Komentarze do czytań – XXX TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 27 października do 2 listopada 2024r. – ks. Bogusław Zeman SSP

 

 

 XXX Niedziela Zwykła, 27.10.2024

Pierwsze czytanie: Jr 31, 7-9

 Prorok Jeremiasz nie miał łatwego życia. Jego posługa przyspożyła mu mnóstwo cierpień i wielu rodaków zwróciła przeciwko niemu. Wielokrotnie zapowiadał zniszczenie Jerozolimy i wysiedlenie jej mieszkańców. Nie wierzono mu wtedy, posądzano go o zdradę i bluźnierstwo. Kiedy jednak do tego doszło, prorok nieszczęścia stał się zwiastunem nadziei. Pan Bóg posłużył się znienawidzonym Jeremiaszem, aby zapowiedzieć narodowi odrodzenie.

Wielkość Jeremiasza polegała między innymi na tym, że wiernie nosił w swoim sercu ten lud umiłowany przez Boga. Pozostał mu wierny, zarówno zapowiadając klęskę, jak i zwiastując kres cierpienia. Wierność Jeremiasza była znakiem wierności samego Boga.

Przyczyną nieszczęść mieszkańców Judei, najazdu króla Babilonii i ich wysiedlenia, było porzucenie życiodajnej relacji z Bogiem. Kiedy porzuca się źródło życia, wybiera się drogę ku śmierci. Takie było doświadczenie Judejczyków.

Konsekwencji grzechów nie należy jednak postrzegać jako niechęci, czy wręcz wrogości Boga do grzeszników. Bóg jest wierny w miłości, kocha swój lud miłością odwieczną (por. Jr 31,3) i po wieczne czasy. Teraz zapowiada przez proroka Jeremiasza kres wygnania i powrót wygnańców do Judei. Miłość Boga jest większa niż ludzki grzech i jego skutki.

Psalm responsoryjny: Ps 126, 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6

 Psalm kontynuuje treść proroctwa Jeremiasza. Oto lud doznał spełnienia się zapowiedzi wyzwolenia i powrotu do ziemi ojczystej. Smutek i płacz zostały zastąpione przez radość, śmiech i śpiew. To, w co trudno było uwierzyć, stało się faktem.

Obraz zasiewu i żniw zawiera życiową mądrość, która mówi, że nieszczęście ma swój kres, po nim nadejdzie wreszcie czas pomyślności. Potrzeba cierpliwości i wytrwałości, aby po zasiewie doczekać żniw.

Psalmista, wspominając doświadczenie przemiany smutku w radość, prosi Boga, aby kontynuował swoje dzieło w narodzie. To, czego Bóg dokonał, było zbawczą interwencją, powodowaną miłością. Wciąż jednak nie brakuje ludowi powodów do smutku i płaczu. Modlitwa jest wyrazem wiary w to, że łaska Boga ma moc przemienić każdą rzeczywistość. Łaska, to przecież nie jakaś uzdrawiająca energia, ale prawdziwa obecność miłującego Boga. Dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.

Drugie czytanie: Hbr 5, 1-6

 Autor Listu do Hebrajczyków odnosi się do doświadczenia czytelników i ich wiedzy na temat funkcji kapłanów. Swoją godność otrzymali wraz z powołaniem, które jest darem Boga. Łaska kapłaństwa nie pozbawia ich ludzkiej natury, a więc i skłonności do grzechu. Ten fakt nie jest jednak próbą usprawiedliwienia ewentualnej niewierności kapłanów: „Są tylko ludźmi, też popełniają grzechy”. Autor interpretuje tę okoliczność w innym kluczu. Grzeszność kapłanów ma im pomóc w zrozumieniu innych ludzi i wypełnianiu posługi z empatią wobec ludzkiej słabości, której sami podlegają.

Te dwie cechy, czyli kapłańska godność jako dar i głębokie współczucie wobec ludzi, autor odnosi następnie do Chrystusa. Jednak ich natura jest inna. Jezus jest Kapłanem z ustanowienia Ojca, ale jest Kapłanem odwiecznym i na zawsze. Temu właśnie służy odniesienie do Melchizeka, o którym sam autor stwierdza: „nie ma początku dni ani też końca życia” (Hbr 7,3). Jezus potrafi nam współczuć nie dlatego, że miałby być grzesznikiem, lecz dlatego, że nas kocha, a dzięki przyjętej ludzkiej naturze doświadczył ludzkiej słabości, cierpienia i śmierci, które są skutkiem grzechu pierworodnego.

Ewangelia: Mk 10, 46b-52

 W dzisiejszej Ewangelii spotykają się „dwa światy”. „Świat Jezusa” pełen jest dynamizmu, życia. Jezus przechodzi, towarzyszy my gwarliwy tłum. Ruch oznacza zmianę, zdążanie do jakiegoś celu, rozwój… „Świat Bartymeusza” jest statyczny, skazany na przyjmowanie bodźców, które płyną z zewnątrz. Niewidomy jest bierny, żebrze ludzkiej uwagi, nie uczestniczy w życiu w sposób pełny.

