Komentarze do czytań – XXIX Tydzień Zwykły | od 17 do 23 października 2021 r. – Agnieszka Wawryniuk

 

XXIX Niedziela Zwykła, 17.10.2021 r.

Pierwsze czytanie: Iz 53, 10-11

Proroctwo Izajasza spełniło się w Osobie Jezusa Chrystusa. Każde jego zdanie przesycone jest niepojętą treścią. Zawiera słowa, które wskazują na ogromny trud i totalny ból. Izajasz używa czasowników: miażdżyć, wydawać, dźwigać. Takie słowa przyprawiają o ciarki i poruszają do głębi. Niestety, rzadko zastanawiamy się nad ceną naszego zbawienia. Przywykliśmy już do biblijnych opisów Męki Jezusa. Znamy je prawie na pamięć i wydaje się, że nie robią na nas wrażenia. Trzeba nam do nich wracać za każdym razem, gdy upadniemy w grzech, kiedy poczujemy się całkowicie bezwartościowi i nic nie warci. Chrystus oddał za nas życie, przelał za nas swoją Krew. W Jego oczach zawsze jesteśmy cenni i warci miłości. On nie oddał życia tylko za wybranych, za tych, którzy zawsze są Mu wierni. Umarł za każdego, za sprawiedliwych i za grzeszników. To był wyraz Jego największej miłości do ludzi. On, sprawiedliwy, umarł za nas, niesprawiedliwych. Przez swoją śmierć odrodził nas do życia. Zanurzeni w bezsilności, beznadziei i bezsensie szukajmy Jezusa udręczonego i zmiażdżonego cierpieniem, bo w Nim jest nasza siła i moc, w Nim nasze uzdrowienie i zbawienie. Kontemplacja Jego Męki oczyszcza naszą miłość i wiedzie ku nawróceniu. Nie odrzucajmy więc tego, co dla nas uczynił.

Psalm responsoryjny: Ps 33, 4-5.18-19.20 i 22


Psalmista wychwala Boga. Ze czcią i przekonaniem opowiada o Jego dobroci, świętości i hojności. Podkreśla, że słowa Pana zawsze są szlachetne. Wskazuje, że Bóg nie odwraca oczu od potrzebujących, od ludzi, którzy proszą Go o wsparcie. On jest z tymi, którzy przeżywają różnorakie zagrożenia i braki. Kontemplując słowa dzisiejszego psalmu, zapytajmy siebie o nasz poziom zaufania względem Boga. Czy rzeczywiście pokładamy w Nim nadzieję i ufność? Czy naprawdę jesteśmy przekonani co do tego, że On nas wspomoże i ochroni od złego? Psalmista na koniec przedstawia bardzo odważną prośbę: Panie, daj mi tyle, na ile Tobie ufam. To ryzykowna deklaracja, biorąc pod uwagę naszą słabą ludzką wiarę i zawierzenie. Pomódlmy się dziś o łaskę prawdziwej ufności względem Pana; prośmy o dar nadziei, o jej przymnożenie w naszych sercach, domach i ojczyźnie. Pamiętajmy, że Bóg nigdy nie zawodzi.

Drugie czytanie: Hbr 4, 14-16


Autor Listu do Hebrajczyków zachęca do zbliżenia się do Jezusa. Ukazuje Go, jako kogoś bardzo nam bliskiego, w wielu sprawach do nas podobnego. Mówi o Nim, że jest arcykapłanem, który potrafi współczuć i nie czyni między sobą a nami dystansu. Jezus nie jest oderwany od naszego ludzkiego życia, problemów, trudów, cierpień i pragnień. Zna nasze zmagania. W takiego Zbawiciela wierzymy! Autor listu zachęca do trwania w wyznawaniu wiary, czyli do uchwycenia się Chrystusa, do wierności i posłuszeństwa Ewangelii. Wiara nie potrzebuje zbyt wielu deklaracji i słów, ale czynów. Nasze Credo mamy nie tylko wypowiadać w kościele, ale przede wszystkim żyć nim na co dzień, ogłaszać je swoją postawą, decyzjami i czynami. Wokół czego krąży dziś nasze życie? Jak daleko lub blisko jesteśmy od Jezusa? W czym wyraża się ta nasza bliskość lub oddalenie?

