XXIII Niedziela Zwykła, 04.09.2022 r.
Pierwsze czytanie: Mdr 9, 13-18
Literatura mądrościowa jest starsza od Izraela. Pochodzi z III tysiąclecia p.n.e., a wcześniej była przekazywana ustnie. Nie jest łatwo określić, co to jest mądrość. Zapewne chodzi tu o zdolność wrodzoną i nabytą, pozwalającą człowiekowi dobrze kierować swoim życiem, aby osiągnąć powodzenie i szczęście. Mądrość nie była utożsamiana z wiedzą, choć zakładała jej posiadanie. Mądry może być lekarz dobrze leczący swoich pacjentów, rolnik znający się na gospodarce, kupiec, nauczyciel, król. Mądrość dojrzewa na gruncie cech wrodzonych człowieka oraz przekazu wiedzy i doświadczenia przodków. Nie istnieje sama dla siebie. Pragnieniem rodziców jest przekazanie jej dzieciom. Choć wyrasta z ludzkich uzdolnień i doświadczeń, jest zarazem darem Boga – ten aspekt jest wyraźnie zarysowany w tekstach biblijnych.
Za panowania Salomona w Jerozolimie powstawały szkoły pisarzy wzorowane na, od stuleci już istniejących, szkołach egipskich. Pisarze ci zbierali mądrość ludów, przekształcali ją w moralne pouczenia religijne. Później prorocy krytykowali mądrość niektórych pisarzy, ponieważ przybierała ona postać ludzkiej chytrości czy wręcz przeciwstawiała się Bożemu prawu, natomiast szanowali mądrość mędrców i wychowawców ludu, których wyidealizowanym symbolem stał się wielki król Salomon.
Początkowo mądrością dla Izraela było przestrzeganie Prawa – Tory. Po gorzkich doświadczeniach wygnania myśl mędrców dojrzała w Izraelu. Zaczęli zwracać uwagę w pisanych tekstach, że początkiem prawdziwej mądrości jest „bojaźń Pana”. Wiedzieli, że nawet po ludzku mądrzy królowie, zapominający o bojaźni Pana, doprowadzali kraj do upadku. Powstaje trudny problem: czy prawdziwa mądrość jest osiągalna dla człowieka? Prorocy głosili, że Bóg sam odmieni serce Izraela i wypisze na nim Nowe Przymierze. Mądrość więc jest darem od Boga, przemieniającym serce ludzkie, a zarazem jest czymś, czego człowiek musi się uczyć. Mądrość jest darem od Boga, choć nie jest Bogiem, i cechą człowieka, choć nie całkiem ludzką. Czasem jednak przybiera, jak w czytanej dzisiaj modlitwie, postać osobową – Ducha Świętego. Mądrość jest tutaj Osobą. Jest „architektem wszechświata”, a może bardziej „artystą” czy „rzemieślnikiem”, współdziałającym ze Stwórcą. Kształci nas i czyni z nas mędrców – Bożych przyjaciół. Nam, ludziom patrzącym bardzo krótkowzrocznie i powierzchownie, daje głębsze zrozumienie praw rządzących światem i zrozumienie Bożej Woli. Ta mądrość – dar Ducha Świętego i On sam – oświeca nasze sumienia i pozwala nam korygować ścieżki naszych myśli i czynów.
Psalm responsoryjny: Ps 90, 3-4. 5-6. 12-13. 14 i 17
Psalmista wyraża głęboką refleksję nad kruchością, przemijalnością ludzkiego życia, które jest poddane różnym przeciwnościom losu, chorobom, starzeniu się, śmierci, wewnętrznym kryzysom. Zauważa, że wszystkie te zawiłości ludzkiego życia są jawne przed Bogiem. On widzi zarówno dobro jak i zło – nawet to głęboko ukryte. Tylko Bóg, zawsze ten sam, wierny w miłości do człowieka, jest ostoją i oparciem. Autor Psalmu 90 dostrzega zło ludzkich (i swoich) uczynków oraz trudność w czynieniu dobra. Dlatego prosi Boga o mądrość serca, by przeżyć życie, nie tracąc żadnego dnia i radować się Jego obecnością i łaską. Ileż razy sami przeżywamy taką refleksję nad sobą. Wówczas jedyną ucieczką, stabilnością, pociechą i radością jest Bóg, któremu z zaufaniem możemy powierzać każdą słabość, każdy upadek i każdą chwilę naszego życia.
Drugie czytanie: Flm 9b-10. 1-17
Chrześcijaństwo nie zmienia systemów politycznych, społecznych, gospodarczych. Nie jest rewolucją, która stosuje zasadę: cel uświęca środki. Chrześcijaństwo zmienia ludzkie serca i to ma największe „rewolucyjne” znaczenie. To przecież ludzie zakładają rodziny, tworzą struktury społeczne. Od serca człowieka zależy czy będą mu one służyły, czy będą go niszczyły. Człowiek tworzy struktury zła i struktury dobra.
