Komentarze do czytań – XVIII Tydzień Zwykły | od 1 do 7 sierpnia 2021 r. – o. Dariusz Pielak SVD

 

Niedziela, 01.08.2021 r.

Pierwsze czytanie: Wj 16, 2-4.12-15

Wyjście z Egiptu było dla narodu wybranego czasem tak ważnym i wielkim, że jest ono wspominane po dziś dzień w każdy Pesach na całym świecie. Żydzi ciągle z wdzięcznością i zdziwieniem przypominają sobie czasy wielkich dzieł Bożych. Ale jednocześnie był to czas dla nich trudny. Przebywając na pustyni, zmuszeni do organizowania swojego życia na nowo, pozbawieni może i skromnych, ale przecież dających im oporę środków, zostają niejako zmuszeni do życia wiarą. Przy czym Pan Bóg „nie ułatwia” im tego zadania. Nie daje im obfitości, ale daje dokładnie tyle, ile jest im potrzebne, aby przeżyć. Cudowna manna, którą zbierają, utrzymuje ich przy życiu, ale nie można jej magazynować, bo następnego dnia już się psuje. Dla nas sytuacja narodu wybranego pozostaje nieustanną lekcją wiary. Przecież tak bardzo nie lubimy sytuacji zależności i niepewności. Najlepiej by było, gdybyśmy mieli mieszkanie w mieście, dom na wsi, konto w banku z pięcioma, a jeszcze lepiej z sześcioma zerami. W takich właśnie warunkach czujemy się komfortowo. Ale czy wtedy rzeczywiście opieramy swoją egzystencję na wierze?

Psalm responsoryjny: Ps 78, 3 i 4bc.23-24.25 i 54

„Cośmy słyszeli i cośmy poznali, i co nam opowiedzieli nasi ojcowie, tego nie ukryjemy przed ich synami” – te słowa Psalmu 78 po dziś dzień są kluczem do żywotności narodu izraelskiego. Choć historycy wiodą nieustanne spory co do daty wyjścia Żydów z Egiptu, liczebności grupy, a nawet prawdziwości samego faktu, to jednak fizyczni i duchowi potomkowie uwolnionych od śmierci niewolników „wiedzą swoje”. Wiedza ich nie zawsze jest historyczna, ale jest to przede wszystkim wiedza wiary. I nie jest to wiedza potwierdzona rezultatem wykopalisk czy odczytania kolejnego napisu na egipskiej stelli, ale mającymi ciągle na nowo miejsce „exodusami” z niewoli grzechu, nałogów, niewiary. Bóg ciągle na nowo lituje się nad swoim ludem, krzyk którego dochodzi do niebios i interweniuje. W duchu wdzięczności nie zapominajmy o tym, żeby dzielić się doświadczeniami Bożego działania w naszym życiu. Nie ukrywajmy przed dziećmi tego, co opowiedzieli nam nasi ojcowie!

Drugie czytanie: Ef 4, 17.20-24

Święty Paweł słowami swojego listu umacnia wiarę efeskich chrześcijan. Przepowiadał on w Efezie prawie trzy lata. Ale to pierwsze pokolenie chrześcijan potrzebuje ciągle na nowo słów umocnienia i duchowego kierownictwa. Ciągle na nowo trzeba im tłumaczyć podstawowe prawdy wiary, przypominać sposoby zachowania się godne chrześcijanina, ostrzegać o duchowych niebezpieczeństwach. Przecież zagrożenie powrotem do starego, pogańskiego sposobu życia jest ciągle dla nich aktualne. Oni już „nauczyli się Chrystusa”, ale nieobcy jest im „stary człowiek”, który „ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz” (w. 22). Mogłoby się wydawać, że po dwóch tysiącach lat historii chrześcijaństwa wiele z tych zagrożeń powinniśmy mieć już za sobą i że wezwanie świętego Pawła skierowane do starożytnych, dopiero co nawróconych Efezjan, nie powinno brzmieć w naszych czasach tak realistycznie. A przecież brzmi! I być może dziś brzmi mocniej niż 40 lat temu. Szczególnie, kiedy „zwodnicze żądze” nie są tylko przedmiotem osobistej walki wierzącego, ale lansowane są jako właściwy obraz życia. Tym bardziej niech brzmią w naszych uszach słowa: „zaklinam was w Panu, abyście nie postępowali tak, jak postępują poganie” (w. 17).

