Niedziela, 11.07.2021 r.
Pierwsze czytanie: Am 7, 12-15
Dzisiejszy tekst przenosi nas w czasy, gdy naród wybrany podzielony był na dwa królestwa: Królestwo Południowe i Królestwo Północne. Oba królestwa miały swoje miejsca kultu Boga jedynego: pierwsze w Jerozolimie, a drugie w Betel i w Dan. Sanktuaria w Betel i w Dan, jako konkurencyjne, nie podobały się jednak Panu. Otóż Pan wybiera Amosa pochodzącego z południa (z Judy) i posyła go na północ z napomnieniem. Amos wypomina wiele błędów królowi, kapłanom i mieszkańcom Królestwa Północnego, a fakt istnienia konkurencyjnych świątyń jest jednym z nich. To oczywiście nie jest dobrze przyjmowane na północy. Szczególnie, jak dziś słyszymy, oponuje kapłan Amazjasz z Betel. Amazjasz wolałby, żeby Amos wrócił do siebie i tam prorokował. Amos odpowiada w sposób zaskakujący: nie jestem prorokiem…
W starożytnym Izraelu istniała instytucja proroka pełniącego funkcję doradczą u boku króla (na przykład prorok Natan u boku króla Dawida). Amos również jest prorokiem, choć takiej funkcji nie pełni. Pan powierzył mu misję prorocką, nie wiążąc go z żadną instytucją. Dlatego w rozmowie z Amazjaszem Amos może odwołać się do swojej pierwszej tożsamości: pasterza i rolnika. Dobrze wie jednak, że z woli Bożej jest kimś więcej.
Bóg jest wolny w swoich decyzjach, może zmieniać, kształtować i wzbogacać tożsamość człowieka. Bóg może zaskakiwać, bo jest absolutnym Panem ludzkiego losu.
Psalm responsoryjny: Ps 85, 9ab i 10. 11-12. 13-14
Psalm mówi nam o współpracy człowieka z Bogiem, z Bożą łaską. Mamy tu swego rodzaju dialog. Bóg ogłasza pokój, a człowiek słucha tego orędzia i przyjmuje je. Bóg daje zbawienie, a człowiek zbliża się do zbawienia, chwaląc Boga. Bóg daje łaskę, a człowiek odpowiada wiernością tej łasce. Bóg darzy sprawiedliwością, a człowiek przyjmuje ją w pokoju serca. Bóg obdarza szczęściem i dzięki temu ziemia wydaje owoc.
Zauważmy, że od Boga przychodzi do nas samo dobro: pokój, zbawienie, łaska, sprawiedliwość, szczęście. Rodzi się zatem pytanie: czy tak właśnie postrzegam Boga, czy tego się od Niego spodziewam? I dalej: czy dostrzegam te dary w moim życiu? Czy moja relacja z Bogiem jest tak bliska i serdeczna, że można nasz dialog nazwać spotkaniem i pocałunkiem?
Drugie czytanie: Ef 1, 3-14
Bóg wybrał nas… Żeby mógł dokonać się wybór, muszą istnieć przynajmniej dwie możliwości. Czy Bóg wybrał zatem nas, mnie i Ciebie, a kogoś innego nie wybrał? Nie. Co więc było przedmiotem wyboru Boga? Nasze istnienie bądź nieistnienie. Bóg wybrał to, że jesteśmy. Jeszcze przed założeniem świata, od zawsze pragnął nas, ludzi i właśnie dla nas stworzył świat.
Bóg wybrał też cel, dla którego nas stworzył: przeznaczył nas dla siebie. Co więcej, wybrał naszą kondycję: mamy być święci i nieskalani. Tu jednak wybory Boga skrzyżowały się z wyborami człowieka. Tylko nasze istnienie nie podlega ludzkiej woli i Bóg jest jedynym Panem życia. Nie mamy wpływu na to, że istniejemy. On uczynił nas jednak wolnymi, dlatego wszystkie następne dary możemy odrzucić. Mamy też drogę powrotu do Boga: odkupienie przez krew Jezusa, odpuszczenie występków.
