Niedziela, 25.08.2024 r. – XXI Niedziela Zwykła – autorem komentarzy na ten dzień jest
ks. dr Adam Dynak
Pierwsze czytanie: Joz 24, 1-2a. 15-17. 18b
Wydaje się, że Księga Jozuego nie należy do najbardziej znanych części Pisma Świętego, a jeżeli już zwraca się na nią uwagę, to najczęściej w niezbyt właściwy sposób, popadając w dwie skrajności: albo zbytnio i jedynie akcentuje się opisane tam cudowne wydarzenia związane z podbojem Ziemi Obiecanej, albo też zwraca się jedynie uwagę na rzekome niezgodności owych cudownych wydarzeń z dowodami nauki. Tymczasem przesłanie Księgi całkowicie wybiega poza granice wspomnianych zagadnień. Wydaje się, że centralną ideą opisu podboju ziemi Kanaan jest ukazanie doskonałej harmonii i współpracy w relacji między ludźmi i Bogiem. Jordan przekroczył odnowiony lud Boży, doświadczony na pustyni, uformowany przez samego Boga. Tylko tacy ludzie mogli postawić nogę na ziemi, która z woli Boga posiadała status świętej, tylko oni byli w stanie wziąć w posiadanie dar, który Stwórca jeszcze przed wiekami obiecał Abrahamowi. Czytany fragment ukazuje naród gotowy z entuzjazmem służyć Bogu i pełnić Jego nakazy. I choć w przyszłości deklarowana wierność przeżywała różne koleje losu, to jednak tu i teraz naród rzeczywiście należy do Boga. Opisane wydarzenie posiada rolę budującą i jest ciągle aktualnym, bo przecież człowiek w swoim życiu, niezależnie od epoki i okoliczności stoi przed Bogiem tu i teraz.
Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3. 16-17. 18-19. 20-21. 22-23
Psalm wyraża podobną radość i entuzjazm, z którym spotykamy się w czytaniu. Psalmista chwali dobroć i miłosierdzie Pana, Jego oczy życzliwe dla sprawiedliwych i uszy otwarte na prośby będących w potrzebie. Z kolei autor psalmu, będący z pewnością przedstawicielem ludu Bożego, stoi przed Bogiem pełen ufności i zawierzenia, gotowy służyć Mu i żyć jedynie z Nim i dla Niego. Jedynie w ten sposób można odpowiedzieć na dar niezwykłej łaskawości Pana. W modlitwie psalmisty pojawiają się słowa: po wieczne czasy, na zawsze, które wyrażają jego entuzjazm i szczerość. Jest szczęśliwym człowiekiem, ponieważ spotkał Boga i ostatecznie związał z Nim swoje życie. Zrozumiał, że innej drogi nie potrzebuje, innej drogi dla niego już nie ma.
Drugie czytanie: Ef 5, 21-32
Chociaż może się wydawać, że głównym tematem fragmentu Listu do Efezjan jest właściwa relacja małżeńska męża i żony, to jednak w rzeczywistości o wiele ważniejszą kwestią tutaj poruszaną jest Kościół jako mistyczne Ciało Chrystusa, jako wspólnota, jako żywy organizm, jako wzór do naśladowania. Kościół w korelacji do Chrystusa podawany jest jako przykład małżeństwu, nie odwrotnie. Łatwiej to zrozumieć odwołując się do początków Kościoła, który składał się z niewielkich wspólnot, w których wyznawcy Chrystusa razem, wspólnie przeżywali swoje życie we wszystkich jego aspektach: wszystko było wspólne (Dz 4, 32). Głęboka więź i realne poczucie wspólnotowości pomagały uczniom Chrystusa przeżyć trudne początki, niezrozumienie, wyobcowanie, coraz częstsze prześladowania, ale przede wszystkim dawały poczucie radości i prawdziwego sensu życia. Postrzeganie relacji małżeńskich, rodzinnych przez pryzmat życia takiej wspólnoty, rodziło oczywiste wnioski. Dziś obraz Kościoła jest nieco inny. Bardzo często tworzą go wielkie wspólnoty, bardziej zinstytucjonalizowane, często anonimowe. Czy tak musi być? Nie jest łatwo odpowiedzieć na tak postawione pytanie i zapewne nie tutaj jest na to miejsce. Jedno na pewno nie zmieniło się. Kościół jest ciągle tym samym mistycznym Ciałem Chrystusa i On ciągle kocha go tak samo i w ten sam sposób oddaje za niego życie. I taka świadomość może być, i chyba powinna, punktem wyjścia, swoistego odbicia się, by pewne sprawy przemyśleć, zrozumieć, zmienić. I z pewnością dotyczy to nie tylko kwestii relacji mąż – żona…
