XXVIII Niedziela Zwykła, 15 października 2023r.
Pierwsze czytanie: Iz 25, 6-10a
Izajasz, tak nazwijmy dla potrzeb uproszczenia kilku autorów Księgi Proroka Izajasz, których dzisiaj wyróżnia nauka, potrafi z mocą krzyknąć: „Biada!”. Nie waha się przeklinać różne narody (i swój własny) za odstępstwa i zło. Jednak gdy to czyni, w pejzażu księgi powinniśmy widzieć zawsze horyzont zbawienia i radości symbolizowany przez ucztę i wino. Nie chodzi o przekleństwa dla przekleństw. O puste krzyczenie „biada!”. Prorok chce, by jego słuchacze – czyli też i my dzisiaj – zobaczyli i uwierzyli w zwycięstwo Pana. Życia nad śmiercią. Dobra nad złem.
„Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, zdejmie hańbę ze swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł” – mówił w nadziei Izajasz. A my nie możemy nie dodać dzisiaj za Apokalipsą św. Jana, krzycząc z radości w perspektywie popaschalnej: „Alleluja, bo zakrólował Pan Bóg nasz, Wszechmogący. Weselmy się i radujmy, i dajmy Mu chwałę, bo nadeszły Gody Baranka […] Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka!”
Izajasz czekał i miał nadzieję. My doświadczamy pokonanej śmierci już teraz.
Psalm responsoryjny: Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6
Przyzwyczailiśmy się do obrazu Jezusa jako Dobrego Pasterza, który przecież sam o sobie tak powiedział (por. J 10,11). Być może nawet widzimy oczyma pamięci freski pierwszych wieków chrześcijaństwa, które przestawiają pasterza z owieczką na ramionach. Zupełnie tak, jak w przypowieści!
Wyznawca judaizmu nie miał tego obrazu. Żydzi, którzy śpiewali ten dwuczęściowy psalm, raczej słyszeli go przez pryzmat wędrówki przez pustynię prowadzącej do Ziemi Obiecanej. Doszli przecież wreszcie do zielonych pastwisk i został dla nich zastawiony stół.
My jednak zawsze wracamy do obrazu Jezusa. Bo on nas przekonuje o tym, że w wędrówce przez pustynię naszego życia nie chodzi o dojście do żadnej, nawet najpiękniejszej, ziemskiej krainy. A stół uczty jest dla nas wprawdzie zastawiany każdego dnia, lecz ten najbogatszy czeka nas dopiero w niebieskiej ojczyźnie. Może zatem malowidła z katakumb, to dobre skojarzenie dla chrześcijan?
Drugie czytanie: Flp 4, 12-14. 19-20
Spośród wszystkich listów Pawłowych do wspólnot kościelnych List do Filipian jest bodaj najbardziej naznaczony rysem zażyłości i przyjaźni. By zrozumieć, jak wiele zawdzięczał Paweł Filipianom, wystarczy przeczytać Dzieje Apostolskie i sam list.
Nie dziwi zatem, że członkowie tamtejszego Kościoła brali udział w uciskach Apostoła (por. 4,14). Cóż to znaczy? Spojrzenie na pierwsze wieki chrześcijaństwa i świadectwa tak wielu tekstów zarówno nowotestamentowych, jak i pozabiblijnych pokazują, że chodziło o fizyczne cierpienie i prześladowania, jak również nierzadko o wyobcowanie ze społeczeństwa, które moglibyśmy sklasyfikować jako cierpienia psychiczne.
A jednak nie wahają się Filipianie współcierpieć z Pawłem, tak jak Paweł współcierpiał z Chrystusem (por. np. szeroko dyskutowany Kol 1,24). Bo nasza religia była i jest religią eschatologiczną. Taką, która widzi ostateczny cel naszej wędrówki gdzieś dalej. Jest religią nadziei, która mówi, że w bliskości z Panem i w oddawaniu Bogu chwały tu na ziemi można zaznać szczęścia, które jest namiastką tego, co będzie w pełni obcowania z Nim.