Jak czytamy w Liście do Filemona, Onezym – zbiegły niewolnik – nadal pozostaje, w sensie społecznym, niewolnikiem, ale jego i jego pana – Filemona przemienione przez przyjęcie Chrystusa serce powoduje, że św. Paweł, znając obydwu, ma pewność, że odtąd ich relacje będą braterskie w Panu. Możemy mieć pewność, że Filemon przebaczy Onezymowi ucieczkę i daruje straszliwą karę za ten czyn, Onezym zaś odwdzięczy się uczciwą pracą i lojalnością wobec Filemona.
Ewangelia: Łk 14,25-33
Jezus mówi już wprost, nie za pomocą obrazów, jak dotychczas. Co ważne zwraca się nie tylko do wybranych uczniów, ale do wszystkich słuchających – do „tłumów”. Czytany dzisiaj fragment Ewangelii nie zawiera dywagacji Pana na temat wyborów takich czy innych czy też „pomiędzy”. Tutaj Jezus wymaga wyraźnego, zdecydowanego opowiedzenia się po Jego stronie – wyboru Jego Osoby i spełniania Jego Woli. Z takiego wyboru wynikają codzienne decyzje i czyny człowieka.
Powstaje wciąż ponawiane przez słuchających ten fragment pytanie: czy Jezus żąda od swoich uczniów, czyli wszystkich, którzy idą za Nim, odrzucenia najbliższych jak żona, dzieci, krewni, przyjaciele? Przecież współmałżonkowi ślubujemy miłość, wierność, uczciwość do końca życia. Jeśli zajdzie taka potrzeba, gotowi jesteśmy oddać życie za najbliższych. Czy Jezus chce, byśmy natychmiast oddali wszystko, co posiadamy (co On nam pozwolił posiadać) łącznie ze swoim zdrowiem i siłami? Przecież, w zależności od powołania, mamy tymi dobrami służyć i roztropnie nimi dysonować.
Jezus mówi dzisiaj do każdego z nas, byśmy nie przedkładali naszych interesów, spraw, innych osób ponad Jezusa i Jego Wolę. Każdy, kto chce być Jego uczniem – chrześcijaninem, powinien ukochać Go bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek. Musi, jeśli zajdzie potrzeba, zrezygnować ze swoich dóbr i dzielić się nimi z innymi. Jezus pragnie być dla swoich uczniów przewodnikiem we wszystkich aspektach życia, również jeśli chodzi o relacje małżeńskie i rodzinne. Decyzja o pójściu za Jezusem jest poważna, dlatego Jezus przytacza przykłady budowniczego i króla (por. Łk 14,28-32). I może niekoniecznie chodzi o ocenę swoich sił fizycznych, materialnych czy psychicznych, ile o postawienie Jezusa na pierwszym miejscu, zdanie się na Niego i wierność tej decyzji. Trzeba tylko pamiętać, że samo opowiedzenie się za Nim nie gwarantuje zbawienia, ponieważ jak zwietrzała sól traci swój smak, tak i uczeń, nie dotrzymując swojego zobowiązania.
Poniedziałek, 05.09.2022 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 5,1-8
Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian zawarł odpowiedź na sytuację zaistniałą w tamtejszej wspólnocie chrześcijańskiej. W Koryncie krzyżowały się zarówno szlaki handlowe jak i różne idee. Przed św. Pawłem działał tu m.in. Apollos – wykształcony Żyd z Aleksandrii, który udzielał Janowego chrztu pokuty. Paweł, spotkawszy się z Apollosem w Efezie, pouczył go o drodze Jezusowej i Apollos to pouczenie przyjął. Niemniej jednak wcześniejsza jego nauka była błędna i rozpowszechniła się w niektórych środowiskach. Apollos trafiał do ludzi bogatszych i lepiej wykształconych. Znał prawdopodobnie filozofię Filona z Aleksandrii i nauczał bardziej w duchu świeckim, co odpowiadało wielu mającym wiedzę z zakresu filozofii greckiej. Oczywiście w Koryncie byli również zwolennicy Piotra i innych głosicieli Jezusa, ale wydaje się, że najgłębszy niepokój Pawła wywołali zwolennicy Apollosa (choć Apollos porzucił już ten krąg ludzi). Zwolennicy Apollosa uważali się za ludzi mądrych, posiadających wiedzę od Ducha Świętego. Pogardzali ludźmi niewykształconymi. Rozróżniali między człowiekiem duchowym – mądrym, a człowiekiem cielesnym – ziemskim, tylko zupełnie inaczej niż czynił to św. Paweł. Filozofia Filona akcentowała istnienie Boga poznane drogą spekulacji intelektualnej, a cielesność traktowała jako drugorzędną i mało ważną, co w konsekwencji pozwalało na swobodę seksualną (rozpustę i seksualne perwersje). Św. Paweł nawoływał więc do zdecydowanego potępienia złych czynów, aby „kwas” zła nie opanował całej wspólnoty. Przypominał o powrocie do żywej relacji z Chrystusem, który złożył siebie w ofierze, by wszyscy członkowie wspólnoty żyli w prawdzie, którą jest sam Pan i w czystości.
