Komentarze do czytań – XXV tydzień zwykły | od 23 do 29 września 2018 r. – kl. Mateusz Mickiewicz

[dzien 1]

Niedziela, 23.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Mdr 2, 12. 17-20

Księga Mądrości, prawdopodobnie najmłodsza księga Starego Testamentu, powstała pod natchnieniem Ducha Bożego, aby wzmocnić wiarę Żydów mieszkających w diasporze w Aleksandrii. Tam, wśród pogan, Żydzi zderzyli się z mentalnością świata helleńskiego, a więc z różnymi nurtami filozoficznymi, a przede wszystkim – z odrzuceniem wiary w Jedynego Boga. Słowa o bezbożnych i sprawiedliwym przywodzą nam na myśl Psalm 1, w którym równie mocno uwidacznia się kontrast między bezbożnymi a sprawiedliwymi. Bezbożni to ci, którzy sprzeciwiają się Panu, żyjąc tak, jakby On nie istniał i nie był Stwórcą człowieka. Sprawiedliwy to w sensie biblijnym ten, kto postępuje zgodnie z Prawem Pana, jest dziedzicem tożsamości Narodu Wybranego, i jest wsłuchany w głos Boga. Wydaje się, że słowa z Księgi Mądrości odzwierciedlają również sytuację świata, w którym żyjemy dzisiaj. Bez wątpienia głos sprawiedliwych, którzy wytrwale słuchają słowa Bożego i chcą je wypełniać, jest niewygodny dla bezbożnych, którzy ten głos dawno w sobie zagłuszyli. Jednak zadaniem żyjących dzisiaj sprawiedliwych jest bycie takim właśnie głosem sumienia dla świata – nie po to, by zwrócić uwagę na siebie, ale na Boga, który rzeczywiście istnieje i jest źródłem prawdziwego szczęścia.

 

Psalm responsoryjny: Ps 54,3-4.5.6 i 8

Szczególnym sprawdzianem naszej pokory i wierności Bogu jest doświadczenie fałszywego oskarżenia ze strony innych. Nie zawsze mamy możliwość obronić swoją niewinność, i nie zawsze jest to potrzebne. Dla chrześcijan źródłem nadziei jest zawsze odniesienie do Chrystusa, który przyjął niesłuszne oskarżenie ze strony ludzi, ale wiedział, że Tym, który Go wybawi, jest Ojciec. W takich momentach naszego życia mają nam pomóc pełne wiary słowa psalmisty: „Pan podtrzymuje me życie”. Papież Benedykt XVI w swojej encyklice o nadziei chrześcijańskiej Spe salvi pisał, że jednym z miejsc uczenia się i ćwiczenia w nadziei jest Sąd Ostateczny. Będzie to bowiem nie tylko moment lęku dla tych, którzy sprzeciwiali się Bogu, ale jednocześnie ogromne doświadczenie pokoju i nagroda dla tych, którzy doświadczyli w życiu niesprawiedliwości, a mimo to pozostali wierni Panu. Naszą nadzieją jest bowiem Jezus Chrystus. Jak pisze papież, „ten niewinny cierpiący stał się nadzieją – pewnością: Bóg jest i Bóg potrafi zaprowadzić sprawiedliwość w sposób, którego nie jesteśmy w stanie pojąć, a który jednak przez wiarę możemy przeczuwać (…). Konieczność powrotu Chrystusa i nowego życia staje się w pełni przekonująca tylko w połączeniu z uznaniem, że niesprawiedliwość historii nie może być ostatnim słowem” (Spe salvi, 43).

 

Drugie czytanie: Jk 3,16-4,3

Często przedmiotem naszej codziennej modlitwy są przeżywane przez nas problemy, które powierzamy Panu. Istnieje wówczas niebezpieczeństwo, że modlitwa przestaje być autentycznym spotkaniem z Panem, a zamienia się w autoanalizę. Co może nas przed tym ustrzec? Podpowiedź daje nam w swoim Liście Święty Jakub. Potrzebujemy „mądrości zstępującej z góry”, a więc obecności Ducha Świętego. Jeżeli na początku modlitwy uświadamiamy sobie, że stajemy w obecności miłującego Boga i dajemy pierwszeństwo Jego słowu, to niezależnie od nastroju otwieramy swoje serce na Jego łaskę. A serce szczerze otwarte na Boga, to serce otwarte również na bliźnich, z którymi mamy budować dobre relacje.

