Komentarze do czytań – XX Tydzień Zwykły | od 15 do 21 sierpnia 2021 r. – ks. Mateusz Mickiewicz

 

XX Niedziela Zwykła, 15 sierpnia 2021 r. – Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Pierwsze czytanie: Ap 11, 19a; 12, 1. 3-6a. 10ab

Apokalipsa to słowo Boże mówiące nie tylko o przyszłości. To słowo skierowane do wspólnoty, która dziś doświadcza realnej walki dobra ze złem. Dla pierwszych odbiorców Księgi Apokalipsy siły zła były związane z potęgą pogańskiego Rzymu, prześladującego chrześcijan, w tym autora Apokalipsy – świętego Jana. My, którzy dziś rozważamy te słowa, także żyjemy w świecie, który zdaje się zalewać ogrom zła – grzesznych wyborów ludzi, zagubienia własnej tożsamości, jawnego odrzucania Boga. Sami często też doświadczamy tego, jak trudno jest wierzyć w Chrystusa, jak bardzo nas zalewa to, co złe, jak bardzo szatan nas niepokoi.

Nie jesteśmy jednak w tej walce sami. Dziś patrzymy na Najświętszą Maryję Pannę Wniebowziętą, która jest też obrazem Kościoła, a więc nas – wierzących. Co więcej, siły nie są równoważne – szatan jest tylko stworzeniem, nie może równać się z Bogiem, który jest Panem historii.

Wśród ciemności współczesnego świata bardzo wielu wierzących odkrywa na nowo, że warto zaprzyjaźnić się z Maryją. Oprócz pokornej modlitwy różańcem, nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca, noszenia szkaplerza, wielu ludzi podejmuje też inne formy modlitwy. Ale w nich wszystkich chodzi właśnie o relację z Maryją jako Matką – bo nie ma dla nas innej drogi do Jezusa. Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort mówi bardzo mocno: ,,Kto nie ma Maryi za matkę, ten nie ma Boga za ojca” (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, pkt. 30). To Ona zwycięża wrogie panowanie szatana, i z Nią nie musimy się bać.

Psalm responsoryjny: Ps 45, 7. 10-12. 14-15

Psalm 45 to hymn na zaślubiny króla. Kościół rozważa te słowa przede wszystkim w kontekście Chrystusa – ,,najpiękniejszego spośród synów ludzkich” – który jest Oblubieńcem Kościoła. Który pragnie być Oblubieńcem każdego z nas. W dzisiejszej liturgii śpiewamy te słowa, patrząc na Najświętszą Maryję Pannę Wniebowziętą. Ona jest obrazem Kościoła, jest Oblubienicą Ducha Świętego i Matką każdego z nas w porządku łaski. Tak jak poczęła w swoim łonie Chrystusa i potem Go zrodziła, tak samo w naszych duszach strzeże obecności Boga i pomaga nam wydawać owoce dobrego życia w jedności z Jezusem. Maryja Wniebowzięta jest nie tylko Matką, ale także Królową. W starotestamentalnym Izraelu szczególną rolę obok króla miała właśnie nie tyle żona króla, ile Królowa-Matka. Nazywano Ją ,,Wielką Panią” i to jej król oddawał szczególny szacunek. Pokazuje to chociażby relacja króla Salomona do jego matki, Batszeby: ,,Król wyszedł na jej spotkanie i oddał jej głęboki pokłon, a potem usiadł na swoim tronie. Ustawiono również tron dla matki króla, która usiadła po jego prawej stronie. Wtedy powiedziała do niego: <<Mam do ciebie jedną małą prośbę. Nie odmawiaj mi!>>. Król jej odpowiedział: <<Proś, moja matko, gdyż tobie nie odmówię>> (1 Krl 2, 19b-20). Choć z dalszych wersetów dowiadujemy się, że król nie spełnia prośby Batszeby, aby ocalić własną pozycję królewską, to przywołany dialog możemy czytać właśnie w kluczu relacji Matki Bożej do Chrystusa. Jej prośbom nigdy nasz Pan nie odmawia, jeśli tylko są zgodne z Jego wolą i dobre dla nas.

Na czym polega królowanie Chrystusa? Na czym polega królowanie Maryi? Chodzi przede wszystkim o królowanie w naszych sercach. My możemy być tymi, którzy towarzyszą Maryi w Jej orszaku, w Jej królowaniu – przez nasze życie w czystości serca, w oddaniu i wierności Bogu w naszej sytuacji życiowej. Jak rozważa św. Ludwik Maria Grignon de Montfort: ,,Podobnie jak Jezus Chrystus jest Królem nieba i ziemi (…), tak Maryja jest Królową nieba i ziemi przez łaskę. Otóż królestwo Jezusa Chrystusa rozciąga się głównie w sercu i wnętrzu człowieka, według słów Pisma Świętego: Królestwo Boże w was jest (Łk 17, 21), również więc i królestwo Najświętszej panny znajduje swe siedlisko we wnętrzu człowieka, czyli w jego duszy. Dzięki temu bywa Ona wraz z Synem swoim uwielbiona przez dusze więcej niżeli przez wszystkie cuda stworzenia. Może Ją więc zwać ze świętymi Królową serc” (Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, pkt. 38).

Drugie czytanie: 1 Kor 15, 20-26

,,W Chrystusie wszyscy będą ożywieni”. Dzisiejsza uroczystość pokazuje nam jasno, że śmierć nie jest pierwotnym zamysłem Pana Boga. Jak mówi natchniony autor Księgi Mądrości: ,,Śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących. (…) Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła w świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 1, 13; 2, 23n). Śmierć jest konsekwencją grzechu pierworodnego, skażenia naszej ludzkiej natury. Maryja, zachowana od tej skazy, jest też wolna od śmierci. Ona jest tą, która należy do Chrystusa i zaraz po Nim, chwalebnie zmartwychwstałym, doświadcza radości zbawionych w niebie. Maryja Wniebowzięta przypomina nam, że naszym celem jest niebo i życie w ciele uwielbionym, zmartwychwstałym.

Wśród tych, którzy należą do Chrystusa i zmartwychwstaną, mamy znaleźć się także my. Choć każdy z nas doświadczy prawdopodobnie śmierci fizycznej, nie musimy się bać – Chrystus przeszedł tę drogę, rzeczywiście umarł, ale zmartwychwstał, był silniejszy od śmierci. On chce wyzwalać nas nie tylko ze śmierci fizycznej, ale przede wszystkim z każdej naszej śmierci duchowej.

W kościele seminaryjnym w Warszawie czczony jest obraz Matki Bożej Dobrej śmierci. Ta, która z ciałem i duszą przebywa w niebie, jest najlepszą towarzyszką nie tylko naszego życia na ziemi, ale także pocieszycielką i drogą do Chrystusa w momencie śmierci. Ona chce nam także pomagać w wychodzeniu z każdej naszej śmierci grzechu, smutku, egoizmu. Sam Jezus daje nam Ją za Matkę (por. J 19, 25-27).