Dzisiejsze czytanie jest również odpowiedzią na zło naszego świata. Naszą konkretną odpowiedzią jest powrót do żywej i życiodajnej relacji z Chrystusem.
Psalm responsoryjny: Ps 5, 5-6a. 6b-7.12
Psalm 5 uczy nas nie wstydzić się własnej słabości, nie bać się trudności w środowisku nieżyczliwych nam osób. Wskazuje, by nieustannie wołać do Pana z ufnością wbrew wszystkiemu i wszystkim. Wołać do Niego, choćby zdawało się po ludzku, że nikt nas nie słyszy.
Ewangelia: Łk 6,6-11
W czytanym dzisiaj fragmencie Ewangelii pojawia się problem: kiedy kult jest autentyczny, czyli kiedy ma wartość?
Wiersz Łk 6,9 jest odpowiedzią na to pytanie. Szabat jest ustanowiony, aby czcić Boga i uszanować człowieka. Faryzeusze przez swoją skrupulatną kazuistykę zrobili z dnia wolnego, dnia odpoczynku, który dał Pan, uciemiężenie dla ludu. Jezus przywraca szabatowi jego właściwy sens. Dla Żydów – szabat, dla chrześcijan – niedziela ma wartość, jeśli pozwala człowiekowi odnajdować w sobie wolność, którą dał mu Bóg, kiedy pozwala odnaleźć w sobie obraz Prawdziwego Boga i w ten sposób Go uczcić. Jeżeli kult, modlitwa, odpoczynek są czasem prawdziwego spotkania z Bogiem, którego jesteśmy obrazem czy też dają siły do tego, by pomóc innym być obrazem Boga, wówczas posiadają wartość.
Jezus – Pan Szabatu interesuje się człowiekiem ze sparaliżowaną ręką i ustala inne normy dobroci niż uczeni w Piśmie. Jezus ujawnia prawdziwe oblicze Boga nad każdym człowiekiem. Bóg pragnie, by głodni, sparaliżowani, chorzy, biedni również mogli wyrażać siebie – oblicze Boga w sobie w pełni. Ostatni wiersz dzisiejszego czytania (Łk 6,11) pokazuje faryzeuszy i uczonych w prawie – ciągłych obserwatorów i krytyków Jezusa, którzy widząc dobro uczynione przez Niego choremu, chcieli Go usunąć bo nic nie zrozumieli, a kierował nimi tylko irracjonalny lęk o równowagę w ich społeczności. Starajmy się zgłębiać słowa Jezusa w odniesieniu do naszego życia, byśmy odzwierciedlali Jego dobroć, a nie byli ogłupieni wieloma bodźcami i informacjami, które zakłócają w nas Boży obraz.
Wtorek, 06.09.2022 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 6,1-11
Wspólnota chrześcijańska musi trwać u stóp krzyża, przyjmując z wiarą jego tajemnicę. Siła Kościoła w słabości krzyża się doskonali, nie inaczej. Kościół niesie Chrystusa światu, jeśli ukazuje się jako czerpiący swą moc jedynie z krzyża, a nie jakiejkolwiek potęgi tego świata (finansów, polityki, mediów, prawa).
Św. Paweł, znając jedynie Chrystusa ukrzyżowanego i będąc pewnym, że udziela się On nieustannie w darze z siebie, wprowadza swoim słowem niewyczerpaną i zaskakującą tajemnicę daru Bożej łaski. Zdawał sobie sprawę, że zejście przepowiadania na niższy poziom, czyli poziom ludzkiej wiedzy – poprawnej, przekonującej czy napuszonej, jest zdradą tego co najważniejsze. To nie świecki trybunał, ale Słowo Boże osądza nasze sumienie: w jego świetle widzimy dobro lub zło naszych czynów. Apostoł nazwał po imieniu i potępił grzechy panoszące się we wspólnocie korynckiej. W jaki sposób Koryntianie kiedyś mogli i my dzisiaj możemy porzucić zło naszych uczynków i wprowadzać jedność we wspólnotach, w których żyjemy? By przyjąć tajemnicę ciągle nam dawaną przez żywego Boga i zarazem odrzucić grzech, trzeba trwać w wewnętrznej postawie modlitewnej, wsłuchiwać się w głos Boga, skierowany do nas osobiście, być gotowym przyjąć ten głos i stosować go w życiu. Trzeba trwać w Bożej obecności, ponieważ obcowanie z Tajemnicą trzeba odnawiać, aktem wiary nakierowywać się na nią (nie chodzi o wzruszenia czy sentymentalne doznania), bo tajemnica prowadząca nas do Bożej mądrości nieraz nam umyka.
