[dzien 1]
Niedziela, 26.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Prz 8,22-35
Mądrość. Co to jest? Oglądałam niedawno film o Hagia Sophia, czyli o świątyni Bożej Mądrości. Zbudowano ją w VI wieku naszej ery w Konstantynopolu (obecnie Stambuł). Jest arcydziełem architektonicznym, poezją matematyki. Powstała jako kościół chrześcijański, potem zamieniono ją na meczet, aby w końcu zrobić z niej muzeum. Przetrwała trzęsienia ziemi i dzieje historii w bez mała nienaruszonym stanie. Święta Mądrość. Efekt pracy genialnego architekta i takiegoż matematyka. Jakby serce i rozum we wspaniałym splocie, co znajduje odzwierciedlenie w jej architekturze. Ten piękny tekst z Księgi Mądrości skojarzył mi się z tą budowlą. Mądrość, która jest lekkością, radością, rozkoszą Boga samego. Mądrość, która była, jest i będzie, która zachęca do tego, byśmy jej szukali. Szczęśliwy ten, który ją znajdzie. Trzeba tylko trochę trudu w poszukiwaniu, a zysk tak wielki… Zysk nie w tym, że jest nam miło, że nas doceniają, że mamy satysfakcję, mądrość idzie dalej. Czym jest to, co nadaje życiu sens, co nas prowadzi, co pozwala opanować nas samych? Dlaczego tyle zabiegania o sprawy tego świata, przecież on tak szybko przemija, przynajmniej dla nas. Ale żyjemy w nim i czasami wydaje nam się, że to jedyny świat. Nie możemy wyobrazić sobie, jak jest dalej. Ufać i kochać – trudne, ale możliwe, i myślę, że Bóg docenia wszystkie nasze próby w poszukiwaniu Jego samego. I nieustająco nam pomaga. Mądrość, tak bliska miłości, jak genialny matematyk i takiż architekt .
Mądrość, która nie sądzi z pozorów, nie ulega namowom, nie szuka swego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Salomon, który poprosił o mądrość, jak hojnie został obdarowany. Prośmy, może się Bóg zlituje i zechce nas obdarować. Jeżeli szczęśliwy jest ten, który ją znajdzie, to szukajmy i bądźmy za to wdzięczni. Wtedy nasze życie się odmieni.
Psalm responsoryjny: Ps 48,2-3ab.9.10-11.13-15
Psalm 48 rozbrzmiewa uwielbieniem Boga we wszystkich miejscach Ziemi Świętej naznaczonych Jego szczególną obecnością. Bóg jest wszędzie, to prawda, ale są miejsca na ziemi, w których objawiał się, działał, i to jedyne miejsce, gdzie oddał swe życie za nas. Tak jak zostają nam pamiątki po ludziach, tak samo pamiątką są święte miejsca, w których możemy jakby być bliżej Boga i rozważać Jego łaski czy pokrzepić wiarę. Nie mówmy więc: Nie potrzebuję kościoła i księży, bo Bóg jest wszędzie. Kościół to takie mieszkanie Boga tu na ziemi, gdzie On stale przebywa w Najświętszym Sakramencie. Jeżeli kogoś kochasz, to chyba czasami chcesz się z Nim zobaczyć czy nie?
Drugie czytanie: Ga 4,4-7
Czasem niektórzy ludzie pytają mnie o dowody na istnienie Boga. Dla mnie jednym z takich dowodów jest św. Paweł. Walczący z Kościołem, tępiący go zaciekle, mordujący chrześcijan i… w jednej chwili, po tym, co wydarzyło się w drodze do Damaszku, uwierzył w Syna Bożego, stał się jednym z najgorliwszych wyznawców Chrystusa. Porzucił wszystkie dotychczasowe wartości, uznając je za śmieci, i stał się oddany całkowicie Jezusowi. Zostawił nam piękne listy. W każdym z nich głosił Ewangelię. Wszyscy pewnie znamy Hymn o miłości, a w dzisiejszym czytaniu równie piękny fragment, jakby wykładnia, skrót katechizmu, historia i sens wiary. Tak trudno nam uwierzyć, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Gdybyśmy uwierzyli, wszystko byłoby oczywiste.