Ewangelia: J 6, 24-35

Ewangeliczne niedzielne czytania w sierpniu poświęcone są tajemnicy Eucharystii. Tajemnicę tę nazywamy „centrum życia chrześcijańskiego”, dlatego też warto ciągle na nowo do niej wracać, by pogłębiać jej rozumienie i przeżywanie. Ewangelia wg św. Jana nie przekazuje nam momentu ustanowienia Eucharystii, za to poświęca jej cały szósty rozdział. Po cudzie rozmnożenia chlebów i ryb ludzie chcieli obwołać Chrystusa królem. W ich mniemaniu był dobrym kandydatem, bo byłby w stanie zaspokoić ich podstawowe potrzeby. W dyskusji z ludem Jezus zwraca jednak uwagę na to, że w człowieku są inne potrzeby, ważniejsze, choć może nie zawsze uświadomione i że jest inny chleb: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki” (w. 27). Słysząc te słowa, jesteśmy skłonni myśleć o chlebie eucharystycznym, czyli o komunii świętej. Jednakże wydaje się, że w pierwszej części swojej mowy Jezus ma raczej na uwadze pokarm, jakim jest dla ludzkiej duszy słowo Boże. To właśnie słowo Boże syci człowieka do końca, bo zaspokaja jego pragnienie wiedzy o rzeczach niedostępnych: życiu po śmierci, istnieniu Boga, właściwym podejściu do życia. Na analogię chleba i słowa Pan Jezus zwrócił uwagę już podczas dyskusji z szatanem na pustyni, kiedy to powiedział „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 4).

Poniedziałek, 02.08.2021 r.

Pierwsze czytanie: Lb 11, 4b-15

Księga Liczb mówi nam o buncie narodu na pustyni. Ten bunt nie był ani pierwszy, ani ostatni. Znudziło im się już pustynne menu i zaczęli drażnić swoje zmysły wspomnieniami egipskich przysmaków: darmowych ryb, ogórków, melonów, porów, cebuli i czosnku. My czytamy te słowa z dobroduszną pobłażliwością ludzi, którzy potrafią lepiej docenić wagę momentu i znają zakończenie tej historii. Bo przecież to na pustyni dokonywały się wielkie dzieła Boże. Być może i znudziła im się manna, ale była ona posłana przez Boga. Psalmista Asaf kilka wieków później z podziwem zawoła: „Chleb aniołów spożywał człowiek!” (Ps 78, 25). Tuż przed wejściem do Ziemi Obiecanej sam Bóg mówi do nich: „Prowadziłem was przez czterdzieści lat po pustyni; a nie podarły się na was szaty ani obuwie na waszych nogach” (Pwt 29, 4). Ale oni nie umieli dostrzec tych wszystkich cudów. Zapomnieli już, że w Egipcie zmuszano ich do niewolniczej pracy i mordowano ich dzieci, a Boża interwencja dokonała się dlatego, że krzyk ich dotarł do niebios, taki był intensywny.

Każdy z nas żyje w jakiejś bardzo konkretnej sytuacji, często niełatwej. Czy umiemy w tej sytuacji dostrzec Bożą obecność? Czy w ogóle staramy się o to?