Ewangelia: Łk 1, 39-56

Słuchamy dziś pięknego hymnu Magnificat, który mamy nie tylko rozważać intelektualnie, ale przyjąć sercem. To modlitwa, która ma każdego dnia kształtować naszą modlitwę – Kościół odmawia ją zawsze w Nieszporach, wieczornej modlitwie Liturgii Godzin.

Maryja nie skupia się na sobie, ale na Bogu. Ona jest cała zapatrzona w Boga, cała piękna, pełna uwielbienia. Ona uwielbia Jezusa, którego nosi w sobie, którego, jak uczą ojcowie Kościoła, najpierw poczęła w duszy przez wiarę, a potem w ciele. I właśnie ze skupienia na Jezusie płynie Jej radość. Możemy powiedzieć, że choć te słowa wypowiedziała po raz pierwszy w domu Elżbiety, to wypowiada je teraz nieustannie w niebie – jako Królowa Wniebowzięta, całkowicie zjednoczona ze swoim Synem.

W każdej Eucharystii głosimy zwycięstwo Chrystusa na drzewie krzyża i wyznajemy wiarę w to, że ostatecznie to On pokona wszelkie zło w świecie, że ostatecznie, pomimo tak groźnej walki, to Chrystus jest zwycięzcą szatana. To wyznanie wypowiadamy zwłaszcza po konsekracji; ,,Głosimy śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie, i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Ale jest ono też zawarte w słowach odmawianych wspólnie z kapłanem po modlitwie Ojcze nasz: ,,Bo Twoje jest królestwo, i potęga, i chwała na wieki”. Nie bójmy się wypowiadać tych słów z wiarą i pewnością, że po czasie naszych codziennych zmagań i cierpień – osobistych, rodzinnych, zawodowych – ostatecznie zwycięży Chrystus, a w ich przeżywaniu wystarczy nam Jego łaski.

Poniedziałek, 16 sierpnia 2021 r.

Pierwsze czytanie: Sdz 2, 11-19

Przez najbliższe kilka dni będziemy słuchać Księgi Sędziów. Mówi ona o czasach, kiedy Izraelici weszli już do Ziemi Obiecanej, ale przez około dwieście lat nie było jeszcze jednego króla w Izraelu. Wówczas władzę nad poszczególnymi plemionami sprawowali sędziowie – byli to przywódcy, często także dowódcy wojska. To sam Bóg powoływał sędziów, aby byli Jego namiestnikami wobec ludu.

Izraelici w tamtym czasie często odstępowali od Boga i nie przestrzegali Jego prawa. Dlaczego? Otóż, pokolenie, które weszło pod wodzą Jozuego do Ziemi Obiecanej, doświadczyło wielkich, spektakularnych znaków Bożego działania. Natomiast potomkowie musieli konfrontować się z ościennymi, pogańskimi ludami Kanaanu, opierając się tylko na pamięci o dziełach Bożych, przekazanej w tradycji przodków. Relacja z Bogiem domaga się bowiem wierności – nawet wtedy, kiedy nie widać wyraźnych znaków Bożego działania. To, co gubiło Izraelitów, to naśladowanie ,,sąsiednich ludów”, czczenie ich bogów, a więc synkretyzm religijny.

Dzisiaj to słowo jest skierowane do każdego z nas. Czy nie osłabłem w gorliwości? Na jakich bożków zgodziłem się w moim życiu? Czy mam żywą relację z Jezusem – Zbawicielem, sprawiedliwym Sędzią, który przez swoją Paschę uwalnia mnie z grzechu i śmierci, i prowadzi do życia?

Psalm responsoryjny: Ps 106, 34-37. 39-40. 43-44)

Czy Bóg może o nas nie pamiętać? Prorok Izajasz rozwiewa wszelkie nasze wątpliwości: ,,Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną. Śpieszą twoi budowniczowie, a którzy burzyli cię i pustoszyli, odchodzą precz od ciebie” (Iz 49, 15-17). Pan Bóg pamięta o nas, ale to pamięć o wiele głębsza od ckliwego wspomnienia. Pamięć Pana Boga to Jego aktywne zaangażowanie w nasze życie, Jego szczera troska o to, by w naszym życiu działo się dobro, a wśród wszelkich trudności i cierpień zwyciężała Jego moc. Jesteśmy wyryci na przebitych dłoniach Jezusa, który za nas umarł na krzyżu i zmartwychwstał, którego rany są teraz chwalebne.

O Bogu może jednak zapomnieć człowiek. Psalm 106 to medytacja nad dziejami Izraela, który pomimo tak wielu znaków Bożego działania, zapominał o dobroci Boga i ciągle na nowo okazywał się niewierny. Jednak mimo grzechów buntu, niewiary, czczenia obcych bogów Bóg ciągle na nowo wyciągał rękę ku Izraelitom, dawał szansę na przemianę, gdy wołali do Niego w swoim cierpieniu i bólu – ,,widział, jak byli udręczeni. Wysłuchał, gdy wołali do Niego” (Ps 106, 44 – Biblia Paulistów). Taki jest Bóg – miłosierny w swojej istocie, On jest miłosierdziem. Jak mówi papież Franciszek, On nie męczy się przebaczaniem – to my męczymy się proszeniem Go o przebaczenie.

Nieszczęście Izraelitów wzięło się z lęku przed radykalnością, przed całkowitym odrzuceniem zła narodów pogańskich, które zamieszkiwały Kanaan, i oddaniem się na służbę Bogu. ,,Nie wyniszczyli narodów, jak im to Pan nakazał. Zmieszali się z narodami, nauczyli się ich postępków” (Ps 106, 34n).

Dzisiejszy psalm, rozważany w kontekście liturgii, poddaje nam zatem dwa konkretne znaczenia. Po pierwsze, niezależnie od momentu twojego życia, twojego samopoczucia, twojej grzeszności i biedy, dzisiaj możesz doświadczyć na nowo Bożego miłosierdzia! Zwłaszcza w sakramencie pokuty i pojednania. Po drugie, Pan Bóg wzywa nas do radykalności, do świętości na wzór świętych, którzy żyli przed nami i żyją dzisiaj – On pragnie, abyśmy oddali Mu się cali, ze wszystkimi mocami i słabościami, i żyli tylko dla Niego. A wtedy odnajdziemy prawdziwą radość i szczęście.

Ewangelia: Mt 19, 16-22

Dzisiejsza Ewangelia, jeśli przyjmiemy ją w głębi serca, może być dla nas słowem bardzo owocnym. Otóż, paradoksalnie, okazuje się, że człowiek, który żyje w wierności przykazaniom, a więc w posłuszeństwie Bogu, może być smutny. Dlaczego?