Ewangelia: J 2,1-11
Matka Boża, nasza Matka, Matka wszystkich ludzi. Zawdzięczam jej powrót do wiary. Zawdzięczam bardzo wiele. Jest cicha, niewiele mówi. To jedyne słowa, które wypowiada w Ewangelii wg św. Jana: „Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie”. Cały kierunek wiary. To rzecz o zaufaniu. Nie pytajcie: po co?, a dlaczego?, co z tego będziemy mieli? Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie. On wie, On kocha, On życie za nas oddał. Niewyobrażalna miłość, której winniśmy wieczną wdzięczność. Dziś, w święto Matki Bożej Częstochowskiej, ogarnijmy pamięcią wiele pokoleń Polaków, którzy zawierzali w Częstochowie życie swoje i swoich dzieci. Do dziś matki przyprowadzają swoje potomstwo na Jasną Górę, oddając je pod opiekę najlepszej z Matek. W Niej pokora i godność, w Niej miłość, w Niej współczucie dla nas biednych. I wielki ból, że nie robimy „Wszystkiego, cokolwiek nam powie”. Uciekajmy się do Niej. Módlmy się do Niej, szczególnie na różańcu. I dziękujmy, że jest Królową Polski. Królowo Polski módl się za nami. .
[dzien 2]
Poniedziałek, 27.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: 2 Tes 1,1-5
Dawniej na wsiach, kiedy ludzie się mijali, szczególnie w pracy na polu, zawsze się pozdrawiali słowami: „Szczęść Boże”, a napotykany odpowiadał: „A i tobie daj Boże”. Ludzie byli blisko siebie, pomagali sobie nawzajem przy zbieraniu zboża, młócce czy innych pracach. Wieś była jak wielka rodzina. Ludzie zbierali się wieczorem, śpiewali piosenki, śmiali się. Pamiętam, jak pachniała maciejka. Byłam wtedy szczęśliwa. Wszyscy byli razem – każdy z osobna i wszyscy razem tworzyliśmy jedność. Oczywiście w każdym domu były święte obrazy, obowiązkowo Serce Jezusa i Serce Maryi. Życie było prostsze, nie było rozwodów, bo przecież przysięgało się Bogu. Była też ciężka praca, ale ludzie nie narzekali. Chleb piekło się w domu, dzieci biegały radosne na bosaka i nikt nie przejmował się ukąszeniem pszczoły. Była radość, nie tylko z młodości, ale i wspólnego czasu. W niedzielę jedną stroną ludzie szli do kościoła, a drugą wracali, pozdrawiali się, wymieniali wiadomości. W domu obowiązkowo rosół z kury, no bo niedziela i natka z ogródka, która wypełniała zapachem cały dom. Było biednie, ale szczęśliwie, a wszystko w poczuciu wdzięczności Bogu za wszystkie dary. Tęskno mi do tej prostoty, do tego oddania Bogu wszystkiego, do tej oczywistej radości. Przeprowadzono badania, pytając ludzi śmiertelnie chorych, co dla nich było najważniejsze w życiu. Nikt nie powiedział: awans, nagroda czy sukces. Każdy mówił o prostych rzeczach, np. kiedy mama wyszła zagrać z nim w piłkę. Zmienia się perspektywa ludzi na krótko przed śmiercią, może oni lepiej wiedzą, co naprawdę jest ważne. Gdybyśmy umieli być wdzięczni, o ile bylibyśmy szczęśliwsi. O wszystko możemy się modlić. O wdzięczność też, przecież wszystko jest łaską. Gdybyśmy umieli, a może chcieli się zastanowić, czego nam brakuje do szczęścia i gdybyśmy umieli o to prosić Jezusa. Gdybyśmy chcieli rozmawiać z Jezusem, gdybyśmy umieli oddać mu nasz czas, może zaczęlibyśmy kochać. Wtedy może dobry Bóg uczyni nas godnymi swojego wezwania i zostałoby w nas uwielbione imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Psalm responsoryjny: Ps 96,1-2a.2b-3.4-5
Słowa psalmu są zachętą do ewangelizacji: „Głoście Jego chwałę wśród wszystkich ludów. Wszyscy bogowie pogan są tylko ułudą”. Dla mnie ułudą są też pieniądze, kariera i egoizm.