Los Bartymeusza jest dla nas ilustracją nie tylko sytuacji obiektywnej człowieka dotkniętego kalectwem. Jest to także obraz stanu duszy, w której życie zamiera, która sama z siebie nie jest zdolna do zmiany, która karmi się tylko tym, co otrzyma od innych.

Wszystko zmienia się, kiedy przechodzi Jezus. Bliskość Zbawiciela wzbudza w Bartymeuszu energię, na jaką nie było go dotąd stać. Krzyczy wniebogłosy, wreszcie zrywa się z miejsca i pomimo własnej ślepoty idzie do Jezusa. Obecność Pana pobudza go do życia i jeszcze przed cudownym uzdrowieniem uzdalnia go do samodzielności, wyzwala z całkowitego uzależnienia od innych. Bartymeusz porzuca płaszcz, który symbolizuje zabezpieczenie, zostawia także żebracze „stanowisko pracy”. Dla niewidomego rozpoczyna się nowe życie. W jego centrum stoi spotkanie z Jezusem. Bartymeusz nie wraca już do poprzedniego życia, ale podąża za Mistrzem.

Jezus, który przechodzi przez nasze życie, również ma taką moc. Czy skorzystamy z okazji, jak uczynił to Bartymeusz?

 

 

Poniedziałek, 28.10.2024   święto apostołów Szymona i Judy Tadeusza

Pierwsze czytanie: Ef 2, 19-22

 Święty Paweł kontempluje dzieło Chrystusa. Czyni to odwołując się do przeszłości, w której panował wyraźny podział pomiędzy wierzącymi członkami Izraela, mającymi dostęp do przymierza z Bogiem i jego owoców, a poganami wyłączonymi z tego przywileju. Powodem tej sytuacji była niewiedza pogan o planach Boga wobec ludzkości. W Jezusie Chrystusie ten podział został zniwelowany. Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie przyniosły zbawienie wszystkim ludziom. Dobra nowina kierowana do Efezjan: „jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga” jest więc prawdą uniwersalną, obejmującą wszystkich ludzi.

Apostoł używa obrazu świątyni, zbudowanej z żywych kamieni. Nie ma w niej rozróżnienia na kamienie lepsze i gorsze. Spaja ją sam Jezus Chrystus, jako kamień węgielny, i wznoszona jest na słowie Bożym głoszonym przez proroków i apostołów.

W projekt Boga wpisany jest także dar łaski, który uzdalnia nas do stawania się świętymi, a więc do pozytywnego i owocnego odpowiadania na zaproszenie Boga. Przyjmując łaskę i współpracując z nią, chrześcijanin staje się miejscem zamieszkania Boga, Jego świątynią, a nawet więcej. Święty Paweł mówi o stałym wzroście tej Bożej świątyni. Perspektywę tego wzrostu Paweł określa w swoim świadectwie: „już nie ja żyję, ale Chrystus żyje we mnie” (Ga 2, 20).

Psalm responsoryjny: Ps 19, 2-3. 4-5b

 W Psalmie 19 poeta kontempluje dzieło stwórcze, przez które Bóg nieustannie komunikuje się z człowiekiem: niebo głosi chwałę Boga i opowiada o Jego dziełach, dzień i noc są mistrzami, którzy uczą nas prawdy i przekazują boskie treści. To orędzie jest uniwersalne, wszyscy ludzie są zdolni do odebrania wiadomości Boga zapisanej w stworzeniu.

W dalszej części psalmu autor świadczy o doskonałości Bożych dzieł. Nie tylko stworzenie posiada tę cechę, ale także mądrość Boża sformułowana i przekazana w słowach, przykazaniach, nakazach, sądach Pana.

Jesteśmy zaproszeni do wstąpienia do szkoły Bożej mądrości, aby poprzez umiejętność czytania świata natury, dojść do spotkania z Bogiem żyjącym w Jego słowie. Tutaj jednak nie kończy się nasz proces kształcenia. Celem tej formacji jest bowiem spotkanie ze Słowem Wcielonym, Mądrością Boga, która przybrała ludzką postać w Jezusie Chrystusie. Każde dzieło Boga i każde Jego słowo zyskało pełnię swojego znaczenia w Jezusie, gdyż zostało ostatecznie rozjaśnione Objawieniem zrealizowanym w osobie i dziele Syna Bożego, jedynego Mistrza, który jest Drogą, Prawdą i Życiem (J 14, 6).

Ewangelia: Łk 6, 12-19

 Jak to, Jezus musi się modlić? Jest przecież Bogiem! Jakie potrzeby może mieć Ten, który uzdrawia, wskrzesza, rozmnaża chleb, przemienia wodę w wino?