Wszystko, czego Bóg dla nas dokonał, uczynił przez Jezusa i w Jezusie. Stworzył nas w Jezusie, to znaczy, że Jezus jest naszym pierwowzorem. Bóg, patrząc na swego Syna, widział nas – i takimi nas stworzył. Dlatego najpełniej jesteśmy sobą, gdy jesteśmy podobni do Jezusa. Wiemy, że sami nie jesteśmy w stanie osiągnąć tego podobieństwa. Bóg jednak chce, naprawdę pragnie, byśmy już tu na ziemi żyli pełnią życia, pełnią zjednoczenia z Nim i pełnią podobieństwa do Jezusa. Stąd jeszcze jeden wspaniały dar: obfity dar Ducha Świętego, Ducha Jego Syna.
Ewangelia: Mk 6, 7-13
To pierwsze rozesłanie Dwunastu, praktycznie na początku działalności Jezusa, jest szczególnym momentem formacji uczniów. Doświadczenie misji pozwoli im zorientować się, do jakiej posługi przeznacza ich Mistrz. Pozwoli im także doświadczyć Jego mocy. Oni jeszcze nie wiedzą, że misja apostoła realizuje się nie tylko w mocy, ale także w słabości. To jeszcze przed nimi. Teraz natomiast jest czas podobny do pierwszej miłości, pierwszych sukcesów i poczucia zdobywania świata u ludzi młodych. Warto zauważyć, że Jezus błogosławi ten czas, sam go uczniom organizuje i przez to potwierdza jego dużą wartość. Przecież to właśnie tutaj zaczyna kształtować się więź z Mistrzem.
Zauważmy też, że Jezus posyła uczniów po dwóch. Nasz Bóg – Trójca Przenajświętsza – jest wspólnotą Osób. Spodobało Mu się na swój obraz powoływać ludzi do jedności i do współdziałania. Otwartość na ten Jego plan jest jednym z warunków powodzenia wielu misji.
Poniedziałek, 12.07.2021 r. – wspomnienie św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu, biskupa i męczennika
Pierwsze czytanie: Wj 1, 8-14. 22
Rozpoczynamy dziś lekturę Księgi Wyjścia. Będziemy towarzyszyć Izraelowi w najważniejszych wydarzeniach jego historii, wydarzeniach, do których niezmiennie będzie wracał i odwoływał się na każdym etapie swoich dziejów.
Jest to także historia zbawienia każdego człowieka, ponieważ każdy potrzebuje rozpoznać swoją „niewolę egipską” i z niej wyjść. I często jest to żmudne wychodzenie poprzez lata wędrówki przez pustynię, która różne przybiera imiona.
W sposób szczególny historię tę wypełni swoją Osobą i swoim życiem na ziemi nasz Pan, Jezus Chrystus. To On jest Źródłem i Dawcą wolności, której poszukujemy i której pragniemy.
Dziś jednak spójrzmy na początek tej historii. Oto mamy lud Izraela, wyraźnie nazwany liczniejszym i potężniejszym od ludu Egiptu. Ta sytuacja rodzi w Egipcjanach lęk. Mamy tu echo grzechu pierworodnego: podejrzliwość wobec silniejszego, poczucie zagrożenia i w związku z tym działanie na własną rękę, by się obronić. Działanie bez Boga. Tekst nie mówi jednak nic o złych zamiarach Izraelitów wobec Egipcjan. Lęk tych ostatnich opiera się więc na ich wyobraźni albo utartych schematach myślenia. To niestety początek wielu sporów. Dobrą nowiną jest to, że Bóg z takiego początku ma moc wyprowadzić historię świętą narodu wybranego. Ma moc także moją historię uczynić świętą.
