Komentarze do czytań – XVI TYDZIEŃ ZWYKŁY | od 17 do 23 lipca 2022 r. – s. Karmela Katarzyna Sługocka OP

 

XVI Niedziela Zwykła, 17.07.2022 r.

Pierwsze czytanie: Rdz 18, 1-10a

Opowiedziana w tym fragmencie historia jest niezwykłą lekcją tego, jak człowiek może przyjąć Boga, który przychodzi do nas, jak bardzo pomaga w tym intuicja i właściwe rozpoznanie tego, co w danej sytuacji należy uczynić. Na dzisiejsze Słowo możemy popatrzeć w dwóch perspektywach: Boga i człowieka. Zwróćmy uwagę, że to Bóg wybiera czas przychodzenia. Przychodząc do Abrahama, wybrał najgorętszą porę dnia – tak tłumaczy tekst Biblia Tysiąclecia. Biblia Paulistów tłumaczy jako najcieplejszą porę dnia, co bardzo zmienia przesłanie tekstu. Rozważmy dzisiaj termin najgorętszej pory dnia. Jeśli popatrzymy na tekst z tej perspektywy, to odczytamy w nim czas bardzo niekorzystny dla ludzkiej kondycji, ponieważ upał często działa na nas osłabiająco, demotywująco. Ale widzimy, że o takiej porze Bóg przyszedł do Abrahama – w najbardziej „niedogodnej”. Jednak Abrahamowi to nie przeszkadzało i nie powstrzymało go od gościnności. Gdy tylko ujrzał wędrowców, wybiegł im naprzeciw. Widzimy tu dynamikę działania Abrahama, który nie zważał na własną niedogodność, ale myślał o trudnej sytuacji, w jakiej byli wędrowcy. Abraham w upale był przy swoich namiotach, miał schronienie w przeciwieństwie do będących w drodze, którzy byli narażeni na wielogodzinny upał. Zatem, wybiegł im naprzeciw i zadbał o ich komfort. Polecił Sarze, by upiekła podpłomyki z najczystszej mąki, wybrał najlepsze cielę i ugościł podróżnych. Nie wiedział, że czyni to dla Boga. Ale nawet gdyby wiedział, Kim JEST podróżny i tak podałby to samo: podpłomyki z najlepszej mąki i najtłustsze cielę. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny aspekt, jaki został nam ukazany w tym wydarzeniu, a jest nim współpraca żony i męża. To dzięki ich zgodnej współpracy Bóg został ugoszczony tym, co mieli najlepszego. I może to właśnie o to dzisiaj chodzi, by mąż i żona współpracowali ze sobą. By byli otwarci na prośby kierowane wzajemnie do siebie. Popatrzmy na posłuszeństwo Sary wobec męża. Nie wynikało ono tylko z tradycji kulturowej, to był wybór Sary. Kobiety czasu biblijnego nie były spolegliwe wobec narzuconego im wymogu posłuszeństwa, one były intuicyjnie współpracujące, wyczulone na to, że jakaś czynność ma wartość samą w sobie, a nie tylko dlatego, że zostało wydane polecenie męża. Taka intuicja w sprawie działań dobrych i szlachetnych jest bardzo ważna, i właśnie o tej intuicji Abrahama i Sary jest dzisiaj mowa. Abraham intuicyjnie (w znaczeniu słusznie, bo tak należy), zareagował na wędrowców. Nie znał ich, ale wiedział, że trzeba się o nich zatroszczyć w najgorętszej porze dnia, by przynieść im ulgę i zapewnić odpoczynek. Podobnie Sara, intuicyjnie wykonała prośbę męża: poprosił o upieczenie podpłomyków, więc upiekła. Małżeńska zgoda i współpraca zawsze przynosi dobro. W Biblii oboje zostali nagrodzeni przez Boga bliskim wypełnieniem zapowiedzi obiecanego potomstwa. Spróbujmy uruchomić naszą intuicję, by dzisiaj wybierała czyny dobre, szlachetne i pożyteczne dla drugich, zwłaszcza, gdy trzeba będzie je wykonać w naszej najgorętszej porze dnia.

 

Psalm responsoryjny: Ps 15, 1b-2. 3 i 4b. 4c-5

Psalm 15 koresponduje z pierwszym czytaniem z Księgi Rodzaju. W czytaniu widzieliśmy Boga, który przyszedł do konkretnych ludzi, do Abrahama i Sary. Przyszedł do nich z wiadomością, że ich problem zostanie rozwiązany. W nawiązaniu do odwiedzin widzimy w psalmie inną perspektywę. Teraz Słowo pokazuje nam, że Bóg chce naszej rewizyty, że człowiek też ma przyjść do Pana, wyruszyć w Jego kierunku. Autor psalmu, Dawid, mówi o namiocie Pana, o mieszkaniu i o tym, że to miejsce nie powinno być puste i tu chodzi konkretnie o nas. To ciebie i mnie nie powinno tam zabraknąć. Tekst mobilizuje nas do odwiedzin w namiocie Pana czy też na Jego świętej górze. Warto zwrócić uwagę na to, że te dwa miejsca nie są tożsame: Namiot Pana powstał na pustyni, ale to nie jest jedyne mieszkanie, w którym Bóg przebywa. Tekst psalmu mówi jeszcze o zamieszkaniu na górze Pana. Zadajmy sobie pytanie nie tylko o to, kto tam zamieszka, bo wiemy, że to chodzi o nas, to my mamy tam zamieszkać, ale bardziej aktualne dla nas jest pytanie o to, JAK tam zamieszkać? Jak znaleźć drogę do namiotu Pana albo na Jego górę? Według psalmisty to JAK znajduje się we właściwym postępowaniu, które wytrwale (w Biblii Paulistów jest „niezłomnie”) szlifujemy i czynimy to poprzez bardzo konkretne postawy, którymi według Psalmu 15 jest sprawiedliwość, prawda, miłość i poświęcenie.

