[dzien 1]
Niedziela, 19.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Prz 9, 1-6
Mądrość zaprasza na wielką, wystawną ucztę jedynie prostaczków. Nie ma nic do zaoferowania tym, którzy sami wszystko wiedzą najlepiej. Jeśli chcemy z tego suto zastawionego stołu coś spożyć, musimy najpierw stać się prostaczkami. Musimy być gotowi do porzucenia swoich błędnych przeświadczeń o własnej samowystarczalności. Mądrość jest hojna, pragnie rozdawać. Pozwólmy się obdarować.
Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3. 10-11. 12-13. 14-15
„Będę błogosławił Pana po wszystkie czasy”. Łatwo się wypowiada te słowa psalmu, gdy spotykają nas sytuacje przyjemne, gdy sprawy układają się po naszej myśli. Słowa te są jednak zaproszeniem do wielbienia Boga zawsze i w każdej sytuacji , aż po wieczne czasy. Żaden etap naszego życia nie jest z tego wyłączony. Może nawet właśnie wtedy, gdy coś się w życiu komplikuje, przychodzą trudne doświadczenia, wypowiedzenie całym sercem słów uwielbienia ma największą wartość. Napełniają nas one ufnością w Bożą opiekę, uzdalniają do wiary, dzięki której dostrzegamy dobro, jakie Bóg wyprowadza z trudnych wydarzeń. Niech więc „Jego chwała będzie zawsze na moich ustach”. Zawsze.
Drugie czytanie: Ef 5, 15-20
Nie jest pewne, czy adresatem Listu do Efezjan była wspólnota założona przez św. Pawła w Efezie. Mógł to być list okólny przeznaczony do odczytywania w wielu wspólnotach. Są też inne hipotezy objaśniające charakter tego listu. Dzisiaj Bóg kieruje go do każdego z nas. Wskazówki w nim zawarte są bardzo konkretne, jasne i zawsze aktualne, a zwłaszcza zachęta do radości w Duchu Świętym. Szukanie radości poza Bogiem nigdy nie przyniesie zaspokojenia, przeznaczony na to czas będzie stracony. Jedynie szukanie woli Bożej i wdzięczność Bogu za wszystko, co się wydarza, może nas uszczęśliwić. Święty Paweł potwierdził to swoim życiem.
Ewangelia: J 6, 51-58
Trudne są te słowa, jednak zważywszy, że wypowiada je do nas dzisiaj Pan Jezus, przyjmijmy je w posłuszeństwie płynącym z wiary. Niech działają w nas, niech nas przemieniają. Mogą jednak pojawić się pytania. Co to znaczy: nie mieć życia w sobie? Przecież oddychamy, poruszamy się, serce i inne organy w nas pracują, więc jak może nie być w nas życia? Co jest niezbędnie konieczne do tego, aby naprawdę żyć? Każdy z nas doświadczył w swoim życiu choćby jakiegoś okrucha miłości, a wielu z nas ma za sobą doświadczenie utraty jakiejś miłości, która to utrata powodowała odczucie, jakby życie z nas uszło. Organizm nadal pracował, ale życia w nas nie było. Nie chcemy pozostawać w takim stanie. Chcemy naprawdę żyć, tęsknimy za życiem w miłości. Pan Jezus pragnie każdemu z nas takie życie dać. Podaje nam receptę na takie życie. Daje nam taki pokarm, który zaspokoi ten głód miłości, który w nas jest. Tym pokarmem jest On Sam, Miłość doskonała, Jego Ciało i Jego Krew. Przyjmowanie tego prawdziwego pokarmu to przyjmowanie miłości Boga, która wypełniając nas po brzegi, będzie wylewała się na nasze otoczenie. Nie zatrzymamy jej tylko dla siebie, przekażemy ją innym.
