[dzien 1]
Niedziela, 5.08.2018 r.
Podobnie jak w ubiegłą niedzielę, słowo Boże orbituje dzisiaj wokół tematu chleba, a mówiąc ogólniej – wokół pożywienia. Człowiek, jak każdy żywy organizm, nie może się obyć bez „zasilania” z zewnątrz, czy to będzie chleb, woda, powietrze, czy światło. Do tych istotnych dla życia fizycznego elementów należą w przypadku człowieka także te natury duchowej, konieczne dla rozwoju życia wyższego. O chlebie mówi pierwsze czytanie i psalm responsoryjny, o wartościach duchowych dwa pozostałe czytania. Nad prozaicznym skądinąd tematem pożywienia warto się zatrzymać, właśnie teraz, kiedy mamy porę żniw, kiedy złote ziarno spływa do spichlerzy jako zapewnienie chleba aż do następnego lata.
Pierwsze czytanie: Wj 16, 2-4.12-15
Pochodząca z Księgi Wyjścia perykopa wspomina pobyt Izraelitów na pustyni po opuszczeniu Egiptu. Pamiętamy z katechezy dramatyczny pobyt narodu wybranego „w domu niewoli”, pamiętamy do jakich warunków był zredukowany, jak groziła mu eksterminacja na skutek wrogiej polityki totalitarnego systemu władzy zaprowadzonego przez wówczas panującego faraona. Nie wiemy, kim był z imienia, wszak każdy despota, niezależnie od imienia, jakie nosi, niezależnie od epoki, w której żyje, i rasy, z której się wywodzi, jest podobny w sprawowaniu władzy: despotyzm, przemoc i ucisk – oto jej zewnętrzne znamiona. Wnet po przejściu przez Morze Sitowia miało się okazać, że pustynia też wystawia na próbę śmiałków, którzy się odważą wyruszyć na jej bezdroża. Głód i pragnienie to sprzymierzeńcy tej przestrzeni pozbawionej warunków do zamieszkania. Oznacza to, że wolność, jaką stwarza przestrzeń pustyni, sama z siebie jest pozorna, dla wędrowców – jest wyzwaniem. Nie ma możności jej przebycia bez pomocy kogoś, kto zapewni aprowizację (pożywienie i woda) i kto przyprowadzi do celu. Bez tych ułatwień wolność jest fatamorganą. Nie tylko nie służy człowiekowi, przeciwnie staje się inną postacią zniewolenia. Z drugiej strony tekst nasuwa pytanie: czy wiemy, co podtrzymuje nasze życie? Czy w pytaniu Izraelitów -Manhu?- nie wyczuwamy pytania o tajemnicę, przede wszystkim o tę, której zawdzieczamy istnienie i życie?
Psalm Reponsoryjny: Ps 78,3.4bc.23-24.25.54
Cztery psalmy (Ps 78; 104; 105; 106) za kanwę mają historię pobytu Izraelitów na pustyni. To taka poetycko-modlitewna wersja tamtego niezwykłego rozdziału w dziejach Izraela. Na podkreślenie zasługuje w przywołanych zwrotkach, tego drugiego co do długości psalmu, poczucie obowiązku przekazu przyszłym pokoleniom doznanych na pustyni dowodów opieki Bożej Opatrzności. Za ich kwintesencję należy uznać to, że już wtedy wędrowcy do Ziemi Obiecanej żywili się „chlebem aniołów”, „chlebem niebieskim”. Wszak była to dopiero zapowiedź prawdziwego chleba, „który z nieba zstąpił”, o czym głosi dzisiejsza Ewangelia. Należy bowiem pamiętać, że odległa przeszłość Izraela pozostanie na zawsze zapowiedzią rzeczywistości przyszłej, której czas obecny jest już jej realnym przeżywaniem, chociaż w formie znaków.
Drugie czytanie: Ef 4, 17. 20-24
Święty Paweł w Liście znanym jako „List do Efezjan”, pisanym z całą pewnością z więzienia, podobnie jak Listy do Kolosan, Filipian i do Filemona (stąd ich nazwa „Listy więzienne”), pochyla się nad życiem chrześcijan nawróconych z pogaństwa. O tym, jak bardzo zależy mu na ich nowym standardzie życia, niech świadczy to, że ich „zaklina”, aby już nie postępowali jak otaczający ich poganie (oni sami jeszcze niedawno tacy byli). To prawda, że nie jest łatwo porzucić dawne przyzwyczajenia. Ale to, że nawróceni porzucili środowisko pogańskie na rzecz nowego stylu życia, jednoznacznie kieruje ich ku nowym horyzontom nadziei, ku obietnicy wartości objawionych przez Pawła i jego uczniów w posłudze apostolskiego przepowiadania. Istotą programu apostolskiego przepowiadania było „nauczyć Chrystusa”, to znaczy, że odtąd Jezus Chrystus ma być wzorem i przykładem życia „nowego człowieka, stworzonego na obraz Boga w sprawiedliwości i prawdziwej świętości”. Inaczej mówiąc, odpowiedzią na pytanie: „jak żyć?” – jest Człowiek, Jezus Chrystus – prawdziwy „Obraz Boga niewidzialnego” (zob. Kol 1, 15). Życie Jezusa jest otwartą księgą, z której chrześcijanin uczy się nowego życia, czerpie ideały i wartości duchowe, które nie ulegają „zepsuciu”, ani przedawnieniu, bowiem to, co duchowe, w przeciwieństwie do tego, co „cielesne”, jest trwałe, nieprzemijające, zakorzenione w Bogu.
Ewangelia: J 6, 24-35
Rozmnożenie chleba musiało wywołać sensację i wzbudzić zainteresowanie samym sprawcą cudu. Nic dziwnego, że chciano obwołać Jezusa królem. Tyle problemów byłoby od ręki rozwiązanych! Nic z tego! Ale nostalgia pozostała! Po zmartwychwstaniu Jezusa uczniowie idący do Emaus, wspomną, że „był „prorokiem potężnym w czynie i słowie” (Łk 24, 20). „Znaki” – tak określa czyny Jezusa Czwarta Ewangelia, podczas gdy pozostałe ewangelie mówią o „cudach” – pełnią w Piśmie Świętym wiele różnych funkcji. W Czwartej Ewangelii świadczą o prawdzie słów Jezusa, są argumentem za Jego Boską władzą, każą stawiać pytanie: kim naprawdę On jest? Znak rozmnożenia chleba z dzisiejszej Ewagelii nawiązuje bezpośrednio do wspomnianego wyżej cudu manny na pustyni. Jednakże nie sposób nie zauważyć istotnej różnicy między ralacją o mannie na pustyni a słowami Jezusa zapowiadającego, że „dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba”. Bo też chodzi o dwa różne porządki, historyczny i eschatologiczny, naturalny i nadprzyrodzony. Inny był charakter wędrówki przez pustynię do Ziemi Obiecanej, a innym jest dążenie do prawdziwej Ziemi Obiecanej, którą jest królestwo niebieskie i życie wieczne. Źródłem innej siły jest chleb pielgrzymów przez ziemię, a innej chleb, który karmi i wzmacnia na drodze do nieba. Ten ostatni, to Chleb – wyjaśnia zaraz Jezus – „który z nieba zstępuje i życie daje światu”, to znaczy On sam, przyjmowany jako Eucharystia przez lud Boży podczas Mszy Świętej.