Ewangelia: Mt 23,13-22
Byłam kiedyś na Mszy Świętej w innym mieście. Daleka jestem od krytykowania księży, szczególnie dziś, kiedy naprawdę bycie księdzem jest wyzwaniem. Podziwiam ich, ale na tej Mszy Świętej w innym mieście siedemnaście razy słyszałam metropolita, a może z osiem Jezus Chrystus. Kapłaństwo, jakie to trudne i jakie piękne. Jakie to ogromne zadanie dla człowieka. Kiedyś wydawało mi się, że ksiądz już jest święty, bo został wybrany przez Boga, że nie musi walczyć z żadnymi pokusami, bo przecież jest tak blisko Jezusa. Byłam wręcz obrażona na Boga, dlaczego ja nie odczuwałam żadnego powołania zakonnego. Czyżby Bóg mniej mnie kochał? Z biegiem lat zobaczyłam, że szczególnie ten, kto jest blisko Boga, jest bardziej narażony na pokusy, różne, seksualne, pychy, bogactwa, uznania. Spotkałam wielu wspaniałych księży oddanych Bogu i ludziom, zaangażowanych, mądrych. Wielu. Wreszcie zrozumiałam, że są to ludzie tacy jak my, ale z łaską powołania. Łaską czasem trudną dziś do uniesienia, kiedy modnie jest być poza Kościołem, kiedy bycie wierzącym jest uznawane przez wielu za zacofanie. A ksiądz jest często źle traktowany i w większości przypadków nie przyjmowany nawet po kolędzie. Księża mają wiele do uniesienia. Jakie to szczęście, że mieszkamy w Polsce i w dalszym ciągu jest tyle kościołów i tylu księży, choć już trochę mniej. Zachód wyrzucił Boga z kościołów, z pracy, z domu. Człowiek stwierdził, że Boga nie potrzebuje. Jakie to szczęście, że mieszkamy w Polsce, gdzie są księża w szpitalach, w szkole. Módlmy się za nich, żebyśmy zawsze na pierwszym miejscu słyszeli Jezus Chrystus, a potem metropolita. Módlmy się za kapłanów, bo jeżeli ich zabraknie, kto nam przyniesie Jezusa?
[dzien 3]
Wtorek, 28.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: 2 Tes 2,1-3a.14-17
Na pewno wszyscy pamiętamy rok 2012 i związaną z nim przepowiednię, że teraz na pewno będzie koniec świata. Na pewno. Sama uległam tej histerii i chciałam coś więcej kupić, no bo koniec świata, ale jakby się człowiek uratował, to może trochę więcej cukru się przyda. Zwierzyłam się z tego znajomemu księdzu, a on zadał mi pytanie: I Ty uważasz, że wierzysz? Jeżeli tę datę zna tylko Bóg, to dlaczego uważamy, że my wiemy? I dlaczego ja myślałam o zakupach, a mniej o tym, żeby pójść do spowiedzi? Dlaczego człowiek, czyli ja, daje sobą tak manipulować? Jestem człowiekiem małej wiary. Wierzę, że Bóg umarł za mnie i że mnie kocha, a w małym kryzysie biegnę do sklepu po cukier. Dlaczego nie poszłam do Niego, do Jezusa, dlaczego nie powiedziałam o wszystkim, dlaczego nie oddałam wszystkiego JEMU, który WIE i kocha. Kocha tak, że nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić. Jeżeli Jezus dał mi świadomość swojej obecności, to powinno to wystarczyć.
