Niedziela, 29.10.2017 r.
Pierwsze czytanie: Wj 22,20-26
Dzisiejsze pierwsze czytanie to fragment prawa moralnego, jakie Jahwe dał swemu ludowi. Jest to jednak fragment niezwykły, ukazuje bowiem, jak wielka jest miłość Boga do człowieka, zwłaszcza tego, który szczególnie jej potrzebuje. Często błędnie wyobrażamy sobie Boga Starego Testamentu jako surowego Sędziego, natomiast Boga Nowego Testamentu jako miłosiernego Ojca, podczas gdy jest to jeden i ten sam Bóg. Jego miłość i miłosierdzie obecne są także w Starym Testamencie, czego dowodem jest m.in. właśnie ten fragment z Księgi Wyjścia. Jahwe, dając ludowi przepisy prawa, pragnie, aby również relacje między jego członkami opierały się na wzajemnej miłości i miłosierdziu. Dlatego też nie pozwala źle traktować cudzoziemców, którzy w obcej ziemi nie byli chronieni żadnym prawem. Izraelici sami do niedawna byli cudzoziemcami w Egipcie i na własnej skórze doświadczyli złego traktowania aż po niewolę. Jahwe bierze także pod opiekę wdowy i sieroty, czyli osoby również pozbawione praw. Nie pozwala wyrządzać im krzywdy, gdyż osobiście pomści każdą niewinnie skrzywdzoną istotę, gładząc winowajcę. Jahwe zakazuje także lichwy wobec ubogich – za pożyczone pieniądze nie można domagać się odsetek. I jeszcze jeden przejaw troski Jahwe o człowieka: „Jeśli weźmiesz w zastaw płaszcz twego bliźniego, winieneś mu go oddać przed zmierzchem słońca, bo jest to jedyna jego szata i jedyne okrycie jego ciała podczas snu” (22,25-26). Wieczory i noce na pustyni są zimne, Bóg troszczy się więc nawet o to, by nikt nie cierpiał z powodu chłodu i miał się czym przykryć w nocy, przez co w sposób szczególny przypomina kochającą matkę, która podczas snu swych dzieci czuwa, by były dobrze okryte i nie marzły. Co więcej, Jahwe zapewnia kilkakrotnie, że jeśli ktokolwiek z niewinnie cierpiących będzie się przed Nim żalił, na pewno zostanie wysłuchany i pomszczony, Ojciec bowiem nie będzie bezczynnie patrzył na krzywdę swych dzieci, zwłaszcza tych najmniejszych i najsłabszych.
Psalm responsoryjny: Ps 18,2-3a.3bc-4.47.51ab
W dzisiejszym psalmie psalmista, który okazuje się królem, wielbi Jahwe za Jego opiekę nad sobą. Wyznaje, iż miłuje Jahwe, który jest jego mocą i skałą dającą mu schronienie. Nazywa Go także tarczą i obroną. Skała i tarcza symbolizowały rzeczywiście ochronę, zatem psalmista musiał doświadczyć wyjątkowej łaski Jahwe, którego pomocy wzywał i został wyzwolony od nieprzyjaciół – Bóg w swojej łaskawości pozwolił mu odnieść wielkie zwycięstwa nad nimi. Fakt ten sprawia, iż psalmista – król uważa Boga za godnego chwały, dlatego wywyższa i błogosławi swego Zbawcę.
Drugie czytanie: 1Tes 1,5c-10
W dzisiejszym drugim czytaniu Paweł Apostoł kieruje słowa uznania dla postawy Tesaloniczan. Do tej pory działali misjonarze, teraz pojawiają się sami nawróceni, którzy stają się ich naśladowcami w głoszeniu Ewangelii, ale także w znoszeniu ucisku. Przyjęli to wszystko z radością Ducha Świętego. Nasuwają się tu na myśl inne słowa św. Pawła skierowane do Rzymian: „Skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8,17). Cierpienie i radość Ducha Świętego nabierają dla wierzących głębszego znaczenia przez uczestnictwo w misterium paschalnym; są cechami życia ukształtowanego na wzór Jezusa Chrystusa. Takim też było życie Pawła, stąd też niewątpliwie zasługiwało na naśladowanie. Dzięki Tesaloniczanom Ewangelia rozprzestrzeniała się po Achai i Macedonii. Stali się wzorem nawrócenia od bożków pogańskich do jedynego, prawdziwego Boga, aby służyć tylko Jemu i oczekiwać powtórnego przyjścia Syna Bożego, którego Ojciec posłał na świat jako Zbawiciela.