Dochodzi wyraźnie do głosu Pawłowa dychotomia „już – jeszcze nie”, ponieważ On „zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę”.
Ewangelia: Mt 22, 1-14
„Ochroniłeś ciało moje od zguby […] a wobec przeciwników stałeś się pomocnikiem i wybawiłeś mię, według wielkości miłosierdzia i Twego imienia, od pokąsania przez tych, co są gotowi mnie połknąć, od ręki szukających mej duszy, z wielu utrapień, jakich doznałem […]” (Syr 51,2–3) – pisze autor Mądrości Syracha. Cóż ma wspólnego ten fragment starotestamentowej księgi mądrościowej z przypowieścią o zaproszonych na ucztę? Chodzi o zgrzytanie zębów.
Sześciokrotnie sformułowania tego użyje Mateusz w swojej ewangelii, poza nim natomiast grecki rzeczownik znajdziemy jedynie raz u Łukasza, raz w Księdze Przysłów i jeden raz właśnie u Syracha. Biblia Tysiąclecia oddaje sformułowanie – ἐκ βρυγμῶν ἕτοιμον εἰς βρῶμα – nieco bardziej opisowo: „od pokąsania przez tych, co są gotowi mnie połknąć”. Sens jest zrozumiały, kontekst natomiast to wdzięczność Syracha i wychwalanie Boga za otrzymany ratunek, jakie wyraża w ostatnim rozdziale swojej księgi. O wiele bardziej explicite w kontekście eschatologicznym pisze Mateusz sześciokrotnie o „płaczu i zgrzytaniu zębów”.
Lecz spójrzmy na podobieństwa ewangelii i tekstu Syracha. Czyż zaproszenie przez króla na ucztę nie jest wybawieniem? Syrach wychwala Pana za uratowanie go od zgrzytających zębów ludzi, którzy chcą go pożreć. Może winą człowieka bez szaty nie jest to, że nie ma stroju, ale to, że milczy („lecz on oniemiał”) zamiast dziękować Panu. A gdyby tak napisać inny scenariusz rozmowy z królem?
Król: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?”
Człowiek: „Zaprosiłeś mnie Panie i od tej chwili zacznę Cię wysławiać, bo choć nie jestem godzien być na Twojej uczcie, to chcę zostać z Tobą, «ponieważ podporą i pomocnikiem stałeś się dla mnie. Ochroniłeś ciało moje od zguby, od sieci oszczerczego języka i od warg wypowiadających kłamstwo; a wobec przeciwników stałeś się pomocnikiem i wybawiłeś mnie» (Syr 51,2)”.
Król: „Przynieście mu najlepszą szatę!”
Poniedziałek, 16 października 2023r.
Pierwsze czytanie: Rz 1, 1-7
Czym jest nasze powołanie? Św. Paweł, Apostoł Narodów, pisze do mieszkańców Rzymu, których najprawdopodobniej jeszcze nie zna. Do wspólnoty, której on sam nie założył – co jest zresztą rzadkością, jeśli spojrzymy na kanoniczne corpus paulinum. Część biblistów uważa, że chciał się tym tekstem przedstawić, przygotować nieznanych sobie chrześcijan na przyjęcie nieznanego im apostoła, któremu zresztą niejednokrotnie odmawiano tego tytułu.
Paweł zaczyna od powołania, które jest przeznaczeniem do głoszenia Ewangelii. Przeznaczeniem wyraźnie odciętym od nici, które przędły Parki w Rzymie, a w świecie greckim Mojry. Chodzi o przeznaczenie, które jest powołaniem – łaską i konkretnym zadaniem do wypełnienia ku chwale powołującego, Jezusa Chrystusa.
To powołanie, które dotyczy zarówno Pawła, jak i każdego chrześcijanina. Powołanie, które jest jednocześnie umiłowaniem przez Boga, przeznaczeniem do świętości i wsparciem w kroczeniu drogą pokoju.
Los nie ma tu nic do rzeczy. Chrześcijańskie przeznaczenie, to wybranie.
