Komentarze do czytań – XXIII TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 10 do 16 września 2023r. – dk. Paweł Klefas

 

XXIII Niedziela Zwykła, 10.09.2023r.

Pierwsze czytanie: Ez 33, 7-9

Wiara w Boga nie jest sprawą prywatną. Nie sprowadza się jedynie do relacji ja – Bóg. Bycie chrześcijaninem to również powołanie do bycia świadkiem Chrystusa w świecie, czyli  świadczenie o nim przed resztą ludzkości.

W Księdze proroka Ezechiela widzimy, że oprócz dbania o własne życie należy dołożyć wszelkich starań, aby uratować także życie drugiego człowieka. Na każdym z nas spoczywa duża odpowiedzialność, ponieważ w grę wchodzi życie wieczne. Dlatego też słychać głos Kościoła w opinii publicznej, gdy chodzi o sprawy dotyczące moralności. Nie jest to nic nienaturalnego, to po prostu nasze zadanie, aby dbać o naszą drogę do Królestwa Niebieskiego.

W radiu lub w telewizji powracają apele o to, by nie być obojętnym na przemoc domową. Gdy jesteśmy świadkami takich rzeczy, wymaga się od nas, aby reagować, a nie odwracać wzrok. Podobnie rzecz się ma z udzieleniem pomocy osobom poszkodowanym w wypadkach – jest to nasz obowiązek. Dlaczego więc mamy przymykać oko, gdy drugi człowiek zbacza z drogi duchowej i zamyka sobie drogę do zbawienia? Pan Bóg mówi dzisiaj jasno: [Jeśli] ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi – to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie.

Psalm responsoryjny: Ps 95, 1-2. 6-7c. 7d-9

Psalm 95 rzuca na całą dzisiejszą Liturgię Słowa charakter pochwalny. W kontekście czytań mówiących o odpowiedzialności za bliźnich i miłowania ich, psalmista pochwala Prawo Pana; wzywa by zgiąć przed Bogiem kolana lub upaść na twarz, czyli oddać Mu cześć. Wykonać gest zupełnego oddania się. Padnięcie na twarz jest postawą liturgiczną, która pojawia się tylko kilka razy w całej liturgii: w Wielki Piątek, na początku liturgii Męki Pańskiej oraz przy Sakramencie Święceń przy śpiewie Litanii do Wszystkich Świętych. Zawsze jest to oznaka zupełnego oddania się Bogu.

Skała, czy też opoka, o której słyszymy w wersecie pierwszym, to zwrócenie uwagi na fundament naszego życia. Skała jest czymś stałym, twardym, niezmiennym. To gwarancja, na której budujemy nasze życie. Gdyby Bóg był zmienny to wprowadzałoby to chaos w nasze reguły świata: jednego dnia przykazania by obowiązywały, a kiedy indziej już nie. Bóg jest opoką, która daje nam poczucie bezpieczeństwa. Podkreśla to psalmista w jeszcze innym miejscu, w Psalmie 11 w słowach Gdy walą się fundamenty,\ cóż może zdziałać sprawiedliwy?. To pytanie jest pełne strasznej wizji, w której to, co daje nam wytchnienie i sens naszego życia nagle przestaje mieć znaczenie. Na szczęście Bóg jest trwałą i pewną skałą, dlatego jest najlepszym fundamentem do tego, by budować swoje życie właśnie na Nim.

Drugie czytanie: Rz 13, 8-10

Wspólnota chrześcijan w Rzymie nie miała łatwo. Pierwotnie byli w niej poganie i żydzi, ci drudzy, po edykcie cesarza Klaudiusza musieli opuścić Wieczne Miasto. Wracają tam 5 lat później i zastają dużą wspólnotę chrześcijan złożoną z pogan, którzy przyjęli Chrystusa. Oprócz tego Rzym był multikulturowy, stąd nastręczała się kolejna kwestia: jak chrześcijanie muszą się zachowywać wobec innych, czy przyjmować ich praktyki, czy uczestniczyć aktywnie w życiu społecznym i na jakich zasadach itd. Św. Paweł, pisząc do nich swój list, musi mierzyć się między innymi z takimi problemami.

Tematem dzisiejszego fragmentu jest miłość bliźniego i stosunek do Prawa. Apostoł rozpoczyna nakazem, by nie być nikomu nic dłużnym oprócz wzajemnej miłości. Co to znaczy? Wszyscy jesteśmy postawieni w sytuacji nieskończonego długu wobec Chrystusa. Jego śmierć na krzyżu dała nam życie wieczne, a więc coś, czego nigdy byśmy nie byli w stanie osiągnąć sami. Regulowanie tego długu może się realizować w uczynkach miłości do bliźnich.