Ewangelia: Mt 22,34-40
Dzisiejszy fragment Ewangelii Mateuszowej nawiązuje w pierwszych słowach do perykopy poprzedzającej go – Mt 22,23-33, gdzie saduceusze wystawili Jezusa na próbę w kwestii zmartwychwstania, którego oni nie uznawali. Jezus jednak wybrnął z sytuacji, pokazując im ich błędne myślenie i zadziwiając tłumy. Faryzeusze dowiedziawszy się o tym, także postanowili wystawić Jezusa na próbę. Zgromadziwszy się więc razem z uczonymi w Piśmie, pytali Jezusa, które z przykazań Prawa jest najważniejsze. Trzeba tu jednak podkreślić, że z całą pewnością nie chodziło im o żadne z przykazań Dekalogu, ale o jedno z 613 przykazań, którymi ich tradycja obwarowała Torę, spychając tym samym główne przykazania, dane przez Jahwe, na tor boczny. Jednak także tym razem Jezus wykazuje się niezwykłą mądrością wobec ich głupoty i podstępu i przywołuje przykazanie, także dane niegdyś przez Jahwe, przykazanie miłości Boga (Pwt 6,5) i bliźniego (Kpł 19,18), o którym oni już właściwie nie pamiętają zaślepieni fanatycznym wręcz przestrzeganiem reguł wymyślonych przez samych siebie. Właśnie te dwa przykazania miłości Jezus uznaje za najważniejsze – co zresztą widać doskonale w Jego nauczaniu i postępowaniu – i przypomina, że na nich opiera się cała nauka Prawa i Proroków.
[dzien 2]
Poniedziałek, 30.10.2017 r.
Pierwsze czytanie: Rz 8,12-17
Pierwsze czytanie porusza dziś bardzo piękny temat dziecięctwa Bożego, podkreślając przy tym rolę Ducha Świętego. Już na początku Paweł tłumaczy Rzymianom, że życie według ciała, czyli kierowanie się tym wszystkim, co zewnętrzne i przyziemne, prowadzi do śmierci – chodzi tu o pozbawienie się życia wiecznego. To życie zapewni chrześcijaninowi poskramianie tych wszystkich cielesnych popędów z pomocą Ducha Świętego. Człowiek nie jest więc pozostawiony samemu sobie w tej walce. Ci wszyscy, którzy pozwolą Duchowi Świętemu działać w swoim życiu, stają się dziećmi Bożymi. Wiara w Boga, nawrócenie się do Niego, nie pociąga za sobą zniewolenia człowieka, jak ma to miejsce w przypadku większości religii pogańskich; Bóg w zamian oferuje człowiekowi największy dar – dar przybrania za swoje dziecko. Bóg daje się człowiekowi jako Ojciec i to tak bardzo, że pozwala mu nawet na poufałość, na wołanie Abba, Ojcze, czyli Tatusiu. Duch Święty wspiera nas w przekonaniu o tym dziecięctwie Bożym. Paweł idzie jednak jeszcze dalej i pokazuje korzyści wypływające z tego stanu. Skoro każde dziecko dziedziczy po swoich rodzicach, to również w tym przypadku każdy, kto prawdziwie jest dzieckiem Boga, jest też Jego dziedzicem i współdziedzicem Jezusa Chrystusa, który jest Jednorodzonym Synem Bożym. To znaczy, że wszystko, co Ojciec dał Jezusowi, będzie także naszym udziałem. Wszelkie cierpienia i wyrzeczenia znoszone na wzór Chrystusa zapewnią nam udział w Jego chwale.
Psalm responsoryjny: Ps 68,2.4.6-7.20-21
Psalmista w dzisiejszym psalmie ukazuje triumf Jahwe nad Jego wrogami. Ci, którzy Go nienawidzą, zostają rozproszeni, natomiast sprawiedliwych ogarnia radość i wesele w obliczu Boga, który jest miłosierny. Psalmista wylicza zalety Jahwe: jest On ojcem dla sierot, opiekunem wdów, opuszczonym daje dom, a jeńcom pomyślność, wyzwala z niewoli, ratuje od śmierci, bierze na siebie ciężary swego ludu; troszczy się więc o wszystkich, zwłaszcza o tych, którzy najbardziej tego potrzebują. Ci natomiast, którzy są wobec Niego oporni, zostaną sami. Z powodu tak wielkiej łaskawości Jahwe będzie błogosławiony na wieki.