Psalm responsoryjny: Ps 124, 1b-3. 4-6. 7-8
Czy czuję się bezpiecznie w ręku Boga? Czy wiara w Boga i relacja z Nim są dla mnie źródłem pokoju na co dzień? Jak mogę pogłębić relację z Bogiem, jak Go odnaleźć, aby rzeczywiście miał wpływ na moją codzienność? I wreszcie: gdy ominie mnie jakieś niebezpieczeństwo, czy widzę w tym znak Bożej opieki i troski?
„Nasza pomoc w imieniu Pana”. W języku Biblii imię oznacza obecność tego, który je nosi. To dlatego Mojżesz prosił Boga, by objawił mu swe imię. Było to gwarantem obecności Boga przy Mojżeszu i pośród ludu.
Kościół podpowiada nam refren do psalmu: „Naszą pomocą jest Zbawiciel świata”, a my w sercu dopowiadamy: nasz Pan, Jezus Chrystus. Jego imię, imię JEZUS ma moc nas strzec i nam pomagać.
Ewangelia: Mt 10, 34-11, 1
Dzisiejszy tekst rozpoczyna się i kończy uwagą, że Jezus mówi do apostołów. Ewangelia często wspomina, kto był odbiorcą konkretnych słów Jezusa. Warto zwracać uwagę, co Jezus mówi tylko do apostołów, a co do szerokich rzesz. Dzisiejsze wymagające treści są częścią formacji najbliższych uczniów. Czy zaliczam się do nich? Tylko ja mogę zdecydować, czy dotyczą mnie te słowa.
Dzisiejsza Ewangelia składa się z kilku wskazań udzielonych apostołom. Każde z tych wskazań stanowi samo w sobie tematyczną całość i może być przedmiotem osobnego rozważania lub tematem modlitwy. Zatrzymajmy się na głównym wątku, spajającym pozostałe. Czy wiem, co jest moim krzyżem? Nie każde cierpienie czy trudność jest krzyżem, ale tylko świadomie przyjęte staje się nim, tak jak Jezus przyjął swój krzyż. I tylko to przeżywane w łączności z krzyżem Pana, bo tylko wtedy możemy „dopełniać braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24).
Pójście za Jezusem może pociągnąć za sobą konkretny życiowy trud. Jest to jeden z trudów, który, przyjęty, zyskuje rangę krzyża.
Wtorek, 13.07.2021 r. – wspomnienie Świętych pustelników Andrzeja Świerada i Benedykta
Pierwsze czytanie: Wj 2, 1-15a
W tej pięknej, nie pozbawionej dramatyzmu historii, możemy odnaleźć zarówno wątki historyczne, dotyczące całego Izraela, jak i część osobistych dziejów Mojżesza. Tutaj kształtuje się tożsamość Mojżesza, a poprzez niego – tożsamość narodu wybranego. Nie bez znaczenia jest fakt, że Mojżesz pochodził z pokolenia Lewiego. To Aaron, starszy brat Mojżesza, wraz ze swymi synami, będzie później pierwszym kapłanem w Izraelu, przy czym konsekracji dokona Mojżesz. Odtąd kapłaństwo w Izraelu będzie dziedziczne. A przecież dzieje Izraela, jako państwa teokratycznego, nierozłącznie związane są z Bogiem jedynym i Jego świątynią. Jesteśmy więc u początków państwowości Izraela, w samym centrum jego spraw. Bóg przygotował sobie grunt pod instytucję kapłaństwa.
Natomiast w osobistej historii Mojżesza zwróćmy uwagę na rolę kobiet. Trzy kobiety (matka Mojżesza, jego siostra i córka faraona) stają się znakiem Bożej Opatrzności. Dzięki przemyślności siostry mały Mojżesz wraca na kilka lat do domu rodzinnego. Prawdopodobnie to pozwoli mu pamiętać, kim jest. Gdy dorośnie, będzie odwiedzał swoich rodaków. Tu okazuje się, że nie ma w ludzkiej historii osób ani wydarzeń przypadkowych. Także na naszej drodze Bóg upodobał sobie stawiać dyskretne osoby, które nam towarzyszą. Czy dostrzegam te osoby? Czy jestem za nie Bogu wdzięczny?