Ewangelia: J 6, 55. 60-69
Trzy momenty zwracają na siebie uwagę w czytanym dziś w liturgii fragmencie Ewangelii. Spożywanie Ciała Pańskiego i picie Jego Krwi daje możliwość osiągnięcia życia wiecznego. Jezus nie tylko to życie obiecał, nie tylko cierpiał i umarł na krzyżu, zmartwychwstał, aby ludzkość to życie miała, ale również na drodze do wieczności pragnie być blisko człowieka, karmić go i wzmacniać, aby doszedł do tej ostatecznej mety swojego ziemskiego pielgrzymowania. W swojej miłości do człowieka Bóg wyprzedza wieczność. Drugi moment w tym tekście nie jest już tak radosny, bo są tacy, którzy nie wierzą, którzy nie chcą. Nie chcieć to o wiele gorzej niż nie wierzyć… Obserwujemy na co dzień jak bardzo dar Bożej miłości, szczodrości, ofiary jest pogardzany. Przez chrześcijan, przez naszych bliskich i znajomych, przez nas samych… Bóg przychodzi, ofiarowuje się, cierpi, a człowiek nie chce, jest obojętny, byle jaki. Każda świadoma rezygnacja z Komunii Świętej stanowi ogromną, najczęściej nieuświadomioną tragedię człowieka! Ale jest też trzeci moment, tym razem radosny i podnoszący na duchu: Panie do kogóż pójdziemy? Zawsze pozostaje ta „reszta”, owa „sól ziemi”, która pragnie, stara się, która zrozumiała. Starajmy się, módlmy się, abyśmy zawsze należeli do tej grupy.
[dzień 2]
Poniedziałek, 26.08.2024 r. – Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej
Pierwsze czytanie: Prz 8,22-35
Mądrość. Co to jest? Oglądałam niedawno film o Hagia Sophia, czyli o świątyni Bożej Mądrości. Zbudowano ją w VI wieku naszej ery w Konstantynopolu (obecnie Stambuł). Jest arcydziełem architektonicznym, poezją matematyki. Powstała jako kościół chrześcijański, potem zamieniono ją na meczet, aby w końcu zrobić z niej muzeum. Przetrwała trzęsienia ziemi i dzieje historii w bez mała nienaruszonym stanie. Święta Mądrość. Efekt pracy genialnego architekta i takiegoż matematyka. Jakby serce i rozum we wspaniałym splocie, co znajduje odzwierciedlenie w jej architekturze. Ten piękny tekst z Księgi Mądrości skojarzył mi się z tą budowlą. Mądrość, która jest lekkością, radością, rozkoszą Boga samego. Mądrość, która była, jest i będzie, która zachęca do tego, byśmy jej szukali. Szczęśliwy ten, który ją znajdzie. Trzeba tylko trochę trudu w poszukiwaniu, a zysk tak wielki… Zysk nie w tym, że jest nam miło, że nas doceniają, że mamy satysfakcję, mądrość idzie dalej. Czym jest to, co nadaje życiu sens, co nas prowadzi, co pozwala opanować nas samych? Dlaczego tyle zabiegania o sprawy tego świata, przecież on tak szybko przemija, przynajmniej dla nas. Ale żyjemy w nim i czasami wydaje nam się, że to jedyny świat. Nie możemy wyobrazić sobie, jak jest dalej. Ufać i kochać – trudne, ale możliwe, i myślę, że Bóg docenia wszystkie nasze próby w poszukiwaniu Jego samego. I nieustająco nam pomaga. Mądrość, tak bliska miłości, jak genialny matematyk i takiż architekt .
