównie autentyczne, przepojone miłością życie jej autora. Wydaje się, że idąc tym tropem, należałoby szukać sposobów na „atrakcyjność” współczesnego Kościoła. Świat ciągle potrzebuje świadków. Stwierdzenie dosyć banalne, oczywiste. A jednak często sprawy najbardziej oczywiste w codzienności przestają być takimi…
Psalm responsoryjny: Ps 112, 1-2.4-5.9
Psalm responsoryjny jako odpowiedź ludu Bożego na treść usłyszanego słowa koresponduje z Pawłowym wezwaniem do wzajemnej miłości. Śpiewający psalm nazywają się szczęśliwymi z powodu życia według zamysłu Pana. Szczęściem i dumą jest też dla nich zdolność do uczynków miłosierdzia względem bliźnich. W myśl nauki Jezusa przykazanie miłości Boga i bliźniego na zawsze pozostaje najważniejszym.
Ewangelia: Łk 14, 25-33
Pismo Święte należy czytać uważnie i z namysłem, wnikać w jego treść, bo jest to przecież słowo Boże. Dotyczy to całej Biblii, ale istnieją w niej fragmenty, w przypadku których powierzchowna lektura może szczególnie zemścić się zniechęceniem do świętego tekstu. Dotyczy to również czytanego dziś w liturgii urywku Ewangelii. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Jezus jest władczy i despotyczny, że nie liczy się z więzami rodzinnymi, z więzami pokrewieństwa, że zupełnie nie szanuje wolności osobistej człowieka. Wszystkich i wszystko chce mieć dla siebie, nieważne za jaką cenę ze strony człowieka. Jest to jednak wrażenie całkowicie mylne. Nasz Zbawiciel nigdzie nie występuje przeciw ludzkim więzom miłości, tym bardziej miłości pomiędzy członkami rodziny. Wręcz przeciwnie, z całą mocą dowartościował przykazanie miłości bliźniego (Łk 10, 27). Jezus ma na uwadze jedynie większą miłość, albo inaczej mówiąc, właściwą hierarchię w miłowaniu. Pozwala, zachęca, a nawet nakazuje miłować bliźnich jak siebie samego, ale względem siebie oczekuje miłości jeszcze większej. Chce być na pierwszym miejscu! I to jest jak najbardziej logiczne, bo jest Bogiem. Bogiem dla nas jest to, co jest na pierwszym, najważniejszym miejscu w życiu, dla czego, czy dla kogo gotowi jesteśmy życie dać. Jeżeli Bóg jest na drugim, trzecim czy dziesiątym miejscu w hierarchii naszych cenności, to chociaż nigdy Bogiem nie przestanie być, to jednak dla nas nie jest już Bogiem. Bogiem staje się wtedy coś innego, czy ktoś inny. Czy Bóg, w którego wiarę deklaruję, rzeczywiście jest moim Bogiem?
[dzien 5]
Czwartek, 5.11.2015 r.
Pierwsze czytanie: Rz 14, 7-12
Święty Paweł dokonuje ciekawego zestawienia dwóch na pozór różnych tematów: przynależności człowieka do Pana i jego relacji w stosunku do bliźnich. Kontekstem dla wypowiedzi apostoła było spożywanie/niespożywanie takich czy innych pokarmów przez członków gminy i poszczenie/nieposzczenie w określone dni. Można podziwiać umiejętność płynnego przejścia od spraw codziennych, mało ważnych do istotnych, najbardziej wzniosłych prawd duchowych. Po raz kolejny uwidacznia się ścisły, głęboki związek Pawła z Chrystusem, którego zawsze stawiał w centrum swojego życia i posługi apostolskiej. Jak sam powie w innym miejscu: dla mnie żyć to Chrystus. To przekonanie głosił całym życiem, starając się zaszczepić je w świadomość tych, do których był posłany. Tak więc nieistotny w gruncie rzeczy spór o spożywanie pokarmów staje się punktem wyjścia dla uświadomienia chrześcijanom w Rzymie, i nie tylko, że wszyscy należą do Chrystusa, że ta przynależność nie posiada wymiernych granic, że ma ona miejsce już w doczesności z przedłużeniem w wieczność, że została okupiona najwyższą ceną śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Jest to prawda niezwykła i jedynie w jej świetle wszystko nabiera odpowiednich kształtów i znaczenia. Jesteśmy wieczną własnością Pana! Czy wierzymy w to?
