XVIII Niedziela Zwykła, 3.08.2025
Pierwsze czytanie: Koh 1, 2; 2, 21-23
Słowa Koheleta wydają się gorzkim podsumowaniem ludzkiej pracy i podejmowanych wysiłków. Przekazanie owoców własnego trudu komuś, kto nie włożył w to żadnego zaangażowania, wydaje się porażką. Ileż razy, tak jak Kohelet, pytamy samych siebie: Czy to co robię ma sens? Dla kogo tak się poświęcam? Co ja z tego mam? Czy to co robię, jest warte ofiary z mojego czasu, wiedzy, sił i umiejętności? Tego typu pytania najczęściej przychodzą do nas w nocy, w czasie bezsennych godzin, odbierając nam pokój serca. Czy w takim razie mamy zrezygnować z pracy zawodowej, pracy nad sobą, z zaangażowania w relacje międzyludzkie, w wychowanie dzieci, w formowanie ludzkich serc i charakterów, skoro nasze wysiłki mogą nie przynieść upragnionych efektów? Czy powinniśmy przestać zabiegać o ziemskie dobra, o zarabianie pieniędzy, czy pomnażanie majątku, skoro prędzej czy później trzeba będzie to wszystko pozostawić innym ludziom? Nie! Powinniśmy pracować, angażować się w różne inicjatywy i zabiegać o to, co jest nam potrzebne, ale nie wolno postawić tego na pierwszym miejscu i oddać się temu bez pamięci. Pierwszeństwo mamy oddać Bogu i przez pryzmat wiary patrzeć na naszą pracę, relacje i samych siebie. To On uzdalnia nas do zaangażowania, obdarza darami i talentami i wzywa do miłości. Bez Niego wszystko jest marnością.
Psalm responsoryjny: Ps 90 (89), 3-4.5-6. 12-13. 14 i 17
Dzisiejszy psalm wskazuje na to, kim jesteśmy przed Bogiem – tylko prochem i pyłem. Jego moc, wiedza, władza i świętość przekraczają nasze pojmowanie. U Niego nie ma czasu, przeszłości i przyszłości. U Niego zawsze jest „teraz”. Bóg żyje wiecznie i jest wszędzie. To nasze życie jest tylko chwilą. Czy to jest jednak powodem do rezygnacji i gorzkiego powtarzania, że wszystko jest marnością? Nie! Nie powinniśmy oddawać się narzekaniu i wycofywać się. Nasza słabość jest przestrzenią do działania dla Pana Boga. Zapraszajmy Go każdego dnia do naszego życia. Doceniajmy każdy nasz dzień. Traktujmy go jako dar i zadanie. Prośmy, by każde nasze działanie było naznaczone Bożym błogosławieństwem. Wołajmy o nie każdego ranka. Prośmy też o Bożą radość, o dostrzeganie obecności i działania Boga we wszystkim, co przeżywamy, widzimy i słyszymy. Uciekajmy się do Pana pamiętając, że sami nie możemy nic uczynić, ale z Nim możemy wszystko.
Drugie czytanie: Kol 3, 1-5.9-11
Szukajcie tego, co w górze… św. Paweł poucza nas, że chrzest, przez który zostaliśmy zanurzeni w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, stawia przed nami konkretne wymagania. Konsekwencje przyobleczenia się w Chrystusa są ogromne! Mamy być nowym człowiekiem, przemienionym w myśleniu i postępowaniu. Św. Paweł wzywa do podążania do tego, co w górze, a więc do skupienia się na tym, o czym naucza i do czego wzywa Jezus. Na ile umiemy przyjąć Ewangelię i uczynić ją swoim drogowskazem? Na ile dążymy do świętości, walcząc z grzechami i własnymi wadami? Apostoł Narodów wzywa nas do walki z nieczystością ciała i serca. Nakazuje radykalne działanie. Zaznacza, że nie da się pogodzić podążania za Chrystusem z bałwochwalstwem. Podpowiada, że nieczystość i wszelkie żądze są ubóstwianiem siebie samego. Przestrzega też przed kłamstwem. Tłumaczy, że nie przystoi ono temu, kto wybrał Jezusa za swego Pana. Jak świetny kierownik duchowy przypomina, że nawrócenie nie jest momentem, ale że winno trwać nieustannie. Jesteśmy wezwani do ciągłego odnawiania, które ma nas zbliżać do Boga. Pomyślmy dziś o tym, ile jest w naszej wierze świeżości, życia i radości. Na ile żyjemy Ewangelią? Kto wyznacza nam kierunki? Jesteśmy powołani do życia z Bogiem w wieczności. Niech nasze myślenie i postępowanie świadczy o tym, że nieustannie pamiętamy o tym zaproszeniu.