Psalm responsoryjny: Ps 69, 3.14.30-31. 33-34
Trudne doświadczenie psalmisty, wyrażone na początku w słowach „nie mogę znaleźć oparcia”, pozwala nam uświadomić sobie, że człowiek w ogóle oparcia potrzebuje. Każdy człowiek. Tu psalmista mówi o błotnej topieli, w której się znalazł. Można odczytać te słowa jako metaforę: wiemy, jak wielowymiarowe może być doświadczenie braku oparcia, jak różne znaczenia w naszym życiu może mieć słowo „błoto”. Nieoczekiwanie w samym środku takiej sytuacji psalmista dostrzega jednak „czas łaski”. Otóż Bóg przychodzi do człowieka dokładnie w tym czasie i miejscu, w którym człowiek się znajduje, i dokładnie od tego punktu gotowy jest objawić swoją „zbawczą wierność”. Dlatego każdy czas jest „czasem łaski”. Nie ma też lepszych i gorszych okoliczności, by wzywać Boga.
„Zbawcza wierność” Boga domaga się naszej odpowiedzi. Psalm ją podpowiada: „Pieśnią chcę chwalić imię Boga i wielbić Go z dziękczynieniem”.
Na koniec mamy jeszcze zaproszenie do przeżywania razem, w ludzkiej wspólnocie, naszej kondycji ubogich Pana.
Ewangelia: Mt 11, 20-24
Ten trudny tekst każe nam zatrzymać się nad tematem nawrócenia. Jezus uzdrawia i dokonuje cudów, ale ten sam Jezus stawia wymagania, oczekuje odpowiedzi serca i realnej przemiany naszych postaw, naszego życia. Spójrzmy na Jego słowa w świetle innego jeszcze tekstu. W Ewangelii wg św. Jana Jezus mówi: kto „nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym”, a wcześniej: „Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, lecz by świat zbawić” (J 12, 47-48). Cuda, których Jezus dokonywał w Korozain, w Betsaidzie, w Kafarnaum i wielu jeszcze innych miejscach, miały na celu ogłosić światu, że zbawienie jest blisko, że przyszedł Ten, który „daje życie i daje je w obfitości” (por. J 10,10), za darmo. Pozostaje je tylko przyjąć. Na tym przede wszystkim polega nawrócenie: na przyjęciu Jezusa jako Pana, na uznaniu, że On i tylko On jest moim Zbawicielem. Cała reszta, która istotnie czasem wyrazi się w „worze i popiele” pokuty (dziś powiedzielibyśmy: w sakramencie pokuty i pojednania, albo w jakiejś formie przemiany życia) – cała reszta jest tylko konsekwencją uznania prymatu Jezusa. Jeśli ten akt dokonał się naprawdę, to wszelkie konsekwencje od razu albo stopniowo przestaną być ciężarem, a staną się radością.
Niestety w miastach, które wymienia Jezus, zabrakło dobrej woli nawrócenia. Dlatego orędzie Jezusa, Jego słowa, Jego czyny i cuda, stają się świadectwem przeciwko ich mieszkańcom. Dobra nowina została im tak samo hojnie podarowana jak innym, którzy ją przyjęli. Co robię z dobrym słowem, dobrym gestem, który dociera do mnie każdego dnia? Czy widzę i uznaję, że to dobro istotnie jest dobrem?
Środa, 14.07.2021 r.
Pierwsze czytanie: Wj 3, 1-6. 9-12
Dziś jesteśmy świadkami ważnego wydarzenia: Bóg objawia się Mojżeszowi i powierza mu misję, powołuje go do specjalnego zadania.