 

Drugie czytanie: Kol 1, 24-28

Otrzymujemy w tym Słowie bardzo trudny tekst, ale niezwykle aktualny: Paweł pisze, że on raduje się, cierpiąc za Kościół. Przyjęcie cierpienia jest trudne, ale nie jest niemożliwe. Widzimy, że Paweł cierpi za Kościół, który nazywa Ciałem Chrystusa. Rola, jaką Paweł widzi dla siebie w Kościele, jest rolą sługi i Paweł konsekwentnie przyjmuje tę rolę i służy Kościołowi. My też możemy przyjąć taką postawę, w której nasze życie oddamy na służbę Kościołowi, który jest Ciałem Chrystusa, tym samym, które przyjmujemy podczas Komunii. Ciało Chrystusa jest jedno, jest nim Kościół i to Ciało jest w Kościele. W dzisiejszym fragmencie Paweł wskazuje na mandat nauczycielski Kościoła, który daje Kościołowi Chrystus. Z tych słów wynika, że Kościół ma prawo pouczać każdego człowieka, zachęcać do podejmowania przemiany i że to Kościół przedstawia nas, ludzi, Chrystusowi, zanosi nas do Niego. To rodzi w nas wdzięczność, że w Kościele jest dla nas wyjątkowe miejsce i wyjątkowe zadanie.

 

Ewangelia: Łk 10, 38-42

Mamy pewien dysonans w tekstach liturgicznych na dzisiejszy dzień. Polega on na rozbieżności w postawach bohaterów. Chodzi o Abrahama i Sarę oraz o Martę i Marię. Liturgię Słowa zaczęliśmy od zgodnego małżeństwa Abrahama i Sary, a w Ewangelii mamy napięcie między siostrami. W centrum tego napięcia jest przyjście Jezusa do domu Marty i czas spędzony razem z Nim, w Jego bliskości. Widzimy dwie siostry, z których jedna zabiegała o usługiwanie Jezusowi, druga zasiadła u stóp Pana i wsłuchiwała się w Jego słowo. Jest o co się „kłócić”, gdy chodzi o bliskość z Jezusem. Jednak z narracji wynika, że Marcie nie chodziło o bliskość Pana i o czas z Nim spędzony. Ona nie skarży się na to, że przez siostrę nie może pobyć z Jezusem tyle czasu i tak blisko. Tematem skargi jest coś zupełnie innego. Jest nim brak akceptacji w zachowaniu Marii, chęć wymuszenia przez nią zmiany u Marii, a do tego dochodzi jeszcze frustracja Marty z powodu tego, że jej zdaniem, Jezusa nic nie obchodzi to, że została sama przy usługiwaniu. Można zastanowić się nad tym, czy przypadkiem przez skargę Marty nie przebija jej ego. Z jej perspektywy wygląda to tak, że została sama przy pracy i do tego doszło jeszcze to, że Jezus jest obojętny wobec tego, co się z nią dzieje. Odpowiedź Jezusa daje Marcie do zrozumienia, że nikt nie jest winny sytuacji, w jakiej ona się znalazła, zatem nikt, poza nią samą nie rozwiąże jej problemu. Problem polega na tym, że to nie Maria powinna się zmienić, ale Marta. Jeśli popatrzymy na tę Ewangelię w takiej perspektywie, to możemy nadać jej tytuł: Bezzasadność skargi Marty. Jeśli chcemy, by ta Ewangelia przemieniła nasze życie, to możemy pójść o krok dalej i zmienić tytuł, w którym będzie nasze imię: Bezzasadne (moje) skargi. Pojawia się wówczas szansa nas to, że w ten sposób uwolnimy wiele osób, które oskarżamy przed Jezusem.

 

Poniedziałek, 18.07.2022 r.

Pierwsze czytanie: Mi 6, 1-4. 6-8

W Liturgii Słowa rozpoczęliśmy tydzień od tematu skargi, którym wczoraj była skarga Marty na Marię. Dzisiejsze Słowo to również skarga, tym razem Pan skarży się na swój lud. Nie tylko skarży, ale prowadzi z nim spór i jest to dosyć ostra faza konfliktu. O ile spór Marty z Marią i Jezusem był bezzasadny (Marta niesłusznie wnosiła swoje skargi), o tyle skarga Pana na własny lud jest absolutnie słuszna i dotyczy braku wdzięczności. Wdzięczność jest tematem przewodnim dzisiejszego czytania. Bóg prosi nas, ludzi, o to, byśmy byli wdzięczni, byśmy dziękowali. W tekście Micheasza wdzięczność rozpoczyna się od tego, że Bóg przypomniał ludowi, co dla nich uczynił, a jako przykład wymienia się wyprowadzenie z niewoli egipskiej. Wygląda na to, że to tylko jedno zdanie, jedna czynność, ale w tej jednej czynności Boga zawiera się wiele wątków. Najpierw ocalenie Izraelitów od śmierci w noc paschalną, przejście przez Morze Czerwone, opiekowanie się Izraelem podczas czterdziestoletniej wędrówki przez pustynię, wskazywanie mu drogi, codzienny pokarm, zawarcie Przymierza, ocalenie od skutków śmiertelnego ukąszenia przez jadowite węże, wyprowadzenie wody ze skały, wejście do Ziemi Obiecanej, pomoc w walkach z wrogami. Ta lista jest długa i chodzi też o to, by nasza osobista lista wdzięczności była równie długa wobec naszych bliskich czy osób, z którymi tworzymy wspólnotę. Dobrze by było, gdyby taką listę wdzięczności napisała żona dla męża, a mąż dla żony, dzieci dla rodziców, a rodzice dla dzieci, teściów, synowych i zięciów. Wspólnoty zakonne czy kapłańskie dla swoich współsióstr i współbraci. Bogu sprawiłoby to radość, a nam samym uświadomiłoby, jak wiele dobra jest wokół nas.