Psalm responsoryjny: Ps 81, 12-17

Wielkie wydarzenia wyjścia z Egiptu nie były jedynie przedmiotem wspomnień dla narodu wybranego, ale służyły za praktyczną lekcję w ich życiu codziennym. Psalm 81 jest przykładem refleksji historycznej, dzięki której naród czyni próbę uczenia się na własnych błędach. Psalm przemawia tym silniej, bo zabiera w nim głos sam Bóg, wyjaśniając motywy swojego działania. Warto zapamiętać, jak Bóg odnosi się do nieposłuszeństwa: „Pozostawiłem ich zatwardziałości ich serca, niech postępują według swych zamysłów” (w. 13). Ta swoista bierność Pana Boga zawiera w sobie poważne zagrożenie. Psalm 73 mówi o nim tak: „Zaiste na śliskiej drodze ich stawiasz i spychasz ich ku zagładzie” (w. 18). Jeżeli popatrzymy na nasze życie w świetle tych słów, to być może łatwiej nam będzie zaakceptować nasze bieżące problemy i niepowodzenia, sytuacje, kiedy coś lub ktoś staje na drodze realizacji naszych planów. Być może nie zawsze są one zgodne z Bożym zamysłem, nawet, jeżeli mają religijny charakter.

Ewangelia: Mt 14, 13-21

Cud rozmnożenia chleba i ryb nawiązuje bezpośrednio do cudownych wydarzeń epoki Wyjścia z Egiptu. Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że lud nie skarży się na głód. Oni dotarli przecież za Jezusem w oddalone miejsce zupełnie dobrowolnie. Jezus nie prosi, aby Bóg dokonał cudu. On sam, Bóg Wcielony, posiada moc, by takiego cudu dokonać. Bardzo ciekawe jest natomiast to, że nie dokonuje tego cudu bez udziału ludzi, jak gdyby z niczego. Dlatego stawia uczniów przez niełatwym zadaniem: „Wy dajcie im jeść!” (Mt 14, 16). Oni jednak czują się bezradni. Usprawiedliwiają swoją bezsilność tym, że nie mają „nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb” (Mt 14, 17). Jezusa to nie zraża i udziela im lekcji wiary. „Przynieście mi je tutaj!” – mówi do uczniów. Jeżeli przyjrzymy się bliżej wielkim historiom duchowym na przestrzeni wieków, to znajdziemy w nich mniej więcej takie same elementy. Założyciele prężnych zakonów, wielcy święci, ludzie, którzy wiele uczynili dla Boga i dla bliźnich, często nie czuli się na siłach do podjęcia ogromnych dzieł, które dzięki nim powstały. Inni mówili im, że „porywają się z motyką na słońce”, że brakuje im rozumu, itd. Ale oni nie działali według ludzkiej logiki. Do zwyczajnego ludzkiego rachunku, który nie dawał im minimalnych nawet szans na sukces, dodawali „drożdże wiary” i ich działania zaczynały nabierać innych wymiarów. Nie zapominajmy o tym, szczególnie wtedy, kiedy tak bardzo chce nam się powiedzieć: Ja tego nie umiem, to mi się nie uda.

 

Wtorek, 03.08.2021 r.

Pierwsze czytanie: Lb 12, 1-13

Mojżesz musiał stawić czoła wielu trudnościom. W dzisiejszym czytaniu kłopoty przychodzą z nieoczekiwanej strony, bo od jego rodzeństwa: Miriam i Aarona. Główną rolę odgrywa Miriam. Choć czytamy, że: „Miriam i Aaron mówili źle przeciw Mojżeszowi”, to tekst oryginalny należałoby tłumaczyć: „Mówiła Miriam i Aaron”. Dlatego to ona zostanie ukarana trądem. Co mówiła Miriam? Poruszyła ona problem żony Mojżesza, Sefory, która nie była Izraelitką, ale Kuszytką (jak inaczej nazywano Madianitów). Ten problem został wywołany sztucznie, przecież Sefora była żoną Mojżesza od wielu lat, mieli też dzieci. Prawdziwym celem Miriam była chęć dorównania Mojżeszowi w jego pozycji przed Bogiem i przed ludem. W drugim wersecie już wspólnie z Aaronem mówią: „Czyż Pan nie mówił również z nami?”. Czuje się w tych słowach rywalizację, zazdrość i pychę. O Mojżeszu mówi się za to, że był „najskromniejszy ze wszystkich ludzi” i pewnie dlatego to właśnie z nim Bóg rozmawiał „twarzą w twarz”. Święty Hieronim, komentując słowa „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje”, powiedział: „Jak strasznym grzechem jest pycha, skoro samego Boga ma za wroga!”. A my możemy dodać: Wspaniałe lekcje życia daje nam Biblia!