Zbliżenie do Chrystusa owocuje miłosierdziem i konkretną łaską. On reaguje na każdy odruch wiary i krok, jaki robimy w Jego kierunku. Chrystus nie krytykuje ani nie odrzuca nas ze względu na nasze słabości, ale zawsze współczuje. Zawsze wie, co czujemy; zna nasze lęki, obawy i tęsknoty. Dlatego tym bardziej w momentach, w których ogarnia nas totalna bezradność, idźmy do Tego, który wszystko wie i nie odwraca od nas swojego oblicza.

Ewangelia: Mk 10, 35-45

Logika Jezusa jest bardzo odmienna od światowej. Widać w niej zupełnie inne priorytety. Tu nie liczą się stanowiska i tytuły. Często zdarza się nam deklarować, że chcemy naśladować Jezusa, że chcemy za Nim iść. Czy na pewno? Czy rzeczywiście jesteśmy do tego przekonani? Mistrz nie podziela reguł rządzących światem. Wzywa do tego, co dziś jest uznane za niemodne, staroświeckie, a nawet naiwne. Przypomina, że skoro On stał się sługą, to i my powinniśmy nimi być. Czy stać nas na wyzbycie się żądzy: panowania nad innymi, kontrolowania ludzi, manipulowania, rozkazywania, poniżania bliźnich i wywyższania siebie? Czy jesteśmy gotowi zakasać rękawy i ruszyć z pomocą tym, których mamy wokoło, niczego za to nie oczekując? Łatwo posługiwać się innymi i być obsługiwanym przez bliskich czy podwładnych. O wiele trudniej zdjąć koronę z głowy i ruszyć z wygodnego fotela do tych, którzy oczekują pomocy. Skoro Jezus stał się sługą, to nie wypada nam dalej siedzieć na naszych tronach.

Poniedziałek, 18.10.2021 r. – święto Świętego Łukasza Ewangelisty

Pierwsze czytanie: 2 Tm 4, 10-17a


Święty Paweł daje nam lekcję, jak powinniśmy zachować się w momencie opuszczenia przez innych. Apostoł Narodów nie biadoli ani nie narzeka. W lakonicznych słowach stwierdza zaistniałe fakty. Nie szuka zemsty, nie czuje do nikogo urazy. Osąd pozostawia Bogu. Dobitnie podkreśla, że mimo opuszczenia przez ludzi, nie pozostał sam. Dzieli się osobistym doświadczeniem obecności Pana. Podkreśla, że został przez Niego umocniony. A co my czujemy w momentach osamotnienia i odrzucenia? Co przeżywamy, gdy nie mamy z kim dzielić naszej wiary, trudów i pasji? Co myślimy o osobach, przez które czujemy się skrzywdzeni? Święty Paweł, mimo doznanych przykrości, nie zamknął się na ludzi. Skoro jedni go zostawili, zwrócił się do innych. Prosił ich o obecność, o towarzyszenie, o konkretną pomoc. Nam często trudno o taką postawę, o taką otwartość, cierpliwość i opanowanie. Bywa, że nie zawsze dostrzegamy obecność Pana w naszym życiu, przy naszym boku. Zbyt łatwo poddajemy się rezygnacji i bierności. Na własne życzenie wpadamy w sieć osamotnienia. Święty Paweł wiedział, dla Kogo i po co żyje. To dawało mu moc i odnawiało siły. A co dla ciebie jest motorem napędowym i duchowym paliwem? Bez nich nie ruszysz z miejsca.

Psalm responsoryjny: Ps 145, 10-11.12-13.17-18

Psalmista zaczyna swoją modlitwę od uwielbiania. Przypomina, że chwała Pańska odbija się w Bożych dziełach i w świętych. Wychwala Królestwo i potęgę Boga. Zaznacza, że będą one trwały na wieki. Opowiada też o sprawiedliwości, łaskawości i owocnej bliskości Bożej. Przekonuje, że Bóg zawsze towarzyszy tym, którzy Go wzywają. Słowa dzisiejszego psalmu utwierdzają nas w tym, że nie jesteśmy sami, że nasze modlitwy nie trafiają w próżnię, nie odbijają się od nieba. Jak często uwielbiasz Boga? Co cię do tego zachęca? Co sprawia, że chcesz wychwalać Boga? Poproś dziś o serce wrażliwe na obecność Pana, o oczy otwarte na Jego dzieła, o uszy otwarte na Jego wezwania, o słowa i myśli, zdolne wielbić Boga. Popatrz dziś na zachód słońca, na kolorowe liście drzew, na międzyludzką miłość i podziękuj, bo one są dziełem Pana. Pomyśl też o świętych, którzy zawstydzają cię swoją wiarą, postawą i zawierzeniem Bogu. Zobacz, czego dokonali dzięki zjednoczeniu z Najwyższym. Twoje życie również może być pochwalnym psalmem. Sporo zależy od ciebie.