Psalm responsoryjny: Ps 27, 1.4.13-14
Psalmista wyraża pragnienie bliskiej więzi z Bogiem. Świątynia jest dla niego miejscem, gdzie najbardziej może odczuwać bliskość Stwórcy. W jego czasach prawda o życiu wiecznym w niebie nie była jeszcze objawiona. Dla chrześcijanina świątynia również stanowi miejsce spotkania z Panem, ale też przypomina o przeznaczeniu do wiecznego i pełnego przebywania z Bogiem. Umiłowanie miejsc świętych może wyrażać autentyczną tęsknotę za niebem, podobnie jak omijanie świątyni może stawiać w wątpliwość wiarę w wieczne spotkanie się z Bogiem po śmierci.
Ewangelia: Łk 15, 1-10
Rozdział piętnasty Ewangelii Łukasza w całości poświęcony jest tematowi Bożego miłosierdzia. To właśnie tutaj spotykamy się z jednym z najbardziej znanych i popularnych fragmentów Pisma Świętego, z przypowieścią o miłosiernym Ojcu, choć wielu, zupełnie niesłusznie nazywa ją przypowieścią o marnotrawnym synu. Niestety, przypowieść ta nie została włączona w cykl czytań dni powszednich, a szkoda. Występuje za to w okresie Wielkiego Postu i w cyklu niedzielnym „C”. Mamy natomiast możliwość pochylić się nad początkiem wspomnianego rozdziału piętnastego, który również bardzo wyraźnie, nie mniej niż nieobecna przypowieść, traktuje o tym bardzo drogim dla nas przymiocie Bożym. Jezus, podobnie jak w wielu innych miejscach, posługuje się hiperbolą. W rzeczywistości raczej nikt aż tak przesadnie nie cieszy się z odnalezienia jednej owcy, a jeżeli już ta radość ma miejsce, to z pewnością nie jest większa niż zadowolenie z posiadania stada w liczbie dziewięćdziesięciu dziewięciu sztuk. Hiperbola zazwyczaj ma na celu wyakcentowanie konkretnej prawdy, idei i niewątpliwie prawda o tym, że Bóg jest miłosierny dla nas grzeszników, jak najbardziej na takie podkreślenie zasługuje. Wydaje się jednak, że oprócz tego nierealność opowiedzianej sytuacji pragnie zwrócić naszą uwagę na brak logiki, naszej ludzkiej, ziemskiej logiki w postępowaniu Boga. Taka logika byłaby bowiem największym szkodnikiem dla dobroci naszego Ojca, co jasno pokazują „uporządkowane” relacje międzyludzkie. O to chodzi, że prawdziwe miłosierdzie jest nieskończone, bezgraniczne, totalne i nie cierpi żadnych granic, warunków, umów czy ograniczeń. Takim jest właśnie miłosierdzie Boże dla grzeszników jako dar Ojca dla swoich dzieci i jako wielki ideał do naśladowania w relacjach pomiędzy nimi.
[dzien 6]
Piątek, 6.11.2015 r.