 

Psalm responsoryjny: Ps 50, 5-6. 8-9. 16b-17. 21 i 23

Zwykle między czytaniami a psalmem istnieje łącznik i rozważając Słowo Boże warto taki łącznik znaleźć. W Liturgii Słowa psalmy są często okrojone, tzn. nie występują w całości swojego tekstu, a szkoda, ponieważ odbiera nam to możliwość poznania przesłania psalmów w całości. Słowa, które nas dzisiaj omijają, to zapewnienie o tym, że nasz Bóg jest Tym, który przychodzi i nie milczy, czyli przemawia do nas, dialoguje z nami, sądzi nas i w efekcie tego sądu mamy złożyć Bogu ofiarę uwielbienia i dotrzymać danego Mu słowa. Bóg zachęca nas do tego, byśmy wzywali Jego pomocy w dniu utrapienia. On zapewnia, że nas ocali, a my Go uwielbimy. I tu otrzymujemy łącznik, którym jest nasza wdzięczność i tym razem chodzi o wdzięczność wobec Boga. Bóg zapewnia, że kto Jemu składa ofiarę uwielbienia (jest Mu wdzięczny), ten oddaje Mu chwałę, której On pragnie i na tej drodze, czyli na drodze dziękowania Mu, Bóg okaże nam zbawienie. Warto zatem każdy dzień kończyć podziękowaniem Bogu za to, co otrzymaliśmy od Niego.

 

Ewangelia: Mt 12, 38-42

Dzisiejsza Ewangelia rozpoczyna się od słów, które mówią o tym, że do Jezusa przyszli nauczyciele Pisma i faryzeusze i powiedzieli, że chcą ujrzeć jakiś znak od Jezusa. Chodzi o znak, który uwiarygodniłby Jezusa w ich oczach. Zastanówmy się czy ta Ewangelia nie jest o nas? Czy to nie my przychodzimy do Jezusa i mówimy: „chcemy ujrzeć znak od Ciebie”. Jezus nie odmówił tej prośbie ani tamtym ludziom, ani nam. On nam daje znaki, ponieważ wie, że ich potrzebujemy. Z Ewangelii wynika, że problemem nie jest sam brak znaku, tylko inny niż my się spodziewamy. Swoim ewangelicznym rozmówcom Jezus zapowiada, że otrzymają znak Jonasza (jak wiemy, trzy dni Jonasza we wnętrzu ryby oznaczają trzy dni Jezusa w grobie). Zatem znak będzie, tylko nie o taki rozmówcom chodzi. Z nami bywa podobnie, prosimy Jezusa o znak, On nam go zawsze daje, ale to On decyduje, co tym znakiem będzie. Zatem warto przedefiniować nasze oczekiwania wobec znaku, to znaczy nie dyktować Jezusowi, jakiego znaku oczekujemy, ale raczej podjąć wysiłek prawidłowego odczytania tych, które On nam daje codziennie. Najpiękniejszym znakiem jest Jego eucharystyczna obecność pośród nas.

 

Wtorek, 19.07.2022 r.

Pierwsze czytanie: Mi 7, 14-15. 18-20

Początek dzisiejszego czytania koresponduje z wczorajszym tematem Ewangelii, którym była prośba o cud. Wyznawcy Boga, o których pisze prorok Micheasz, chcą doświadczyć cudu dokonanego przez Boga, w którego wierzą i nawiązują do cudu, którego naród doświadczył podczas Exodusu. Nie mają wątpliwości co do tego, że Bóg czyni cuda, natomiast problem polega na tym, że oni wiedzą o tym jedynie ze słyszenia, a chcą sami naocznie się o tym przekonać. Tak rozpoczyna się czytanie, ale kończy się zupełnie zaskakująco. Znów mamy do czynienia z sytuacją, gdy ludzie narzucają Bogu cud. Pan pozostawia sobie swobodę decyzji, jaki to będzie cud i tym razem dotyczy on kwestii odpuszczania przez Boga ludzkich grzechów, przebaczania naszych występków. Jak wynika z tego tekstu, Pan nie pała gniewem i chętnie okazuje miłosierdzie. Dodatkowo, tekst Starego Testamentu zapowiada, że nadejdzie taki czas, gdy Pan obmyje lud z grzechów. Obmycie z grzechu jest wielkim darem i dobrze, gdy tę zapowiedź odczytujemy w kategoriach cudu. Jest to cud, którego my, ludzie Nowego Testamentu, doświadczamy w Sakramencie Pokuty i Pojednania. Jego moc znamy nie tylko ze słyszenia, ale przede wszystkim z autopsji. Prorok Micheasz zapewnia nas, że Pan zmiłuje się nad nami i obmyje nas z winy, zatem warto o tym pamiętać za każdym razem, gdy przystępujemy do spowiedzi, żebyśmy mieli ufność w Boże Miłosierdzie i oddawali Bogu zawsze wszystkie nasze grzechy.