Spłata tego długu nie polega na sprawiedliwości jurydycznej, czyli nie jest ona podyktowana jakimś zapisem prawnym. Uregulowanie ich ma wynikać z poczucia wrażliwości społecznej, a więc wewnętrznych, naturalnych czynników.

Św. Paweł wyraża ważną myśl o miłości w sposób zrozumiały dla pogan jak i dla żydów. Miłość bliźniego nie jest jedynie domeną chrześcijan, była ona spotykana w wielu kulturach. Chrześcijaństwo ją rozwinęło do miłowania wszystkich, także nieprzyjaciół. W ten sposób przyjmują ją poganie; natomiast żydzi widzą, że najlepszym sposobem wypełniania Prawa, czy całej Tory, która nie przestała mieć ważnego znaczenia dla judeochrześcijan, jest miłość i życie w zgodzie z innymi (miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa).

Ewangelia: Mt 18, 15-20

Do dzisiejszej Ewangelii przygotowują nas poprzedzające Ją dwa czytania. Pierwsze kładzie nacisk na odpowiedzialność za drugiego człowieka, z kolei drugie podkreśla pierwszeństwo miłości bliźniego w wypełnianiu Prawa.

Correctio fraterna, jest w Kościele traktowane jako niezwykle ważny element dojrzałości chrześcijańskiej. W dokumencie Biblia a moralność Papieskiej Komisji Biblijnej możemy przeczytać o kryteriach w Biblii, które służą do refleksji moralnej. Jednym z nich jest postęp (zob. Papieska Komisja Biblijna, Biblia a moralność. Biblijne korzenie postępowania chrześcijańskiego, Verbum, Kielce 2009). Na przestrzeni Starego i Nowego Testamentu widać gargantuiczną zmianę myślenia, począwszy od słynnego oko za oko, ząb za ząb, do szczytu moralności, czyli oddania życia za wszystkich czy nadstawiania drugiego policzka.

W czytanej perykopie słyszymy o upomnieniu braterskim, czyli próbie ratowania drugiego człowieka. Nie jest to tylko narzędzie do sądzenia człowieka czy szukania sprawiedliwości, ale to przede wszystkim forma lekarstwa. To właśnie potrzeba pozyskania brata jest podstawowa a nie moja powinność względem prawa. Potwierdzają to słowa II czytania: miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (por. Rz 13, 10). Na samym początku muszę kochać, aby móc upominać.

Wolność drugiego człowieka czasem prowadzi do tego, że nie zaakceptuje on upomnienia. Jezus tłumaczy, że gdy kolejne próby zawiodą, trzeba, by taki stał się jak poganin i celnik. Jest to nic innego jak wyłączenie ze wspólnoty. Żydzi nie widzieli miejsca dla pogan w swoim kulcie, celnicy z kolei byli zdrajcami, którzy kolaborują z okupantem, czyli Rzymem. Takie postawienie sprawy ma pokazać, że jeśli jest ktoś, kto gorszy we wspólnocie i mimo prób naprawy jego zachowania nie chce się nawrócić, to należy go wykluczyć ze zgromadzenia. Dzisiaj wypełnia się to w formie ekskomuniki i innych kar kościelnych.

Jednak nie możemy pozostawać jedynie na odrzuceniu. Miłość pozostaje dalej – mamy miłować bliźniego a nie tylko tych, którzy są „z nami”. Chrystus dbał także o tych, którzy nie chcieli iść za Nim, również i za tych ludzi poszedł na krzyż. To właśnie z celnikami i grzesznikami jadał posiłki, co więcej, jednego z tych „wyłączonych” powołał do bycia Jego najbliższym towarzyszem – Apostołem. Mowa oczywiście o tym, który spisał dzisiaj czytaną Ewangelię – o św. Mateuszu (por. Mt 9, 9-13).

 

Poniedziałek, 11.09.2023r.

Pierwsze czytanie: Kol 1, 24-2, 3

Wiara nigdy nie jest czymś prywatnym. W dzisiejszym pierwszym czytaniu napotykamy słowa św. Pawła, w których tłumaczy on swoją misję. Warto tutaj zwrócić uwagę na dwa elementy owego zadania. Pierwszym jest Boże wybraństwo – w tym fragmencie dotyczy konkretnego powołania do bycia Apostołem, ale zamysł Boży nie ogranicza się jedynie do grona dwunastu. Pan Bóg powołuje do głoszenia Słowa wszystkich. Zakon dominikański w swoich konstytucjach ma zapisane, że zadaniem jego członków jest głosić Ewangelię „wszędzie, wszystkim i na wszystkie sposoby”. Tę dewizę możemy rozszerzyć na wszystkich chrześcijan. Naszym zadaniem jest głosić Chrystusa, Jego pierwszeństwo we wszystkim – to jest też jeden z tematów czytanego w tym tygodniu Listu do Kolosan.