Ewangelia: Łk 10, 1-9

Jezus chce, by Jego uczniowie przynosili ludziom pokój. Każdy z nas jest spragniony tego daru. Żyjemy w nieustannym napięciu i lęku, w poczuciu bezradności i pustki. Nierzadko czujemy ogromny wewnętrzny niepokój. Boleśnie doświadczamy braku pokoju w naszych domach, wspólnotach i sercach. Jego dawcą może być tylko sam Bóg. Prośmy, by udzielił nam tego daru, by odnowił nasze dusze. Ktoś, kto nie ma w sobie pokoju, nie może się nim podzielić z innymi. Drugiemu człowiekowi możemy dać tylko to, co sami posiadamy. Pokój nie jest czymś, co da się kupić czy wypracować w sobie. Można go otrzymać jedynie od Boga. Wiedział o tym św. Franciszek z Asyżu, który jedną ze swoich modlitw rozpoczyna od słów: „O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju, abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść; wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda; jedność tam, gdzie panuje rozłam…”. Bez daru pokoju zawsze będziemy tkwili w duchowej i emocjonalnej rozsypce, w zagubieniu, pustce i bezradności. Prośmy o pokój i nieśmy go dalej, do tych, którym go brak, którzy są „zjadani” od środka przez zranienia, grzechy i nałogi. Świat nam go nie da, bo sam go nie posiada. On oferuje tylko „święty spokój”. Takiej namiastki nam jednak nie trzeba. Po co zamiennik, skoro można mieć oryginał? Wołajmy dziś, by Boży pokój spoczął na nas i na naszym domu.

 

Wtorek, 19.10.2021 r.

Pierwsze czytanie: Rz 5, 12-15b.17-19.20b-21

Śmierć i dar Boży, wyrok i usprawiedliwienie, nieposłuszeństwo i posłuszeństwo, grzech i łaska, śmierć i życie… Święty Paweł opiera dziś swoje nauczanie na przeciwieństwach. W te porównania może wpisać się każdy z nas. Wszyscy doświadczamy na sobie, czym jest duchowa śmierć, czym skutkuje nieposłuszeństwo Bogu, jakie konsekwencje przynosi nam grzech. Prędzej czy później dociera do nas, że jesteśmy zdolni do każdej niegodziwości. Wchodzimy w kolejne grzechy bez mrugnięcia okiem. Dla każdego popełnionego zła mamy własne naiwne usprawiedliwienie. Dokąd zmierzamy? Do czego jeszcze się posuniemy? Mój grzech jest nie tylko mój. On oddziałuje na ludzi wokół. Uderza w tych, którzy żyją obok. Krzywdzi, rani, odbiera pokój, rodzi wyrzuty nie tylko w moim życiu. Niełatwo nam się do tego przyznać. Udajemy, że wszystko jest OK.

Grzech oddziela nas od Boga, ale nie zawiązuje Mu rąk. Pan chce wejść w przestrzeń naszych grzechów, chce nam przebaczać, pragnie wylewać swoje miłosierdzie na nasze suche, skostniałe serca, chce w nas działać. Jest tylko jeden warunek: musimy tego chcieć, musimy przyznać się do swoich win przed sobą i przed Panem. Pozwólmy, by nasza słabość zawołała o Boże zmiłowanie. Póki żyjemy, zawsze jest szansa na nowe życie. Jesteśmy wezwani do świętości, a nie do potępienia.

