Niedziela, 10.10.2021 r.
Pierwsze czytanie: Mdr 7, 7-11
Główną osią interpretacyjną dzisiejszego pierwszego czytania jest przeciwstawienie mądrości wartościom takim jak bogactwo, zdrowie i piękno. Wydaje się, że autor natchniony stara się przede wszystkim pouczyć nas o tym jak bardzo powinniśmy pożądać mądrości: jeżeli pieniądze, zdrowie i uroda są obiektem naszej słusznej troski, to o zdobycie rozumności zobowiązani jesteśmy zabiegać z jeszcze większym zapałem.
Wielu z nas bezbłędnie identyfikuje zagrożenia, jakie związane są z nieuporządkowaną żądzą posiadania dóbr doczesnych. Z drugiej zaś strony do nieba dojrzewamy w świecie i nieustannie doświadczamy przyrodzonej konieczności dbania o życie swoje i naszych bliskich. Naśladowca Chrystusa zobowiązany jest nie do tego, żeby się dobra doczesnego wyrzekać (życie w ubóstwie to ewangeliczna rada – pewien szczególny charyzmat – a nie przykazanie), lecz aby mądrze z niego korzystać. Jakiej mądrości wobec tego poszukujemy?
W Księdze Przysłów (Prz 8, 22-31) czytamy, że Mądrość towarzyszyła Bogu podczas stwarzania świata. Motyw ten odkrywa przed nami jej najbardziej istotną cechę: bezinteresowność. Mądrość Boża urzeczywistnia się w tym, że stworzył On świat nie ze względu na siebie, ale z miłości do człowieka. Analogicznie dzieje się w naszym życiu duchowym: tylko postawa bezinteresownej miłości może umożliwić nam rozsądne korzystanie z tego świata, rozsądne korzystanie z Bożych darów.
Psalm responsoryjny: Ps 90, 12-17
Dzisiejszy psalm responsoryjny kontynuuje wyrażone już w pierwszym czytaniu pragnienie zdobycia mądrości. Bardzo wymowne jest to, że autor natchniony nie upomina się u Boga o dodatkowy czas: wydłuż dni nasze, abyśmy zdobyli mądrość serc, ale prosi Go, by Ten natchnął go głębokim rozeznaniem w czasie, który już otrzymał. Omawiany fragment w sposób oczywisty komunikuje nam, że mądrość czerpie głównie ze świadomości własnej ograniczoności i przemijalności. Jako chrześcijanie jesteśmy przekonani, że śmierć jest konsekwencją grzechu (por. Rz 5, 12), stąd świadomość własnej skończoności (bez której przecież niemożliwe jest osiągnięcie mądrości) w pewnym sensie zakłada konieczność spotkania się ze swoim grzechem. To z trudnej umiejętności stawania w prawdzie o sobie samym rodzi się w człowieku prośba o powrót Boga (Powróć, o Panie, jak długo będziesz zwlekał?) – ta z kolei zawsze wskazuje na gotowość do nawrócenia i wolę wypełniania Jego przykazań.
Tekst psalmu mówi nam ponadto o tym, że mądrość jest łaską oraz że uprzywilejowanym czasem jej manifestacji jest świt. Żydzi bardzo mocno wierzyli w to, że szczególna aktywność Boga to domena poranka. Dla nas, chrześcijan, Porankiem poranków jest zawsze Poranek Zmartwychwstania i to w rozważaniu tajemnicy tego Cudu możemy z satysfakcją poszukiwać pełni mądrości Bożej: tego, że grzech stracił już swą moc, a śmierć została pokonana.
Drugie czytanie: Hbr 4, 12-13
Kiedy św. Paweł porównuje Słowo Boże do miecza, to być może nawiązuje on do innego swojego listu (por. Rz 13, 4), w którym wyraźnie wskazuje na miecz jako symbol władzy. Jego użycie – jak czytamy w dzisiejszej lekcji – legitymizować może jedynie zdolność do właściwego osądu, a taki wydać może wyłącznie sam Bóg, który wszystko widzi. Możemy zatem powiedzieć, że właściwy osąd możliwy jest dla człowieka tylko wtedy, kiedy głównym punktem odniesienia w podejmowanych przez niego decyzjach staje się Pismo Święte. Co więcej, autentyczne życie Słowem Bożym może zagwarantować nam właściwą władzy niezależność i wolność.