Psalm responsoryjny: Ps 149,1b-2.3-4.5-6a i 9b
Psalm, którym modlimy się podczas dzisiejszej Liturgii, należy do hymnów dziękczynno – pochwalnych. Być może służył on do uświetnienia liturgii w odbudowywanej po wygnaniu Świątyni Jerozolimskiej. Większa jego część jest zachętą do wychwalania Boga w różnych życiowych sytuacjach: podczas Liturgii i podczas odpoczynku, w czasie uczty czy codziennych obowiązków. Wówczas modlitwa dziękczynienia i uwielbienia przepełnia nasze życie i je, w sposób niezauważalny, przemienia.
Ewangelia: Łk 6,12-19
Jezus dostrzegał, że Jego działalność wzbudza krytyczne i wrogie postawy wśród elity Izraela. Widział swoją trudną sytuację i przeczuwał bliską śmierć. Potrzebował oddalenia od ludzi i modlitwy.
Każdy z nas ma w swoim życiu takie chwile, w których pragnie być sam, kiedy potrzebuje zastanowienia się nad sobą i przemyślenia decyzji, które ma podjąć. Samo myślenie tu nie wystarczy – potrzebne jest, w wewnętrznej ciszy, wsłuchanie się w głos Boga.
Po modlitwie Jezus podjął decyzję wyboru dwunastu apostołów – tylu, ile wynosi liczba plemion izraelskich. Jezus ustanowił nowy lud Boży, który będzie nowym Kościołem, w przeciwieństwie do tradycjonalizmu ówczesnej elity religijnej Izraela zredukowanego do roli muzeum.
Fragment Łk 6, 17-19 jest takim małym streszczeniem działalności Jezusa. Cała Galilea jest już zbyt mała dla Pana. Ten obraz pokazuje drogę Słowa Bożego przez świat. To rozprzestrzenianie się Ewangelii było codziennym doświadczeniem św. Łukasza tak, jak pomimo trudności, jest nim dla nas.
Św. Łukasz pokazuje Jezusa, który jest Lekarzem dusz i ciał. Kolejność słuchania i uzdrawiania jest zamierzona: to moc Jego słowa uwalnia od demonów i od chorób ciała.
Łk 6, 17 pokazuje Jezusa jako nowego Mojżesza („Jezus zszedł z nimi w dół”), który daje Ludowi Bożemu nowe prawo. Jezus jest ze swoimi uczniami i „wielkim mnóstwem ludu”. Ci, którzy przyjęli Jego słowo, są razem z Nim. Nie tworzą jednak hermetycznej grupy. Jest to obraz Kościoła na całym świecie – ludzie słuchają Jezusa i chcą być przez Niego przemienieni i uzdrowieni.
Środa, 07.09.2022 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 7,25-31
Życie ludzkie jest, czy raczej powinno być, poszukiwaniem drogi do zjednoczenia z Bogiem – drogi coraz lepszej i bliższej. Według nauki Chrystusa i Kościoła dziewictwo jest właśnie taką drogą. Wybierając dziewictwo człowiek wybiera samego Boga na Oblubieńca. Oddaje się Bogu całkowicie, staje się dla Niego nieodwołalnym darem. Taką oblubieńczą miłością obdarzają się również małżonkowie. Nie znaczy to, że wybierając małżeństwo, człowiek nie wybiera Boga lecz tylko człowieka. Jednak małżeństwo – oddanie się wzajemne mężczyzny i kobiety – trwa tylko w skali doczesności. Potrzeba człowieka oddania się drugiej osobie, również w małżeństwie, jest głębsza od popędu seksualnego i jest związana z duchową naturą osoby. Realizuje się ona w warunkach cielesnego bytowania, na podłożu popędu seksualnego przez zjednoczenie cielesne i seksualne mężczyzny i kobiety w małżeństwie. Nie znajduje ona ostatecznego i całkowitego zaspokojenia w zjednoczeniu z samym człowiekiem.