Ewangelia: Łk 12, 13-21
Naszą ludzką przypadłością jest to, że ciągle nam wszystkiego mało. Nieustannie chcemy mieć więcej pieniędzy, ubrań, posiadłości, wrażeń, a im więcej mamy, tym jeszcze więcej pragniemy. Jezus przestrzega dziś przed chciwością. Ma rację mówiąc o tym, że ludzkie życie nie zależy od ziemskich dóbr. Owszem, mogą one dać nam prestiż, sławę i przyczyniać się do wygodnego życia, ale czy to jest najważniejsze? Za pieniądze nie kupimy szczerej miłości, ani przyjaźni, nie nabędziemy zdrowia, spokoju ducha a już tym bardziej zbawienia. Majętności nie zabierzmy do wieczności. Tam nie przydadzą się żadne pieniądze ani dobra. Jezus wzywa nas do bycia bogatymi, ale przed Bogiem.
Czy z taki samym zapałem gromadzimy dobra w niebie, jak na ziemi? Czy tak samo inwestujemy w swoją świętość? Bóg nie zabrania być bogatymi na ziemi, ale kiedyś zapyta nas, jak to bogactwo wykorzystaliśmy: kogo poratowaliśmy naszymi pieniędzmi, podwieźli swoimi samochodami, ugościli w swoim domu, czy wspomogli ubraniami. Największym bogactwem człowieka nie są pieniądze, ale czas i możliwości, które otrzymaliśmy od Boga. Czy mamy czas na modlitwę i na spotkanie z drugim człowiekiem? Czy umiemy podzielić się tym, co posiadamy? Jeśli nie, to jesteśmy bardzo biedni.
Poniedziałek, 4.08.2025
Pierwsze czytanie: Lb 11, 4b-15
Izraelici narzekali, że w Egipcie mieli ryby, owoce i warzywa, a na pustyni żywią się tylko manną. W niewoli mieli wszystko za darmo; gdy wyszli na wolność, musieli wysilić się, by z ziaren spadających z nieba zrobić jakąś potrawę. Najpierw trzeba było je zebrać, następnie zemleć albo utłuc i dopiero potem przyrządzać z nich danie.
Narzekanie mamy niejako wpisane w DNA. Ci, którzy nie narzekają, należą do jednostek. Skąd w nas taka postawa? Zapewne z braku wdzięczności i umiejętności przyjmowania tego, co Bóg daje i dopuszcza. Idealizowanie życia w niewoli obraża Boga. On chce, byśmy byli wolni, a to nie oznacza łatwej codzienności. Walka z tym, co zniewala, męczy nas i rodzi pytania o to, czy warto tak się wysilać.
Postawa Mojżesza, który skarży się Bogu, przywołuje na myśl Jezusa. Na Niego też złożono ciężar wszystkich ludzi i powierzono misję zaniesienia nas do zbawienia. Chrystus jednak się nie usprawiedliwiał, co więcej, przyjął śmierć, abyśmy zostali wyzwoleni z grzechu i wiecznego potępienia. On pozostał wierny i doprowadził powierzone mu zadanie do końca, dodatkowo, pozostawił nam swoje Ciało do spożywania. Nie gardźmy Eucharystią, która również stawia nam wymagania. Niech ten niebieski pokarm zaprowadzi nas do nieba.