Drugim aspektem jest służba. Około dwa tysiące lat temu, gdy św. Paweł pisał swój list, zaznaczał w nim cierpienie wynikające ze służby. Obok głoszenia Ewangelii musi być również służba, bez tego nie głosimy Chrystusa, ale siebie samych. Nie jest to prosta rzecz; w dzisiejszych czasach panuje trend indywidualizmu. Człowiek dąży do tego, by być autonomiczny, dlatego przyjęcie postawy sługi jest tym bardziej bolesne. Jednak to właśnie w służbie jest siła. Chrystus – nasz wzór – właśnie poprzez uczynki służebne wobec drugich wyrażał swoją wszechmoc.

Psalm responsoryjny: Ps 62, 6-7. 9

Po narodzinach dziecko bardzo często jest noszone na piersi matki lub ojca. Chodzi o to, aby niemowlę czuło się komfortowo i poznawało poprzez dotyk, zapach swoich rodziców. Dzięki temu nabiera pewności.

Dzisiejszy fragment psalmu zaprasza nas do czegoś podobnego. Bóg jest jedyną naszą nadzieją. My jako Jego dzieci też możemy „zasypiać” na Jego kolanach lub na Jego piersi. Naszym głębokim pragnieniem jest błogość, brak lęków lub stresu. Szczególnie dzisiaj, kiedy co rusz dowiadujemy się o kolejnych starciach za naszą wschodnią granicą. Może powinniśmy szukać spokoju w ramionach Ojca: On jedynie skałą i zbawieniem moim,/On jest twierdzą moją, więc się nie zachwieje. Posiadanie spokoju serca jest czymś niezwykłym, wymaga to zaufania Panu. Bóg jest dla nas ucieczką

Ewangelia: Łk 6, 6-11

Czy w szabat można czynić zło?

Nasza perykopa przedstawia nam dwa zupełnie inne spojrzenia na szabat. Pierwsza grupa – uczeni w Piśmie i faryzeusze – idą za Jezusem, aby znaleźć kolejny dowód, który potwierdzi im ich własną tezę, że Jezus nie przestrzega szabatu. Po drugiej stronie stoi Chrystus, który zna sens świętego dnia odpoczynku.

Paradoksalnie wszyscy wykonują jakiś wysiłek, pracę, która jest zabroniona w szabat. Faryzeusze szukają dowodów obciążających Jezusa, to nic innego jak praca, której nie powinni robić. Chrystus chce dobra drugiego człowieka, to również jest praca. Stąd Jezus zadaje pytanie: czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?

Zobaczmy, że Chrystus ukazuje sens szabatu. To jest dzień, który został nam dany od Boga. Przenieśmy to na świat współczesny. Co ma zrobić człowiek, który trafił do szpitala i nie miał siły aby zejść do kaplicy na Mszę w niedzielę, lub co mają zrobić rolnicy w niedzielę, aby zachować świętość dnia – poczekać ze zbiorami, aby się zepsuły, czy wykonać pracę?

Sytuacja w dzisiejszej Ewangelii nie jest tak odległa jak nam może się z pozoru wydawać. Litera prawa jest niezmienna – to prawda i być może chwała za to, że tak jest, ponieważ nadaje to ład w naszym świecie, ale każdy człowiek to inny przypadek i należy go rozpatrywać oddzielnie.

Jezus dokonuje właściwego sądu w imię prawa – uzdrawia człowieka, czyni dobro, które rozlewa się dalej. Faryzeusze robią odwrotnie – czynią zło w szabat, które niestety również staje się coraz większe.

 

Wtorek, 12.09.2023r.

Pierwsze czytanie: Kol 2, 6-15

W prawie polskim istnieje coś takiego jak akt łaski. Jest to całkowite lub częściowe darowanie skutków kary orzeczonej przez sąd. Nie zdarza się to często, lecz jest taka możliwość, aby darować komuś winę. To jak darowanie komuś życia. Przywrócenie go do stanu czystości.