Nie tylko słowa Jezusa, ale także styl Jego życia i każdy gest są dla nas ważnymi lekcjami. On jest Nauczycielem wiarygodnym, kiedy więc mówi, że powinniśmy się modlić, sam uczy nas modlitwy i ukazuje własnym przykładem, jaki jest jej sens.

Musimy oczyszczać nasze przeżywanie modlitwy z motywacji urzędowo-kupieckich. Nie przychodzimy do Boga, aby załatwić jakieś nasze sprawy, czy za cenę modlitwy i dobrego postępowania nabyć jakieś ważne dla nas dobra. Jezus, który się modli, zaprasza nas do przeżywania modlitwy jako momentu spotkania z Bogiem, przebywania w obecności Tego, który jest źródłem i celem życia. On zna nas doskonale i wie, czego potrzebujemy.

Dzisiejszy fragment Ewangelii wskazuje, że z modlitwy Jezusa, z tego spotkania rodzi się posługa apostołów. Boski Mistrz nim zejdzie z góry razem z nowo ustanowionymi apostołami, aby odpowiedzieć na potrzeby ludzi, zaprasza uczniów do siebie, na szczyt. Apostołowie najpierw udają się tam, gdzie jest Jezus, wchodzą w Jego doświadczenie komunii z Ojcem i tam uczą się posługi. Źródłem i celem bycia apostołem jest komunia z Ojcem. To nie jest tylko przywilej apostołów, wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby trwając na modlitwie, dołączyć do Jezusa i uczyć się, jak być Jego apostołami w codzienności.

 

Wtorek, 29.10.2024

Pierwsze czytanie: Ef 5, 21-33

 Pisząc o życiu rodzinnym, a zwłaszcza małżeńskim, Święty Paweł używa dwóch obrazów. Pierwszy, to obraz ludzkiego organizmu, czyli głowy i reszty ciała. Istotą obrazu jest jedność organizmu. Nikt nie stawia pytań: Co jest ważniejsze: głowa czy ciało? Co ma większą godność? Czy możliwe jest życie jednego bez drugiego?

W małżeństwie chrześcijańskim, a więc sakramentalnym, ideą fundamentalną, nadaną przez Boga, jest właśnie jedność. Jej brak w małżeństwie prowokuje postawy roszczeniowe i pokusę dochodzenia własnych praw.

Źródłem i spoiwem jedności jest miłość, której nie możemy redukować do poruszenia uczuć czy przyjemnego stanu emocjonalnego. Miłość, jakiej uczy nas Jezus, to bezinteresowny dar z siebie, to dobrowolna, niepodważalna i nieodwoływalna decyzja oddania siebie do końca. Tak uczynił Jezus dla swojego Kościoła. I to jest właśnie drugi obraz, przywołany przez św. Pawła.

Czy Jezus zredukował ludzi (Kościół) do roli służących? Czy odebrał nam wolność i pozbawił nas godności? Czy nie oddał swojego życia z miłości? Tak w planie Boga mąż ma kochać żonę.

Czy powierzenie się prawdziwej miłości jest krzywdzące? Czy miłość nie wyzwala w nas gotowości do dbania o ukochaną osobę? Czy nie spełniamy się jako ludzie właśnie w miłości? Tak w planie Boga żona ma kochać męża.

Psalm responsoryjny: Ps 128, 1b-2. 3. 4-5

 Psalm 128 mógł służyć jako formuła błogosławieństwa rodzin przybywających z pielgrzymką do Jerozolimy. Owocem Bożego błogosławieństwa jest ludzkie szczęście, którego motywy wskazane są w psalmie.

Najpierw autor wspomina o materialnej pomyślności i korzystaniu z owoców własnej pracy. Bóg nam błogosławi dobrobytem. Następnie myśl autora biegnie ku rodzinie. Szczęściem jest posiadanie rodziny, radość życia małżeńskiego i rodzicielstwo. Ostatnim motywem szczęścia jest „oglądanie pomyślności Jeruzalem”, czyli błogosławieństwo udzielone całemu narodowi.

Widać w myśli psalmisty przekonanie jemu współczesnych o tym, że życzliwe spojrzenie Boga zapewnia ludziom wszelkie dobro. Kiedy jednak Bóg zakrywa swoje oblicze i wstrzymuje błogosławieństwo, szczęście człowieka znika (por. Ps 104, 28-29).

Trzeba jednak zwrócić uwagę na uniwersalną intuicję psalmisty, którą spina utwór. Jest nią wzmianka o szczęściu rodzącym się ze „służenia Panu”. To ono właśnie jest najcenniejsze, bo pozostałe dobrodziejstwa rodzą się z relacji, jaka łączy nas z Bogiem. To On jest jedynym i prawdziwym źródłem ludzkiego szczęścia, nawet… w nieszczęściu. Bo nic nas nie może odłączyć od miłości, jaką Bóg nam okazuje w Jezusie Chrystusie (por. Rz 8, 38-39).

