XIX Niedziela Zwykła, 11.08.2024r.
Pierwsze czytanie: 1 Krl 19,4-8
Pan Bóg, powołując proroka, wyposażał go w stosowne narzędzia – zwłaszcza w dar wiary oraz łaskę współodczuwania Bożych emocji. Jednak natura ludzka pozostaje niezmienna i nie jest wolna od ludzkich słabości oraz chorób. Może właśnie dlatego prorocy wydają się nam tacy „ludzcy”. Dla współczesnego człowieka taką postacią jest Eliasz. Wcześniejsze wydarzenia związane z konfrontacją z czterystu pięćdziesięcioma prorokami Baala wywarły na niego bardzo destruktywny wpływ. Eliasz postanowił udać się w miejsce odosobnione, aby – jak pisze autor biblijny – tam umrzeć. Z dzisiejszej perspektywy oraz rozwoju medycyny można dopatrzeć się u Eliasza elementów głębokiej depresji. Pragnienie śmierci, oddalenie się w miejsce odosobnione, położenie się w pozycji embrionalnej (wskazuje na to schronienie się w cieniu janowca, który, choć niewielki, to ze względu na strukturę gałęzi daje mocny cień), ucieczka w sen przed swoimi emocjami i lękami, brak łaknienia to są objawy towarzyszące właśnie silnej depresji. Bóg nie pozostawia jednak Eliasza samego. Posyła więc swego anioła, który zmusza Proroka do przełamania się i zjedzenia posiłków przed długą drogą na spotkanie Pana w łagodnym powiewie. Bóg nigdy nie pozostawia człowieka samemu sobie i jego niemocy!
Psalm responsoryjny: Ps 34, 2-3. 4-5. 6-7. 8-9
Dawid, uciekając przed Saulem, przybył do Akisza, króla Gat. Tam słudzy króla rozpoznali w Dawidzie władcę Izraelitów. Ten zaś, obawiając się filistyńskiego króla, zaczął udawać obłąkanego i zachowywać się jak szalony (por. 1 Sm 21,11-16). Fortel się udał i Dawid bezpiecznie opuścił Gat.
Psalm 34 powstał po tych wydarzeniach i jest pieśnią dziękczynną za ocalenie. Teofan Rekluz – wybitny teolog i asceta prawosławny – zauważa, że Dawid swoim przykładem ukazuje, jak można być usłyszanym w czasie nieszczęścia. Aluzyjnie wskazuje na Ducha pokory i uniżenia, z jakim należy wzywać Boga.
Drugie czytanie: Ef 4,30-5,2
Św. Paweł zachęca nas dzisiaj, abyśmy porzucili życie według starej, grzesznej natury i naśladowali Boga, który objawił swoją miłość w Chrystusie. Mówiąc wprost, zostaliśmy obdarzeni Duchem Świętym, a to zobowiązuje nas do odrzucenia gniewu, znieważania, wrzaskliwości, które są zaprzeczeniem darów i charyzmatów danych nam przez Boga. Droga nowego człowieka wiedzie przez okazywanie innym dobroci i miłosierdzia, ale również przebaczania sobie i innym. A to nie jest łatwe – zwłaszcza konfrontacja z sobą samym. Często na przeszkodzie do stania się naśladowcą Boga stoi wewnętrzna niezgoda na siebie samego, na swoją historię, na wzloty i upadki, na brak akceptacji siebie, jakim jestem. Bardzo często bariera do życia w pełni miłości Bożej leży właśnie w nas samych. A przecież Chrystus ukochał nas i zaakceptował takimi, jacy jesteśmy – bez żadnych warunków!
Ewangelia: J 6, 41-51
Cichym, negatywnym „bohaterem” dzisiejszej Ewangelii jest czynność szemrania. Jest to postawa przeciwna wierze (Lb 14,11), będąca nie tylko wyrazem niezadowolenia, lecz także oznaką buntu podnoszonego przeciw Bogu. Szemranie jest typową postawą ludu izraelskiego podczas wędrówki przez pustynię. Nawet jeśli szemrze on przeciw samemu Mojżeszowi (Wj 15,24; 17,3) czy przeciw Mojżeszowi i Aaronowi (Wj 16,2; Lb 14,2), to ostatecznie szemranie to zwraca się przeciwko Bogu (Wj 16,7n). W Nowym Testamencie również znajdujemy kilka fragmentów, w których Żydzi szemrzą czy to przeciw właścicielowi winnicy (Mt 20,11), przeciw Jezusowi (Łk 15,2; J 6,41.43.61) czy Jego uczniom (Łk 5,30).