Psalm responsoryjny: Ps 51, 3-7. 12-13

Psalm pokutny Dawida jest odpowiedzią na grzech Miriam i Aarona z pierwszego czytania. Wielkość Biblii polega między innymi na tym, że nie opowiada ona jedynie o świętości wielkich ludzi historii zbawienia, ale mówi również o ich niedostatkach, błędach, grzechach. I dlatego każdy śmiertelnik może w ich historiach odnaleźć siebie samego. Miriam i Aaron zapędzili się w swojej chęci rywalizacji z Mojżeszem. Miriam zaczęła podstępnie zwalczać żonę Mojżesza. Te wszystkie działania były grzeszne i potrzebne było zrozumienie swojej winy, przyznanie się do niej i odbycie pokuty. Cały obóz czekał siedem dni, podczas gdy Miriam przechodziła przez ten pokutny proces. Z pewnością wróciła do obozu, będąc innym już człowiekiem. Bo sensem pokuty nie jest gnębienie człowieka, chęć uniżenia go, ale to, aby Bóg stworzył w nas serce czyste i odnowił ducha niezwyciężonego.

Ewangelia: Mt 14, 22-36

Ewangelia o chodzeniu po wodzie może pomóc pogłębić ducha wiary ludziom „wierzącym i praktykującym”. Sam siebie zaliczam do tej grupy. W przypadku ludzi „wierzących” problemem jest nie tyle jakaś nagła utrata wiary, ale raczej postawa, którą określamy słowem „samowystarczalność”. Deklarujemy, że wierzymy, ale gdzieś w głębi liczymy przede wszystkim na samych siebie i na własne siły. Taką postawę w sposób bardzo przekonywujący ilustruje Piotr, idący po wodzie ku Jezusowi. Swoją niebywałą duchową przygodę zaczął on w sposób wprost fantastyczny. Tylko jemu przyszło do głowy, żeby zrobić coś niemożliwego – a mianowicie spróbować zrobić to samo, co Jezus. O dziwo, udaje mu się to! Niestety, jedynie do czasu. Kiedy dostrzega zbliżający się podmuch wiatru, zaczyna tonąć. Najwyraźniej nabrał przekonania, że na powierzchni wody utrzymywała go jakaś własna siła, a nie spojrzenie idącego ku niemu Mistrza. Piotr w mgnieniu oka stał się samowystarczalny i cud wiary zniknął. O takich konsekwencjach samowystarczalności pamiętał nieustannie św. Paweł, który o swoim posługiwaniu powiedział: „Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2Kor 4, 7).