Ewangelia: Łk 13, 18-21

 Jezus przybliża nam rzeczywistość królestwa Bożego. Czyni to przez przypowieści, które w obrazowy sposób je charakteryzują. Ziarnko gorczycy i zaczyn to znaki początku i symbole potencjału, który, aby się uwolnić, nie potrzebuje nadzwyczajnych okoliczności.

Królestwo Boże zaczyna się niepozornie, nie obdarza nas spektakularnym widokiem, nie musi być od razu doświadczane w swoich owocach. To zaproszenie do procesu, do wzrostu, do przemiany… Tak jest zarówno w wymiarze wewnętrznym, duchowym, jak i zewnętrznym, obserwowanym w świecie. Ponieważ jednak mowa jest o królestwie Bożym, pewne jest, że jego pełnia będzie imponująca. Bóg doprowadzi swoje dzieło do końca, jaki zaplanował.

Królestwo Boże, które jest w nas (por. Łk 17, 21), także ciągle wzrasta i dojrzewa, formując styl i jakość naszego życia. Nie czujemy się do niczego zmuszeni ani niczego pozbawieni. Ponieważ jest to proces wewnętrzny, żyjemy w harmonii z Bogiem i Jego świętą wolą.

Wzrost królestwa Bożego w świecie, to także proces. Uczestniczymy w nim poprzez składanie świadectwa i świadomą współpracę w poddawaniu Bogu wszystkich obszarów życia. On sukcesywnie realizuje swój projekt zbawienia. Działa jak zaczyn, który zmieszany z resztą składników powoli je przemienia. Naszą niezbędną częścią współpracy jest cierpliwość i wytrwałość.

 

Środa, 30.10.2024

 Pierwsze czytanie: Ef 6, 1-9

 Święty Paweł kontynuuje rady dotyczące życia rodzinnego. Posłuszeństwo dzieci wobec rodziców rozważa w świetle czwartego przykazania Dekalogu. Szacunek, jakim dzieci powinny otaczać rodziców, ma więc swoje źródło w relacji z samym Bogiem, w przymierzu, jakie z nami zawarł. Przeżywając w miłości relacje z innymi ludźmi, realizujemy więź łączącą nas z Bogiem. Ma to swoje zastosowanie szczególnie w relacji do rodziców, którzy uosabiają w naszych rodzinach Boga, źródło rodzicielstwa i dawcę życia.

Apostoł jest świadom trudności, jakie pojawiają się w relacjach dzieci z rodzicami. Stąd właśnie jego zachęty oparte na autorytecie Boga i ludzkiej mądrości. Jakość więzi w rodzinie jest owocem zaangażowania wszystkich domowników, dlatego wskazuje także na obowiązki ojców i zaprasza ich do naśladowania Boga w ich rodzicielskiej misji.

Odnośnie do faktu niewolnictwa, św. Paweł prezentuje stanowisko, które nie jest zachętą do przeprowadzenia rewolucji społecznej. Jego intencją jest to, aby każda okoliczność życia została przeniknięta światłem Ewangelii i stała się częścią naszej drogi do zbawienia. Dotyczy to także sytuacji niewolnictwa. Apostoł zachęca więc ochrzczonych, niewolników, jak i ich panów, do kształtowania wzajemnych relacji w oparciu o zasady chrześcijańskiej wiary i świadomość, że Bóg jest Panem wszystkich i nie ma względu na osoby.

 Psalm responsoryjny: Ps 145, 10-11. 12-13. 14 i 17

 Psalm 145 zaprasza nas do uwielbienia Boga i rozważa także motywacje takiej postawy. Uczymy się dostrzegania dobroci Boga i Jego miłosierdzia, okazanego ludziom szczególnie w dziele stworzenia i wyzwolenia. Kontemplacja tych dzieł napełnia człowieka radością i wdzięcznością, stąd spontaniczna potrzeba uwielbienia Boga jako bliskiego i dobrego.

Potrzeba dzielenia się radością staje się także naszą misją. Świadectwo, jakie składamy, pomaga innym odkrywać bliskość i miłość Boga, uczy dostrzegania Jego zbawczej obecności w życiu i pociąga do otwierania się na dary Boże. On jest bowiem nie tylko potężnym Stworzycielem i Rządcą wszystkiego, ale także Bogiem bliskim, który ujmuje się za słabym i wspiera potrzebującego. To jest charakterystyka Jego królowania i takie królestwo buduje wśród ludzi.

Ewangelia: Łk 13, 22-30

 Pytanie zadane Jezusowi świadczy o tym, że także w Jego czasach zastanawiano się, kto będzie zbawiony. Wydaje się, iż zadający pytanie nosił w sercu wątpliwość, że będzie to tylko przywilej nielicznych. Jezus nie odpowiada wprost, a raczej przenosi akcent na znaczenie pozytywnego wysiłku, który zaowocuje zbawieniem.