Chrześcijaństwo to nie tylko przestrzeganie reguł. Przykazania są dla nas bezpieczną drogą, wskazaniami, do których ciągle mamy powracać. Jednak Pan Jezus chce nas prowadzić dalej, do życia doskonałego, życia w całkowitym oddaniu się Jemu. ,,Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5, 3). Pan Jezus poszerza myślenie młodzieńca, który do Niego przychodzi. Co ciekawe, zgodnie z użytym terminem był to mężczyzna w wieku od 24 do 40 lat, a przecież współcześnie to okres podejmowania najważniejszych decyzji życiowych. Pan Jezus pokazuje temu człowiekowi perspektywę życia w ubóstwie – według tak zwanej ,,rady ewangelicznej” – które polega przede wszystkim na wolności serca, na nieprzywiązywaniu się do niczego tak bardzo, że coś lub ktoś staje się dla nas ważniejszy od Boga. Radykalnym przykładem takiego pójścia za Panem są dla nas osoby zakonne, które ślubują ubóstwo, a więc szczere postanowienie, by nic sobie nie przywłaszczać, by korzystać z tego, co niezbędne do życia. Ale każdy z nas, niezależnie od stanu zamożności, jest powołany do ubóstwa w duchu – a więc nie przywiązywania się do tego, co posiada, do dzielenia się swoimi dobrami z innymi – a to daje prawdziwą radość. Przecież tak wobec nas postąpił Chrystus: On, ,,będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8, 9).

Nasze przywiązania mogą być bardzo różne, i czasami trudne do nazwania. Nie chodzi tylko o przywiązanie do pieniędzy i dóbr materialnych. Możemy być bardzo przywiązani do ludzi – na przykład do przyjaciela lub przyjaciółki, z którymi chcielibyśmy ciągle spędzać czas, jakoś nimi zawładnąć, a wręcz przywłaszczyć ich sobie. Rodzic może być czasem nadmiernie przywiązany do swojego dziecka, uważając je za swoją własność, a nie dar od Boga – w takiej sytuacji bardzo trudno będzie się zgodzić na to, że dziecko rozeznaje powołanie do kapłaństwa lub życia zakonnego i nie będzie do całkowitej dyspozycji rodziców.

Kiedy przygotowujemy się do spowiedzi i podczas rachunku sumienia widzimy, że w zasadzie nie mamy problemu z Dekalogiem, warto pójść krok dalej i sięgnąć po Osiem Błogosławieństw (Mt 5, 1-12). Z odwagą prośmy Chrystusa o to, by, tak jak bogatemu młodzieńcowi, pokazał nam, co jest przyczyną smutku naszego serca, i gdzie jesteśmy tak bogaci, że zamykamy się na Jego łaskę.

 

Wtorek, 17 sierpnia 2021 r. – wspomnienie św. Jacka, prezbitera

Pierwsze czytanie: Sdz 6, 11-24a

Czy przed Bogiem można być autentycznym? Warto dziś zwrócić uwagę na to, jak Gedeon szczerze odpowiada na Boże powołanie, dzieląc się z Nim tym, co przeżywa. To Bóg jest dawcą powołania i On uzdalnia do wypełnienia misji. Jednak czeka na wolną odpowiedź człowieka – i ta odpowiedź nie jest wolna od wątpliwości. Gedeon wylewa przed Panem swój żal – racjonalny ogląd ówczesnej sytuacji narodu każe mu wątpić w to, czy naprawdę Bóg jest dalej bliski swojemu ludowi, czy Jego cuda nie są po prostu bajkami z przeszłości. Jednak Pan widzi w Gedeonie potencjał, dostrzega w nim człowieka, którego chce mieć do dyspozycji i przez którego chce działać wielkie rzeczy. Dzięki łasce Bożej Gedeon stał się wielkim sędzią i potem z niewielką ilością ludzi pokonał Madianitów (por. Sdz 7).

To najpierw słowo do nas wszystkich, a w jego przyjęciu pomocą będzie dla nas liturgia Mszy świętej. Kiedy kilkukrotnie słyszymy wezwanie kapłana: ,,Pan z wami”, możemy usłyszeć w nim echo słów skierowanych do Gedeona: ,,Pan jest z tobą, dzielny wojowniku!”. Pan Bóg zwraca się do nas, dodając nam otuchy. Zapewnia nas o swojej sakramentalnej, a więc rzeczywistej i skutecznej bliskości. I czeka na naszą szczerą odpowiedź. Ile razy przyjmujemy Komunię świętą, mamy czynić to z najgłębszą czcią i pokorą wobec Chrystusa, ale także otwierać przed Nim całe nasze serce, mówić Mu o tym, co nas gnębi, gdzie żywimy wątpliwości. A wtedy za każdym razem otrzymujemy zapewnienie, że On złożył w nas moc Ducha Świętego i wystarczy nam Jego łaski do wypełnienia zadań, które nam w życiu powierza.

To zatem także słowo otuchy i światła do tych, którzy w te wakacyjne dni rozważają drogę swojego życiowego powołania.

Psalm responsoryjny: Ps 85, 9. 11-14

Psalm 85 to modlitwa człowieka po przejściach. To niezwykle głęboka modlitwa, w której psalmista wchodzi w dialog z Bogiem w imieniu całego ludu Izraela. W pierwszej części psalmu, której dzisiaj nie słyszymy w liturgii, psalmista, doświadczony wojną i zmaganiem, woła o pomoc do Boga, przypominając Mu wielkie dzieła, których dokonał w Egipcie – świętą noc paschalną, kiedy wyprowadził swój lud z niewoli. Psalmista, świadomy nieprawości całego narodu, wierzy, że Bóg może odnowić swój lud, że w Nim zawsze jest nadzieja. Autor psalmu wie, że nie warto już wracać do przeszłości, analizować swoich błędów, bo to odbiera prawdziwą radość i pokój serca. W połowie psalmu wypowiada zatem kluczowe słowa: ,,Posłucham tego, co mówi Pan Bóg” (Biblia Paulistów). A co mówi Pan Bóg? Odpowiada na tę modlitwę i daje ludowi pokój: ,,[Pan] ogłasza pokój swemu ludowi, swoim wiernym i tym, którzy Mu ufają”. Co więcej, psalmista odkrywa, że Bóg pragnie obdarzać swój lud zbawieniem, czyli uwalniać go od zła, od niewoli i wprowadzać do relacji ze Sobą samym – ,,Doprawdy, Jego zbawienie jest blisko tych, którzy się Go boją”.

To wspaniała szkoła modlitwy dla nas. Ile razy stajemy przed Bogiem z bolejącym sercem, rozpamiętujemy naszą historię życia pod kątem naszych błędów i grzechów, trzeba prosić Ducha Świętego o cnotę nadziei – aby nie zamartwiać się bitwami, które za nami, w których może odnieśliśmy różne rany, ale zwrócić się całym sercem, wolą, umysłem ku miłosiernemu Bogu. Nie ma takiej niewoli, z której nie mógłby nas wybawić. W momencie naszego chrztu zaczęło się w nas nowe życie – umarliśmy dla grzechu, aby żyć dla Boga (por. Rz 6, 3-11). Ale potrzebujemy wciąż na nowo, zwłaszcza w każdej spowiedzi świętej, oddawać Bogu naszą historię, nasze grzechy, by już do nich nie wracać i, doświadczywszy przebaczenia, rozwijać w sobie życie Boże, piękną i pełną dynamizmu relację z Trójcą Świętą – Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym. A wtedy nasze serca napełnia prawdziwy pokój.