Ewangelia: Łk 13,10-17
Dziś Łukasz ewangelista przekazuje nam relację o uzdrowieniu dokonanym przez Jezusa. W dzień szabatu Jezus, jak każdy pobożny Żyd, przebywał w synagodze. Dowiadujemy się, że nauczał tam. Prawdopodobnie został poproszony o wyjaśnienie fragmentu Tory. Wśród zgromadzonych zauważył kobietę, która od osiemnastu lat chorowała – nie mogła się wyprostować. Jezus nigdy nie pozostawał obojętny wobec ludzkiego cierpienia, dlatego także teraz ulitował się nad kobietą. Trzeba podkreślić, że On sam wychodzi z inicjatywą, nie mamy bowiem żadnej wzmianki, żeby kobieta prosiła Go o uzdrowienie. To On woła ją do siebie i wkładając na nią ręce oznajmia, że jest uzdrowiona. Kobieta natychmiast prostuje się i chwali Boga za cud, którego doświadczyła. Jednak przełożony synagogi nie podziela jej radości i oburzony faktem naruszenia szabatu wygłasza mowę do zgromadzonych, oczekując zapewne, że również oni potępią Jezusa za tak karygodne – zdaniem pobożnych Żydów – przekroczenie przepisów Prawa. Jezus odpowiada natychmiast na zarzut, wytykając jednocześnie obłudę w postawie Żydów. Wykonują oni w szabat bowiem różne czynności wobec swoich zwierząt i nie uważają tego za przekroczenie Prawa. Uzdrowienie człowieka natomiast – które z jednej strony nie było związane z żadną czynnością, gdyż Jezus położył tylko ręce na kobiecie, co wymagało znacznie mniej „wysiłku”, niż odwiązanie zwierzęcia od żłobu i zaprowadzenie do wodopoju, a z drugiej było wielkim dobrem dla człowieka, który przecież jest ważniejszy od zwierząt – uważają za straszne wykroczenie. Słowa Jezusa sprawiły, że Jego adwersarze zawstydzili się, a zgromadzeni w synagodze cieszyli się z dzieł, jakich Bóg dokonywał przez Niego. Po raz kolejny Jezus pokazał, jak bezsensowne jest przestrzeganie przepisów wymyślonych przez człowieka, a zapominanie o tych, które prawdziwie pochodzą od Boga.
[dzien 3]
Wtorek, 31.10.2017 r.
Pierwsze czytanie: Rz 8,18-25
Św. Paweł kontynuuje swoje pouczenie skierowane do Rzymian stwierdzeniem, że cierpienia, które przychodzi teraz znosić wyznawcom Chrystusa, są niczym w porównaniu z chwałą, która stanie się udziałem wszystkich – tą chwałą, którą otrzymamy od Ojca jako Jego przybrane dzieci, o czym była mowa we wczorajszym fragmencie listu. Tego momentu oczekuje całe stworzenie, cała natura, bo i ona doświadczy wówczas wyzwolenia i odnowienia, i będzie „uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych” (8,21b). Bóg stworzył wszystko jako dobre, ale grzech człowieka sprowadził konsekwencje na całe stworzenie. Wszystko, nie tylko człowiek, zostało skażone grzechem pierworodnym, którego jednym ze skutków są bóle rodzenia wspomniane przez Pawła. Człowiek jest jednak w lepszej sytuacji, ponieważ posiada już pierwsze dary Ducha, a jak pamiętamy z wczorajszego pierwszego czytania, synostwo Boże może nam zapewnić właśnie więź z Duchem Świętym. Dzięki temu żyjemy już nadzieją zbawienia, ale oczekujemy jeszcze wytrwale jej spełnienia.
Psalm responsoryjny: Ps 126,1-2ab.2cd-3.4-5.6
Dzisiejszy psalm mówi o radości z wyzwolenia Izraela z niewoli. Lud wspomina to wielkie dzieło Jahwe, swoje zadziwienie i radość z tego powodu, a także reakcję pogan, którzy uznali ten fakt za wielkoduszne działanie Jahwe. Teraz ci, którzy zostali wyzwoleni, proszą Boga, aby poprawił ich los i sprawił, żeby ogarnęła ich znów taka radość, jak w dniu wyzwolenia. Psalm kończą dwie zapowiedzi pocieszenia – Jahwe zamieni bowiem płacz swego ludu w radość, tak jak kiedyś.
Ewangelia: Łk 13,18-21
Dziś św. Łukasz przekazuje nam dwie krótkie przypowieści Jezusa, ale o niezwykłej treści. Są to tzw. przypowieści o wzroście królestwa Bożego. Królestwo Boże jest rzeczywistością eschatologiczną, jednak zapoczątkowaną już tu na ziemi przez Jezusa. Często nauczał On o królestwie Bożym, posługując się przypowieściami; łatwiej bowiem mówić o czymś, co nie jest znane odbiorcom, odwołując się i porównując do tego, co jest częścią ich codzienności. W omawianych przypowieściach Jezus porównuje królestwo Boże do ziarnka gorczycy (13,18-19) i do zaczynu (13,20-21). Gorczyca, jak wiemy, ma bardzo małe ziarenka, choć nie są one najmniejsze z możliwych. Z tak małego ziarna wyrasta spory krzew – Łukasz mówi wręcz o drzewie, które staje się schronieniem dla ptaków. Nawet jeśli obraz ten został wyolbrzymiony, doskonale oddaje proporcje, gdyż początki królestwa Bożego są bardzo skromne: Jezus i garstka Jego uczniów działających na ziemi po to, by rozprzestrzenić Ewangelię na cały świat i aby wszyscy ludzie mogli radować się na wieki w królestwie Ojca niebieskiego.