W przypowieści Boski Mistrz ustawia zagadnienie we właściwej perspektywie. Wiedząc, że przemawia do osób wierzących, stwierdza, że nie wystarczy znać Boga, nie wystarczy wiedzieć, że On istnieje i kim jest. Gospodarz domu, do którego chcą się dostać przybysze, nie rozpoznaje w nich osób uprawnionych do wejścia: „Nie wiem, skąd jesteście”. Jakby chciał powiedzieć, że oni nie należą do grona jego domowników, ale są częścią obcej mu rzeczywistości. Podobnie odpowiada gospodarz (pan młody?) z przypowieści o panach mądrych i głupich: „Nie znam was” (Mt 25, 12).

Zbawieni będą ci, których zna Bóg. Nie chodzi jednak o wiedzę o człowieku, bo tę Bóg ma w pełni. Chodzi o relację, o przynależność budowaną przez miłość, zawierzenie, współpracę z łaską, posłuszeństwo woli Bożej. Błogosławiony Jakub Alberione mówił, że sąd będzie polegał na tym, iż Bóg Ojciec będzie szukał w nas podobieństwa do Jezusa. Czy rozpozna w nas swojego Syna?

 

Czwartek, 31.10.2024

 Pierwsze czytanie: Ef 6, 10-20

 Święty Paweł wieńczy swój List do Efezjan zaproszeniem czytelników do pobrania zbroi, koniecznej do walki przeciwko wszelkim mocom zła, natarczywie działającym w nas i w świecie. Jednak nie można ograniczyć tego wezwania do walki przeciwko. Miejsce, w którym Paweł umieszcza passus o Bożej zbroi, sugeruje, że jest to także walka o to wszystko, co wcześniej zawarł w liście.

Życie chrześcijanina wymaga walki o spełnienie się w nas planu Bożego opisanego na początku listu. Realizacja prawdy o Kościele jako ciele Chrystusa, a więc harmonijne i odpowiedzialne budowanie wspólnoty, to również trudne wyzwanie. Nie jest łatwe wcielenie w życie chrześcijańskiej wizji rodziny i małżeństwa. Nie brakuje więc wyzwań, a wróg naszego zbawienia, posługując się naszymi słabościami, w podstępny sposób próbuje nam przeszkodzić w realizacji chrześcijańskiego powołania.

Nie jesteśmy jednak bezbronni w tej walce. Dlatego właśnie Apostoł proponuje nam duchową zbroję: pas prawdy, napierśnik sprawiedliwości, nagolenniki głoszenia Ewangelii pokoju, tarczę wiary, hełm zbawienia, miecz słowa Bożego i modlitwę. W tych metaforach kryje się opis chrześcijanina-wojownika, który jest wierny, zaangażowany w budowanie relacji miłości z Bogiem i ludźmi, daje świadectwo postępowania zgodnego z wyznawaną wiarą, przyjmuje zbawienną łaskę i współpracuje z nią, żyje słowem Bożym i trwa na modlitwie.

Psalm responsoryjny: Ps 144, 1b-2. 9-10

 Psalm 144 to dziękczynienie, które król składa Bogu, i modlitwa za naród. Śpiewamy ten utwór jako kontynuację lektury Listu do Efezjan. Święty Paweł wskazał na konieczność duchowej walki o życie według Bożego projektu, któremu sprzeciwia się szatan. Psalmista odpowiada z perspektywy zwycięzcy, uznając w Bogu źródło swojego powodzenia w walce.

Psalmista świadczy o obecności Boga przy walczących, którzy nie tylko realizują zwycięskie ofensywy, ale muszą także umieć się bronić, budować bezpieczne schronienie, a czasem nie wchodzić w otwartą konfrontację z wrogiem, lecz roztropnie się wycofać. Wszystkie te postawy są konieczne w różnych momentach naszej duchowej walki przeciwko działaniu Złego i w zmaganiu się o realizację życia zgodnego z wyznawaną wiarą.

Zawsze warto pamiętać, że jesteśmy rycerzami w wojsku Zwycięzcy, którym jest zmartwychwstały Chrystus. Losy tej wojny zostały już rozstrzygnięte: Zły został pokonany. To jest perspektywa nadziei i wdzięczności Bogu w oczekiwaniu na ujawnienie się w pełni Jego zwycięstwa.

 Ewangelia: Łk 13, 31-35

 Jezus nie korzysta z ostrzeżenia, które słyszy z ust faryzeuszów. Nie przerażają Go knowania Heroda Antypasa. Nie zamierza rezygnować z obranej drogi. Przypomnijmy, że w Ewangelii św. Łukasza Jezus odbywa tylko jedną podróż do Jerozolimy, którą rozpoczął pod koniec dziewiątego rozdziału księgi. Nic nie może Go sprowadzić z tej drogi, to znaczy nic nie może zniweczyć Bożego planu zbawienia. Jezus wypełni wszystko, co postanowił Jego Ojciec, nie zawróci z drogi dobrowolnego oddania własnego życia z miłości do nas.

