XVI Niedziela Zwykła, 21.07.2024
Pierwsze czytanie: Jr 23, 1-6
Prorok Jeremiasz działał w kluczowym dla Izreala czasie zbliżającej się niewoli babilońskiej. Izrael jeszcze istnieje, ale jego klęska i rozproszenie są nieuniknione. Podstawową przyczyną upadku będzie nie tyle siła zewnętrznych wrogów, co wewnętrzna słabość. Naród przestał przestrzegać warunków Przymierza. Idolatria i obojętność na wymagania moralne były zjawiskiem powszechnym. Prorok słowa krytyki kieruje jednak przede wszystkim do pasterzy narodu. Elita religijna podtrzymywała w narodzie złudną wiarę, że można liczyć na Bożą pomoc i opiekę bez względu na to, jak się żyje. To właśnie z Księgi Jeremiasza pochodzi porównanie świątyni jerozolimskiej do jaskini zbójców (Jr 7, 10). Król, ze swojej strony, spalił w ogniu wszystkie proroctwa Jeremiasza, w których znajdowała się zarówno diagnoza choroby Izraela, jak i lekarstwo na nią (zob. Jr 36, 22-23).
Wykonywanie funkcji pasterskiej związane jest z wielką odpowiedzialnością. Również i w naszych czasach nie straciły na aktualności słowa Mistrza z Nazaretu: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12, 48). Módlmy się za liderów kościelnych i świeckich, aby nie poddawali się duchowi chwilowego koniunkturalizmu, ale stawali odważnie po stronie prostych, odwiecznych wartości!
Psalm responsoryjny: Ps 23, 1b-3a. 3b-4. 5. 6
Psalm „Pan jest moim Pasterzem” jest jedną z najbardziej ulubionych chrześcijańskich modlitw. Wprowadza on do serca atmosferę miłości i zaufania pomiędzy modlącym się a Bogiem. Kiedy zmęczeni codziennością, w której nie brakuje konfliktów i niepewności, bierzemy do ręki psałterz i znajdujemy tam słowa o Bogu, który pomaga nam przejść przez ciemną dolinę i zastawia dla nas stół na oczach naszych wrogów, to są one dla naszej duszy jak balsam.
Ważne jest jednak, żebyśmy rozumieli właściwy sens Bożych obietnic. Często bowiem w naszym pragnieniu otrzymania Bożej pomocy możemy zbytnio koncentrować się na dobrach doczesnych: zdrowiu, lepszym wynagrodzeniu czy rozwiązaniu konfliktów. A przecież podstawowym darem, jaki przygotował dla nas Bóg, jest Duch Święty, jak o tym mówi przypowieść o wytrwałej modlitwie (zob. Łk 11, 11).
Dlatego właśnie w obiecanej przez Boga w tym psalmie obfitości powinniśmy na pierwszym miejscu szukać dóbr duchowych: nawrócenia, bogactwa modlitewnego życia, czy też natchnień Ducha Świętego. I to właśnie, to duchowe bogactwo staje się następnie źródłem siły do podejmowania wyzwań codziennego życia i źródłem umiejętności w radzeniu sobie z nimi w duchu Ewangelii.
Drugie czytanie: Ef 2, 13-18
Pierwsze pokolenie chrześcijan, do którego św. Paweł zwraca się w swoim liście, zmuszone było zmierzyć się z trudnym problemem wewnętrznych podziałów. Kościół czasów apostolskich składał się z dwóch podstawowych grup: chrześcijan pochodzących z judaizmu i chrześcijan pochodzących z pogaństwa. Podział ten zaostrzył się szczególnie od chwili, gdy apostołowie pod natchnieniem Ducha Świętego zdali sobie sprawę, że aby być chrześcijaninem, wcale nie trzeba stać się najpierw wyznawcą judaizmu, przyjmując wszystkie obyczaje i przepisy religii Starego Testamentu, szczególnie te nie mające wartości moralnej, a jedynie rytualną. Pierwsi chrześcijanie stanęli przed nieprostym zadaniem uświadomienia sobie doniosłości owej zmiany, jaką przyniósł Pan Jezus i Jego ofiara na krzyżu, oraz przebudowania swojej świadomości według wskazań tej zmiany.