Mądrość, która nie sądzi z pozorów, nie ulega namowom, nie szuka swego, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Salomon, który poprosił o mądrość, jak hojnie został obdarowany. Prośmy, może się Bóg zlituje i zechce nas obdarować. Jeżeli szczęśliwy jest ten, który ją znajdzie, to szukajmy i bądźmy za to wdzięczni. Wtedy nasze życie się odmieni.
Psalm responsoryjny: Ps 48,2-3ab.9.10-11.13-15
Psalm 48 rozbrzmiewa uwielbieniem Boga we wszystkich miejscach Ziemi Świętej naznaczonych Jego szczególną obecnością. Bóg jest wszędzie, to prawda, ale są miejsca na ziemi, w których objawiał się, działał, i to jedyne miejsce, gdzie oddał swe życie za nas. Tak jak zostają nam pamiątki po ludziach, tak samo pamiątką są święte miejsca, w których możemy jakby być bliżej Boga i rozważać Jego łaski czy pokrzepić wiarę. Nie mówmy więc: Nie potrzebuję kościoła i księży, bo Bóg jest wszędzie. Kościół to takie mieszkanie Boga tu na ziemi, gdzie On stale przebywa w Najświętszym Sakramencie. Jeżeli kogoś kochasz, to chyba czasami chcesz się z Nim zobaczyć czy nie?
Drugie czytanie: Ga 4,4-7
Czasem niektórzy ludzie pytają mnie o dowody na istnienie Boga. Dla mnie jednym z takich dowodów jest św. Paweł. Walczący z Kościołem, tępiący go zaciekle, mordujący chrześcijan i… w jednej chwili, po tym, co wydarzyło się w drodze do Damaszku, uwierzył w Syna Bożego, stał się jednym z najgorliwszych wyznawców Chrystusa. Porzucił wszystkie dotychczasowe wartości, uznając je za śmieci, i stał się oddany całkowicie Jezusowi. Zostawił nam piękne listy. W każdym z nich głosił Ewangelię. Wszyscy pewnie znamy Hymn o miłości, a w dzisiejszym czytaniu równie piękny fragment, jakby wykładnia, skrót katechizmu, historia i sens wiary. Tak trudno nam uwierzyć, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Gdybyśmy uwierzyli, wszystko byłoby oczywiste.
Ewangelia: J 2,1-11
Matka Boża, nasza Matka, Matka wszystkich ludzi. Zawdzięczam jej powrót do wiary. Zawdzięczam bardzo wiele. Jest cicha, niewiele mówi. To jedyne słowa, które wypowiada w Ewangelii wg św. Jana: „Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie”. Cały kierunek wiary. To rzecz o zaufaniu. Nie pytajcie: po co?, a dlaczego?, co z tego będziemy mieli? Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie. On wie, On kocha, On życie za nas oddał. Niewyobrażalna miłość, której winniśmy wieczną wdzięczność. Dziś, w święto Matki Bożej Częstochowskiej, ogarnijmy pamięcią wiele pokoleń Polaków, którzy zawierzali w Częstochowie życie swoje i swoich dzieci. Do dziś matki przyprowadzają swoje potomstwo na Jasną Górę, oddając je pod opiekę najlepszej z Matek. W Niej pokora i godność, w Niej miłość, w Niej współczucie dla nas biednych. I wielki ból, że nie robimy „Wszystkiego, cokolwiek nam powie”. Uciekajmy się do Niej. Módlmy się do Niej, szczególnie na różańcu. I dziękujmy, że jest Królową Polski. Królowo Polski módl się za nami.
[dzień 3]
Wtorek, 27.08.2024 r.
Pierwsze czytanie: 2 Tes 2,1-3a.14-17
Na pewno wszyscy pamiętamy rok 2012 i związaną z nim przepowiednię, że teraz na pewno będzie koniec świata. Na pewno. Sama uległam tej histerii i chciałam coś więcej kupić, no bo koniec świata, ale jakby się człowiek uratował, to może trochę więcej cukru się przyda. Zwierzyłam się z tego znajomemu księdzu, a on zadał mi pytanie: I Ty uważasz, że wierzysz? Jeżeli tę datę zna tylko Bóg, to dlaczego uważamy, że my wiemy? I dlaczego ja myślałam o zakupach, a mniej o tym, żeby pójść do spowiedzi? Dlaczego człowiek, czyli ja, daje sobą tak manipulować? Jestem człowiekiem małej wiary. Wierzę, że Bóg umarł za mnie i że mnie kocha, a w małym kryzysie biegnę do sklepu po cukier. Dlaczego nie poszłam do Niego, do Jezusa, dlaczego nie powiedziałam o wszystkim, dlaczego nie oddałam wszystkiego JEMU, który WIE i kocha. Kocha tak, że nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić. Jeżeli Jezus dał mi świadomość swojej obecności, to powinno to wystarczyć.