[dzien 2]
Poniedziałek, 6.08.2018 r., święto Przemienienia Pańskiego
Święto Przemienienia Pańskiego przypada w pełnię lata. Zajmuje też centralne miejsce w konfiguracji literackiej, gdy chodzi o ewnagelie synoptyczne, i w strukturze liturgicznej, jeśli chodzi o powiązanie z wydarzeniami celebrowanymi w Kościele. Jedno słowo o znaczeniu tego usytuowania. Perykopa o Przemienieniu znajduje się w centrum wszystkich trzech ewangelii zwanych synoptycznymi (Mt, Mk, Łk + 2 P 1, 16-19). Znaczy to, że Przemienienie było obchodzone od początku w głównych ośrodkach chrześcijaństwa (Palestyna, Rzym, Syria). Również kontekst tej perykopy jest znaczący. Poprzedza ją wyznanie Piotra, pierwsza zapowiedź męki i warunki naśladowania Jezusa. Po niej wydarzenia zmierzają w przyspieszonym tempie ku Wielkiemu Tygodniowi. Od początku upatrywano w Przemienieniu antycypację chwały zmartwychwstałego Chrystusa. Druga okoliczność, również bardzo dawna, lecz umowna, utrzymywała, że Przemienienie miało miejsce czterdzieści dni przed męką Chrystusa. Znamienne, że w kalendarzu liturgicznym poprzedza o czterdzieści dni święto Podwyższenia Krzyża (14 września). Dodać warto, że tak Kościół łaciński, jak i Kościoły prawosławne oba te święta czczą pod tymi samymi datami.
Pierwsze czytanie: 2 P 1, 16-19
Autor Drugiego Listu św. Piotra wspomina przemienienie Chrystusa jako jego naoczny świadek. Jak sam wyznaje, był uczestnikiem tego wydarzenia. To był dla niego argument na rzecz realności i prawdziwości głoszonej nauki o „wielkości” Chrystusa. Piotr pomija opis wydarzenia, wspomina tylko, że miało to miejsce na „górze świętej”, gdzie razem z Nim przebywali. Zatrzymuje się za to na usłyszanych z nieba słowach, będących objawieniem boskiej i inwestyturą mesjańskiej godności Chrystusa, że jest On „umiłowanym Synem, w którym Bóg ma upodobanie”. Jeszcze bardziej znamienne jest to, że Piotr nad widzenie, którego był naocznym świadkiem, przedkłada coś, co nazywa „mocniejszą” „prorocką mową”. Cóż nią jest? Można przyjąć, że właśnie przepowiadanie „naocznych świadków” „mocy i przyjścia naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Nauczanie apostołów nie ma nic wspólnego z „wymyślonymi mitami”, które – jak wiadomo – stanowiły u pogan trzon refleksji religijnych na temat świata duchowego i boskiego. Wystarczy sięgnąć do którejkolwiek „mitologii”, aby się przekonać o wartości tych przekazów! Religia chrześcijańska, w przeciwieństwie do wierzeń pogańskich, opiera się na wydarzeniach osadzonych w historii i na refleksji rozumu wspomaganej światłem wiary nad znaczeniem tych wydarzeń.
Psalm responsoryjny: Ps 97, 1-2. 5-6. 9
Śpiew międzylekcyjny to fragmenty Psalmu 97, należącego do grupy psalmów zwanych przez egzegetów „Psalmami królowania Jahwe” (Ps 47; 93; 96; 97; 98; 99), gdyż mają za motyw wiodący właśnie proklamację królewskiej władzy Boga nad światem. Królewska władza Boga nad światem należy do głównych prawd credo Izraela. Bóg jest nie tylko Stwórcą wszystkiego, co istnieje, ale także sprawuje rządy nad światem. Zatem historia, bieg zdarzeń są pod Jego kontrolą. Nie ma w wierze Izraela miejsca na ślepy los, na przypadek, na odwieczne przeznaczenie jak w wierzeniach pogańskich. Stąd powód do radości i wezwanie do świętowania Jego władzy nad światem, mądrej, sprawiedliwej, pełnej dobrości, inaczej mówiąc – prawdziwej Opatrzności, czyli ojcowsko życzliwego i uprzedzającego myślenia o tych, którzy Jego władzę uznają, są jej posłuszni i więcej – zapraszają „ziemię” i „wyspy” do wesela i radości. Nie może nie wciągać entuzjazm bijący z tego psalmu na cześć „władcy całej ziemi”, okrytego „obłokiem i ciemnością” (= będącego tajemnicą), którego podnóżek tronu stanowią „prawo i sprawiedliwość”. Radość emanująca z tego śpiewu międzylekcyjnego podprowadza pod radość przeżycia tajemnicy Przemienienia Chrystusa na górze.