Nie ma tu mowy o jakimś fatum, o ślepym losie, na który Jezus nie może mieć wpływu. To raczej świadectwo decyzji, jaką nieodwołalnie podjął i jakiej konsekwencje jest gotów ponieść: aż do swojej śmierci i do zmartwychwstania. Powtarzanie się schematu trzech dni: dziś, jutro i pojutrze, to świadectwo całkowitego panowania nad czasem, a więc punktualnej realizacji założonego przez Boga planu. Bogu nic nie wymyka się z rąk.

Niestety, ludzie nie odpowiadają akceptacją na tę determinację Boga i miłość, którą wobec nich realizuje w Jezusie. Jerozolima, symbolizująca cały naród wybrany, jest doświadczona w odrzucaniu Bożego zaproszenia do zbawienia. Nawet to jednak nie może zmusić Boga do porzucenia Jego planów. Na nasze szczęście zbawienie się dokonało i jest dostępne dla nas wszystkich.

 

Piątek, 1.11.2024   Uroczystość Wszystkich Świętych 

 Pierwsze czytanie: Ap 7, 2-4. 9-14

 W dwóch wizjach autor opisuje triumf zbawionych. W pierwszej wizji anioł otrzymuje zadanie opieczętowania wiernych, którzy jeszcze kontynuują swoją ziemską pielgrzymkę. Pieczęć oznacza przynależność do Boga, która nie jest przypadkowa. Nie można jej postrzegać jako niesprawiedliwą, czyli nadającą przywilej jednym, a pozbawiającą go innych. Opieczętowani są sługami Boga, a więc tymi, którzy swoim życiem potwierdzają przynależność do Niego. To nowy lud Boży, Kościół, stąd liczba sto czterdzieści cztery tysiące, czyli pomnożona przez siebie liczba dwunastu pokoleń izraelskich. Nie należy jej jednak interpretować dosłownie, gdyż oznacza właśnie wielką wspólnotę sług Boga, która wciąż żyje na ziemi i zdąża do niebieskiej ojczyzny. To właśnie życie ziemskie jest czasem wyboru przynależności do Boga i czasem naszego uświęcenia. Niebo wybiera się i osiąga na ziemi.

W drugiej wizji Jan ogląda wielki tłum zbawionych, którzy dopełnili już swojej ziemskiej wędrówki i teraz celebrują niebiańską liturgię przed Bogiem. Ofiara Jezusa nie poszła w nich na marne, ale oczyściła ich i uświęciła, otwierając im dostęp do chwały nieba. Także oni przynależą do Kościoła i stanowią jego część triumfującą w niebie.

Warto uzupełnić te obrazy o członków Kościoła, którzy dopełniają swój proces uświęcenia w czyśćcu. Także oni dołączą do wspólnoty zbawionych w niebie.

 Psalm responsoryjny: Ps 24, 1b-2. 3-4b. 5-6

 Psalm 24 to hymn ku czci zwycięskiego Stwórcy. Autor opisuje chwałę Boga w obrazie powrotu zwycięskiego Króla do swojej siedziby. On panuje nad światem, jest chwalebnym Stwórcą wszystkiego, On wstępuje do swojego domu na górze, a więc zajmuje miejsce między ziemią a niebem, On wreszcie jest Bogiem, który błogosławi z nieba. Bóg napełnia wszystko swoją obecnością.

Psalm był śpiewany także przez pielgrzymów zdążających do Jerozolimy, miejsca zamieszkania Boga na ziemi. Kontekst dzisiejszej uroczystości pozwala interpretować go jako pieśni powołanych do zbawienia, którzy wstępują do nieba, przemierzając ziemską rzeczywistość. Ponieważ wszystko należy do Boga, także ziemski kontekst życia wyznawców Chrystusa nie jest pozbawiony Jego obecności i wsparcia. Ciągle dosięga nas Jego błogosławieństwo, wciąż Jego miłość jest naszą siłą do drogi, nieustannie pociąga nas perspektywa stanięcia przed Nim w Jego królestwie, które uczynił także naszym dziedzictwem na wieki. Pełna wspólnota z Bogiem jest zapłatą, jaka na nas czeka w niebie.

 Drugie czytanie: 1 J 3, 1-3

 Święty Jan zachęca nas do przypomnienia sobie faktów, które nadają prawdziwą wartość naszemu życiu i wypełniają je radością. Jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga! Prawda tak oczywista, że być może nie robi już na nas wrażenia. A powinna, bo mowa o naszej tożsamości i godności, której nikt nie może nas pozbawić! Dlatego właśnie musimy sobie ją przypominać, aby przeżywać ją coraz głębiej.