Chociaż ten piękny tekst z Listu do Efezjan odnosi się do pewnej konkretnej sytuacji z przeszłości, to przecież nie stracił on swojej aktualności. Zawsze, gdy spotykamy się z dzielącymi ludzi murami wrogości, powinniśmy pamiętać, że nie jesteśmy skazani na nienawiść, bo Chrystus w sobie zadał śmierć wrogości. Ten fakt otwiera przed nami perspektywy nawrócenia i miłości wzajemnej.
Ewangelia: Mk 6, 30-34
Ujmująca jest troska Pana Jezusa o swoich apostołów. Mówi do nich: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!”. To zdanie jest bardzo ważne również i w życiu współczesnych kapłanów. Nie chodzi tu jednak o zwyczajny wakacyjny wypoczynek, polegający niekiedy na odwiedzaniu ciekawych miejsc, czy spędzaniu czasu z przyjaciółmi. Pan Jezus wysyła apostołów „na miejsce pustynne”. Pustynia to miejsce, gdzie niejako zmuszeni jesteśmy przez warunki do oderwania się od codziennych obowiązków i trosk. To oderwanie umożliwia nam jednocześnie zwrócenie się w stronę naszego życia wewnętrznego: naszych odczuć, strachów, czy całego wewnętrznego świata myśli. Pustynia staje się w ten sposób przestrzenią właściwą do otwarcia się na transcendencję. I jest to potrzeba każdego głosiciela Chrystusa.
W ascetycznych warunkach pustyni wewnętrzne głosy wracają do swojego pierwotnego brzmienia. Bardziej oczywistym staje się, który z nich jest ważny, a który był tylko nakręconą przez świat kakofonią. Pustynia pozwala na powrót do wsłuchiwania się w ów szczególny i jedyny Głos – w słowo Boże. I to właśnie stanowi największą potrzebę każdego wierzącego, a szczególnie głosiciela Dobrej Nowiny. Doskonale to rozumiał św. Paweł. Wiedział on, że jest nie tylko głosicielem Chrystusa, ale przede wszystkim Jego uczniem. Dlatego właśnie zwierza się chrześcijanom z Koryntu następującymi słowami: „Bym przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był odrzucony” (1Kor 9, 27).
Poniedziałek, 22.07.2024 – święto św. Marii Magdaleny
Pierwsze czytanie: 2 Kor 5, 14-17
Maria Magdalena, którą wspominamy dzisiaj w liturgii, odegrała szczególną rolę w Ewangelii. Nie znamy dokładnie historii jej powołania. Wiemy z pewnością, że wraz z grupą kobiet towarzyszyła Jezusowi podobnie jak i apostołowie, i że Pan Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Cyfra siedem używana była na oznaczenie pełni. Mogłoby to oznaczać, że znajdowała się ona w opłakanym stanie duchowym. Dlatego utożsamiona została z kobietą grzeszną, która obmywała stopy Jezusa łzami i wycierała je własnymi włosami. Jej miłość do Jezusa zaprowadziła ją aż pod krzyż i sprawiła, że stała się świadkiem zmartwychwstania Pana. Obwieściła tę radosną nowinę zatrwożonej wspólnocie uczniów, przez co nazywana jest „Apostołką Apostołów”.
To wszystko dokonało się w życiu Marii Magdaleny dzięki temu, że doświadczyła ona w swoim życiu miłości Chrystusa. Do tego doświadczenia wzywa nas dzisiaj św. Paweł. Spotkanie z miłością Chrystusa jest w stanie przewartościować nasze życie, a przede wszystkim uwolnić je od egoistycznego zamknięcia się w sobie. Zbawienna miłość Mistrza, która zaprowadziła Go na krzyż, wzywa nas, abyśmy na nią odpowiedzieli darem z siebie. Abyśmy już więcej nie żyli dla siebie, ale umieli otworzyć się na wezwanie Chrystusa.
Psalm responsoryjny: Ps 63, 2. 3-4. 5-6. 8-9
Dzisiejszy psalm zawiera w nagłówku informację, że został napisany przez króla Dawida, kiedy uciekł on na pustynię, prześladowany przez króla Saula. To tam właśnie król-pieśniarz przeżywa swoją tęsknotę za Bogiem. Jego słowa odzwierciedlają również duchową sytuację św. Marii Magdaleny, kiedy przyszła ona do grobu Jezusa, ale nie znalazła ciała Mistrza. „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono” – mówi rozżalona Magdalena do Jezusa, którego wzięła za ogrodnika.