[dzien 2]
Poniedziałek, 20.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Ez 24, 15-24
Prorok Ezechiel żył na wygnaniu w Babilonii pośród swoich rodaków, których wiara w Boga bardzo osłabła na skutek upadku Jerozolimy. Izraelici – skazani na życie wśród pogan –upodabniali się do nich. Bóg jednak o swoim ludzie nie zapomniał. Przez proroka Ezechiela przekazywał swoje napomnienia i wzywał do nawrócenia. Prorok miał wielkie zaufanie do Stwórcy, był Mu całkowicie poddany. Pozwalał Bogu dowolnie posługiwać się jego osobą. Proroctwo dotyczące zburzenia świątyni w Jerozolimie Bóg przekazał w bardzo dotkliwy dla proroka sposób. Prorok nie tylko miał przekazać orędzie pochodzące od Boga, ale podjąć osobiste cierpienie i ponieść dotkliwą stratę. Śmierć żony i w dodatku brak możliwości opłakania tej straty stały się częścią posługi prorockiej. Ezechiel wiernie wypełniał usłyszane od Boga słowa. Po śmierci żony nie podjął przewidzianych zwyczajów żałobnych, bo w ten sposób Bóg chciał przekazać, jak gwałtowne będą wydarzenia po oblężeniu Jerozolimy, że nie będzie czasu na żałobę po stracie. W ostatnich słowach proroctwa poznajemy cel tych wydarzeń: „I poznacie, że Ja jestem Pan”. Prorok, będąc całkowicie oddany Bogu, był w pełni świadomy tego, że nic na świecie nie dzieje się bez pozwolenia Boga. Zarówno śmierć żony, jak zwycięstwo Babilończyków nad Jerozolimą mieściły się w zamiarach Stwórcy. Przeżycie straty może przyczynić się do porzucenia przywiązania do rzeczy i osób, aby bardziej wsłuchiwać się w głos kochającego Boga.
Psalm responsoryjny: Pwt 32, 18-19. 20. 21
Psalm responsoryjny stanowią dzisiaj wersety hymnu Mojżesza z Księgi Powtórzonego Prawa. Bóg reaguje na niewdzięczność narodu wybranego. Wprost wypowiada swoje oburzenie, a brak wierności nie jest Mu obojętny. Jest w tej reakcji wiele emocji. Można w tym dostrzec zaproszenie do szczerego dialogu z Bogiem w naszym życiu. Zaproszenie do rozmowy szczerej, otwartej, nie pozbawionej uczuć i emocji, do rozmowy całym sobą. Wszystkie składniki naszej natury pragną wielbić swojego Stwórcę. Stając szczerze przed Bogiem, możemy oczekiwać, że usłyszymy od Niego odpowiedź, czasami trudną do przyjęcia, ale na pewno najlepszą, bo szczerą.
Ewangelia: Mt 19, 16-22
Młodzieniec po usłyszeniu odpowiedzi otrzymanej od Jezusa nie zadowolił się nią. Czuł, że czegoś mu brakuje. Jego serce nie było spokojne, mimo że starał się dobrze żyć. Pan Jezus widział ten brak szczęścia w nim i dał konkretną radę, aby to zmienić. Pozbycie się przywiązania do czegokolwiek jest konieczne, aby pójść za Jezusem. Młodzieniec jednak odszedł zasmucony. Doświadczył, że jego przywiązanie do posiadłości, majątku było większe od pragnienia własnego szczęścia. Bycie tak zwanym dobrym człowiekiem to zbyt mało, aby być szczęśliwym. Pan Jezus zaprasza nas do relacji ze sobą. Pragnie obdarzać nas swoją miłością. Aby przyjąć tę miłość, nikt ani nic nie może być dla nas ważniejsze niż On. To jest miłość, która wymaga wyłączności.