Psalm responsoryjny: Ps 81 (80), 12-13.14-15. 16-17
Psalmista mówi dziś o konsekwencjach nieposłuszeństwa i owocach posłuszeństwa względem Boga. Opowiada o tym na przykładzie narodu wybranego. Bóg daje nam wolność i możliwość wyboru. Niestety, my zapominamy, że wszystkie nasze decyzje niosą za sobą jakieś efekty. Nie pamiętamy, że każdy wybór ma ciąg przyczynowo-skutkowy. Bóg szanuje nasze decyzje; owszem, podpowiada co mamy uczynić, ale niczego nie wymusza. Jeśli wybieramy wbrew Niemu, nie pytajmy potem: gdzie był, albo gdzie jest Bóg? On chce być obecny w naszym życiu, pragnie nas prowadzić, ochraniać i obdarzać łaskami. Nie gardźmy Jego miłością. Każdy nasz wybór zgodny z wolą Pana jest zaproszeniem, by On działał jeszcze bardziej w naszym życiu, jest też wyrazem naszej wdzięczności i zaufania wobec Niego. Garnijmy się do Boga, wszak wokół nas tylu nieprzyjaciół. Prośmy, aby był naszym obrońcą i Tym, który ocala.
Ewangelia: Mt 14, 13-21
W dzisiejszej ewangelii zwróćmy uwagę na liczby. Najpierw słyszymy o wielkim tłumie, potem o pięciu chlebach i dwóch rybach, później o dwunastu koszach ułomków, a następnie o ponad pięciu tysiącach ludzi. Po co ta statystyka? Apostołowie mówią o kilku bochenkach i rybach, by pokazać swoje ubóstwo i bezradność wobec sytuacji, w jakiej się znaleźli. Po wszystkim gromadzą dwanaście koszy ułomków; pewnie każdy z nich zebrał po jednym. I te tysiące głodnych ludzi kontra jeden Jezus. Nie pytajmy, jak doszło do cudu, ale po co? Komu był on potrzebny? Głodnym słuchaczom, czy uczniom, którzy chcieli odpocząć? Rozmnożony chleb przydał się tłumom, a kosze z odpadkami apostołom. Zapewne tylko oni wiedzieli, że materialną bazą cudu było kilka chlebów i ryb. Nawet w całości nie zapełniłby żadnego kosza.
Nie obawiajmy się zbierać ułomków Bożych łask w świecie. To znak, że uczestniczymy w cudach. Chrystus zawsze daje w nadmiarze, zawsze do sytości. Nie wszystko musimy rozumieć; ważne byśmy zauważyli Jego działanie, byśmy zechcieli z Nim współpracować. Cuda są Jego, a nie naszą specjalnością. My możemy dać tylko swój czas, modlitwę, słowo, albo czyn; On dokona całej reszty. Nie odprawiajmy też ludzi donikąd, ale zawsze prowadźmy ich do Jezusa.
Wtorek, 5.08.2025
Pierwsze czytanie: Lb 12, 1-13
Dzisiejsze czytanie pokazuje, że Izraelici szemrali nie tylko przeciw Bogu, ale też przeciwko sobie. Bohaterów czytania łączyły więzy krwi, co jednak tym bardziej nie przeszkodziło Aaronowi i Miriam w traktowaniu Mojżesza bez należytego szacunku. Krytykowali to, że wybrał sobie ciemnoskórą żonę z obcego plemienia, ale poddawali też w wątpliwość Jego relację z Bogiem. Mojżesz postąpił dojrzale: nie tłumaczył się ze swoich decyzji, ani nie wywyższał z powodu swego wybrania, co faktycznie świadczy o jego skromności. Kiedy na Aarona i Miriam przyszła kara, o pomoc zwrócili się do tego, którego krytykowali.
To czytanie każe nam zwrócić uwagę na słowa, które wypowiadamy o innych. Ileż w nas osądów, oceniania, dezaprobaty i poddawania w wątpliwość cudzych umiejętności, intencji, powołania, czy kompetencji? A co by było, gdybyśmy za nasze nierozważne słowa byli każdorazowo i natychmiast karani? Kto nam dał prawo co osądzania bliźnich? Bóg stanął po stronie obmawianego Mojżesza a nie tych, którzy go krytykowali. Pomyślmy dziś o każdym wypowiadanym przez nas słowie. Nie po to otrzymaliśmy dar mowy, by innych obrażać i oceniać, by okazywać wzgardę czy niechęć. Z każdego słowa zdamy kiedyś rachunek przed Bogiem.