Psalm w dalszych zwrotkach nabiera tonów optymistycznych. Psalmista znalazł Boga, syci się Jego łaską, odpoczywa w cieniu skrzydeł Bożej Opatrzności. Taka jest dynamika poszukiwania Boga. Leopold Staff powiedział w jednym ze swoich wierszy: „Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie”. Bo istotnie błogosławiony jest czas, kiedy uświadamiamy sobie naszą potrzebę transcendencji i głębię ludzkiego ducha, który jest zdolny wejść w dialog z Bogiem. W tym kontekście sekularyzacja, odrzucenie wiary w Boga jest jakimś ogromnym zubożeniem ludzkiej egzystencji.
Ewangelia: J 20, 1. 11-18
Jedną z charakterystycznych cech objawień Jezusa Zmartwychwstałego jest trudność w Jego rozpoznaniu. Nie tylko Maria Magdalena nie dostrzega w napotkanym ogrodniku Jezusa. Podobnie dzieje się z uczniami zdążającymi do Emaus, czy z apostołami łowiącymi ryby w jeziorze Genezaret. W każdej z tych sytuacji moment rozpoznania Mistrza jest szczególny.
W dzisiejszej Ewangelii Maria Magdalena po rozmowie z aniołami, którzy byli we wnętrzu groty służącej za grób Jezusa, odwraca się i widzi Mistrza, ale Go nie rozpoznaje. Cud rozpoznania dokonuje się dopiero wtedy, kiedy Jezus woła ją po imieniu: „Mario!”. Ta scena przypomina przypowieść o dobrym pasterzu, gdzie Jezus mówi o swojej relacji z wierzącymi w Niego: „Moje owce słuchają mojego głosu. Wołam je po imieniu, a one idą za mną”. Reakcja Marii Magdaleny jest zaskakująca. Ewangelia mówi: „A ona, obróciwszy się, powiedziała”. Maria już raz się obróciła, odwracając się od grobu. W tym drugim odwróceniu się można więc dostrzec jakąś wewnętrzną zmianę – do świadomości Marii doszło, że cały czas rozmawiała z Jezusem. Odpowiada, nazywając Jezusa imieniem, które ma dla niej najgłębszy sens: „Mój Nauczycielu”.
Przed nami również stoi zadanie rozpoznania Zmartwychwstałego Pana: na modlitwie, w Eucharystii, w drugim człowieku, czy w wydarzeniach naszego życia. Nie zapominajmy, że i nas dobry Pasterz woła po imieniu. Wyczulmy ucho na to wołanie.
Wtorek, 23.07.2024 – święto św. Brygidy, zakonnicy, patronki Europy
Pierwsze czytanie: Ga 2, 19-20
Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa stanowią centrum wiary chrześcijańskiej. Potrzebne było jednak, aby te wydarzenia zostały odpowiednio zrozumiane i wyjaśnione. Czyni to św. Paweł w Liście do Galatów. Miłość Chrystusa wymaga odpowiedzi. Dlatego właśnie Apostoł Narodów odpowiada na tę miłość ofiarą ze swojego życia, co wyraża słowami: „Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. (…) już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”.
Ten sam proces duchowej przemiany dokonał się również w życiu św. Brygidy Szwedzkiej. Ta średniowieczna święta pochodziła z głęboko wierzącej rodziny. Już jako dziecko miała wizje Jezusa ukrzyżowanego i jedną z cech jej duchowości będzie dążenie do upodobnienia się do Mistrza w tym właśnie, najtrudniejszym aspekcie niesienia krzyża. Czyniła to początkowo w życiu rodzinnym. Była matką ośmiorga dzieci. Kiedy dzieci dorosły, podczas pielgrzymki do Santiago de Compostela razem z mężem podjęli decyzję o podjęciu życia zakonnego.