,,Pan jest pokojem” – tak Gedeon nazwał ołtarz, zbudowany dla Pana. Podczas Mszy świętej słyszymy wezwanie kapłana: ,,Pokój Pański niech zawsze będzie z wami!”. To pokój, który Jezus przynosi uczniom w Wieczerniku (por. J 20, 19-23), którego świat dać nie może – pokój płynący z Jego ofiary złożonej za nas na krzyżu. Jezus ,,jest naszym pokojem” (por. Ef 2, 14)!

Ile razy przychodzimy do Boga, spotykamy się z Nim na modlitwie, oddawajmy Mu wszelki nasz lęk i niepokój. On jest pokojem – i nie narzuca na nas kolejnych ciężarów i wymagań, ale chce uzdrawiać nasze serca. Jezus zaprasza nas do tego, byśmy w Nim odnaleźli prawdziwy pokój serca: ,,Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” (Mt 11, 28-30).

Ewangelia: Mt 19, 23-30

Nic, nic, nic, nic, nic… Taką drogę do doskonałości, wąską i pełną niebezpieczeństw, proponuje święty Jan od Krzyża. Chodzi o to, aby całkowicie zapomnieć o sobie, nie myśleć o swoich sprawach, ale tylko o Bogu. Aby modlić się nie po to, aby coś sobie ,,wyszarpać” od Pana Boga, ale bezinteresownie, z miłości, z chęci bycia dla Niego i myślenia o Nim podczas modlitwy, a nie o sobie. Aby kochać bliźnich i służyć im ze względu na miłość Boga, a nie po to, aby poczuć się doskonałym. Ten wielki doktor Kościoła wiedział bowiem, że można przywiązać się nie tylko do dóbr materialnych, ale także do dóbr duchowych – chcieć być ,,bogatym” przed Bogiem. Jan od Krzyża proponuje zatem drogę ubóstwa duchowego, nie szukania siebie, ale tylko Boga – z miłości do Niego.

Dzisiejsza Ewangelia to słowa, które wypowiada Pan Jezus po odejściu smutnego, bogatego młodzieńca. Jezus otwiera przed uczniami swoje serce, i próbuje wskazać im drogę, która jest trudna, która wymaga długomyślności i patrzenia ciągle w kierunku nieba, bo nagrodę otrzymamy ,,przy odrodzeniu”.

Dzisiejszy patron, święty Jacek, poznawszy się w Rzymie ze świętym Dominikiem i przyjąwszy śluby zakonne, razem z bł. Czesławem i jeszcze dwoma towarzyszami założył Polską Prowincję Zakonu Dominikanów. Było to w XIII wieku. W swoim życiu radykalnie odpowiedział na zaproszenie Pana Jezusa, aby wszystko zostawić dla Niego, i bardzo gorliwie angażował się w rozwój swojego zakonu. Co było dla Jacka najcenniejsze? Słynna historia głosi, że gdy podczas najazdu tatarskiego na Kijów musiał uciekać, zabrał ze sobą Najświętszy Sakrament i figurę Matki Bożej, która zresztą sama się o to upomniała.

Nie lekceważmy słów dzisiejszej Ewangelii. Pan Jezus proponuje nam trudną drogę do zbawienia, ale dzięki Jego łasce jest ona dla nas jak najbardziej możliwa! Mamy żyć w ubóstwie duchowym, w zdrowym dystansie do tego, co posiadamy. Ciągle jesteśmy wezwani do tego, żeby oczyszczać serce od nieuporządkowanych przywiązań, a więc od tego wszystkiego, co przeszkadza nam żyć tylko na chwałę Bożą. Ostatecznie fundamentalne pytanie z wczorajszej i dzisiejszej Ewangelii brzmi: czy jestem gotów wszystko zostawić dla miłości Boga? Z pewnością sprawdzianem będzie dla nas moment naszej śmierci.

Środa, 18 sierpnia 2021 r.

Pierwsze czytanie: Sdz 9, 6-15

W Piśmie Świętym są też bajki. Ale to nie znaczy, że mamy ich nie słuchać czy je odrzucić. Potrzebujemy za to z pokorą podchodzić także do warstwy literackiej słowa Bożego, aby właściwie je zinterpretować. Słyszymy dziś bajkę, którą opowiada Jotam, a która dotyczy konkretnej sytuacji historycznej.

Księga Sędziów opowiada o okresie w historii Izraela, kiedy naród nie miał jeszcze jednego króla. Gedeon, bohater wczorajszego czytania, pomimo oswobodzenia Izraela od Madianitów, nie przyjął propozycji zostania królem: ,,Nie ja będę panował nad wami ani mój syn. Pan będzie panował nad wami!” (Sdz 8, 23). Jednak Abimelek, syn z drugorzędnej żony Gedeona, podjął próbę objęcia władzy w Sychem, mieście swojej matki. Wymordował konkurentów – swoich siedemdziesięciu braci, spośród których ocalał tylko najmłodszy, Jotam. Otrzymawszy od Boga misję prorocką, wygłasza w formie bajki przekleństwo do mieszkańców Sychem. Ironicznie demaskuje przewrotność uzurpatora i zagrożenia związane z wprowadzeniem monarchii. Abimelek – niczym lichy krzak cierniowy – nie jest w stanie dać schronienia potężnym cedrom Libanu. Ostatecznie rządził nad Izraelem trzy lata, po czym krwawo stłumił bunt mieszkańców Sychem, a wreszcie sam zginął tragicznie.

Co jest przyczyną tragedii Abimeleka, a z jego powodu – także Izraelitów? Samowolne nadanie sobie powołania, które nie pochodzi od Boga. Możemy podejmować wiele inicjatyw, robić wiele uczynków, nawet pobożnych i dobrych, ale Bóg może ich wcale od nas nie oczekiwać. Ktoś może nawet samowolnie postanowić, że zostanie księdzem, ale jeśli to nie jest mu dane z góry, unieszczęśliwi siebie i innych. Co zatem mamy robić?

Aktywność świętych ludzi i ich zaangażowanie w codzienne życie płynie najpierw z osobistego spotkania z Bogiem, z zasłuchania w słowo Boże. Święta Matka Teresa z Kalkuty, gdy jej współsiostry narzekały na to, że z powodu półgodzinnej adoracji w ciągu dnia mają za mało czasu, żeby służyć ubogim, wydłużyła czas adoracji do jednej godziny.

Psalm responsoryjny: Ps 21,2-3.4-5.6-7

Psalm, który śpiewamy dzisiaj w odpowiedzi na pierwsze czytanie, możemy przyjąć jako słowa oddechu w przeciwieństwie do tragicznej historii Abimeleka. To psalm królewski, w którym autor natchniony uwielbia Boga za Jego działanie poprzez króla i w nim samym. Król w Izraelu był otoczony szczególnym szacunkiem, był Bożym Pomazańcem, namaszczonym, wybranym przez samego Boga, a więc konsekrowanym do przewodzenia ludowi, który jest własnością Pana. Warto zauważyć, że w historii z Księgi Sędziów Abimelek nie był namaszczony olejem, zgodnie z rytuałem, bo nie był królem ustanowionym przez Boga.