Ewangelia: Mk 10, 17-30
Każdy pobożny Żyd w czasach Jezusa zainteresowany był tym, aby znaleźć sobie odpowiedniego nauczyciela prawa. Naturalnie, co bogatsi Izraelici mogli pozwolić sobie na zatrudnianie najlepszych przewodników w sprawach wiary. Fragment dzisiejszej ewangelii relacjonuje właśnie jedną z takich prób najęcia Mistrza przez młodego i bogatego człowieka,
o czym świadczy chociażby to, że klęka on przed Jezusem (gest uklęknięcia odbierał Bóg, a także osoby bezpośrednio Go reprezentujące).
Kiedy Jezus prosi mężczyznę o sprzedanie majątku, to zachęca go w istocie do przyjęcia dwóch niebywale ważnych prawd. Pierwsza z nich mówi o tym, że duchowy wzrost nie jest przywilejem nielicznych bogaczy. Odnosząc to do naszego doświadczenia życiowego, moglibyśmy powiedzieć, że zacieśnianie relacji z Bogiem i zbliżanie się do prawdy nie jest zarezerwowane wyłącznie dla ludzi zaangażowanych we wspólnoty, odprawiających rekolekcje czy praktykujących jakieś szczególne formy pobożności. Jezus mówi nam dzisiaj, że nie trzeba uciekać w wyjątkowość, aby się z Nim spotkać. Należy natomiast uznać siebie za podobnego innym i we współpracy z najbliższymi, którzy są nam dani i zadani, budować swoją świętość. Druga dotyczy wiary narodu wybranego w to, że bogactwo i powodzenie są Bożą nagrodą za prawe postępowanie. Wymaganie Jezusa porzucenia majątku musi w uszach tego młodego człowieka brzmieć co najmniej absurdalnie: czyżby Bóg chciał odebrać mi to, na co sobie ciężko zapracowałem, zachowując wszystkie przykazania? Kiedy lepiej przyjrzymy się omawianej perykopie, to bardzo szybko dostrzeżemy, że duchowa mechanika, jaka została w niej przedstawiona, podobna jest do tej, którą niegdyś właściwie rozeznał patriarcha Abraham. Umiejętność niezatrzymywania się na Bożych darach umożliwia stałą gotowość do podążania za Bogiem i dialogowania z Nim. Permanentne rozeznawanie między dobrym a lepszym to cecha dojrzałej duchowości i droga do coraz głębszego poznawania Boga.
Poniedziałek, 11.10.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rz 1, 1-7
W dzisiejszym pierwszym czytaniu św. Paweł nazywa swoich słuchaczy na przemian powołanymi i świętymi. W terminologii starotestamentalnej określenia te są wyrazami synonimicznymi i wskazują na rzeczywistość oddzieloną od świata, która przeznaczona ma być wyłącznie do kultu Bożego. W tym sensie wspomniane wyżej tytuły stosowane były w czasach Starego Przymierza dla opisania charakteru misji prorockiej. Nie trudno się więc domyślić, że zwracając się w ten sposób do Rzymian, św. Paweł zrównuje ich ze sobą, uznając za powołanych do tego samego dzieła. Bardzo ważne, żebyśmy współcześnie nie stracili w Kościele tej Pawłowej optyki. Każdy z nas – choć w różnych okolicznościach i czasie – powołany jest do jednego zadania: aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze.
Przedstawiając się Kościołowi w Rzymie, św. Paweł określa siebie mianem sługi. W kulturze helleńskiej bycie sługą kogoś wpływowego wiązało się nierzadko z posiadaniem większej niż wielu ludzi wolnych godności. Wiele wskazuje jednak na to, że apostoł zamiast na swoje szczególne dostojeństwo pragnie wskazać tym tytułem na gotowość do znoszenia cierpienia za wielu poprzez odniesienie do postaci Sługi Jahwe. Tą interpretację zdaje się potwierdzać osobiście, w innym fragmencie z Pierwszego Listu do Koryntian: Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych (1 Kor 9, 22).
Psalm responsoryjny: Ps 98, 1-4
Święte ramię Boga, które wspomniane zostało w pierwszej zwrotce dzisiejszego psalmu to bardzo popularny w kulturze egipskiej obraz. Stosowany był zwykle w kontekście faraona jako tego, którego potęgę zdradza właśnie wyciągnięte ramię. Możemy więc śmiało podejrzewać, że sformułowanie to, kiedy odnosi się do Jahwe, ma ukazać przede wszystkim Jego zwierzchność nad każdą władzą doczesną, nawet tą, którą cieszył się faraon.