Naszym powołaniem i przeznaczeniem jest być z Bogiem w niebie i oglądać Go twarzą w twarz. To kolejna prawda, która czasem wydaje się perspektywą zbyt odległą, aby mogła wpływać na nasze obecne życie.  A powinna, bo nadaje kierunek naszym wysiłkom i pociąga swoją cudowną perspektywą.

Pokładanie nadziei w Bogu uświęca nas, bo oznacza postawę otwarcia, przyzwolenie dane Bogu, aby działał w nas zgodnie ze swoim zamysłem miłości. On, poprzez dzieło zbawienia dokonane przez Jezusa Chrystusa, dąży do odrestaurowania w nas swojego wizerunku i podobieństwa. Owocem naszego życia na ziemi jest więc odzyskanie pierwotnej świętości zamierzonej przez Stwórcę. Kto ufa Bogu, spodziewa się od Niego łaski, liczy na Niego i pozwala się Mu prowadzić. To kolejna prawda, której potrzebujemy do życia w pełni.

 Ewangelia: Mt 5, 1-12a

 Błogosławieństwa, które ogłasza Jezus, dotyczą różnych kategorii osób. W kontekście dzisiejszej uroczystości możemy powiedzieć, że to grupy świętych, których szczególną cechą jest treść poszczególnych błogosławieństw. Są więc ubodzy, jak św. Franciszek z Asyżu, który był bogaty Bogiem. Są smutni, jak św. Monika, którą pocieszyło nawrócenie syna. Są cisi, jak bł. Aniela Salawa, która wybrała bycie służącą, aby posiąść niebo. Są spragnieni sprawiedliwości, jak bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko, nasycony Bożą sprawiedliwością. Są miłosierni, jak św. Albert Chmielowski, przemieniony miłosierdziem Pana. Są święci o czystym sercu, jak bł. Karolina Kózkówna, zaproszeni do oglądania Boga twarzą w twarz. Są angażujący się w przywrócenie pokoju, jak św. Jan Paweł II. Są prześladowani dla sprawiedliwości, jak św. Stanisław Biskup.

Błogosławieństwa Jezusa to także lista cnót kształtowanych w różnych okolicznościach życia. Jest tu umiejętność przyznawania pierwszeństwa Bogu i rezygnacja z dóbr ziemskich, jest wierność i cierpliwość pomimo trudności i cierpienia, jest wewnętrzna droga wzrostu i naśladowania Boga, jest cierpliwe znoszenie niesprawiedliwości, jest służba bliźnim kosztem samego siebie, jest doświadczenie krzywdy i prześladowań, bez chęci zemsty. Świętość to umiejętność przeżywania każdej okoliczności życia według Bożego upodobania.

 

Sobota, 2.11.2024  wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych 

Pierwsze czytanie: Hi 19, 1. 23-27a

 Fragment, który rozważamy, pochodzi z dialogu, jaki Hiob prowadzi z zaprzyjaźnionymi mędrcami. Przyszli go pocieszyć, kiedy dowiedzieli się o jego tragedii. Przyjaciele próbują przekonać Hioba, że cierpi wskutek własnych grzechów, a więc nieszczęście jest konsekwencją jego błędnych wyborów. Hiob odpiera te zarzuty, jest bowiem świadom, że cierpi niesprawiedliwie. Dlatego właśnie ma odwagę odwołać się do Boga, którego czyni swoim obrońcą wobec kłamliwych oskarżeń.

Pomimo cierpienia Hiob wyznaje wiarę w dobroć Boga i w to, że dokona On zbawczej interwencji. Sam Hiob prawdopodobnie rozumiał ją jako ocalenie mu życia i przywrócenie zdrowia. Z innych jego wypowiedzi wynika, że nie wierzył w zmartwychwstanie w znaczeniu chrześcijańskim. Ta prawda była objawiana powoli i jeszcze się nie ukształtowała.

Tradycja przyjęła jednak wyznanie Hioba jako wyraz intuicji odnośnie do zmartwychwstania i życia wiecznego, które są zamierzone przez Boga. I w taki sposób interpretujemy je w kontekście dzisiejszego wspomnienia. Bóg, który nie jest autorem śmierci (Mdr 1, 13), ale źródłem życia, przewidział życie człowieka zjednoczone ze swoim, a więc jako wieczne i szczęśliwe. Ten zamysł Bóg realizuje wobec nas i w nas przez swoją łaskę, której źródłem jest odkupieńcza śmierć Chrystusa i Jego zwycięstwo nad śmiercią.