Co chwila wyskakują jakieś rewelacje o „końcach świata”, jeżeli ja wierząca im ulegam, to co z niewierzącymi? Bóg wezwał nas, żebyśmy dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Niewyobrażalna chwała. Nie mamy pojęcia, tu na ziemi, o tej chwale . Tak jak zwierzęta nie mają pojęcia o naszych czynszach, ubezpieczeniach, pracy, tak my nie mamy dostępu do wyobrażeń na skalę nieba. Ufność. Sama mam w domu obraz Jezu ufam Tobie, ale czy ufam, czy naprawdę oddaję wszystko? Czy oddaję wszystko, bo wiem, że On wie, a ja nie. Czy jest we mnie radość, radość ufności? Czy chcę oddawać, czy tylko tak sobie? Stawiam to pytanie, zdając sobie sprawę ze swych słabości, ciągle zadziwiona, jak Bóg może mnie kochać taką słabą, niewierną, taką głośną, taką gniewną i niecierpliwą. Myślę, że dużo zależy od naszej woli, ale przede wszystkim od Jego łaski. Jeżeli czujemy, że nam jej brakuje, zawsze, do ostatniego tchu, możemy się modlić. Moja przyjaciółka była kiedyś uzależniona, zobaczyła siebie w szybie wystawowej, i się załamała, obok był kościół, weszła do niego i tak gorąco się modliła, że czuła jakby słup łączący ją z niebem, wyszła i nigdy więcej nie wzięła .
Psalm responsoryjny: Ps 96,10.11-12.13
Wszelkie stworzenie jest spragnione Bożej sprawiedliwości i dlatego z radością oczekuje na sąd Pana. Zastanawia mnie, że nie ma w nim żadnego lęku przed dniem sądu, lecz jest gotowość na spotkanie z Panem, który już się zbliża. Czy tęsknię za tym dniem, bezgranicznie ufając w Bożą sprawiedliwość?
Ewangelia: Mt 23,23-26
Jezus rzadko bywa taki, jak w tej Ewangelii, rzadko grzmi. Wolimy Go miłosiernego, łagodnego, uzdrawiającego. Te słowa „biada wam obłudnicy” mogą dotyczyć każdego z nas, i pewnie dotyczą. Wydaje nam się, że jak pójdziemy na niedzielną Mszę Świętą, to już jest w porządku. Sama wiele razy słyszałam: A z czego mam się spowiadać? Nikogo nie zabiłam, nikogo nie okradłam, ja jestem dobrym człowiekiem.
Bóg z miłości dał nam wolną wolę. Mógł nas zaprogramować na miłość, ale chyba nie o to chodziło. Pewnie chciał, byśmy tej miłości sami chcieli. Nie da się zmusić do miłości. Tak często zapominamy o najważniejszym. Często najważniejszy dzień w życiu przychodzi niespodziewanie i z czym staniemy przed Panem?