Psalm responsoryjny: Ps 40, 7-8a.8b-10.17

Dla Boga nie są najważniejsze ofiary, nasze daniny czy wręcz pańszczyzny z niedzielnej mszy, modlitwy lub piątkowego postu. On chce, abyśmy najpierw zaczęli Go słuchać, abyśmy Go zobaczyli i przyjęli w swoim życiu. Wiara w Boga nie opiera się na ślepym wypełnianiu nakazów. Najważniejsza jest relacja i doświadczenie Jego obecności. Ten, kto to zrozumiał, umie szczerze powiedzieć: idę do Ciebie, Panie, chcę do Ciebie przychodzić. Czy czujemy radość z bycia katolikami? Czy wiara daje nam szczęście i pokój? Czy chcemy mówić o Bogu w towarzystwie innych ludzi? Pomyślmy dziś o motywach naszej wiary. Zastanówmy się nad naszym obrazem Boga. Jakiego daru Bożego pragniemy dziś najbardziej? Czego chcemy w Nim szukać? Czy faktycznie chcemy pełnić Jego wolę? Starajmy się, by nasza relacja z Bogiem stawała się coraz dojrzalsza. Potrzebujemy Go bardziej, niż nam się to wydaje.

Ewangelia: Łk 12, 35-38

W naszym życiu przygotowujemy się do wielu rzeczy, do wesela, do narodzin dziecka, do egzaminów, do ślubów zakonnych czy święceń. Rzadko myślimy jednak o przygotowaniu do śmierci. Podświadomie mówimy sobie: mam jeszcze czas. Nie zdajemy sobie sprawy, że całe nasze życie jest przygotowaniem do tego momentu. Opasane biodra są znakiem gotowości do opuszczenia tego, w czym na co dzień żyliśmy, a zapalona pochodnia symbolem czystej, jasnej duszy. Znajomy zakonnik powiedział mi kiedyś: Zrób sobie czasem takie ćwiczenie; wyobraź sobie, że właśnie umierasz albo że leżysz już w trumnie. Czy chciałabyś odchodzić w takim stanie, w jakim teraz jesteś, w tym, w czym teraz żyjesz? Czy chciałabyś stanąć przed Jezusem z grzechami, jakie teraz masz, z niepodjętymi decyzjami, z nierozeznanymi sprawami, od których uciekasz, z urazami, jakie w sobie nosisz? To nie było straszenie, ale raczej zachęta do podjęcia solidnej refleksji nad sobą. To ćwiczenie ma za zadanie obudzić człowieka z marazmu, z wiecznego odkładania ważnych decyzji i nawrócenia. Skoro chcemy jak najlepiej wypaść na ślubie i egzaminie, to dlaczego tak mało zależy nam na przygotowaniu do ostatecznego spotkania z Panem? Czy dziś jesteśmy gotowi do stanięcia przed Bogiem? Czy nasze serce płonie, czy raczej tylko kopci? Nie zapominajmy, że tryb czuwania powinien być aktywny w naszym życiu nie tylko w podeszłym wieku. Nikt z nas nie wie, kiedy Pan zapuka. On na pewno przyjdzie po każdego z nas. Postarajmy się być gotowi zawsze i wszędzie.

Środa, 20.10.2021 r. – wspomnienie św. Jana Kantego, prezbitera

Pierwsze czytanie: Rz 6, 12-18

Święty Paweł naucza, że życie w grzechu trzeba utożsamiać z niewolą. Niestety, nie zawsze do nas to dociera. Nierzadko myślimy: mój grzech – mój wybór. Nie zauważamy, że uwikłanie w zło nakłada na nas kajdany i zamyka na Boga. Ta niewola krępuje nam ruchy, rodzi wyrzuty, napełnia lękiem, odbiera pokój serca i radość życia. Na szczęście to zniewolenie można złamać. Dopóki żyjemy, możemy wyjść z sideł złego i zwrócić się ku Bogu. Nie zawsze jest to łatwe, często bywa bolesne, nierzadko wymaga wiele samozaparcia i pracy nad sobą. Pomyślmy dziś o naszych niewolach, o kajdanach pychy, zazdrości, nieczystości i lenistwa; o pętach chciwości i zazdrości, o nękającym nas nałogach i złych nawykach. Dlaczego pozwalamy, by panował nad nami grzech? Bo tak przyjemniej, łatwiej, wygodniej? Niestety, zgoda na to, by zło wzięło w nas górę, ma ogromną cenę.