Środa, 04.08.2021 r. – wspomnienie św. Jana Marii Vianneya, prezbitera

Pierwsze czytanie: Lb 13, 1-2. 25-14, 1. 26-30. 34-35

W dzisiejszym czytaniu spotykamy naród wybrany u wrót Ziemi Obiecanej. Ich podróż z Egiptu trwała niewiele więcej niż rok. W tym czasie wiele się wydarzyło: zawarli przymierze z Bogiem i otrzymali Prawo, do przestrzegania którego się zobowiązali, zbudowali przenośny przybytek i cieszyli się obecnością Boga, który karmił ich i poił w trudnych, pustynnych warunkach. I oto dochodzą do celu podróży – do ziemi Kanaanu. Jednak w ostatniej chwili ogarnia ich strach. Pomimo, że widzieli jak niezwyciężone wojsko faraona tonie w morzu, a sami zwyciężyli Amalekitów, nie są w stanie wykrzesać z siebie wystarczającej wiary, aby z Bożą pomocą uczynić ostatni krok. Bóg zdał sobie sprawę, że to pokolenie wyszło z Egiptu, ale do Kanaanu wejść nie jest w stanie. Dopiero nowe pokolenie podejmie się tego zadania. A w naszych czasach? Coraz częściej mówi się o kryzysie wiary, o pustoszejących kościołach i klasztorach. Te zjawiska przypominają olbrzymów Kanaanu – są groźne, wydają się nie do zwyciężenia. Ale przecież kiedy kardynał Wyszyński zawierzał Kościół Matce Boskiej, to też była to walka z olbrzymami totalitarnego systemu, walka zwycięska. A może dziś słowo „zawierzenie” straciło na aktualności?

Psalm responsoryjny: Ps 106, 6-7a.13-14. 21-23

Słowa psalmu responsoryjnego zaczynają się w jakiejś bliżej nieokreślonej teraźniejszości. Słyszymy w liczbie mnogiej: „Zgrzeszyliśmy wraz z naszymi przodkami”. To cały naród w jakimś momencie dziejów dostrzega pewien powtarzający się schemat grzechu. Ten brak określenia czasu pomaga nam widzieć w tym psalmie naszą własną, obecną sytuację. To my grzeszymy jak i nasi przodkowie. Grzechy mogą się różnić w różnych epokach, ale zazwyczaj mają tę samą przyczynę – brak wiary, że Bóg jest z nami, co prowadzi do szukania własnych, często grzesznych rozwiązań. Dlatego pojawiają się słowa wyrzutów: „Szybko o dziełach Jego zapomnieli” czy „zapomnieli o Bogu, który ich ocalił”. Ten psalm uświadamia nam, że powinniśmy mieć swoją osobistą historię z Bogiem, doświadczenie głębokiej modlitwy lub przebaczenia, doświadczenie cudownego Bożego działania. Takie doświadczenie pomaga nam przetrwać nawet najtrudniejsze momenty.

Ewangelia: Mt 15, 21-28

Ewangelia o Syrofenicjance nie jest łatwa do słuchania. Pan Jezus jak gdyby ociąga się z wysłuchaniem błagania zrozpaczonej matki o uzdrowienie jej dziecka. Na początku nie chce jej słuchać, później zaczyna z nią swoiste pertraktacje. Wszystko kończy się jednak szczęśliwie. Dziecko zostaje uzdrowione, a wiara matki zostaje wyróżniona piękną pochwałą Zbawiciela. Niekiedy możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy w sytuacji tej biednej kobiety. Modlimy się, ale Pan Bóg jak gdyby nas nie słyszał, nie spełnia naszych próśb. Zadajemy sobie wtedy pytania: czy może ja źle się modlę? A może jestem po prostu niegodny/niegodna, żeby moja prośba doszła do Boga? Może dla Boga jestem właśnie taką Syrofenicjanką, kobietą z innego ludu? W takich chwilach warto wrócić do tej Ewangelii i przypomnieć sobie, że „kołaczącemu otworzą” oraz „czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18, 7)

Czwartek, 05.08.2021 r.