Ewangelia: Mk 9, 2-10
Ewangelie, opisując to samo wydarzenie przy zachowaniu podobnego porządku, często różnią się w szczegółach. To intrygujący rys ewangelijnych perykop. Perykopy o Przemienieniu Chrystusa stanowią doskonały przykład takiego potrójnego obrazu tego samego wydarzenia, tak od strony psychologicznej, literackiej i teologicznej, nie mówiąc o inkulturacji. Bowiem trzeba pamiętać, że Ewangelia od początku była głoszona w różnych prowincjach Imperium Rzymskiego, najpierw przez apostołów, wnet przez ich uczniów i następców. Skupiamy się w tej chwili na Ewangelii Markowej, uważanej przez wielu egzegetów za „stenogram” katechez św. Piotra głoszonych w Rzymie. Tylko w Markowej wersji Przemienienia występują dwa wyróżniające ją szczegóły: że szaty Jezusa były „lśniąco białe, tak jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła” oraz że trzej świadkowie Przemienienia tylko między sobą rozmawiali o tym wydarzeniu, ponieważ Jezus zabronił im mówić o tym, czego byli świadkami, dopóki nie zmartwychwstanie, stąd tylko sami zastanawiali się, „co znaczy powstać z martwych”. O ile drugi szczegół, o rozmawianiu tylko między sobą o tym, czego byli naocznymi świadkami, można wyjaśnić posłuszeństwem nakazowi Jezusa i wrodzonej dyskrecji, o tyle uwaga o jakości bieli szaty Jezusa zwraca uwagę na dwie okoliczności: biel w Biblii jest symbolem rzeczywistości nadprzyrodzonej, eschatologicznej, to kolor światła i życia, łaski i świętości. W Apokalipsie św. Jana na każdej stronie spotyka się biel! Jezus ukazuje się wybranym trzem uczniom, jakim jest w swej boskiej naturze i jakim niebawem objawi się po zmartwychwstaniu. Druga okoliczność kojarzy się z pewnym rysem życia politycznego Rzymu w I w. Senatorowie i kandydaci do tej godności nosili białe togi. Im bardziej nieskazitelna biel, tym senator lub kandydat był bogatszy. Nie dysponowano wtedy środkami wybielającymi, jakie są dostępne dzisiaj! Takie szaty były więc bardzo kosztowne. Marek mógł zatem w ten sposób zaznaczyć, że godność Jezusa i Jego władza przewyższają nieskończenie wszystko, co wiązało się z doczesną władzą i znaczeniem.
[dzien 3]
Wtorek, 7.08.2018 r.
Pierwsze czytanie: Jr 30, 1-2. 12-15. 18-22
W ramach pierwszego czytania od dwóch tygodni towarzyszy nam prorok Jeremiasz. Jeremiasz to postać bardzo znacząca w Starym Testamencie. Jak w żadnej innej księdze Biblii wątki autobiograficzne są w niej splecione z dziejami Jerozolimy z tego ostatniego okresu istnienia królestwa Judy. Życie proroka stało się ikoną narodu, który Bóg był zmuszony ukarać, aby go ocalić. Czyż nie wołano: „Świątynia Pańska, świątynia Pańska” (Jr 7, 4), łudząc się, że groźby proroków to słowa na wiatr, że świątynia jest jak piorunochron przeciw zawirowaniom historii. W tamtym czasie apel proroka o nawrócenie był typowym „wołaniem na puszczy”. Trzeba pamiętać jednakowoż, że prororcy biblijni to ludzie, których misją było właśnie być głosem Boga i sumieniem narodu. Mieli pouczać, upominać, ganić, zapowiadać kary za niewierność wobec Przymierza. Kiedy te zapowiadzi się spełniły, potwierdzając, że Bóg dotrzymuje słowa i nie pozostawia niewierności bez ukarania (karą była niewola, pozbawienie narodu wybranego świątyni, króla, deportacje do Asyrii i Babilonii), wtedy zmienił się ton i treść wyroczni prorockich: miejsce gróźb zajęło orędzie pocieszenia, słowa podnoszące na duchu, dodające nadziei, i obietnice pomyślnej przyszłości. Właśnie dzisiejsze pierwsze czytanie, podobnie jak i jutrzejsze, pochodzi z Księgi Pocieszenia (Jr 30 – 31). To centralna część Księgi proroka Jeremiasza. Jest ona poświęcona przesłaniu, że przeszłość Izraela, którą znaczyło pasmo niewierności, łamanie przymierza i bałwochwalstwo, za co Izrael przeżywa obecne cierpienia, nie jest czymś ostatecznym. Przeciwnie, dzisiaj usłyszymy słowa kojące jak balsam: „Znajdzie łaskę na pustyni naród ocalały od miecza; Izrael pójdzie do miejsca swego odpoczynku… Znowu cię zbuduję i będziesz odbudowana, Dziewico-Izraelu.” Dlaczego? Ponieważ „Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość”. Bóg dyktuje prorokowi zdumiewającą zapowiedź: „Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela!” Posługiwanie Jeremiasza nie „przeminęło z wiatrem”. Utrwalone na zwojach dzięki trosce uczniów i redaktorów, znalazło się w depozycie wiary Izraela i Kościoła jako słowo natchnione. Dzisiaj słuchamy słów Jeremiasza jako skierowanych do nas, słów oczekujących, że – inaczej niż pierwsi adresaci – weźmiemy je do serca i wcielimy w życie.
Psalm responsoryjny: Ps 102, 16-18. 19-20a i 21. 29 i 22-23
Chociaż Psalm 102 nastręcza egzegetom spore trudności, jak go rozumieć i jak traktować jako gatunek literacki, to na ogół panuje zgoda, że powstał dla pocieszenia pielgrzymującego i cierpiącego ludu. Autor dzieli się swoimi doświadczeniami i przeżyciami i uczy, jak stawiać czoła życiu i śmierci, jak żyć nadzieją zbawienia. Doświadczony przez życie na podobieństwo Sługi Jahwe (Iz 52-53), daje świadectwo niezachwianej ufności w zwycięstwo dobra, którego dobrodziejstw doświadczą także poganie. Nie można nie zauważyć uniwersalnej i ekumenicznej wymowy tego utworu. Stąd z Psalmu 102 można czerpać także siłę i optymizm. I chociaż dominuje w nim ton lamentacyjny nad kondycją własną, jak i narodu, to psalm ten jest przepojony niezachwianą ufnością w dobroć Boga i Jego wielkość, i przekonaniem, że dotrzyma On swoich obietnic. Spojrzenie Psalmisty utkwione jest w przyszłości, aby „lud, który się narodzi, wychwalał Pana”. Autora tego psalmu podnosi na duchu pewność, że przyjdą czasy, kiedy nie tylko na Syjonie będzie głoszone imię Pana przez mieszkańców Syjonu, mieszkających tam bezpiecznie. Wtedy również „zgromadzą się narody i królestwa, by służyć Panu”.