Ewangelista Jan wskazuje, że powodem szemrania Żydów było stwierdzenie Jezusa, że jest „chlebem, który z nieba zstąpił”. Co ciekawe, nie chodzi im o stwierdzenie, że „jest chlebem”, ale to, że „zstąpił z nieba”. Dla Żydów jasne było, że Jezus jest synem Józefa i znają Jego ojca i matkę. Wydaje się, że w ogóle nie pojmowali nauki Nazarejczyka o jego misji danej Mu od Ojca Niebieskiego – to przekraczało ich możliwości percepcji. Dlatego zaczęli szemrać.
Kilka lat temu papież Franciszek zauważył, że w szemraniu chodzi o odrzucenie świadectwa, a gdy ktoś jest nieuczciwy, to dąży do ubrudzenia swoich przeciwników szemraniem. Niestety, szemranie jest naszym chlebem powszednim, zarówno na poziomie osobistym, rodzinnym, parafialnym, diecezjalnym jak i społecznym. Warto zatem nie poddawać się pokusie rzucania oszczerstw czy pomawiania tych, którzy stanowią dla mnie zagrożenie, choćby przez to, że ich nie rozumiem.
Poniedziałek, 12.08.2024r.
Pierwsze czytanie: Ez 1,2-5.24-28c
Na najbliższe dni w liturgii słowa przewidziane są czytania z Księgi Ezechiela. Prorok ten urodził się ok. roku 622 przed Chr. Pochodził z rodu kapłańskiego, choć nie zdążył pełnić tej funkcji w Jerozolimie, ponieważ w roku 597 przed Chr. został deportowany do Mezopotamii, gdzie pięć lat później rozpoczął swoją działalność prorocką. Można ją podzielić na dwa okresy: pierwszy, dotyczący upominania rodaków przed upadkiem moralnym, a tym samym zapowiadający katastrofę polityczno-społeczną; drugi, już po zniszczeniu Jerozolimy w 586 roku przed Chr., który charakteryzował się dodawaniem otuchy rodakom w niewoli babilońskiej oraz zapowiadający nadzieję na wolność i odnowienie przymierza z Bogiem.
W tym gorącym momencie historii Judejczycy oddalali się od Boga widząc w Marduku – bóstwie babilońskim – potężnego protektora. Ezechiel rozpoczyna swoją księgę od wizji chwały Bożej jakby chciał pokazać, że Bóg Izraelitów jest jedyny i wszechpotężny, którego wielkość i wspaniałość trudna jest do opisania prostym językiem. Wszechmogący jest ponad wszystkim – również ponad Babilończykami i Mardukiem, a świadkiem tego jest właśnie prorok, który wobec autentycznej chwały Boga jedynego padł na twarz, dając tym samym wzór dla rodaków.
Psalm responsoryjny: Ps 148, 1b-2. 11-12. 13-14c
Psalm 148 rozpoczyna się od słowa alleluja – (hebr. hallelu jah – „wysławiajcie Boga”) – żydowskiej aklamacja liturgicznej wyrażająca radość. W Starym Testamencie pojawia się ono 23 razy tylko w Księdze Psalmów (Ps 104 – 150). Tłumacze Septuaginty (LXX), Wulgaty i innych starożytnych oraz nowożytnych przekładów Biblii transliterują to hebrajskie wezwanie i go nie tłumaczą. Posługiwano się nim nie tylko w liturgii. Żydzi z diaspory stosowali je jako okrzyk wyrażający radość i dziękczynienie Bogu za Jego dzieła. Stało się ono także nieodłącznym elementem liturgii chrześcijańskiej jako aklamacja wyrażająca uwielbienie Boga. A przecież jest za co wielbić Stwórcę!