Chrzest jest aktem łaski zastosowanym wobec nas przez Jezusa. Zostajemy zanurzeni w śmierć, aby razem ze Zbawicielem zostać wskrzeszonym i oczyszczonym z win. Św. Paweł podkreśla ten aspekt naszej wiary, ponieważ ma on niebagatelne znaczenie dla naszego zbawienia. Chrzest otwiera nam bramy raju, a także daruje nam grzech pierworodny. Przywraca nas do życia – pozwala się duchowo wyprostować.

Chrzest odbywał się przez zanurzenie, wprowadzano człowieka pod wodę i trzymano go tam, aż wypuścił całe powietrze z ust. Po tym wyciągano go z wody, a on brał głęboki pierwszy oddech. Jest to symbol nowego życia, zrodzenia na nowo, czy też przywrócenia do prawdziwego życia. Potem należy tylko zapuszczać korzenie dalej w Tym, który przez śmierć wyprowadził nas do życia i darował nam winy. Jak to robić? Trzymać w sobie prawdziwego Jezusa, to znaczy mieć świadomość, że nasze życie nie będzie cukierkowe. Będzie trud, ale czeka także ogromna radość.

Psalm responsoryjny: Ps 145, 1b-2. 8-9. 10-11

Jednym z zadań człowieka wierzącego jest chwalić swego Boga. Pochwały nic Bogu nie dodają, ale są naszym aktem miłości wobec Niego. Jeśli ja kocham drugiego, to nie zerkam na zyski, jakie z tego czerpię i odwrotnie: jeśli przyjmuję miłość od kochającej mnie osoby, to również nie jest dla mnie ważne, ile ja z tego „zarobię”.

Niechaj Cię wielbią, Panie, wszystkie dzieła Twoje. Uwielbienie nie jest jedynie modlitwą przed Najświętszym Sakramentem lub podczas Mszy. Prawo do wielbienia mamy zawsze i w każdy sposób, przecież żadne inne stworzenie prócz nas – ludzi – nie może się modlić. Ich aktem uwielbienia jest robienie tego, do czego zostali powołani.

Wielbić ma całe stworzenie, szczegółowo widać to w pieśni młodzieńców w piecu ognistym (por. Dn 3, 52-90). Po pierwsze, możemy to robić w każdym naszym położeniu, nawet w tak trudnym, w jakim znajdowali się wspomniani młodzieńcy, ale możemy to także czynić na różne sposoby, poprzez dobro czynione na rzecz drugiego człowieka albo poprzez świadectwo swojego życia.

Ewangelia: Łk 6, 12-19

Wczoraj słuchaliśmy Ewangelii o uzdrowieniu w szabat. Wspomnieliśmy tam, że Jezus uczynił dobro, które rozlało się dalej. Dzisiaj słyszymy o skutkach tego, co zrobił. Po uzdrowieniu w szabat Jezus wychodzi z synagogi, wstępuje na górę, aby się modlić i potem zstępuje na równinę (Łk 6, 17). Tam czeka na niego wielkie mnóstwo ludzi. Dobro daje dobro. Jezus uzdrawia dalej, ludzie się wręcz przepychają, aby móc się Go dotknąć.

Ciekawym się wydaje podkreślenie przez Ewangelistę tego, że Jezus schodzi na równinę. Miejsce, na którym wszyscy są równi, na tym samym poziomie. Każdy, który tam był, miał szanse, aby zostać uzdrowionym. Warto przy tym dodać, że do Jezusa przybywali także ludzi z Tyru i Sydonu, tzn. terenów pogańskich. Ich także Jezus nie odrzucił, tak samo ich uzdrawiał oraz wyrzucał złe duchy (por. Mt 8, 28-34). Dobro nie jest towarem ekskluzywnym, przeznaczonym dla wybranych, wręcz odwrotnie – każdemu należy się dobro, Jezus to dzisiaj przedstawia.

Oprócz uzdrowień słyszymy dzisiaj o wyborze Apostołów. Poprzedza to wyjście na nocną modlitwę. W czasie formacji seminaryjnej klerycy przed przyjęciem posług lub święceń udają się w odosobnione miejsce, aby sam na sam z Bogiem móc przeżywać zbliżające się wydarzenia. Nazywamy to dniami skupienia. Często przed poważnym wyborem chcemy być sami, by przemyśleć wiele spraw, by skoncentrować się tylko na tym jednym wydarzeniu. Zawsze możemy do tego dodać Boga, aby On prowadził to, na co się decydujemy. Dodanie Jezusa do naszego życia jest zawsze na wyciągnięcie ręki.

 

Środa, 13.09.2023r. 