[dzień 4]
Środa, 28.08.2024 r. – autorem komentarzy na ten dzień jest o. dr hab. Waldemar Linke CP
I czytanie 2Tes 3, 6-10. 16-18
Kluczowe słowa napomnień kończących Drugi List do Tesaloniczan to „porządek” i „tradycja”. Kiedy powstaje ten list, Kościół jest bardzo młody. Jesteśmy bowiem albo w bardzo wczesnej epoce istnienia tej wspólnoty, w początkach misji św. Pawła, albo (jeśli ktoś uznaje 2 Tes za pismo popawłowe) jedno pokolenie później. W każdym razie o tradycji nie mówimy w sensie wielowiekowych zwyczajów, których sens się zatarł, a forma jest archaiczna, ale są, bo „zawsze” były. Ów przekaz (bo takie jest znaczenie słowa traditio) pochodzi od Pawła (lub kontynuatorów jego misji) i skierowany jest do Kościoła, który ciągle dorasta w swej wierze, uczy się wychodzić poza ciasny horyzont przemijającej doczesności. Traditio opiera się na dwóch elementach: na autorytecie (w tym przypadku Pawła czy następców apostoła) i na zdolności do słuchania siebie wzajemnie. Bez tych dwóch elementów ciągłość tradycji zrywa się i tracimy to, co ona niesie. Autor 2 Tes zwraca się do bardzo konkretnej grupy, która zaplątała się w jałowe spory i dywagacje o rzeczach niepotrzebnych (2 Tes 3,11). Pokazuje im konkretny model życia, który sam realizuje: nie być ciężarem dla nikogo, nie próbować żyć „na gapę”, cudzym kosztem, udając, że zajmujemy się czymś wzniosłym i subtelnym na tyle, że inni mają obowiązek zadbać o nasze materialne potrzeby. Porządek w Kościele polega bowiem na tym, by szanować każdego, nie traktować go instrumentalnie, ale wspólnie być narzędziami woli Bożej.
Psalm responsoryjny Ps 128 (127), 1b-2. 4-5 [R.: 1b]
Szczęście kojarzymy często ze sprzyjającym zbiegiem korzystnych okoliczności. Ps 128 przedstawia je z zupełnie innej strony: jako owoc pracy, wysiłku włożonego w budowanie relacji. Szczęście jest – według Psalmisty – jak posiłek na stole: trzeba było się natrudzić, dlatego można się nim cieszyć i dzielić go z najbliższymi. Nie zależy ono wyłącznie od obfitości i wykwintu potraw na stole, ale przede wszystkim od tego, co tworzą zasiadający przy tym stole ludzie: miłości między nimi, harmonii, wzajemnego szacunku.
Ewangelia Mt 23, 27-32
O ile śmierć nie omija nikogo i w tym sensie jest taka sama dla wszystkich, to pochówek już wyraźnie związany jest ze statusem osoby, która jest grzebana. Są groby, które na stulecia utrwalają pamięć o tych, którzy je zajmują, a są takie, które zacierają tę pamięć tak skutecznie, że już nazajutrz trudno przypomnieć sobie, kogo wrzucono do wspólnego dołu. Pan Jezus wyraźnie wspomina o grobach należących do tej pierwszej kategorii: nośnikach pamięci, które niosą informację przez wieki. Tyle, że jest to informacja nieprawdziwa, pamięć zafałszowana. Ich sensem nie jest bowiem uczynienie orędzia proroków żywym, nawet gdy prorocy już nie żyją, ale utrwalenie fałszywej wersji śmierci proroków, która z morderców uczyni pełnych szacunku wielbicieli. Pan Jezus krytykuje bezkompromisowo ten fałsz, ponieważ jest on zakłamywaniem Bożego Słowa, które głosili prorocy, przesłanianiem Bożej prawdy brudną szmatą ludzkiej przebiegłości w odrzucaniu odpowiedzialności za własne złe czyny. Jezus Chrystus – prawda Wcielonego Słowa Bożego – przypomina to, co Bóg mówi do swego ludu, by ukazać mu drogę zbawienia. Biada tym, którzy fałszują to orędzie dla własnych interesów lub promowania własnych poglądów.