Szczególnie warto zwrócić uwagę na wiersz 13-ty: Niech imię Pana wychwalają, bo tylko Jego imię jest wzniosłe. Majestat Jego ponad ziemią i niebem. Nie ma imienia bardziej wywyższonego i godnego wszelkiej chwały, poza imieniem Bożym. Całe stworzenie, bez względu na swoją wielkość, jest niczym w porównaniu z majestatem Boga, ponieważ majestat i godność stworzenia pochodzi od Najwyższego Stwórcy! Warto przy tej okazji zastanowić się, jak ja wymawiam imię Boga.
Ewangelia: Mt 17, 22-27
Z pozoru krótka perykopa o cudownym połowie jednej ryby niesie z sobą dużą porcję informacji. Chodzi w niej o podatek świątynny o wartości dwóch drachm pobierany przez kapłanów corocznie od wszystkich Żydów powyżej dwudziestego roku życia. Danina ta była przeznaczona na utrzymanie świątyni jerozolimskiej. Jedna drachma (denar) miała wartość dziennego zarobku robotnika rolnego. Podstawę prawną tego podatku odnajdujemy w Ne 10,33-35 oraz w Wj 30,11-16, który dotyczył utrzymania Namiotu Zgromadzenia. W czasach Jezusa panowała powszechna opinia, że podatek świątynny był daniną nałożoną przez Boga i płaconą Bogu. Był on zbierany w dniach od 25 adar do 1 nisan (marzec- kwiecień). Ta zasada pozwala nam dość dokładnie datować czas tego wydarzenia. Jezus jako Syn Boży nie miał obowiązku płacenia podatku na Świątynię. Zapłacił go jednak za siebie i Piotra ze względu na innych używając w tym celu statera, stanowiącego równowartość czterech drachm – wartość podatku świątynnego za dwie osoby.
Pielgrzymi odwiedzający Galileę często są zachęcani do spożycia tzw. „ryby św. Piotra”. Ryba ta to tilapia, czyli pyszczak (rodzina pielęgnicowatych). Ichtiolodzy dopatrują się w niej ryby złowionej przez Piotra. Jej cechą charakterystyczną jest to, że inkubuje (wylęga) ikrę we własnej jamie gębowej. Zdarzają się też przypadki, gdy w jej pyszczku znajdywane są drobne przedmioty. Tak zapewne było i w przypadku opisanym w Ewangelii Mateusza.
Nikt nie lubi płacić podatków – Piotr zapewne też, ale pozytywnie odpowiada na pytanie, czy Jezusa obowiązuje podatek świątynny. Zapewne zakłopotał się, skąd weźmie pieniądze na tę opłatę. Jezus w cudowny sposób rozwiązał ten problem. Kierownicy życia duchowego zalecają, aby i nasze sprawy finansowe oddawać Bogu. Z pewnością się nie zawiedziemy!
Wtorek, 13.08.2024r.
Pierwsze czytanie: Ez 2,8-3,4
Wizja księgi jest elementem fragmentu dotyczącego powołania Ezechiela na proroka. Ten symboliczny obraz niesie z sobą kilka istotnych zagadnień. Prorok występuje i działa na mocy pełnomocnictwa danego przez Boga. Aby uwiarygodnić to posłannictwo, Ezechiel ma zjeść zwój księgi dany mu przez Boga. Zwój został zapisany z dwóch stron, co nie było powszechną praktyką (por. Jr 36,4). Może to zatem znaczyć niezwykłe bogactwo treści Bożego przesłania, które ma głosić prorok. Ezechiel, w odróżnieniu od innych powołanych w Starym Testamencie – np. Mojżesza, Izajasza czy Jeremiasza – chętnie przystaje na ten symboliczny gest. Mało tego, zwój nasycił go i był słodki jak miód. Niechaj i nam zgłębianie treści Słowa Bożego będzie słodkie i pożywne.
Psalm responsoryjny: Ps 119,14 i 24.72 i 103.111 i 131
Często słyszymy od osób wątpiących i niewierzących, że wiara nas ogranicza i wprowadza zakazy, które ograniczają naszą wolność. Dzisiejszy Psalm 119 daje odpór tym stwierdzeniom. Więcej się cieszę z drogi wskazanej przez Twe napomnienia niż z wszelkiego bogactwa – mówi psalmista. W tradycji żydowskiej rabini tłumaczą, że przykazania nie są bezsensownymi ograniczeniami, lecz życzliwymi wskazaniami, jak nie zejść z dróg Pańskich. Są jak znaki drogowe, które np. mówią – zwolnij, bo zaraz będzie zakręt; jak nie ograniczysz prędkości, to możesz znaleźć się w rowie życia. Napomnienia Twoje są moim dziedzictwem na wieki, bo są radością mojego serca.