W jakich okolicznościach dokonuje się to niezwykłe spotkanie? Zwróćmy uwagę, że Mojżesz wykonuje swoje codzienne obowiązki, ale jednocześnie odchodzi w głąb pustyni. Tę sytuację możemy potraktować jako wskazówkę dla naszego życia duchowego. Bóg przychodzi w codzienności, pośród zwykłych spraw, ale pod warunkiem, że zrobimy Mu miejsce, postaramy się o przestrzeń zwaną tu „pustynią”. Może to być rzeczywiście chwila samotności, „odejścia”, a może być przestrzeń wewnętrznego skupienia, świadomego zatrzymania myśli i słuchania, co Pan mówi do serca.
By zaistniało spotkanie, potrzeba także dalszych postaw, które widzimy u Mojżesza. Z jednej strony – otwartość, gdy Mojżesz mówi: „Podejdę…”, a z drugiej – szacunek, wyrażony tu przez słowa Boga: „Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą” – i odpowiedź Mojżesza: „zasłonił twarz…”
Tak przygotowane serce zdolne jest przyjąć Boże objawienie. A objawienie to zawiera dwie podstawowe prawdy: kim jest Bóg i kim jest Mojżesz. „Jestem Bogiem ojca twego… oto posyłam cię… Ja będę z tobą.” Czyż nie jest to najgłębszą potrzebą ludzkiego serca: poznać Boga i zrozumieć siebie w świetle Bożej obecności?
Psalm responsoryjny: Ps 103, 1b-2. 3-4. 6-7
Bóg objawił się Mojżeszowi i zapowiedział wyjście Izraela z niewoli egipskiej. Bóg pragnie wyjścia każdego człowieka z każdej jego niewoli. W psalmie odpowiadamy na to Boże pragnienie wdzięcznością i uwielbieniem. Opiewamy wielkie dzieła, których dla nas i w nas dokonał.
Mamy więc słowa jakby przynaglenia własnej duszy: Błogosław Pana, moja duszo. Błogosław i nie zapominaj Jego dobrodziejstw. To wezwanie, by pamiętać, jest niezwykle ważne w kulturze Bliskiego Wschodu, a zwłaszcza w świecie Biblii. Od wezwania do dobrej pamięci, od wspominania Bożych dzieł rozpoczyna się w Izraelu świętowanie Paschy. Na pamiętaniu dobra opiera się zażyłość z Bogiem, pewność Jego obecności i opieki. Dzięki tej dobrej pamięci przetrwała, mimo dziejowych burz, tożsamość narodu.
Warto zadać sobie pytanie, co przechowuję w mojej pamięci, co często wspominam? Czy są to dobre treści? Czy one mnie budują, czy podtrzymują moje dobre relacje z Bogiem i z bliźnimi?
Ewangelia: Mt 11, 25-27
Choć mądrość i roztropność zasadniczo są pięknymi cnotami, to jednak dziś Jezus pokazuje nam, że mogą stać się pułapką. Dzieje się tak wtedy, gdy prowadzą do nieufności i ludzki rozum stawiają ponad wiarę. Wobec spraw Bożych każdemu, bez względu na wiedzę i umiejętności, wypada pozostać „prostaczkiem”, czyli człowiekiem prostego, ufnego serca.
Tacy właśnie „prostaczkowie” potrafią odgadnąć zapowiedź Królestwa Bożego i obecność Ojca w Osobie Jezusa. Jezus bardzo pragnie objawiać Ojca, także dzisiaj nam. Czy znajdzie w nas wiarę i ufność?
Czwartek, 15.07.2021 r. – wspomnienie św. Bonawentury, biskupa i doktora Kościoła
Pierwsze czytanie: Wj 3, 13-20
Co mówi o Bogu Jego imię? Przede wszystkim wskazuje na obecność, życzliwe towarzyszenie. Istotą Boga jest po prostu to, że jest. Jego istnienie jest bardziej realne niż nasze.
Drugą prawdą wynikającą z imienia Bożego jest Jego wierność. Bóg odwołuje się do ojców: Abrahama, Izaaka i Jakuba. On nigdy nie wyprze się swoich stworzeń, wręcz przeciwnie, chce być na zawsze kojarzony z nimi, z ich imionami. Bóg jest także Bogiem moich przodków, mojego dziadka, pradziadka – i dalej w historii… Jestem zakorzeniony w Bożym planie, moja rodzina jest w sercu Boga, taka jaka jest.