Wartość dziewictwa, jego wyższość nad małżeństwem, polega na tym, że spełnia bardzo ważną rolę w realizacji Królestwa Bożego na ziemi. Dziewictwo wychodzi naprzeciw ostatecznego zjednoczenia z Bogiem przez miłość – uprzedza je w warunkach doczesnego życia i wskazuje do niego drogę innym. W tym tkwi wielka wartość dziewictwa.
Małżeństwo, z kolei, nie jest tylko „sprawą ciała”. Jego pełna wartość polega również na mobilizacji duchowej energii człowieka. Małżeństwo i dziewictwo to powołanie, czyli główny kierunek miłości danego człowieka. Ten kierunek każdy powinien odczytać przez zrozumienie, co w sobie „nosi” i co może z siebie dać innym. Trafne odczytanie tego kierunku i zaangażowanie zgodne z nim jest niezwykle ważnym momentem decydującym o życiu wewnętrznym człowieka. Oczywiście rozwój osobowości przez miłość dokonuje się mocą łaski Boga. Każdy człowiek powinien odczytywać swoje powołanie przez świadomy stosunek do przykazania miłości, a stan odgrywa tutaj rolę drugorzędną.
Psalm responsoryjny: Ps 45, 11-12. 14-15. 16-17
Psalm 45 należy do tzw. psalmów królewskich. Zgodnie ze swoją nazwą sławi królów z dynastii dawidowej. Autor psalmu wychwala piękno, dzielność i prawość króla wyjątkowo pięknymi, poetyckimi słowami. Opisuje króla, a potem jego małżonkę, być może nawiązując do okoliczności zaślubin władcy. Wiele wersów tego tekstu można wprost odnieść do Chrystusa: „Tyś najpiękniejszy z synów ludzkich, wdzięk rozlał się na twoich wargach: przeto pobłogosławił tobie Bóg na wieki. Tron Twój, o Boże, trwa wiecznie.” Czytane dzisiaj fragmenty odnoszą się wprost do małżonki króla, ale równie dobrze możemy je rozumieć jako oddanie, zjednoczenie, „zaślubiny” duszy człowieka z Bogiem, którą Pan przyozdabia klejnotami cnót i czynów, które się Jemu podobają.
Ewangelia: Łk 6,20-26
Czytany dzisiaj fragment opisuje jak Jezus, niczym drugi Mojżesz, schodzi z góry i przekazuje uczniom błogosławieństwa – „przykazania” Nowego Testamentu. Św. Łukasz, inaczej niż św. Mateusz, ukazuje Jezusa, który podkreśla wagę błogosławieństw, zestawiając je z groźbami. Jedno nie wyklucza drugiego. Ci, którzy żyją według „dekalogu” Ewangelii, którzy realizują w swoim życiu przesłanie Jezusa, są błogosławieni – szczęśliwi, zyskują pewność wiecznej nagrody. Ci, którzy łamią Jezusowe prawo miłości, mnożą występki, muszą wiedzieć, że będą ukarani. Nie mogą się tłumaczyć, że nie wiedzieli, ponieważ zostali w porę ostrzeżeni. Bóg jest cierpliwy, ale nie pozwala z siebie bezkarnie drwić. Jeśli chcemy naprawdę zrozumieć błogosławieństwa, przyjrzyjmy się wnikliwie, jak żył i postępował Jezus.
Czwartek, 08.09.2022 r. – święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny
Pierwsze czytanie: Mi 5, 1-4a
W czytanym dzisiaj fragmencie Księgi Micheasza prorok zapowiada przyjście Mesjasza, który narodzi się z Niewiasty w malutkim miasteczku Betlejem. Bóg wybiera to, co najmniejsze, pokorne, niezauważane przez „świat”.
Ten krótki tekst uświadamia nam, z jaką miłosierną miłością i precyzją Pan Bóg planuje interwencję w historię ludzkości, a zarazem historię każdego z nas. My widzimy tylko malutki fragment życia, niejednokrotnie nie rozumiejąc sensu tego, co nam się przydarza. To tak jakbyśmy oglądali piękny obraz czy wyrafinowany haft z lewej strony. Żeby się nie pogubić w naszych spekulacjach, ocenach sytuacji, pozostaje nam zawierzyć Temu, który jest Mocą, Mądrością, Miłością i iść nie przed Nim, ale podążać za Nim.
Psalm responsoryjny: Ps 13,6
Autor Psalmu 13 szczerze wyraża w modlitwie przed Bogiem swoją zgryzotę i swoje rozżalenie. Wyrzuca Panu Bogu milczenie i brak reakcji na prośby. Jakże jest w tym podobny do każdego z nas. Przychodzą takie chwile, że chętnie byśmy się z Panem Bogiem „kłócili”, wyrażali nasze przykre uczucia, ale nie zdobywamy się na szczerość wobec Niego. Bóg pragnie mieć w nas przyjaciół, a nie niewolników czy buntowników. Psalmista ostatecznie, pomimo wszystko, wyraża postawę ufności w Boże Miłosierdzie i pewność, że Pan przyjdzie mu z pomocą.