Ewangelia: Mt 18,1-5.10.12-14
Pytanie uczniów o wielkość w królestwie niebieskim spotyka się z odpowiedzią Jezusa, której zapewne się nie spodziewali. Stawiając dziecko jako przykład, Nauczyciel wzywa swoich słuchaczy do zasadniczej zmiany postępowania. Mateusz używa tu greckiego słowa strefo, które oznacza „obrót”, „zasadniczy zwrot w działaniu”. Jezus zwraca uwagę na fakt odmienności zasad funkcjonowania królestwa niebieskiego w odróżnieniu do królestw ziemskich. Jego istotą jest życie w pokorze i uniżeniu, w przeciwieństwie do ambitnego zabiegania o doczesne stanowiska i wywyższania się nad innymi. Sam Jezus był najlepszym przykładem wyboru życia w uniżeniu i pokorze.
Jezus wskazuje również na godność dzieci i tu używa porównania do aniołów wpatrujących się w oblicze Boga Ojca. Na kartach Biblii Bóg wzywa nas do szukania Jego oblicza. Jest to jeden z celów naszego życia: oglądać Boga twarzą w Twarz. Podczas ziemskiego życia doświadczył tego Mojżesz. Zapewne również Paweł apostoł, choć sam napisał: Teraz widzimy niewyraźnie jak w zwierciadle, potem będziemy oglądać twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, potem poznam tak, jak sam zostałem poznany (1 Kor 13,12). Rzeczywiście, szukanie oblicza Boga jest trudne, ale nie niemożliwe! Jezus, wskazując na dziecięcą prostotę, ufność i uniżenie, daje nam wskazówkę, jaka postawa ułatwia stanięcie w obliczu Boga. Warto też pamiętać o przyjaźni z naszymi Aniołami: w końcu to oni są naszymi reprezentantami przed obliczem Ojca Niebieskiego!
Środa, 14.08.2024r.
Pierwsze czytanie: Ez 9,1-7;10,18-22
Niestety, stało się! Cierpliwość Boga skończyła się. W poprzedzającym fragmencie Ezechiel zobaczył grzechy w świątyni jerozolimskiej, a teraz opisuje zagładę Jerozolimy. Obrzydliwe grzechy Izraelitów zostają ukarane. Bóg mieszkający w Jerozolimie postanowił oszczędzić jednak wiernych Jego wyznawców. Nakazuje mężowi w lnianej szacie nakreślić na ich czołach znak Taw. Jest to ostatnia litera alfabetu hebrajskiego, która w pisowni syro-fenicjańskiej miała kształt krzyża równoramiennego. Dla Żydów czynność ta kojarzyła się z wydarzeniami nocy paschalnej, kiedy to krew na ościeżach domów powstrzymywała aniołów przed zagładą Izraelitów w Egipcie. Chrześcijanie zaś widzą w tym wydarzeniu zapowiedź zbawczej mocy krzyża Chrystusa. Echo tej Bożej czynności dostrzegamy w Apokalipsie, gdzie słyszymy: Powiedziano jej, aby nie niszczyła ani ziemskiej trawy, ani jakiejkolwiek rośliny czy drzewa, lecz tylko ludzi, którzy nie mają na czole pieczęci Boga (Ap 9,4). Starajmy się zachowywać wierność Bogu, aby przed dniem Pana jego wysłańcy zdążyli nas opieczętować znakiem Chrystusa!
Psalm responsoryjny: Ps 113,1-6
Psalm 113 wraz z psalmami 114-118 śpiewano podczas wieczerzy paschalnej. Psalmy te w pismach żydowskich nazywane są jako „Egipski Hallel”. Psalm 113, jako mały Hallel, był śpiewany po drugim kielichu wina podczas Paschy.