Psalm responsoryjny: Ps 98 (97), 1bcde. 2-3b. 3c-4
Śpiewana w liturgii pierwsza część Psalmu 98(97) prowadzi nas trzema strofami niczym dobry nauczyciel filozofii – od szczegółu do ogółu. Od tego najważniejszego szczegółu jakim jest Bóg, który musi być w samym centrum naszego życia, na pierwszym miejscu, by nasza wiara miała sens. Przez historię zbawienia, której nieodłącznym elementem jest wybranie jednego narodu – Izraela – spośród wszystkich narodów świata. Aż ku uniwersalizmowi zbawienia, niemal kosmicznego, obejmującego całą ziemię i wszystkich jego mieszkańców.
Powiedzielibyśmy, że jest to piękny przykład starotestamentowej zapowiedzi tego, że odkupienie obejmie nie tylko synów Izraela, ale też cały Nowy Izrael – nie tylko Żydów, ale i pogan. A my, chrześcijanie, czytamy też w kontekście nowotestamentowym. Tak jak czytał ten tekst Orygenes, który wprost identyfikuje „nową pieśń” z pierwszego wersetu psalmu z Jezusem Chrystusem: «Pieśń nowa to Syn Boży, który został ukrzyżowany — o czymś takim jeszcze nigdy nie słyszano. Nowa rzeczywistość powinna mieć nową pieśń. „Śpiewajcie Panu pieśń nową”. Ten, który cierpiał mękę, w rzeczywistości jest człowiekiem; lecz wy śpiewacie Panu. Cierpiał mękę jako człowiek, lecz zbawił jako Bóg».
Ewangelia: Łk 11, 29-32
Ewangelista Łukasz przytacza nam w swoim dziele słowa Jezusa. Obaj byli erudytami. Ten pierwszy znany jest z licznych odwołań intertekstualnych do literatury zarówno judaizmu, jak i pism greckich. Drugi z kolei, którego słowa przytacza Ewangelista w jedenastym rozdziale swojego dzieła, przywołuje dwa obrazy – Jonasza i królowej z południa – z pewnością dobrze znane słuchaczom Jezusa.
Czym jednak są dla nas te obrazy? Oczywiście zstąpieniem do piekieł i zmartwychwstaniem trzeciego dnia – to Jonasz. I motywem Chrystusa jako mądrości Bożej – to królowa Saby z 1 Krl 10 (por. 2 Krn 9). I jednocześnie czymś o wiele więcej niż tylko Jezusową antycypującą wydarzenia Golgoty erudycją i zabawą znakami i motywami literatury żydowskiej. Czymś na wskroś praktycznym i dotykalnym dla chrześcijanina – dla tego, który jest powołany i na to powołanie odpowiedział wiarą. Co lepiej niż kto inny oddaje jeszcze inny erudyta – św. Paweł: „Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor 22-24).
Wtorek, 17 października 2023r.
Pierwsze czytanie: Rz 1, 16-25
Pierwsze dwa wersety dzisiejszego czytania z Listu do Rzymian mogą być poczytane za tezę naczelną całego Pawłowego pisma. Krótkie i przepełnione treścią słowa mogą stanowić podsumowanie przeżytych przez Pawła doświadczeń i doskonałe wprowadzenie w wiarę chrześcijańską.
Ewangelia jest mocą dla wierzących, mocą, która prowadzi do zbawienia każdego – już nie tylko członków Narodu Wybranego, ale i nas – pogan. Potem podkreślony jest temat wiary, choć dość enigmatycznie… Od jakiej wiary i ku jakiej wierze? Od wiary Starego Testamentu do wiary Nowego? Od wiary opartej na Prawie, do wiary opartej na Ewangelii? A może chodzi o jeszcze inną wiarę? Jeszcze inną propozycję zdaje się sugerować niedokładny cytat z proroka Habakuka: „A sprawiedliwy żyć będzie dzięki wierze”. Nawet podwójnie niedokładny, bo piszący po grecku Paweł, gdy cytuje Ha 2,4 zmienia zarówno hebrajski tekstu masoreckiego, jak i grecki tekst Septuaginty. Po hebrajsku przeczytamy, że sprawiedliwy będzie żył dzięki „swojej wierności/wierze”. Po grecku (LXX) – dzięki „mojej wierze/wierności”. A Paweł powstrzymuje się od określenia osoby. Może dzięki wierności Jezusa, który umarł na krzyżu? Może dzięki rodzącej się wierze Kościoła?