Ewangelia: Mt 14, 22-36
W dzisiejszej Ewangelii uderza duże napięcie emocjonalne. Dotyczy ono uczniów (lęk, zachowanie Piotra, potem entuzjazm wszystkich w łodzi), ma wydźwięk eklezjalny na poziomie symbolu (łódź targana przeciwnym wiatrem), wreszcie eksponuje istotny dla Kościoła czynnik stabilizujący – spokój Chrystusa, Jego panowanie nad sytuacją na lądzie i na wodzie, za dnia i w ciemnościach nocy. Jest Panem sytuacji, „wie”, co ma czynić! Po rozmnożeniu chleba i nakarmieniu tłumów Jezus zostaje jeszcze z nimi jakiś czas, uczniom zaś każe przeprawić się łodzią na drugi brzeg. Sam potem zostaje na długą modlitwę. Czyni tak zawsze, bo jest „mężem modlitwy”. Jego czas podzielony jest między posługę nauczania i czyny potwierdzające prawdę Jego słowa, i na modlitwę. Na tę ostatnią pozostaje Mu praktycznie noc, więc „noce spędza na modlitwie” (Łk 6, 12). Wszak nie zapomina o wyprawionych na drugi brzeg uczniach. Wie, że w tej nocnej porze borykają się z niespokojnym morzem i przeciwnym wiatrem. Dlatego niepostrzeżenie staje obok nich i chociaż Go nie poznają, On jest gotów im pomóc. Mateusz zauważa, że kiedy Jezus z Piotrem wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Jan w swojej relacji zaznacza, że łódź zaraz znalazła się przy brzegu, do którego zdążali (J 6, 21). Z tekstu dzisiejszej Ewangelii płyną dwa ważne przesłania. Otóż jedną z przeszkód w życiu jest lęk. Jest przejawem braku wiary, ale i jej niedojrzałości. Duchowa droga ucznia Chrystusa prowadzi od wyzbycia się lęku do przezwyciężenia tego irracjonalnego, lecz w gruncie rzeczy będącego przejawem racjonalizmu, braku zawierzenia. Przeto niejeden raz Jezus wzywa, aby się nie bać, tak jak i w dzisiejszej Ewangelii. Znamienny jest apel Jezusa, kiedy wzywa: „Przestań się lękać” (Dz 18, 9; Ap 1, 17; 2, 10)! Lęk to uciążliwy towarzysz życia, z którym ciągle trzeba się zmagać! I drugie: Mateusz często wyróżnia Piotra, poświęcając mu więcej uwagi niż pozostałym apostołom. I tym razem wykorzystuje okazję, aby podkreślić jego spontaniczność, działanie przed myśleniem, ale i rolę, jaką ten uczeń miał spełnić w dziejach Kościoła.
[dzien 4]
Środa, 8.08.2018 r.
Słowo Boże podane nam wczoraj i dzisiaj w ramach liturgii słowa stanowi przykład tzw. lectio continua, czyli ciągłego czytania Pisma Świętego. Chociaż ma ono postać tylko wybranych tekstów, stara się respektować główną myśl poszczególnych ksiąg biblijnych, aby ułatwiać zbliżenie do słowa Bożego i zgłębienie historii zbawienia podanej na kartach Księgi Natchnionej, jaką jest Pismo Święte. Żydzi w swojej praktyce liturgicznej czytają Torę (= Pięcioksiąg) podzieloną na 54 paraszijot (= perykop) w ciągu roku. Czytania w porządku liturgicznym katolickim są podzielone na cykl trzyletni (A B C) czytań niedzielnych i na cykl dwuletni (rok nieparzysty i parzysty) czytań na dni powszednie. Nadto na uroczystości, święta i wspomnienia są przewidziane czytania osobne, dobrane według treści. Pragnieniem bowiem Soboru Watykańskiego II było ubogacenie możliwie najszerszym wyborem czytań liturgii słowa, tej pierwszej cześci Eucharystii. Zawsze aktualne pozostaje zaproszenie do osobistej lektury Pisma Świętego.
Pierwsze czytanie: Jr 31, 1-7
Pierwsze czytanie jest kontynuacją Księgi Pocieszenia (Jr 30-31), wspomnianej wczoraj. Główną ideą pocieszenia – tematu wiodącego tej części Księgi Jeremiasza – jest obietnica odbudowy Izraela jako ludu wybranego w oparciu o nowe Przymierze. Nawiasem mówiąc, o „nowym Przymierzu” będzie w jutrzejszym pierwszym czytaniu, ale zostanie ono zastąpione przez czytanie własne z racji wspomnienia św. Teresy-Benedykty od Krzyża – w świecie Edyty Stein. Wszak już dzisiaj usłyszymy zapowiedź odbudowy narodu, który padł ofiarą najazdu Nabuchodonozora po raz pierwszy w 596 roku. Druga kampania, dziesięć lat później, zakończyła się zburzeniem miasta, spaleniem świątyni króla Salomona, oraz deportacją znacznej części mieszkańców Judy. Była to tragedia, którą przewyższyły tylko tragedia w roku 70 po Chr. i Holokaust w latach 40. XX w. Usłyszymy niezwykłą zapowiedź Boga: „W tamtych czasach, mówi Pan, będę Bogiem dla wszystkich pokoleń Izraela, one zaś będą moim narodem”. To znana formuła przymierza: Ja będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem. Ta formuła wyraża wzajemną przynależność w tym znaczeniu, że na mocy przymierza Izrael jest własnością Boga Jahwe, a Bóg Jahwe jest uznany przez Izrael jako jedyny i prawdziwy Bóg, któremu należy się uwielbienie, cześć, posłuszeństwo i wierność. Dzieło odbudowy Izraela jako narodu suwerennego, wielkiego i zasobnego, będzie miało wiele z cech wyzwolenia z Egiptu, ale będzie miało też cechy nowe – zjednoczenie pokoleń, ich zgodne pielgrzymowanie na Syjon, „do Pana, Boga naszego”. Nie tylko wyzwolenie, ale i pojednanie będzie dopiero pełnym odkupieniem Izraela.
Psalm responsoryjny: Jr 31, 10. 11-12ab. 13
Dzieło zbawienia, którego Bóg dokona na oczach narodów, będzie polegało na zgromadzeniu Izraela. Jeremiasz sięga po bukoliczny motyw, porównując zbawcze dzieło Boga do pasterza gromadzącego rozproszone owce i obejmującego nad nimi straż. Bóg rozproszył naród z powodu jego niewierności, jak wielokrotnie zapowiadał (rozproszenie to jedna z form kary za grzech niewierności, zob. Pwt 4, 27; 28, 64 i in.). Jednakże zapowiadał również, że gdy wypełni się czas pokuty i oczyszczenia, kiedy naród dojrzeje do nawrócenia, Bóg zlituje się nad nim i go „powróci na ojczyzny łono”. Będzie to dzieło tak niewiarygodne i spektakularne, że wyzwoleni „wykrzykiwać będą na wyżynie Syjonu”, na tym szczególnym i świętym miejscu, gdzie „Panu spodobało się mieszkać” pośród swego ludu i będą się cieszyć błogosławieństwem Pana. Będzie to niezwykła radość weselna, bo mesjańska. Bóg zapowiada przez proroka Jeremiasza, że zamieni smutek w radość, pocieszy i rozweseli po czasach smutku i troski. Zbawcze dzieło Boga będzie zdumiewające, „Pan bowiem uwolni Jakuba, wybawi go z ręki silnieszego od niego”. Przed Panem i Władcą dziejów ustąpi każda ludzka potęga. To zapewnienie jest aktualne także dzisiaj, kiedy świat zdaje się być podzielony na strefy wpływów i pomiędzy możnych tego świata. Aktualność zapowiedzi proroków, w tym Jeremiasza, jawi się dzisiaj jako znak wierności Boga swoim zamysłom nie zatracenia, ale zbawienia, miłosierdzia i przebaczenia.