Przypowieść o zaczynie podejmuje ten sam temat. Odrobina kwasu potrafi zmienić duże ilości mąki w ciasto chlebowe. Podobnie dzieje się z królestwem Bożym – będzie się rozrastać dzięki gorliwości nawet niewielu osób stojących u jego początków.
[dzien 4]
Środa, 1.11.2017 r.
Pierwsze czytanie: Ap 7,2-4.9-14
Dzisiejsze pierwsze czytanie rozpoczyna się wizją anioła przybywającego od wschodu. Ten kierunek ma tu bardzo istotne znaczenie symboliczne. Na wschodzie bowiem pojawia się słońce dające nie tylko światło, ale przede wszystkim życie; tam też znajdował się raj (zob. Rdz 2,8). Na wschodzie także mędrcy zaobserwowali gwiazdę zwiastującą narodzenie Mesjasza. Wschód jest więc w Biblii zapowiedzią ratunku i zbawienia. Anioł z apokaliptycznej wizji również przybywa na ratunek ziemi, dzierży on bowiem pieczęć Boga żywego, którą ma oznaczyć wszystkich wiernych Bogu. Na czas wykonania tego zadania powstrzymuje zniszczenie ziemi. Warto zauważyć, iż Ojcowie Kościoła interpretowali ten fragment w kontekście sakramentalnym, ponieważ pieczęcią nazywali sakramenty chrztu i bierzmowania, które wyciskają na duszy niezatarty znak przynależności do Boga. Autor Apokalipsy podaje liczbę tych, którzy zostali opieczętowani: sto czterdzieści cztery tysiące. Jest to oczywiście liczba symboliczna – liczba pokoleń Izraela do kwadratu i pomnożona przez tysiąc, czyli z jednej strony pełnia, z drugiej – ogrom, a co za tym idzie, liczba opieczętowanych będzie niezliczona. Nie chodzi tu też o samych tylko Izraelitów, gdyż w Nowym Testamencie mamy do czynienia z nowym Izraelem, czyli Kościołem, zatem Apokalipsa mówiąc o pokoleniach Izraela, ma na myśli Kościół Chrystusowy: zarówno judeochrześcijan, jak i nawróconych z pogaństwa.
Kolejna wizja, którą przedstawia nam autor Apokalipsy, to niezliczony tłum zgromadzony przed tronem Boga i przed Barankiem, czyli ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Chrystusem. Zgromadzeni ubrani są w białe szaty symbolizujące czystość i zwycięstwo i trzymają gałązki palmowe, które także symbolizują zwycięstwo i radość. Wszyscy oni głoszą chwałę Boga i Chrystusa za zbawienie, za zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. Zbawieni śpiewają pieśń zwycięstwa, do której dołączają się aniołowie. Zbawienie jest dziełem Baranka, Jezus dokonał go dzięki swojej zbawczej męce. Ci, którzy go dostąpili, dobrze wykorzystali tę ofiarę, aby oczyścić się z grzechów, którymi splamili się w ciągu całego życia; dzięki krwi Chrystusa Bóg na nowo napełnił ich łaską.
Psalm responsoryjny: Ps 24,1-2.3-4ab.5-6
Na początku dzisiejszego psalmu psalmista stwierdza niezaprzeczalny fakt, iż cała ziemia ze wszystkim, co na niej istnieje, cały świat i wszyscy ludzie, należą do Jahwe, gdyż On jest Stwórcą tego wszystkiego. I tylko człowiek prawy, o czystym sercu będzie mógł wstąpić do świątyni Jahwe, by otrzymać Jego błogosławieństwo. Jak bowiem Bóg jest Stwórcą wszystkiego, tak też jest Zbawcą tych wszystkich, którzy szczerze Go szukają.