Potęga Boga – jak sugeruje nam Psalmista – przejawia się zwłaszcza w cudach, które czyni On dla swojego ludu. Odpowiednią reakcją człowieka na to szczególne Boże działanie jest śpiewanie Panu nowej pieśni. Może to być cenną wskazówką dla naszego życia duchowego: rzeczywistość cudu można przeżywać właściwie tylko w klimacie żywego i stale odnawiającego się w nas poprzez wolę dziękczynienia.
Ewangelia: Łk 11, 29-32
Typologia Jonasza w rozważanym fragmencie ewangelii jest znacznie uboższa niż ta z paralelnego tekstu w relacji Mateuszowej. Podczas gdy Mateusz mówi o trzech dniach i trzech nocach spędzonych przez Jonasza we wnętrznościach wielkiej ryby, oraz o tym, że Jezus spędzi trzy dni i noce we wnętrzu ziemi, to Łukasz nie wspomina o tym ani słowem. Brak tej wzmianki w omawianej perykopie przenosi ciężar znaczeniowy znaku Jonasza ze Zmartwychwstania na sąd.
Kroczący za Jezusem domagali się znaku, ponieważ chcieli sprawdzić czy aby na pewno pochodzi On od Boga. Wbrew oczekiwaniom tłumu to, co prawdziwie uwiarygodnia boskie pochodzenie Mistrza, nie wiąże się z Jego ponadnaturalną aktywnością, ale z głoszeniem nauki o sądzie. Przyjęcie tej prawdy może mieć niebagatelne znaczenie dla właściwego rozeznawania duchowego w naszym życiu: nie wszystko to, nad czym zawisa aura cudowności, pochodzi od Boga, ale bierze z Niego początek wszystko, co skłania człowieka do pokuty i nawrócenia.
Wtorek, 12.10.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rz 1, 16-25
Księga Habakuka nazywa sprawiedliwymi tych, którzy ostaną się na sądzie dzięki swojej wierze. W sensie biblijnym wiara nie jest jednorazowym aktem uznania istnienia Boga, ale nieustannym prześwietlaniem swojego życia przez Jego Słowo i postępowaniem zgodnie z nim.
Nakładanie pęt prawdzie, o którym wspomina dziś św. Paweł, to nic innego jak dawanie nieprawdziwego świadectwa o Bogu. Apostoł przekonuje, że głównym powodem tworzenia przez nas fałszywego obrazu Boga jest grzech, dlatego też jako osoby wierzące wezwani jesteśmy do troski o właściwe formowanie sumienia oraz regularne przystępowanie do sakramentu pokuty i pojednania.
Co istotne, w omawianej lekcji mszalnej św. Paweł zrównuje ze sobą Żydów i Greków. Prawdopodobnie chce przez to przekazać, że żaden człowiek – pomimo głębokich różnic kulturowo-religijnych – nigdy nie jest pozbawiony dostępu do Bożego objawienia.
Psalm responsoryjny: Ps 19, 2-5
Omawiany werset Psalmu 19 kontynuuje nauczanie św. Pawła z dzisiejszego pierwszego czytania. Psalmista przekonany jest co do tego, że nie ma na świecie nikogo, kto mógłby zignorować istnienie wielkich dzieł Bożych, a przez to istnienie samego Boga.
W przypadku ciał niebieskich przekazywanie niezaprzeczalnej wiedzy o Bogu dokonuje się bez użycia słów. Językiem staje się tu pewna konsekwencja następowania po sobie dnia i nocy. Ten kosmiczny porządek możemy zastosować także na płaszczyźnie naszego życia duchowego: świadczyć o Bogu unikając wielomówstwa, konsekwentnie wypełniając uczynki miłosierdzia.
Ewangelia: Łk 11, 37-41
Jako ludzie wierzący raczej nie wątpimy w to, że proces oczyszczania się jest w naszym życiu konieczny. Ile jednak razy zdarzyło się nam myśleć o tym, jakiego oczyszczenia tak naprawdę oczekuje od nas Bóg? Dzisiejsza ewangelia i nasze osobiste doświadczenie jakby po raz kolejny potwierdzają, że to, co pierwotnie podprowadzać miało nas przed oblicze Boga, stanowić może dziś kość niezgody w naszej relacji z Nim. Warto zatem spojrzeć jakie wyjście z tej sytuacji proponuje nasz Mistrz.