Psalm responsoryjny: Ps 51 (50), 3-4. 5-6b. 6c-7. 12-13
Dzisiejszy psalm jest modlitwą pokutnika. Warto powtarzać go nie tylko przed spowiedzią, ale także wtedy, gdy chcemy przeprosić Boga za nasze winy i prosić Go o miłosierdzie. Tylko On może przebaczyć nam grzechy i na nowo przywrócić w nas stan łaski uświęcającej. Psalmista otwarcie przyznaje się do popełnionego zła. Jest świadomy, że grzechy są nie tyle i nie tylko skazą na naszym sercu, ale nade wszystko przekroczeniem woli Bożej, wystąpieniem przeciwko Bożym zamysłom i zasadom. Świadomość popełnionego zła jest bardzo ważna. To punkt startowy do nawrócenia. Prośmy Boga, by uzdrawiał nasze sumienia i uzdalniał je do rozpoznawania tych sytuacji, w których wystąpiliśmy przeciwko Niemu. Niech dbanie o czystość serca będzie dla nas czymś priorytetowym. Dziękujmy Panu za dar spowiedzi i korzystajmy z niej jak najczęściej.
Ewangelia: Mt 14, 22-36
Czwarta straż nocna obejmowała czas od godziny 3.00 do 6.00 nad ranem. To trudna pora dla człowieka, który w tym momencie z jakichś powodów nie śpi. Ciało odmawia współpracy, czujemy słabość, niepokój. Apostołowie w dzisiejszej scenie byli zmęczeni minionym dniem oraz całonocnym wiosłowaniem i walką z wiatrem na jeziorze. Czy to dziwne, że w tym umęczeniu nie rozpoznali Jezusa? Z nami bywa podobnie. Znużeni codzienną pracą, obowiązkami i problemami, zdecydowanie łatwiej poddajemy się lękom, strachowi i nieracjonalnym myślom. Jak dobrze, że w to epicentrum naszych życiowych burz i walk przychodzi Jezus! Jak dobrze, że możemy prosić Go o ratunek. On może nas uzdolnić do chodzenia po tym, co ma moc nas zatopić i pochłonąć. Będziemy umieli chodzić po wodzie naszych problemów, zmagań i trudów jednak tylko wtedy, gdy bardziej skoncentrujemy się na Jezusie, niż na tym, co nas niszczy. A kiedy nie damy rady? On nas ocali, tylko trzeba wołać: Panie, ratuj! Czasem pozostaje już tylko taka modlitwa. Czasem na długie pacierze nie ma już sił, ani czasu. W wołaniu Piotra jest cała jego wiara i ufność. Niech taki sam krzyk wzniesie się z głębin naszego serca. Trwajmy w nadziei, że Pan nie dozwoli nam zatonąć.
Środa, 6.08.2025 – Święto Przemienienia Pańskiego
Pierwsze czytanie: Dn 7, 9-10.13-14
Wizja proroka Daniela dotyczy misji Jezusa. Wskazuje On, że Syn Człowieczy będzie miał wieczną władzę, że będzie panował i cieszył się chwałą, że będą Go czcili wszyscy ludzie. Tą wizję, choć dotyczyła ogółu, warto odnieść do siebie. Warto zapytać się o nasze przyjmowanie władzy Chrystusa, o to, czy uznajemy w Nim naszego Pana, Króla i Zbawiciela. Kto rządzi w naszym życiu? Jezus i Jego Ewangelia, czy my i nasze często błędne spojrzenie na siebie, świat i to, co nas otacza? Jak wygląda nasza służba Chrystusowi, która może się realizować w Kościele, w rodzinie, społeczności, w pomocy chorym i potrzebującym, w trosce o głoszenie słowem i życiem Dobrej Nowiny? Jezus został nam dany przez swego Ojca. Uszanujmy i przyjmijmy z miłością ten dar. Ziemscy królowie i królestwa przemijają, a On będzie trwał na wieki. Nic i nikt Go nie zniszczy. Czy takim Królem można wzgardzić? Czy takiego Króla można odrzucić? Ucieszmy się dziś z potęgi i mocy całej Trójcy Świętej, która jest otwarta na nas – słabych, grzesznych i pogubionych. Nie zostaliśmy pozostawieni sami sobie, mamy do kogo się uciekać. Mamy dobrego Ojca w niebie, Zbawiciela, który zakrólował z tronu krzyża i Ducha Świętego, który umacnia nas w wierze. Czy można dostać więcej?