 

Ewangelia: Mk 9,30-37

Jezus po raz drugi zapowiada uczniom swoją mękę. Niewiele wcześniej czytamy w Ewangelii według św. Marka o Piotrze, Jakubie i Janie, którzy byli świadkami przemienienia Pana na górze Tabor, gdzie mieli łaskę ujrzeć chwałę Pana. W tym kontekście z pewnością trudne i niezrozumiałe wydają się im słowa o męce i odrzuceniu Syna Człowieczego. Niemożliwe jest życie w postawie dziecka, w autentycznej w pokorze, bez wpatrzenia w krzyż Chrystusa. Tylko Ten, który „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie” (Flp 2, 6b.7a), może nas nauczyć, jak służyć sobie wzajemnie. Chrystus pokazuje, że swoje chrześcijańskie powołanie w pełni realizujemy właśnie wtedy, gdy umiemy się uniżyć, choć bywa to bolesne. Niemożliwa jest jednak świętość bez pokory. Istotą chrześcijaństwa nie jest cierpiętnictwo. Chrystus umarły i zmartwychwstały pokazuje nam, że poza naszym ziemskim porządkiem jest jeszcze inny, nadrzędny wobec niego. Świadomi, że naszym celem jest upodobnienie się do Pana i zjednoczenie z Nim w niebie, stajemy się zdolni do zajęcia ostatniego miejsca i do mężnego znoszenia cierpienia.

 

[dzien 2]

Poniedziałek, 24.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Prz 3, 27-35

Księgi mądrościowe, których fragmenty rozważamy w tych dniach, traktują mądrość nie tyle jako przedmiot dociekań filozofów i uczonych, ale jako zdolność do roztropnego postępowania w codziennych, zwykłych sytuacjach. Dzisiejsze czytanie z Księgi Przysłów daje nam konkretne wskazania dotyczące relacji z innymi ludźmi. Wśród nich jak wyrzut mogą brzmieć słowa: „Nie mów bliźniemu: Idź i wróć, dam jutro, gdy możesz dać zaraz”. W naszym życiu duchowym istnieje niebezpieczeństwo, że tak skupiamy się na swojej relacji z Panem Bogiem, iż przestajemy dostrzegać potrzeby tych, z którymi żyjemy na co dzień. A przecież, jak uczy nas Chrystus, naszym bliźnim jest każdy człowiek. Prawdziwie kocha Boga ten, kto zawsze ma czas dla drugiego człowieka i nawet w zabieganiu umie obdarzyć innych dobrym słowem, podnieść na duchu czy udzielić konkretnej pomocy. To słowo wzywa nas do mądrego życia chwilą obecną, jeśli bowiem zbytnio skupiamy się na przyszłości, lub nadmiernie rozpamiętujemy przeszłość, możemy nie zauważyć tego, co przydarza nam się dzisiaj i przez to stracić okazję do pełnienia uczynków miłości. Prawdziwym nauczycielem mądrości jest Duch Święty. Codzienna modlitwa z prośbą o Jego dary przygotowuje nas do podjęcia tych wyzwań, które stawia przed nami Pan.

 

Psalm responsoryjny: Ps 15,1-2.3-4.5

Na czym polega „mówienie prawdy w swoim sercu”? Serce w Biblii to określenie duchowego wnętrza człowieka – naszych uczuć, myśli, a także sumienia. „Prawym” nazywamy tego, kto żyje w posłuszeństwie Bożemu Prawu, odczytanemu w sumieniu. A niezawodnym formatorem sumienia jest dla nas rozważane codziennie słowo Boże. „Mówić prawdę w swoim sercu” to starać się o życie w szczerości przed Bogiem i samym sobą, o uczciwość wobec bliźnich, a przede wszystkim o nieustanne odnoszenie się w swoich decyzjach do Tego, który jest samą Prawdą – Jezusa Chrystusa.