Pan Bóg obdarzył Brygidę szczególnym duchem proroctwa. Owocem tego daru są jej listy do wielkich tego świata oraz do papieża. Święta Brygida jest patronką Europy. Módlmy się, aby i w naszych czasach Pan Bóg posyłał naszemu kontynentowi proroków takich jak ona.
Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3. 4-5. 6-7. 8-9. 10-11
Za każdym psalmem stoi jakiś konkretny człowiek wraz ze swoją wiarą i przeżyciami. Autor dzisiejszego psalmu był z pewnością człowiekiem o szczególnej duchowej wrażliwości. W swojej modlitwie dzieli się on z nami swoim religijnym doświadczeniem. Opowiada o wspaniałych rzeczach, jakich Pan Bóg dokonał w jego życiu i zachęca nas, abyśmy razem z nim kosztowali, jak dobry jest Pan, i rozpromienili się radością.
Święty papież, Paweł VI, powiedział kiedyś, że „człowiek naszych czasów chętniej słucha świadków aniżeli nauczycieli; a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami”. Zaczerpnijmy zatem z doświadczenia wiary autora dzisiejszego psalmu, abyśmy mogli stać się radosnymi i hojnymi świadkami wiary dla dzisiejszego świata.
Ewangelia: J 15, 1-8
Przypowieść o krzewie winnym w krótkich słowach mówi nam o sprawach podstawowych w naszej relacji z Trójjedynym Bogiem. Jezus wzywa nas do wielkiej wewnętrznej jedności z Nim, używając w tym celu obrazu krzewu winnego i gałęzi. Podkreśla przy tym, że celem tego zjednoczenia jest przynoszenie owoców. Co ciekawe, gałęzie krzewu winnego nadają się tylko do tego celu. Nie mają one w sobie ani gibkości wikliny, żeby wyplatać z nich przedmioty użytkowe i pamiątki. Nie mają też wartości jako opał. Jeżeli nie przyniosły owoców, do niczego już się nie nadawały.
Ta szczególna sytuacja może nas zaskoczyć swoim radykalizmem. Przecież nawet nie będąc wzorowymi katolikami, ciągle uważamy się za ludzi, którzy czują sens życia i są zdolni do czynienia bezinteresownego dobra. Pan Jezus wypowiada jednak te słowa nie w kontekście zwyczajnego życia ludzkiego, ale w kontekście życia chrześcijańskiego, a szczególnie powołania apostolskiego. Cud życia nadprzyrodzonego nie jest kwestią, która znajduje się w rękach człowieka wierzącego. My otwieramy nasze serce, Bóg obdarza nas łaską. Podobnie ma się rzecz z posługiwaniem. Prawdziwe cuda życia apostolskiego dokonują się pod wypływem działania Bożej łaski. W wielu miejscach możemy znaleźć to pragnienie Boga, aby życie, które nam stara się przekazać, i łaska, którą nas obdarza, nie pozostały próżne. Niech słowa św. Pawła pomogą nam wejść w tę piękną Bożą dynamikę: „Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili” (Ef 2, 10).
Środa 24.07.2024
Pierwsze czytanie: Jr 1, 1. 4-10
Księga Jeremiasza, która będzie czytana w liturgii w najbliższych dniach, zaczyna się od sceny powołania proroka. W dalszej części księgi możemy dowiedzieć się wiele więcej o życiu i misji tego szczególnego sługi Bożego. Warto więc może poświęcić trochę czasu na dokładniejsze jej przestudiowane, szczególnie dlatego, że zawiera ona wiele szczegółów o biografii tego unikalnego sługi Bożego.
Jeremiasz swoją posługę rozpoczął już w młodości. Miał przy tym bardzo realistyczną wizję trudności, z jakimi może się zetknąć przy jej realizacji. Ten z pozoru mało znaczący fakt świadczy o tym, że Pan Bóg wybrał do realizacji misji właściwego człowieka, pomimo wątpliwości, jakie on może mieć. Zadaniem proroka jest przekazanie przesłania, które otrzymał on od Boga. Trudności, jakie on napotka, to już nie do końca jego sprawa. W tym, co ciężkie i przykre, Bóg obiecuje mu swoją pomoc: „jestem z tobą, by cię chronić”.