[dzien 3]
Wtorek, 21.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Ez 28, 1-10
Władca Tyru zbudował potęgę swojego królestwa dzięki własnym zdolnościom i umiejętnościom. Zbudowanie potęgi zarządzanego przez siebie kraju to powód do radości dla władcy. Dlaczego to nie podoba się Bogu? Czyżby Bóg miał upodobanie w biedzie? Sam jest przecież hojnym dawcą i nie skąpi swoich darów. Każdy kwiatek na łące otrzymał od Niego tyle piękna, że zachwyca, a cała przyroda kipi obfitością barw, kształtów, różnorodnością gatunków. Skąd więc to niezadowolenie Boga skierowane do zaradnego władcy Tyru? Ze słów Boga przekazanych przez proroka Ezechiela można wywnioskować, że z troski o samego władcę, który zaczął sobie przypisywać te sukcesy, zaczął o sobie myśleć jako o Bogu. Serce jego stało się wyniosłe. Taka postawa wyniosłego serca grozi również nam, gdy dzięki wytężonej pracy odnosimy sukces w dowolnej dziedzinie. Czyha na nas wtedy pokusa przypisania sobie wszystkich zasług i myślenia o sobie z wyższością. Łatwo wtedy zapomnieć o Dawcy talentów, którymi trzeba było się posłużyć, o tym, że każdy nasz oddech pochodzi od Niego. Przed taką postawą wyniosłości może nas uchronić częsta modlitwa powierzenia Bogu naszych zamiarów, myśli i czynów, aby wszystko, co podejmujemy, było na chwałę Boga. Nasz wysiłek jest niezbędny do budowania dostatku i ładu społecznego, jednak nie jest wystarczający. Należy go podejmować, ale tylko działając w łączności z Bogiem, a wtedy owoce tych działań będą trwałe.
Psalm responsoryjny: Pwt 32, 26-27b. 30. 35c-36b
Śpiewamy dzisiaj dalsze wersety hymnu Mojżesza wysławiającego potęgę Boga Izraela. Bóg nie opuścił swojego ludu. Niewierności narodu nie są przemilczane, ale nie powodują niewierności Boga. On jest wierny zawsze swojemu przymierzu. Wszystko, co się dzieje, jest przez Boga dopuszczone, nic nie może wydarzyć się bez Jego „wiedzy”. Nikt nie schowa się przed swoim Stwórcą, który jako jedyny może swoje stworzenie ocalić, również to, które nie potrafiło wytrwać w wierności. Tylko On może i pragnie je ocalić.
Ewangelia: Mt 19, 23-30
Gdy bogaty młodzieniec odszedł od Jezusa zasmucony, bo nie potrafił rozstać się ze swoimi posiadłościami, Jezus zwrócił się do uczniów z wyjaśnieniem, że istotnie bogactwo bardzo utrudnia osiągnięcie szczęścia. Uczniowie byli przerażeni tą wiadomością. W dominującej formie religijności judaizmu obfitość dóbr, bogactwo były postrzegane jako oznaka łaskawości Boga. Pytają: któż więc może być zbawiony? Pan Jezus wykorzystuje to zainteresowanie uczniów, aby powiedzieć im o niemożliwości zbawienia się własnymi siłami. Zaraz jednak dodaje, że u Boga wszystko jest możliwe. Wprawdzie sami zbawić się nie możemy, to jednak nie jesteśmy pozbawieni nadziei. Obietnica dana uczniom jest wielka. Zaraz po niej następuje obietnica dla każdego, kto dla imienia Jezusa opuści wszystko, więc może być również dla nas, jeśli zechcemy spełnić ten warunek. Nie jest ważne, ile opuścimy dla Jego imienia, istotne jest, abyśmy opuścili wszystko. Zostawienie sobie na wyłączność czegokolwiek, nie pozwala na skorzystanie z tej obietnicy, nawet jeśli to nie będzie wiele, może tylko pożądanie.