Pierwsze czytanie: Kol 3, 1-11

Dzisiejsza lekcja jest konsekwencją poprzednich fragmentów Listu do Kolosan. Św. Paweł tłumaczy, aby – jeśli się powiedziało raz tak – iść konsekwentnie za Chrystusem. Jezus wyprowadził nas z martwych i prowadzi nas do góry. Mamy stale być wpatrzeni w górę.

Patrzeć wysoko to znaczy spoglądać na świat z Bożej perspektywy. Możemy żyć dobrze, nienagannie, wykonując swoje obowiązki poprawnie, ale to za mało. Zobaczmy, że bogaty młodzieniec z ewangelicznej historii (por. Mt 19, 16-22) również spełniał wszystkie nakazy prawne, ale brakowało mu jednego – patrzenia na świat z Bożej perspektywy, nie opowiedział się radykalnie za Jezusem i odszedł zasmucony.

Gdy się patrzy w górę, nie widzi się tego, co jest pod nami. Może to być metafora grzesznego życia, które mamy porzucić. Św. Paweł nalega, aby pozbyć się przywiązania do grzechu, ponieważ jest on ciężarem, który nie pozwala nam spojrzeć do góry. Grzech jest jak idol, skupia na sobie wzrok, ale nie oferuje nic więcej niż podziwianie. Nie prowadzi nigdzie dalej. Oferuje prostą przyjemność, która przychodzi natychmiast i pozostawia wyrzut.

Walka z grzesznością to podnoszenie wzroku ku Bogu. Im mocniej próbujemy, tym większą mamy szansę, aby oprócz spojrzenia, wzlecieć do nieba.

Psalm responsoryjny: Ps 145, 2-3. 10-11. 12-13

Co to znaczy głosić Królestwo Pana? Pomóc nam w tym może Ewangelia według św. Mateusza, którą czytaliśmy miesiąc temu w liturgii. Jest w Niej rozdział 13., w którym znajdujemy przypowieści dotyczące Królestwa Niebieskiego. Jednym z elementów wspólnych tychże przypowieści było nawoływanie do radykalnej zmiany. Dlaczego? Ponieważ bohaterowie przypowieści o skarbie lub perle rezygnowali ze wszystkiego, co mieli, aby zdobyć tytułowy przedmiot. Dokonywali przewrotu w swoim życiu, radykalnie opowiadali się za nowym życiem, tym, co da im jeszcze większą radość. Wejście na serio na drogę Chrystusową wymaga radykalizmu, wymaga jasnego opowiedzenia się za Bogiem.

Co to znaczy głosić Królestwo Pana? Głosić rzeczy, o których się ludziom nie śniło. Dawać nadzieję innym, że zmiana, której my dokonaliśmy, faktycznie daje nam o wiele więcej w życiu. Królestwo Pana jest nie z tego świata, dlatego tak trudno je zrozumieć i przyjąć.

Ewangelia: Łk 6, 20-26

Czterem błogosławieństwom odpowiadają cztery „biada”. Spójrzmy na kontekst dzisiejszej Ewangelii. Jezus dopiero co wybrał swoich Apostołów i posiada grupę uczniów, który mu towarzyszą. Oprócz tego wokół Jezusa zebrał się tłum ludzi, których On uzdrowił i wypędzał złe duchy. Nagle Chrystus decyduje się na skierowanie Kazania, które nie uszczęśliwi wszystkich.

Izrael był pod panowaniem Cesarstwa Rzymskiego. Bezwzględnego, który nie liczył się z nikim i rządził ówczesnym światem. Nie był to łatwy czas dla żydów, dlatego usłyszane przez nich słowo  Jezusa mogło być zarówno pokrzepieniem jaki i trudnością. Jezus obiecuje wiele: mówi o radości, nasyceniu, królestwie Bożym. Ale wiąże się to z cierpieniem, smutkiem i odrzuceniem. On sam mówi także, że królestwo Boże nie jest z tego świata (por. J 18, 36). To, o czym mówi Jezus, nie przychodzi nagle. Trudności są wpisane w życie człowieka, tym bardziej w życie chrześcijanina. Jezus nam to uzmysłowił przez swoją śmierć krzyżową. Aby utożsamić się z Chrystusem chwalebnym, musimy też stać się jak Chrystus cierpiący.

 

Czwartek, 14.09.2023r. – święto Podwyższenia Krzyża Świętego

Pierwsze czytanie: Flp 2, 6-11

W języku teologii dzisiejsze czytanie nosi nazwę Hymnu o kenozie. Jest to poemat o wszechmocy Bożej, która wyraża się w pokorze. To pewien absurd albo wysublimowana ironia, ponieważ nauczeni jesteśmy, że wszechmoc dotyczy siły i mocy, natomiast dzisiejsze czytanie pokazuje, że być wszechmocnym znaczy umieć uniżyć się. Schowanie swojej mocy w celu lepszego jej wyrażenia.