Choć, w przeciwieństwie do ościennych narodów, sam Bóg miał być monarchą dla Izraela, lud domagał się ustanowienia widzialnego króla. Dzieje Narodu Wybranego pokazują jednak, że zgodnie z zapowiedzią proroka Samuela, ustanowienie monarchii wiązało się z ciężkimi konsekwencjami (por. 1 Sm 8, 1-22). Pierwszy król Izraela, Saul, pomimo świetnych predyspozycji, sprzeniewierzył się Bogu; Dawid zjednoczył państwo, ale sam przeszedł też burzliwą historię grzechu i nawrócenia; jego syn Salomon zbudował wspaniałą świątynię, ale przez swoje liczne żony ostatecznie zaczął czcić obce bóstwa; a już za czasów Roboama i Jeroboama wielkie królestwo rozpadło się na dwie części; w końcu, po upływie kilkuset lat, mieszkańcy obu królestw doświadczyli wygnania do obcej ziemi.

Psalm 21 jest jednak pięknym hymnem pochwalnym i zarazem modlitwą za króla, którego wspiera pomoc Boża, który ufa Bogu i pokonuje nieprzyjaciół. To ideał, którego żaden z ludzkich władców nie był w stanie w pełni zrealizować. Mimo to królowi zawsze należny był szacunek, nie wolno było podnieść na niego ręki, bo było to szczególnie ciężkim przestępstwem. W Nowym Testamencie Pan Jezus mówi o posłuszeństwie wobec prawnie ustanowionej władzy świeckiej (por. Mt 22, 15-22). Święty Paweł poleca, by modlić się za rządzących (por. 1 Tm 2, 1-3), a święty Piotr poleca czcić króla (por. 1 P 2, 17).

Bóg cierpliwie przeprowadził swój lud do momentu, kiedy dał mu Króla – Tego, którego królestwo nie jest z tego świata (J 18, 36). Jezus Chrystus zakrólował nad całym wszechświatem, dobrowolnie uniżony w męce i śmierci krzyżowej, powstał z grobu do nowego życia i otrzymał Imię ponad wszelkie imię (Flp 2, 6-11). Co więcej, jak wyznajemy z przekonaniem w każdą niedzielę, ,,królestwu Jego nie będzie końca” (Credo). Wreszcie, każdy z nas przez sakrament chrztu ma udział w królewskiej misji Chrystusa – On ,,nas miłuje i swoją krwią uwolnił nas od naszych grzechów oraz uczynił nas królestwem, kapłanami dla Boga, swego Ojca” (por. Ap 1, 5n).

Jak tę misję możemy wypełniać, skoro nosimy jej znamię? Jezus jest królem pokornym (por. Mt 21, 5), którego władza jest przede wszystkim duchowa. On pragnie, abyśmy, korzystając z Jego łaski, zwyciężali w naszym życiu grzech oraz służyli innym, tak jak On służy, oddając się innym z cierpliwą miłością, wręcz w postawie niewolnika (por. J 13, 1nn). Tylko królowanie na wzór Jezusa, królowanie przez miłość zgodną z ewangelią, daje prawdziwą radość i zwycięstwo – na wieczność.

Ewangelia: Mt 20, 1-16a

Przypowieść o robotnikach w winnicy najpierw dotyczy sprawy zbawienia Żydów i pogan. Izrael otrzymał od Boga jako pierwszy szczególne powołanie i służył Mu przez wiele pokoleń. Jednak w Starym Testamencie stopniowo coraz wyraźniej ukazywał się Boży plan, aby Izrael był kanałem zbawienia także dla innych, pogańskich narodów, nie zatrzymując Bożych darów tylko dla siebie. Pan Jezus rozwija i pogłębia tę myśl, i objawia ludziom pragnienie Ojca – On pragnie zbawić nie tylko obrzezanych, Izraelitów z pochodzenia, ale także pogan, którzy przez wiarę wejdą z Nim w żywą relację i przyjmą łaskę usprawiedliwienia od grzechu.

Do czego wzywa nas dzisiejsza Ewangelia? Być może zastanawialiśmy się nie raz, czy to na pewno sprawiedliwe, że ktoś, kto przez wiele lat żył w grzechu, w godzinie śmierci decyduje się przystąpić do sakramentów świętych i, doświadczywszy Bożego przebaczenia, może wejść do nieba. Czy rzeczywiście jest sens troszczyć się przez całe życie, już od dzieciństwa czy młodości, o swoje zbawienie?

,,Czy na to zazdrosnym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” – tak dosłownie pyta właściciel winnicy. Pan Jezus cierpliwie kształtuje w nas obraz Ojca, ciągle chce prostować nasze wykoślawione przez grzech myślenie i pokazywać nam, jaki jest Bóg. Jak zatem ja wyobrażam sobie Boga? W jakiego Boga wierzę? Czy w Boga prawdziwego, który jest miłosierny, który jest samym miłosierdziem i który pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (2 Tm 2, 4)? Dzisiejsza Ewangelia wzywa nas przede wszystkim do szczerej odpowiedzi na pytanie, jak patrzymy na tych, którzy są daleko od Kościoła, którzy nie wierzą w Chrystusa, albo Go odrzucili? Bóg pragnie wszystkich widzieć w swoim królestwie i do ostatniej chwili życia daje szansę na nawrócenie. To jest właśnie tajemnica Bożego miłosierdzia, które jest dostępne dla wszystkich, za darmo.

Można powiedzieć, że kluczem do dzisiejszej Ewangelii jest dobroć Boga. Święty Ireneusz, wielki obrońca wiary Kościoła z II wieku, uczył, że Pan Bóg stworzył człowieka po to, aby go obdarowywać. Aby obdarzać go swoją miłością i wszelkimi dobrami. I to On sam ma prawo dysponować swoją łaską tak, jak chce. A my, kiedy odkrywamy, jak bardzo jesteśmy obdarowani bezinteresowną miłością Stwórcy i Zbawiciela każdego dnia, stajemy się zdolni, by na nią odpowiadać, i z pokorą oceniamy innych. ,,Cóż masz, czego byś nie otrzymał?” (1 Kor 4, 7). Nikt z nas nie zasługuje na łaskę Bożą. Jesteśmy natomiast zaproszeni, aby ucieszyć się dzisiaj wielkodusznością Boga, Jego pełnym miłości spojrzeniem i troską o wszystkie Jego przybrane dzieci.

Co więcej, jest wielką łaską, że możemy już dzisiaj żyć w relacji z Jezusem. Bóg każdego zaprasza do współpracy ze sobą w bardzo osobisty sposób. Nie chodzi tylko o odrobienie swojej pańszczyzny, ale właśnie o życie w relacji z Bogiem, bo tylko w niej odnajdujemy prawdziwe i wieczne szczęście.