[dzien 4]
Środa, 22.08.2018 r., wspomnienie NMP Królowej
Pierwsze czytanie: Ez 34, 1-11
Mocne są zarzuty wypowiadane przez proroka Ezechiela do wszystkich, zarówno świeckich, jak i religijnych przywódców. Wykorzystywanie władzy do czerpania korzyści osobistych kosztem tych, do których jest się posłanym, to wielkie nieporozumienie. Skutkiem takiego sprawowania władzy jest cierpienie podwładnych, ich zagubienie i utrata zaufania. Również taki pasterz nie osiąga prawdziwego sukcesu. Przez jakiś czas czerpie doraźne korzyści, ale w dłuższej perspektywie kończy się to porażką. Dalsze sprawowanie władzy w taki sposób przestaje być możliwe. Prawie każdy z nas ma w swoim życiu okresy, w których jest odpowiedzialny za inne osoby. Za własne lub powierzone do opieki dzieci, za współpracowników, za osoby we wspólnocie lub w rodzinie. Te słowa proroka dotyczą wtedy właśnie nas. Warto na co dzień zwracać uwagę na to, czy nie czerpię jakiejś nienależnej mi korzyści z tej sytuacji, czy należycie dbam o słabszych w swoim otoczeniu, czy nie wynoszę się ponad tych, do których jestem posłany? Pan Jezus z pewnością znał dobrze te słowa proroka Ezechiela i w odniesieniu do nich mówił o sobie, że jest dobrym pasterzem. Ewangelie dostarczają nam informacji, co to znaczy być dobrym pasterzem. Również Maryja, którą w dzisiejszej liturgii czcimy jako Królową, wskazuje nam drogę postępowania w sytuacji bycia odpowiedzialnym za kogoś nam powierzonego. Ona nie szukała osobistych korzyści z tytułu wychowywania Syna Bożego. Zaszczyty i uznanie spotkały ją dopiero po zakończeniu ziemskiego życia.
Psalm responsoryjny: Ps 23,1b-6
Jaki wspaniały obraz dobrego pasterza wyłania się z psalmu dwudziestego trzeciego. Mając takiego pasterza, mogę żyć w pokoju, w pewności, że nic nie może mi zagrozić. Czy jednak mogę spodziewać się, że nic nieprzyjemnego mnie nie spotka? W psalmie jest mowa o przechodzeniu przez ciemną dolinę i pasterz nie zamierza zmienić tego elementu życia swoich owiec. Tylko że przechodząc przez ciemną dolinę, nie muszę się lękać, bo mój Pasterz mi w tym towarzyszy i zapewnia bezpieczeństwo i pocieszenie. My, znający już Chrystusa, wiemy, że Pasterz oddał nawet swoje życie za owce i codziennie zastawia dla nich stół Eucharystii. Bierzmy z tego stołu, nie wymawiajmy się.
Ewangelia: Mt 20, 1-16
Rozważanie dzisiejszej Ewangelii warto rozpocząć od zastanowienia się, w której grupie robotników w winnicy Pana jestem ja? W jakim okresie życia poczułem się powołany do bliskiej relacji z Bogiem? A może wciąż stoję na rynku bezczynnie i nie widzę swojego miejsca w Jego Kościele? Bez względu na to, w której grupie odnajdę siebie, przypowieść będzie dobrą nowiną dla mnie. Może paradoksalnie najtrudniej będzie zobaczyć to tym, którzy w relacji z Bogiem są od zawsze. Mieli troskliwych rodziców, którzy potrafili im już we wczesnym dzieciństwie pokazać, o co chodzi w chrześcijaństwie i towarzyszyć w rozwoju wiary. Mogli całkiem niechcący nabyć przy tym poczucia wyższości, przeświadczenia, że sami sobie zapracowali na zbawienie. Mogą nie doceniać tych pięknych chwil spędzonych na sypaniu kwiatków przed niesionym w monstrancji żywym Panem Jezusem podczas procesji Bożego Ciała, tych radosnych godzin spędzonych na próbach parafialnej scholii lub przygód podczas pielgrzymek pieszych z rodzicami. Nie doceniając tego, co otrzymali, żyjąc w bliskości z Bogiem, mogą zazdrościć tym, którzy po burzliwym życiu dopiero na jego końcu doznali nawrócenia i słusznie spodziewają się życia wiecznego w Bożej Obecności. Bóg jest dobry. Radujmy się z tego wszyscy.