Psalm responsoryjny: Ps 85, 2-3. 5-6. 7-8

Wspólnym tematem pierwszego czytania i psalmu jest przebaczenie i odpuszczenie naszych grzechów przez Boga. Warto słowa tego psalmu odczytać bardzo osobiście w odniesieniu do siebie i przyjść z nimi na modlitwę, identyfikując się z jego treścią: Byłeś łaskawy, Panie, dla mnie, wyzwoliłeś mnie z mojej niewoli. Odpuściłeś mi nieprawość, zmazałeś moje grzechy. Odnów mnie, mój Zbawco, odwróć ode mnie zagniewanie. Przywróć życie mi, ucieszę się Tobą. Okaż mi łaskawość…

W takim podejściu chodzi o to, by to słowo żyło w nas, by było realnie przez nas przeżywane, by nas dotknęło i przemieniło, by Biblia była dla nas pokarmem na serio.

 

Ewangelia: Mt 12, 46-50

Dzisiejsza Ewangelia może nosić tytuł Ewangelia o rodzinie Jezusa. Jest to perykopa, która w niektórych środowiskach wywołuje niezrozumienie. Chodzi o zastosowany tutaj zwrot: „nadeszła Jego Matka i bracia”. Niektórzy czytelnicy Biblii interpretują te słowa jako informację o tym, że Maryja miała inne dzieci oprócz Jezusa. Tymczasem zastosowanie określenia brat czy siostra odnosi się do dalszych krewnych Jezusa. Ma to też miejsce w niektórych regionach Polski, gdzie kuzynostwo jest określane słowem brat/siostra bez uściślania, że chodzi o kuzyna czy kuzynkę. Dopiero z rozmowy lub kontekstu orientujemy się, że nasz rozmówca ma na myśli kuzyna lub kuzynkę. Pewnego rodzaju potwierdzeniem tego, że Jezus nie miał rodzeństwa jest scena pod krzyżem, gdy Jezus prosi Jana, by zaopiekował się Jego Matką. Wiemy, że ta scena ma podwójne znaczenie. Jedno jest teologiczne. Jan pod krzyżem oznacza każdego z nas, ale także Kościół i w tym wymiarze każdy z nas (Kościół) otrzymał Maryję za Matkę. Druga perspektywa wynika z kontekstu kulturowego osadzonego w realiach starożytnych, gdzie kobieta, której umarł jedyny syn, a wcześniej mąż (a taka była właśnie sytuacja Maryi) pozostawała bez opieki i środków do życia. Wobec tego Jezus zatroszczył się o męskiego opiekuna dla Maryi i ustanowił nim Jana. Nie zrobiłby tego, gdyby Maryja miała inne dzieci. Znaczenie teologiczne tego wydarzenia jest jednak o wiele głębsze i wiąże się ono z dzisiejszą Ewangelią, z której jasno wynika, że rodziną Jezusa są Jego uczniowie. Jak wiemy, grupa uczniów Jezusa składała się z kobiet i mężczyzn, którzy chodzili za Jezusem i słuchali Jego nauki.

 

Środa, 20.07.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jr 1, 1. 4-10

W scenie powołania Jeremiasza na proroka ma miejsce dialog powołującego i powoływanego. Pan oznajmia Jeremiaszowi o wybraniu i nie ukrywa, że wykonywanie Bożej misji będzie wiązało się z bardzo trudnymi warunkami posługi. Jeremiasz jest tego świadomy, stąd jego opór: „nie umiem przemawiać, ponieważ jestem młody”. Rozmowa dotyczy kondycji Jeremiasza oraz o lęku, którego doświadcza. Możemy w tych słowach dostrzec dwie obawy Jeremiasza i obie są uzasadnione. Jedna wynika z faktu, że nie potrafi on tak mówić, by skutecznie przekonywać, druga wynika z jego młodego wieku, który nie sprzyja temu, by mógł podołać misji w oparciu o własny autorytet. A w takich sytuacjach, jak głoszenie słowa, przepowiadanie, mówienie do ludzi, autorytet jest niezwykle ważny. O swoich obawach Jeremiasz mówi Bogu. Mówi szczerze i o tę szczerość właśnie chodzi, ponieważ Bóg chce nas prawdziwych i szczerych. Jesteśmy Bogu potrzebni prawdziwi i autentyczni, tak jak Jeremiasz, który prawdę o sobie oddał w ręce Boga. To jest wskazówka dla nas, jak i jacy mamy stawać przed Bogiem. Naśladując Jeremiasza, mamy też przyjść z gotowością do podjęcia tego, co mimo naszych oporów, Pan nam powie, nawet, jeśli będzie to dla nas bardzo trudne. W centrum tego tekstu jest prawda i o nią Bogu chodzi. Najpierw prawdę mówi Bóg, mówi o tym, że zna Jeremiasza, ukształtował go w łonie matki, uświęcił go i uczynił prorokiem. Jeremiasz szczerze wyznaje, że jest młody i że nie potrafi przemawiać, czyli nie nadaje się do podjęcia misji, którą zleca mu Bóg. Odpowiedź Jeremiasza nie zniechęca Boga ani odpowiedź Boga nie zniechęca Jeremiasza. Spotkało go wielkie wyróżnienie, ponieważ Bóg go wybrał i oznajmił mu to. Rozmowa z Bogiem uruchomiła w Jeremiaszu pokorę. Ujawniła się ona w tym, że Jeremiasz wyznał Bogu prawdę. W konsekwencji zaowocowało to tym, że Pan uleczył jego lęki, zaradził jego wątpliwościom i zapewnił go: „Nie bój się nikogo, gdyż Ja jestem z tobą, żeby cię bronić”. Słowa wypowiedziane przez Boga potwierdzają, że lęki Jeremiasza były racjonalne, że słusznie się obawiał, ponieważ ze strony ludzi czekała go wrogość i prześladowania. Zatem słowa Boga nie są „tanim pocieszeniem”, ale prawdziwą zapowiedzią tego, że Jeremiasza czekają poważne trudności, że będzie się mierzył z bardzo poważnymi sytuacjami, ale nie będzie w tym sam, ponieważ Bóg zapewnia o swojej obecności i pomocy. Taki jest owoc prawdy, że wyzwala nas od lęku przed wrogością, z którą się spotkamy, wypełniając Boże zadania. Chodzi o to, by mieć postawę Jeremiasza, który owszem, przeżywał lęk, ale pójście za prawdą było silniejsze od lęku.