Drugie czytanie: 1J 3,1-3
Pierwszy List św. Jana mocno podkreśla miłość Boga. Także w tym fragmencie autor podkreśla, że Bóg obdarzył nas wielką miłością, a co więcej – uznał nas za swoje dzieci (3,1a). Miłość Boga Ojca jest więc tak ogromna, że faktycznie przyjmuje On każdego człowieka za swoje umiłowane dziecko. Świat nas nie zna, tzn. nie widzi, nie rozumie tego, jak zwykły śmiertelnik może mieć Boga za Ojca (choć takie przykłady znane były w mitologii). Szczególnie Żydzi nie potrafili tego przyjąć; chcieli zabić Jezusa za to, że nazywał siebie Synem Bożym, nie poznali w Nim Boga. Taka postawa wynikała głównie z nieznajomości samego Boga (3,1b), mieli bowiem własny obraz Boga. Inna interpretacja może dotyczyć pogan nie znających Boga i przez to nie rozumiejących postaw Jego dzieci. W tych wersach słychać echo słów prologu z Ewangelii Janowej: „Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1,10-11). Św. Jan mówi jednak dalej: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,12a). Sam Jezus mówił również: „Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata” (J 17,14).
Autor listu zauważa, że obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale nie wiemy, co będzie w przyszłości, czym będziemy (3,2a) – przyszłość nie została jeszcze ujawniona. Tylko jedno jest pewne: gdy Pan się objawi (przypuszczalnie chodzi tu o Paruzję Chrystusa), będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (3,2b); tzn. będziemy oglądać Boga twarzą w twarz i spoglądając na Jego oblicze, upodobnimy się do Niego. Tylko sprawiedliwi dostąpią łaski oglądania Boga. Dzięki swej sprawiedliwości staną się do Niego podobni, tak więc patrząc na Niego, będą mogli zobaczyć w Nim jakby swoje odbicie. Każdy, kto pokłada w Panu tę nadzieję, czyli dziecięctwa i podobieństwa Bożego, już przez sam ten fakt uświęca się na podobieństwo Boga, który jest ŚWIĘTY (3,3).
Dla autora listu bycie dziećmi Bożymi i upodabnianie się do Pana jest rzeczywistością, która ma miejsce już tu na ziemi. Owszem, dopełni się ona w królestwie niebieskim, jednak życie ludzkie i historia są tym pierwotnym gruntem, na którym wzrastamy we wszelkich łaskach.
Ewangelia: Mt 5,1-12a
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy fragment Kazania na Górze (Mt 5–7), fragment dobrze nam znany, prezentujący osiem błogosławieństw. Jezus wylicza tych wszystkich, którzy otrzymają wielką nagrodę w niebie. Niemal za każdym razem wymienia inną nagrodę, lecz zasadniczo chodzi o tę samą rzeczywistość – spełnienie wszystkich ludzkich pragnień poprzez osiągnięcia królestwa Bożego, czyli możliwość oglądania Boga twarzą w twarz przez całą wieczność.
Kto zatem należeć będzie do tej grupy szczęśliwych, czyli błogosławionych, których przy końcu czasów anioł Pański opieczętuje pieczęcią Boga żywego, o czym słuchaliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu? Jezus zalicza tu m.in. ubogich w duchu. Sformułowanie to w języku polskim nie brzmi najszczęśliwiej, ponieważ wydaje się mówić o ubóstwie, o nędzy duchowej, braku życia wewnętrznego, braku zjednoczenia z Bogiem, podczas gdy chodzi tu o sytuację zupełnie odmienną, chodzi o dziecięctwo duchowe, czyli krótko mówiąc o bezwarunkowe i pełne zaufanie Bogu, oddanie się w Jego ręce, jak dziecko Ojcu. Następną grupę stanowią smutni – z powodu grzechu panoszącego się po świecie; kolejnie – cisi, czyli łagodni, dalej łaknący i pragnący sprawiedliwości oraz ci, którzy dla niej cierpią prześladowania. W świecie, w którym coraz bardziej liczy się „mieć”, niż „być”, sprawiedliwości trudno doszukać się nawet tam, gdzie najbardziej powinniśmy się jej spodziewać, dlatego walka o przywrócenie sprawiedliwości okupiona cierpieniem tych, którzy nie godzą się na niesprawiedliwość. Kolejną grupą są miłosierni, czyli ci, którzy wzięli sobie do serca słowa Jezusa: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36). Do następnej grupy należą ludzie czystego serca; czyste serce zawsze stoi w opozycji do grzechu. Szczęście wieczne osiągną także ci, którzy wprowadzają pokój – nie tylko ten militarny na świecie czy między narodami, ale także w sercu drugiego człowieka. Jezus dodaje jeszcze jedno błogosławieństwo – dla tych, którzy z Jego powodu doświadczają prześladowań i różnych cierpień. Jezus zdaje sobie sprawę, że trudno przyjąć cierpienie, zwłaszcza niezawinione, dlatego też zachęca, by te wszystkie doświadczenia stały się dla nas źródłem radości z uwagi na czekającą nas nagrodę wieczną. Cierpienia ziemskie są tylko chwilą w porównaniu ze szczęściem wiecznym.