Chrystus uniżył samego siebie i przyjął postać człowieka. Bóg stał się człowiekiem, jednym z nas. Niekiedy się wydaje, że jest to dla nas wyrażenie, z którego nie zdajemy sobie sprawy, nie rozumiemy,  co wyraża. Tymczasem Jezus poprzez swoje uniżenie dokonał rzeczy, która nas uratowała – zbawił nas. Co więcej, Jego uniżenie nie dotyczyło jedynie stania się człowiekiem. Chrystus zdecydował się zrównać z najmniejszymi z najmniejszych i przyjął najbardziej haniebną formę śmierci – ukrzyżowanie, które było zarezerwowane dla bandytów.

Kolejnym aspektem kenozy jest służba. Bóg, który może wszystko, staje się posłusznym. W „normalnej” relacji króla do poddanego jest odwrotnie. To ten drugi ma oddawać homagium swojemu panu.

Chrystus realizuje plan Królestwa nie z tego świata. Dla Niego być posłusznym, to znaczy okazywać moc i to do samej śmierci.

Psalm responsoryjny: Ps 78, 1b-2. 34-35. 36-37. 38

Czytając Pięcioksiąg, możemy zadawać sobie pytanie: dlaczego Naród Wybrany był tak uparty, tzn., dlaczego miał tak twarde karki? (por. Wj 33, 3-5). To samo widzimy w dzisiejszym psalmie. Przedstawia on kondycję Izraela, a co za tym idzie – nas. W chwilach, gdy nam trudno, przypominamy sobie o Bogu, gdy wszystko idzie dobrze, to udajemy, że możemy sobie bez Niego poradzić. Nic nowego nie odkrywamy w duchowości człowieka, ale odkrywamy co innego. To zdziwienie postawą Izraelitów złączone z naszą poranioną naturą staje się lekcją pokory. Odkrywamy, że nasze zachowanie jest takie jak Izraelitów, a co za tym idzie, widzimy, że to pytanie zadane na początku możemy zadać także i sobie. Dlaczego jestem tak uparty?

Ewangelia: J 3, 13-17

Św. Jan jako ambasador miłości Jezusa (był Jego umiłowanym uczniem) zapisuje jedne z najbardziej znanych słów z Ewangelii. Bóg z miłości dał swojego Syna na świat, aby nas zbawić.

Możemy zadawać sobie pytanie, dlaczego Bóg tak poprowadził nas – ludzi – aby Jego Syn musiał umrzeć na krzyżu. Bóg stwarzając człowieka musiał wiedzieć o grzechu – jest wszechmogący i wszechwiedzący. Słowem klucz jest miłość. Jej odcieniami są radość i dobroć, ale także trud i łzy. Miłość jest także sprzężona z wolnością. Jeśli kocham, to muszę dać wolność drugiemu, bo inaczej moja miłość przeistacza się w uciemiężenie. Ten, którego kocham, staje się niewolnikiem. Bóg nie chce niewoli. Stworzył nas z miłości, więc dał nam także wolność. Grzech ludzi był wolnym wyborem dokonanym przez nas, w żaden sposób niezdeterminowany. Tu pojawia się ten smutniejszy odcień miłości. Cios w Boga wymierzony przez nas został przezwyciężony poprzez kolejny akt miłości. Bóg nie odwrócił się od nas, co więcej, dał nam swojego Syna, by każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.

Krzyż łączy w sobie wszystkie odcienie miłości. Niezrozumieniem byłoby poprzestanie jedynie na smutku i rozpaczy, ponieważ z krzyża wychodzi błysk Zmartwychwstania. Błędem jest również udawanie, że krzyża nie ma, że jest tylko dobro i miłe chwile. Wpatrywanie się w krzyż daje nam pełnię życia. Zarówno tego ziemskiego jak i tego przyszłego.

 

Piątek, 15.09.2023r. – wspomnienie NMP Bolesnej

Pierwsze czytanie: Hbr 5, 7-9

Słowa o tym, że Chrystus błagał swego Ojca, aby ten Go wybawił i zostaje wysłuchany przez swoją uległość, mogą wywoływać zdziwienie. Ulec, to znaczy zgodzić się na czyjąś wolę, w kontekście śmierci brzmi to dużo trudniej.