 

Psalm responsoryjny: Ps 71, 1-2. 3-4a. 5-6b. 15ab i 17

Tekst psalmu koreluje z dylematami Jeremiasza i jest bardzo aktualny dla Bożych posłańców w każdej epoce. Każdy z nas może odnaleźć się w prośbie psalmisty: „obym nie doznał wstydu”, gdyż nie chcemy się kompromitować. Mimo takiego pragnienia, doświadczenie wstydu jest w życiu nieuniknione i może być bardzo zdrowe. Jest oczywiste, że nie należy zagłuszać poczucia wstydu, szczególnie gdy pojawia się ono w przypadku niewłaściwego postępowania czy wypowiedzianych słów. Jednak prośba psalmisty: „niech nigdy nie doznam wstydu” (Biblia Paulistów) jest wypowiedziana w innym kontekście, a mianowicie ośmieszenia się wskutek własnej małości. Autor chce uniknąć takiej kompromitacji, więc prewencyjnie prosi Pana o pomoc. Taka postawa, zapobiegawcza przed kompromitacją, wynika z troski o własne dobre imię i to jest ważne. Tekst Psalmu 71 pomaga nam modlić się o dobre imię, czyli o dobrą historię naszego życia i naszych czynów. Autor daje nam do zrozumienia, że mimo nieprzychylnych ocen ludzkich Bóg będzie umacniał nasze imię. Ludzkie oceny będą nas oskarżać, a Pan wystawi nam swoją własną ocenę i dokona tego Bóg, Który JEST naszym bezpiecznym schronieniem.

 

Ewangelia: Mt 13, 1-9

Ewangelia rozpoczęła się od opowiadania o czynnościach Jezusa: wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Tekst mówi nam o kwestii dostępności Jezusa, Jezus pokazuje, że jest dostępny, otwarty na spotkanie, gotowy na to, by poświęcić swój czas i uwagę tym, którzy prawidłowo odczytają Jego zaproszenie do spotkania. Dostępność Jezusa jest wciąż aktualna poprzez Jego obecność w Eucharystii i Słowie Bożym. Możemy użyć porównania z opisów, które znamy z komunikatorów: dostępny, niedostępny, nie przeszkadzać, zaraz wracam, nie ma mnie itp. W myśl tego porównania Jezus jest ZAWSZE DOSTĘPNY, o każdej porze i w każdej sytuacji. To wydarzenie rozpoczęło się od tego, że Jezus wyszedł z domu, ale kończy się wiadomością w wersecie 36, że Jezus opuścił tłumy i wszedł z powrotem do domu. Pomiędzy tymi dwoma zdaniami Jezus powiedział bardzo dużo, ponieważ ludzie z dzisiejszej Ewangelii przyszli posłuchać tego, co ma im do powiedzenia, zatem byli otwarci i zainteresowani. I taką postawę my możemy przyjmować, gdy idziemy na Eucharystię, adorację czy gdy czytamy Pismo Święte. Chodzi o to, byśmy byli autentycznie zainteresowani tym, w czym bierzemy udział, byśmy byli otwarci na słowa Jezusa kierowane konkretnie do nas. Obrazowo mówiąc, byśmy także mieli w sercu ikonkę: dostępna/-y dla Jezusa.

 

Czwartek, 21.07.2022 r.

Pierwsze czytanie: Jr 2, 1-3. 7-8. 12-13

Pierwszej części czytania możemy nadać tytuł: Pamięć Boga. Tekst mówi nam o tym, z jaką czułością Bóg wspomina czas, kiedy Izrael okazywał Mu miłość. W tym wspomnieniu jest też smutek i wybrzmiewa on z tego powodu, że okazywanie miłości już się skończyło, przeminęło. Tak płacze serce, które kocha, które było kochane, ale teraz zostało porzucone. To daje nam do myślenia, że dla Boga ważna jest nasza miłość wobec Niego. On chce być przez nas kochany. Zachodzi tu paradoks, w którym Bóg musi nas niejako prosić o tę miłość, ponieważ nie kochamy Go tak, jak On tego pragnie. Bogu chodzi o miłość pełną czułości wobec Niego. Taką, jaką On kocha nas, ludzi. Jego tęsknotę za naszą miłością wyrażają słowa trzynastego wersetu, gdzie Bóg żali się, że został porzucony przez lud. Jednak główną myślą tego zdania nie jest samopoczucie Boga w takiej sytuacji, lecz troska o to, co stanie się z ludźmi, którzy opuścili Boga – Źródło Życia. Jest zmartwienie, że ludzie pozostaną bez dostępu do wody, jako źródła życia. Źródło Żywej Wody zastąpili popękanymi zbiornikami, które nie utrzymują wody. I to jest przedmiotem troski Boga: ludzie pozostaną bez wody. Aktualność tych słów polega na tym, że wciąż mamy skłonność do tego, by Boga Żywego, działającego, zastępować substytutem nie dającym życia. Ma to miejsce wtedy, gdy odrzucamy to, co Pan nam daje, Jego plany wobec nas, a Jego wolę zastępujemy własną. Jesteśmy wtedy w sytuacji, o jakiej mówi dzisiejsze Słowo: efektem braku naszej współpracy z Bogiem, są nasze zbudowane własnymi siłami popękane zbiorniki, które nie dają nam pełni życia.