Bardzo ważna dla każdego faryzeusza w starożytnym Izraelu była czystość rytualna. Wielu z nich dokonywało religijnych oczyszczeń w specjalnie przygotowanych do tego łaźniach. Dominowały wówczas dwa główne poglądy w tej sprawie: Szammaj akcentował czystość zewnętrzną, Hillel natomiast zwracał uwagę na wewnętrzną stronę naczyń. Kiedy Jezus gani faryzeusza za dbanie wyłącznie o zewnętrzną stronę misy, daleki jest od krytyki obiektywnej czystości naczynia. To, na co zwraca On uwagę temu pobożnemu Żydowi, odnosi się do właściwego sposobu postrzegania i realizowania cnoty czystości w ogóle.
Wydaje się, że spór o czystość ostateczne rozstrzygnięcie ma dopiero przed sobą także we wspólnocie Kościoła. Przykładem niech będzie tu pietyzm, z jakim podchodzimy do organizacji zewnętrznej strony wielu religijnych wydarzeń przy jednoczesnym niedowartościowaniu ich wymiaru duchowego: Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym (Mt 15, 11).
Środa, 13.10.2021 r. – wspomnienie bł. Honorata Koźmińskiego, prezbitera
Pierwsze czytanie: Rz 2, 1-11
We współczesnej teologii chrześcijańskiej coraz większą popularnością cieszy się idea apokatastazy, czyli tzw. pustego piekła. W dużej mierze mogło przyczynić się do tego niewłaściwe pojmowanie Bożego Miłosierdzia, stąd tak ważne dla naszego życia duchowego jest nieustanne konfrontowanie obrazu Boga, jaki w sobie nosimy z treścią Objawienia i Tradycją Kościoła. W tym właśnie kontekście dzisiejsze pierwsze czytanie może być dla nas przypomnieniem prawdy o sądzie Bożym, a przyjęte z wiarą – pomóc nam w wydostaniu się z pułapki moralnego relatywizmu. Wszak gdy przyjdzie Duch to: przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie (por. J 16, 8).
Kiedy zapytalibyśmy któregoś ze starożytnych greckich filozofów, jaka jest istota grzechu, to ten odparłby z pewnością, że jest nią moralna niewiedza. W świecie helleńskim kwestia dobrego lub złego postępowania podporządkowana była pewnego rodzaju obyczajowej biegłości, której człowiek mógł być jedynie pozbawionym pełni odpowiedzialności biernym odbiorcą. Św. Paweł sprzeciwia się wyraźnie takiemu stawianiu sprawy, pouczając, że grzech to przede wszystkim obraza Boga i bardziej niż rozumu dotyczy on serca. To miłość jest zasadą, według której powinniśmy oceniać nasze postępowanie. Kiedy więc Apostoł zwraca się do Rzymian: nie sądźcie, to być może bardziej niż do zrezygnowania z umiejętności oceny rzeczywistości, zachęca ich do sądzenia
w prawdzie, w zgodzie z sercem i sumieniem, z dala od pozorów prawa uniemożliwiającego właściwą chrześcijaninowi pełnię zaangażowania.
Psalm responsoryjny: Ps 62, 2n.6n.9
Wielokrotnie pojawiające się w Psalmie 62 wyznanie ufności w języku hebrajskim poprzedza partykuła ‘ak, która po polsku znaczy tyle co: jedynie, tylko. Wskazuje ona na pewnego rodzaju systematyczność Bożych interwencji: jeżeli cieszyłem się wsparciem Boga w przeszłości, to mam uzasadnioną nadzieję, że będzie On ze mną także w trudnych doświadczeniach teraźniejszości i przyszłości.
Występujące w omawianym hymnie słowo (hbr.) sur oznacza skałę i w Piśmie Świętym występuje zawsze w kontekście JHWH. W sensie duchowym nowotestamentalna recepcja tego wyrażenia odnosić się może do Piotra Apostoła – skały, symbolu Kościoła Powszechnego: On tylko jest skałą i zbawieniem moim, On moją twierdzą, więc się nie zachwieję (Ps 62, 7).