Jednakże misja proroka to nie tylko obnażanie grzechu i przepowiadanie kar Bożych. Jego zadaniem jest również głoszenie rzeczy nowych, które powstaną we współpracy z Bożą łaską. I tak, obok słów walki: „byś wyrywał i obalał”, pojawiają się słowa nadziei: „byś niszczył i burzył, byś budował i sadził”.
Psalm responsoryjny: Ps 71, 1-2. 3-4a. 5-6b. 15ab i 17
Słowa dzisiejszego psalmu są odpowiedzią na pierwsze czytanie, w którym młody Jeremiasz słyszy Boże powołanie i od razu rozumie, że podjęcie się wyznaczonej mu misji nie będzie przysłowiową „ścieżką usłaną różami”. A jeżeli nawet różami, to bardziej kolcami niż płatkami tego pięknego kwiatu. Jeremiasz przeżywał ciężkie chwile i był niejednokrotnie na granicy męczeństwa. Ale to on właśnie zostawił nam świadectwo, że w trudnych chwilach Bóg nie porzuca swojego ludu, dając mu proroka i swoje słowo. A nawet jeśli lud zmuszony był przejść przez gehennę wygania, to przecież nadzieja nigdy w nim nie zgasła.
W takim właśnie duchu warto przeczytać dzisiejszy psalm. Boża opieka, o którą błaga plamista, nie odnosi się jednak jedynie do konkretnej chwili, w której przyszło mu żyć, i do problemów, które przed nim stanęły. Nie zawsze udaje nam się uniknąć cierpienia i trosk. Ale przecież Boża pomoc, to nie tylko swego rodzaju „służba ratownicza”, która pojawia się, gdy tylko tracimy życiowy komfort. Obowiązkiem chrześcijanina jest niesienie codziennego krzyża, a Pan Bóg na niełatwe chwile daje nam światło i niezbędne siły. Nigdy nie upadajmy na duchu, nawet kiedy ogarniają nas ciemności. Przecież nad chmurami zawsze świeci słońce, tak jak chrześcijanina ożywia perspektywa spotkania z Bogiem!
Ewangelia: Mt 13, 1-9
Przypowieść o siewcy mówi o losie słowa Bożego w ludzkim sercu i jako taka powinna być przedmiotem częstej refleksji ze strony ludzi wierzących. Jest to przede wszystkim wyrazem troski każdego ucznia i uczennicy Chrystusa o stan własnej wiary. My nie możemy ożywić ziarna. Ono ma życie samo w sobie. Ale mamy decydujący wpływ na to, czy to ziarno przyjmiemy i jakie warunki wzrostu mu zapewnimy.
Żyjemy w epoce digitalnej. Ludzie codziennie i godzinami skoncentrowani są na ekranach komputerów czy telefonów. Przez cały ten czas przyjmują w sercu jakiś zasiew. Czy zawsze jest on dobry? Czy przypadkiem nie jest to zasiew konkurencyjny ze słowem Bożym? Często przecież słyszy się: Kościół już mnie nie interesuje! Kiedy zatraciło się to zainteresowanie? W wielu wypadkach winę zrzuca się na skandale w życiu Kościoła. Ale czy one tłumaczą brak własnego zainteresowania? Czy fakt, że ktoś zgrzeszył, ma innego człowieka logicznie doprowadzić do rezygnacji z Chrystusa, Jego słowa i sakramentów świętych?
Czwartek, 25.07.2024 – święto św. Jakuba Apostoła
Pierwsze czytanie: 2 Kor 4, 7-15
Święty Paweł w dzisiejszym czytaniu zwierza się Koryntianom z trudów życia apostolskiego. W istocie jego posługa naznaczona była cierpieniem i prześladowaniami.
Podobną drogę przeszedł również i patron dzisiejszego dnia – św. Jakub Starszy. Początkowo nie wiedział, czym jest naśladowanie Chrystusa. Razem z bratem poprosili o możliwość zasiadania na tronach obok Jezusa. Tajemnicze słowa Mistrza: „Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie” (Mk 10, 39) zaczęły być dla Jakuba zrozumiałe dopiero wtedy, kiedy Jezus umierał na Golgocie.