[dzień 5]
Czwartek, 29.08.2024 r. – Wspomnienie męczeństwa św. Jana Chrzciciela
Pierwsze czytanie: Jr 1,17-19
„Nie lękaj się, bym Cię nie napełnił lękiem”. To zdanie zawsze mnie zastanawiało. Czy to jest kwestia zaufania do Boga? Pewnie też. Zawierzenia? Tak. Nie mamy liczyć na siebie, ale też nie powinniśmy się bać nawet najmocniejszego przeciwnika, bo nie znamy przyszłości, nie znamy wyniku naszych starć. Tak często słyszę: „Nie lękajcie się”. Jesteśmy dziećmi Boga, ale i dziećmi Adama, który chował się ze wstydu przed Bogiem po swoim nieposłuszeństwie. Słowa Boga: „Nie lękajcie się”, zachęcają człowieka do wyznania: „Jezu, ufam Tobie”. Jeżeli ufam, to się nie boję. Jak do tego dojść? Mamy wiele różnych pomocy w rozwoju wiary, łącznie z tym radiem, mamy przyjaciół, księży, a przede wszystkim Pismo Święte. Przeważnie leży gdzieś zakurzone – Pismo Święte. Kiedyś było włamanie do mojego domu. Gromadziłam sobie skarby w moim kuferku, złoto, biżuterię, cieszyłam się, że mam. Było włamanie, wszystko zniknęło, byłam w rozpaczy. Przyjaciółka powiedziała do mnie: Otwórz Pismo Święte. Otworzyłam, wskazałam miejsce, a była tam przypowieść o prawdziwym skarbie: „Nie szukaj skarbów, które złodziej może zabrać…Tam, gdzie skarb Twój, tam i serce Twoje”. No więc, gdzie jesteś serce moje?
Psalm responsoryjny: Ps 71,1-2.3-4a.5-6.15ab.17
Psalmista zwraca się do Boga w swoim utrapieniu, całą ufność pokładając w Panu. „Tobie ufam od młodości”. Ilu z nas może tak powiedzieć? Ciągłe oczekiwanie i czujność.
Ciągłe oddawanie się w opiekę Bogu. Daj Boże, byśmy i my umieli ze wszystkim przychodzić do Ciebie, wierząc, że tylko w Tobie jest ocalenie.
Ewangelia: Mk 6,17-29
Jan Chrzciciel, może największy święty, stracił życie przez kaprys dziewczęcia. W obecności współbiesiadników Herod obiecał Salome spełnić jej prośbę. Może ze względu na gości, świadków obietnicy tetrarchy, ginie Jan Chrzciciel. A może z powodu swojej postawy. Nie zgadzał się na zło. I odważył się, o tym głośno mówić. Zapłacił życiem . Tylu teraz chrześcijan ginie na świecie za swoją wiarę. My możemy każdego dnia iść bez obaw na Mszę Świętą. Czy potrafimy to docenić? Wiele jest teraz ataków na księży. Pewnie Bóg powoła dużo, ale odpowiedzi jest niewiele. Ja sama krytykowałam księży, pytałam siebie, skąd ten ksiądz ma taki samochód i co z jego celibatem, aż spotkałam pewną Ukrainkę, która może iść na Mszę Świętą tylko wtedy, kiedy przyjedzie ksiądz. Przyjeżdża góra raz w miesiącu, i ona mówi: „A niech on będzie, jaki chce, tylko niech przyniesie Jezusa”. Do nas może przyjść Jezus każdego dnia, czyżby był za bardzo dostępny?
[dzień 6]
Piątek, 30.08.2024 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 1,17-25
„…co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi”. Ten piękny list św. Pawła jest dla mnie trochę takim słowem o czekaniu . Jestem niecierpliwa. Wszystko już, teraz, na pewno. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. W czasach internetu jest to dość oczywiste, że wszystko można mieć natychmiast. Czekanie łączy się z cierpliwością, no i zaufaniem. Jeżeli ktoś mówi: „Dam Ci 10 złotych teraz lub milion potem”, naprawdę wybierasz 10 złotych? Kiedy zastanawiałam się, dlaczego wierzę, doszłam do wniosku, że nie może być inaczej. Przecież nie żyjemy po to tylko, żeby przekazać geny. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wielkości, majestatu i miłości Boga z naszego ludzkiego poziomu. Niektórzy mówią: No to daj mi dowody, że Bóg istnieje. Odpowiadam: Popatrz na siebie, na swoje dzieci, na słońce, na sąsiada, zobaczysz. Nie wiem, dlaczego Bóg chce, żebyśmy Go szukali, ale jeżeli chce, to na pewno da się znaleźć. A wtedy nie będzie nic ważniejszego, piękniejszego i lepszego. Życzę Wam i sobie, byśmy Go znaleźli i byli wdzięczni, i kochali Go całym sercem. Amen. Odwracam wtedy to zdanie: Daj mi dowody, że Bóg nie istnieje. Gdyby takie były, już ludzie by je znaleźli.