[dzien 5]
Czwartek, 2.11.2017 r.
Pierwsze czytanie: Hi 19,1.23-27a
Hiobowi, który został dotkliwie doświadczony przez Boga, towarzyszą przyjaciele i wypowiadają się na temat jego sytuacji. Po drugiej mowie Bildada wreszcie sam Hiob dochodzi do głosu. Punktem kulminacyjnym jego mowy są słowa – chyba najbardziej znane, ale i dyskutowane z całej księgi, a zarazem piękna deklaracja Hioba: „Ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje i ciałem swym będę widział Boga” (19,25-26). Już Ojcowie Kościoła, od Klemensa Rzymskiego po Augustyna, a także Orygenes i Cyryl Jerozolimski widzieli w tych słowach wiarę w zmartwychwstanie. Jednak nawet jeśli jeszcze nie czas na naukę o zmartwychwstaniu, to można przyjąć, że Hiob wyraża tu swoją pewność i dumę z faktu, że zobaczy Boga, nawet tak wyniszczony i zrujnowany, on właśnie będzie oglądał Boga, bo jego cierpienie jest niezasłużone, nie jest karą za grzechy, więc to sam Bóg stanie w jego obronie. Nadzieja Hioba jest tak silna, ponieważ opiera się na pamięci dawnej więzi, a nawet zażyłości między nim a Bogiem.
Kto więc żyje w zjednoczeniu z Bogiem, może mieć nadzieję, że w chwili śmierci Bóg stanie się jego obrońcą, a po śmierci będzie mógł już bez przeszkód z Nim przebywać.
Psalm responsoryjny: Ps 27,1.4.7.8b.9a.13-14
Dzisiejszy psalm składa się z trzech części. Psalmista uznaje najpierw Jahwe za swego Zbawcę, który ochrania Jego życie i sprawia, że nie musi się nikogo lękać. Następnie prosi Boga, by do końca swych dni mógł przebywać w Jego świątyni. Ta prośba nabiera stopniowo jeszcze głębszego znaczenia, gdyż psalmista zaczyna prosić o zmiłowanie i wysłuchanie, a wreszcie o to, by Jahwe nie zakrywał przed nim swojego oblicza, ani nie odrzucał go z gniewem. Psalm kończą wersety pełne nadziei. Psalmista wierzy bowiem, że zbawcze działanie Jahwe zapewni mu także dobra doczesne, dlatego też mężnie będzie oczekiwał na reakcję Jahwe.
Drugie czytanie: 1Kor 15,20-24a.25-28
Dzisiejsza liturgia słowa koncentruje się wokół zmartwychwstania i życia wiecznego. Również Paweł podjął temat zmartwychwstania w Pierwszym Liście do Koryntian. Mówi o Chrystusie, że „zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (15,20). Dzięki temu, że Jezus jest nie tylko prawdziwym Bogiem, ale i człowiekiem, doświadczył śmierci tak, jak każdy człowiek, ale jako pierwszy z ludzi zmartwychwstał, otwierając nam tym samym drogę do zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Paweł tłumaczy to w ten sposób, że skoro śmierć przyszła przez człowieka – przez pierwszych ludzi jako konsekwencja grzechu pierworodnego, zgładzona mogła zostać też tylko przez zmartwychwstanie człowieka, dlatego właśnie Jednorodzony Syn Boży stał się człowiekiem. „I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (15,22). Chrystus więc zmartwychwstał jako pierwszy, a po Nim, w czasie paruzji, zmartwychwstaną ci, którzy do Niego należą, ci, którzy należą do Jego Kościoła. Zmartwychwstaną do życia wiecznego. Chrystus będzie jednak królował aż do chwili, gdy wszyscy wrogowie Boga, ze śmiercią włącznie, zostaną pokonani. Wówczas podda wszystko pod władzę Ojca, tak jak niegdyś Ojciec wszystko poddał Jemu. Tak nastanie wieczne królestwo Boże, w którym Bóg będzie „wszystkim we wszystkich” (15,28).