Psalm responsoryjny: Ps 97 (96), 1-2. 5-6.9
Odpowiedzią na obecność i działanie Boga w świecie i naszym życiu powinno być przede wszystkim nasze uwielbienie. Wielu mówi, że to najpiękniejsza i najbardziej bezinteresowna modlitwa. To czas, kiedy przychodzimy do Boga nie po to, by o coś Go prosić, ale by wyrazić radość z tego, jaki On jest i że jest blisko nas. Trzeba nam dziś na nowo wszędzie i dla wszystkich ogłaszać, że Pan króluje… Przyjęcie tej prawdy jest nam bardzo potrzebne. Ona leczy nasze serca i podnosi z tego, co nas przygniata do ziemi. To Pan króluje, a nie zło, grzech, czy źli ludzie! Przed nim topnieją góry wszelkiej pychy, niesprawiedliwości, zuchwałości i bezprawia. On jest ogniem, który jednocześnie ogrzewa i wypala to, co złe. On jest ponad wszystkim! Nic Go nie pokona i nie zniweczy. Wszystko jest w Jego rękach. Niech ta prawda nas umacnia i pociesza w każdym momencie życia.
Drugie czytanie: 2P 1, 16-19
Piotr występuje jako świadek Jezusa. Dzieli się tym, co widział i słyszał. Zgodnie z wolą Mistrza opowiada o Jego przemienieniu dopiero po zmartwychwstaniu. Daje świadectwo o tym, że Chrystus naprawdę pochodzi od Ojca Niebieskiego i przypomina słowa Najwyższego. Daje się odczuć, że wspomnienie tamtych chwil jest w nim ciągle żywe. A co my możemy powiedzieć o naszych spotkaniach z Chrystusem, o naszych osobistych doświadczeniach Jego mocy i potęgi? Czym nas pociągnął ku sobie? Czy możemy Go nazwać Umiłowanym naszego serca? Czy mamy w Nim upodobanie? A może daliśmy się przekonać światu, że wiara w żywego Boga to mit? Za kim, albo za czym idziemy?
Szczególne doświadczenia obecności i działania Chrystusa pozostają w ludzkim sercu na długo. Często się do nich wraca. One umacniają, dają światło, pomagają przetrwać zwątpienia i trudności. Nie wolno nam ich zgubić. One nas przemieniają i prowadzą dalej, napełniają odwagą. Piotr poszedł za Jezusem i doświadczył z Nim wielu chwil, które pomogły mu potem w późniejszym życiu. Na świętej górze przemienienia nabrał pewności, że idzie za żywym Bogiem, za Tym, którego przepowiadali prorocy. Pozwólmy zaprowadzić się Chrystusowi w miejsca, w których On sam chce się nam objawiać i do nas mówić.
Ewangelia: Łk 9, 28b-36
Kiedy rozmyślamy nad ową sceną z Taboru, często zapominamy o tym, że przemienienie Jezusa dokonało się podczas modlitwy. Apostołowie, gdy wchodzili z Nim na górę, zapewne nie spodziewali się, że będą świadkami tak niesamowitego wydarzenia. Kiedy ich Mistrz oddał się modlitwie, oni… zasnęli. W momencie przebudzenia ujrzeli Nauczyciela w towarzystwie Mojżesza i Eliasza. Trudno się dziwić, że poczuli się zaskoczeni i zdezorientowani.
Modlitwa jest przestrzenią pełną tajemnicy. Kiedy do niej klękamy, nigdy nie wiemy, jak się potoczy i czym się zakończy. Jej przebieg i owoce zależą od łaski Bożej. Tak naprawdę to nie my się modlimy, ale Duch Pański w nas. Naszym zadaniem jest tylko poddać się Jego prowadzeniu. Spotkanie z Bogiem na modlitwie naprawdę przemienia! Widać to nie tylko na przykładzie Jezusa, ale też… Mojżesza, który patrzył na Najwyższego twarzą w twarz. Gdy wracał z tych spotkań, jego oblicze promieniało. Spójrzmy dziś na siebie. O czym mówią nasza twarz i oczy? Są pogodne i rozpromienione, czy zgaszone i pełne żalu? Jeśli rzucają cień, to znaczy że zbyt mało spotykamy się z naszym Bogiem, albo że przesypiamy ten czas. Pozwólmy, by Pan przeniknął nas swoją mocą i obecnością. Z nikim nie będzie nam tak dobrze, jak z Nim.