[dzien 5]
Czwartek, 23.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Ez 36, 23-28
Izraelici będący w niewoli babilońskiej odbierali swoje położenie jako wielkie upokorzenie. Wielu z nich wątpiło w wielkość Jedynego Boga. Bóstwa pogańskie czczone przez naród, który ich pokonał, wydawały się im silniejsze. Prorok Ezechiel, będący również na wygnaniu, pokazuje los Izraela w innej perspektywie. To nie słabość Boga doprowadziła naród do tej sytuacji, ale grzech Izraelitów. Bóg nie opuścił swojego ludu, to lud oddalił się od Boga. Teraz jednak, gdy lud zdecyduje się na odnowienie swojej więzi z Bogiem, będzie możliwe odrodzenie wiary w Jego wielkość. Bóg pragnie ukazać swą moc nie tylko swojemu ludowi, dlatego objawi się ona również poganom. Odnowa narodu wybranego nastąpi nie przez wysiłek ludzi, choć on też jest niezbędny. Jednak głównym sprawcą tej odnowy będzie sam Bóg. Wielkie rzeczy Bóg obiecuje Izraelowi. Przede wszystkim nastąpi oczyszczenie ze wszystkich jego bożków. W nowych, czystych sercach nie będzie miejsca dla nieprzestrzegania przykazań. Jedyny Bóg nie może być jednym z wielu. Ten, który stworzył nas z miłości, pragnie w relacji z nami, byśmy czcili tylko Jego. Nikt ani nic nie może nam Go przesłaniać. Każdy grzech jest odwróceniem się od Boga. Zaczynamy wtedy żyć bez łączności ze swoim Stwórcą. To dla nas katastrofa, choć nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Zaczynamy wtedy działać na swoją zgubę. Bóg jednak nigdy nie przestaje nas szukać. Pragnie dać nam serce nowe i nowego ducha tchnąć w nas. Do nas jednak należy decyzja, czy zechcemy przyjąć ten dar.
Psalm responsoryjny: Ps 51, 12-13. 14-15. 18-19
Skruszone serce grzesznika to bardzo dobry grunt do działania Boga. W sercu skruszonym Bóg może objawiać swoją moc. On ma moc przemienić takie serce, stworzyć je na nowo, czyste, piękne. Tak przemienione serce już przestaje żyć wyłącznie dla siebie. Rodzi się w nim pragnienie pójścia do innych grzeszników, aby ich przestrzegać, aby pokazywać im inny sposób życia, aby prowadzić ich do relacji z Bogiem. „Stwórz, Boże we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha” – to wołanie niech brzmi w nas nieustannie.
Ewangelia: Mt 22, 1-14
Zaproszenie do świętości otrzymaliśmy wszyscy bez wyjątku. Król pragnie, abyśmy wszyscy z tego zaproszenia skorzystali. Uczta będzie wyborna, tuczne zwierzęta zabite. Każdy może ten obraz rozbudować wspierany swoją wyobraźnią, przywołując na pamięć swoje ulubione potrawy, niekoniecznie mają to być kapiące tłuszczem sztuki mięsa, a nawet nie musi to być jedzenie, może to być ulubiony sposób spędzania czasu. Chodzi o uświadomienie sobie wspaniałości wydarzenia, na które zostaliśmy zaproszeni. Z zaproszenia możemy nie skorzystać, uczta jednak się odbędzie. Bóg swój plan zrealizuje pomimo naszej odmowy. Będzie przeżywał naszą nieobecność na uczcie, jednak nigdy nie posunie się do przemocy lub podstępu. Wolny Bóg pragnie ucztować z wolnym człowiekiem. Zaproszenie na ucztę dotyczy każdego, jednak przed wejściem należy nałożyć na siebie strój weselny. Wszystko, co nie jest miłością, zostawimy przed wejściem. Każdy kto usiłuje zlekceważyć Króla, wchodząc bez tego stroju utkanego z miłości, zostanie wyrzucony tam, skąd powrotu nie ma. Czas podejmowania decyzji jest właśnie dziś. Tkajmy tę szatę misternie z drobnych codziennych nitek miłosnych przyjmowanych z jedynego źródła miłości. Każde przebaczenie, każda szczera skrucha, uczynek miłosierdzia, składają się na tę niezbędną szatę. Ten, który nas na ucztę zaprosił i zachęca do wejścia, daje nam każdego dnia tworzywo na strój weselny.