Matka Boża w różnych objawieniach, chociażby w Fatimie, często wzywała do modlitwy za grzeszników. Mamy modlić się za tych, którzy jeszcze nie pracują w winnicy Pańskiej, którzy mają serca pogrążone w grzechu, ale nie po to, aby ich potępiać czy czuć się lepszymi, ale z pełnej miłości troski o ich zbawienie. Prośmy Boga dzisiaj zwłaszcza za tych członków naszych rodzin i znajomych, którzy odrzucają Chrystusa, aby otworzyli się na Jego miłosierdzie i zaczęli żyć dla Niego. A sami dziękujmy za to, że już możemy mieć udział we wspólnocie Kościoła, że dzisiaj – tam gdzie żyjemy – możemy rozwijać królestwo Boże.

Czwartek, 19 sierpnia 2021 r.

Pierwsze czytanie: Sdz 11, 29-39a

Kolejny z sędziów, o którym słyszymy, to Jefte. Jego sukcesem jako przywódcy Izraela było przede wszystkim pokonanie obcego ludu Ammonitów. Słyszymy dzisiaj jednak jedną z najbardziej dramatycznych scen Starego Testamentu – zbyt pochopnie, nierozumnie złożony ślub, przez który Jefte chciał zyskać Bożą przychylność. Dla okolicznych, pogańskich narodów, składanie bożkom ofiar z ludzi było czymś normalnym, ale Prawo Mojżeszowe stanowczo zabraniało składania ofiar z ludzi (Pwt 18, 10).

Niestety, także my próbujemy czasem targować się z Bogiem pogańskimi metodami. Można odmawiać niezliczone ilości modlitw, aby coś na Bogu wymusić. Można gonić za nadzwyczajnymi środkami, specjalnymi nabożeństwami, aby coś uzyskać. Dzisiejsze słowo Boże stawia nas jednak do pionu – czy na pewno, za wszelką cenę? Czy taki, czy inny przebieg wydarzeń na pewno jest zgodny z Bożą wolą?

W dramatycznej historii Jeftego i jego córki jakby w oddali, dostrzegamy jednak zapowiedź historii, która jest źródłem nieskończonej nadziei dla każdego z nas. Przecież to dobry Bóg ,,nie oszczędził własnego Syna, ale Go za nas wszystkich wydał” (por. Rz 8, 32) – nie dlatego, że jest okrutny czy nierozważny, bo jest Miłością (por. 1 J 4, 8), ale po to, abyśmy my nie umarli na wieki. ,,Na tym polega miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, lecz On nas umiłował i posłał swojego Syna jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4, 10). Jezus, którego zapowiada posłuszna i pokorna córka Jeftego, dobrowolnie się za nas ofiarował. W każdej Mszy świętej w sposób bezkrwawy ta Jego dobrowolna ofiara staje się realnie obecna na ołtarzu. A potem Jezus karmi nas swoim Najświętszym Ciałem, złożonym za nas, abyśmy mieli życie i byli zdolni tracić siebie z miłości dla innych, a nawet oddać własne życie.

Psalm responsoryjny: Ps 40, 5.7-8a.8b-10

Rozważamy dziś w liturgii pierwszą część Psalmu 40. Psalmista śpiewa Bogu dziękczynny hymn za ocalenie, bo osobiście doświadczył Bożej pomocy. Psalmista postanawia zdecydowanie pełnić wolę Bożą i w niej znajduje prawdziwą radość. Co więcej, widzi, że posłuszeństwo wobec Bożego planu jest o wiele cenniejsze, niż wszelkie ofiary ze zwierząt i pokarmów, które przecież stanowiły istotę kultu w Izraelu. Posłuszeństwo psalmisty płynie z miłości do Boga, z oddania się całkowicie w Jego ręce.

To psalm o tym, że najbardziej podoba się Bogu, kiedy Go słuchamy i pełnimy to, do czego nas wzywa. ,,Ofiar ani darów nie chciałeś, lecz otworzyłeś mi uszy”; a Septuaginta, czyli grecki Stary Testament, mówi dosłownie: ,,ukształtowałeś mi ucho”.

Tradycja chrześcijańska czyta te słowa w perspektywie Chrystusa, który z miłości do Ojca przychodzi na ziemię, którego Duch święty ukształtował w łonie Maryi i dobrowolnie przyjmuje śmierć krzyżową, aby nas wyzwolić. Ucho Jezusa zawsze jest zwrócone ku Ojcu, podobnie ucho Maryi jest wyczulone na delikatny Boży głos.

Modląc się tym psalmem, prośmy dla nas o to, by Duch Święty każdego dnia kształtował ucho naszej duszy, byśmy stawali się coraz wrażliwsi na głos Boży i gotowi do wypełniania Bożych poleceń. Nawet wtedy, gdy są trudne i związane z cierpieniem. ,,Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 10, 22b).

Ewangelia: Mt 22, 1-14

Jezus opowiada tę przypowieść w Wielkim Tygodniu. Nastąpił już uroczysty wjazd do Jerozolimy, a niebawem rozpocznie się Pascha Jezusa – Jego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie. Nasz Pan mówi te słowa, ponieważ odrzucają Go członkowie narodu izraelskiego, ci, którzy od wieków chlubili się z bycia wybranymi przez Boga. Jezus daje im do zrozumienia, że pomimo wielu starotestamentalnych zapowiedzi zbawienia, symbolizowanego jako uczta mesjańska, Boże zaproszenie nie będzie skuteczne dla tych, którzy byli, przynajmniej deklaratywnie, tak blisko Boga. Łatwiej dosięgnie ono pogan, a więc tych, którzy do Narodu Wybranego nie należeli, ale uwierzą w Jezusa Chrystusa i będą żyć według Jego nauki.

Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam bardzo ważną prawdę naszego życia duchowego, że zaproszenie – inicjatywa – zawsze pochodzi od Boga. Zawsze uprzedza nas Boża łaska, to Bóg sam uzdalnia nas do czynienia dobra, do modlitwy, do miłowania Jego i bliźnich, a nade wszystko – wychodzi nam naprzeciw w Jezusie Chrystusie, który nas zbawia. Czym zatem jest ,,odświętny strój”, z powodu braku którego jeden z uczestników uczty został wyrzucony w ciemności? Ojcowie Kościoła uczą, że Bóg stworzył nas bez naszego udziału, ale nie zbawi nas bez nas. Dlaczego? Bo szanuje naszą wolność. Chce, abyśmy wybrali Go z miłości, podjęli osobiste zaangażowanie poprzez wypełnianie woli Bożej i wierność nauce Jezusa. Jak mówi św. Hieronim: ,,Szaty weselne to przykazania Pana i uczynki, które są wypełniane w oparciu o Prawo i Ewangelię i tworzą one odzienie nowego człowieka” (C. Mitch, E. Stri, Ewangelia według św. Mateusza. Katolicki Komentarz do Pisma Świętego, Poznań 2019, s. 310).