Pierwsze czytanie: Lb 20, 1-13

Kolejny bunt narodu wybranego na pustyni kończy się źle dla Mojżesza. On też nie wejdzie do Ziemi Obiecanej. Psalm 106 tak mówi o tym smutnym wydarzeniu: „Przez nich nieszczęście spotkało Mojżesza, bo rozgoryczyli jego ducha i nierozważnie powiedział swymi wargami”. Co nagannego uczynił Mojżesz? Zazwyczaj mówi się, że aby woda popłynęła ze skały, wystarczyło jednego uderzenia, a on z braku wiary uderzył dwa razy. Ale przecież Bóg w ogóle nie polecił mu bić w skałę. On miał do skały przemówić. Cud miał się dokonać słowem. Tylko tyle i aż tyle. Zamiast tego Mojżesz najpierw ruga naród, później zapowiada, że to on z Aaronem wyprowadzą wodę ze skały, a na koniec dwukrotnie uderza laską. Te wszystkie działania podobne są do magii, przez co efekt końcowy jest jakby zasługą Mojżesza. Lud z trudem może dostrzec oczywistość Bożej interwencji. I o to właśnie Bóg oskarża świętych braci: „Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście świętości mojego imienia wobec Izraelitów, dlatego nie wprowadzicie tego ludu do kraju, który im daję”.

W modlitwie „Ojcze nasz” mówimy: „Święć się imię Twoje!”. Świętość imienia Pańskiego powinna przejawiać się w naszym życiu przez owoce posłuszeństwa wiary.

Psalm responsoryjny: Ps 95, 1-2. 6-9

Psalm 95 zaczyna się od radosnego wezwania do wychwalania Pana Boga. On jest godzien wszelkiej chwały jako nasz kochający Stwórca i Zbawiciel. On nas wezwał do siebie, uczynił z nas swój lud i prowadzi nas po drogach życia. Jednakże od słów „obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego” rozpoczyna się druga część psalmu, która jest w swojej wymowie smutna i zatrważająca. Autor ostrzega swoich słuchaczy, a więc i nas, abyśmy nie zatwardzali swoich serc i daje przykład narodu wybranego na pustyni. Ten psalm w modlitwie brewiarzowej jest czytany codziennie rano, jako wstęp do modlitwy. Bo rzeczywiście, powinniśmy zaczynać każdy dzień z takim właśnie nastawieniem, jakie zostało przedstawione w tym psalmie: wierzyć w Boga i wielbić Go, wsłuchiwać się, co On dzisiaj chce nam powiedzieć i do czego wezwać. A jednocześnie uważać na siebie, żeby nie wpaść w pokusy zwątpienia, szemrania, niewiary.

Ewangelia: Mt 16, 13-23

Tekst o wyznaniu wiary przez Szymona Piotra uświadamia nam, że Kościół od swojego początku i w swojej istocie jest rzeczywistością duchową. To, że Szymon uznał w Jezusie obiecanego Mesjasza i Syna Bożego, nie było kwestią jego szczególnej spostrzegawczości, ale darem łaski Ojca Przedwiecznego. Ta pierwsza łaska prowadzi do następnych: Szymon otrzymuje nowe imię, czyli nową życiową misję. Misja ta w rzeczywistości nie jest wcale nowa, bo „czekała” na niego już w odwiecznych planach Bożych. Jezus odkrywa mu ją, objawiając mu jego nowe, a przecież odwieczne imię. Tamtego dnia w Cezarei Filipowej Piotr otrzymał jeszcze jedną łaskę – Jezus odkrył przed nim i przed apostołami tajemnicę swojej męki, śmierci i zmartwychwstania. Ale w tym momencie w Piotrze jak gdyby przygasło światło łaski. Zaczyna myśleć czysto po ludzku. Nie wierzy w słowa Jezusa, buntuje się przeciwko nim i staje się w ten sposób „szatanem”, czyli przeciwnikiem, wrogiem Bożego planu zbawienia. I taki właśnie jest Kościół po dziś dzień – Boski, oparty na łasce, ale również ludzki, grzeszny, a niekiedy niestety w czynach swoich członków wrogi Bogu, czyli „satanistyczny”, niszczący sam siebie. Jednak jak kotwica nadziei w czasie burzy pozostają słowa Jezusa: „Bramy piekielne go nie przemogą”.