Co chwila wyskakują jakieś rewelacje o „końcach świata”, jeżeli ja wierząca im ulegam, to co z niewierzącymi? Bóg wezwał nas, żebyśmy dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Niewyobrażalna chwała. Nie mamy pojęcia, tu na ziemi, o tej chwale . Tak jak zwierzęta nie mają pojęcia o naszych czynszach, ubezpieczeniach, pracy, tak my nie mamy dostępu do wyobrażeń na skalę nieba. Ufność. Sama mam w domu obraz Jezu ufam Tobie, ale czy ufam, czy naprawdę oddaję wszystko? Czy oddaję wszystko, bo wiem, że On wie, a ja nie. Czy jest we mnie radość, radość ufności? Czy chcę oddawać, czy tylko tak sobie? Stawiam to pytanie, zdając sobie sprawę ze swych słabości, ciągle zadziwiona, jak Bóg może mnie kochać taką słabą, niewierną, taką głośną, taką gniewną i niecierpliwą. Myślę, że dużo zależy od naszej woli, ale przede wszystkim od Jego łaski. Jeżeli czujemy, że nam jej brakuje, zawsze, do ostatniego tchu, możemy się modlić. Moja przyjaciółka była kiedyś uzależniona, zobaczyła siebie w szybie wystawowej, i się załamała, obok był kościół, weszła do niego i tak gorąco się modliła, że czuła jakby słup łączący ją z niebem, wyszła i nigdy więcej nie wzięła .
Psalm responsoryjny: Ps 96,10.11-12.13
Wszelkie stworzenie jest spragnione Bożej sprawiedliwości i dlatego z radością oczekuje na sąd Pana. Zastanawia mnie, że nie ma w nim żadnego lęku przed dniem sądu, lecz jest gotowość na spotkanie z Panem, który już się zbliża. Czy tęsknię za tym dniem, bezgranicznie ufając w Bożą sprawiedliwość?
Ewangelia: Mt 23,23-26
Jezus rzadko bywa taki, jak w tej Ewangelii, rzadko grzmi. Wolimy Go miłosiernego, łagodnego, uzdrawiającego. Te słowa „biada wam obłudnicy” mogą dotyczyć każdego z nas, i pewnie dotyczą. Wydaje nam się, że jak pójdziemy na niedzielną Mszę Świętą, to już jest w porządku. Sama wiele razy słyszałam: A z czego mam się spowiadać? Nikogo nie zabiłam, nikogo nie okradłam, ja jestem dobrym człowiekiem.
Bóg z miłości dał nam wolną wolę. Mógł nas zaprogramować na miłość, ale chyba nie o to chodziło. Pewnie chciał, byśmy tej miłości sami chcieli. Nie da się zmusić do miłości. Tak często zapominamy o najważniejszym. Często najważniejszy dzień w życiu przychodzi niespodziewanie i z czym staniemy przed Panem?