Czwartek, 7.08.2025
Pierwsze czytanie: Lb 20, 1-13
Na pustyni nie ma wody. To naturalne. Czy Bóg tego nie przewidział, wyprowadzając swój lud z Egiptu? Dlaczego tak mocno go wypróbowywał? By okazać swoją moc w momencie, gdy oni dochodzili do przysłowiowego muru? A może potraktował ich jak mądry ojciec, który chce odpowiednio wychować swoje dzieci? Może chciał ich nauczyć zaufania i zawierzenia Bożej Opatrzności? Nie da się tego uczynić w wygodnych, komfortowych warunkach. Mojżesz miał przemówić do skały, ale tego nie zrobił. Wbrew zaleceniom Pana, uderzył w jej powierzchnię dwa razy. W jego pytaniu czuć butę. Wyglądało na to, że sobie chciał przypisać sukces wydobycia wody z twardej opoki. Źródło wytrysnęło, ale przywódca Izraela został ukarany.
Czym albo kim jest nasza skała, do której mamy przemówić, by objawiły się piękne i dobre rzeczy? Może są nią nasze dzieci, inni krewni, współpracownicy, albo też … swoje sumienie? Nie warto robić po swojemu i przemawiania (na różne sposoby), zastępować uderzeniem. To Bóg czyni cuda i udziela łask, a my jesteśmy tylko Jego narzędziami. Kto był większym buntownikiem – lud, czy Mojżesz? Odczuwanie braku nie jest grzechem, liczy się jednak to, co z tym brakiem robimy. Zamiast szemrać, lepiej poprosić, zamiast krzyczeć, lepiej spokojnie powiedzieć, zamiast obwiniać innych, lepiej poszukać ratunku.
Psalm responsoryjny: Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9
Niech nie twardnieją wasze serca… twarde serce niczego nie czuje, nie jest zdolne do dobrych odruchów, co więcej, ono powoli zamiera. Tym, co je ożywia, leczy i pobudza, jest Słowo Boże. Psalmista zachęca: przyjdźcie, stańmy przed Nim; zaprasza do modlitwy, do uwielbienia, do oddawania czci Bogu, do trwania przed Nim w radości, ale i uniżeniu. Dlaczego? Bo On jest naszym Bogiem. Kiedy ostatnio pomyśleliśmy tak o Panu, że On jest nasz, że jest nam bliski, że nie ma innego poza Nim? To określenie nasz świadczy o tym, że dla psalmisty Bóg nie jest nikim obcym, czy dalekim. Autor psalmu przypomina, że jesteśmy w Jego ręku. To dla nas pocieszające. Bóg interesuje się swoim ludem, chce go prowadzić. Nie gardźmy Jego opieką i Opatrznością.
Ewangelia: Mt 16,13-23
Dlaczego Jezus pytał uczniów o to, kim jest w oczach ludzi i w oczach tych, którzy za Nim poszli? Przecież dobrze o tym wiedział. Tu chodziło o świadectwo, o przyznanie się do Mistrza, o uzewnętrznienie swego przekonania na temat Nauczyciela. Piotr daje wzorową odpowiedź. Jest przekonany o posłannictwie Mistrza i o Jego boskiej naturze. Niestety, nie rozumie do końca misji Jezusa, co widać w jego reakcji na zapowiedź męki. Nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku – słyszy od Nauczyciela.
Dzisiejsza ewangelia mówi nam, że nie wystarczy widzieć w Jezusie Zbawiciela, trzeba jeszcze przyjmować Jego słowo i myśleć kategoriami tego słowa. Wiara w Chrystusa nie jest filozofią, czy ideologią, ale żywą relacją z Tym, który ukochał nas do szaleństwa krzyża. Przyznawanie się do Jezusa jest ważne i potrzebne, dziś czasem bywa trudne, ale na tym nie kończy się nasza wiara. To tylko początek. Z tej deklaracji ma wypływać coś więcej. Mamy myśleć, mówić i działać jak Chrystus. W przeciwnym wypadku nasze przyznawanie się do Niego będzie puste i mało wartościowe. Nie możemy kwestionować Jego nauki i słów, kiedy nam nie pasują. Nie da się być wierzącym po części. Jezus wzywa do radykalizmu, do bycia jak skała. Tylko wtedy coś z tego wyjdzie.