Bóg, jako Pan historii, obejmuje także przyszłość: „Zająłem się w pełni wami… Postanowiłem więc wywieść was z ucisku w Egipcie.” Pomyśl, czym Bóg mógłby się zająć w pełni w Twoim życiu, gdybyś Go zaprosił? Bóg obiecuje wolność, ale nie obiecuje, że ona przyjdzie łatwo. Bóg ze swojej strony postanowił wywieść nas z każdej naszej niewoli. Jeżeli mam już doświadczenie Jego działania z mocą, w sposób naturalny rodzi się we mnie dziękczynienie i uwielbienie. Jeżeli jeszcze nie mam takiego doświadczenia, potrzeba zaufania i wytrwałej współpracy z Jego łaską.
Imię Boga mówi nam o Jego obecności w każdym momencie naszego życia. Nasza przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, cały nasz czas jest objęty Jego życzliwym spojrzeniem.
Psalm responsoryjny: Ps 105, 1 i 5. 8-9. 24-25. 26-27
Dzisiejszy psalm znów wzywa nas do dobrej pamięci. „Pamiętajcie… o Jego cudach, o Jego znakach, o wyrokach Jego ust”. Pamiętajcie, ponieważ najpierw i przede wszystkim On „na wieki pamięta o swoim przymierzu”, o danej obietnicy. Co daje taka pamięć i takie wspominanie dobra, które mnie spotkało, które uczynił mi Bóg? Otóż daje pewną spokojną codzienną zażyłość z Nim. Rodzi się świadomość i odczucie przyjaźni, bliskości. Bóg staje się zwyczajny. Bo w istocie On jest prosty i bliski. On bardzo pragnie spotkać nas w naszej codzienności. Taką codzienność przenikniętą Bogiem Duch Święty pragnął kształtować w narodzie wybranym, dlatego teksty biblijne tak często nawołują, by pamiętać o wielkich dziełach Boga. Taką codzienność Bóg pragnie i z nami przeżywać.
Ewangelia: Mt 11, 28-30
Jezus nie obiecuje nam życia bez trudu i obciążeń, życia bez jarzma. Obiecuje natomiast pokrzepienie i ukojenie dla naszych dusz. Warunkiem, by je otrzymać, jest przyjście do Jezusa. Mogę swoje trudności przeżywać sam. Wtedy jednak będę sam się mierzył z ich ciężarem.
Wziąć na siebie jarzmo Jezusa to znaczy wziąć trud pełnym aktem woli: przyjmuję, zgadzam się. Może to dotyczyć zarówno tego trudu, który i tak jest mi dany, który życie przyniosło ze sobą, jak i tego, który sam podejmuję (np. rezygnacja z czegoś dla użyczenia czasu lub rzeczy innym). O jedności z Jezusem stanowi tu nie materia i nie źródło trudu, ale decyzja i intencja: z miłości. Tak właśnie Jezus wziął krzyż: „Nikt mi życia nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję” (J 10, 18). Tylko dlatego Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie mają moc zbawczą, że w sposób wolny zjednoczył się w nich z wolą Ojca. Do takich samych postaw zachęca nas, bo tu jest prawdziwa i trwała nadzieja pokrzepienia. Jakże wielką wartość ma dla Boga wolność człowieka.