 

Ewangelia: Łk 8,16-18

Małe gliniane lampki umieszczano w starożynych domach na podwyższeniu, tak aby oświetlały całe pomieszczenie. Tego oczekuje od nas Pan – mamy być dla innych, jak mówi w Liście do Filipian Święty Paweł, „źródłami światła w świecie” (Flp 2, 15b). Lampa, która nie świeci, jest bezużyteczna. Podobnie człowiek ochrzczony, jeśli nie żyje zgodnie z nauką Chrystusa i o Nim nie świadczy – sprzeciwia się swojemu powołaniu. To, że jesteśmy w Kościele, słuchamy słowa Bożego i przyjmujemy sakramenty, jest niezasłużonym przez nas darem od Pana Boga. Nie wszyscy mają taką możliwość, ale też nie wszyscy chcą z niej skorzystać. Tym większa jest więc nasza odpowiedzialność, byśmy naukę Jezusa, który jest światłością świata, przekazywali wszystkim, których spotkamy.

 

[dzien 3]

Wtorek, 25.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Prz 21,1-6.10-13

Dlaczego czasem nie słyszymy głosu Boga? Jego głos to nie tylko wyraźnie słyszane komunikaty w promieniach światła z nieba. Święci dobrze wiedzieli, że Bóg przychodzi do nas również przez innych ludzi, a zwłaszcza przez tych ubogich. „Kto uszy zatyka na krzyk ubogiego, sam będzie wołał, lecz nie otrzyma odpowiedzi”. Ubodzy w Biblii to ludzie na marginesie życia społecznego, nie mający materialnego zabezpieczenia. Pismo Święte w wielu miejscach podkreśla, jak bardzo bliscy są Panu Bogu ubodzy i jak On sam wzywa ludzi cieszących się większym majątkiem, by troszczyli się o nich. Jednak ubogi to nie tylko ten, kto nie ma pieniędzy lub dachu nad głową, choć za takich jesteśmy odpowiedzialni, choćby poprzez wsparcie akcji charytatywnych. Głęboko ubogim może być ten, kto czuje się odrzucony i zapomniany przez innych, choćby jego wygląd na to nie wskazywał. „Zatykanie uszu” na krzyk ubogiego, to ucieczka przed człowiekiem, który potrzebuje po prostu podzielić się z nami swoim bólem i doświadczyć życzliwego spojrzenia, zapewnienia o modlitwie. Roztropne rozeznanie przez nas, komu możemy ofiarować taką pomoc i realne udzielenie jej może takiego człowieka podnieść z przygnębienia i otworzyć jego serce na Boga.

 

Psalm responsoryjny: Ps 119,1 i 27.30 i 34.35 i 44

Dlaczego psalmista porównuje wierność Prawu do kroczenia „ścieżką” lub „drogą”? Bo przykazania nie są czymś do „zaliczenia”, nie są jedynie zadaniem do wykonania. Jeżeli rzeczywiście staramy się żyć według nich, odkrywamy, że są one drogą, na której mamy się rozwijać i którą nieustannie powinniśmy iść dalej. Każdy dzień ma być kolejnym krokiem w stronę Boga. Na tej drodze nie jesteśmy jednak sami. Chrystus, stając się człowiekiem, wyszedł nam naprzeciw i idzie nią razem z nami.

 

Ewangelia: Łk 8,19-21

Już w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich pojawił się zwyczaj określania mianem „brata” lub „siostry” tego, kto wyznaje tę samą wiarę. I dzisiaj w wielu wspólnotach, zwłaszcza zakonnych, używa się tych zwrotów we wzajemnych relacjach. Każdego dnia, zwłaszcza podczas Mszy Świętej, spotykamy ludzi, którzy są nam bliscy – nie przez więzy krwi, ale przez łączące nas obmycie w wodach chrztu i we Krwi Chrystusa, który nas odkupił. I nie chodzi tu tylko o to, aby zwracać się do wszystkich spotkanych „bracie” lub „siostro”. Chodzi tu o głęboką świadomość, że w drodze do Boga nie jestem sam, ale jestem członkiem ogromnej rodziny chrześcijan, która ma jednego Ojca w niebie. Jezus nie odrzuca swoich najbliższych, ale pokazuje tym, którzy Go słuchają, jaka jest natura Królestwa Bożego. A niewątpliwie najlepszym wzorem słuchania słowa Bożego i wypełniania go jest Najświętsza Maryja Panna. To właśnie dzięki wierze możemy nazywać Ją Matką.