Przedsmakiem uczty niebieskiej jest Eucharystia. W niej już otwiera się dla nas niebo, w niej zaczyna się dla nas życie wieczne. Niedawno wyniesiony na ołtarze młody błogosławiony, Carlo Acutis, mawiał, że Eucharystia to jego ,,autostrada do nieba”. Codziennie uczestniczył we Mszy świętej. Jak opowiada jego mama: ,,nie wyobrażał sobie życia bez Eucharystii. Zanim wyjechaliśmy na wakacje, najpierw dokładnie sprawdzał, czy w pobliżu znajduje się kościół. To było zawsze jego największe zmartwienie. On naprawdę był świadom, że w każdej Mszy Świętej spotykamy żywego i prawdziwego Boga. Często powtarzał, że jesteśmy bardziej uprzywilejowani od tych, którzy dwa tysiące lat temu żyli blisko Jezusa. Oni, aby Go spotkać, musieli nieraz pokonać bardzo wiele kilometrów. Nam jest łatwiej. Wystarczy, że wejdziemy do kościoła. Carlo martwił się, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważna jest Eucharystia. Gdyby wiedzieli, staliby w długich kolejkach, by spotkać się z Chrystusem” (źródło: Mały Gość Niedzielny, https://www.malygosc.pl/doc/6535456.Szczescie-to-odejmowanie-nie-dodawanie).

Mimo tego, że jesteśmy od lat we wspólnocie Kościoła i nie mamy żadnych wątpliwości co do naszego zbawienia, to nie wystarczy sama przynależność do grona uczniów. Potrzebujemy się ciągle nawracać, czyli każdego dnia świadomie kierować nasze życie ku Bogu. A najlepszą szkołą odpowiadania codziennie na Boże zaproszenie jest Najświętsza Eucharystia.

Piątek, 20 sierpnia 2021 r. – wspomnienie św. Bernarda, opata i doktora Kościoła

Pierwsze czytanie: Rt 1,1.3-6.14b-16.22

Historia Rut, niezwykle piękna i krótka, rozgrywa się pod koniec epoki Sędziów. Księga Rut, której głównych fragmentów słuchamy w liturgii dziś i jutro, to jedna z najstarszych ksiąg biblijnych, bardzo ważna dla Izraela. Jest to pierwszy ze zwojów świątecznych, wykorzystywanych podczas żydowskich uroczystości. Odczytywano ją podczas Święta Pięćdziesiątnicy.

Rut jest dla nas przykładem nie tylko dlatego, że w chwili trudności materialnych, pozostała wiernym oparciem dla swojej teściowej, bezradnej po śmierci zarówno męża, jak i obu synów. W Rut, która była poganką, Moabitką, nie należącą do Narodu Wybranego, działał Duch Boży, który poruszał ją ku wierze w jedynego i prawdziwego Boga. Rut z głębokim przekonaniem mówi do swojej teściowej Noemi: ,,twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem”.

Imię Rut występuje także w rodowodzie Chrystusa, a jej mąż, Booz, był pradziadkiem króla Dawida (por. Mt 1, 5n). Historia Rut, poszukującej wiary w jedynego Boga w Narodzie Wybranym, zapowiada pogan, którzy odnajdą zbawienie w Kościele, poprzez Jezusa Chrystusa. Kościół uczy nas, że choć zbawienie dokonuje się tylko poprzez Chrystusa i posługę Kościoła, także w innych religiach ludzie szukają Boga i w tajemniczy sposób, poprzez działanie Ducha Świętego, mogą doświadczyć zbawienia. ,,Nie można bowiem wykluczyć działania Chrystusa i Ducha poza widzialnymi granicami Kościoła” (por. Kongregacja Nauki Wiary, Dominius Iesus, 19; Jan Paweł II, Redemtporis missio, 18).

Czy Noemi pomogła Rut odnaleźć wiarę? Na początku Księgi Rut znajdujemy fragment o tym, że wypowiada nad obiema synowymi błogosławieństwo: ,,A Bóg niech obdarzy was łaską (por. Rt 1, 8). Także my mamy modlić się o łaski dla tych, którzy są jeszcze z dala od Kościoła, ale w głębi serca szukają Boga.

Psalm responsoryjny: Ps 146, 5-10

Rut, pomimo tego, że nie pochodziła z Narodu Wybranego, przeczuwała, że tylko Pan jest jedynym Bogiem. Że On troszczy się o ludzi w trudnościach i osamotnieniu, że wspomoże jej przygnębioną teściową Noemi. Być może słyszała kiedyś od teściowej, albo od męża, słowa podobne do tych dzisiaj śpiewanych w psalmie: ,,Bóg wiary dochowuje na wieki, uciśnionym wymierza sprawiedliwość (…) Pan strzeże przybyszów, ochrania sierotę i wdowę”. Z pewnością w głębi serca w takiego Boga właśnie wierzyła.

Czasami zawstydza nas szacunek dla wiary ze strony osób niewierzących, albo tych, którzy zdają się być na marginesie Kościoła. Zbawienie jest możliwe tylko przez Chrystusa i przez posługę Kościoła, ale Duch Święty w tajemniczy sposób dotyka również niewierzących i ludzi innych wyznań, bo Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2, 4).

Słowo Boże pyta nas dzisiaj o stan naszej wiary, o naszą szczerą ufność w Bogu, zwłaszcza w sytuacjach życiowych kryzysów i trudności. Czy mamy więcej wiary od pogan?

Ewangelia: Mt 22, 34-40

Pan Jezus do ostatniej chwili ziemskiego życia jest wystawiany na próbę. Jest jednak pełen cierpliwości, świadomy swojej misji, otrzymanej od Ojca, i nauki, którą przekazuje uczniom. Pan Jezus przywołuje dwa fragmenty Starego Testamentu, które rabini dobrze znali, ale nie zestawiali ich ze sobą. Pierwszy to codzienna modlitwa pobożnego Izraelity, Szema: ,,Słuchaj, Izraelu!”, która przypomina o pierwszeństwie Boga, któremu należy się nasza miłość, nie tyle emocjonalna i uczuciowa, ale będąca szczerą i całkowitą wiernością przymierzu, które zawarł z ludźmi. Drugi fragment, mówiący o miłości bliźniego, pochodzi z Księgi Kapłańskiej (19, 18), w której Pan wzywa swój lud do świętości, do szczególnego oddania się na Jego służbę. Pan Jezus łączy oba fragmenty w jedno przykazanie miłości. Nie tylko naucza, ale sam daje przykład tej miłości, umywając uczniom nogi jak niewolnik (por. J 13, 1nn), a potem oddając za nas swoje życie na krzyżu.

Także my czasem jesteśmy podobni do uczonego, który wystawia Jezusa na próbę. Dużo już słyszeliśmy o Bogu, wiele razy czytaliśmy Pismo święte, znamy przykazania, ale nieraz, w chwilach wątpliwości, możemy pytać Jezusa jakby z wyrzutem: o co w tym wszystkim chodzi? A chodzi o miłość. To ona jest kluczem do wszystkich naszych uczynków, praktyk religijnych, służenia bliźnim. Warto wracać często do Pierwszego Listu św. Jana Apostoła, który jest syntezą naszej wiary: ,,Umiłowani, miłujmy się nawzajem, bo miłość pochodzi od Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (1 J 4, 7n). Jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga i wezwani do miłości wzajemnej.