Piątek, 16.07.2021 r. – wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel
Pierwsze czytanie: Wj 11, 10-12,14
W dzisiejszym czytaniu Pan zapowiada dziesiątą, ostatnią plagę egipską: śmierć wszystkiego, co pierworodne. Plagę tę poprzedzić ma obrzęd Paschy na cześć Pana: zabicie i spożycie baranka bez skazy, jednorocznego samca. Mamy tu dokładny opis przebiegu Paschy. Opis ten powstał dużo później, bo w czasie wygnania babilońskiego, kiedy to – w niesprzyjających warunkach życia poza ojczyzną – szczególnie ważne było wierne przestrzeganie tradycji. Od tego zależało przetrwanie tożsamości Izraela. Tu jest źródło dokładności dzisiejszego opisu, a także pewien paradoks samego tekstu: w samym środku napiętej akcji, powtarzających się wizyt Mojżesza i Aarona na dworze faraona, pojawia się opis przebiegu liturgii, de facto zatrzymujący akcję.
Jest jednak jeszcze głębszy sens, dla którego Bóg dopuścił zarówno trudną sytuację w Egipcie („uczynił upartym serce faraona”, co znaczy: dopuścił zatwardziałość jego serca i wprzągł ją w swój plan), jak i niewolę babilońską, która stała się bodźcem dla spisania liturgicznych tradycji Izraela. Ów głębszy sens zawiera się w Osobie Jezusa. Pascha zapowiada Jego śmierć i zmartwychwstanie oraz jest zapowiedzią Eucharystii.
Także w osobistej historii każdego z nas nie ma rzeczy nieistotnych. Wszystko jest po coś. Nawet jeśli jeszcze nie znamy pełnego znaczenia naszych spraw.
Psalm responsoryjny: Ps 116B, 12-13. 15 i 16bc. 17-18
Każdy psalm można odczytać jako modlitwę Jezusa do Ojca. Jezus modlił się psalmami, także dzisiejszym psalmem, który wchodził w skład liturgii Paschy. Możemy więc posłuchać Jezusa, który w trakcie Ostatniej Wieczerzy śpiewa Ojcu:
Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył – to wyraz wdzięczności za miłość Ojca, za życie na ziemi, za powierzoną misję, także za uczniów, za nas…
Podniosę kielich zbawienia – te słowa Jezus wypowiada w szczególny sposób, mają one w Jego ustach najgłębsze znaczenie i wypełnienie, chodzi bowiem o kielich Jego Krwi.
Wezwę imienia Pana – czyli będę przyzywał Twojej obecności, Ojcze, i będę Cię wielbił…
Cenna jest w oczach Pana śmierć Jego wyznawców – naprawdę jest niezwykle cenna, jej ceną jest życie wieczne wszystkich ludzi.
Jestem Twym sługą – dlatego „nie Moja, ale Twoja wola niech się stanie”.
Jestem synem Twojej służebnicy – Maryi, która także wyznała: „Oto ja, służebnica Pańska”.
Ty rozerwałeś moje kajdany – tak, jestem wolny i „Nikt mi życia nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję”.
Tobie złożę ofiarę pochwalną – bo Moja ofiara uwielbi Cię, Ojcze.
Wypełnię me śluby dla Pana – czyli pozostanę wierny Mojej misji do końca…
Przed całym Jego ludem – dlatego „Będą patrzeć na tego, którego przebili” (Za 12, 10).
Ewangelia: Mt 12, 1-8
Gdy faryzeusze chcą oskarżyć o coś apostołów, zwracają się do Jezusa, a gdy oskarżają Jezusa, idą z tym do uczniów („Wasz nauczyciel nie płaci didrachmy” Mt 17, 24; „Dlaczego wasz nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” Mt 9, 11). Jakież to ludzkie… Inna jest postawa Jezusa. On usprawiedliwia i zrobi to także wobec mnie. Istnieje tylko jedna sytuacja, gdy nie może tego zrobić: gdy człowiek sam odmawia przyjęcia łaski. Ludzka wolność ma niezwykłą moc.
„Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary” – słowa te pochodzą z Księgi Ozeasza i są tam wołaniem Boga o miłość i wierność Jego ludu. Bogu bardziej zależy na miłości niż na oznakach kultu. Dla Niego najważniejszy jest człowiek i jego serce, które chce widzieć czystym i prostym.
Sobota, 17.07.2021 r.