Mało wiemy o życiu Jakuba. Według tradycji głosił Ewangelię w Hiszpanii. W Santiago de Compostela znajduje się jego sanktuarium – jedno z popularniejszych w historii. Jakub został ścięty ok. roku 44. Herod chciał przypodobać się Żydom, którzy mieli podobno mieć pretensje do apostoła za to, że głosił Ewangelię poganom. W ostatnich dziesięcioleciach sanktuarium w Santiago ożyło. I co bardzo znaczące, udają się do niego często ludzie niezwiązani z wiarą, traktując pielgrzymkę jako duchowe przeżycie. Oby Apostoł doprowadzał ich do pełni wiary w Chrystusie!
Psalm responsoryjny: Ps 126, 1b-2b. 2c-3. 4-5. 6
Nie wiemy dokładnie, jaki moment historyczny wspomina dzisiejszy psalm. „Gdy Pan odmienił los Syjonu, wydawało nam się, że śnimy” – te słowa świadczą o tym, że Jerozolima przeszła przez jakiś bardzo trudny moment, ale jej los został odmieniony i teraz cieszy się nieoczekiwanym wybawieniem. W rzeczy samej, należy celebrować takie momenty, oddając chwałę Bogu!
Chodzi jednak tylko o wspomnienie, bo oto lud znowu potrzebuje Bożej interwencji: „Odmień znowu nasz los, o Panie!”. Można powiedzieć, że ten lud jest mądry. Opierając się na swoim doświadczeniu wybawienia, potrafi wykazać się wytrwałością w chwilach prześladowania. Pomaga mu w tym również doświadczenie codziennego życia i pracy. Przecież po uciążliwych pracach polnych przychodzą radosne żniwa, a po nocy przychodzi dzień. Starajmy się czerpać z tych przykładów wielkiej mądrości i głębi ducha!
Ewangelia: Mt 20, 20-28
Niekiedy może nam się wydawać, że uczniowie Jezusa powinni stać się apostołami w pełnym tego słowa znaczeniu już w momencie ich powołania. Okazuje się jednak, że przeszli oni u boku Mistrza przez dosyć długi okres formacji, podczas której byli zmuszeni zmierzyć się ze swoimi rzeczywistymi niedostatkami. Zdarzało im się często nie rozumieć słów Jezusa, czy myśleć jedynie o swojej korzyści. Nie inaczej ma się sprawa i w dzisiejszej Ewangelii. Do realizacji ambicji rodzinnych włączyła się matka synów Zebedeusza – Jakuba i Jana. Chciała ona zarezerwować dla swoich synów najbardziej prestiżowe miejsca. Jej tor myśli był bardzo logiczny. Jezus głosił, że przybliżyło się królowanie Boga, i potwierdził to dokonanymi przez siebie cudami. A zatem, kiedy w końcu ono nadejdzie, to nie wolno wypuścić z rąk szansy na profity o charakterze ambicjonalnym i materialnym.
Te niedoskonałości apostołów niejednokrotnie doprowadzały Jezusa do smutnych konstatacji. „O plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze będę u was i będę was znosił?” (Łk 9, 41) – mówi On do uczniów, kiedy nie są w stanie wypędzić złego ducha.
A przecież przyszedł czas, kiedy apostołowie, oraz oczywiście patron dzisiejszego dnia – św. Jakub, zrozumieli sens naśladowania Mistrza i poszli za Nim drogą krzyża i męczeństwa. Wypili kielich, który On wypił, i zostali zanurzeni w ten sam chrzest co On.
Dziękujmy Panu Bogu za miłosierdzie względem nas, ale też nie traćmy za dużo czasu na nawrócenie i właściwe zrozumienie Ewangelii w naszym życiu!
Piątek, 26.07.2024 – wspomnienie świętych Joachima i Anny, rodziców NMP
Pierwsze czytanie: Jr 3, 14-17
Naród izraelski przeszedł przez różne burze dziejowe. Doświadczył zarówno wielkości, na przykład za czasów Dawida i Salomona, jak i upadku, i poniżenia za czasów niewoli babilońskiej, czy panowania rzymskiego. W dzisiejszym czytaniu Pan Bóg ustami Jeremiasza zapowiada ponowne zebranie narodu w czasach mesjańskich.