Św. Jan Chryzostom zauważa, że Imię Pańskie błogosławione jest przez nasze cnotliwe życie i wskazuje na słowa apostoła Pawła: Chwalcie Boga w waszym ciele i w waszych duszach, które są od Boga (por. 1 Kor 6,20). Dalej zachęca, aby chwalić Pana czystym usposobieniem serca wraz z Hiobem, który po wstrząsających wiadomościach powiedział: Niech imię Pana będzie błogosławione, teraz i na wieki (Hi 1,21). Zdanie to jest wypowiadane przez modlących się liturgią godzin, ale może stać się również naszym aktem strzelistym współgrającym ze słowami z Modlitwy Pańskiej: bądź wola Twoja!
Ewangelia: Mt 18,15-20
Słowa Jezusa dotyczące napomnienia braci i sióstr w wierze następują zaraz po perykopie o zaginionej owcy. Wierzący – tak jak dobry pasterz – powinni dbać o swoich współbraci, zwłaszcza tych, którzy się zagubili i stają się powodem deprawacji. Gdy jesteśmy świadkami takiej sytuacji, jesteśmy zobowiązani do napomnienia współwierzącego. Jezus jest najlepszym psychologiem i zaleca, żeby upominać „w cztery oczy”. Wtedy upominany nie będzie czuł się napiętnowany i łatwiej będzie mu przyjąć napomnienie. Czy takie sytuacje są nam znane? Nie tylko chodzi o społeczność Kościoła, ale również w pracy zdarzają się sytuacje zbesztania pracownika w obecności innych osób. Zapewne nie jest to budujące i służące poprawie.
Gdy takie napomnienie nie przyniesie skutku, Jezus zaleca wziąć ze sobą jeszcze jedną lub dwie osoby i w ich obecności ponownie napomnieć grzeszącego. Interesujące jest to, że Jezus wskazuje przez to na społeczny wymiar wiary i odwołuje się tu do zalecenia z Księgi Powtórzonego Prawa: Dla orzeczenia czyjejś winy lub grzechu nie wystarczy tylko jeden świadek. Takie orzeczenie, w każdym przypadku dotyczącym popełnionego grzechu, musi się opierać na zeznaniu dwóch lub trzech świadków (Pwt 19,15).
Ten społeczny wymiar wiary dotyczy również modlitwy. Jezus zapewnia nas, że gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich. Naturalną taką grupą jest małżeństwo lub rodzina. Zapraszając Jezusa do naszego grona, możemy mieć pewność, że taka wspólna modlitwa będzie owocowała zdrojem łask Ojca, który jest w niebie.
Czwartek, 15.08.2024r. – Uroczystość Wniebowzięcia NMP
Pierwsze czytanie: Ap 11,19a;12,1.3-6a.10ab
Ilekroć słyszymy bądź czytamy Apokalipsę św. Jana zachwyca nas obrazowość i tajemna symbolika tego dzieła. Jak ją zrozumieć i skąd się bierze niezwykłość jej języka, tak różnego od listów czy ewangelii? Należy sobie uświadomić, że tego typu literatura w czasach Jezusa nie była czymś niezwykłym. Po ustaniu ruchu prorockiego na około czterysta lat przed wystąpieniem Jana Chrzciciela zaczęła się rozwijać literatura apokaliptyczna. Pisma te powstawały w kręgach żydowskich i w swej treści ujawniały Boże objawienia przekazywane za pośrednictwem aniołów, snów i wizji. Przybierały one rozmaite formy, np. niebiańskich podróży, w czasie których zostają ujawnione sekrety kosmosu lub swego rodzaju wizjonerskie przeglądy dziejów często prowadzące do oglądu eschatologicznego przełomu, kiedy to kosmiczne moce zła zostaną zniszczone, świat odnowiony, a sprawiedliwi zostaną wybawieni.
Jak widać nowotestamentalna Apokalipsa św. Jana doskonale wpisuje się w ten nurt. Interpretacja tekstu nasyconego symbolami nastręcza wielu kłopotów interpretacyjnych. Większość biblistów skłania się do rozszyfrowania słowa „Niewiasta” jako dotyczącego Maryi. Są i tacy, którzy uważają, że chodzi tu o Izrael bądź Kościół. Niezależnie od tego, którą wersję się przyjmie, to jest pełna zgoda co do tego, że dziecko „niewiasty” to Jezus Chrystus! On jest Bożym Pomazańcem, przez którego nastało zbawienie, potęga i Boże królowanie.