Tekst grecki Rz jest tutaj niejednoznaczny. Pozwólmy sobie na to i my.
Psalm responsoryjny: Ps 19 (18), 2-3. 4-5b
Śpiewamy dzisiaj w liturgii sam początek Psalmu 19. Jednak wzorem starożytnych, pierwszy wers powinien sprawić, że przed oczyma stanie nam cały tekst. Dwuczęściowy, w którym najpierw opis nieba i wspomnienie dnia i nocy prowadzą do obrazu słońca. Wychwalanego i personifikowanego niemal na sposób pogański. Niemal, ponieważ właściwa hierarchia jest zachowana, a Stwórca są wskazany i podkreślone jest Jego panowanie nad słońcem. Ujawnia się to w drugiej części, która pokazuje Prawo jako jaśniejące o wiele piękniejszym blaskiem niż promienie słońca. Wychwalane dobitnie i z mocą, i z prośbą, i z pokorą – „Chociaż Twój sługa na nie uważa, / w ich przestrzeganiu zysk jest wielki, / kto jednak dostrzega swoje błędy? / Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną. / Także od pychy broń swojego sługę, / niech nie panuje nade mną! / Wtedy będę bez skazy i wolny / od wielkiego występku” – śpiewa psalmista.
Ale przecież już cztery pierwsze wersety, które podaje nam dzisiejszy lekcjonarz o tym mówią. Słowa i mowa, które słyszymy z niebios, obwieszczane przez piękno przyrody, dzieła Boga, noc i dzień, to słowa Prawa.
Ewangelia: Łk 11, 37-41
I my się dziwimy, gdy ktoś nie przestrzega przepisów prawa, a może już tylko tradycyjnych zwyczajów? Czy zdziwiony faryzeusz myśli jeszcze w kwestiach czystości Prawnej, która miała uzdalniać do oddawania czci Bogu, czy już tylko o tradycji?
Ten nie klęka na przeistoczenie… Tamta wciąż bierze Komunię na rękę, a przecież pandemia się już skończyła… Nie przeżegnał się wodą święconą wchodząc do kościoła… I my potrafimy się dziwić. Nieuprzejmie i w zafiksowaniu na tradycyjnych gestach, często już nie na ich treści, która ma zbliżać nas do Boga. Potępiamy zdziwionego faryzeusza, bo przecież Jezusa gani. Ale dla niego Jezus był nieprzestrzegającym tradycji współwyznawcą judaizmu.
Nie wolno nam uczynić ze znaków i gestów, z tradycji i zwyczajów wydmuszki. „Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza?” Czyż gesty nie wzięły się z głębszej myśli i pragnienia bliskości Boga? Pozwólmy sobie częściej na patrzenie ponad tradycją. By wybrzmiała treść miłości.
Środa, 18 października 2023r. – święto Św. Łukasza Ewangelisty
Pierwsze czytanie: 2 Tm 4, 10-17a
Niewiele wiemy o św. Łukaszu. Z jego dwudzieła – Ewangelii i Dziejów Apostolskich – wyciągamy wnioski dotyczące jego znajomości medycyny, oczytania w literaturze greckiej, wykształcenia literackiego w ogóle. Aż tu nagle wchodzi na scenę, trzykrotnie, w listach Pawłowych – w Kol 4,14, Flm 1,24 i czytanym dzisiaj w liturgii 2 Tm 4,11. „Umiłowany lekarz” – tak o nim powie św. Paweł. Wybór czytania na święto św. Łukasza Ewangelisty nie był zatem trudny.