Psalm responsoryjny: Ps 27, 1bcde. 4. 7 i 8b i 9a. 13-14

 Psalmista wyznaje ufność w Bogu, którego dobroci już doświadczył w swoim życiu. Jest przekonany, że może polegać na Bogu, którego nazywa swoim światłem, zbawieniem i obrońcą. Wyrazem Bożego błogosławieństwa jest dla psalmisty możliwość odwiedzenia świątyni i przebywania w niej na zawsze. W taki sposób zaświadcza o swoim pragnieniu, aby nieustannie trwać w obecności Boga. Wzrok Boga psalmista rozumie jako przestrzeń bezpieczeństwa. Kiedy Bóg widzi człowieka, roztacza nad nim swoją opiekę, z miłością nad nim czuwa.

Do tych przekonań psalmisty dokładamy także naszą wiarę w życie wieczne. Nie tylko pragniemy doświadczać szczęścia z przebywania z Bogiem na ziemi, ale także po naszej śmierci. Domem Boga, w którym mamy przygotowane miejsce (J 14, 2), jest Jego królestwo. Poczucie bezpieczeństwa będzie płynęło z ostatecznego wyzwolenia nas przez śmierć z mocy Złego i z jego planów wobec nas. W domu Boga będziemy przebywać na zawsze, będzie to uszczęśliwiające doświadczenie wspólnoty z samym Bogiem i wszystkimi zbawionymi ludźmi.

Ta wiara, to przekonanie wyrażają się w konkretnej postawie życiowej. Psalmista nazywa ją „szukaniem oblicza Pana”. Chodzi o to, aby już tutaj, na ziemi, korzystać z możliwości trwania w obecności Boga, by już tutaj „wchodzić” w przestrzeń łaski i dokonywać wyborów, które nas do Boga zbliżają.

 Drugie czytanie: 1 Kor 15, 20-24a. 25-28

 Wydarzeniem centralnym naszej wiary jest osoba i dzieło Jezusa Chrystusa. Punktem kulminacyjnym całej historii świata jest Jego śmierć i zmartwychwstanie. Mamy to szczęście żyć ze świadomością faktów dokonanych. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa są więc dla nas punktami odniesienia w interpretowaniu przeszłości, w przeżywaniu teraźniejszości i spoglądaniu ku przyszłości. Wszystko nabiera pełnego sensu tylko w świetle tych faktów.

Święty Paweł podejmuje trudne zadanie wyjaśnienia tego Koryntianom, którzy z filozofii platońskiej zaczerpnęli nieufność w odniesieniu do ludzkiego ciała i perspektywy zmartwychwstania. Skoro ciało uważali za przeszkodę w dotarciu do idealnego świata ducha, a śmierć momentem wyzwolenia, zmartwychwstanie jawiło się im jako zagrożenie powrotem do niechcianego stanu wpisania w niedoskonałą materię.

Apostoł wyprowadza Koryntian z błędu, tłumacząc, że właśnie zmartwychwstanie Jezusa przywraca porządek ustanowiony przez Boga i niweluje skutki grzechu, wśród których śmierć jest konsekwencją najtragiczniejszą. To w Chrystusie Zmartwychwstałym wszystko się odradza i przekracza dominację śmierci. Cała historia osiągnie swoją pełnię, przechodząc przez bramę zmartwychwstania, która otwarła się w Jezusie. Kresem dziejów nie będzie unicestwienie, lecz zbawienie, czyli życie wieczne w Bogu, który stanie się „wszystkim we wszystkich”.

 Ewangelia: Łk 23, 44-46. 50. 52-53; 24, 1-6a

 Umierający Jezus wydaje się przegrywać. Gaśnie, umiera i zostaje zamknięty w grobie. Jednak już moment Jego agonii zwiastuje nowy początek, nowe otwarcie historii… Oto zasłona, która oddzielała Miejsce Najświętsze w świątyni „rozdarła się przez środek”. Dostęp do Boga został przywrócony, bariera została pokonana. Dokonało się to właśnie w Umierającym, rozdartym na krzyżu Jezusie, który swoim krzyżem na zawsze połączył ziemię z niebem.

Nowy początek zwiastuje także otwarty grób. Życia nie da się zatrzymać w mogile na wieki, bo tym życiem jest Jezus Chrystus, Bóg Wcielony, nasz Zbawiciel Zmartwychwstały. Odtąd wszyscy otrzymaliśmy otwarte przejście do nowego i pełnego życia. Kto przechodzi przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa podczas swojego ziemskiego życia, odnajdzie to przejście także po swojej śmierci.

Najpierw jednak konieczne jest pokonanie śmierci w sobie, czyli „zdefiniowanie” siebie na nowo w świetle faktu zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Kobiety, które przybyły do grobu Jezusa, były bezradne i przestraszone. Nie szukały żyjącego, lecz umarłego. Dopiero aniołowie uświadomili im pomyłkę: „Nie ma Go tu, zmartwychwstał”. Nie możemy szukać i kontemplować śmierci, lecz życie, którym jest Jezus.