Piątek, 8.08.2025
Pierwsze czytanie: Pwt 4, 32-40
Mojżesz wzywa swoich współbraci do refleksji i wdzięczności względem Pana. Przypomina wszystko, co uczynił im Najwyższy. Mówi o wybraniu i o cudownym wyrwaniu z niewoli. Przypomina im o tym, jak Bóg do nich przemawiał, zbliżał się do nich i ukazywał im różne znaki. Zwraca uwagę, że żaden inny lud nie doświadczył takiej Bożej interwencji i wsparcia. Podobnej refleksji potrzebuje każdy z nas. Warto ją uczynić szczególnie wtedy, gdy przestajemy doceniać to, co mamy, albo gdy zbyt mocno zaczynamy przypisywać sobie to, co osiągnęliśmy i czego doświadczyliśmy. Taka refleksja uczy wdzięczności i na nowo przypomina, że jesteśmy w Bożych rękach. Przypomnijmy sobie wydarzenia, w których doznaliśmy szczególnej interwencji Pana. Wspomnijmy, jak ocalał nas od jakiegoś zła, krzywdy, choroby, czy wypadku, albo ochraniał od złych ludzi. Wspomnijmy, jak mówił do nas w swoim słowie, przez innych ludzi, podczas adoracji, czy na modlitwie. Pomyślmy o znakach, które nam dawał, o Jego natchnieniach, o Jego Opatrzności. Czy w obliczu takiego dobra można o Nim zapomnieć? Czy można wzgardzić Jego zasadami? Byłaby to wielka niewdzięczność i obraza. Jego przykazania i słowa, które nam daje są naprawdę po to, aby dobrze się nam wiodło.
Psalm responsoryjny: Ps 77 (76), 12-13.14-15. 16 i 21
Psalm wpisuje się w dzisiejsze pierwsze czytanie. On również opowiada o refleksji nad Bożymi dziełami. My również tego potrzebujemy. Ileż razy zajmujemy swoje myśli tym, co będzie, albo tym co jest, a tak mało rozważamy o wszystkim, co przeżyliśmy. I nie chodzi tu o jakieś sentymentalne wspominanie, czy roztrząsanie tego, co było trudne. Psalmista zaprasza nas do spojrzenia na przeszłość nie ze swojej, ale z Bożej perspektywy. Mamy rozmyślać nie o tym, co my zrobiliśmy i czego doświadczyliśmy, ale o wszystkim, co uczynił nam Bóg. Z takiego rozmyślania nie wyjdziemy rozgoryczeni, smutni, ani przygnębieni. I warto właśnie z takiego punktu widzenia patrzeć na całe swoje życie, także na to, co jest i na to, co będzie. Tylko wtedy będziemy zdolni do radosnego uwielbienia Pana i do szczerej wdzięczności.
Ewangelia: Mt 16, 24-28
Tym, co mamy najcenniejszego nie są nasze domy, samochody, czy inne majętności, ale nasza dusza. Ona jest droższa od wszystkiego złota i srebra. Jeśli ją zatracimy, to przegraliśmy wszystko. Życie nie kończy się śmiercią. Ono trwa dalej, ale już w inny sposób. Czym jest tracenie życia z powodu Jezusa? To nie tylko dosłowne męczeństwo, czy wybór powołania do kapłaństwa lub życia konsekrowanego. Życie można też tracić w codzienności w życiu małżeńskim, w rodzicielstwie, w życiu samotnym, w służbie innym, czy przez rzetelne wykonywanie swego zawodu. Okazji ku temu i możliwości jest naprawdę bardzo dużo.
Każdy z nas, gdy poświęcał innym swój czas, siły, możliwości, czy umiejętności na pewno nie raz czuł, że coś traci, i to bezpowrotnie. Jezus jednak zaznacza, że ta strata obróci się w zysk, ale już w życiu przyszłym. Wszystko co dobre, zawsze jest naznaczone krzyżem, stratą i koniecznością poświęcenia. Czasem zadajemy sobie retoryczne pytanie: co będę mieć z tego, że tak się angażuję, że ciągle jestem dla innych, że staram się być dobrym? Przecież to ewangelia w praktyce! Ta strata i umęczenie zaowocują w wieczności. Zyska na tym nasza dusza.