Jednak wzmiankowani w 2 Tm ludzie, wydarzenia i – rzeklibyśmy – praktyczne błahostki, jak wspomniana opończa, kulminują się w słowie dotyczącym głoszenia ewangelii. Trudnym i wymagającym. Tragicznym, ktoś by powiedział, widząc opuszczonego Pawła, wycieńczonego głoszeniem słowa, podróżami, prześladowaniami. Lecz jak bardzo nie byłby pozostawiony przez ludzi, przyciśnięty do ziemi fizycznie i psychicznie, nigdy nie będzie sam. W Pawłowych słowach: „niech im to nie będzie policzone!” przebrzmiewa Szczepanowe widzenie otwartego nieba w trakcie kamienowania (por. Dz 7,60), które Łukasz stylizuje, rzecz jasna, na wołanie Chrystusa z krzyża (por. Łk 23,34). Jeśli Łukasz był świadkiem któregoś z tych trzech literacko ze sobą powiązanych wołań o przebaczenie – to jedynie Pawła. I potrafił w nim dojrzeć Chrystusa i każdego chrześcijanina.
Psalm responsoryjny: Ps 145,10-11.12-13ab.17-18
Czym jest zatem „królestwo Pana” z refrenu powtarzanego do słów Psalmu 145? Opuszczeniem? Cierpieniem? Bezsilnością dręczonego ze względu na wiarę człowieka? Tak. To też jest jakoś wpisane w życie chrześcijanina, nie wolno nam temu zaprzeczać. Lecz nigdy ostatecznym! „Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają, / wszystkich wzywających Go szczerze” – woła psalmista. A my za nim powtarzamy w XXI w. I dalej głosimy, by Słowo dotarło do wszystkich synów ludzkich, by potęga Pana została ogłoszona wszędzie.
Ewangelia: Łk 10,1-9
„Jeszcze siedemdziesięciu dwóch”. To oczywiście liczba znacząca – podzielona przez dwanaście da nam sześć. Nie jednak o szóstkę chodzi, liczbę symbolizującą jakiś brak, niepełność, ale o siódemkę – symbol doskonałości. Nie możemy zapomnieć, że chodzi o „jeszcze” siedemdziesięciu dwóch, przecież dwunastu już chodzi za Panem.
Uderzają nas słowa: „oto was posyłam jak owce między wilki”. Być może zaczerpnięte z Ewangelii według św. Mateusza lub z innego wspólnego źródła, jak sądzą niektórzy bibliści podkreślający pierwszeństwo Mateuszowej ewangelii nad Łukaszową lub ci, którzy są zwolennikami klasycznej teorii dwóch źródeł (Mk oraz tzw. „źródło Q”). Dość powiedzieć, że chrześcijanie znali swój los owcy. Mateusz doda jednak: „Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” Chrystus nas nie wydaje na pożarcie, raczej wyrwie nas z paszczy lwa i stanie przy nas, jak przy Pawle z pierwszego czytania, by nas umocnić. On, nie inni ludzie.
Potrzebujemy innych, bez nich nie damy rady – mamy przyjąć gościnę, mamy umieć prosić o przyniesienie opończy. Ale to wszystko powinno być oparte na Panu, jedynym dawcy pokoju.
Czwartek, 19 października 2023r.
Pierwsze czytanie: Rz 3, 21-30a
Zanim św. Paweł przybliży nam i rozwinie naczelną ideę Listu do Rzymian – usprawiedliwienie przez wiarę, nie za sprawą uczynków – Apostoł zderza nas z inną myślą, konieczną dla wprowadzenia tej o usprawiedliwieniu. Chodzi o ideę wypełnienia się czasów. Zbawienie dokonane w Chrystusie nie jest dziełem dokonanym w niebycie, poza osią czasu linearnego. Jest bardzo konkretnym wydarzeniem, które wypełniło się w bardzo konkretnym czasie. W Liście do Galatów, bliźniaczym tematycznie z Listem do Rzymian, Apostoł Narodów pisze: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4,4-5). W Ewangelii według św. Marka słyszymy z ust Jezusa: „Czas się wypełnił […]”.