Święty Paweł przestrzega nas przed opanowaniem przez grzech i wzywa do poddania się w „niewolę sprawiedliwości”. On był przekonany o tym, że nigdy nie stracimy, gdy będziemy posłuszni Bożym regułom. Czy my myślimy podobnie? Do czego nam bliżej: do grzechu czy sprawiedliwości? Pan chce naszego zbawienia, ale nie zbawi nas bez nas.

Psalm responsoryjny: Ps 124, 1b-3.4-6.7-8

Świadomość tego, że Bóg jest po naszej stronie, stanowi dla nas wielką pociechę i umocnienie. On nigdy się od nas nie odwraca. Jest przy nas w chwilach radości i smutku, pokoju i walki, w momentach pokus i wątpliwości. Gdyby nawet wszyscy nas opuścili, On nigdy od nas nie odstąpi. To On uzdalnia nas do walki ze złem, do powstawania z upadków, do opierania się grzechowi. Wierzysz w to?

Szatan działa jak wir wodny. Nieustannie próbuje nas wciągnąć w grzech, utopić w wodach namiętności i żądz, zalać pokusami. Czai się na nas jak dzikie zwierzę, ciągle atakuje, zastawia pułapki. Sami nie dalibyśmy rady, ale mamy pomoc, mamy Boga, który przychodzi na ratunek, Pana, który słyszy każde nasze wołanie i krzyk rozpaczy. Wołajmy do Niego w momencie zagrożenia, w niebezpieczeństwach duchowych i fizycznych, w dotykającym nas lęku i przerażeniu. Nie jesteśmy sami, mamy Boga, który nigdy nas nie zostawia. W Jego Imieniu nasza nadzieja i wsparcie. On nigdy nie zawodzi.


Ewangelia: Łk 12, 39-48

Dzisiejsza Ewangelia każe nam zastanowić się nad naszym obdarowaniem; nad własnym powołaniem, talentami, możliwościami, zadaniami. Nie otrzymaliśmy tego wszystkiego przez przypadek. Jezus przypomina, że nie wolno nam porzucać naszych powinności. Jaką jestem matką, jakim ojcem, księdzem, pracownikiem, przełożonym? Czy nie gardzę tymi, którzy zostali mi powierzeni? Czy nie zaniedbuję ich? Czy ponad moje obowiązki nie przedkładam przyjemności i uciech? Każdemu z nas dano bardzo wiele, choć nierzadko tego nie dostrzegamy. Nie doceniamy naszego małżeństwa, kapłaństwa, życia zakonnego, pracy, zdolności. Pozwalamy, by nam spowszedniały, dajemy się złapać w sidła rutyny. Często przestaje nam zależeć na czymkolwiek, już nie chcemy od siebie wymagać. Łatwo przychodzi nam porzucenie tego, do czego zostaliśmy zaproszeni. Nie powtarzajmy, że niczego nie mamy, że nasze powołanie, zawód czy talenty nie są niczego warte i nikomu niepotrzebne. Nie trwońmy i nie niszczmy tego, co otrzymaliśmy. Pan Bóg się nie pomylił. On stawia nam konkretne wymagania. Zauważmy je, przyjmijmy i nigdy nie porzucajmy. U Boga nie ma przypadków i pomyłek. Wielkie dary pociągają za sobą wielkie wymagania. Najwyższy wymaga, bo kocha…

Czwartek, 21.10.2021 r.

Pierwsze czytanie: Rz 6, 19-23

Trwanie w grzechu nie przynosi żadnego pożytku. Łudzą się ci, którzy myślą, że grzech daje jakikolwiek zysk. On rodzi tylko wstyd i straty, zabija relacje, niszczy ciało i duszę, skazuje na potępienie. Inaczej dzieje się w przypadku życia z Bogiem. Oddanie Panu uświęca nas i wiedzie ku wiecznej szczęśliwości z Jezusem. Święty Paweł podkreśla, że nie wystarczy porzucić grzech. Potem trzeba jeszcze służyć Bogu. Jak to czynić? Wypełniając Jego wolę, stosując się do przykazań i stawiając Go na pierwszym miejscu. Służba Najwyższemu zakłada przyjęcie hierarchii i uznanie, że On jest naszym Panem. Wymaga ona pełnego poddania się Jego woli, słowom i prowadzeniu. Nie da się jednocześnie służyć Bogu i szatanowi.