Drugie czytanie: Rz 8, 28-30
W czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Rzymian św. Paweł roztacza wspaniałą perspektywę przed wierzącymi w Chrystusa. Jest nią przeznaczenie do chwały, a prowadzi do niej Duch Święty. Szczególnie tam, gdzie jest ciemność, gdzie należy pogłębić wiarę i zaufanie do Chrystusa, jest Duch Święty. Dlatego nie powinniśmy obawiać się kryzysów, trudności zewnętrznych i wewnętrznych, których doświadczamy. Jeśli trwamy w zaufaniu do Boga, pokonamy kryzysy, ucząc się głębszego polegania nie na własnych siłach czy innych ludziach, ale na Bogu.
Św. Paweł wzywa do wiary w realność łaski, którą otrzymujemy tam, gdzie nas Bóg postawił i jednocześnie do trwania w pokorze i nieustannym oczyszczaniu własnych zamiarów w świetle znaków Bożych, aby nie narzucać Bogu swoich własnych pomysłów. Duch Święty nie daje nam na każdym kroku swoich natchnień, dlatego co jakiś czas powinniśmy się zatrzymać, aby sprawdzić czy idziemy we właściwym kierunku. To Boże prowadzenie może wyrażać się przez uwagi żony czy męża, przełożonych, wspólnotę czy też bezpośrednio przez Boże światło, które dobrze jest konsultować z ojcem duchowym.
Świadome trwanie w wierze i miłości wymaga od nas wysiłku, oddania siebie, pewnej uważności. Wszystko dokonuje się w wewnętrznym pokoju, ponieważ „wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Nawet grzechy, które kochającemu Boga człowiekowi zdarza się popełnić, też służą ku dobremu, ponieważ po nich człowiek staje się pokorniejszy i ostrożniejszy.
Odkrywamy, że wybranie przez Boga, które nas poprzedza w naszym istnieniu, osiągnięciach i upadkach, prowadzi do odbicia się w nas Oblicza naszego Brata – Jezusa Chrystusa (por. Rz 8,29). Wówczas stajemy się żywą ikoną Jezusa, który jest ikoną Ojca Niebieskiego.
Ewangelia: Mt 1, 1-16. 18-23
Bóg stał się człowiekiem, czyli narodził się i żył w konkretnym czasie historii i miejscu na ziemi. Narodził się w takich, a nie innych realiach społecznych i religijnych. Był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu, chociaż grzech pierworodny dotykał Jego przodków, a skutki grzechu miały wpływ na Jego losy.
Ewangelista Mateusz przedstawia Jezusa jako „syna Dawida, syna Abrahama”(Mt 1,1). Dzieje Izraela podzielone są na trzy części. Od Abrahama do Dawida, od Dawida do przesiedlenia babilońskiego i od przesiedlenia babilońskiego do Jezusa. Przodkowie Jezusa rzadko szli do Boga drogą niewinności, a raczej drogą nawrócenia. Abraham – „ojciec wierzących” wybrany przez Pana nie za swoje zasługi, lecz ze względu na przyszłość, której stał się Bożym narzędziem, wciąż zmagał się ze sobą samym oraz z otaczającym go pogańskim światem. Idąc tą drogą, uczył się coraz większej ufności do Boga.
Dawid jeszcze bardziej zmagał się ze swoimi słabościami. W przypadku grzechu z Batszebą i zamordowania jej męża Uriasza potrzebował napomnienia ze strony proroka Natana.
Wygnanie babilońskie było przełomem w historii Izraela, ale doszło do niego na skutek występków Ludu Bożego.
Cztery kobiety, wymienione w rodowodzie Jezusa, również nie były świetlanymi postaciami. Pierwsza to Tamar – wdowa, w której historii negatywną rolę odegrał jej teść – Juda. Jej i Judy syn Fares był ogniwem w genealogii Jezusa. Rachab, nierządnica, przyjęła wywiadowców izraelskich, by uniknąć śmierci. Rut – Edomitka, poganka była matką Obeda – dziadka króla Dawida. Batszeba, którą Mateusz nazywa żoną Uriasza, ofiara pożądliwości Dawida, była matką Salomona.
Bóg te wszystkie ludzkie ułomności przezwyciężył i wykorzystał jako „błogosławioną winę”. Na końcu genealogii Jezusa jaśnieje Maryja – Niepokalana, Dziewicza Matka Jezusa, którą Bóg w swoim miłosierdziu uprzedzająco ochronił od grzechu Adama. Dzięki Bogu i współdziałaniu Maryi z Jego łaską zaczynają ustępować mroki grzechu na świecie, świeci już Jutrzenka – Gwiazda zaranna, bo za krótki czas, w taki uwikłany w zło świat, przyjdzie Zbawiciel.