Pierwsze czytanie: Wj 12, 37-42
W odpowiedzi na plagę śmierci pierworodnych faraon i wszyscy Egipcjanie wypędzają Izraela z Egiptu. Czytamy, że zastępy Pana liczyły około sześćset tysięcy mężów pieszych, nie licząc dzieci. Jest to oczywiście liczba przesadzona, mająca na celu podnieść na duchu naród przeżywający później wiele burz dziejowych i dać mu nadzieję, że również z nich wyjdzie umocniony i w wielkiej liczbie.
Co jednak dziś Bóg mówi do nas przez tak podarowany nam tekst? Przede wszystkim to, że trudne warunki mogą być i są szansą rozwoju. Również żadne niepowodzenie nie musi oznaczać regresu. To my nadamy mu znaczenie, jakie zechcemy.
Dalej Bóg mówi nam, że Izrael był Jego ludem przed niewolą, w czasie jej trwania i po jej zakończeniu. Bóg pozostał wierny swojemu ludowi. Także dziś Bóg jest niezmienny i jest ze mną w każdym cierpieniu, tak jak był przed nim i pozostanie po nim. Czasem trudno w to uwierzyć w tyglu doświadczenia, na tym środkowym etapie. Pozostaje wtedy odwołać się do Słowa Bożego, które o wierności Boga zapewnia, albo też do własnych, wcześniej już przeżywanych trudności. Czy w nich Bóg nie okazał się obecny?
Czytamy wreszcie, że „tej nocy czuwał Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej”. Bóg zna czas i okoliczności naszego wychodzenia z niewoli. On będzie nad tym czuwał. Gdy doświadczę mojego osobistego wyzwolenia, naturalną odpowiedzią będzie wspominać to wydarzenie z wdzięcznością.
Psalm responsoryjny: Ps 136, 1b i 23a i 24. 10a i 11a i 12. 13a i 14a i 15
Bóg uwolnił Izraela od jego wrogów, ale czy wierzysz, że chce uwolnić także Ciebie? Kim są nasi wrogowie? Często mamy ich w sobie. Nasz grzech, nasze wady… To przez nie nieraz doznajemy niepowodzenia w walce, jaką bywa życie.
Bóg chce naszej wolności. Pragnie jej tak bardzo, że gotów jest poruszyć niebo i ziemię i wyprowadzić nas środkiem morza z naszej niewoli. Dlaczego więc tego nie czyni? „Z powodu małej wiary waszej” – podpowiada Jezus. W rzeczywistości bowiem Bóg już to uczynił, poruszył niebo i ziemię, a nawet więcej, poruszył samą niezmienną Trójcę Przenajświętszą i dokonał wcielenia swojego Syna dla nas. W Nim mamy już naszą upragnioną wolność od zła i słabości. Jedynym warunkiem, jaki stawia Bóg, byśmy tej wolności doświadczali, jest głęboka wiara. „Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6, 29).
Ewangelia: Mk 12, 14-21
Na wieść o złych zamiarach faryzeuszy Jezus oddala się. Jest to wyraz Jego posłuszeństwa planowi Ojca, tak jak później to samo posłuszeństwo każe Mu wyjść naprzeciw swoim oprawcom. Godzinę męki wyznaczył bowiem Ojciec, a nie faryzeusze. Na razie jest czas głoszenia Królestwa Bożego. Jezus czyni to słowem („zapowie Prawo narodom”), w sposób łagodny („Nie będzie się spierał ani krzyczał”) i z miłosierdziem wobec ludzkiej słabości („Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi”). Jezus głosi też Królestwo czynem („Uzdrowił ich wszystkich”).
Zastanawia to uzdrowienie „wszystkich”. Niemożliwe, by każdy z tych, którzy poszli wtedy za Jezusem, był chory fizycznie. Możemy domyślać się tu również chorób duchowych. Jezus poważnie traktuje całego człowieka, całego chce uzdrowić i zbawić.
Trzeba pójść za Jezusem, by doznać uzdrowienia.