Święty Paweł przestrzega, że zapłatą za grzech jest śmierć. Nie zawsze to do nas dociera. Beztrosko sądzimy, że popełnione zło przysłowiowo w jakiś sposób „nam się upiecze”, że zostanie nam darowane. Nie dochodzi do nas, że każdy grzech ma swój własny ciężar i cenę. Ze wszystkich win przyjdzie nam się kiedyś rozliczyć. Nikt z nas nie usłyszy wtedy, że „nic się przecież nie stało”. Każdy nasz grzech zostawia ślady. Nieważne, że my ich nie dostrzegamy. Ważne, że Bóg je widzi. Przyjdzie kiedyś czas, że pokaże nam te ślady bardzo wyraźnie.

Psalm responsoryjny: Ps 1, 1-2.3.4 i 6

Psalmista poucza nas o tym, co jest prawdziwym szczęściem. Wbrew światowej logice nie dają go ani pieniądze, ani sukcesy, ani kariera. Szczęśliwy jest ten, kto stara się unikać grzechu, kto wystrzega się zła, kto bardziej słucha Boga niż ludzi. Ten, kto jest wierny Panu, nieustannie się rozwija i owocuje. Ma w sobie życie. Wie, skąd należy czerpać siły i światło, u Kogo szukać rady i pomocy. Inaczej dzieje się z grzesznikiem. Psalmista porównuje go do plewy, która jest sucha, brudna i nie ma mocy, by wydać życie. Pomyślmy dziś o tym, do czego jesteśmy podobni. Do pięknego, mocnego, zielonego drzewa zakorzenionego przy źródle, które nie wysycha czy do plewy, z której nie da się zrobić chleba, która nikomu nie służy. Bez Boga nasze serce uschnie i stanie się bezpłodne. Czy naprawdę tego chcemy? Co sprawia, że jesteśmy podobni do plewy? Wróćmy do Tego, który jest dawcą życia.

Ewangelia: Łk 12, 49-53

Ewangelia nie jest słodką i przyjemną opowieścią o Jezusie. Nie wystarczy jej słuchać, trzeba nią żyć. Pomyślmy, kiedy ostatnio nas poruszyła. Kiedy dotknęła najczulszych miejsc naszego serca? Kiedy spowodowała wyrzuty, zmotywowała do podjęcia trudnych decyzji, wytknęła konkretny grzech? Ona naprawdę ma w sobie coś z ognia. Bywa paląca, bolesna w odbiorze, pochłaniająca. To normalne, że budzi w nas sprzeciw, wątpliwości, bunt, a nawet ból. Dobrze, gdy tak na nas działa. To znaczy, że do nas dociera, a nie odbija się jak przysłowiowy groch od ściany. To jednak tylko jedna strona medalu. Po zderzeniu z Ewangelią nierzadko trzeba też przeżyć zderzenie z ludźmi, którzy nie zechcą zaakceptować naszych decyzji motywowanych Słowem Bożym. Prawdziwego pokoju doczekamy się w niebie. Na ziemi próżno go szukać. Nasza wiara i postępowanie według Bożych reguł nieustannie będą rodzić w kimś sprzeciw. Nie dziwmy się temu. Jezus z góry zakłada istnienie międzyludzkich podziałów na tle wiary. Czy jesteśmy na to gotowi? Chrystus zastrzega: przyjmując na serio Ewangelię, pozbędziesz się tzw. świętego spokoju. Nie licz, że go utrzymasz. Możesz z tym dyskutować, nie zgadzać się, ale to fakt. Pójście za Chrystusem wymaga radykalizmu. Nie da się „grać na dwa fronty”.