Ewangelia: Mt 15, 21-28
Dzisiejsza Ewangelia należy do bloku perykop relacjonujących uzdrowienia ludzi młodych, dokładniej chodzi o perykopy, w których rodzice wstawiają się u Jezusa za nękanym różnymi chorobami potomstwem. Choroby te medycyna ludowa przypisywała wtedy demonom, złym duchom, które w ten sposób zaznaczały swoje panowanie nad światem. Wszędzie bardziej dramatycznie są odbierane choroby, kiedy dotykają ludzi młodych. Obecność Jezusa w okolicach Tyru i Sydonu, miast fenickich, jak niegdyś proroków Eliasza i Elizeusza, też znaczona jest Jego cudotwórczą działalnością. Należy podkreślić, że wcześniej Jezus zalecał uczniom, aby nie szli do pogan (Mt 10, 5b-6). Również sam – kiedy znalazł się na terytorium Fenicji, nie reagował na wołanie Kananejki, potem otwarcie odmówił wysłuchania jej prośby: „Nie dobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać psom”. Ale pod wpływem determinacji i wiary tej kobiety-poganki, (Marek nazywa ją Syro-fenicjanką), ciężko doświadczonej przez chorobę córki, zmienił swoją decyzję. Z Ewangelii widać, że była zdecydowana na wszystko, byle tylko uzyskać uzdrowienie córki. Można sobie wyobrazić jej zachowanie, chociażby na podstawie kwietniowo/majowego protestu rodziców i opiekunów dzieci niepełnosprawnych w Sejmie. Mateusz jej reakcje określa jako „wołanie”, potem „krzyk”, „padanie na kolana”, rozpaczliwe „proszenie”, wreszcie pokorną, lecz nieustępliwą perswazję. Jezus nazywa determinację owej Kananejki „wiarą”, bo nie sposób wyjaśnić jej zachowania inaczej jak nadzieją podbudowaną wiarą, że u Przybysza z ziemi galilejskiej, o którym pewnie już słyszała, że ma moc cudotwórczą, uzyska uzdrowienie swojej córki. Wiara jej nie zawiodła (zob. Mt 9, 29; 20, 30. 31) Z sytuacją życiową owej kobiety, kontrastuje pozbawiona empatii, postawa uczniów, którzy sugerują Jezusowi, aby tę nieszczęśliwą kobietę odprawił, „bo krzyczy za nami”. Jezus swój brak reakcji na wołanie Kananejki o ratunek wyjaśnia posłuszeństwem misji, że został „posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”. Jednakże kiedy słyszy, że i szczenięta jedzą z tego, co spadnie ze stołu ich panów, „ulega” jej naleganiom, więcej – wynosi pod niebiosa jej wiarę: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz.” W ostatecznym rezultacie ze spotkania z Syrofenicjanką wynika, że Jezusowi, podobnie jak niegdyś Sokratesowi, zależało na obudzeniu w tej kobiecie determinacji i wiary zdolnej do przenoszenia gór. Również uczniowie mieli okazję, czegoś jeszcze się nauczyć.
[dzien 5]
Czwartek, 9.08.2018 r., św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein)
Edyta Stein (1891-1942) to postać wyjątkowa w dziejach myśli filozoficznej, w duchowości karmelitańskiej, a także w środowisku, z którego się wywodziła – judaizmie. Uczennica i asystentka czołowego fenomenologa niemieckiego Edmunda Husserla (1859-1938), później konwertytka na katolicyzm i karmelitanka w klasztorze w Kolonii. Ponieważ Szwajcaria odmówiła jej wizy przejazdowej do Palestyny, przed hitlerowskimi prześladowaniami schroniła się w karmelu w Holandii. Tam została aresztowana i przewieziona do obozu niemieckiego w Auschwitz. Trafiła do komory gazowej dziewiątego sierpnia 1942 r. Jan Paweł II ogłosił ją błogosławioną w 1987 r, świętą w 1998, a patronką Europy w 1999 r. Edyta Stein, w zakonie Teresa Benedykta od Krzyża, jest przykładem, że dla wielkiego intelektu wiara nie jest przeszkodą na drodze do prawdy najgłębszej, przeciwnie – potwierdza, że droga ta przez spotkanie z mądrością wpisaną w krzyż Chrystusa prowadzi do prawdziwej świętości. Swoje najgłębsze przeżycia duchowe Edyta-Teresa Benedykta zawarła w niedokończonym dziele „Wiedza krzyża. Studium o św. Janie od Krzyża”. Dobór dzisiejszych czytań mszalnych odzwierciedla kondycję ludzką i duchową Patronki dzisiejszego dnia.
Pierwsze czytanie: Oz 2, 16b. 17b. 21-22
Bezpośredni kontekst dzisiejszego pierwszego czytania odnosi się – jak wiadomo – do historii Izraela. Prorok Ozeasz, zraniony niewiernością Gomer, swojej żony, patrzy przede wszystkim na naród wybrany, na jego niewierność wobec Boga i zainteresowanie bałwochwalstwem, piętnuje go za naśladowanie wyznawców Baala i Asztarte. Jak w etyce biblijnej niewierność małżeńska to najcięższy grzech wobec małżonka, tak w teologii biblijnej idolatria jest najcięższym grzechem Izraela wobec Boga Jahwe. Jahwe ofiarował Izraelowi swoją miłość w przymierzu. Szczególnie zaskakuje to, że zamiast kary Bóg zapowiada nowe zaślubiny, nowe przymierze: „poślubię cię sobie na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana”. Z orędzia Ozeasza płynie ważne orędzie: jak małżeństwo, podobnie konsekracja zakonna, której dostąpiła Edyta-Teresa Benedykta, nosi znamię osobistego zaangażowania samego Boga, aby człowiek „poznał Pana”, to znaczy, aby już w życiu na ziemi doświadczył, czym jest osobista więź z Bogiem. Wszak przedtem musi mieć miejsce oczyszczenie serca, takie „wyprowadzenie na pustynię”, aby Bóg mógł „przemówić do serca” i być usłyszanym. Prorok nawiązuje do wyjścia z Egiptu, przypomina początki historii zbawienia, nazywa je „pierwszą miłością”. O potrzebie powrotu do tej właśnie pierwszej miłości przypomina Chrystus w Liście do Kościoła w Efezie w Apokalipsie św. Jana (Ap 2, 4). Edyta, Teresa Benedykta, pozostała tej miłości wierna do końca, dlatego czcimy ją dzisiaj jako świętą. Czcimy ją także jako Patronkę Europy, gdyż wyróżniała się w służbie na rzecz prawdy i mądrości, które są fundamentem ładu i bezpieczeństwa. Jej wstawiennictwa u źródła mądrości potrzeba dzisiaj Europie, która robi wrażenie, jakby zapomniała, komu zawdzięcza swoją tożsamość i pierwszą miłość. Jak widać, historia się powtarza! Biblia porusza problemy uniwersalne i wciąż aktualne. Zasługuje, by z jej zasobów prawdy i mądrości czerpać dla siebie życiodajne światło i siły.