Psalm responsoryjny: Ps 45,7.10-12.14-15
W liturgii słowa często słyszymy tylko fragmenty psalmu, a dzisiejszy Psalm 45 staje się bardziej zrozumiały, gdy odczytamy go w całości. A jest to jedyny przykład liryki świeckiej w Psałterzu. Jest to pieśń pochwalna ku czci młodego króla i jego małżonki, napisana i recytowana przez poetę dworskiego z okazji zawarcia małżeństwa przez jego pana. Kim był ten król? Nie wiadomo. Zrodziło się kilkanaście teorii próbujących odkryć tę tajemnicę, ale żadna z nich nie została wystarczająco mocno udowodniona. Warto zauważyć, że pieśń ta była odśpiewywana podczas żydowskiej liturgii małżeństwa.
Z czasem, zarówno rabini jak i chrześcijanie zaczęli interpretować cały ten Psalm w kluczu mesjańskim. Słynny rabbi Kimchi widział w oblubienicy „córkę Izraela”, stojącą po prawej ręce Mesjasza. Dla chrześcijan zaś stało się jasne, że tym Mesjaszem jest Jezus, natomiast jego małżonką Kościół. Z czasem w tradycji liturgicznej Psalm 45 przekształcił się w pieśń poświęconą Maryi, Matce Mesjasza i Kościoła.
Drugie czytanie: 1 Kor 15,20-26
Od zawsze towarzyszył człowiekowi lęk i myśli o śmierci. Zapewne Koryntianom również bliskie były te obawy i pytanie, co będzie po śmierci. Apostoł Paweł stara się dzisiaj dać na nie odpowiedź, wskazując na Chrystusa, który pierwszy zmartwychwstał. To w Nim człowiek ma nadzieję ożywienia. To On dla Boga Ojca pokona wszelkie zwierzchności, władze i moce, a w końcu również ostatniego wroga, którym jest śmierć.
Nam również często towarzyszy pytanie: a co i jak to będzie po śmierci? Należy ono do podstawowych pytań egzystencjalnych i nie należy się dziwić, że często nas dręczy i domaga się odpowiedzi, którą jako wierzący możemy odnaleźć tylko w Jezusie Chrystusie!
Ewangelia: Łk 1,39-56
Dzisiejszy fragment z Ewangelii wg św. Łukasza najczęściej słyszymy podczas liturgii słowa w święta maryjne. Nic dziwnego: to słowa dziękczynnej pieśni Maryi, określane jako Magnificat, przykuwają naszą uwagę i często stają się również naszą modlitwą. Sama nazwa kantyku pochodzi od pierwszego słowa w jego przekładzie na łacinę. Ten utwór poetycki, łączący w sobie elementy indywidualnej pieśni oraz stylu hymnicznego, prawdopodobnie znajduje swój pierwowzór w pieśni Anny zawartej w 1 Sm 2,1-10. Bibliści wskazują także na wpływy starotestamentalnych hymnów dziękczynnych, takich jak np. Ps 103 i 113. Można stąd wnioskować, że Maryja była dość dobrze obeznana z treścią biblii hebrajskiej i sama ułożyła własny hymn związany z jej konkretną sytuacją życiową. Można przypuszczać, że wyśpiewała go w języku aramejskim, zaś wspólnota pierwotnego Kościoła przetłumaczyła go na język grecki. Zapewne później Łukasz przejął ten tekst, poprawił przekład stylistycznie i włączył do swojej Ewangelii Dzieciństwa.
Cała pieśń Maryi przepełniona jest radością, wywyższeniem i uwielbieniem Boga, a przede wszystkim wdzięcznością i wysławieniem wielkości i miłości Boga. Jak wskazują mistrzowie życia duchowego to właśnie modlitwa uwielbienia jest najdoskonalsza, ponieważ jest bezinteresowna. Uczmy się zatem od Maryi postawy bezustannej wdzięczności Bogu za wszystko, czym nas obdarowuje w swojej dobroci. Może właśnie codzienne odmawianie Magnificat będzie pomocą do wejścia na drogę modlitwy uwielbienia.
Piątek, 16.08.2024r.
Pierwsze czytanie: Ez 16,59-63
Czy Bóg może przestać kochać człowieka, swój lud czy też Jerozolimę? Ezechiel jasno i dobitnie stwierdza: nie! Bóg jest bezgranicznie wierny postanowieniom przymierzy, które zawarł z ludzkością poprzez Izraelitów. Pan zapowiada dzisiaj odnowienie przymierza, dzięki któremu nie tylko Jerozolima, ale każdy człowiek pozna, że Bóg jest Panem, który ma moc przebaczyć każdą winę.