Piątek, 22.10.2021 r. – wspomnienie św. Jana Pawła II, papieża

Pierwsze czytanie: Rz 7, 18-25a

Słowa św. Pawła opowiadają o wewnętrznym rozdarciu, z którym zmaga się każdy z nas. Brak równowagi między duszą i ciałem bywa bardzo bolesny. Życie w takim napięciu staje się niekiedy wielką udręką. Apostoł podkreśla, że same dobre chęci nie wystarczą do tego, by postępować, jak należy. Ta wewnętrzna walka nie zawsze kończy się naszą wygraną. Jak podchodzimy do naszych duchowych bitew? Czy jesteśmy świadomi tego napięcia? Święty Paweł traktował je bardzo poważnie, nie ignorował go, nie umniejszał jego siły rażenia. Wiedział, że musi walczyć. Jego słowa motywują do zrobienia rachunku sumienia z tego, jak zachowujemy się w momentach pokus. Czy mamy w sobie wolę walki? Czy chcemy postępować po Bożemu czy po swojemu? Te zmagania będą trwały do końca naszych dni. Nie zostaniemy z nich uwolnieni, ale możemy otrzymać siłę do walki i do przeciwstawiania się temu, co nas kusi i prowadzi na manowce. Nie rezygnujmy z walki o czystość ciała i duszy. Ona naprawdę nam się opłaci. Nie będzie łatwo, ale warto. Nie zostaliśmy przecież wezwani do życia w grzechu, ale do osiągnięcia świętości i jedności z Bogiem. Nie psujmy w sobie Bożego obrazu, na jaki zostaliśmy stworzeni. Powierzmy swoje ciała i dusze Temu, który ma moc odnowić i ożywić to, co słabe i bezradne. Z Nim wygramy.

Psalm responsoryjny: Ps 119, 66 i 68.76-77.93-94

Psalmista uznaje wielkość Boga i okazuje Mu swoje zaufanie. Zaznacza, że przyjmuje Jego przykazania. Mówi, że im ufa. Przyjmuje je za swoje. Nie dyskutuje z nimi, zgadza się z Boskimi zaleceniami. Jest świadomy, że przyniosą mu dobro. Zauważa mądrość i dobroć Boga, pragnie z nich zaczerpnąć dla siebie. Zdaje się mówić: chcę być taki, jak Ty. Nie obawia się prosić o to, czego mu potrzeba. Nie błaga jednak o rzeczy materialne, ale o dobra duchowe. Wie, że należy do Boga.

Taka postawa przydałaby się także i nam. Często prosimy Boga o zdrowie czy pomyślność w działaniach, a tak rzadko wołamy o mądrość, litość i dar umiejętności. Patrząc na przykazania, rzadko dostrzegamy, że są życiodajne, że nas kształtują, że budują nasze człowieczeństwo. Wołajmy do Pana, aby nauczył nas patrzeć na życie i to, czego doświadczamy Jego oczami. Tylko wtedy nie pobłądzimy ani nie zginiemy. Postrzeganie naszej codzienności z Bożej perspektywy daje światło, moc i otuchę. Z Nim widzimy więcej i głębiej. Pozwólmy, by napełnił nas swoją mądrością, aby przemienił nasze myślenie, patrzenie i rozumowanie. On naprawdę wie lepiej niż my.

Ewangelia: Łk 12, 54-59

„Dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?” – pyta dziś Jezus. Tym samym wskazuje na wielką rolę rozeznawania w naszym życiu. Łatwo nam przychodzi obserwować innych i wydawać o nich osądy. Trudniej spojrzeć w prawdzie na siebie, zbadać swoje motywacje i intencje, zrozumieć wydarzenia, w których uczestniczymy. Chrystus mówi, byśmy w swoich decyzjach i rozeznawaniu kierowali się nie tym, co wygodne, łatwiejsze i bezproblemowe, ale co słuszne, dobre i prawdziwe. Co dotyka mnie najbardziej w „obecnej chwili”? Co wymaga przemyślenia, przemodlenia, rozważenia? W których przestrzeniach mojego życia brakuje zgody, pojednania i równowagi? Dopóki żyjemy, ciągle jesteśmy w drodze. Warto wykorzystać dany nam czas na uporządkowanie swoich relacji, na naprawienie zaniedbań, na podjęcie decyzji, których unikamy od lat. Te sprawy są przecież jak zaciągnięty kredyt. Lepiej spłacić go tu na ziemi niż kiedyś w wieczności.

Sobota, 23.10.2021 r.

Pierwsze czytanie: Rz 8, 1-11

Święty Paweł przestrzega nas dzisiaj, abyśmy żyli nie według ciała, ale według Ducha. Zaznacza, że tych rzeczywistości nie da się pogodzić. Ten, kto żyje według Ducha, chce i umie wznieść się ponad to, co przyziemne i tymczasowe. Jest świadomy, że został wezwany do życia w wieczności. Jak często o niej myślimy? Dziś wielu z nas żyje według zasady „tu i teraz”. Ważne jest dla nich to, co wygodne, przyjemne i policzalne. Skupiają się na tym, co widzialne, dotykalne i modne w oczach świata. Zapominają jednak, że ten świat przeminie, że także oni sami nie będą żyli wiecznie.