Psalm responsoryjny: Ps 45, 11-12. 14-15. 16-17
Psalm 45, razem z psalmem 2; 89 i 110, jest zaliczany do grupy psalmów mesjańskich. Na poziomie dosłowności nawiązuje do zaślubin niewymienionego z imienia następcy tronu z dynastii Dawidowej z księżniczką z Tyru. Wnet ten psalm, usiłujący pierwotnie oddać realia z życia dworu, został odczytany w kluczu mesjańskim. Bowiem już w czasach Starego Testamentu był alegorią relacji króla-Mesjasza i Izraela. Echo takiej interpretacji egzegeza starotestamentalna widzi w Pieśni nad Pieśniami, a w Nowym Testamencie, idąc za św. Pawłem, rozpoznaje w relacji Chrystusa i Kościoła (Ef 5, 27; 1 Kor 11, 2). Teologia duchowości pana młodego i jego oblubienicę kojarzy z Chrystusem i osobami konsekrowanymi. Dlatego Kościół, wierny tradcji, dzisiaj przywołuje Psalm 45 na okoliczność liturgicznego wspomnienia św. Teresy-Benedykty od Krzyża, w świecie Edyty Stein. Druga część Psalmu 45 (ww. 10-16), adresowana do przybywającej panny młodej, doskonale oddaje klimat mistycznych zaślubin, które obrazują istotę miłości, jaką Boski Oblubieniec wyróżnia osobę powołaną do zjednoczenia z Nim w wymiarze duchowym. Nie należy zapominać o ułomności ludzkich środków wyrazu w próbie oddania słowem rzeczywistości całkowicie przekraczającej ludzką percepcję. Wszelka redukcja biblijnych porównań czy alegorii do poziomu dosłowności, nie tylko zubaża biblijne przesłanie, lecz je przekłamuje i wynaturza.
Ewangelia: Mt 16, 24-27
Nauka Jezusa jest wymagająca. Jej radykalizm może zniechęcać, jak zniechęcił bogatego młodzieńca (Mt 19, 16-22); albo przerażać, jak uczniów, pytających z lękiem: „Któż się może zbawić?” (Mt 19, 25; Mk 10, 26). Odpowiedź Chrystusa jest jednoznaczna: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga. U Boga wszystko jest możliwie”. To zapewnienie uspokaja. A więc zbawienie też jest w ręku Boga! Co więcej, tylko On jest Zbawicielem, tylko Jemu zawdzięczamy nadzieję ocalenia! On też jest gwarantem sprawiedliwej odpłaty za czyny, jakie człowiek spełnia. Jezus, inaczej niż przywódcy tego świata, nie kusi obietnicami, przeciwnie, odwołuje się do wolnej decyzji: „Jeżeli kto chce pójść za Mną, …” Co to znaczy? Po pierwsze – pójść za kimś oznacza dostrzec w nim wartości godne poznania i wcielenia w życie; po drugie – przykład dany przez taką osobę staje się sposobem na własne życie; po trzecie – wcielenie w życie ideału widzianego u osoby godnej naśladowania daje poczucie wartości, pogłębia świadomość własnej tożsamości i umożliwia promieniowanie na otoczenie. Jezus te wszystkie wartości i motywy uosabia i wskazuje na krzyż jako ich syntezę. Krzyż to symbol sensu i celu Jego życia dla nas i za nas, program misji odkupieńczej i pieczęć gwarancji pojednania z Bogiem, wreszcie przypomnienie prawdy, którą dostrzegł św. Paweł, zanim jeszcze Ewangelia św. Marka została spisana: „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5, 8). Jak wielką ofiarę Jezus poniósł, Paweł ukazał wyżej: „za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością” (w. 7), chociaż – jak zauważa – nie jest to całkiem niemożliwe. Chrystus zaś umarł za nas jako za zbuntowanych grzeszników. Krzyż to miara Jego nieskończonej miłości. Brać krzyż swój to tyle, co potwierdzać gotowość ofiary dla Chrystusa na miarę własnych możliwości i otrzymanej łaski. I jeszcze jedno: Nauka Chrystusa nasuwa kolejne niepokojące pytania: Jaki ma sens stracić dla Niego życie? Czy jest prawdą, że kto straci życie dla Ewangelii, faktycznie je znajdzie? Tak wierzymy, bo wierzymy zapewnieniu Jezusa! Jako wierzący nie możemy też zapominać, że Bóg ma zawsze i w każdej sytuacji ostatnie słowo. Nie rozum, na którym polegamy, nie fakty, które są jak grunt pod nogami, nawet nie śmierć, bardziej pewna niż to, że jutro słońce też wzejdzie. Nie to decyduje o losie człowieka, lecz Bóg w swojej mądrości i władzy nad światem i historią! Święta Teresa Benedykta odkryła w krzyżu klucz do sensu życia i cierpienia, ale i źródło prawdziwej mądrości, a tym samym gwarancję życia wiecznego.
[dzien 6]
Piątek, 10.08.2018 r., św. Wawrzyńca, diakona i męczennika
Żyjący w pierwszej połowie III w. diakon Wawrzyniec, pochodził z Hiszpanii, pełnił w Kościele, w Rzymie, ważną funkcję zarządcy dóbr materialnych Kościoła. Miał też powierzoną troskę o ubogich i potrzebujących. Podczas prześladowania cesarza Waleriana I (253-260) został zamęczony w 258 r. w wieku 23 lat. Kiedy podczas przesłuchania kazano mu przekazać skarby Kościoła, przedstawił biedaków, którymi się opiekował z polecenia papieża Sykstusa II. O popularności Wawrzyńca świadczy fakt, że jest patronem wielu diecezji, parafii, kościołów, a także miast.