 

Psalm responsoryjny: Ps 36, 6-7b. 8-9. 10-11

Tekst psalmu daje nam odpowiedź na pytanie, dlaczego warto być w łączności z Bogiem, Źródłem Wody Żywej. Pierwszym powodem jest wierność i łaskawość Boga, następnie Jego sprawiedliwość i umiejętność sądzenia. To wszystko napawa nas optymizmem i zachęca do przyjaźnienia się z Bogiem. Przyjaźń, jaką Bóg obdarza człowieka, jest przyjaźnią wierną. Bóg, jako nasz Pan, panujący nad nami, jest łaskawy wobec nas. Jego optyka wobec nas jest taka, że On jest naszym schronieniem, w pełni nas nasyca i napełnia. Kieruje się sprawiedliwością, którą jest Jego miłosierdzie. Sądzi nas, a Jego sądy są głębokie jak przepaść, co oznacza, że On przenika nas do głębi. Zna i rozumie nasze motywacje, bierze pod uwagę nasze słabości, zagubienia i niedomagania. Jego oczekiwania wobec nas są na miarę naszych realnych możliwości. Jego Obecność jest źródłem życia i światła. Dobrze jest, gdy chcemy stawać w Jego świetle i pozwalamy Bogu, by ocenzurował nasze postawy i wybory, tak byśmy byli ludźmi prawego serca.

 

Ewangelia: Mt 13, 10-17

Bardzo ciekawa jest ta scena, gdy apostołowie dopytują Jezusa o powody Jego postępowania. Tym razem pytają o Jego koncepcję nauczania, dlaczego mówi w przypowieściach. Odpowiedź Jezusa odsłania Jego wielką troskę o słuchaczy, o to, by Słowo było głoszone adekwatnie do ich percepcji. Jezusowi zależy na tym, by słuchacze zrozumieli Jego słowa. Zrozumienie Słowa jest warunkiem jego dalszej skuteczności. Zrozumiane Słowo może być przyjęte i zastosowane, może nas przemieniać. Bez zrozumienia nie jest to możliwe. Jezusowi zależy na zastosowaniu metody, która najlepiej zadziała i w tym przypadku są nimi przypowieści. Warto, zatem, tak jak apostołowie, dopytywać Jezusa, by zrozumieć logikę Jego postępowania. Jak widzimy z treści Ewangelii, Jezus nie ma nic przeciwko tego typu pytaniom. Chodzi o to, byśmy zmieniali sytuację, w której słuchamy, ale nie podejmujemy wysiłku zrozumienia Bożego Słowa, patrzymy na znaki Bożej obecności, ale nic nie widzimy. Zwróćmy uwagę na to, że Jezus wprost mówi o tym, jak wiele zależy od ludzkiej woli, czyli jak bardzo potrzebna jest współpraca z naszej strony, byśmy chcieli widzieć, słyszeć, rozumieć, by się nawrócić.

 

Piątek, 22.07.2022 r.- święto Świętej Marii Magdaleny

Pierwsze czytanie: 2 Kor 5, 14-17

W święto św. Marii Magdaleny liturgia daje nam słowa, które możemy rozważyć z perspektywy grzesznej kobiety. Św. Paweł mówi, że Miłość Chrystusa ją woła, przynagla do przyjęcia. Mówiąc trochę dobitniej, ta Miłość domaga się, by to właśnie ta konkretna grzeszna kobieta na nią odpowiedziała. Jest to zaproszenie imiennie skierowane do kobiety o określonej przeszłości, którą Bóg doskonale zna. Ale On patrzy głębiej w ludzkie serce i wiedział, że ta konkretna kobieta jest zdolna do wielkiej miłości, tylko trzeba ją do tej miłości zaprosić. Miłość Jezusa wzywa po imieniu i wiemy, że w przypadku Marii tak było po Zmartwychwstaniu, gdy Jezus zwrócił się do niej: „Mario”, a ona odpowiedziała Rabbuni. Miłość Chrystusa przynagla nas do odpowiedzi poprzez zaangażowanie w sprawy Jezusa (Kościoła). Siła tego przynaglenia nigdy nie słabnie. Jezus przynaglał nas wczoraj, przynagla dzisiaj, teraz i będzie to robił także jutro i w kolejnych dniach. On nieustannie przynagla i oczekuje naszej odpowiedzi. To jest trochę tak, jakbyśmy byli zaproszeni do odbierania na tej samej, co Jezus, częstotliwości. Nasza odpowiedź Jezusowi powinna być nieodwołalna. To znaczy, że gdy poszliśmy za Jezusem, przyjęliśmy Go, to nie wycofujemy się z tego, ponieważ nasza deklaracja jest/ma być nieodwołalna. Św. Paweł uświadamia nam, że Jezus oczekuje od nas takiej postawy, którą określają słowa: „byśmy żyli dla Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał”. Mówi również o tym, że dzięki odkupieniu dokonanemu przez Jezusa nie jesteśmy oceniani według ludzkiej oceny. Coś się zmieniło i tą zmianą jest fakt, że będąc w Chrystusie, trwając w Nim, jesteśmy nowym stworzeniem, otrzymujemy nowe życie i nową ocenę. Przeszłe, choćby było grzeszne, jest nam przebaczone, tak jak patronce dzisiejszego dnia.