Pierwsze czytanie: Rz 15, 14-21
Czytany dziś fragment Listu do Rzymian można przyjąć jako pokorne świadectwo Świętego Pawła odnośnie do swojej apostolskiej posługi. Pokorę należy rozumieć tutaj w jej właściwym znaczeniu, to znaczy jako stawanie w prawdzie, zarówno wobec siebie, jak i względem adresatów skierowanego posłania. Apostoł rozpoczyna od pochwały odbiorców swego listu. Czyni to w sposób jak najbardziej szczery, wspominając jednocześnie o wcześniejszym napomnieniu. Z pewnością szczere i obiektywne podejście wyrażone w korespondencji procentowało później podczas pobytu Pawła w Rzymie. Następnie Paweł przechodzi już do właściwego świadectwa swojej pracy misyjnej. W rzeczywistości jednak nie jest to raport o apostolskich dokonaniach, ale kolejne głoszenie i wysławianie osoby Jezusa Chrystusa. Mówi jedynie o tym, czego Chrystus dokonał przez niego. Dla Pawła jest to powodem do chlubienia się w Chrystusie Jezusie przed Bogiem. Pokora apostoła przejawia się więc w tym, że Jezusa stawia zawsze na pierwszym miejscu, czyni Go centrum swojego życia, swojego powołania, będąc przy tym pełnym życzliwości dla tych, którym głosi Ewangelię. Tak więc zachodzi bardzo ważna korelacja: pokora wymaga postawić w centrum Jezusa i wszystko do Niego odnieść, ale też Jezus jest dla wszystkich wzorem i źródłem pokory.
Psalm responsoryjny: Ps 98, 1.2-3ab.3cd-4
Śpiewający w czasie liturgii psalm responsoryjny, postępują w ślad za Świętym Pawłem sławiącym Jezusa Chrystusa. Psalmista w centrum stawia osobę Boga i na Jego cześć śpiewa pochwalną pieśń. Zawsze w historii zbawienia istnieli ludzie, którzy całkowicie i bez reszty potrafili zachwycać się Bogiem. Również i dzisiaj można takich spotkać. Chciałoby się, aby było ich jak najwięcej, a jeszcze bardziej chciałoby się, aby każdy z nas należał do ich grona.
Ewangelia: Łk 16, 1-8
Mamy przed sobą dosyć trudną dla właściwego zrozumienia przypowieść Jezusa, nazywaną niekiedy „crux egzegetorum”. Chodzi o to, że Jezus, opowiadając tę historię, nie tylko pochwalił niemoralne zachowanie jej głównego bohatera, ale nadto stawia go jako wzór do naśladowania dla swoich uczniów. Otóż, uczynki zarządcy rzeczywiście były niemoralne i Jezus żadną miarą nie próbuje temu zaprzeczyć, co więcej, do samego końca przypowieści ekonom nazywany jest nieuczciwym. Dlatego Jezus w rzeczywistości nie zamierza chwalić jego nieuczciwości, a jedynie z uznaniem odnosi się do jego przedsiębiorczości, do tego, że w bardzo kryzysowym dla siebie momencie nie poddał się, nie powiesił głowy i nie machnął ręką, ale od razu, z pełnym zaangażowaniem i werwą szukał wyjścia z trudnego położenia. Właśnie od tej strony jawi się, bardziej niż przykładem, zawstydzeniem dla chrześcijan, którzy w praktykowaniu swojej wiary, napotykając codzienne trudności, bardzo często poddają się gnuśności i zniechęceniu. W codzienności niemal na każdym kroku można spotkać się z sytuacją, kiedy ludzie dla swoich doczesnych korzyści, niejednokrotnie mrocznych, niemoralnych, grzesznych gotowi są na wielkie poświęcenie, ofiarę z własnego zdrowia, a nawet życia, pomimo iż posiadają większą czy mniejszą świadomość przemijalności tego, o co tak bardzo się dobijają. Tymczasem chrześcijanom, którzy powołani są do budowania Królestwa Bożego na ziemi, którzy zdążają do wiecznej szczęśliwości przebywania z Bogiem tak trudno nieraz zdobyć się na dynamizm, na poświęcenie, na szaleństwo dla sprawy, na którą przecież sami dobrowolnie się zgodzili.
[dzien 7]
Sobota, 7.11.2015 r.