 

[dzien 4]

Środa, 26.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Prz 30,5-9

W obliczu różnych pokus i przeciwności, niezawodnym ratunkiem jest dla nas słowo Boże. Dał nam tego przykład sam Pan Jezus, gdy musiał stoczyć walkę z szatanem na pustyni. Odpowiedzi Syna Bożego były proste, jednoznaczne, a zarazem głębokie i mocne – bo było to słowo Boga. „Każde słowo Boże wypróbowane, tarczą jest dla tych, co się doń chronią”. Pogłębiając nasze życie duchowe, starając się o poszerzanie wiedzy religijnej, szukamy różnych książek, które mogą być dla nas pożyteczne. Warto jednak zastanowić się, na ile poważnie traktujemy tę Księgę, która zawiera słowa najświętsze – Biblię. Celem czytania Biblii nie jest jedynie znalezienie odpowiedzi na nurtujące nas pytania, bo Biblia nie jest poradnikiem. Gdy przystępujemy do lektury słowa Bożego w duchu wiary, mamy możliwość spotkania z żywym Bogiem, który przemawiał na Synaju, który natchnął ludzi do spisania Jego słów, który wreszcie najpełniej wypowiedział się w Osobie swojego Syna. Dzisiejszy fragment Księgi Przysłów uczy nas również postawy mądrego umiarkowania. Codziennie prosimy w modlitwie „Ojcze nasz” o chleb powszedni – a zatem o to, co jest konieczne dla naszego życia. I właśnie wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że wszystko jest darem od Boga, możemy czuć się rzeczywiście szczęśliwi i spokojni, bo On zatroszczy się o nas.

 

Psalm responsoryjny: Ps 119,29 i 72.89 i 101.104 i 163

Psalmista w swojej modlitwie do Boga rozważa temat drogi Prawa i drogi kłamstwa. Dobrze wiemy, którą powinniśmy wybrać, ale z czym się ona wiąże w praktyce? Z pomocą przychodzi nam kolekta, którą Kościół modli się w liturgii bieżącego tygodnia: „Boże, Ty zawarłeś wszystkie nakazy świętego Prawa w przykazaniu miłości Ciebie i bliźniego”. Każde zwrócenie naszego serca ku Bogu, każdy drobny uczynek wykonany dla dobra bliźniego, to kolejny krok na drodze Prawa.

 

Ewangelia: Łk 9,1-6

Uczniowie Jezusa nie należą do kategorii wędrownych nauczycieli – filozofów, nie są akwizytorami czy domokrążcami. Są heroldami Chrystusa, idąc jedynie w Jego imię i działając Jego mocą. Dowodem na to są przede wszystkim sakramenty święte, będące niewyczerpanym źródłem łaski Bożej, a także głoszone słowo – Dobra Nowina. Po co jednak „strząsać proch z nóg” na świadectwo przeciwko tym, którzy nie przyjmą Apostołów? Ten gest oznaczał potraktowanie ludności tych miast jako nieczystej, pogańskiej, ale wiązał się również z głęboką czcią Izraelitów dla świątyni, do której nie chcieli wnosić nawet prochu z miejsc położonych poza Ziemią Świętą. Taki „proch” po nieudanej misji może nieraz ciążyć i na naszych stopach – gdy łatwo ulegamy zniechęceniu, nie widząc rezultatów naszych starań, lub widząc obojętność innych na naukę Jezusa. Pan wzywa nas, by zaufać tylko Jemu i nie analizować owoców misji. Głosząc słowo, przede wszystkim swoim życiem, mamy zawsze wychodzić od jedności z Jezusem i do Niego wracać, przynosząc Mu w modlitwie tych, których spotkaliśmy – wierzących i niewierzących. Fragment o posłaniu Dwunastu wiąże się z dzisiejszym pierwszym czytaniem z Księgi Przysłów. Autentyczność głoszenia słowa zapewnia postawa ewangelicznego ubóstwa – a zatem postawa ufności w Bożą opiekę, i zdania się całkowicie na Boga. Zdrowy dystans do dóbr materialnych utrzymuje nasze serce w otwartości na słowo, które do nas kieruje, i przynosi szczerą wiarę w Jego obecność.