Psalm responsoryjny: Ps 33,1-2.4-5.10-11
Ciągle jest mi za mało radości w Kościele. Ten psalm jest nawoływaniem do niej. Śpiewajcie sprawiedliwi. Ciągle zapominamy, że sprawiedliwym może być każdy z nas, jeżeli chce. Wiem, że Bóg czeka na odpowiedź każdego z nas. Uwierzmy w to. Nie bądźmy jak Judasz, który z rozpaczy się powiesił. Bądźmy jak Piotr, ze skruszonym sercem. Radość, jakie piękne jest słowo radość.
Ewangelia: Mt 25,1-13
Ciągle o czekaniu, i o tym, jak kto czeka. To czekanie, które jest też zawierzeniem. Panny głupie i mądre. Te, które budują na piasku, i te, które budują na skale. I znowu o tym, czy jesteśmy gotowi na spotkanie z Panem, ile jeszcze szans nam zostało? Czy mamy wystarczająco dużo oliwy? Czy jesteśmy przygotowani na ucztę weselną? Życie jest tak krótkie, a wieczność taka długa. Wieczność, coś niewyobrażalnego dla nas. Niewyobrażalnego, bo jesteśmy jeszcze na ziemi, gdzie wszystko się kończy. Ale TAM jest tak, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało. Zachwycająco pięknie. Chrześcijaństwo, jedyna religia, w której Bóg jest miłością, nie kocha, JEST miłością. Jak musi Mu być przykro, kiedy my tę miłość odtrącamy. Starajmy się żyć jak panny mądre, aby we właściwym czasie móc wejść na uczę weselną i spełnić to, co jest sensem naszego życia. Daj Boże, żebyśmy spotkali się tam wszyscy, chwaląc Ciebie. Amen.
[dzień 7]
Sobota, 31.08.2024 r.
Pierwsze czytanie: 1 Kor 1,26-31
„Przypatrzcie się, bracia, powołaniu naszemu”. Czy ja się zastanawiam, do czego Bóg mnie powołał? Czy modlę się, by mi to uświadomił, czy robię z tego rachunek sumienia? No właśnie. Czy dziękuję Mu każdego dnia, że mnie nim obdarował? Tak bardzo jestem w tym świecie, tak bardzo chcę być doceniona, kochana, zauważona. Czy zastanawiam się, czego Bóg ode mnie chce? Na co czeka z niebiańską cierpliwością, żebym ja zechciała. ON, Bóg, czeka na mnie człowieka, żebym w końcu powiedziała: TAK CHCĘ. I cieszy się wtedy bardziej ode mnie, bo jego dziecko nie idzie na zatracenie, tylko zaczyna słuchać Ojca, który wie, co dla córki jest najlepsze, i kocha tak, jak żaden ojciec ziemski nie potrafi. Nigdy nie będę w stanie Ci się odwdzięczyć. Naucz mnie kochać, proszę, i niech się dzieje wola Twoja Panie…
Niechaj przyjmuję wszystkie upokorzenia, smutki, niepowodzenia, niechaj idę do Ciebie najlepszy Ojcze, niechaj oddaję to wszystko Tobie, z wdzięcznością i świadomością, że tak jest najlepiej. Boże, i bądź miłościw mnie grzesznemu. Amen.
Psalm responsoryjny: Ps 33,12-13.18-19.20-21
Bądźmy szczęśliwi w Bogu.
Ewangelia: Mt 25,14-30
Dziwne, ale ta przypowieść przypomina mi o strachu: „Bałem się i zakopałem”. Boimy się majestatu Bożego, boimy się Boga, usprawiedliwiamy nasze zachowania strachem, jakbyśmy mówili: To nie ja, to lęk. Coraz bardziej rozumiem, że lęk pochodzi od złego. Też mi towarzyszy, miesza, podszeptuje niedobre decyzje, niepokoi, zaciemnia obraz. Ulegam mu czasem, a tu pułapka. Przypowieść o talentach, to też zachęta do działania, aktywności, zaangażowania, czyli do życia. Cieszmy się z tego daru życia i mnóżmy nasze talenty, bo każdy z nas je ma. Nie zakopujmy ich swoją niechęcią, złością czy niecierpliwością. Bądźmy szczęśliwi w Bogu. Amen.