Autor natchniony, pisząc słowa „wspomnę na przymierze”, ma na myśli skuteczny Boży akt wskrzeszający dawną miłość, a nie tylko zwykłe przypomnienie jakichś faktów z przeszłości, choć i one są ważne. Im stajemy się starsi, tym częściej wspominamy dawne wydarzenia i wzbudzamy pragnienie powrotu do czystych przeżyć i nieskalanych pragnień. Być może mieliśmy jakieś wspaniałe spotkanie z Bogiem, kiedy pełni nadziei oddaliśmy siebie w darze jako pieczęci naszego osobistego przymierza zawartego z Bogiem. Obyśmy starali się wiernie wypełniać nasze postanowienia, ponieważ nasz Pan na pewno jest wierny!
Psalm responsoryjny: Iz 12, 2. 3 i 4bcd. 5-6
Dzisiejszy psalm to Pieśń zbawionych, spisana przez Izajasza. Kończy ona tzw. Księgę Emmanuela, czyli rozdziały 6 – 12, w której autor karci zgniliznę moralną i niesprawiedliwość społeczną Izraela oraz zapowiadającą surowy sąd Boży nad niewierną winnicą Pańską. Pieśń zbawionych ma wybitny charakter liturgiczny. W centrum jest tu wspólnota zgromadzona na świętych dziedzińcach Syjonu. Co ciekawe, wspólnota ta nie składa krwawej ofiary, ale swymi wargami obwieszcza narodom prawdę o swoim Bogu Zbawicielu, Świętym Izraela. Zgromadzenie jest tu zapraszane, aby czerpać wodę ze zdrojów zbawienia. To Bóg jest „źródłem wody żywej”, a zdrój ten jest powszechnie dostępny! My również mamy w nim udział poprzez Jezusa Chrystusa.
Ewangelia: Mt 19, 3-12
Żeby dobrze zrozumieć tę perykopę, należy uświadomić sobie, że w czasach Jezusa trwała ożywiona dyskusja na temat Prawa Mojżesza dotyczącego nierozerwalności małżeństw. Ścierały się wtedy poglądy zwolenników dwóch szkół: Szammaja i Hillela. Pierwszy z nich mówił, że powodem dania listu rozwodowego może być tylko cudzołóstwo, ponieważ tak rozumiano określenie „coś odrażającego” występujące w Księdze Powtórzonego Prawa (por. Pwt 24,1). Szkoła rabina Hillela pod to określenie podciągała cokolwiek, co nie podobało się mężowi. Mogło to zatem być np. przypalona zupa, zaniedbywanie przez kobietę swojego wyglądu lub kłótliwość czy nieposłuszeństwo wobec męża. W tym kontekście faryzeusze starali się skłonić Jezusa do opowiedzenia się za jednym z tych poglądów. On jednak, patrząc na całe to zagadnienie, nie dał się sprowokować i przedstawił zasadę nierozerwalności małżeństwa, gdyż od początku tak nie było. Mateusz nie kontynuuje dalej tego wątku, więc można przypuszczać, że podstęp faryzeuszy się nie udał.
Zaskakujące wydaje się jednak stwierdzenie uczniów, że jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić. Czy to była dobroduszna, prostolinijna, a może żartobliwa konstatacja? Trudno powiedzieć. Pewne jest natomiast to, że Jezus – jak zawsze – nie pozostawia niedomówień i wyjaśnia uczniom sens bezżenności, a tym samym wstrzemięźliwości seksualnej. W świadomości Semitów płodność zawsze była synonimem Bożego błogosławieństwa, zatem zrozumienie, dlaczego ktoś staje się bezżenny dla królestwa niebieskiego, może być tylko wynikiem łaski. Wydaje się, że w dzisiejszych czasach kryzysu powołań temat ten zrozumiały jest dla coraz mniejszej liczby osób.
Sobota, 17.08.2024r.