Pierwsze czytanie: 2 Kor 9, 6-10
Jak świadczą Dzieje Apostolskie, chrześcijaństwo od początku odznaczało się wielką troską o biednych i potrzebujących. Podobnie św. Paweł i pozostałe pisma Nowego Testamentu. Aby temu zadaniu sprostać przy coraz liczniejszych nawróceniach, ustanowiono urząd diakonatu (Dz 6), który otrzymał nie tylko instytucjonalne, ale i sakramentalne wyposażenie (święcenia diakonatu), aby tym skuteczniej realizować polecenie Chrystusa, by pamiętać o biednych. Ale i na tym odcinku wyznawcy Chrystusa przejęli praktykę sprawiedliwości społecznej od Izraela, który jako jedyny naród wyróżniał się w starożytności opieką nad potrzebującymi (sieroty, wdowy, a nawet obcy). Św. Paweł ze szczególną troską zabiegał o konieczne środki do życia dla ubogich w gminie jerozolimskiej (było to związane z nakazem „szabatu ziemi”, że co siódmy rok ziemia uprawna powinna leżeć odłogiem). Drugi List do Koryntian, a szczególnie perykopa, odczytywana na dzisiejsze wspomnienie św. Wawrzyńca, diakona i męczennika, jest tego niezbitym dowodem. W świetle pierwszego czytania życie, powołanie i posługa św. Wawrzyńca jawią się jako wcielenie w życie nauki Chrystusa i pierwotnego Kościoła odnośnie do potrzebujących. Słowo Boże nie zatrzymuje się jednak na li tylko socjalnym wymiarze dobroczynności (filantropia).
Uczy patrzeć dalej niż szukanie doraźnych rozwiązań problemów społecznych. Zarówno instytucje, jak i poszczególne osoby są wezwane, aby – dając świadectwo wrażliwości serca wobec tych, którzy sami sobie pomóc nie są w stanie – jednocześnie doskonalili się duchowo, żeby umieli „bardziej być niż mieć”, żeby dorastali do wolności od siebie samych i w zawierzeniu Bożej Opatrzności, która „wie, czego nam potrzeba”, jednocześnie, aby „mając wszystkiego i zawsze pod dostatkiem”, obfitować „we wszystkie dobre uczynki” i wreszcie, aby nie zapominać, że właścicielem i rozdawcą wszystkiego jest Bóg, ten Bóg, „który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej sprawiedliwości”. To Kościół uczył i uczy społeczność państwową spełniać posługę wobec potrzebujących.
Psalm responsoryjny: Ps112, 1-2. 5-6. 7-8
Psalm responsoryjny odnosi do św. Wawrzyńca jako „człowieka sprawiedliwego” piękne zwroty, tytuły i atrybuty, znane z podobnych utworów poczynając od Psalmu 1 (por. też Ps 11, 2; 119, 24. 77. 92. 143. 174). Sprawiedliwy jest przede wszystkim „szczęśliwy”. Podobnie wyróżniony jest człowiek w Psalmie 1 i Psalmie 128, ale jest szczęśliwy, ponieważ „boi się Boga”. W potocznym odbiorze lęk, bojaźń, wreszcie strach nie dają powodu do komfortu! Tymczasem w rozumieniu biblijnym „lęk” czy „bojaźń”, bliskie sobie znaczeniowo, to przede wszystkim postawa synowskiego posłuszeństwa i zawierzenia mądrości Boga jako Ojca. Taka postawa jest nie tylko źródłem szczęścia, ale i wewnętrznej wolności. Z takiej postawy płyną także konsekwencje o znaczeniu społecznym – otwarcie na biednych i potrzebujących, radość z dzielenia się własnymi zasobami, oraz – czego Wawrzyniec był wzorem – uczciwość w zarządzaniu dobrami Kościoła. Wykorzystany do śpiewu międzylekcyjnego Psalm 112 profetycznie zapowiadał świętych jak Wawrzyniec, którzy, kierując się bojaźnią Bożą, byli szczęśliwi, byli też mądrzy, dlatego Kościół powierzył im zarząd dobrami materialnymi na rzecz ubogich. Ponosząc śmierć męczeńską, za oddanie życie otrzymali skarb życia wiecznego.
Ewangelia: J 12, 24-26
Przytoczona w liturgiczne wspomnienie św. Wawrzyńca, diakona i męczennika, wypowiedź Jezusa pochodzi z perykopy zatytułowanej: „Jezus zapowiada swoje uwielbienie przez śmierć” (zob. J 12, 20-36). Składa się na tę perykopę seria ostatnich wypowiedzi przed rozpoczęciem męki. Poprzedza ją opis uroczystego wjazdu Jezusa do miasta świętego. Może ten wjazd spowodował, że Grecy prosili uczniów Jezusa o spotkanie z Nim? Jezus pomija ich prośbę o spotkanie. Zamiast spotkania en face, wskazuje, że można Go spotkać w tajemnicy Jego śmierci, to znaczy w tym, co niebawem nastąpi, a co porównuje do posiania ziarna w ziemię. Z jednej strony stanie się z Nim to, do czego od jakiegoś czasu dążyli przywódcy ówczesnego Izraela, z drugiej okaże się, że Jego śmierć od zawsze była wpisana w Boży plan odkupienia świata. Wydarzenia, które mają niebawem nastąpić, Jezus nazywa „godziną”. Teraz właśnie oświadcza, że owa „godzina” nadeszła (por. J 2, 4), „aby Syn Człowieczy został otoczony chwałą”. On dla tej godziny przyszedł na świat. Właśnie wybiła, i Jezus oddaje swoje życie. Jezus wiele razy nawiedzał Jerozolimę. Tym razem przybył, ponieważ wybiła Jego „godzina”. Chociaż wie, co Go czeka, nie myśli o wycofaniu się, o ocaleniu siebie. Przeciwnie, składa swoje życie w ofierze, bo – jak sam zapewniał – w ten sposób „zachowa je na życie wieczne”. Śmierć Jezusa to nie koniec, lecz – paradoksalnie – „śmierć przynosząca jako owoc pełnię życia. Będą mogli z niego czerpać wszyscy, którzy uwierzą w Syna Człowieczego”, a dokładniej – pod warunkiem „zdystansowania się od życia dotychczasowego.” (L. Stachowiak). Z paradoksem utraty-ocalenia życia sąsiaduje bezpośrednio opcja służenia Jezusowi. Ujęta w formie zdania warunkowego zawiera wskazanie: „niech idzie za Mną” oraz zapewnienie, że gdzie jest On, Jezus, tam będzie i Jego sługa oraz że sługę, który idzie za Nim, uczci Jego Ojciec. Historia św. Wawrzyńca, męczennika, który nie wahał się oddać życia za Chrystusa i z miłości do Kościoła, potwierdza w pełni prawdę słów Jezusa o obdarowaniu idącego za Nim ucznia życiem wiecznym i chwałą jako diakona służącego wiernie ubogim. Papież Franciszek docenia posługę ubogim i potrzebującym, więc postać diakona Wawrzyńca wpisuje się w tę posługę jako dawne i zawsze aktualne posłannictwo Kościoła.