[dzien 6]
Piątek, 24.08.2018 r., święto św. Bartłomieja Apostoła
Pierwsze czytanie: Ap 21,9b-14
Gdy jesteśmy w Rzymie na placu św. Piotra, choćby za pośrednictwem telewizji, warto zwrócić uwagę, że na murach okalających ten plac jest wiele figur. Pośrodku ponad czterorzędową kolumnadą są figury apostołów, a pozostałe – to figury innych męczenników. Zauważenie tego bardzo pomogło mi uświadomić sobie, na jakim fundamencie zbudowany jest Kościół. Z wyjątkiem Jana, wszyscy apostołowie ponieśli śmierć męczeńską. Ich wiara była tak ugruntowana, że mogli dać świadectwo, godząc się na taką śmierć. Święty Bartłomiej, apostoł, którego święto dzisiaj przeżywamy, poniósł śmierć szczególnie okrutną. Na ikonach przedstawiany był jako pozbawiony skóry na całym ciele. W Apokalipsie św. Jana mamy wizję Kościoła jako Oblubienicy, Małżonki Baranka. To święte miasto, nowe Jeruzalem, zbudowane jest na dwunastu warstwach fundamentu. Każda warstwa otrzymała imię jednego z apostołów. Miasto to zstąpiło z nieba i miało chwałę nieba. Nie jest to więc budowla jedynie ziemska. Zgodnie z wizją św. Jana jest w nim piękne źródło światła porównane do drogocennego kamienia o przejrzystości kryształu. Tym źródłem światła jest Chrystus i to Jego świętość sprawia, że Kościół jest święty. W Ewangelii według św. Jana apostoł Bartłomiej występuje pod imieniem Natanael. Niech jego świadectwo wiary umacnia naszą wiarę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Kościół zbudowany na fundamencie apostołów niech będzie apostolski przez zaangażowanie się każdego z nas.
Psalm responsoryjny: Ps 145, 10-11. 12-13ab. 17-18
Wszystko, co żyje, wielbi Boga. Każde stworzenie robi to we właściwy dla siebie sposób. Deszcz wielbi Boga tym, że pada. Im bardziej nasze życie jest zgodne z naszą naturą, tym bardziej rozpoznajemy i wypełniamy wolę Boga. Stajemy się tacy, jakimi Bóg chce, abyśmy byli. Uwielbienie to styl naszego istnienia, to życie pełnią. Takie życie ogłasza wielkość Boga, Jego panowanie.