[dzien 4]
Środa, 29.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Jr 1,17-19
„Nie lękaj się, bym Cię nie napełnił lękiem”. To zdanie zawsze mnie zastanawiało. Czy to jest kwestia zaufania do Boga? Pewnie też. Zawierzenia? Tak. Nie mamy liczyć na siebie, ale też nie powinniśmy się bać nawet najmocniejszego przeciwnika, bo nie znamy przyszłości, nie znamy wyniku naszych starć. Tak często słyszę: „Nie lękajcie się”. Jesteśmy dziećmi Boga, ale i dziećmi Adama, który chował się ze wstydu przed Bogiem po swoim nieposłuszeństwie. Słowa Boga: „Nie lękajcie się”, zachęcają człowieka do wyznania: „Jezu, ufam Tobie”. Jeżeli ufam, to się nie boję. Jak do tego dojść? Mamy wiele różnych pomocy w rozwoju wiary, łącznie z tym radiem, mamy przyjaciół, księży, a przede wszystkim Pismo Święte. Przeważnie leży gdzieś zakurzone – Pismo Święte. Kiedyś było włamanie do mojego domu. Gromadziłam sobie skarby w moim kuferku, złoto, biżuterię, cieszyłam się, że mam. Było włamanie, wszystko zniknęło, byłam w rozpaczy. Przyjaciółka powiedziała do mnie: Otwórz Pismo Święte. Otworzyłam, wskazałam miejsce, a była tam przypowieść o prawdziwym skarbie: „Nie szukaj skarbów, które złodziej może zabrać…Tam, gdzie skarb Twój, tam i serce Twoje”. No więc, gdzie jesteś serce moje?
Psalm responsoryjny: Ps 71,1-2.3-4a.5-6.15ab.17
Psalmista zwraca się do Boga w swoim utrapieniu, całą ufność pokładając w Panu. „Tobie ufam od młodości”. Ilu z nas może tak powiedzieć? Ciągłe oczekiwanie i czujność.
Ciągłe oddawanie się w opiekę Bogu. Daj Boże, byśmy i my umieli ze wszystkim przychodzić do Ciebie, wierząc, że tylko w Tobie jest ocalenie.
Ewangelia: Mk 6,17-29
Jan Chrzciciel, może największy święty, stracił życie przez kaprys dziewczęcia. W obecności współbiesiadników Herod obiecał Salome spełnić jej prośbę. Może ze względu na gości, świadków obietnicy tetrarchy, ginie Jan Chrzciciel. A może z powodu swojej postawy. Nie zgadzał się na zło. I odważył się, o tym głośno mówić. Zapłacił życiem . Tylu teraz chrześcijan ginie na świecie za swoją wiarę. My możemy każdego dnia iść bez obaw na Mszę Świętą. Czy potrafimy to docenić? Wiele jest teraz ataków na księży. Pewnie Bóg powoła dużo, ale odpowiedzi jest niewiele. Ja sama krytykowałam księży, pytałam siebie, skąd ten ksiądz ma taki samochód i co z jego celibatem, aż spotkałam pewną Ukrainkę, która może iść na Mszę Świętą tylko wtedy, kiedy przyjedzie ksiądz. Przyjeżdża góra raz w miesiącu, i ona mówi: „A niech on będzie, jaki chce, tylko niech przyniesie Jezusa”. Do nas może przyjść Jezus każdego dnia, czyżby był za bardzo dostępny?
[dzien 5]
Czwartek, 30.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 1,1-9
„Łaska Wam i pokój” – najpiękniejsze życzenia. Pokój, czyli spokojne serce, ufne, otwarte. Nie, co będzie, jak to się stanie, nie dam rady! Tylko: Oddaję to Tobie Boże. Pokój serca, najpiękniejszy dar. „Pokój temu domowi”. Piękne pozdrowienie i życzenie. Niech pokój zstąpi na Was. To musi być dar Ducha Świętego. I bardzo ważna rzecz, a właściwie postawa, wdzięczność. Bardzo ważna. Z dziesięciu trędowatych, uzdrowionych przez Pana, tylko jeden wrócił, żeby podziękować. Czy naprawdę taką mamy średnią naszej wdzięczności?