Pierwsze czytanie: Rz 16, 3-9.16.22-27
W zakończeniu listu Święty Paweł imiennie wymienia konkretne osoby, kierując do nich osobiste pozdrowienie. Chociaż swoje pismo kierował do chrześcijan w Rzymie jako do wspólnoty, to jednak nie pominął też aspektu indywidualnego. Odnosi się wrażenie doskonałej proporcji pomiędzy tym, co wspólne i powszechne a tym, co indywidualne i osobiste. Z pewnością można w tym odnaleźć wzór do naśladowania relacji we współczesnych wspólnotach wierzących. Kościół jest wspólnotą ze swej natury i tej prawdy nie wolno zagubić czy zniekształcić. Jeśli zbytnio dochodzą do głosu sprawy partykularne, prywatne, osobiste, przynosi to uszczerbek w życiu wspólnoty. Szkoda, że nie zawsze owa zależność jest w porę dostrzegana… Może jednak zaistnieć odwrotna sytuacja, kiedy dla spraw wielkich, powszechnych, globalnych krzywdzi się i wykorzystuje konkretnych ludzi, którzy dla sprawy Kościoła rzeczywiście oddają swoje życie. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na piękne, pełne wdzięczności świadectwo Pawła o Pryscyli i Akwili. To małżeństwo zniosło wiele trudów dla powstawania i rozwoju wspólnot chrześcijańskich u początków Kościoła, i Paweł nie tylko był im za to osobiście wdzięczny, ale też potrafił tę wdzięczność publicznie wyrazić. Kościół jest powszechny, ale tworzą go konkretni ludzie.
Psalm responsoryjny: Ps 145, 2-3.4-5.10-11
Psalmista wychwala wielkość i dobroć Boga. Jest zachwycony swoim Panem. Nie tylko sam oddaje Mu cześć, ale zaprasza do tego całą przyrodę, wszystkie narody i pokolenia. Pragnie czynić to każdego dnia i po wieczne czasy. Nieustanne chwalenie Boga wyraża wierność chwalącego wobec Stwórcy, a wierność jest chyba tym, czego Bóg od nas najbardziej oczekuje i być może czymś jedynym, co możemy Mu dać. Nawet kiedy grzeszymy. Każdorazowy powrót do Boga, każde kolejne staranie się by nie upaść, każda następna próba adoracji, stanowi wyraz naszej wierności Jemu.
Ewangelia: Łk 16, 9-15
Czytany dziś w liturgii fragment Ewangelii jest wyraźnym nawiązaniem do przypowieści o nieuczciwym zarządcy, czytanej wczoraj i stanowi jej jeszcze jedno wyjaśnienie. Zarządca wykorzystał dobra materialne dla czynienia dobra w życiu innych ludzi, nawet jeśli postępował nieuczciwie i z czysto egoistycznych pobudek. Nauka Jezusa stara się uwolnić chrześcijan od kompleksów wobec dóbr materialnych. W życiu ludzi wierzących, szczególnie osób zakonnych, które złożyły ślub ubóstwa, może pojawić się dylemat: czy mogę posiadać pieniądze lub inne cenności, a jeżeli już, to w jakich ilościach i jak z tego korzystać? Tego typu rozterki mogą spowodować realny konflikt sumienia. Nauka Jezusa na ten temacie wydaje się być jasna i oczywista. Dobra materialne, niezależnie jakiego rodzaju, powinny służyć do czynienia, do pomnażania dobra wokół siebie, do pomagania bliźnim. Postępując w tym kluczu, celem nie będzie ubóstwo życiowe samo dla siebie, ale odwrotnie, celem powinno być gromadzenie jak największej ilości bogactwa, nazywanego tutaj mamoną, po to, aby nadać jemu odpowiedni kierunek, aby przeznaczać go dla potrzebujących. Mamona na zawsze pozostaje mamoną. Jeżeli w życiu ucznia Bóg pozostaje na pierwszym, najważniejszym miejscu, to wszystko, również mamonę poświęci on dla pełnienia Jego woli. Jeśli natomiast mamona zajmie pierwsze miejsce w życiu człowieka, to wtedy dla niej gotowy jest on poświęcić wszystko, w tym również Boga….
[dzien end]