Pierwsze czytanie: Ez 18,1-10.13b.30-32
Przytoczone na wstępie przysłowie wydaje się nam niezrozumiałe, ale niesie ono ważne przesłanie, które wyraża przekonanie Izraelitów, iż grzech za niesprawiedliwość domaga się kary, więc może przejść na następne pokolenie. Ezechiel sprzeciwia się takiej zbiorowej odpowiedzialności za grzechy i podkreśla, że Bóg nie jest mściwy. Dla Niego ważny jest każdy człowiek i traktuje go indywidualnie: Dlatego, domu Izraela, będę was sądził, każdego według jego postępowania. Ponadto odpowiedzialność osobista za złe czyny może być odpuszczona, ponieważ Bóg przebacza każdemu, kto stara się naprawić popełnione niegodziwości. Słowa Ezechiela: Zatem nawróćcie się, a żyć będziecie, są bardzo ewangeliczne i dotyczą również nas!
Psalm responsoryjny: Ps 51, 12-13. 14-15. 18-19
Karol de Foucauld powiedział: Dzięki, mój Boże, za to, że dałeś nam tę Boską modlitwę Miserere, to Miserere, które jest naszą codzienną modlitwą. Odmawiajmy często ten psalm, uczyńmy go częstą naszą modlitwą! On zawiera w sobie kompendium każdej naszej modlitwy: uwielbienie, miłość, ofiarę, dziękczynienie, żal, prośbę. Wychodzi od rozważania nad nami samymi i widoku naszych grzechów i wznosi się aż do kontemplacji Boga, przechodząc przez bliźniego i modląc się o nawrócenie wszystkich ludzi. Chrześcijanie od samego początku przylgnęli do tego psalmu, pewnie dlatego, że w Ewangelia wg św. Łukasza zawiera wiele odnośników właśnie do niego, jak choćby syn marnotrawny, który podobnie jak Dawid zdobył skruszone i pokorne serce.
Wschodni Ojcowie Kościoła (np. Jan Chryzostom, Serafin z Sarowa czy Teodoret z Cyru) podkreślają, że gdy zgrzeszymy, to nasze jęki i płacze nie wynikają z lęku przed karą, ale z tego, że zasmuciliśmy naszego Władcę, który jest bardzo łagodny i tak bardzo nas kocha. Nasza pokuta powinna więc polegać na uznaniu naszej nicości i zanoszeniu do Ojca nieustannego dziękczynienia za wszystkie Jego łaski, a zwłaszcza za te, które znane są tylko nam a nie innym.
Ewangelia: Mt 19,13-15
To już drugi raz w tym tygodniu Jezus stawia przykład dzieci jako tych, do których należy królestwo niebieskie. Apostołowie – z niewiadomych powodów – zabraniali matkom przynosić dzieci do Jezusa i prosić Go o błogosławieństwo dla nich, co było dość powszechną praktyką w Palestynie. Uważano, że takie błogosławieństwo przyniesie szczęście i pomyślność dziecku. Scenę tę przytacza również Marek i Łukasz, choć tylko Mateusz mówi o nałożeniu rąk. A jest to ciekawy szczegół. Warto, czytając Ewangelie, zwrócić uwagę na ręce Jezusa, ponieważ przez nie Mistrz dokonuje uzdrowień, czy np. ratuje tonącego Piotra. Z pewnością i my czujemy w naszym życiu dotyk Jego rąk i błogosławieństwa, zwłaszcza gdy przyjmujemy postawę dziecka!
Epifaniusz Latinus napisał: Dzieci nie znają zła. Nie umieją odpłacać złem za zło w jakikolwiek sposób wyrządzić komuś krzywdę. Nie są rozwiązłe ani cudzołożne, nie dokonują rozbojów. Jeśli o czymś słyszą, temu wierzą. Kochają swoich rodziców pełnym uczuciem. W ten sposób Pan nas poucza, że to co one mają z natury, my powinniśmy osiągać dzięki bojaźni Bożej, a mianowicie drogę życia i miłości wiodącej do królestwa niebieskiego. Jeśli bowiem nie będziemy wolni od grzechów jak dzieci, nie możemy przystąpić do Zbawiciela. Trudno się nie zgodzić z tą trafną egzegezą Epifaniusza. Choć wydaje się to trudne, to dla miłości Zbawiciela warto próbować stać się czystym i ufnym jak dziecko. Niechaj Pan nakłada na nas w geście błogosławieństwa swoje ręce!