Ewangelia: J 1, 45 – 51
Przyjrzyjmy się uważnie spotkaniu Natanaela (tradycja utożsamia go ze św. Bartłomiejem, patronem dzisiejszego dnia) z Jezusem. Natanael nosi w sobie stereotyp człowieka pochodzącego z Nazaretu i choć jeszcze nie widział Jezusa i nie rozmawiał z Nim, to już „wiedział”, że w tym człowieku nie może być niczego dobrego, bo pochodzi z Nazaretu. W tej sytuacji perswazja nie pomogłaby, dlatego Filip proponuje: „Chodź i zobacz”. Ta metoda okazuje się skuteczna. Lekarstwem, dzięki któremu możemy pozbyć się stereotypu, jest doświadczenie. A jak Jezus widzi Natanaela? Jezus nie koncentruje się na słowach wypowiedzianych przez Natanaela przed chwilą. Jezus widzi w nim prawdziwego Izraelitę, w którym nie ma podstępu. Gdy Natanael doświadcza spotkania z Jezusem i widzi, że nie jest Mu obcy, wyznaje wiarę w Boże synostwo Jezusa. Bóg widzi twoje piękno. Widzi w tobie to dobro, które w sobie nosisz, to podobieństwo do Niego. Nawet jeśli twoje otoczenie zaszufladkowało cię do tych niedobrych, a nawet może już sam w to uwierzyłeś, to spotkanie z Jezusem odmieni twoją wizję ciebie. „Chodź i zobacz”.
[dzien 7]
Sobota, 25.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Ez 43, 1-7a
Prorok Ezechiel miał kiedyś widzenie, jak chwała Boża opuszcza sprofanowaną świątynię i udaje się na wschód, czyli tam, dokąd uprowadzona została elita narodu wybranego. Bóg zamieszkał ze swoim ludem, wszedł w jego położenie. Widzenie opisane w dzisiaj czytanym fragmencie Księgi Ezechiela zawiera ten sam obraz świątyni, z tym że chwała Boża przyszła od wschodu i weszła do świątyni. Świątynia znów była pełna chwały Pańskiej. Usłyszany przez proroka głos mówił, że Bóg na wieki chce mieszkać pośród Izraelitów. My, ludzie Nowego Testamentu, możemy widzieć w tej wizji zapowiedź Słowa, które stało się Ciałem i zamieszkało między nami. Nie tylko zamieszkało, ale też weszło w każdy trud codziennego życia, wreszcie oddało za nas z miłości swoje życie. Jezus zapowiedział też, że pozostanie z nami aż do skończenia świata. Bóg zamieszkał nie tylko między nami, ale w nas. My jesteśmy świątynią Boga. Każdy spotkany człowiek też nią jest. Warto o tym pamiętać podczas kontaktów z innymi ludźmi. Widząc w bliźnim świątynię Boga, łatwiej będzie obdarzyć go przychylnym spojrzeniem, zauważyć w nim coś dobrego, choć może to dobro jest w nim tak bardzo głęboko ukryte, że od dawna nikt nie zwrócił na nie uwagi. Zostańmy odkrywcami.
Psalm responsoryjny: Ps 85, 9ab.10. 11-12. 13-14
Wierność wyrasta z ziemi, z naszej decyzji. Aby trwać w tej wierności niezbędna jest łaska, niezasłużony dar Boga. My jesteśmy miejscem spotkania łaski z wiernością, nieba z ziemią. Na nas spływa owoc tego spotkania: szczęście.
Ewangelia: Mt 23, 1-12
Pan Jezus mówi, że wszyscy jesteśmy braćmi, czyli że ani my nie mamy przewagi nad innymi, ani nikt nie ma jej nad nami. To dobra wiadomość, bo nie daje miejsca ani na poczucie wyższości, ani na kompleks niższości. Nie jesteśmy jednakowi, ale bycie innym nie zawiera w sobie wartościowania. Porównywanie się z innymi jest w naszej kulturze mocno zakorzenione i bardzo nam to utrudnia zobaczenie siebie jako niepowtarzalnego dziecka Bożego, jako brata tych, którzy są obok. Aby głosić z mocą Ewangelię Jezusa, warto zadbać o zdrowe postrzeganie swojej osoby. Gdy widzimy siebie jako brata innych ludzi, nie dajemy miejsca dla prób podporządkowania sobie innych ani też nie zaczynamy kogoś obdarzać czcią, która szkodzi obu stronom, a która należy się jedynie Bogu.