[dzien 7]
Sobota, 11.08.2018 r., św. Klary Dziewicy
Dzisiejsza liturgia wspomina św. Klarę Offreduccio (1194-1253), jedną z wielkich postaci włoskiego średniowiecza, którą przypomniał i unieśmiertelnił w filmie Fratello Sole – Sorella Luna Franco Zefirelli z muzyką Riza Ortolani (1972). Klara to siostrzana dusza Franciszka z Asyżu, gdy chodzi o powołanie i charyzmaty, jakich nie brak w dziejach duchowości chrześcijańskiej. Tak jak Franciszek, odpowiedziała na radykalne wezwanie Chrystusa do naśladowania Go z bliska w całkowitej wolności od wszystkiego, co człowiekowi jest i może być drogie. Dla jej wielkiej miłości Chrystusa i wierności otrzymanej łasce Kościół czci ją i stawia za wzór dziewczętom i kobietom. Bo miłość, to ogień Pański, silniejsza jest niż śmierć! (zob. Pnp 8, 6 = I Czytanie o dziewicach poza okresem wielkanocnym).
Pierwsze czytanie: Ha 1, 12 – 2, 4
Pierwsze czytanie pochodzi z Księgi proroka Habakuka. To jedyny fragment z tego proroka wykorzystany w czytaniach liturgicznych na dni powszednie. O Habakuku nic nie wiemy poza tym, że prawdopodobnie działał u schyłku panowania asyryjskiego i początku potęgi babilońskiej, i przed upadkiem królestwa Judy i Jerozolimy (626-587). Na kanwie wydarzeń, których był naocznym świadkiem, prorok stawia Bogu pytania o Jego rządy nad światem. Bieg wydarzeń, a przede wszystkim przemoc ze strony Chaldejczyków i pospolitych złoczyńców, narzuca trudne pytania o sens tego wszystkiego. Jako człowiek wiary postanawia jednak czuwać i śledzić, co jeszcze nastąpi. I tym razem Bóg udziela rady, co prorok ma uczynić: uwiecznić wyrocznie na tablicach, aby były łatwo dostępne, bo wypełnienie wyroczni nastąpi niezawodnie, chociażby przyszło cierpliwie czekać; wreszcie nastąpi sprawiedliwość, bo „zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”. Do tego cytatu potem nawiąże św. Paweł (zob. Rz 1, 17; Ga 3, 11) oraz List do Hebrajczyków (10, 38). Prorok daje wyraz przeświadczeniu, że tylko Bóg może uwolnić swój naród od ciemięzców oraz że sprawiedliwy żyje z wiary, to ona łączy go z Bogiem. Tak św. Paweł w Listach do Galatów i Rzymian, jak i Jezus w dzisiejszej Ewangelii, podkreślają rolę wiary w życiu duchowym człowieka, w jego drodze do zbawienia.
Psalm responsoryjny: Ps 9, 8-9. 10-11. 12-13
Psalm 9 należy do utworów dziękczynnych, chociaż nie wszyscy egzegeci są zgodni co do tej klasyfikacji, bo dostrzegają przewagę wyznania wiary w rządy Jahwe nad światem, jak i wiary w ostateczny sąd nad grzesznikami, dla sprawiedliwych zaś pewność ostatecznego wybawienia. Wykorzystany do śpiewu międzylekcyjnego Psalm 9 wyróżnia się – przynajmniej częściowo – budową akrostychową. Zdaniem niektórych to hymn na cześć Boga rządcy i sędziego. Można w nim rozpoznać motywy z pierwszego czytania, jak i zapowiedź perykopy ewangelijnej. Autor wylicza powody swojego dziękczynienia. Dobór strof eksponuje pewność autora co do wyniku sądu Jahwe, nazwanego tutaj „Mścicielem krwi”, co oznacza wiarę w osobiste zaangażowanie Boga po stronie ubogich, który nie zapomina ich wołania.
Ewangelia: Mt 17, 14-20
Perykopa ewangelijna przytacza dzisiaj opis jednego z licznych cudów Jezusa (zwanych inaczej egzorcyzmami) – uwolnienia od władzy złego ducha. Nie można zaprzeczyć istnieniu realnego zagrożenia ze strony sił demonicznych, które w różny sposób wykorzystują sprzyjające okoliczności, osaczają człowieka i zniewalają. Pierwsza Ewangelia synoptyczna, czyli Ewangelia według św. Mateusza, podobnie jak dwie pozostałe (Mk i Łk), opis tego uzdrowienia umieszcza po Przemienieniu (obie perykopy oddziela tylko pytanie o przyjście proroka Eliasza). Mateusz jednakże inaczej niż pozostali Ewangeliści rozkłada akcenty w tej dramatycznej scenie. Najpierw mówi o poruszeniu tłumu, potem o rozpaczliwej prośbie ojca o uzdrowienie dotkniętego epilepsją syna, po czym tylko on, Mateusz, zamieszcza uwagę o szorstkiej reakcji Jezusa na niedowiarstwo ludu – nazywa obecnych mocnym zwrotem „plemię niewierne i przewrotne”. Wreszcie stwierdza uzdrowienie chorego, bez wyjaśnienia jak to nastąpiło, zaznacza tylko, że „zły duch go opuścił”. Uczniowie pytają potem, dlaczego oni nie mogli opętanego uzdrowić (widać wcześniej im się to udawało), Jezus wyjaśnia, że byli nieskuteczni „z powodu małej ich wiary”. To wiara dokonuje cudów, to ona „przenosi góry”! Dla wierzącego nie ma nic niemożliwego. Do katechezy o wierze Jezus dodaje nie mniej ważne pouczenie, a mianowicie, że pewien rodzaj złych duchów można wyrzucić tylko za pomocą postu i dzięki modlitwie (te słowa przytacza także Mk). Epizod z uzdrowieniem chłopca, niezależnie od typu diagnozy schorzenia – profesjonalnej, że była to epilepsja, czy ludowej, że było to opętanie – poucza, iż wiara w moc słowa Bożego jest konieczna, żeby Zbawca mógł objawić swoją wszechmoc i przyjść człowiekowi z pomocą.