 

Psalm responsoryjny: Ps 63, 2. 3-4. 5-6. 8-9

Psalm koresponduje z tematyką przynaglenia. Autor w sposób bardzo dynamiczny buduje relację z Bogiem. Z jego słów wynika, że każdego dnia, już o świcie, szuka Boga i pragnie Go całym sercem. Tęskni do Niego, pragnie Go ujrzeć, co możemy zinterpretować, że chce Boga doświadczyć w Jego działaniu, zobaczyć Jego moc i chwałę. Dynamika tych słów ukazuje nam energię autora, któremu autentycznie zależy na Bogu. Dynamika kochania Boga utrzymuje się przez cały dzień autora i nie słabnie ani na końcu dnia, ani w nocy. Werset siódmy i ósmy odsłaniają nam przyczynę takiej postawy i jest nią pamięć o otrzymanej od Boga pomocy. Z tekstu nie wynika, kiedy autor tę pomoc otrzymał, ale wiemy, że stale za nią dziękuje i że nigdy o niej nie zapomniał. Doświadczenie dobroci Boga sprawiło, że autor sercem przylgnął do Niego i od tamtej pory to się nie zmieniło, jest wciąż w czasie teraźniejszym. Zatem cechą autora psalmu jest stałość wobec Boga. Między pierwszym czytaniem a psalmem zachodzi ciekawa relacja: pierwsze czytanie mówiło o tym, że miłość Chrystusa przynagla nas, a psalm daje na to przynaglenie pozytywną odpowiedź, którą wyraża zapewnienie autora: „Sercem przylgnąłem do Ciebie”.

 

Ewangelia: J 20, 1. 11-18

Tekst rozpoczyna informacja o tym, że „jeszcze panowały ciemności”. Oprócz tego, że chodzi o porę dnia, to nie jest wykluczone, że „ciemności” odnoszą się również do atmosfery, jaka panowała wśród uczniów Jezusa po Jego śmierci, a którą były ciemności w ich sercach. Ludzkie serce ma swoje pory: bywa, że mamy w nim jasność południa, a bywa, że mamy głęboką ciemność nocy. Słowa „jeszcze panowały ciemności” można rozumieć właśnie w tych dwóch znaczeniach, zarówno pory dnia, jak i aury w sercach uczniów.

Dzięki tej perykopie poznajemy bliżej Marię, o której jest mowa. Podobnie do autora Psalmu 63 Maria jest niezwykle dynamiczna. Przeplatają się w niej emocje i działanie: przyszła do grobu, płacze, pochyla się do grobu, widzi aniołów, odpowiada na ich pytania o przyczynę płaczu. Zabrano jej Pana, a ona nie wie, gdzie On jest, jest zmartwiona tym faktem, chce coś zrobić, by odnaleźć Pana. Jest gotowa uruchomić poszukiwania. Ileż tu dynamiki. Następnie widzi Jezusa, ale Go nie rozpoznaje. On też, podobnie jak aniołowie, okazuje jej troskę o jej stan, o przyczynę płaczu. Słowa Jezusa: „Kobieto, dlaczego płaczesz? Kogo szukasz?”, możemy rozumieć jako pytanie: jak ci pomóc? Ona wyczuwa tę troskę i jeszcze raz mówi o swoim problemie i wówczas Rozmówca wypowiada jej imię: Mario. O ile nie został On rozpoznany po wyglądzie, to sposób, w jaki wypowiedział jej imię, pozwolił na Jego identyfikację. Maria nazwała Jezusa: Rabbuni, co tłumaczy się jako „Mój mistrzu”, powiedziane w wyjątkowo czuły – uczuciowy sposób. Jesteśmy zaproszeni do spotkania w tym samym co Maria miejscu, byśmy przyszli do grobu w ogrodzie, gdzie Jezus nas pyta: jak ci pomóc? A my możemy, tak jak Maria, odpowiadać Jezusowi z zaangażowaniem i dynamiką, z ufnością, że Jemu możemy powiedzieć wszystko, że Jego to interesuje i On zajmie się rozwiązaniem naszych problemów.

Jednak w centrum spotkania z Jezusem nie znajdują się nasze osobiste problemy, lecz zadanie, jakie On nam daje. Tak samo jak w przypadku Marii, owszem, Jezus interesował się jej problemem, zapytał, dlaczego ona płacze, ale spotkanie nie kończy się pocieszeniem Marii, ale zadaniem do wypełnienia: „Idź do moich braci i powiedz…”. „Moi bracia”, jak już mówiliśmy, jest określeniem uczniów Jezusa i Maria wypełniła to polecenie. Różni się to od innej grupy kobiet, o których jest mowa w Mk 16,1-8, które też przyszły do grobu Jezusa, też widziały anioła, który oznajmił im, że Jezus żyje. Kobiety te otrzymały polecenie, by powiedzieć o tym uczniom i Piotrowi, jednak nie zrobiły tego, ponieważ bały się. Maria Magdalena, o której opowiada Święty Jan, jest inną niż ta, o której opowiada Marek. Imię Maria było bardzo popularne w czasach Jezusa, zatem dopowiedzenie, że jest to Maria Magdalena, odnosi się do miejsca jej pochodzenia lub zamieszkania i jest to Maria z Magdali. Takich Marii z Magdali, które należały do grona Jezusa mogło być więcej. W Ewangelii Jana jest mowa o tej Marii Magdalenie, która wypełniła polecenie dane jej dane przez Pana.