Dlatego Paweł może napisać: „teraz”. To, o czym Żydzi marzyli, staje się teraz rzeczywistością. Teraz zbawienie nie jest już zależne od przynależności narodowej, od statusu społecznego, od ludzkich wysiłków… Teraz – w czasach eschatologicznych, w których żyjemy począwszy od wydarzeń, które bez zawężania można ująć anglojęzycznie: „Christ event” – jawne staje się nasze zbawienie.
Psalm responsoryjny: Ps 130 (129), 1b-2. 3-4. 5-6
„De profundis” – dobrze znamy tę łacińską nazwę Psalmu 130, który niemal w całości śpiewamy dzisiaj w liturgii. Niemal, ponieważ ostatnie dwa wersety zostały opuszczone. Czy nie są ważne? A może z jakichś powodów lepiej ich nie śpiewać? Nie, nie w taki sposób wybiera się fragmenty czytań liturgicznych. Nie chodzi tu o cenzurę. Przywołajmy je.
„7 Niech Izrael wygląda Pana. U Pana bowiem jest łaskawość i obfite u Niego odkupienie.
8 On odkupi Izraela ze wszystkich jego grzechów.”
Wersety 7-8 wskazują, na sposób życzeniowy („niech”), dosłownie czytając tekst, na podmiot wypowiadający ten psalm, określany często mianem pokutnego. Pisany w pierwszej osobie liczby pojedynczej tekst na koniec otwiera się na cały naród, który podąża w pielgrzymce do Jerozolimy – to też jeden z psalmów stopni, które śpiewano w drodze do świętego miasta. I my jesteśmy włączeni w ten naród, w Nowy Izrael, który nie zna już granic więzów krwi ani przynależności etnicznej. I my razem i indywidualnie możemy śpiewać ten psalm ufności, ot jeszcze jeden rodzaj, jaki można z łatwością w Ps 130 zauważyć.
Ewangelia: Łk 11, 47-54
Gdy czytamy ten fragment Ewangelii według św. Łukasza, nie sposób nie zapytać retorycznie za św. Pawłem: „Pytam więc: Czyż Bóg odrzucił lud swój?” (Rz 11,1). Uporczywie powracające „biada” z ust Jezusa jest tak ostre i gwałtowne, że łagodna dusza chrześcijanina może poczuć się oburzona. Jakże to?! Czy nie jest w naszej wierze mowa o przebaczeniu? Czy na darmo tyle pisał św. Paweł o usprawiedliwieniu, by teraz „żądać zdania sprawy z krwi”?
I musimy za Apostołem Narodów odpowiedzieć: „Żadną miarą!” Bóg nie odrzucił swojego ludu. Jednak droga Prawa okazała się niewystarczająca. Stanowiła jedynie przygotowanie świata, w myśl Bożej pedagogii, na przyjście Syna.
A gdyby Prawo zadziałało…? Czy nie trzeba by śmierci Chrystusa? Czy krzyż byłby zbędny? Rodzą się na poczekaniu scholastyczne pytania. Chyba jednak nie mogło zadziałać. Ludzie, nie tylko starożytni Izraelici, raczej zbudują grobowce prorokom i przeleją krew w świętym miejscu niż sami z siebie będą kroczyli drogą prawdy i miłości. Dlatego trzeba było nas na tę drogę wprowadzić. Nie przez uczynki Prawa, ale przez wiarę możemy dostąpić zbawienia.
Piątek, 20 października 2023r.
Pierwsze czytanie: Rz 4, 1-8
Dlaczego tak potrzebny jest Pawłowi Abraham? Czy Apostoł, który stroni od patrzenia na świat jedynie przez pryzmat Starego Testamentu, rzeczywiście potrzebuje dla swojej argumentacji o usprawiedliwieniu przez wiarę, a nie przez uczynki przykładu patriarchy? Przecież w tym samym Liście do Galatów nie raz powtórzy Paweł, że nie jesteśmy zbawieni przez Prawo, ale dzięki wierze.