Sobota, 9.08.2025 – święto św. Benedykty od Krzyża dziewicy i męczennicy, patronki Europy
Pierwsze czytanie: Oz 2, 16b. 17b. 21-22
Bóg chce być blisko nas, chce z nami być i do nas mówić. Jego głos jest najbardziej słyszalny w miejscach, w których króluje cisza i gdzie nie ma ludzi. Każdemu z nas, raz na jakiś czas potrzebne jest pewne odosobnienie, w którym moglibyśmy nabrać dystansu do tego, czym i w czym żyjemy. To wielka łaska! To nie żaden luksus, ale konieczność. To wtedy Bóg pragnie nam przypomnieć: Ty jesteś mój, a Ja twój. W przestrzeni odosobnienia chce nam przypominać o swojej sprawiedliwości i prawie, o miłości i miłosierdziu a także o swojej wierności. To wszystko jest nam bardzo potrzebne, by na nowo uczynić Boga punktem odniesienia. W świecie relatywizmu, bezprawia, nienawiści, obojętności i bezbożnictwa mamy prawo czuć się zagubieni i zagrożeni. Tracimy pewność siebie i czujemy się osamotnieni, ale Bóg nieustannie wychodzi do nas i mówi do naszego serca. Przywołuje nas do siebie i daje się poznać. Okazuje nam wierność, pomimo naszych grzechów. Dzisiejsze czytanie każe nam zapytać siebie o to, jakie miejsce dajemy Panu w naszym życiu. Czy On jest dla nas najważniejszy? Niech odkrywanie Jego obecności i bliskości będzie dla nas powodem do radości i umocnieniem we wszystkich życiowych zmaganiach.
Psalm responsoryjny: Ps 45 (44), 11-12. 14-15. 16-17
Bóg pragnie naszego piękna! Warto tę prawdę odkryć i przyjąć w naszym życiu. Ten, który jest źródłem wszelkiego dobra, chce uczynić nas pięknymi w miłości, służbie i ufności. Boże piękno nigdy nie przemija, nie starzeje się, ani nie ulega zniszczeniu. Im bardziej jesteśmy przy Panu, tym bardziej jesteśmy przemienieni. Jesteśmy zaproszeni, by być pięknymi Jego pięknem! To znaczy, że mamy być podobni do Niego we wszystkim! To od Boga mamy uczyć się, jak kochać, przebaczać, słuchać, wspierać innych, jak służyć i jak myśleć. Piękno duszy uwidacznia się także w ciele, w twarzy i oczach. Nic i nikt go nie zakryje, ono promieniuje na innych i zachwyca tych, którzy na nie patrzą. Pielęgnujmy nasze piękno trwając w bliskości Boga – w zaufaniu Jego woli, w miłości względem Niego i w przekonaniu, że tylko z Nim osiągniemy świętość i niebo.
Ewangelia: Mt 25,1-13
Czy roztropne panny były samolubne, bo nie chciały pożyczyć oliwy swoim współtowarzyszkom? Nie! Ta scena pokazuje, że pewnych spraw nie możemy wykonać za innych. Nie wyręczymy innych w wierze, w modlitwie, w miłości, w praktykowaniu ewangelii. Owszem, jesteśmy wezwani do jedności, współdziałania, budowania wspólnoty i pomagania sobie nawzajem, ale niektóre rzeczy, mówiąc nieco potocznie, wykonujemy na własny rachunek. Każdy z nas jest zaproszony do czuwania nad własną duszą. Tak, możemy za kogoś się pomodlić, zachęcić do praktykowania, czy upomnieć tego, kto coraz bardziej mija się w Bogiem, ale nie nawrócimy się za niego.
Czuwać to znaczy być gotowym na spotkanie z Panem. Tą ewangeliczną oliwą może być życie w stanie łaski uświęcającej, wierność modlitwie i powołaniu, przestrzeganie przykazań, praktykowanie miłości bliźniego. Nasza śmierć będzie swoistymi godami. To, czy wpuszczą nas na to wieczne wesele w dużej mierze będzie zależało od nas. Z czym pójdziemy przed Boży tron? Co będziemy nieśli w naszych rękach? Żyjmy tak, aby kiedy nadejdzie ten moment, nikt z nas nie usłyszał: nie znam cię. Bóg chce, byśmy w wieczności zaświecili Jego chwałą.