Wymagania Ducha są trudniejsze i większe niż to, co proponuje świat. On nie oferuje nam plewy i tanich błyskotek, ale konkretne dary. Pomyślmy dziś o tym, czy rzeczywiście mieszka w nas Duch Święty? Czy dostrzegamy w sobie Jego owoce? Czy jest w nas pokój, miłość, łagodność, opanowanie i radość? Czy jest w nas chęć do modlitwy, do głębokiego przeżywania naszej wiary, do rozwijania się na płaszczyźnie ludzkiej i duchowej? Doświadczenie mocy Ducha Bożego przemienia nasze serce, otwiera na nawrócenie i wprowadza na nowe duchowe drogi. Wołajmy, by w nas zamieszkał, by ożywił nasze dusze i odnowił to, co zdaje się być umarłe. Niech Jego moc otwiera nas na Boga i Jego słowo.

Psalm responsoryjny: Ps 24, 1b-2.3-4b.5-6

Świat i ludzie są własnością Boga. Każdy z nas do Niego należy. To pocieszające i umacniające, szczególnie wtedy, gdy czujemy się jakbyśmy byli niczyi.

Psalmista podkreśla, że przed Panem powinniśmy stawać z rękami niezbrukanymi przez zło, z czystym sercem i duszą, która nie szukała tego, co niedoskonałe. Dlaczego? Bo Pan jest święty. On pragnie, byśmy byli do Niego podobni. Spójrzmy dziś na swoje ręce. Czy są zmęczone czynieniem dobra, czy umiały przytulić, otrzeć łzy? A może były narzędziem przemocy i grzechu, może wyciągały się po to, co nie jest naszą własnością? Popatrzmy na nasze serca. Kiedy ostatnio oczyściliśmy je w sakramencie pokuty? Co w nich nagromadziliśmy? Zerknijmy na nasze dusze. Do czego lgnęły? Do Boga, czy do tego, co ulotne, bezwartościowe i głupie? Nagrodą za dobre życie jest błogosławieństwo od Boga i wieczna nagroda w niebie. Czy jeszcze czasem o nich myślimy? Czy zależy nam na wieczności spędzonej z Bogiem? Na ile szukamy Boga w swoim życiu? Uznajmy przed sobą, że bardzo Go potrzebujemy.

Istnienie bez Pana jest tylko wegetacją. Z Nim wszystko nabiera życia, pełni i barw.

Ewangelia: Łk 13, 1-9

Jezus zaczyna swoją wypowiedź od przywołania dwóch wydarzeń, w wyniku których grupa ludzi poniosła śmierć. Przestrzega, że ci, którzy się nie nawrócą, zginą tak samo. I nie chodzi Mu tylko o śmierć ciała. Jedni zostali zabici w momencie składania ofiar. Pomyślmy dziś o własnych ofiarach, które składamy swoim bożkom. Czy nie żyjemy według zasady: Bogu świeczkę a diabłu ogarek? Przed jakimi bogami palimy swoje kadzidła? Dziś potrafimy uczynić bożka z komputera, telewizji, kariery, a nawet innej osoby.

Druga grupa zginęła pod gruzami. Może w naszym życiu też pobudowaliśmy jakieś wieże, które w pewnym momencie zawalą się nam na głowę? Taką nietrwałą budowlą mogą być chociażby przelotne związki, przekręty w pracy czy nałogi. Nieszczęśnicy, o których opowiada Jezus, zginęli niespodziewanie. Zapytajmy siebie, jak długo jeszcze chcemy bić pokłony naszym bożkom, jak długo chcemy podziwiać nasze krzywe wieże, wzniesione z cegieł grzechu? Chrystus wzywa do nawrócenia. Warto wykorzystać czas, który nam daje. On nikogo nie przekreśla. Cierpliwie przychodzi i szuka w nas słodkiego owocu. Otwórzmy się na Jego łaskę, pozwólmy, by wzruszył ziemię naszego serca i obłożył nas darem skruchy i pokuty. On jest najlepszym Ogrodnikiem ludzkiej duszy.