Znajomy był już mocno spóźniony na ważną rozmowę z szefem. Wjechał na parking, a tu nie ma żadnego wolnego miejsca! „Boże, błagam, pomóż, wylecę z pracy”. W tym momencie ktoś wyjeżdża, a on: „Nie, już nie trzeba”. Często otrzymujemy natychmiastowe odpowiedzi od Boga, ale potem je racjonalizujemy. Gdybyśmy umieli być wdzięczni, o ile łatwiejsze byłoby nasze życie. Patrzę czasem na twarze zakonnic, one mają takie światło, radość, i tę wdzięczność, którą sama chciałbym mieć. Wdzięczność zbliża nas też do ludzi. Człowiek wdzięczny jest promienny, inni chętnie z nim przebywają. On daje siebie, a miarą życia jest, ile z siebie dałeś innym. No, ile? To Bóg daje pokój, czy ja to dostrzegam i czy potrafię być za to wdzięczna? Bóg jest wierny, a ja?
Psalm responsoryjny: Ps 145,2-3.4-5.6-7
Wielkość jego niezgłębiona. Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić Tej wielkości. Uwielbienie Boga i Króla, czyli uznanie Jego władzy na niebie i ziemi. Od pokoleń głosimy chwałę Bożą. Od pokoleń głosimy dobroć Bożą, od pokoleń radujemy się Jego sprawiedliwością i nie zatrzymujmy tego, bo możemy zginąć, zamiast żyć wiecznie.
Ewangelia: Mt 24,42-51
Czuwajcie, bo nie wiecie… Dzisiaj usłyszałam, że czterdziestosześciolatek poszedł pobiegać, przewrócił się i nie wstał. „Jeszcze młody, jeszcze życie przed nim”… nigdy nie wiadomo. Ludzie mówią, jaka piękna śmierć, wcale się nie męczył, umarł we śnie. Czy to jest kryterium pięknej śmierci? Współczesny świat wyrzucił śmierć, odsunął, jakby nie istniała. Na pogrzebach coraz mniej ludzi. Jakby ludzie chcieli uciec przed czymś, co przecież jest nieuchronne. Coraz częściej pogrzeby cywilne. Obyśmy w naszej lekkomyślności nie zagubili się, nie przeoczyli, nie zaniedbali tego, co najważniejsze. Bóg czeka na nas zawsze, nie lekceważmy Go. Do Niego należy życie i śmierć. On zdecyduje kiedy. Jakie to byłoby piękne, gdybyśmy zawsze byli gotowi. Daj Boże. Amen.
[dzien 6]
Piątek, 31.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 1,17-25
„…co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi”. Ten piękny list św. Pawła jest dla mnie trochę takim słowem o czekaniu . Jestem niecierpliwa. Wszystko już, teraz, na pewno. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. W czasach internetu jest to dość oczywiste, że wszystko można mieć natychmiast. Czekanie łączy się z cierpliwością, no i zaufaniem. Jeżeli ktoś mówi: „Dam Ci 10 złotych teraz lub milion potem”, naprawdę wybierasz 10 złotych? Kiedy zastanawiałam się, dlaczego wierzę, doszłam do wniosku, że nie może być inaczej. Przecież nie żyjemy po to tylko, żeby przekazać geny. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wielkości, majestatu i miłości Boga z naszego ludzkiego poziomu. Niektórzy mówią: No to daj mi dowody, że Bóg istnieje. Odpowiadam: Popatrz na siebie, na swoje dzieci, na słońce, na sąsiada, zobaczysz. Nie wiem, dlaczego Bóg chce, żebyśmy Go szukali, ale jeżeli chce, to na pewno da się znaleźć. A wtedy nie będzie nic ważniejszego, piękniejszego i lepszego. Życzę Wam i sobie, byśmy Go znaleźli i byli wdzięczni, i kochali Go całym sercem. Amen. Odwracam wtedy to zdanie: Daj mi dowody, że Bóg nie istnieje. Gdyby takie były, już ludzie by je znaleźli.
Psalm responsoryjny: Ps 33,1-2.4-5.10-11
Ciągle jest mi za mało radości w Kościele. Ten psalm jest nawoływaniem do niej. Śpiewajcie sprawiedliwi. Ciągle zapominamy, że sprawiedliwym może być każdy z nas, jeżeli chce. Wiem, że Bóg czeka na odpowiedź każdego z nas. Uwierzmy w to. Nie bądźmy jak Judasz, który z rozpaczy się powiesił. Bądźmy jak Piotr, ze skruszonym sercem. Radość, jakie piękne jest słowo radość.