Ewangelia: J 14,1-6
W dzisiejszej Ewangelii słyszymy fragment mowy pożegnalnej Jezusa. Zachęca On swoich uczniów, a tym samym nas wszystkich, do odwagi nawet wtedy, gdy Jego już nie będzie przy nich w sposób fizyczny. Mają uwierzyć w Niego tak samo, jak wierzą w Boga. Zapowiada też, że dla każdego wierzącego jest mieszkanie w domu Ojca, a Jego odejście wiąże się z przygotowaniem tego miejsca. Jego zbawcza męka przyczyni się bowiem do tego, że zbawieni będą mogli zamieszkać w królestwie Bożym. Paruzja Chrystusa będzie tym momentem, kiedy On zabierze zbawionych do siebie. Uczniowie jednak nie do końca rozumieli wydarzenia przyszłe, co widać dobrze w słowach Tomasza. Apostoł bierze słowa Jezusa zbyt literalnie, dlatego nie wie, dokąd On idzie i nie zna drogi, którą można tam dotrzeć. Jezus daje mu więc jednoznaczną odpowiedź: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (14,6) – idzie do Ojca, a jedyną drogą do Ojca jest dla nas On sam – Jego Jednorodzony Syn.
[dzien 6]
Piątek, 3.11.2017 r.
Pierwsze czytanie: Rz 9,1-5
Liturgia słowa ponownie kieruje nas do Pawłowego Listu do Rzymian. Apostoł odczuwa ból i smutek z powodu swoich rodaków – Żydów, którzy odrzucili Chrystusa. Sam wolałby być odłączony od Chrystusa, by oni trwali przy Nim. Izraelici są bowiem narodem wybranym przez Boga, otrzymali łaskę synostwa Bożego, Bóg zawarł z nimi przymierze, nadał im Prawo, złożył wielkie obietnice i powołał do swojej służby. Z tego ludu pochodzili wielcy patriarchowie, a także sam Chrystus, który według ciała narodził się jako Żyd. Jego rodacy nie poznali w Nim jednak Mesjasza Bożego, lecz odrzucili Go i zabili; zabili tego, który – chociaż stał się człowiekiem – „jest ponad wszystkim” (9,5), jest prawdziwym i wiecznym Bogiem. Na potwierdzenie prawdziwości swych słów Paweł fragment ten kończy uroczystą partykułą „Amen” (9,5), która dosłownie oznacza „godzien wiary”. Zależy mu więc na tym, by odbiorcy na te właśnie słowa zwrócili szczególną uwagę, gdyż to, co odrzucili Izraelici, staje się teraz udziałem Rzymian i wszystkich, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa.
Psalm responsoryjny: Ps 147B,12-13.14-15.19-20
Dzisiejszy psalm to hymn dziękczynny dla Jahwe. Psalmista wzywa Jerozolimę z Syjonem do wychwalania Jahwe za wszelkie łaski, którymi ją obdarza: za pokój i bezpieczeństwo, za błogosławieństwo i pożywienie. Bóg zsyła na ziemię także swoje orędzie dla dobra swego ludu. Obwieszczał je już wcześniej patriarchom, m.in. Jakubowi. Prawo, które dał narodowi wybranemu, było wyjątkowym darem i świadczyło o Bożym wybraństwie spośród innych narodów.
Ewangelia: Łk 14,1-6
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam Jezusa uzdrawiającego w szabat. W czasie wędrówki do Jerozolimy Jezus zatrzymał się na posiłek w domu jednego z przywódców faryzeuszy. W kilku miejscach Ewangelii odkrywamy, że nie wszyscy faryzeusze byli wrogo nastawieni do Jezusa, niektórzy nawet próbowali Go chronić (zob. np. Łk 13,31), lecz inni czyhali tylko, by przyłapać Nauczyciela z Nazaretu na czymś, za co można Go skazać. Śledzili nawet Jezusa, jak ma to miejsce właśnie w tym opowiadaniu.
Do domu, w którym przebywał Jezus, przybył człowiek chory na wodną puchlinę, gdyż dowiedział się o Jezusie i zapewne chciał Go prosić o uzdrowienie, choć był to dzień szabatu. Jezus uprzedza jego prośbę i zadaje pytanie uczonym w Prawie i faryzeuszom, którzy przyszli tu za Nim: „Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?” (14,3). Wiedział bowiem, że zaślepieni swoją tradycją, oskarżą Go natychmiast o wykroczenie przeciw Prawu, jeśli tylko uzdrowi tego człowieka. Żydzi jednak milczeli, gdyż z pewnością nie chcieli się narazić na publiczne komentarze Jezusa zarówno na swój temat, jak i tradycji. Jezus uzdrowił więc człowieka i odesłał. Znając jednak myśli uczonych w Prawie i faryzeuszy, zadał im podchwytliwe pytanie o to, czy w szabat – zważając na tradycję – pozwoliliby zginąć swemu dziecku czy też wołu, gdyby wpadło do studni. I na to pytanie bali się odpowiedzieć, ponieważ każda odpowiedź pogrążyłaby ich w oczach Jezusa i przed pozostałymi; przy każdej odpowiedzi Jezus mógłby im sporo zarzucić. Tradycja bowiem nigdy nie może być ważniejsza, niż dobro drugiego człowieka, a także stworzenia.