Jedną z charakterystycznych cech tych czasów będzie tak wielka bliskość Boga, że przestaną mieć znaczenie nawet najważniejsze znaki Jego obecności wśród ludu, jak na przykład Arka Przymierza. „Nikt już nie będzie o niej myślał ani jej wspominał, ani odczuwał jej braku, ani też nie uczyni nowej”. Stanie się tak dlatego, o czym sam prorok mówi w innej części księgi, że: „Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu” (Jr 31, 33). Natomiast księga Apokalipsy powie: „A świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek” (Ap 21, 22).
Według obietnic Starego Testamentu taka powinna być rzeczywistość czasów mesjańskich. Stanie się to dopiero po powtórnym przyjściu Chrystusa, ale już teraz naszym obowiązkiem jest dążenie do tej ogromnej bliskości Boga, by pośrednictwo rzeczy materialnych przestało mieć znaczenie.
Psalm responsoryjny: Jr 31, 10. 11-12b. 13
Prorok Jeremiasz, świadek tragedii upadku Jerozolimy i wygnania narodu wybranego ze swojej ziemi, w poetycznym proroctwie wyśpiewuje radość uwolnienia Izraelitów i ich powrotu do domu. Z pewnością sam nie dożył tego wielkiego dnia. W chwili upadku Jerozolimy był już człowiekiem w podeszłym wieku, ale jego słowa są pełne niezłomnej nadziei. Osobliwością jego proroctw jest to, że kiedy mówi on o swoich czasach, to najczęściej proroctwa są trudne i zapowiadają kary i klęski, kiedy jednak zaczyna mówić o przyszłości, to jego proroctwa napełniają się niepohamowaną radością i nadzieją.
Nam również przychodzi zderzyć się często z sytuacjami trudnymi, zarówno w naszym życiu osobistym, jak i w pracy, czy w ogóle we współczesnym, raczej wrogim wierze świecie. Zaczerpnijmy zatem z doświadczenia Jeremiasza, abyśmy nigdy nie upadali na duchu, bo losy tego świata są w rękach naszego Stwórcy i Pana.
Ewangelia: Mt 13, 18-23
Niekiedy przypowieści przedstawiane są jako proste historyjki, które Jezus opowiadał po to, żeby ludzie łatwiej Go rozumieli. Okazuje się jednak, że często nie były one łatwe do zrozumienia i Jezus zmuszony był je wyjaśniać. Przed nami też stoi zadanie dobrego zrozumienia zawartego w przypowieściach słowa Bożego i wprowadzenia go w życie.
Ciągle na nowo możemy przeprowadzać rachunek sumienia co do tego, jaki los spotyka słowo Boże w naszym sercu. W dzisiejszym komentarzu zwrócimy uwagę na trzecią sytuację, opisaną przez Jezusa: „Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne”.
Z tą sytuacją może się identyfikować bardzo wielu ludzi wierzących, którzy regularnie chodzą do kościoła i pragną żyć w zgodzie z Ewangelią, jak również wielu kapłanów i wiele osób należących do życia konsekrowanego. W przypadku ludzi starających się żyć Ewangelią, porażka wzrostu słowa może dokonać się na bardzo zaawansowanym etapie, kiedy jest ono już wyrośnięte, ale jeszcze nie wydało owocu. Na przeszkodzie w tym przypadku nie stają zjawiska niszczące słowo, ale zagłuszające je. Warto jednak zwrócić uwagę, że „troski doczesne”, a nawet „ułuda bogactwa” nie są czymś nagannym. Trudno przecież wyobrazić sobie, że ludzie nie będą starali się zapewnić zabezpieczenia materialnego swoim dzieciom, czy też że proboszcz nie powinien starać się o właściwe utrzymanie powierzonej mu parafii. A przecież te właśnie usprawiedliwione pragnienia stają się naganne, kiedy zaczynają być konkurencyjne w stosunku do wprowadzenia słowa Bożego w życie. Oby Pan Bóg pomógł nam zwrócić uwagę na ten aspekt naszego życia duchowego.