Ewangelia: Mt 25,14-30
Ciągle o czekaniu, i o tym, jak kto czeka. To czekanie, które jest też zawierzeniem. Panny głupie i mądre. Te, które budują na piasku, i te, które budują na skale. I znowu o tym, czy jesteśmy gotowi na spotkanie z Panem, ile jeszcze szans nam zostało? Czy mamy wystarczająco dużo oliwy? Czy jesteśmy przygotowani na ucztę weselną? Życie jest tak krótkie, a wieczność taka długa. Wieczność, coś niewyobrażalnego dla nas. Niewyobrażalnego, bo jesteśmy jeszcze na ziemi, gdzie wszystko się kończy. Ale TAM jest tak, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało. Zachwycająco pięknie. Chrześcijaństwo, jedyna religia, w której Bóg jest miłością, nie kocha, JEST miłością. Jak musi Mu być przykro, kiedy my tę miłość odtrącamy. Starajmy się żyć jak panny mądre, aby we właściwym czasie móc wejść na uczę weselną i spełnić to, co jest sensem naszego życia. Daj Boże, żebyśmy spotkali się tam wszyscy, chwaląc Ciebie. Amen.
[dzien 7]
Sobota, 01.09.2018 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 1,26-31
„Przypatrzcie się, bracia, powołaniu naszemu”. Czy ja się zastanawiam, do czego Bóg mnie powołał? Czy modlę się, by mi to uświadomił, czy robię z tego rachunek sumienia? No właśnie. Czy dziękuję Mu każdego dnia, że mnie nim obdarował? Tak bardzo jestem w tym świecie, tak bardzo chcę być doceniona, kochana, zauważona. Czy zastanawiam się, czego Bóg ode mnie chce? Na co czeka z niebiańską cierpliwością, żebym ja zechciała. ON, Bóg, czeka na mnie człowieka, żebym w końcu powiedziała: TAK CHCĘ. I cieszy się wtedy bardziej ode mnie, bo jego dziecko nie idzie na zatracenie, tylko zaczyna słuchać Ojca, który wie, co dla córki jest najlepsze, i kocha tak, jak żaden ojciec ziemski nie potrafi. Nigdy nie będę w stanie Ci się odwdzięczyć. Naucz mnie kochać, proszę, i niech się dzieje wola Twoja Panie…
Niechaj przyjmuję wszystkie upokorzenia, smutki, niepowodzenia, niechaj idę do Ciebie najlepszy Ojcze, niechaj oddaję to wszystko Tobie, z wdzięcznością i świadomością, że tak jest najlepiej. Boże, i bądź miłościw mnie grzesznemu. Amen.
Psalm responsoryjny: Ps 33,12-13.18-19.20-21
Bądźmy szczęśliwi w Bogu.
Ewangelia: Mt 25,14-30
Dziwne, ale ta przypowieść przypomina mi o strachu: „Bałem się i zakopałem”. Boimy się majestatu Bożego, boimy się Boga, usprawiedliwiamy nasze zachowania strachem, jakbyśmy mówili: To nie ja, to lęk. Coraz bardziej rozumiem, że lęk pochodzi od złego. Też mi towarzyszy, miesza, podszeptuje niedobre decyzje, niepokoi, zaciemnia obraz. Ulegam mu czasem, a tu pułapka. Przypowieść o talentach, to też zachęta do działania, aktywności, zaangażowania, czyli do życia. Cieszmy się z tego daru życia i mnóżmy nasze talenty, bo każdy z nas je ma. Nie zakopujmy ich swoją niechęcią, złością czy niecierpliwością. Bądźmy szczęśliwi w Bogu. Amen.