[dzien 7]
Sobota, 4.11.2017 r.
Pierwsze czytanie: Rz 11,1-2a.11-12.25-29
W dzisiejszym pierwszym czytaniu Paweł kontynuuje wątek rozpoczęty już wczoraj. Potwierdza, powołując się na samego siebie, że Bóg nie odrzucił Izraela, którego wybrał przed wiekami na swój lud, mimo iż popełnili wielki błąd, który Paweł nazywa przestępstwem. Tym błędem jest odrzucenie i zabicie Jezusa. To spowodowało jednak, że zbawienie przypadło w udziale także poganom. Jak pamiętamy, sam Jezus wychodził często do pogan, nie wspominając już o Apostole Narodów, dla którego ewangelizowanie pogan stało się życiową misją. Uważa on, że ten fakt miał pobudzić Żydów do współzawodnictwa, możliwość zbawienia nie została im bowiem odebrana; Pan objął swym miłosierdziem szersze grono, nikomu niczego nie ujmując, ale oczekując, że wszyscy razem będą dążyć do zbawienia. Paweł nie chce też jednak, by chrześcijanie pogańskiego pochodzenia mieli błędne wyobrażenie, że teraz tylko oni się liczą i przez to Żydzi nie osiągną zbawienia. Wyjaśnia więc, że zatwardziałość Żydów ustąpi, gdy wszyscy poganie wejdą do Kościoła Chrystusowego. Wówczas, zgodnie z zapowiedzią Izajasza, cały Izrael dostąpi zbawienia. Ze względu na Ewangelię Żydzi są nieprzyjaciółmi Boga, ale ze względu na wybraństwo przodków, ciągle dostępują Bożej miłości, „bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (11,29). Bóg pozostaje bowiem wierny człowiekowi i raz danemu słowu, chociaż człowiek często nie potrafi wytrwać w wierności Bogu.
Psalm responsoryjny: Ps 94,12-13a.14-15.17-18
Dzisiejszy fragment Psalmu 94 podkreśla Bożą sprawiedliwość, ale nie w znaczeniu ludzkim, lecz taką, z której wyrasta miłosierdzie. Boże prawo jest bowiem źródłem błogosławieństwa dla tych, którzy go przestrzegają. Bóg nie odrzuca swego ludu, a Jego wyroki mają zawsze na celu zbawienie ludu. Tak pojęta sprawiedliwość przyciąga ludzi, a nie odstrasza. Jahwe bowiem nie dopuszcza, by Jego dzieciom stała się krzywda i nieustannie im pomaga, tym szczególniej, gdy wzywają Jego imienia w potrzebie.
Ewangelia: Łk 14,1.7-11
Jezus nadal przebywa w domu jednego z przywódców faryzeuszy w dzień szabatu. Po uzdrowieniu człowieka chorego na wodną puchlinę, o czym słyszeliśmy wczoraj, opowiada wszystkim przypowieść. Widział bowiem, jak zaproszeni – a wśród nich zapewne także ci, którzy Go śledzili – wybierali pierwsze, czyli najlepsze miejsca przy stole. W zasadzie do dziś na oficjalnych przyjęciach obowiązuje zasada, że najznakomitsi goście sadzani są na miejscach honorowych; często nawet podczas domowych uroczystości da się zauważyć pewną hierarchię, w której nestor rodu lub gospodarz zajmuje główne miejsce, a pozostałe – im bliżej są niego, tym są lepsze, a im dalej, tym mniej znaczące. Jezus widząc wysokie mniemanie zaproszonych o sobie przy doborze miejsc, zachęca do większej skromności, a jednocześnie ostrzega przed wstydem i poczuciem upokorzenia, jakie mogą spotkać tych, którzy wybrawszy najlepsze miejsca, będą musieli ustąpić znakomitszemu gościowi i zająć ostatnie miejsca. Natomiast tych, którzy w swej skromności zajmą ostatnie miejsca, spotka zaszczyt, kiedy gospodarz sam poprosi, aby przesiedli się na bardziej honorowe miejsca. Jezus kończy tę przypowieść słowami, które nie wymagają żadnego komentarza: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (14,11). Słowa te skierowane są głównie przeciw faryzeuszom, którzy dobre uczynki i praktyki religijne wykonywali głównie na pokaz, aby być chwalonymi przez innych i sami zresztą uważali się za lepszych od innych, w przeciwieństwie do ludzi, którzy czynili to samo, ale kierując się po prostu sercem i niczego w zamian nie oczekując.
[dzien end]