Chrystus prosił, aby, jeśli to możliwe, oddalić kielich, który ma wypić, to znaczy, aby wola Boga się zmieniła. Jezus znał tę wolę. Ostatecznie dodaje, że  plan Boży ma się stać. Czy Chrystus mógł się lękać? Ależ oczywiście.

W Kościele wiele się mówi o rozeznawaniu, sam Papież Franciszek poświęcił część swoich katechez właśnie temu tematowi. Rozeznać co jest wolą Boga to jedno, zgodzić się na nią, to drugie. Pójście za Chrystusem to skok w przepaść czy wypuszczenie kierownicy z rąk. Mimo że to szalone, to jednak możemy być pewni, że Bóg jest z nami, chce nas i dba o nas. Możemy się bać, to oczywiste, ale musimy też ryzykować.

Niech w posłuszeństwie woli Boga i ryzykowaniu pomaga nam dzisiejsza patronka – Maryja. Ona również musiała zaryzykować swoje życie, gdy zgadzała się na wypełnienie planu Bożego. Ona także była na skraju szaleństwa i rozpaczy, gdy widziała, co się dzieje z Jej jedynym Synem podczas męki krzyżowej. Mimo wszystko pozostała wierna, dlatego dzisiaj tak wielu ludzi za Jej pomocą wyprasza łaski u Pana.

Psalm responsoryjny: Ps 31, 2-3b. 3c-4. 5-6. 15-16. 20

Bernard z Chartres powiedział kiedyś, że jesteśmy jak karły, które wspinają się na barki olbrzymów. Z kolei psalmista stwierdził, że Bóg jest dla niego skałą i twierdzą. Co jest w tym wspólnego?

Na barkach olbrzymów,  na skale i w twierdzy widzimy więcej, a co za tym idzie, czujemy się bardziej bezpieczni. W innym psalmie padają słowa Wprowadź mnie na skałę zbyt dla mnie wysoką (por. Ps 61). Ta skała może też posłużyć do tego, aby w nas wywołać zaufanie. Jeśli jesteśmy na skale zbyt wysokiej, to możemy albo panikować, ponieważ rzeczywistość nas przerasta, albo ufać. Dojrzeć do tego, by stwierdzić, że mam Boga, który mnie prowadzi. Wtedy ta skała może przemienić się w twierdzę i przedstawiać piękny widok Bożej perspektywy.

Prośmy nie tylko o ufność, ale także o to, by w chwili próby przypominać sobie Komu ufam.

Ewangelia: J 19, 25-27

Tajemnicom z życia Chrystusa towarzyszą tajemnice Jego Matki. Dzisiejsze wspomnienie Matki Bolesnej wypada dzień po wspomnieniu tajemnicy krzyża Jezusa. Podobnie jest ze świętem Najświętszego Serca Pana Jezusa – dzień po nim medytujemy Serce Najświętszej Maryi Panny. Maryja może być naszą przewodniczką po meandrach życia Chrystusa.

Jezus wiszący na krzyżu nadal kocha. Nie lamentuje, nie złorzeczy, On nadal chce kochać, dlatego ogłasza swój testament. Matka ma przyjąć nas wszystkich za swoje dzieci, a my mamy przyjąć Ją za naszą Matkę. Jezus wypowiada tę prośbę jako ostatnią, po niej jest świadom, że wszystko się dokonało i oddaje ducha. Maryja w swojej cichości i pokorze przyjmuje słowa swojego Syna, dalej stawiając Go w centrum. To niezwykłe, że życie Maryi zawsze prowadzi do Jezusa.

Co mogła odczuwać Matka Boża? Tego nie wiemy z perykop ewangelicznych, ale stworzono wiele opisów boleści Maryi z „Rozmową duszy z Matką Bolesną” czy sekwencją „Stabat Mater” na czele. Jedną z rzeczy, która łączy obie te pieśni jest pragnienie duszy, aby łączyła się z męką Chrystusa. Nie ma nikogo innego, kto byłby lepszym przewodnikiem po dojrzałym rozważaniu ran Jezusa niż Jego Matka. Być może dlatego stała się Matką nas wszystkich.

 

Sobota, 16.09.2023r.

Pierwsze czytanie: 1 Tm 1, 15-17

Św. Paweł pokazuje nam dzisiaj wzór zdrowej dynamiki życia duchowego. Zaświadcza, że jest on pierwszym – największym – z grzeszników. Rzeczywiście, przeszłość św. Pawła nie należała do najświętszych. Był wzorowym faryzeuszem i mordował chrześcijan. Po nawróceniu przeszedł radykalną zmianę z tym jednak, że miał świadomość swojej przeszłości.