Piątek, 09.09.2022 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 9, 16-19. 22-27
Każdy jest powołany do miłości, do bycia darem dla innych. Nie jest to jakiś kwietyzm. Z tego powołania wynika konkretna służba innym. Wiąże się z tym odpowiedzialność za zbawienie tych, którym służymy, którzy są nam dani. Jest to duchowe ojcostwo i macierzyństwo – „rodzenie” dusz dla Boga.
Święty Paweł otrzymał od Boga łaskę wiary i dary Ducha Świętego. Takie obdarowanie rodzi w jego sercu wdzięczność i gorliwość o zbawienie tych, których Bóg tak bardzo umiłował. Nie traci czasu, oddaje wszystkie swoje siły i zdolności, pracuje i cierpi, by łaska, która jemu została dana, dotarła do wszystkich ludzi. Wie, o co zabiega, zna swój cel, więc nie rozpraszają go sprawy nieistotne, nie zatrzymuje się w „biegu”. Czuje się zobowiązany w sercu do bezinteresownej posługi innym, bez wynoszenia się nad nimi, przez bycie „wszystkim dla wszystkich” jak również, by być zdatnym do apostolstwa, przez pracę nad sobą. To duchowe ojcostwo realizuje się Bożą mocą przy współdziałaniu Apostoła z łaską.
Ojcostwo duchowe jest bardziej podobne do duchowego macierzyństwa niż ojcostwo cielesne do cielesnego macierzyństwa. Dziedzina ducha nie podlega tym samym rozróżnieniom związanym choćby z płcią. Św. Paweł pisał do Galatów: „Dzieci moje, które bolejąc rodzę”(Ga 4,19). Rodzenie duchowe jest owocem dojrzałości duchowej, pełni, która chce się rozdać innym. Osoba dojrzała duchowo szuka ludzi, którzy wezmą to, co chce im dać. Ci ludzie są szczególnie, bezinteresownie przez nią umiłowani jak dzieci przez rodziców.
Duchowe ojcostwo i macierzyństwo ma za wzór Ojca Niebieskiego: „Bądźcie doskonali jak Ojciec wasz jest doskonały”. Każdy uzyskuje podobieństwo do Boga Stwórcy, kiedy ukształtuje się w nim to duchowe ojcostwo/macierzyństwo, którego Bóg jest pierwowzorem. Tę treść duchowego ojcostwa i moc „rodzenia” dusz, podobnie jak św. Paweł, czerpiemy z samego Boga.
Psalm responsoryjny: Ps 84, 3-4. 5-6. 12
Izraelici bardzo pragnęli być w Świątyni w Jerozolimie. Było to dla nich miejsce szczególne – miejsce spotkania z Bogiem. Regularnie przybywali do Świątyni na święta, a kiedy długo jej nie odwiedzali lub, co gorsza, nie mogli odwiedzać, bardzo tęsknili za tym świętym dla nich miejscem.
Tekst Psalmu 84 zrozumie i odczuje ten, kto regularnie, z potrzeby serca, przychodzi do kościoła na modlitwę, na adorację czy Liturgię. Wówczas Pan daje wiele dobrych myśli, natchnień, a modlący się wypowiada też swoje prośby, dziękczynienie, uwielbienie lub też trwa przed Bogiem w błogosławionej, kontemplacyjnej ciszy. Do takich miejsc tęsknimy, pragniemy tam wracać jak do domu. Wówczas słowa Psalmu 84 stają się naszą osobistą modlitwą.
Ewangelia: Łk 6,39-42
Jedynie Jezus wie tak naprawdę, co kryje się w sercu człowieka – w sercu każdego z nas. Wszelkie dobro jak i zło, które czynimy, ma swoje źródło w naszym wnętrzu. Pan zwraca uwagę na to, by każdy z nas stawał się człowiekiem o jasnym umyśle, człowiekiem przejrzystym – takim na zewnątrz jak i wewnątrz. Osiągnięcie takiej wewnętrznej jedności nie jest możliwe własnymi siłami – do tego konieczna jest łaska Boża. Z naszej strony musi być jednak dyspozycja do przyjęcia tej łaski – wrażliwość, pokora, odwaga… Wychowawcą, doradcą, kierownikiem duchowym może stać się ktoś, kto naśladuje swego Mistrza, wciąż przemienia się wewnętrznie, sam wzrasta w łasce. Tylko ktoś znający siebie, również swoją słabość, wie jak zwrócić uwagę, kiedy dać jakąś wskazówkę. Warto pod tym kątem zastanowić się nad swoim postępowaniem względem innych i zadać sobie pytanie: czy łatwo przychodzi nam ocenianie i dawanie im tzw. złotych rad?