Piątek, 06.08.2021 r. – święto Przemienienia Pańskiego

Pierwsze czytanie: 2 P 1, 16-19

Na górze Tabor Pan Jezus ukazał się w chwale wybranym apostołom, aby przygotować ich na dramat wydarzeń paschalnych. Obok Niego ukazują się Eliasz i Mojżesz, symbolizujący Prawo i Proroków, a więc całe Pismo święte. Po zmartwychwstaniu Chrystusa uczniowie będą realizowali program zawarty w tej scenie – w Piśmie świętym będą znajdowali zarówno potwierdzenie prawdziwości misji Jezusa, jak i najgłębszy jej sens. Święty Piotr w swoim liście cudowi Przemienienia nadaje nieco inny sens. Jego słuchacze nie potrzebują umocnienia na czas męki i śmierci Mistrza, ale na wydarzenia związane z Jego powtórnym przyjściem, czyli z końcem świata. Dla ówczesnych chrześcijan, w odróżnieniu od chrześcijan naszych czasów, perspektywa przyjścia Pana była bliska i oczekiwana. Aby nie popełnili oni tych samych błędów, co apostołowie podczas męki Pana, św. Piotr przywołuje ich – a wraz z nimi i nas – do wsłuchiwania się w słowo Boże. Przy czym ku naszemu zdziwieniu nazywa je mową „mocniejszą” nawet od widzenia Jezusa w chwale. Tak! Taką moc ma Pismo święte! Pamiętne są słowa z przypowieści o bogaczu i Łazarzu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą!”.

Psalm responsoryjny: Ps 97, 1-2. 5-6. 9

W Przemienieniu Chrystus ukazał uczniom swoją chwałę. Aspekt chwały w Starym Testamencie trafnie oddają tak zwane „Psalmy królewskie”, które wychwalają tryumf i panowanie Boga Wszechmogącego. Królowanie Boga jest wieczne, ale przejawi się ono w sposób szczególny podczas paruzji, czyli powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa, kiedy zostaną pokonani wszyscy wrogowie dzieci Bożych. Święty Paweł o tym dniu mówi: „Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć” (1Kor 15, 25-26). Bardzo dobrze rozumieli tę prawdę pierwsi chrześcijanie, którzy oczekiwali paruzji nie z lękiem, jak nasze współczesne pokolenie, ale z utęsknieniem. Dzięki dzisiejszemu psalmowi niech ich nasycony entuzjazmem nastrój udzieli się również i nam.

Ewangelia: Mk 9, 2-10

Jednym z trwałych owoców pontyfikatu Jana Pawła II są tak zwane „Tajemnice światła” Różańca świętego. Jedną z tajemnic jest „Przemienienie Pańskie”. W ten sposób wierni częściej mogą wracać do tego ważnego wydarzenia. W duchu wiary jesteśmy zaproszeni, aby razem z apostołami wejść na ową „górę wysoką”, by zobaczyć tam Jezusa w chwale wraz z towarzyszącymi mu Mojżeszem i Eliaszem i usłyszeć z obłoku głos Ojca: „To jest Mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!”. Kontemplując ten obraz, możemy poczuć atmosferę królestwa Bożego na ziemi, atmosferę Bożego świata. Atmosfera ta tak bardzo głęboko odpowiada ludzkiemu duchowi, że Piotr chciał zostać już tam na stałe. Powiedział: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Uczucie szczęścia, pokoju i miłości sprawiło, że zapomniał on zupełnie o sobie i o pozostałych dwóch apostołach. Nie będzie to długotrwałe uczucie. Nie ustrzeże ich ono od paraliżującego strachu w godzinę męki Pańskiej. Ale z drugiej strony, dzięki takim właśnie przeżyciom będą w stanie podjąć swoją misję po Jego zmartwychwstaniu.

Sobota, 07.08.2021 r.