Właśnie – nie przez Prawo! Paweł chce dotrzeć do żydów i do chrześcijan wywodzących się z pogaństwa. Dobrze pamiętamy, że judeochrześcijanie chcieli narzucić swoje zwyczaje i przestrzeganie Prawa tym drugim. I na tyle im się to udawało, że Paweł z mocą krzyczy: „Czyż jesteście aż tak nierozumni [chodzi o Galatów; MK], że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem?” (Ga 3,3). Jak zatem pokazać dobrze znającym Torę żydom, że po Chrystusie Prawo przestało być kluczowe? Właśnie przez Abrahama – przez wskazanie im na tego, który Prawa jeszcze nie znał; od Abrahama do Synaju upłynie wiele lat. Abraham nie został usprawiedliwiony dzięki uczynkom – dodajmy technicznie – uczynkom Prawa, co Paweł z mocą podkreśla w retoryce całości listu. Chodziło o wiarę i zaufanie Bogu.
Psalm responsoryjny: Ps 32 (31), 1b-2. 5 i 11
Pierwsze czytanie kończy się Pawłowym cytatem z Psalmu 32. W sposób naturalny liturgia prowadzi nas zatem jego ścieżką. Jest to psalm pokutny, pouczający, ale też psalm ufności. Piękna pieśń człowieka widzącego swoją grzeszność i zdającego sobie jednocześnie sprawę z tego, że jedyne, co mu pozostaje, to wyznać swoje winy.
Lecz to nie wszystko. W wyznaniu grzechów psalmisty możemy dojrzeć przejmującą nadzieję, wręcz pewność odkupienia. Może tę samą nadzieję, jaka stała się udziałem Abrahama, który wbrew nadziei zawierzył nadziei? Ta nadzieja nie jest wynikiem przestrzegania prawa, nie jest wynikiem czynienia zadośćuczynień przed Panem i przed ludźmi, by w ten sposób uzyskać przebaczenie grzechów. Samo przebaczenie, poucza nas psalmista, jest jedynie wynikiem pokornego zwrócenia się do Boga. Tak, potem przyjdzie czas na zadośćuczynienie, ale będzie ono wynikiem przebaczenia grzechów, a nie jego warunkiem. Dlatego możemy wznosić radosne okrzyki!
Ewangelia: Łk 12, 1-7
Chrześcijaństwo jest religią totalną. Choć zdaję sobie sprawę, że z takiego określenia trzeba się wytłumaczyć. Źle to nam się może kojarzyć. Ale chrześcijaństwo jest religią totalną i do totalności zaprasza nas dzisiejsza ewangelia. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało” – mówi swoim przyjaciołom, a więc i nam, Jezus. Przecież to wezwanie sprzeczne z prawem natury, który każe zarówno zwierzęciu, jak i człowiekowi unikać bólu fizycznego. Któż z nas chciałby cierpienia fizycznego lub psychicznego? Gdyby człowiek się nie bał tego, kto zabija ciało, to prawdopodobnie nasz ludzki gatunek nie dotrwałby do naszych czasów…
A jednak Chrystus każe nam na nowo napisać zasady życia, niekiedy w sprzeczności z powierzchowną naturą człowieka. Powierzchowną, dlatego że nasz gatunek nie przetrwałby do naszych czasów również wtedy, gdyby człowiek nie był skłonny do poświęcenia swojego życia w imię czegoś więcej. Albo przetrwałby w bardzo niskim kształcie. Trzeba mieć przed oczyma jasno postawioną hierarchię. Bać się należy tego, co naprawdę zabija – tj. ostatecznie i wiecznie. Śmierć ciała nie jest dla nas przecież końcem!
Ale Jezus nie poprzestaje na wskazaniu na nowe (i trudne) wartości. On zapewnia nas jednocześnie, że Bóg się nami opiekuje. Jeśli zatem jesteśmy blisko Niego, nie musimy się bać niczego – ani tych, co zabijają ciało, ani tych drugich, bo będąc przy Panu decydujemy się na życie i nikt nas do piekła nie da rady wtrącić.