 

[dzien 5]

Czwartek, 27.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Koh 1,2-11

Niektórzy rabini, czytając Księgę Koheleta, ze względu na jej trudny tekst i niejednoznaczne przesłanie, proponowali, aby nie wnikać w jej znaczenie, ale po prostu przyjąć jako tekst święty. Inni rozważali jej odrzucenie. Skoro jednak Kościół uznał ją za natchnioną i włączył do kanonu biblijnego, nie możemy przejść wobec niej obojętnie. Jest to konkretne słowo skierowane również do nas i dlatego potrzeba szukać jego aktualnego znaczenia w kontekście całego Pisma Świętego, choć z pewnością nie wszystko będzie dla nas jasne. Hebrajskie słowo hebel, oddane w dzisiejszym tekście jako „marność”, można przetłumaczyć również jako „oddech”, „para”, a zatem coś przemijalnego, ulotnego. W Księdze Koheleta najczęściej można by je jednak oddać jako „absurd”. Kohelet staje bowiem wobec tajemnicy świata i życia, które często wymykają się ludzkim przewidywaniom. Słowo Boże nigdy nie ma na celu przygnębienia człowieka i z pewnością nie jest to również celem dzisiejszego fragmentu. Możemy z niego zaczerpnąć przynajmniej jedną myśl do naszej dzisiejszej modlitwy. Chociaż nasz życiowy trud może wydawać się bezsensowny, jesteśmy w ręku Boga. Tylko On posiada całą wiedzę o świecie i o nas samych, i to w Nim możemy złożyć naszą nadzieję, ponieważ chce nam dać życie nieprzemijające.

 

Psalm responsoryjny: Ps 90,3-4.5-6.12-13.14 i 17

Psalm 90 jest pokorną, medytacyjną modlitwą mędrca dotyczącą przemijania i śmierci. Dotykają one każdego człowieka. Ostatecznie jednak perspektywa psalmisty nie jest przygnębiająca i ponura. Pod koniec swojej modlitwy woła do Boga: „Nasyć nas o świcie swoją łaską, abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć”. Człowiek prawdziwie mądry jest bowiem świadomy nieuchronności śmierci, ale umie żyć w radości serca przed Bogiem, bo oddaje Mu każdy dzień, który mu pozostał. A dzień przeżyty z Bogiem z całą pewnością będzie dniem dobrym. Nie wiemy, ile dni nam zostało. Każdy z nich możemy jednak przeżywać w świadomości, że jest nad nami dobroć Boga, który chce nas doprowadzić do Siebie.

 

Ewangelia: Łk 9,7-9

Herodowi udało się zobaczyć Jezusa – stało się to podczas Jego męki. Jednak wówczas ujawniła się prawdziwa motywacja Heroda – była to chęć ujrzenia cudotwórcy, magika, który zapewni władcy rozrywkę. Niepokój Heroda jest głosem jego sumienia, które wyrzuca mu zabicie Jana Chrzciciela, na co wskazują inni ewangeliści. Głos Boga, często przemawiającego do nas przez innych ludzi, można odrzucić, zagłuszyć, ale nie da się go całkowicie wyeliminować, bo jest to głos rozbrzmiewający w najgłębszym, najbardziej intymnym miejscu naszej duszy. Warto zastanowić się podczas osobistego rachunku sumienia, czy w naszym życiu nie ma czegoś, przed czym ciągle uciekamy, a co chce nam pokazać Pan Bóg. A najpewniejszym przewodnikiem po naszym wnętrzu jest sam Duch Święty – tylko z Nim taka refleksja może być owocna. To On prowadzi nas „do całej prawdy”, a więc do autentycznej wolności.

 

[dzien 6]

Piątek, 28.09.2018 r.