Pierwsze czytanie: Pwt 6, 4-13

Dzisiejszy tekst z księgi Powtórzonego Prawa zawiera w sobie najważniejszą modlitwę Izraela – Szema, czyli „Słuchaj!”. Słuchaj, Izraelu, Pan jest Twoim Bogiem, Bogiem jedynym. W pobożności żydowskiej ta modlitwa zajmuje miejsce podobne do modlitwy „Ojcze nasz” w chrześcijaństwie. Żydzi odmawiają ją według zawartego w niej polecenia, „kładąc się spać i wstając ze snu”. Przy czym, modlą się nie tylko umysłem, ale również z pomocą zewnętrznych symboli, przywiązując niewielkie szkatułki z tekstem tej modlitwy na ręce i na głowie. Oddzielna szkatułka – mezuza – znajduje się na framudze drzwi wejściowych. Należy jej dotknąć, wychodząc z domu i wracając doń. Wszystkie te przedmioty jak gdyby nieustannie modlą się wraz z człowiekiem wierzącym, szepcząc mu: słuchaj Boga, kochaj Boga, czyń to z całego serca! Trochę szkoda, że ta modlitwa nie jest bardziej popularna wśród chrześcijan. My przecież też przez wiarę jesteśmy Izraelem i słowo Boże również do nas jest skierowane. Jakże ważne jest, abyśmy każdego dnia od rana otwierali swoje uszy na głos Boży, jak o tym mówi Psalm 95: „Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego, nie zatwardzajcie waszego serca!”.

Psalm responsoryjny: Ps 18, 2-3a.3b-4.47 i 51ab

W modlitwie psalmami warto niekiedy zwrócić uwagę na niewielką informację historyczną co do konkretnego tekstu. Możemy go znaleźć w Biblii. Nie pojawia się on w Brewiarzu, a tym mniej w tekście śpiewanym w liturgii. Dzisiejszy psalm zawiera następującą informację: „Sługi Bożego, Dawida, który wypowiedział do Pana słowa tej pieśni, gdy go Pan wybawił z mocy wszystkich jego nieprzyjaciół i z ręki Saula”. Ta informacja pozwala nam lepiej zrozumieć ducha psalmu – ten nieopisany entuzjazm modlącego się człowieka, tę miłość i oddanie. Nie każdy z nas jest w stanie tak żarliwie się modlić. Za mało mamy głębokich doświadczeń z Bogiem, za mało przeszliśmy życiowych perypetii, z których wyciągnął nas nasz Ojciec Wszechmogący, za bardzo liczymy na swoje siły. Niech wiara i żarliwość Dawida pomogą nas pogłębić relację z naszym Panem, Stwórcą i Zbawicielem!

Ewangelia: Mt 17, 14-20

Opowieść z dzisiejszej Ewangelii należy już do końcowego okresu misji Jezusa na ziemi. Od chwili powołania apostołów minęły już z pewnością dwa lata. Pan Jezus zdążył już wprowadzić ich w tajemnice królestwa, a nawet byli oni w stanie dokonywać cudów: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają” (Łk 10, 17). Okazało się jednak, że ich wiara ma swoje ograniczenia i trafili na przypadek, który pokazał ich słabość, co wywołuje w Jezusie reakcję gniewu: „O plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami?”. Te ostre słowa krytyki warto rozumieć w kontekście Psalmu 81: „Gdyby mój lud Mnie posłuchał, a Izrael kroczył moimi drogami: natychmiast zgniótłbym ich wrogów i obróciłbym rękę na ich przeciwników”. Słowa Jezusa nie są potępiające. Są raczej oburzeniem na to, że Jego łaska jest ignorowana, niewykorzystywana. Na to, że moglibyśmy dokonać o wiele więcej dobra, ale nie czynimy go, bo liczymy tylko na siebie i na własne siły. Nasza modlitwa nie jest poszukiwaniem Boga żywego, ale raczej spełnianiem obowiązku. I dlatego stajemy się jak mieszkańcy Nazaretu, gdzie Jezus „niewiele cudów mógł uczynić”. Może więc warto dziś poszukać łaski Bożej w jakiejś konkretnej sytuacji i pozwolić Panu Bogu działać?