Sobota, 27.07.2024
Pierwsze czytanie: Jr 7, 1-11
Gdy Pan Bóg powoływał Jeremiasza, to powiedział mu, że czyni to, by wyrywał i obalał, niszczył i burzył, by budował i sadził”. Nie chodzi oczywiście o niszczenie czy budowanie struktur materialnych, ale o efekty, jakie wywoła głoszone przez niego słowo. Dziś czytamy o tym, jak prorok stanął w progu świątyni, żeby wygłosić mowę oskarżającą naród o dwulicowe podejście do swojej wiary. Z jednej strony pragną oni Bożego wsparcia i opieki. Z drugiej strony jednak nie wypełniają zobowiązań wypływających z przymierza z Bogiem. Słowa Jeremiasza burzą ten fałszywy obraz.
O dziwo, zamiast przyjąć te słowa z wdzięcznością, naród izraelski, a szczególnie jego liderzy rozpoczną walkę przeciwko Jeremiaszowi. Taki jednak jest los proroka. Również i w przypadku Pana Jezusa przyczyną Jego śmierci będzie prorocka postawa względem władz i faryzeuszów.
Człowiek grzeszny boi się krytyki i agresywnie broni się przed prawdą. To właśnie ta niechęć do nawrócenia staje się przyczyną jego zguby. A przecież Pan Jezus powiedział: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Prawdziwy postęp duchowy nie jest możliwy bez tego stanięcia w prawdzie przed Bogiem i przed samym sobą.
Psalm responsoryjny: Ps 84, 3-4. 5-6a i 8a. 11
Dzisiejszy psalm bardzo pięknie i głęboko wyraża tęsknotę modlącego się za Bogiem. Ważne jest, aby życie duchowe rozwijało się właśnie w takim kluczu, czyli w kluczu doświadczenia świata duchowego i umiłowania go. Tylko w ten sposób będziemy w stanie nadać każdej rzeczy jej prawdziwą wartość i nie popadniemy w zależność od świata materialnego. Na drugim biegunie znajduje się doświadczenie życia duchowego jako swego rodzaju spełnienie obowiązku. Wtedy wypełnianie przykazań staje się ciężkie. Z jednej strony deklarujemy się jako osoby wierzące i wypełniamy swoje obowiązki religijne, ale przychodzi to z trudem, jak każda rzecz, która jest narzucona, ale nieprzyjęta pozytywnie w głębi serca jako dobra. Obowiązek służby Bożej staje w szranki z fascynacją dobrami tego świata: walką o dostatek, awans czy wrażenia afektywne. Takimi rozterkami nie dręczył się autor dzisiejszego psalmu. Dla niego wybór był prosty. Wolał skromne dobra duchowe niż przepych życia materialnego, co wyraził mocnymi słowami: „Wolę stać w progu domu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników”.
Ewangelia: Mt 13, 24-30
Najbardziej bolesną rzeczywistością, z jaką musimy zmierzyć się w życiu, jest istnienie zła na świecie, wokół nas i w nas samych. Ludzki duch, stworzony do miłości, buntuje się przeciwko temu zjawisku. Jesteśmy jak owi ludzie z przypowieści, którzy pytają: „Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli?”. Zło nie jest zresztą jedynie swego rodzaju defektem ludzkiego ducha, skłaniającym go do krzywdzących innych ludzi egoistycznych działań. Święty Paweł mówi, że istnieje zło aktywne i świadome: „Albowiem już działa tajemnica bezbożności (mysterium iniquitatis).
Niekiedy zastanawia nas cierpliwość Boga w odniesieniu do rzeczywistości zła. Chcielibyśmy, żeby w końcu zakrólował Chrystus, i żeby Bóg, który jest miłością, zupełnie zdominował rzeczywistość, stając się wszystkim we wszystkich. W dzisiejszej przypowieści znajdujemy jednak nie do końca dla nas zrozumiałą Bożą pedagogikę. Pozwala On na koegzystencję dobra i zła w imię … ochrony dobra. Nie podejmuje przedwczesnych kroków, dopóki każda roślina nie wyda owoców. Dopiero wtedy wszystko stanie się jasne.
Ta pedagogika ma podwójne znaczenie. Z jednej strony daje ludziom niedoskonałym i złym czas na nawrócenie. Ale z drugiej strony jest jak gdyby ostrzeżeniem dla ludzi uważających się za dobrych, żeby przyjrzeli się sobie, czy rzeczywiście są tak dobrzy, jak to deklarują, i czy rzeczywiście przynoszą dobry plon.