Ewangelia: Łk 11, 42-46
Dziesięcina z mięty i ruty, którą wspomina omawiana ewangelia, należała w świecie semickim do obszaru bardzo specjalistycznych rozważań prawnych, których podejmowali się faryzeusze przy jednoczesnym zaniedbywaniu tego, co podstawowe w relacji do Boga: sprawiedliwości i miłości Bożej. Wobec powyższego porównanie ich do grobów niewidocznych nie jest bezzasadne. Odwołuje się ono do motywu zaciągania nieczystości przez kontakt ze zmarłym. Normalna procedura pochówku przewidywała bielenie miejsca złożenia ciała wapnem, tak by było ono dobrze widoczne dla przechodniów i umożliwiało im uniknięcie zaciągnięcia na siebie rytualnej nieczystości. Stąd też w naszym życiu duchowym takim grobem niewidocznym mogą być te nasze działania, które choć zewnętrznie poprawne, to w istocie pozbawione są fundamentów czystości serca.
Na krytykę Jezusa zasłużyła w dzisiejszej perykopie także postawa uczonych w Piśmie. Wiara Izraelitów w ich kompetencje sprawiała, że dotyczące prawa decyzje, jakie orzekali, przekładały się na wzrost liczby obowiązujących powszechnie norm religijnych. Nie byłoby to oczywiście czymś złym, gdyby uczeni w Piśmie sami podejmowali się trudów życia w świetle ustanowionych przez siebie przepisów. Ich pozycja ułatwiała im jednak skuteczne omijanie prawa w świetle prawa tak, że w praktyce obowiązywało ono wyłącznie ludzi prostych i niewykształconych. Patrząc na stosunek Jezusa do ich działalności, możemy wnioskować, że z dala od Bożego sposobu myślenia są z pewnością Ci wszyscy, którzy z pobożności i kultu uczynili mechanizm kontroli bliźniego.
Czwartek, 14.10.2021 r.
Pierwsze czytanie: Rz 3, 21-30a
Dobrym wyznacznikiem naszej wiary w „darmowość zbawienia” jest to, jak radzimy sobie z grzechem. Choć rozumowo przyjmujemy, że Jezus jest naszym Zbawicielem i wziął na siebie wszystkie nasze winy, to jakby temu nie dowierzamy, uciekając się do stosowania skomplikowanych strategii minimalizujących osobistą odpowiedzialność za wyrządzone w życiu zło (wyparcie, racjonalizacja, determinizm).
W swoich Listach św. Paweł pouczał, że bez Chrystusa i Jego zbawczej śmierci i zmartwychwstania człowiek zasługuje wyłącznie na gniew Boży. Starożytni Żydzi wierzyli, że modlitwa, post i jałmużna mogły odroczyć czasowo manifestację Bożego gniewu, jednak tylko przelanie krwi mogło zagwarantować odpuszczenie grzechów i zaniechanie pomsty przez JHWH. Stąd też, kiedy Paweł nazywa Jezusa narzędziem przebłagania, to ma na myśli z pewnością starotestamentalne święto Jom Kippur, w czasie którego dokonywano obrzędu Kapparot – skropienia krwią cielca wieka Arki Przymierza dla odpuszczenia grzechów ludzi. Konieczność powtarzania tego obrzędu została uchylona w Jezusie, którego Ofiara realnie dotknęła naszego człowieczeństwa.
Dodatkowego wyjaśnienia domaga się także rozróżnienie, jakie czyni apostoł pomiędzy prawem wiary a prawem uczynków. Jeżeli konsekwentnie przyjmujemy, że zbawienie jest darmowe, to założyć musimy również jego powszechność, czyli uwolnienie się spod prawa uczynków (rozumianego jako realizację prawa pozytywnego) i zwrócenie się ku prawu wiary (dostosowywaniu swojego życia do prawdy sumienia). Dopiero w świetle wspomnianego rozgraniczenia staje się dla nas oczywiste, że choć uczynkami nie zasługujemy na zbawienie, to jednak pomagają nam one podporządkować się głosowi sumienia – prawu wiary.
Psalm responsoryjny: Ps 130, 1-6
Podobnie jak dzisiejsze pierwsze czytanie omawiany psalm podejmuje temat pozornego rozdźwięku między sprawiedliwością a miłosierdziem Boga. Wskazówką dla lepszego zrozumienia współwystępowania tych cech w Bogu może być fakt, że Psalm 130 używany był w czasie wspomnianego już wcześniej święta Jom Kippur, które przypominało Izraelitom, że każda kara i „ucisk” ze strony Boga prowadzi ostatecznie do odpuszczenia grzechów utożsamianego z pełnią Bożego błogosławieństwa.