 

Pierwsze czytanie: Koh 3,1-11

Pół na pół – radość i smutek, przyjemność i cierpienie, początek i koniec. Natchniony autor Księgi Koheleta, obserwując życie ludzkie, stwierdza, iż składa się ono z takich właśnie, przeciwstawnych sobie chwil. W dobrze skomponowanym utworze symfonicznym współgrają ze sobą różne instrumenty i tworząc jedną orkiestrę, dają słuchaczowi wrażenie pełnego, nasyconego brzmienia. Kiedy jednak słyszy się pojedynczego muzyka, ćwiczącego przed koncertem swoją partię, można odnieść wrażenie, iż jest to utwór pozbawiony głębi, a nawet nieprzyjemny dla ucha. Aby jednak utwór zabrzmiał zgodnie z zamysłem kompozytora, konieczne jest cierpliwe ćwiczenie poszczególnych jego partii przez każdego z muzyków. Słowo Boże pokazuje nam dziś, że nasze życie składa się z takich różnych partii instrumentalnych i choć w danym momencie skupiamy się tylko na jednej z nich, ostatecznie nie możemy jej zrozumieć w oderwaniu od pozostałych. Potrzebujemy z pokorą przyjąć wszystkie te sytuacje i zgadzając się na różnorodność ich brzmienia, zaufać Najlepszemu Dyrygentowi, który słyszy więcej od nas, i jest w stanie złączyć je wszystkie w piękną symfonię naszego życia.

 

Psalm responsoryjny: Ps 144,1a i 2abc.3-4

Psalm 144 jest hymnem uwielbienia na cześć Pana, który pozwolił królowi odnieść zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi. On jest gwarantem pomyślnego wyniku wojny, którą naród podejmuje zgodnie z Jego wolą. Opoka, moc, warownia – te obrazy niosą ze sobą poczucie pewności, stabilności, bezpieczeństwa. Co więcej, z opoki czy warowni z pewnością widzi się więcej i łatwiej stawić czoła wrogom, którzy są na zewnątrz. Prawdziwą twierdzą dla każdego z nas jest sam Pan i Jego Kościół. Będąc autentycznymi członkami tej wspólnoty, czerpiąc siły od Jezusa, który sam zwyciężył w najważniejszej walce, możemy bez lęku wyjść naprzeciw różnym potyczkom, bitwom i wojnom, które musimy w naszym życiu stoczyć.

 

Ewangelia: Łk 9,18-22

Kiedy Święty Łukasz pisze o tym, że Jezus się modli, oznacza to, że za chwilę nastąpi coś ważnego. Chrystus uzupełnia pełne wiary wyznanie Świętego Piotra, wskazując, iż Syn Człowieczy prawdziwie zakróluje na krzyżu. W tym kontekście możemy łatwiej zrozumieć, dlaczego Jezus nie chce, by uczniowie mówili o Jego mesjańskiej godności. Izraelici oczekiwali Mesjasza, który przyniesie im wyzwolenie na tle politycznym, Jezus zaś, zapowiadający uczniom swoją mękę, kieruje ich spojrzenie w inną stronę. On chce dać ludziom o wiele więcej, niż się spodziewają. Jezus poprzez swoje uniżenie wyzwala nas z mocy zła i prowadzi nas do życia w postawie nie niewolnika, lecz syna, niezależnie od zewnętrznych okoliczności, które przecież mają swój kres.

 

[dzien 7]

Sobota, 29.09.2018 r., Świętych Archaniołów

 