 

Sobota, 23.07.2022 r. – święto Świętej Brygidy, zakonnicy, patronki Europy

Pierwsze czytanie: Ga 2, 19-20

Św. Paweł tłumaczy współczesnym sobie Żydom kwestię podejścia do Prawa. Mówi o tym, że on umarł dla Prawa, aby żyć dla Boga. Jeśli chcielibyśmy odnieść tę myśl do naszych czasów, to należałoby rozpocząć od myśli centralnej, jaką jest wola Pawła, by żyć dla Boga. Paweł, by to osiągnąć, musiał umrzeć dla Prawa przez Prawo, ale nasza sytuacja jest inna. My nie zostaliśmy wychowani w mentalności Prawa Mojżeszowego tak jak Paweł, ale mamy swój własny powód, który przeszkadza nam wieść życie dla Boga i jest nim nasz osobisty grzech i przywiązanie do niego. Zatem odniesienie tego Słowa do nas będzie u nas polegało na tym, byśmy pozwolili umrzeć naszym grzechom, zniewoleniom, przywiązaniom, byśmy mogli żyć pełnią życia dla Boga. Wymaga to od nas szczerej odpowiedzi na pytanie czy zależy nam na tym, by żyć dla Boga w całej pełni. Jeśli tak, to podejmiemy kolejny krok, którym jest odważne przyznanie się do tego, że jesteśmy uwikłani, że nie wszystko jest z nami tak, jak być powinno. To lista często powtarzających się w naszym życiu grzechów. Następnie potrzebna jest stanowcza reakcja wobec naszej grzeszności, która wyrażałaby się w braku przyzwolenia na zniewolenie czy też braku tolerancji grzechu, byśmy byli upoważnieni do wypowiadania słów: „Żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus”. Byśmy, deklarując te słowa, byli wiarygodni w ich wypowiadaniu. Św. Paweł stwierdza, że jego życie jest możliwe dzięki temu, że wierzy w Jezusa Chrystusa. Odczytajmy te słowa w innej perspektywie: jeśli Paweł żyje dzięki wierze w Jezusa, to oznacza, że centrum nie stanowią jego własne dokonania ani też jego doświadczenie słabości. Nie liczy na siebie, lecz na łaskę Jezusa Chrystusa, który go kocha, a Paweł odwzajemnia Jego miłość, co widzimy po sposobie, w jaki mówi, że Jezus go kocha i że wydał siebie za niego. Wydał siebie, czyli umarł zamiast Pawła, a dla Pawła ofiara Jezusa ma ogromną wartość. Warto pamiętać o tym, że podczas Eucharystii, za każdym razem Jezus na nowo składa tę samą ofiarę także za nas, a my możemy za św. Pawłem rozwijać w sobie świadomość tego, że żyjemy dzięki Jezusowi i jesteśmy przez Niego umiłowani.

 

Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3. 4-5. 6-7. 8-9. 10-11

Dobrym podejściem do tego tekstu może być kontekst autora, jako osoby zakochanej w Bogu. Jest to miłość charakteryzująca się młodzieńczym entuzjazmem wobec umiłowanego Boga. Psalm przypisuje się Dawidowi, który znajdował się w niebezpieczeństwie śmierci i wobec króla Abimeleka (nazywanego w 1 Sm 21,11-16 Akiszem) udawał człowieka szalonego i to szaleństwo jest widoczne w klimacie psalmu. Dawid mówi tu, jak osoba szalona z miłości, ale w jego słowach jest mnóstwo pięknych treści, które harmonizują ze sobą. By takie słowa wypowiadać na zawołanie, w nagłych okolicznościach, trzeba, by one już wcześniej żyły w danej osobie, dlatego w tekście psalmu jest logika i spójność. Dawid został ocalony od śmierci, a jego psalm przetrwał i jest od wieków powtarzany jako modlitwa. W centrum psalmu jest postawa Dawida wobec Boga. Autor zapewnia o tym, że będzie wysławiał Pana, że chlubi się Panem, że Pan jest Tym, który wysłuchuje, uwalnia od lęku. Pan jest źródłem radości, pochyla się nad ubogim, daje ocalenie. Jest Tym, który daje się skosztować, można poznać Jego smak, czyli jest przystępny i daje się człowiekowi poznać. Te słowa pozwalają nam poznać Boga, którego doświadczył Dawid. Dawid zapewnia o tym, że Bóg jest dobry, a wiara w Niego, przynależność do Niego, nie przynoszą wstydu, lecz dają ocalenie.

 

Ewangelia: J 15, 1-8

Fragment Ewangelii o krzewie winnym i latoroślach zawiera kilka tematów. Pierwszy z nich mówi o tym, że Jezus jest prawdziwym winnym krzewem, a Ojciec jest Tym, który troszczy się o uprawę tego krzewu. Opieka nad krzewem jest skoncentrowana na owocowaniu i jest to drugi temat. Kolejny jest taki, że są różne gałązki, takie, które wydają owoce oraz takie, które nie owocują. Następny temat to postawa Ojca wobec różnych gałązek: Ojciec odcina nieowocujące gałązki, natomiast owocujące oczyszcza. Piąty temat to kwestia tego, że gałązkami są uczniowie/słuchacze Jezusa i to, że Jezusowi bardzo zależy, by gałązki trwały z Nim w łączności. To pragnienie Jezusa wynika z tego, że On martwi się, że gałązki, które nie będą trwały w Nim, uschną, zostaną odrzucone, a Jezus tego nie chce. Z Jego słów przebija troska, by do takich sytuacji nie doszło. Podsumowując całość tej perykopy, możemy stwierdzić, że jej głównym tematem jest trwanie uczniów w Jezusie, łączność z Nim, co jest dobre i pożyteczne przede wszystkim dla uczniów, ponieważ dzięki trwaniu w Jezusie mogą mieć życie Boże w sobie, nazywane w teologii łaską uświęcającą. Jezus wskazał nam sposoby trwania w łączności z Nim i są nimi sakramenty, ponieważ dzięki nim następuje nasza łączność z Bogiem.