Zdrowa postawa Apostoła polega na tym, że wie on, iż mimo swojej grzeszności, jest nadal umiłowanym dzieckiem Boga. Wie, że także za jego zło Chrystus umarł na krzyżu.

Jako chrześcijanie, w naszym życiu duchowym, możemy popaść w dwie skrajności, które są niebezpieczne. Możemy przyjąć postawę największego grzesznika, który nie widzi dla siebie szansy odkupienia lub poprzestać na usprawiedliwieniu i nie widzieć konsekwencji swojego grzesznego życia. Obie postawy są niepokojące, ponieważ pierwsza, jak gdyby nie daje szansy Bogu na wprowadzenie usprawiedliwienia w życie człowieka, a druga liczy tylko na odpuszczenie grzechów i nie przejmuje się konsekwencjami swoich czynów.

Nauka Chrystusa jest inna. On chce raczej miłosierdzia niż ofiary. Musimy jednak pamiętać, że miłość bez sprawiedliwości jest naiwna, a sprawiedliwość bez miłości jest sucha, a prawda przekazywana bez miłości potrafi zabić. Prawdziwe miłosierdzie niesie w sobie sprawiedliwość i miłość.

Psalm responsoryjny: Ps 113, 1b-2. 3-4. 5a i 6-7

Któż jak nasz Pan Bóg,/ co siedzibę ma w górze,/ co w dół spogląda/ na niebo i na ziemię.

Bóg nas nie zostawi. Dzisiejszy psalm pięknie to wyjaśnia. Rozpoczyna się od nakazu wychwalania Pana w nieskończoność, czyli w wymiarze czasowym (odtąd i aż na wieki). Potem pojawia się nakaz dotyczący przestrzeni (od wschodu słońca aż po zachód jego). Od jednego krańca ziemi aż po drugi jej kraniec.

Psalmista zadaje pytanie o Boga. Pyta, czy jest coś lub ktoś jak Bóg. Dzisiaj wiele rzeczy chce nam „robić za bożka” – możemy bałwochwalczo czcić pieniądze, sławę w mediach społecznościowych, postępy w karierze zawodowej. Jednak różnica między Bogiem a bożkiem jest taka, że ten drugi nigdy nie patrzy. On jedynie przyciąga wzrok na siebie i nie prowadzi nigdzie głębiej. Bóg prowadzi dalej, odkrywa miejsca, które wymagają uleczenia lub też docenienia. Nie tylko przyciąga wzrok, ale zerka także na nas.

Ewangelia: Łk 6, 43-49

Mówić z obfitości serca to wydobywać ze skarbca swojego serca najlepsze, co się posiada. To wymaga dużej pracy; jest niczym innym jak bogaceniem się. W jaki sposób może się bogacić nasze serce? Pierwsza rzecz to autentyzm; w innym wypadku jesteśmy drzewem złym i nigdy nie przynosimy dobrych owoców. Druga rzecz to cisza. W ciszy mówi Bóg. Aby móc czynić dobro, trzeba wpierw słuchać. Doskonałym przykładem jest Matka Boża, która zachowywała wszystkie słowa Jezusa w swoim sercu. Taką praktykę przyjmujemy również na rekolekcjach ignacjańskich lub lectio divina. Cisza i słuchanie Boga prowadzi do zachwytu, tak jak w ostatnim etapie lectio divina, czyli contemplatio, gdzie nic nie jest już potrzebne, tylko podziwianie Boga.

Jeszcze jednym błędem, który możemy popełnić na naszej drodze wzrostu duchowego jest ostrzeżenie w późniejszej części dzisiejszej Ewangelii. Jezus mówi o domu zbudowanym na fundamencie ze skały i piasku. W pierwszej chwili myślimy nad dualizmem Bóg – bożki, to znaczy, że rozmyślamy nad tym, czy mam Boga w sercu, czy coś innego jest moim fundamentem, na którym chcę budować. Tymczasem Jezus może być i skałą, i piaskiem. Zobaczmy przypowieść o siewcy (por. Mt 13, 1-9. 18-23). Tam jest ziarno, które pada między ciernie – jest to człowiek, który słucha, zachwyca się, ale troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo… Możemy budować swój dom z imieniem Jezusa na ustach, ale nadal może to być piach. Wiara wymaga radykalnego opowiedzenia się za Tym, za którym chcę iść przez życie.

Gdy nasz fundament jest rzeczywiście skalny, to wtedy z naszego serca wychodzi pieśń dobra. Nasze serce jest skarbcem, z którego możemy brać i dawać innym. To jednak wymaga pracy i słuchania Pana.