Sobota, 21 października 2023r.
Pierwsze czytanie: Rz 4, 13. 16-18
Mówi się o upadku autorytetów. O tym, że młodzież (ba! już nawet nie tylko młodzież) nie potrafi znaleźć sobie wzoru do naśladowania, postaci, której byłaby gotowa zaufać i za nią pójść. A św. Paweł jakby nie zwracał na to uwagi i w XXI w. wciąż daje nam jako wzór wiary do naśladowania tę samą jedną osobę – Abrahama.
Abraham pasuje lepiej niż ktokolwiek inny – żył przed nadaniem Prawa, więc będzie nie tylko dla żydów; zmagał się ze zwyczajnymi problemami, z którymi wiele małżeństw się zmaga, chodzi o brak potomstwa; wreszcie zaufał i stał się „ojcem wielu narodów”, jeśli zrozumiemy to, jak czyta ten tekst św. Paweł, to i my jesteśmy jednym z tych narodów zrodzonych z wiary i dla wiary.
Ale jeśli my dzisiaj nie lubimy autorytetów albo jedynym autorytetem dla nas staje się nasza indywidualność, to w jaki sposób w ogóle możemy patrzeć na Abrahama, jako wzór czegokolwiek. I może to nawet nie nasza wina, bo przecież nie my kształtujemy w ten, nie inny sposób myśl filozoficzną, społeczną i kulturową współczesnego świata.
Nauczmy się zatem na nowo stawiać sobie przed oczy autorytety, ale na sposób przekorny weźmy za autorytet kogoś, kto nie miał autorytetów. Albo miał tylko ten jeden siebie samego, ufającego Bogu. I znowu Abraham będzie pasował, a List do Rzymian pozostanie aktualny.
Psalm responsoryjny: Ps 105 (104), 6-7. 8-9. 42-43
Psalm 105 jest tekstem pochwalnym i retrospektywnym zarazem. Wspomina plagi egipskie, wyjście z niewoli, drogę przez pustynię i dojście do Ziemi Obiecanej. To pełne wdzięczności wspomnienie władzy Boga nad światem i opieki nad Izraelem.
Dobrze nadawałby się na rodzinną uroczystość, w której wspominana jest historia prababci i pradziadka. Bo tak można czytać ten tekst – nie tylko w skali makro, jako opowieść o działaniu Boga w dziejach wielkiego narodu, ale też jako zbawczą ingerencję w życie każdej rodziny i pojedynczego człowieka.
Działanie Pana w historii Izraela jest w jakiś sposób figurą Jego działania w moim życiu w każdym dniu. Zasada tego działania pozostaje ta sama zarówno wobec narodu, jak i wobec każdego człowieka – „Na wieki pamięta o swoim przymierzu, / obietnicy danej tysiącu pokoleń, / o przymierzu, które zawarł z Abrahamem, / przysiędze danej Izaakowi”. Nie zapomni.
Ewangelia: Łk 12, 8-12
Jezus nie bał się mówić innym rzeczy trudnych i bolesnych. Nie wahał się powiedzieć Piotrowi, żeby mu zszedł z oczu; nie bał się mówić innym, że są przewrotni, że to hipokryci.
Dziwnie nam usłyszeć z ust Pana, którego często widzimy w naszej wyobraźni jako pokornego, cichego, przyjmującego drugi policzek, że nas się wyprze. Ciężko nam czasem patrzeć na Niego jako tego, który wywraca stoły albo tego, który mówi o grzechu, który nie może być odpuszczony.
A jednak mówi prawdę. Pismo Święte bywa delikatne, prowadzące nas jak dzieci za rękę, bywa też brutalnie uderzające w twarz, gdy stajemy się zbyt zuchwali. Ale nigdy bez znaczenia i nigdy bez potrzeby. Czasami warto usłyszeć bolesną prawdę: „kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych”.