Interesująco psalm ten przedstawia również relację miłości do lęku: to miłość Boga do człowieka, bardziej niż Jego gniew, powinna wzbudzać w nas lęk przed odwróceniem się od Niego.
Ewangelia: Łk 11, 47-54
W dzisiejszej ewangelii Jezus oskarża pobożnych Żydów o to, że popełniają oni błędy swoich przodków. Trudno o cięższy zarzut wobec tych, którzy za wszelką cenę pragną odciąć się od swojej przeszłości poprzez budowanie prorokom grobowców. „Pozew” ten nie jest jednak bezzasadny, bowiem upamiętniając śmierć proroków, nadal pozostają oni ślepi na męczeństwo największego z nich – Jana Chrzciciela. To ważna wskazówka dla naszego życia duchowego – nie można naprawiać grzechów przeszłości, jednocześnie będąc w niej zamkniętym.
Trzecie biada występujące w tekście skierowane jest do uczonych w Piśmie. Mając dostęp do Bożych tajemnic, komplikują oni dotarcie do Boga tym, których mieli do Niego prowadzić.
Również dziś możemy spotkać ludzi, którzy realizując hermetyczną duchowość, przekazują wypaczoną wizję Boga innym, uniemożliwiając im dotarcie do prostych prawd ewangelicznych.
Piątek, 15.10.2021 r. – wspomnienie św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła
Pierwsze czytanie: Rz 4, 1-8
W dalszym ciągu trwamy w Pawłowym dowodzeniu pochodzenia usprawiedliwienia z wiary. Tym razem apostoł odwołuje się do patriarchy Abrahama – wzorowego poganina i Żyda, którego wiara została mu poczytana za sprawiedliwość. Określenie to wskazuje zwykle na przemawianie Boga, które w świętych tekstach wiąże się zawsze ze stwarzaniem nowej rzeczywistości. W sensie duchowym możemy więc postrzegać wiarę jako drogę do zupełnie nowej, ukształtowanej przez Mądrość Bożą egzystencji.
Kolejna prawda dotyczy tego, że poczytywanie za sprawiedliwość opiera się w pełni nie na ludzkich zasługach, ale na łasce Bożej. To pocieszające, biorąc pod uwagę fakt, że nasze dobre uczynki nierzadko bywają podszyte odrobiną egoizmu, poszukiwaniem osobistych korzyści.
Apostolski wykład o usprawiedliwieniu podsumowuje nawiązanie do postaci króla Dawida. Odwołując się do prawa i proroków, św. Paweł zastosował w polemice z Żydami prowadzoną przez nich samych egzegezę rabinacką. Uczeni w Piśmie jeszcze przed jego działalnością obliczyli, że akt szczególnej łaskawości Boga wobec Abrahama poprzedzał jego obrzezanie o ok. 29 lat, czyli de facto jako pierwsi udowodnili pierwszeństwo wiary przed uczynkami. Właściwe relacje tych dwóch rzeczywistości opisuje zgodnie z treścią dzisiejszego czytania jeden ze starożytnych żydowskich uczonych: wiara przyczynia się do budowania mocnego charakteru, ten zaś przekłada się na dobre uczynki.
Psalm responsoryjny: Ps 32, 1n.5.11
Psalm 32 to tekst o charakterze mądrościowym, dlatego trudno doszukiwać się w nim odniesień do ofiarniczego charakteru odpuszczenia win związanego z kultem. Słowo szczęście (hbr. arse) użyte na początku omawianego fragmentu wskazuje na poczucie szczęścia zarówno jednostki jak i grupy społecznej. W sensie duchowym zbieżność ta symbolizuje prawdę, że osobiste wyznanie grzechów przed Miłosiernym Bogiem może przekładać się na szczęście naszego bliskiego otoczenia – rodziny, znajomych, wspólnoty: Nie zazna szczęścia, kto błędy swe ukrywa; kto je wyznaje, porzuca – ten miłosierdzia dostąpi (Prz 28, 13).