Sobota, 10.09.2022 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 10, 14-22
Św. Paweł nie głosił innej wiedzy, innej mądrości jak tylko poznanie Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. Nie oznacza to, że odrzucał inne nauki np. filozoficzne, empiryczne, czy techniczne. On również korzystał z różnych rodzajów wiedzy ludzkiej, jednak nie była ona dla niego najważniejsza, choć pomocna. Różne kierunki filozoficzne, które miały swoich zwolenników w starożytnym świecie, choć interesujące, nigdy nie stały się dla niego bożkami, które pochłaniałyby jego czas i wypełniały umysł. Apostoł walczył o jedność Kościoła, którego członkowie przez różne „myśli”, „nowinki” ulegali podziałom. Przypominał, że w centrum Kościoła stoi krzyż Chrystusa. Można zastanawiać się, w którym momencie Chrystus założył Kościół. Czy był to moment powołania Piotra, śmierć Jezusa na krzyżu, zmartwychwstanie, rozesłanie uczniów czy Zesłanie Ducha Świętego? Pierwsze pokolenie chrześcijan rozpoznawało narodzenie się Kościoła w bezbronności Jezusa na krzyżu i Jego otwarciu się na moc Ojca przez całkowite oddanie się Jemu w momencie śmierci krzyżowej. Kościół nie opiera się na ludzkiej uczoności, ale na mądrości pochodzącej z góry. Ofiara Chrystusa ma ogromną moc. Uobecniana w sposób bezkrwawy, podczas każdej Mszy świętej, rodzi Kościół i jednoczy wspólnotę. Znając jedynie Jezusa ukrzyżowanego, mając pewność, że On wciąż udziela się w Eucharystii, Paweł mógł wprowadzać członków wspólnoty w niewyczerpaną, zaskakującą tajemnicę daru Bożej łaski.
Psalm responsoryjny: Ps 116B, 12-13. 17-18
Modlimy się dzisiaj fragmentem Psalmu 116. Tym psalmem posługiwali się pierwsi chrześcijanie, także św. Paweł. Może Apostoł Narodów czuł szczególną bliskość duchową z Psalmistą, który zachowywał ufność pomimo cierpienia i zagrożenia śmiercią. Na początku, w czasach okrutnych prześladowań, zwracano uwagę w Psalmie 116 na aspekt męczeństwa, ale później, w czasie pokoju, na wątek eucharystyczny ze względu na słowa: „kielich zbawienia”. Chrystus był pierwszym męczennikiem, otoczonym ludzką obłudą i nienawiścią. Przemienił swoją mękę w Eucharystię.
Psalm ten przypomina nam, że nawet w trudnych sytuacjach Bóg nas nie opuszcza. Psalmista opisuje swoje przygotowanie do złożenia ofiary dziękczynnej, podczas której uczestnicy będą pili z rytualnego kielicha – znaku wdzięczności za wyzwolenie, który ostateczne wypełnienie znajdzie w Kielichu Krwi Chrystusa. Modlący się zapowiada wypełnienie swojego ślubu i daje świadectwo wiary wobec całego ludu, wyrażając zarazem swoją wdzięczność Panu za wybawienie.
Ewangelia: Łk 6,43-49
Nikomu nie udaje się dłużej ukrywać tego, co tkwi w głębi jego jestestwa. Jeśli wnętrze człowieka nie odpowiada temu, co jest na zewnątrz, nie można tego ukryć i prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Obłuda ma swoje słabe punkty i w końcu zostaje wydana przez słowa i czyny. Jezus naucza, że wartość ucznia można rozpoznać po tym, co on czyni.
Celem życia chrześcijańskiego jest uczynienie nas ludźmi coraz lepszymi, głęboko przemienionymi wewnętrznie na wzór swojego Pana. Jezus mówi do członków wspólnoty, do chrześcijan: „Czemu wzywacie Mnie: Panie, Panie!” On wie, że wielu Jego uczniów, również dzisiaj, nie wyciąga konkretnych wniosków ze swojej wiary. Tacy ludzie nie mają fundamentu lub źle go budują. Są nierozsądni. Obłudą jest uznać Jezusa za Pana, a nie praktykować tego, czego nauczał. Dla chrześcijan skałą, na której buduje się fundamenty życia duchowego, jest sam Jezus. Każde działanie osobiste, apostolskie powinno świadczyć o związku z Nim. Święty Paweł w czytanym dzisiaj Liście, napisał przecież: „Niech każdy baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus” (1Kor 3,10-11).