Kiedy robimy wieczorny rachunek sumienia, a także przygotowujemy się do spowiedzi, warto zadać sobie dwa proste pytania: jak kochałem Boga i bliźniego oraz jak sam doświadczyłem tej miłości?

Sobota, 21 sierpnia 2021 r. – wspomnienie św. Piusa X, papieża

Pierwsze czytanie: Rt 2, 1-3.8-11;4,13-17

Historia Rut i Noemi kończy się szczęśliwie, bo Bóg czuwa nad tymi, którzy ufają Mu „w ciemno”. Booz wypełnia przepisy Prawa Mojżeszowego – najpierw pozwala Rut zrywać kłosy zboża, które miały pozostać właśnie dla ubogich. Następnie, będąc krewnym zmarłego męża Noemi, Elimeleka, wypełnia prawo lewiratu, wykupując jego ziemię, a poprzez małżeństwo z Rut oraz zapewnienie potomka daje rodzinie życiowe oparcie.

Skomplikowana historia Rut w Bożym planie została w tajemniczy sposób związana z historią Jezusa Chrystusa – łączy Ich jeden rodowód. On stał się człowiekiem, i odkupił wszystkich ludzi wszystkich czasów. Ale to słowo nie tylko o dziejach jednej rodziny. Historia życia każdego z nas jest związana z życiem Jezusa, który, będąc Bogiem, dla nas stał się człowiekiem. Co więcej, tylko w relacji do Chrystusa możemy odnaleźć sens naszego życia. Możemy powiedzieć, że każdy z nas w swojej genealogii jest spokrewniony z Panem Jezusem! Jak uczy II Sobór Watykański: ,,W istocie misterium człowieka wyjaśnia się prawdziwie jedynie w misterium Słowa Wcielonego. (…) Chrystus, nowy Adam, właśnie w objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości, objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i odsłania przed nim jego najwyższe powołanie” (Gaudium et spes, 22).

Nasze spokrewnienie z Jezusem jest realne – jesteśmy w Niego wszczepieni we chrzcie świętym, a w każdej Eucharystii, przyjmując Jego Ciało i Krew, stajemy się naprawdę Jego krewnymi.

Psalm responsoryjny: Ps 128, 1-2.3.4-5

Psalm 128 jest często śpiewany podczas liturgii sakramentu małżeństwa. Tak było też w Starym Testamencie – mógł on służyć jako błogosławieństwo dla narzeczonych i nowożeńców, którzy pielgrzymowali do świętego miasta Jeruzalem. Psalmista mówi o trzech warunkach prawdziwego szczęścia. Są to: bojaźń Boża – czyli oddawanie chwały Panu i wierność Jego prawu, pomyślność materialna i liczne potomstwo.

Papież Franciszek rozważa ten psalm, zaczynając swoją Adhortację o miłości w rodzinie ,Amoris laetitia: ,,Para, która kocha i rodzi życie, jest prawdziwą żywą <<figurą>> (…), zdolną ukazać Boga Stwórcę i Zbawiciela. Dlatego płodna miłość staje się symbolem intymnej rzeczywistości Boga” (pkt. 11). Ojciec święty zwraca też uwagę na duchowe znaczenie słów psalmisty, które są drogowskazem dla każdej rodziny: ,,Wiemy, że w Nowym Testamencie mowa jest o <<Kościele zbierającym się w domu>>. Przestrzeń życiowa rodziny może być przekształcona w Kościół domowy, w miejsce sprawowania Eucharystii, obecności Chrystusa siedzącego przy jednym stole (…). W ten sposób naszkicowany jest dom, który niesie w swoim wnętrzu obecność Boga, wspólną modlitwę i przez to błogosławieństwo Pana” (pkt. 15).

Ewangelia: Mt 23, 1-12

Istnieje piękny zwyczaj, niezwykle krępujący dla młodego księdza, że neoprezbitera, który udziela błogosławieństwa prymicyjnego, wierni całują w ręce. Do spowiedników i kierowników duchowych często penitenci zwracają się ,,ojcze”. Przed kapłanem podczas liturgii niejednokrotnie służba liturgiczna czyni ukłon. Czy to wszystko jest niezgodne z Ewangelią?

Pan Jezus w bardzo stanowczych słowach ocenia religijnych przywódców Izraela. Ostatnie rozdziały Ewangelii świętego Mateusza pokazują, jak silna była ich niechęć wobec Jezusa i Jego nauki, jak zamknęli swoje serca na ożywcze źródło łaski, wybierając niewolnicze przywiązanie do własnych zwyczajów i tradycji. Jednocześnie nasz Pan podkreśla, że nauka, którą głoszą, domaga się wypełniania przez słuchaczy – należy im się szacunek, jako nauczycielom Tory. Katedra Mojżesza to kamienne siedzenie, które było ustawiane w centralnym miejscu synagogi i symbolizowało władzę przewodniczącego liturgii, który interpretował Prawo Mojżeszowe. Ten zwyczaj pozostał w Kościele – krzesło, zwane katedrą, na którym zasiada tylko biskup diecezji, możemy spotkać w każdym kościele katedralnym. Mamy nawet święto katedry św. Piotra, a więc urzędu biskupa Rzymu – papieża.

Bardzo częsty jest dziś zarzut wobec Kościoła – po co być wiernym nauce Jezusa, skoro sami księża tak nie żyją? W obliczu zgorszeń spowodowanych przez pasterzy Kościoła istnieje pokusa, aby samemu dyspensować się od wierności Bożemu Prawu. Dzisiejsza Ewangelia jest tym bardziej dla nas, żyjących w dzisiejszym świecie, aktualna. Pan Jezus jest nadal obecny w swoim Kościele i działa przez swoich kapłanów, posługuje się ich głoszeniem, choć boli Go każda niewierność i sprzeniewierzenie się powołaniu. Jednak Jego nauka jest niezmienna i tylko wierność jej prowadzi nas bezpiecznie do zbawienia. Warto dziękować dziś za świętych i oddanych biskupów i kapłanów, których znamy, i którzy są dla nas przykładem. A jednocześnie, gdy doświadczymy zgorszenia, potrzebujemy przypominać sobie, że mamy nade wszystko naśladować samego Jezusa i w Nim szukać oparcia.

Trudne jest mówienie kazań. Bo głosi się prawdy, do których samemu się nie dorasta. Ale to nie zmienia faktu, że Jezus wzywa uczniów właśnie do głoszenia Jego nauki, nie zmieniania jej ani o jotę i do ciągłego nawracania się. Pan Jezus przestrzega dziś pasterzy Kościoła przed pokusą stawiania siebie na miejscu Boga. Każdy głosiciel słowa Bożego i szafarz sakramentów ma być sługą wszystkich, umniejszać się tak jak Jan Chrzciciel, aby Chrystus mógł wzrastać w swoim Kościele i w sercach wiernych (por. J 3, 30). Piękne szaty używane w liturgii mają wskazywać nie na osobę kapłana, ale na świętość i chwałę Chrystusa, w którego imieniu działa.