Ewangelia: Łk 12, 1-7
W Księdze Hioba czytamy: Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Czy nie pędzi on dni jak najemnik? (Hi 7, 1). Ta starotestamentalna kwestia z pewnością dotykała uczniów Jezusa z dzisiejszej ewangelii. Myślę, że jest ona aktualna także dzisiaj, bo czy nie bojowaniem nazwiemy nieustanne napięcie pomiędzy pogardą ze strony ludzi, kiedy zbliżamy się do Boga, a gniewem Bożym powodowanym zatracaniem się w sprawach tego świata? Tymczasem Jezus mówi do nas: Nie bójcie się oraz nazywa przyjaciółmi. Przywołując obraz wróbli (najniżej cenionych z ówczesnych ptaków), odwołuje się do ich wartości, która jest jeszcze niższa, kiedy chce się je nabyć hurtowo. Chrystus pragnie przez to pokazać, że nie jesteśmy zwykłymi statystami na scenie walki dobra ze złem, że nie jesteśmy wyłącznie statystyką. Każdy z nas jest przez Niego upragniony, ważniejszy od wielu wróbli, osobiście wspierany w zmaganiach z grzechem.
Sobota, 16.10.2021 r. – wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej
Pierwsze czytanie: Rz 4, 13.16-18
Wiele wskazuje na to, że obietnica dana Abrahamowi, o której czytamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, nie dotyczyła konkretnej ziemi, lecz świata, bowiem słowo użyte dla oznaczenia ziemi w tekście oryginalnym nawiązuje do znacznie szerszej niż określona przestrzeń geograficzna rzeczywistości. Abraham w porządku wiary jest ojcem wszystkich ludzi, ponieważ jako pierwszy uwierzył Bożemu słowu, które nie mogło się spełnić wyłącznie w oparciu o ludzką logikę. Jego przykład przekonuje nas, że wiara osiąga swój właściwy charakter tylko w wymiarze ekonomii łaski. Patriarcha narodów ukazuje nam ponadto właściwy kierunek życia wiarą: wierzyć ze względu na autorytet obiecującego. W oparciu o podobne wnioski św. Paweł dokonuje w swoim Liście swoistej rewizji pojęciowej: podstawą przymierza nie jest już prawo (rozumiane jako dwustronna umowa), lecz obietnica budująca na wierze w prawdomówność Boga.
Zapowiedź dana Abrahamowi miała dużo wspólnego z czymś, co moglibyśmy dziś nazwać głosem powołania. W sensie duchowym jest więc powołanie człowieka jakimś Bożym wezwaniem zakładającym pewną nierealność, która stanowi przestrzeń manifestacji Bożej wszechmocy.
Psalm responsoryjny: Ps 105, 6-9.42n
Ziemia i wszystkie zamieszkujące ją stworzenia podlegają prawu Boga (mispat), stąd też dysponować musi On także wszelką władzą sądzenia. To właśnie taki Bóg jest Panem Izraela. Z kolei ten, kto posiada pełnię władzy, potrafi też zrealizować wszystkie złożone przez siebie obietnice. W omawianym psalmie mowa jest o tym, że Bóg składa obietnicę tysiącu pokoleń, a więc nie jest ona ograniczona czasowo. Każde pokolenie może się radować łaskawością Pana.
Ewangelia: Łk 12, 8-12
Mistrzowie życia duchowego uczą, że bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu to takie zaparcie się Boga, po którym (w przeciwieństwie do św. Piotra) nie zamierza się już podejmować próby nawrócenia. Warto w tym miejscu przypomnieć sobie, w jaki sposób Jezus rozpoczyna swoją publiczną działalność. Po chrzcie w Jordanie zstępuje na Niego Duch Święty. Pomimo tak oczywistego znaku przeciwnicy Mistrza zarzucają mu, że wyrzuca On z opętanych złe duchy mocą samego Belzebuba. Takie podejście do wielkich dzieł Bożych również możemy określić jako grzech przeciwko trzeciej Osobie Boskiej. W życiu uczniów Chrystusa cudem porównywalnym do wspomnianego egzorcyzmu jest świadectwo, jakie Duch składa o Nim w ich sercach. W tym sensie grzechem przeciwko Duchowi staje się zaparciem Jezusa wobec ludzi, bo zakłada ono, że Duch nie doinformował lub okłamał człowieka w tym, co tyczy się bóstwa Chrystusa.
Ci wszyscy, którzy zdecydują się jednak wytrwać przy Bogu do końca, mogą żywić uzasadnioną nadzieję na życie, bowiem Duch – na co wskazuje św. Łukasz – zaznacza swoją obecność zwłaszcza w sytuacjach bez wyjścia.