Pierwsze czytanie: Ap 12,7-12a

Skoro szatan został pokonany, to dlaczego nadal doświadczamy w naszym życiu pokus i zła? Każdy kto wchodzi na drogę życia duchowego, dość szybko może przekonać się o tym, że relacja z Bogiem to nie tylko „bujanie w obłokach”, ale konkretny trud, podejmowany w codziennym życiu. Trud, a nawet walka. Co więcej, okazuje się, że im bardziej otwieramy się na głos Ducha Świętego i chcemy naśladować Jezusa, tym bardziej Zły Duch próbuje nam w tym przeszkadzać. Przeliczy się jednak w swoich postanowieniach człowiek, który uważa, że w walce z szatanem poradzi sobie sam. Jedynym, który jest w stanie pokonać diabła, jest Jezus Chrystus. Kiedy przychodzą pokusy, zmaganie duchowe, nie jesteśmy w stanie odeprzeć tych doświadczeń własną inteligencją czy pobożnością. Naszym ratunkiem jest spojrzenie na krzyż Chrystusa, który pokonał szatana, i ma moc odnosić zwycięstwo także w naszym życiu. Męka i zmartwychwstanie Jezusa były zwycięskie, ale nadal toczy się bój o to, by każdy z nas przyjął w swoim życiu ofiarowane mu zbawienie. W niezwykłym planie zbawienia Bóg posyła nam na pomoc również aniołów i archaniołów. Choć są to istoty duchowe i dla nas niewidzialne, realnie istnieją i potrzebne jest nam ich wsparcie. Zatem, choć walka jeszcze się toczy, nie jesteśmy w niej sami.

 

Psalm responsoryjny: Ps 138,1-2a.2b-3.4-5

„Wobec aniołów psalm zaśpiewam Panu”. Szczególnym miejscem, gdzie Boga wychwalają aniołowie, jest przestrzeń świątyni. Są oni obecni zwłaszcza podczas Najświętszej Eucharystii, która jest uczestnictwem w liturgii niebieskiej. Stąd w każdej Mszy Świętej słyszymy podobne słowa: „dlatego z chórami aniołów i świętych głosimy Twoją chwałę, razem z nimi wołając”. Następujący po tych słowach biblijny hymn aniołów „Święty, Święty, Święty”, może stać się przykładem dla naszej modlitwy w ciągu całego dnia. Jeżeli nasze serce jest smutne, być może zbytnio skupiamy się na samych sobie i na naszych problemach. Modlitwa uwielbienia na wzór aniołów wznosi nas ku Bogu, który jest prawdziwym celem i spełnieniem wszelkich pragnień.

 

Ewangelia: J 1,47-51

Natanael, wierzący Izraelita, słysząc słowa o wstępujących i zstępujących aniołach, z pewnością przypomniał sobie fragment z Księgi Rodzaju, w którym Jakub podczas snu ujrzał podobną wizję drabiny łączącej niebo z ziemią, i zarazem otrzymał od Pana obietnicę ziemi, potomstwa, a przez nie błogosławieństwa dla wszystkich narodów ziemi. Pan obiecał również Jakubowi: „Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz” (Rdz 28, 15a). Sama zaś wzmianka o siedzeniu Natanaela pod drzewem figowym może być symbolicznym nawiązaniem do badania Prawa przez rabinów właśnie w taki sposób. Wizja Syna Człowieczego i towarzyszących Mu aniołów, obecna w Starym Testamencie, jest niewątpliwie zapowiedzią Tego, który jest zawsze blisko człowieka – Jezusa Chrystusa. To On rzeczywiście otworzył nam niebo – najwyraźniej ukazuje to krzyż łączący ziemię z niebem. Już nie drabina Jakubowa, ale sam Jezus jest dla nas drogą do Ojca. A w tej drodze niezawodnymi towarzyszami i przewodnikami są dla nas aniołowie. Dzisiejsze święto może być dobrą okazją, by odnowić lub rozpocząć swoją przyjaźń z archaniołami Michałem, Gabrielem i Rafałem. Pierwszy stoczył zwycięską walkę z szatanem i swoim zawołaniem „Któż jak Bóg” uczy nas ciągłego zwracania się do Boga. Gabriel odegrał szczególną rolę w życiu Najświętszej Maryi Panny, zwiastując Jej dobrą nowinę o przyjściu Mesjasza. Rafał znany jest nam szczególnie z Księgi Tobiasza, w której jest towarzyszem i opiekunem podczas drogi młodego Tobiasza. Anioł, z greckiego angelos, oznacza posłańca. Stąd każdy chrześcijanin ma być w pewien sposób aniołem dla innych – tak jak Michał, wiernie trzymając się Chrystusa i odnosząc zwycięstwo nad złem, tak jak Gabriel, niosąc innym dobrą nowinę o bliskości Pana, i tak jak Rafał, będąc tym, który towarzyszy innym w ich drodze życia i dobrym, delikatnym głosem prowadzi do Chrystusa.